Billie Jean King Cup. Halep przyleci do Polski? W kwietniu bardzo ważny mecz

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Przyszłoroczny turniej finałowy Billie Jean King Cup może mieć dla polskiego kibica zupełnie inne znaczenie niż dopiero co zakończone rozgrywki w Pradze. Wszystko za sprawą naszej reprezentacji, która może dołączyć do grona najlepszych na świecie. Najpierw trzeba będzie jednak wygrać z Rumunią w meczu eliminacyjnym. Spotkanie odbędzie się w połowie kwietnia w Polsce. 

Zespół Dawida Celta ostatni mecz rozegrał ponad pół roku temu. Zwycięstwo odniesione nad Brazylią było bardzo cenne, ponieważ wywindowało naszą drużynę na najwyższy stopień rywalizacji. Po pięciu latach spędzonych na niższych poziomach Polki wrócą do rywalizacji o najwyższe cele.

By znaleźć się w gronie najlepszych dwunastu drużyn, ,,biało-czerwone” najpierw będą musiały pokonać w meczu eliminacyjnym Rumunię. Pierwsza dobra wiadomość jest taka, że spotkanie zostanie rozegrane na naszym terenie. Na razie nie wiadomo jeszcze, które miasto będzie gospodarzem zmagań. Pewne jest natomiast, że do konfrontacji dojdzie w dniach 15-16 kwietnia.

Rumunki mają bardzo dobrą drużynę. Przed dwoma laty zagrały w półfinale bardzo wyrównany mecz z Francuzkami, które kilka miesięcy temu wygrały całe zawody – wówczas jeszcze pod nazwą Pucharu Federacji.

Ich największą gwiazdą jest oczywiście Simona Halep. Dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa rozegrała w narodowych barwach 32 spotkania, z czego 22 wygrała.

Pozostałe mecze kwalifikacyjne:

Australia – Słowacja

Włochy – Francja

USA – Ukraina

Czechy – Wielka Brytania

Białoruś – Belgia

Kazachstan – Niemcy

Kanada – Łotwa

Holandia – Hiszpania

Paryż. Dżoković spisał się na szóstkę

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

To był najbardziej wyrównany z tegorocznych pojedynków Novaka Dżokovicia i Daniiła Miedwiediewa. Dwaj najlepsi w ostatnich miesiącach tenisiści stworzyli kapitalne widowisko i pozostaje mieć tylko nadzieję, że skrzyżują również rakiety w ATP Finals i Pucharze Davisa. Tym razem górą był Serb, który zwyciężył 4:6, 6:3, 6:3 i po raz szósty w karierze wygrał Rolex Paris Masters. 

Novak Dżoković z każdym meczem w Paryżu grał coraz lepiej, a na Miedwiediewa przygotował jeszcze coś ekstra. W niedzielne popołudnie był wyjątkowo ofensywnie usposobiony, czym na pewno zaskoczył Rosjanina. W niektórych gemach akcje kończone przez Serba przy siatce stanowiły wręcz większość. To ratowało Nole, ponieważ przez długi czas to Miedwiediew był skuteczniejszy w długich wymianach. Dopiero w trzeciej partii Dżoković uzyskał przewagę również na tym polu.

Widowisko było jednak przednie od pierwszej do ostatniej piłki. Obaj tenisiści grali skutecznie, ale też efektownie, dzięki czemu wypełniona po brzegi hala Bercy niemal nie cichła. Kibice bez wątpienia dorzucili swoje trzy grosze do tego spektaklu, stwarzając godną dużego finału oprawę. Dopiero w końcówce trzeciego seta część z nich nieco przesadziła, na co skarżył się Miedwiediew.

Wydawało się jednak, że zirytowany Rosjanin będzie w stanie się podnieść. Przy 2:5 w decydującym secie odrobił stratę przełamania i gdy wydawało się, że napędzi rywalowi jeszcze większego strachu, przegrał kolejnego gema przy własnym podaniu. Dżoković zasłużenie wygrał 4:6, 6:3, 6:3 po 2 godzinach i 15 minutach rywalizacji.

Miedwiediew żałować może szczególnie wydarzeń z ostatniego gema drugiego seta – bodaj najciekawszego w całym meczu. Miał w nim trzy break-pointy na 4:5, jednak Dżoković doskonale się bronił, wygrywając kolejne punkty niemal wyłącznie wolejami. Popis ofensywnej gry zakończył asem, który przypieczętował zwycięstwo w drugim secie, a jednocześnie napędził do jeszcze lepszej gry w kolejnej odsłonie rywalizacji.

To był już szósty triumf Novaka Dżokovicia w Rolex Paris Masters, a zarazem piąty od 2013 roku. W niektórych edycjach Serb nie brał udziału, stąd doskonały bilans w tym okresie 30 zwycięstw i tylko 2 porażek.

W półfinale tegorocznej edycji bardzo bliski pokonania Dżokovicia był Hubert Hurkacz. Naszego reprezentanta od zwycięstwa dzieliły tylko dwa punkty.

Za zwycięstwo w Paryżu Dżoković otrzyma 1000 punktów do rankingu ATP i umocni się na pozycji lidera. Już wiadomo, że nikt mu jej nie odbierze do końca roku. Sezon 2021 jest więc już siódmym, w którym Serb wyprzedził wszystkich rywali. Pobił tym samym rekord Peta Samprasa.


Wyniki

Finał:

Novak Dżoković (Serbia, 1) – Daniił Miedwiediew (Rosja, 2) 4:6, 6:3, 6:3

Piękne słowa Dżokovicia o Hurkaczu

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/twitter.com, foto: AFP

Hubert Hurkacz rozegrał fenomenalne spotkanie w półfinale turnieju rangi ATP Masters 1000 w Paryżu. Pomimo fantastycznej gry minimalnie lepszy okazał się jednak Novak Dżoković. Serb docenił występ Polaka i w pięknych słowach wyraził uznanie dla wrocławianina.

Paryski pojedynek Hurkacza z Dżokoviciem dostarczył wielu emocji i zwrotów akcji. Ostatecznie minimalnie lepszy okazał się lider światowego rankingu. Polak ma jednak w ostatnim czasie mnóstwo powodów do radości. Półfinał Wimbledonu, awans do top 10 rankingu, czy zakwalifikowanie się do ATP Finals w Turynie to tylko kilka z niedawnych sukcesów naszego tenisisty.

O niesamowitym progresie wrocławianina świadczą też słowa uznania od wspomnianego Dżokovicia. Serb po ich niesamowitym meczu opublikował post w mediach społecznościowych, w którym wyraził same superlatywy na temat Polaka.

– Gratulacje dla Huberta Hurkacza za ogromną walkę dzisiaj na korcie i za rok świetnych wyników, które zapewniły mu po raz pierwszy miejsce w Turynie. Hubi ma jedną z najmilszych osobowości w Tourze i zasługuje na wszelkie wsparcie, jakie otrzymuje – napisał 20-krotny mistrz wielkoszlemowy.

Buyukakcay z podejrzeniem stosowania dopingu

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: ITF, Twitter, foto: AFP

Czołowa Turecka tenisistka Cagla Buyukakcay została wstępnie zawieszona przez ITF. Najwyżej notowana reprezentantka tego kraju w rankingu WTA jest podejrzana o stosowanie dopingu. Zawodniczka zamierza się jednak odwoływać od decyzji władz.

W piątek ITF poinformowało o wstępnym zawieszeniu Cagli Buyukakcay w związku z wykryciem w jej organizmie niedozwolonej substancji. W próbce moczu, pobranej podczas turnieju w Kluż-Napoce na początku sierpnia, wykryto raktopaminę. Substancja ta wspiera przyrost masy mięśniowej i z tego względu znajduje się na liście niedozwolonych substancji.

Tenisistka twierdzi jednak, że jest niewinna i nie zażyła tej substancji świadomie. W mediach społecznościowych opublikowała oświadczenie w tej sprawie. Tłumaczy w nim, że przed informacją od ITF nie wiedziała nawet o istnieniu raktopaminy. Zaznacza również, że jest to środek stosowany głównie w hodowli zwierząt, mający stymulować ich wzrost, który jest ściśle kontrolowany lub nielegalny w Turcji i wielu innych krajach. W związku z tym ciężko byłoby jej wejść w posiadanie tej substancji.

Zawodniczka twierdzi, że testy musiały wskazać obecność tej substancji w jej organizmie po spożyciu zanieczyszczonego mięsa. Po otrzymaniu ostrzeżenia od ITF okazała paragony świadczące o tym, że w ostatnich dniach przed testem dwukrotnie spożywała steki z polędwicy. Liczyła, że będzie to wystarczający dowód na jej niewinność, jednak póki co federacja pozostała nieugięta. Tymczasowe zawieszenie oznacza, że Buyukakcay nie może występować w oficjalnych rozgrywkach, ale nie jest jeszcze uznana za winną. W najbliższych tygodniach trwać będzie dochodzenie.

Cagla Buyukakcay to 32-letnia tenisistka, która jest aktualnie najwyżej notowaną w rankingu WTA z reprezentantek Turcji. Choć aktualnie zajmuje dopiero 244. miejsce w tym zestawieniu, to przed pięcioma laty była nawet 60. Ma na swoim koncie jeden tytuł w głównym cyklu. W 2016 roku triumfowała w turnieju w Stambule. Sześciokrotnie występowała w drabince głównej turniejów wielkoszlemowych. Szczytem jej możliwości w była jednak druga runda. Od kilku lat nie jest w stanie przebrnąć kwalifikacji.

Osaka wraca do treningów

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: TennisHead, foto: AFP

Miniony sezon był ciężki dla Naomi Osaki. Od US Open Japonki nie oglądaliśmy w żadnym turnieju. Jednak w piątek poinformowała, że odbywa pierwsze od dłuższego czasu treningi. To początek przygotowań do nowego sezonu.

Czterokrotna mistrzyni wielkoszlemowa podzieliła się na Instagramie kilkoma zdjęciami z kortów. „Nieco zastana, ale dobrze jest wrócić” napisała w poście, dziękując również kibicom za wsparcie. Na ostatnim zdjęciu widać oficjalną piłkę Australian Open. Wiele osób zinterpretowało to jako zapowiedź powrotu do rozgrywek w Melbourne.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez 大坂なおみ (@naomiosaka)

Kończący się sezon Osaka rozpoczęła od triumfu w Australian Open, jednak był to dla niej jeden z nielicznych pozytywnych akcentów w tym roku. W kolejnych miesiącach zmagała się z licznymi problemami, przede wszystkim w sferze mentalnej. W ich wyniku grała niewiele, a gdy już pojawiała się w zawodach, osiągała niesatysfakcjonujące wyniki. Ostatni mecz rozegrała w trzeciej rundzie US Open. Po bardzo wyrównanym spotkaniu przegrała z późniejszą finalistką – Kanadyjką Leylah Fernandez.

Asłan Karacew: Sinner i Alcaraz będą w top 5 rankingu

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/bolamarela.pt, foto: AFP

Asłan Karacew udzielił obszernego wywiadu dla portalu Bola Amarela. Rosjanin wydał bardzo pozytywną opinię dotyczącą Jannika Sinnera i Carlosa Alcaraza. Opowiedział także sporo o swoich niesamowitych występach w tym sezonie.

Karacewa można z pewnością zaliczyć do grona największych objawień 2021 roku. 28-latek zachwycił cały tenisowy świat na początku sezonu, dochodząc do półfinału Australian Open. W kolejnych miesiącach osiągnął jeszcze trzy finały, z czego dwa zwyciężył – w Dubaju i w Moskwie. Te i inne świetne rezultaty spowodowały, że Rosjanin zajmuje aktualnie 16. miejsce w rankingu ATP.

Ostatnio 28-latek udzielił długiego wywiadu opublikowanego na portalu Bola Amarela. Rosjanin podzielił się swoimi przewidywaniami, co do tenisowej przyszłości. – Sinner i Alcaraz w bardzo krótkim czasie znajdą się w pierwszej piątce. Jeden z nich jest już w pierwszej dziesiątce, więc to naprawdę tylko kwestia czasu. Miedwiediew z poziomem, który pokazał, może być numerem jeden. Jego tenis jest niewiarygodny, gra na bardzo wysokim poziomie, jest konsekwentny. Więc myślę, że może być numerem jeden – ocenił. 28-latek komplementował także innych rosyjskich tenisistów. – Mamy bardzo silny zespół i duże szanse w Pucharze Davisa. Zespół jest bardzo podekscytowany możliwością wygrania finałów Pucharu Davisa.

Karacew nie unikał także tematu dotyczących kariery oraz celów na przyszły rok. – Po prostu chcę być w formie. Muszę ciężko pracować, nie myśląc o punktach, które muszę obronić. Muszę być zdrowy od początku sezonu i pokazywać swój najlepszy tenis. Oczywiście chciałbym znaleźć się w pierwszej dziesiątce. W tym roku postawiłem sobie za cel znalezienie się w pierwszej dwudziestce i udało mi się go osiągnąć pod koniec sezonu. Tak więc dostanie się do pierwszej dziesiątki jest jednym z celów, które chcę osiągnąć – powiedział.

Zawodnik nazywany jednym z największych objawień tego sezonu podzielił się wrażeniami z osiągniętego niesamowitego progresu. – To spełnienie marzeń. Od dawna marzyłem o byciu blisko szczytu. Pracowałem naprawdę ciężko, szczególnie w ciągu ostatnich trzech lat po kontuzji lewego kolana. Bez wątpienia nadal jest to dla mnie jak sen. Grałem już dobrze przed przerwą spowodowaną pandemią. Występowałem wtedy w challengerach w Kazachstanie i bardzo dobrze czułem tam grę. Kiedy zaczęła się pandemia, byłem bardzo zdenerwowany, ponieważ w końcu nabierałem pewności siebie. Potraktowałem pandemię jako okazję do bycia więcej w domu, ale dwa miesiące przed rozpoczęciem turniejów pojechałem do Mińska, grałem tam turnieje, a potem przyjechałem do USA. Przygotowywałem się też pod względem fizycznym – opowiedział tenisista z Władykaukazu.

– Kiedy byłem na 150. miejscu na świecie, mierzyłem się z najlepszymi graczami i mogłem za nimi nadążyć, walczyć z nimi. Ale nie było w mojej grze konsekwencji. W tym roku zacząłem być bardziej konsekwentny, ciężko pracowałem każdego dnia i taki jest efekt – dodał. Natomiast jako największe wyzwanie, z którym poradził sobie w dotychczasowej karierze, uważa walkę z kontuzją lewego kolana. – To był najtrudniejszy etap. Później było trzeba znaleźć odpowiednich ludzi do pracy ze mną. Bardzo ważne jest, aby znaleźć najlepszych ludzi do współpracy – stwierdził.

Dla Karacewa ogromnym przeżyciem było pokonanie Novaka Dżokovicia w rodzinnym mieście Serba, w Belgradzie. – Uwielbiam stawiać czoła wspaniałym zawodnikom, ale pokonanie go na jego korcie sprawiło, że było to niezwykle wyjątkowe wydarzenie. W tym meczu pokazałem świetny poziom, bardzo lubię mierzyć się z najlepszymi na świecie – powiedział. Jednocześnie Rosjanin chciałby jeszcze raz zagrać z liderem światowego rankingu na turnieju wielkoszlemowym. – Zdecydowanie chciałbym ponownie zagrać przeciwko Dżokoviciowi w turnieju wielkoszlemowym. Gra przeciwko niemu w Wielkim Szlemie jest zupełnie inna niż w zwykłym turnieju ATP.

28-latek z Moskwy zdradził też, że jego idolem jest Roger Federer i chciałby zmierzyć się ze Szwajcarem podczas Wimbledonu. Karacew ocenił również, że najbardziej bolesna porażka w tym sezonie miała miejsce w Paryżu. W drugiej rundzie Roland Garros jego pogromcą okazał się Philipp Kohlschreiber. Rosjanin przekazał także radę dla zawodników, którzy chcą dostać się do pierwszej setki i wyższych lokat, ale ta sztuka nie udaje się im do tej pory. – Pracuj ciężko i wierz dalej. Zaatakuj swoje marzenia! – takie hasło wygłosił zawodnik, który zdołał przejść już taką drogę.

Billie Jean King Cup.Rosja po raz piąty

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.billiejeankingcup.com, foto: AFP

Reprezentacja Rosji sięgnęła po tytuł mistrzyń podczas rozgrywanego w Pradze turnieju finałowego Billie Jean King Cup. Nasze wschodnie sąsiadki już po meczach singlowych zapewniły sobie triumf. Tym samym po trzynastu latach powracają na mistrzowski tron.

W 2015 roku tenisowa reprezentacja Rosji kobiet przybyła do stolicy Czech, aby walczyć z gospodyniami o tytuł mistrzowski. Czeszki z Karoliną Pliszkovą na czele wygrały 3:2 i sięgnęły po tytuł mistrzowski. W tym roku Rosjanki z Anastazją Pawluczenkową jako jedyną z obecnego składu pamiętającą tamten finały przybyli do praskiej O2 Areny. A to po to, aby walczyć o piąty tytuł mistrzowski. Po zwycięstwach nad Francją i Kanadą w grupie oraz Stanami Zjednoczonymi w półfinale, w sobotę tenisistki Sbornej stanęły do walki w finale. Ich rywalkami były Szwajcarki, które miały szansę na pierwszą w historii wygraną.

Jako pierwsze na kort wyszły Daria Kasatkina i Jil Teichmann. W premierowym pojedynku między obiema zawodniczkami górą była ta pierwsza. Rosjanka pięciokrotnie odebrała podanie rywalce i wyprowadziła swą reprezentację na prowadzenie. W drugim meczu spotkały się Ludmiła Samsonova i Belinda Bencic. Niespodzianką było pojawienie się na korcie tej pierwszej, która w ostatniej chwili zastąpiła kontuzjowaną Anastazję Pawluczenkową. Czterdziesta rakieta świata nie przestraszyła się wyżej notowanej przeciwniczki i po trzysetowym boju dała swej drużynie drugi punkt, a co za tym idzie, zapewniła piąty tytuł mistrzowski w historii rozgrywek. Poprzednio Rosjanki wygrywały w latach 2004,2005, 2007 i 2008. Szwajcarki po raz drugi stanęły do walki o tytuł i podobnie jak w 1998, musiały uznać wyższość rywalek.


Wyniki

Finał Billie Jean King Cup 2021

Rosja – Szwajcaria 2:0

Daria Kasatkina – Jil Teichmann 6:2, 6:4

Ludmiła Samsonova – Belinda Bencic 3:6, 6:3, 6:4

Jekaterina Aleksandrowa/Daria Kasatkina – Viktorija Golubić/Stefanie Vogele nie rozegrano