Billie Jean King Cup. Niezawodny debel dał finał Rosjankom
Rosjanki zostały pierwszymi finalistkami Billie Jean King Cup. Ich nieoczywistą bohaterką została Ludmiła Samsonowa, walnie przyczyniając się do zdobycia dwóch punktów na wagę zwycięstwa nad Amerykankami. Nasze sąsiadki ze wschodu na triumf w reprezentacyjnych rozgrywkach czekają od 2008 roku.
Kilkanaście lat temu Rosjanki były światową potęgą. Mogły wystawiać skład złożony wyłącznie z zawodniczek z czołowej dziesiątki rankingu WTA. Złota era dawno już jednak minęła, a tegoroczna, świetna postawa Rosjanek może być wręcz uznawana za niespodziankę. Drużyna Igora Andriejewa jest o krok od powtórzenia sukcesu wielkich rodaczek z lat 2004-2008. W tym pięcioleciu Rosjanki aż czterokrotnie wygrywały Puchar Federacji.
Obecna drużyna Rosji pozbawiona jest gwiazd. Na pierwszej rakiecie gra przeżywającą drugą młodość Anastazja Pawluczenkowa, natomiast niezawodną parę deblową tworzą Ludmiła Samsonowa i Weronika Kudermetowa. Zarządzający składem Igor Andriejew co mecz dokonywał natomiast zmiany na drugiej rakiecie. I w półfinale trafił idealnie. Na spotkanie przeciwko Sloane Stephens postawił na prącą do przodu, bardzo mocno uderzającą Ludmiłę Samsonową. 22-latka potrzebowała trochę czasu, żeby się wstrzelić, ale gdy weszła na odpowiednie tory, ręce same składały się do oklasków. Grała odważnie, widowiskowo, a co najważniejsze skutecznie, i pokonała bardziej utytułowaną Stephens 1:6, 6:4, 6:3.
Punkt na wagę awansu do finału mogła dać Anastazja Pawluczenkowa, jednak najbardziej doświadczona z Rosjanek uległa 7:6(9), 6:7(2), 2:6 rewelacyjnie spisującej się od początku tygodnia Danielle Collins. Amerykanki były już nad przepaścią, w pewnym momencie od porażki dzielił je jeden gem, jednak utrzymały się w grze. Po dwóch spotkaniach singlowych były tak samo blisko wielkiego finału co Rosjanki.
O wszystkim zadecydował więc debel. Andriejew nie kombinował, tylko posłał do boju Weronikę Kudermetową i Ludmiłę Samsonową, które w fazie grupowej wygrały oba spotkania bez straty seta. Roszadę zrobiła natomiast Kathy Rinaldi. Do Coco Vandeweghe dokooptowała Shelby Rogers, a nie jak dotychczas Caroline Dolehide.
Ta zmiana na nic się jednak zdała. Gra podwójna była najbardziej jednostronną odsłoną rosyjsko-amerykańskiej rywalizacji. Rosjanki przeważały od początku do końca i zasłużenie wygrały 6:3, 6:3. Po rozstrzygnięciu wszystkie Rosjanki uśmiechały się od ucha do ucha, ale szczególne powody do radości miała Samsonowa. Jeszcze wczoraj nikt by nie przypuszczał, że to właśnie ona może stać się bohaterką półfinału.
Rosjanki po raz dziewiąty w XXI wieku zagrają w finale reprezentacyjnych rozgrywek. Po wspomnianym już złotym okresie, przypadającym na lata 2004-2008, jeszcze trzykrotnie grały w finale, jednak za każdym razem opuszczały kort pokonane. W tym roku ich rywalkami w meczu o tytuł będą Szwajcarki lub Australijki.
Wyniki
Pierwszy półfinał:
Rosja – Stany Zjednoczone 2-1
Ludmiła Samsonowa – Sloane Stephens 1:6, 6:4, 6:3
Anastazja Pawluczenkowa – Danielle Collins 7:6(9), 6:7(2), 2:6
W. Kudermetowa, L. Samsonowa – S. Rogers, C. Vandeweghe 6:3, 6:3