ATP Finals. Ostatni mecz duetu Kubot/Melo. Piękne zwycięstwo i łzy wzruszenia

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Łukasz Kubot i Marcelo Melo zwycięstwem zakończyli zmagania w tegorocznej edycji ATP Finals. W ostatniej kolejce fazy grupowej pokonali 6:4, 6:7(2), 10-8 Wesleya Koolhofa i Nikolę Mekticia. Mimo że już wcześniej stracili szansę na awans do półfinału, to nie była wygrana ,,na otarcie łez”. Wręcz przeciwnie, łzy wzruszenia wypłynęły z oczu Polaka po ostatniej piłce. Dzisiejszy występ zakończył bowiem piękną i bogatą w sukcesy współpracę z Brazylijczykiem. 

To było godne pożegnanie polsko-brazylijskiej pary z ATP Finals. Turniejem, który znają od podszewki. Kubot kwalifikował się do niego siedem razy i w każdej edycji wygrywał przynajmniej jedno spotkanie. Brazylijczyk ma na swoim koncie o jeden występ więcej, ale w jego przypadku również nigdy nie skończyło się bilansem 0-3 po fazie grupowej.

Jeśli Kubot i Melo wystąpią w kolejnych edycjach prestiżowej imprezy, to już z innymi partnerami u boku. Po ponad czterech latach zdecydowali się bowiem zakończyć współpracę – więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ. Od nowego sezonu Polak będzie tworzyć parę z Wesleyem Koolhofem, natomiast Brazylijczyk połączy siły z Jeanem-Julienem Rojerem.

Kubotowi i Melo bardzo zależało, żeby tak owocną współpracę zakończyć zwycięstwem. Wielokrotnie żywiołowo zagrzewali się do walki i zupełnie nie dawali po sobie odczuć, że turniej nie potoczył się po ich myśli i nie mają już szans na awans do półfinału.

Po kilku niezwykle efektownie wygranych punktach w super tie-breaku i zwycięstwie 6:4, 6:7(2), 10-8 emocje wzięły górę.

Na długo zapamiętamy te obrazki, a wspólne sukcesy Kubota i Melo jeszcze długo będą cieszyć polskich kibiców. Przypomnijmy, że dzięki doskonałym wynikom nasz reprezentant został w styczniu 2018 roku liderem rankingu ATP.


Wyniki

Mecz fazy grupowej, 3. kolejka:

Ł. Kubot, M. Melo (Polska, Brazylia) – W. Koolhof, N. Mektić (Holandia, Chorwacja) 6:4, 6:7(2), 10-8

Koniec współpracy Kubota z Melo! Znamy już nowego partnera Polaka

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Koniec sezonu 2020 to równocześnie koniec współpracy Łukasza Kubota z Marcelo Melo. Polsko-brazylijska para wygrała 15 turniejów, w tym Wimbledon w 2017 roku. Nowym partnerem Polaka będzie Holender Wesley Koolhof. 

Kubot i Melo połączyli siły pod koniec 2016 roku. Od początku doskonale uzupełniali się na korcie. Jeszcze w tym samym sezonie zdążyli wygrać turniej w Wiedniu. Później było jeszcze lepiej. W latach 2017-2018 triumfowali w dziesięciu imprezach. Do każdych zawodów przystępowali w pozycji faworytów i niemal nigdy nie zawodzili. Zwyciężyli nie tylko w Wimbledonie, ale też czterech turniejach ATP Masters 1000. To zaprowadziło ich na sam szczyt rankingu. Nasz reprezentant został liderem rankingu 8 stycznia 2018 roku. Wcześniej nie udało się to żadnemu tenisiście z Polski.

Kubot już wcześniej wygrywał duże turnieje, ale nie ulega wątpliwości, że to u boku Marcelo Melo prezentował się najlepiej. Co było najmocniejszą stroną tego duetu? Takie pytanie usłyszał kiedyś sam Łukasz Kubot w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego. Odpowiedział, że ,,profesjonalne podejście i przygotowanie się nie do turniejów, ale do każdego kolejnego meczu. Każde najbliższe spotkanie było najważniejsze. Z każdego staraliśmy się wyciągać wnioski”.

Ostatnie dwa sezony nie były już tak udane dla Polaka i Brazylijczyka, choć wciąż należeli do ścisłej światowej czołówki. Świadczą o tym występy w wieńczących sezon Finałach ATP. To właśnie w tej imprezie kończy się ich piękna, wspólna przygoda. Co prawda nie tak, jak mogliby sobie wymarzyć, bo już po fazie grupowej, ale sama obecność w gronie ośmiu najlepszych par świata to przecież ogromne wyróżnienie, na które ciężko pracowali przez ostatnie miesiące.

Jak poinformował dziennikarz Tomasz Lorek, nowym partnerem Polaka będzie Wesley Koolhof. 31-letni Holender w poniedziałek awansuje po raz pierwszy w karierze do czołowej dziesiątki rankingu deblistów. Dotychczas wygrał pięć turniejów ATP. Liczba nie powala na kolana, jednak trzeba zaznaczyć, że jak na deblistę jest jeszcze młodym zawodnikiem. W tym roku wspólnie z Nikolą Mekticiem dotarli do finału US Open i półfinał Roland Garros.

Magda Linette z szansą na wyróżnienie od kibiców

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.wtatennis.com, foto: AFP

Koniec roku to okres różnego rodzaju plebiscytów i konkursów podsumowujących mijające 12 miesięcy. Nie inaczej jest w tenisie. Kibice mogą wybierać najlepsze zagranie, jakie zostało wykonane w mijającym sezonie tenisowym pań.

Za nami jeden z najdziwniejszych sezonów w historii tenisa. Z powodu pandemii COVID-19 rozgrywki na całym świecie wstrzymano na pięć miesięcy. Mimo tak długiej przerwy udało się rozegrać wiele turniejów, w tym trzy imprezy Wielkiego Szlema. Kibice mieli okazje oglądać ciekawe spotkania i zapierające dech w piersiach wymiany. Obecnie na stronie WTA można głosować w plebiscycie na zagranie roku 2020.

Wśród czterech nominacji znalazły się dwie z udziałem Magdy Linette. Pierwszym uderzeniem, jakie znalazło uznanie w oczach organizatorów plebiscytu, jest z meczu w Hua Hin. W pojedynku przeciwko Shuai Peng poznanianka popisała się wygrywającym forhandem, który teraz ma szansę zostać wybranym uderzeniem roku. Drugie uderzenie Polki, które znalazło się w gronie nominowanych jest z imprezy w Lexington. Oprócz Linette o tytuł uderzenia roku walczą także zagrania Caroline Wozniacki z Auckland oraz Karoliny Pliszkovej z Rzymu.

Głosy można oddawać na twitterowym koncie WTA. A wyniki poznamy w grudniu.

ATP Finals. Miedwiediew drugim półfinalistą, Schwartzman drugim przegranym

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Dominic Thiem i Daniił Miedwiediew jako pierwsi zapewnili sobie awans do półfinałów ATP Finals. O dwa pozostałe miejsca powalczą m.in. dwaj najwyżej notowani tenisiści, czyli Novak Dżoković i Rafael Nadal. 

Po dwóch kolejkach gier w obydwu grupach sytuacja jest klarowna. Niepokonani, Dominic Thiem i Daniił Miedwiediew, mają już zagwarantowany udział w półfinałach. To dwaj jedyni tenisiści, którzy w Londynie mogą zdobyć 1500 punktów. Tak wysoka nagroda trafi do zwycięzcy, ale pod warunkiem, że po drodze nie przegra ani jednego spotkania. Z wyścigu po nią odpadli Rafael Nadal i Novak Dżoković, którzy ulegli wyżej wymienionym. O ich dalszym losie zadecydują spotkania w trzeciej kolejce. Będą to bezpośrednie starcia o awans do półfinału. Nadal zagra w czwartek z broniącym tytułu Stefanosem Tsitsipasem, a w piątek Dżoković skrzyżuje rakiety z Alexandrem Zverevem, mistrzem sprzed dwóch lat.

Najgorsza jest sytuacja debiutantów. Andriej Rublow i Diego Schwartzman zagrają jeszcze po jednym meczu, ale bez wiary w to, że zwycięstwo pozwoli im się włączyć do walki o awans do półfinału. Ich szanse na to zostały już pogrzebane. Obaj przegrali dwa pierwsze pojedynki i choć historia zna przypadki, gdy tenisiści z bilansem 1-2 przechodzili do kolejnej fazy turnieju, w ich przypadku jest to niemożliwe.

Faworytem bukmacherów do zwycięstwa w całych zawodach pozostaje Dżoković, jednak już nie tak zdecydowanym jak przed pojedynkiem z Miedwiediewem. Trudno się dziwić, bowiem wyraźnie uległ Rosjaninowi. Często próbował zaskakiwać przeciwnika skrótami, ale w większości były to próby nieudane. W wymianach zza linii końcowej popełniał natomiast więcej niewymuszonych błędów. Jeśli dodać do tego, że rzadziej niż zazwyczaj trafiał pierwszym podaniem, wyraźna porażka 3:6, 3:6 stanie się zrozumiała.

Po ostatniej piłce Miedwiediew nawet się nie uśmiechnął. Z jednej strony zdążyliśmy się już przyzwyczaić do stonowanych reakcji Rosjanina, a z drugiej takie zwycięstwa nie zdarzają się często. Pokonał lidera rankingu, dla którego była to dopiero czwarta porażka w sezonie!

– Gra przeciwko Novakowi jest zawsze spełnieniem marzeń. Oczywiście, jestem naprawdę szczęśliwy, że go pokonałem. Dobrze serwowałem i grałem wystarczająco bezpiecznie w najważniejszych momentach. Dlatego wygrałem – powiedział w pomeczowym wywiadzie 24-latek z Moskwy.


Wyniki

Grupa Tokio 1970:

1. kolejka:

Novak Dżoković (Serbia, 1) – Diego Schwartzman (Argentyna, 8) 6:3, 6:2
Daniił Miedwiediew (Rosja, 4) – Alexander Zverev (Niemcy, 5) 6:3, 6:4

2. kolejka:

Alexander Zverev (Niemcy, 5) – Diego Schwartzman (Argentyna, 8) 6:3, 4:6, 6:3
Daniił Miedwiediew (Rosja, 4) – Novak Dżoković (Serbia, 1) 6:3, 6:3

Czarne chmury nad australijskim latem

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.tennis.net/www.theguardian.com/www.essentiallysports.com, foto: AFP

Rozpoczęcie sezonu w Melbourne stoi pod znakiem zapytania. Nie jest wykluczone, że sezon 2021 wystartuje z opóźnieniem. A to za sprawą braku porozumienia między organizatorami turniejów i władzami Australii.

Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że saga związana z miejscem rozgrywania turniejów w styczniu 2021 na Antypodach zmierza ku końcowi. Media podawały, że turnieje zostaną rozegrane w stanie Wiktoria. Dzięki temu zawodnicy nie będą musieli się przemieszczać, a co za tym idzie, unikną poddawania się co chwile dwutygodniowej kwarantannie.

Szef Tenis Australia Craig Tiley informował, że ma zielone światło na rozegranie wszystkich styczniowych turniejów w jednym stanie. Innego zdania był jednak premier Stanu Wiktoria. Daniel Andrews twierdzi, że pod decyzją nie podpisali się jeszcze przedstawiciele władz lokalnych i służb medycznych.

Teraz okazało się, że rząd Australii nie wydał zgody na to, aby kilkuset tenisistów z Europy przyleciało już w grudniu. Zawodnicy mogliby przybyć na Antypody dopiero w 2021 roku, a to utrudniłoby rozpoczęcie sezonu w planowanym terminie.

Władze Tennis Australia pracują nad tym, aby wszystko rozpoczęło się zgodnie z planem. Jeżeli to się uda, Australian Open odbędzie się w dniach 18-31 stycznia. Terminy rozegrania pozostałych imprez, przeniesionych z Brisbane, Hobart, Sydney Adelaidy i Perth, pozostają jeszcze do ustalenia. Pod uwagę bierze się nie tylko obiekty Melbourne Park, ale także Bendigo i Traralgon.