WTA Finals. Zwycięstwo Świątek na zakończenie

/ Dominika Opala , źródło: własne, foto: AFP

Paula Badosa nie sprawiła sobie prezentu urodzinowego i nie odniosła trzeciego zwycięstwa w fazie grupowej w Guadalajarze. Uniemożliwiła jej to Iga Świątek, która pokonała Hiszpankę 7:5, 6:4. Dla Polki była to pierwsza wygrana w WTA Finals i jednocześnie ostatni mecz w tym sezonie.

Pierwszy mecz sesji dziennej w Guadalajarze rozgrywany był w przyjacielskiej atmosferze. To za sprawą Igi Świątek i Pauli Badosy, które przed rozgrzewką pozowały do zdjęć przytulone, a następnie z uśmiechem życzyły sobie powodzenia. Podczas pojedynku także dało się wyczuć wzajemną sympatię i szacunek, choć żadna z tenisistek nie odpuszczała i walczyła o każdą piłkę. Mimo że zwycięstwo nie dawało Polce szans na awans do półfinału WTA Finals, a sytuacji Hiszpanki, by nie zmieniło, to zawodniczki stoczyły zacięte spotkanie, stojące na wysokim poziomie. Walka toczyła się głównie o cenne punkty rankingowe.

Na ostatni mecz w sezonie Świątek wyszła wyluzowana i pewnie wygrała gema serwisowego. Problemy zaczęły się kilka minut później, gdy Badosa, która obchodzi dziś 24. urodziny, zdobyła pierwsze przełamanie i wyszła na prowadzenie 2:1. Hiszpanka nie cieszyła się jednak długo z przewagi, gdyż nasza reprezentantka błyskawicznie odrobiła straty. Od tego momentu obie tenisistki zgodnie utrzymywały podania. W gemach nie brakowało ofensywnej i odważnej gry. Pod koniec seta więcej zdenerwowania pojawiło się po stronie podopiecznej Jorge Garcii. Zaczęła ona popełniać więcej błędów, a to starała się wykorzystać warszawianka. Przy stanie 5:4 Świątek miała pierwszą piłkę setową, ale wtedy jeszcze Badosa się wybroniła. Nie zdołała tego zrobić w dwunastym gemie, kiedy to Polka zapisała partię otwarcia na swoje konto za trzecią szansą.

W drugiej odsłonie w grę obu zawodniczek wkradło się więcej niewymuszonych błędów. 24-latka urodzona w Nowym Jorku, tak, jak w pierwszym secie zdobyła przełamanie na 2:1. Tym razem jednak Świątek nie odrobiła strat w kolejnym gemie. Tenisistki rozegrały najdłuższego gema w meczu i padł on łupem Hiszpanki, która powiększyła przewagę. Polka cały czas jednak się nie poddawała i dążyła do odłamania. Sztuki tej dokonała w ósmym gemie i wyrównała na 4:4. Następnie sprawy na korcie potoczyły się już niezwykle szybko. Mistrzyni Roland Garros 2020 wygrała kolejne dwa gemy i po godzinie i 40 minutach odniosła premierowe zwycięstwo w WTA Finals. Był to też ostatni mecz Igi Świątek w sezonie 2021.

Z kolei Paula Badosa już jutro rozegra starcie półfinałowe z Garbine Muguruzą. W drugim półfinale czeka już Anett Kontaveit. Estonka zmierzy się z lepszą z pary Maria Sakkari – Aryna Sabałenka. Mecz ten rozpocznie się o 2:30 czasu polskiego.


Wyniki

Grupa Chichen-Itza:

Iga Świątek (Polska, 5) – Paula Badosa (Hiszpania, 7) 7:5, 6:4

Jak długo jeszcze potrwa absencja Rogera Federera?

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Roger Federer ostatni pojedynek w imprezach głównego cyklu rozegrał podczas tegorocznej edycji Wimbledonu. Od tamtej pory Szwajcar nie rywalizuje na światowych kortach, a to ze względu na kolejny zabieg kolana, któremu się poddał.

Były lider rankingu ATP od dłuższego czasu boryka się z problemami zdrowotnymi związanymi z kolanami. W lipcu ponownie przeszedł zabieg, który sprawił, że tenisista z Bazylei nie bierze udziału w rywalizacji na światowych kortach. Na temat tego kiedy powróci do gry 20-krotny mistrz wielkoszlemowy, wypowiedział się w rozmowie z portalem Tennis Majors Ivan Ljubicić. Zapytano go między innymi, jaka jest szansa na powrót Szwajcara podczas Australian Open 2022.

– Myślę, że jest na to bardzo mało szansa. On wciąż się regeneruje. A znając go, to chce mieć pewność, że może zagrać na 100 proc. i walczyć o zwycięstwo. Dlatego Australian Open nie jest teraz realny. Ale będzie szedł krok po kroku, ponieważ ma już 40 lat i musi uzbroić się w cierpliwość. Nie może dojść do pełni sił tak szybko, jak kiedyś – stwierdził Chorwat.

Były trzeci tenisista świata zabrał również głos w sprawie ewentualnego zakończenia kariery przez Rogera Federera. – Rozmawialiśmy i mogę zagwarantować, że chce wrócić do gry w tenisa. Kiedyś zdecyduje się zakończyć karierę, ale nie sądzę, żeby stało się to nagle – wyznał Ljubicić.

 

Ranking ATP. Hurkacz utrzymał dziewiąte miejsce

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Hubert Hurkacz utrzymał najwyższą lokatę w karierze i wciąż zajmuje dziewiąte miejsce w rankingu ATP. Na prowadzeniu niezmiennie Novak Dżoković, który po raz siódmy w historii zakończy sezon na pierwszej pozycji.

Hurkacz po awansie na dziewiąte miejsce w światowym rankingu zdołał utrzymać najwyższą lokatę w karierze. Polak rozgrywa bardzo dobry sezon okraszony między innymi zwycięstwami w Delray Beach, Miami i Metz oraz półfinałem Wimbledonu. Aktualnie najlepszy polski tenisista bierze udział w Nitto ATP Finals w Turynie.

Na pozycji lidera wciąż bez zmiany. Novak Dżoković spędza kolejny tydzień, będąc najwyżej sklasyfikowanym tenisistą na świecie. Wiadomo już też, że dwudziestokrotny triumfator turniejów wielkoszlemowych zakończy cały rok na pierwszym miejscu w rankingu ATP. Mistrz z Belgradu po raz siódmy w karierze może pochwalić się takim osiągnięciem, co stanowi historyczny rekord.

W top 10 zaszła tylko jedna zmiana. Z czołowej dziesiątki tenisistów wypadł Włoch Jannik Sinner, a na jego miejsce awansował Kanadyjczyk Felix Auger-Aliassime, który jeszcze nigdy nie był tak wysoko sklasyfikowany.

WTA Finals. Pozytywnie zakończyć sezon

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Własne, foto: AFP

Dzisiejszym meczem z Paulą Badosą Iga Świątek zakończy swój kolejny sezon w rozgrywkach WTA. Pozytywny wynik, o który nie będzie łatwo, nie da już Polce awansu do półfinału WTA Finals. Jednak nie oznacza to, że zwycięstwo nie będzie miało żadnego znaczenia. 

Pierwszy sezon Igi Świątek jako mistrzyni wielkoszlemowej był, jak można się było spodziewać, trudny. Polka z miejsca stała się w każdym turnieju, w którym występowała, jedną z faworytek. Do sukcesu z Paryża z ubiegłego roku nawiązać nie zdołała. Jednak z drugiej strony przez większość sezonu prezentowała solidną, równą dyspozycję, a do domu przywiozła kolejne puchary. Na czele ze zwycięstwem w prestiżowym turnieju w Rzymie. Dzięki temu znalazła się też w doborowym gronie rywalizującym teraz w Guadalajarze.

Jednym z najboleśniejszych momentów tego roku była dla Świątek porażka w drugiej rundzie igrzysk olimpijskich, z którymi nasza tenisistka wiązała spore nadzieje. W Tokio Polkę zatrzymała Paula Badosa. Teraz nasza reprezentantka ma okazję do rewanżu na notującej przełomowy sezon Hiszpance. I choć Badosie już nic nie odbierze awansu do półfinału, a Polce nic go nie da, to jest o co grać.

Przede wszystkim 250 punktów rankingowych to całkiem pożądna zaliczka. Pozwoliłaby na zmniejszenie poniesionych w ostatnich dniach strat względem Badosy, czy Annett Kontaveit, ale też na odskoczenie nieobecnej z powodu kontuzji Ons Jabeur. Do tego dochodzi też nagroda pieniężną w wysokości 110 tysięcy dolarów. Ponadto zakończenie sezonu dobrym, wygranym meczem, to zawsze miły akcent przed wakacjami. A przecież dochodzi jeszcze do tego rewanż za porażkę w Tokio.

Tallon Griekspoor – rekordzista challengerowy

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Tallon Griekspoor może pochwalić się niesamowitymi rekordami w turniejach rangi challenger. Holenderski tenisista zdobył pięć tytułów z rzędu, a w całym roku triumfował aż ośmiokrotnie. Taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy w historii.

Griekspoor nie należy do tenisistów z szeroko pojętej światowej czołówki. Pomimo to i tak zapisał się w historii tenisa. Holendra można śmiało nazywać challengerowym mistrzem. W tym sezonie 25-latek zdobył aż osiem tytułów turniejów tej rangi. Nikomu wcześniej nie udało się osiągnąć takiego sukcesu. Na jego liście znajdują się imprezy rozgrywane w: Pradze, Bratysławie, Amersfoort, Murcii, Neapolu (dwukrotnie), Teneryfie oraz ponownie Bratysławie.

Aktualnie może pochwalić się również serią 26 wygranych meczów z rzędu, w tym 25 zwycięstw wchodzących w skład turniejów challengerowych. Dzięki nim zdobył pięć tytułów z rzędu jako pierwszy zawodnik w historii. Ostatnia porażka Holendra miała miejsce trzeciego września podczas US Open w Nowym Jorku. Wtedy 25-latka pokonał lider światowego rankingu Novak Dżoković 6:2, 6:3, 6:2. Od tamtego pamiętnego starcia nikt nie może znaleźć sposobu na tenisistę z Haarlem.

Tallon Griekspoor zajmuje aktualnie 65. miejsce w rankingu ATP, które stanowi jego najwyższą lokatę w dotychczasowej karierze. W głównym cyklu Holender nie rozegrał jeszcze zbyt wielu spotkań. Licząc spotkania wchodzące w skład cyklu ATP Tour oraz imprezy wielkoszlemowe i Puchar Davisa, 25-latek wystąpił w 23 meczach. W siedmiu z nich udało się mu zwyciężyć.

Korespondencja z Turynu. One-man-show Novaka

/ Adam Romer , źródło: własne, foto: AFP

Dokładnie 90 minut, czyli dwie godziny lekcyjne spędził Novak Dźoković na korcie w hali Pala Aplitour podczas swojego pierwszego tegorocznego występu w ATP Finals. W tym czasie udzielił surowej lekcji tenisa debiutującemu w tym gronie młodemu Norwegowi Casperowi Ruudowi.

Adam Romer, korespondencja z Turynu

Gdy Dźoković nie gra z przedstawicielem gospodarzy, to podobnie, jak jego koledzy z „wielkiej trójki”, może liczyć na wsparcie kibiców niemal na całym świecie. Szczególnie, gdy gra z przedstawicielem tak mało tenisowego (przynajmniej do tego roku) narodu jak Norwegia. Akurat młody Casper na rodzinne tradycje tenisowe narzekać nie może – jego ojciec był również zawodowym tenisistą i dotarł do pierwszej setki rankingu ATP, ale nie zmienia to faktu, że pochodzi z kraju żyjącego raczej biegami i skokami narciarskimi niż tenisem.

Ruud to najmłodszy uczestnik turnieju ATP Finals i wszyscy podkreślają, że ma jeszcze dużo czasu, by się uczyć i w przyszłości wygrywać. Dziś w Turynie choć chwilami zdawał się być równorzędnym rywalem dla starszego o 12 lat Serba, to koniec końców dostał niezwykle pouczającą lekcję (a właściwie dwie patrząc na czas trwania meczu) od serbskiego mistrza.

Norweg nawet prowadził z przełamaniem, które wywalczył na samym początku meczu, ale stracił je przed końcem seta, prowadził potem z mini breakiem w decydującym o pierwszej partii tie breaku i też tą przewagę roztrwonił. Wszystko nie dzięki jakimś niedociągnięciom, brakom czy wyraźnym błędom. To wszystko „zawdzięczał” niesamowitemu rywalowi, który gdy trzeba było dobiec dobiegał, gdy trzeba było odgadnąć kierunek zagrania Caspera, to odgadywał i wreszcie, gdy trzeba było wygrać ważną piłkę, to ją wygrywał.

Początek w wykonaniu lidera rankingu ATP nie był może idealny, ale gdy przyszło do kluczowych momentów Serb wziął sprawy w swoje ręce. Tak było w kończącym pierwszy set tie breaku. Ruud zawiedziony utratą seta wyszedł na początek kolejnej partii niezbyt skoncentrowany i w efekcie od razu stracił swój serwis. Wtedy było praktycznie po meczu.

Dźoković komplementował po meczu młodego rywala, mówił o nim w samych superlatywach, ale nie dało się ukryć, że dla Serba dzisiejszy mecz był tylko krótkim przystankiem w drodze do celu, o którym Ruud może na razie tylko pomarzyć. Novak zrobił dziś pierwszy krok w kierunku szóstego triumfu w turnieju Masters, pierwszego od 2015 roku, gdy to seryjnie wygrywał imprezę rozgrywaną w londyńskiej hali O2 (wygrywał tam cztery razy z rzędu, raz – w 2008 r. jeszcze w Szanghaju).

A o tym, że Dźoković lubi seryjnie kolekcjonować nagrody można się było przekonać tuż po zakończeniu meczu z Ruudem. Organizatorzy przygotowali krótką uroczystość i wielki puchar dla Serba z okazji zakończenia sezonu na pierwszym miejscu rankingu ATP. Mistrz z Belgradu zrobił to już po raz siódmy, czym wyprzedził w statystykach męskiego tenisa dotychczasowego lidera (czy raczej współ-lidera) Pete’a Samprasa.

Dźoković, który lubi brylować i nie omieszka przepuścić żadnej okazji, by zadbać o pozyskanie nowych kibiców, miał długą przemowę po włosku. W efekcie włoscy kibice fetowali go dobrych kilka minut. Potem Serb zwrócił się do swoich rodaków po serbsku, by na koniec udzielić wywiadu po angielsku.

Można powiedzieć, że ci, którzy trafili do hali Pala Alpitour w poniedziałek popołudniu przeżyli prawdziwy „one-man-show”.

 

Partnerami wspierającymi korespondencje z ATP Finals w Turynie są marki:

– Dunlop – oficjalna piłka turnieju ATP Finals

– Yonex – partner techniczny Huberta Hurkacza


Wyniki

Wyniki grupy „zielonej”:

Novak Dźoković (Serbia, 1) – Casper Ruud (Norwegia, 8) 7:6(4), 6:2.

Wieczorem, o 21.00 drugi mecz grupy Stefanos Tsitsipas (Grecja, 3) – Andriej Rublow (Rosja, 6)

Zverev potrzebuje dłuższych przerw między sezonami

/ Dominika Opala , źródło: www.tennisnet.com, foto: AFP

Pod koniec wyczerpującego sezonu, Alexander Zverev wzywa do kompleksowej reformy kalendarza turniejowego. Niemiec uważa, że jego ciało potrzebuje dwa miesiące regeneracji, a ma na to tylko kilkanaście dni.

Alexander Zverev rywalizuje obecnie w Nitto ATP Finals w Turynie. Niemiec rozegrał wczoraj pierwsze spotkanie grupowe. „Sascha” wygrał pierwszego seta z Matteo Berrettinim, a po pierwszym gemie drugiej partii,Włoch poddał spotkanie z powodu kontuzji. W kolejnych meczach w grupie „Czerwonej”, Zverev zmierzy się jeszcze z Daniiłem Miedwiediewem i Hubertem Hurkaczem.

Przed startem Turnieju Mistrzów, Niemiec poruszył temat odpoczynku i regeneracji. 24-latek z Hamburga uważa, że przerwy między sezonami powinny być dłuższe, szczególnie jeśli chodzi o czołowych zawodników.

– Po US Open gramy jeszcze jeden Masters 1000, jeden turniej rangi ATP 500 i Davis Cup. Zakończymy grać pod koniec listopada – stwierdził Zverev, który ostatnio wielokrotnie podkreślał, że jest zmęczony i wyczerpany.

– Ciało potrzebuje dwa miesiące na regenerację – przyznał hamburczyk. Jednak to nie jest możliwe dla czołowych zawodników z obecnym kalendarzem turniejowym. Po zakończeniu sezonu mają tylko kilkanaście dni wakacji.

– Treningi muszę rozpocząć na początku grudnia, gdyż trzy tygodnie to za mało, by przygotować najlepszą formę na Wielkiego Szlema – ocenił Zverev. Australian Open rozpocznie się 17 stycznia 2022 roku.

WTA Finals.Muguruza dołączyła do Kontaveit

/ Jakub Karbownik , źródło: własne, foto: AFP

Garbine Muguruza pokonała Anett Kontaveit 6:4, 6:4 i tak jak Estonka zapewniła sobie awans do półfinału turnieju WTA Finals. Hiszpanka zakończyła również serię 12 wygranych spotkań swej rywalki.

Ósma rakieta świata jako ostatnia zapewniła sobie awans do kończącego sezon turnieju mistrzyń. W miedzyczasie wygrała między innymi cztery turnieje. Formę, jaką prezentowała w drodze po awans do WTA Finals przywiozła również do Guadalajary. W dwóch pierwszych pojedynkach meksykańskiej imprezy uporała się ze swymi przeciwniczkami – Barborą Krejcikovą i Karolinę Pliszkovą.

Muguruza w pierwszej odsłonie zaprezentowała się z bardzo dobrej strony jeżeli chodzi o serwis oraz atak. Z kolei gra Estonki była niedokładna. To sprawiło, że to była liderka rankingu miała inicjatywę na korcie i zasłużenie wygrała pierwszą odsłonę. Druga partia rozpoczęła się bardzo dobrze dla dwukrotnej mistrzyni wielkoszlemowej, która już w gemie otwarcia odebrała serwis rywalce. W późniejszej fazie miała jeszcze szanse by zwiększyć prowadzenie, ale ostatecznie to ten jeden „break” zdecydował, że zamknęła seta i mecz wykorzystując pierwszą okazję.

Pokonując Kontaveit Muguruza odniosła trzecie zwycięstwo nad rywalką w ich piątym pojedynku. Teraz obie panie powalczą w półfinałach. Estonka, dla której jest to debiut w WTA Finals, zmierzy się z Aryną Sabalenką. Z kolei Muguruza, która po raz drugi powalczy o finał kończącej sezon imprezy, zmierzy się z Paulą Badosą.


Wyniki

Grupa Teotihuacan, III kolejka

Garbine Muguruza (Hiszpania, 6) – Anett Kontaveit (Estonia, 8) 6:4, 6:4

WTA Finals. Imponujący powrót Pliszkovej, Czeszka wciąż w grze

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Karolina Pliszkova przedłużyła swoje nadzieje na awans do półfinału Mistrzostw WTA. W niedzielę Czeszka przegrywała już 0:6 2:4 z Barborą Krejczikovą, ale zdołała odwrócić losy spotkania.

Pierwsza partia tego spotkania była niezwykle jednostronnym widowiskiem. Mistrzyni Roland Garros grała w tej części meczu perfekcyjnie. 25-latka urodzona w Brnie świetnie spisywała się we własnych gemach serwisowych i łącznie przegrała tylko dwa punkty. Z kolei starszą z Czeszek ten element zupełnie zawodził. „Królowa asów” wygrała tylko pięć punktów po pierwszym podaniu i nie zdobyła ani jednego gema.

Po pierwszym secie była liderka światowego rankingu poprosiła o przerwę toaletową i po powrocie na kort zdecydowanie podniosła poziom swojej gry. W czwartym gemie wypracowała sobie nawet dwa „breakpointy”, ale żadnego z nich nie zamieniła na przełamanie. Niewykorzystane okazje zemściły się chwilę później. Krejczikova odebrała podanie rywalce, wyszła na prowadzenie 4:2 i wydawało się, że jest na prostej drodze do zwycięstwa. Bardzo ważny w tej części pojedynku był siódmy gem, w którym tenisistki długo grały na przewagi. Młodsza z Czeszek miała okazje, żeby wyjść na prowadzenie z podwójnym przełamaniem, ale jej rodaczka się wybroniła. Utrzymanie podania dodało skrzydeł Pliszkovej, która w kolejnych gemach przegrała tylko cztery punkty i doprowadziła do wyrównania w meczu.

W decydującej partii obie tenisistki długo pilnowały własnych serwisów. Krejczikova miała okazje na „breaka” w piątym i dziewiątym gemie, ale żadnej z nich nie wykorzystała. W końcówce meczu więcej zimnej krwi zachowała była liderka światowego rankingu. Mistrzyni Roland Garros przy wyniku 4:5 rozpoczęła gema od trzech prostych błędów i musiała bronić piłek meczowych. Dwie pierwsze obroniła, ale trzeciej już nie dała rady i po 2 godzinach i 7 minutach gry to Pliszkova mogła wznieść ręce w geście triumfu.

Barbora Krejczikova zakończyła rywalizację w grupie Teotihuacan z bilansem 0:3 i pożegnała się już z rywalizacją. Karolina Pliszkova wciąż ma szanse na wyjście z grupy ale musi liczyć na to, że w sesji wieczornej pewna już awansu do półfinału Anett Kontaveit pokona Garbine Muguruzę.


Wyniki

Grupa Teotihuacan, III kolejka

Karolina Pliszkova (Czechy, 3) – Barbora Krejczikova (Czechy, 2) 0:6 6:4 6:4