Turyn. Miedwiediew razy osiem

/ Adam Romer , źródło: własne, foto: AFP

Adam Romer, korespondencja z Turynu

 

Daniił Miedwiediew śrubuje swój rekord kolejnych wygranych w ATP Finals. W meczu o punkty i pieniądze odniósł ósme kolejne zwycięstwo nad wschodzącą gwiazdą włoskiego tenisa Jannikiem Sinnerem. Zwycięstwo, które wcalenie przyszło mu łatwo.

Choć mecz był już właściwie o nic, bo po zwycięstwie nad Hubertem Hurkaczem do półfinału z drugiego miejsca grupy czerwonej awansował Alexander Zverev, Rosjanin zaczął w iście mistrzowskim stylu. W 24 minuty rozbił młodego Włocha, który nim się obejrzał było już 6:0. Po takim laniu  Sinner zabrał ręcznik i zniknął na chwilę z kortu. Wrócił w dużo lepszym nastroju i ze zdecydowanie bardziej bojowym nastawieniem. Starczyło, by raz przełamać Rosjanina. Ponieważ sam stracił też jednego gema serwisowego druga partia rozstrzygnęła się w tie breaku. A tu ku radości kibiców i zaskoczeniu Rosjanina, lepszy okazał się Sinner.

W trzecim secie chwilami Miedwiediew sprawiał wrażenie jakby już najchętniej wrócił do hotelu i to jak najszybciej. Dał się przełamać, był na granicy drugiego przełamania, ale na koniec wszystko „wyprostował” i świat tenisowy wrócił do normalności.

Publiczność mogła na koniec jeszcze przeżyć spore emocje, bo w decydującym tie breaku piłki meczowe miał i Rosjanin i Włoch. Ostatecznie wygrał ten bardziej doświadczony, ale Sinner sporo się tego wieczoru nauczył.

Dla obrońcy tytułu był to już ósmy z rzędu wygrany mecz w imprezie kończącej sezon. Czy będzie ich więcej przekonany się w sobotę, gdy Daniił zmierzy się w półfinale z drugim z grupy zielonej.

– Takie mecze są dziwne. Nie gra się ich łatwo, bo o niczym nie decydują, a jednak zagraliśmy chyba dobre spotkanie – zwierzył się po meczu Miedwiediew.

W piątek o 14.00 w meczu o ostatnie, wolne miejsce w półfinałach ATP Finals zagrają debiutant Casper Ruud z niewiele starszym Andriejem Rubliowem, a w sesji wieczornej Novak Dźoković zmierzy się z drugim rezerwowym Cameronem Norriem.

Do półfinałów debla awansowali rozstawieni z nr 4 Marcel Granollers i Horatio Zeballos oraz liderzy światowego rankingu par deblowych Chorwaci Nikola Mektić z Mate Paviciem. Rywali poznają jutro.

 

Partnerami wspierającymi korespondencje z ATP Finals w Turynie są marki:

– Dunlop – oficjalna piłka turnieju ATP Finals

– Yonex – partner techniczny Huberta Hurkacza


Wyniki

Wyniki 3. kolejki grupy „czerwonej”:

Alexander Zverev (Niemcy, 3) – Hubert Hurkacz (7) 6:2, 6:4.

Daniił Miedwiediew (Rosja, 2) – Jannik Sinner (Włochy, 9 ALT) 6:0, 6:7(5), 7:6(8)

ATP Finals. Hubert odpada, Sasza gra dalej

/ Adam Romer , źródło: Własne, foto: AFP

Adam Romer, korespondencja z Turynu

 

Koszmarny początek meczu i zdecydowanie lepszy koniec, choć bez happy-endu – tak w skrócie wyglądał pojedynek o miejsce w półfinale ATP Finals pomiędzy najlepszym polski i niemieckim tenisistą. Lepszym w tym meczu okazał się Alexander Zverev. Hurkacz kończy sezon jako dziewiąty tenisista świata.

Na szczęście dla Huberta Hurkacza meczu tenisowego nie ocenia się po pierwszych 10 minutach. Gdyby bowiem tak było, to na Hubim nie można by zostawić przysłowiowej „suchej nitki”. Cztery gemy, dwa wygrane punkty, rywal 16, dwa przegrane gemy serwisowe i wynik 0:4. Potem było stopniowo lepiej. Powolutku, mozolnie zaczął grać lepiej i zdobywał punkty i nawet gemy, ale tylko przy swoim podaniu.

– No nie był to najlepszy start jaki można sobie wymarzyć – przyznał samokrytycznie polski tenisista, gdy podczas pomeczowej konferencji padło pytanie o początek meczu.

Pierwszy set zakończył się po 25 minutach wynikiem 2:6, choć pierwszą piłkę setową Hubert musiał bronić już po 19 minutach. Zrobił to asem serwisowym. Jedynym w pierwszym secie. Statystyki wyświetlone w przerwie były dla Polaka druzgocące. Trafił zaledwie 46% pierwszego serwisu, podczas gdy Zverev 93%. To kolosalna różnica.

Gdy rywal szykował się do szybkiego drugiego seta, a włoska publiczność, będąca w 100% za Polakiem (jego zwycięstwo otwierało szansę Jannikowi Sinnerowi) zrezygnowanie zerkała na kort, coś się w grze Polaka zmieniło. Wreszcie zaczął lepiej serwować, zdobywać bezpośrednio punkty i serwować kolejne asy. Co z tego, gdy Zverev w swoich gemach serwisowych był nie do ugryzienia. Hubert mozolnie krok po kroczku podnosił poziom swojej gry, coraz pewniej rozgrywał swoje gemy serwisowe, a Niemiec jakby lekko spuścił z tonu.

Hurkacz próbował dobrać się do rywala w kolejnych dwóch jego gemach. Najpierw w gemie nr 6 ze stanu 40:0 doprowadził do równowagi, by w kolejnym prowadzić 30:0. W obu przypadkach Zverev włączał jednak „turbo” serwis i likwidował zagrożenie.

Czego zabrakło Hubertowi? – Zdobywania punktów – żartował sam Polak po meczu i trudno o bardziej lapidarne spuentowanie wydarzeń w Pala Alpitour.

O końcowym wyniku zadecydował ostatni, jak się potem okazało gem serwisowy Polaka. Trzy błędy wrocławianina i ponownie brak pierwszego podania pozwoliły na jedyne w drugim secie przełamanie.

Ostatni gem był już tylko formalnością, którą Sasza dopełnił. Ani na chwilę nie zadrżała mu ręka i mecz zakończył przy pierwszej piłce meczowej po 62 minutach.

Równie krótka jak mecz była jego analiza zrobiona przez Niemca. – Ważne, ze wygrałem w dwóch setach – powiedział Sasza i w pomeczowej rozmowie z dziennikarzami znacznie więcej czasu poświęcił na analizę tego co czeka go w sobotę, czyli pojedynkowi z Dźokoviciem.

– To będzie nasz kolejny mecz w tym roku (piąty – przyp. Red.) i w każdym decydowały pojedyncze piłki. To były zacięte mecze i takiego też oczekuję w Turynie – mówił Niemiec.

Kolejne pytania do Niemca nawet nie zbliżyły się do tematu meczu z Polakiem.

Konferencja prasowa z Hurkaczem także była dość szybka i zdawkowa, na szczęście polskim dziennikarzom udało się z Hubertem porozmawiać nieco później i Polak przyznał, ze jest już zmęczony wyjątkowo długo trwającym sezonem. Ożywił się przez chwilę, gdy temat z tenisa zszedł na samochody, które są jego pasją.

Po raz pierwszy w historii turnieju ATP obaj tenisiści zostali także odpytani na okoliczność wydarzeń w kobiecym świecie tenisa. Zarówno Zverev, jak i Hurkacz byli pytani przez dziennikarzy czy słyszeli i co sądzą o historii Peng Shuai, chińskiej tenisistki, która po bardzo krytycznym wobec jednego z liderów Komunistycznej Partii Chin KPCh wpisie w mediach społecznościowych zaginęła. Zarówno Niemiec, jak i Polak przyznali, że temat Chinki był poruszany w rozmowach przez uczestników turnieju ATP Finals i oczywiście wszyscy liczą na to, że Peng nie stało się nic złego.

Wieczorny mecz Jannika Sinnera z Daniiłem Miedwiediewem nie ma już znaczenia dla ukłądu tabeli grupy. Do półfinału awansuje z pierwszego miejsca Rosjanin, a Zverev zagra z Novakiem Dźokoviciem.

Wyniki grupy „czerwonej”:

Alexander Zverev (Niemcy, 3) – Hubert Hurkacz (7) 6:2, 6:4.

O 21.00 rozegrany zostanie drugi mecz tej grupy: Daniił Miedwiediew (Rosja, 2) – Jannik Sinner (Włochy, 9 ALT).

 

Partnerami wspierającymi korespondencje z ATP Finals w Turynie są marki:

– Dunlop – oficjalna piłka turnieju ATP Finals

– Yonex – partner techniczny Huberta Hurkacza


Wyniki

Alexander Zverev (Niemcy, 3) – Hubert Hurkacz (Polska, 7) 6:2, 6:4

WTA Finals. Hiszpański debiut

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Garbine Muguruza pokonała Anett Kontaveit 6:3, 7:5 i sięgnęła po tytuł mistrzowski w turnieju WTA Finals w Guadalajarze. Jest to historyczny wynik hiszpańskiej tenisistki.

W blisko 50-letniej historii imprez kończących sezon tylko raz wcześniej tenisistka z Hiszpanii wystąpiła w finale. W 1993 podczas nowojorskiej edycji Arantxa Sanchez Vicario uległa Steffi Graff. 28 lat później do meczu o tytuł dotarła Muguruza. I sprawiła, że tenisistka z Hiszpanii również znalazła się na liście zwyciężczyń.

W środowym finale doszło do pojedynku, który wcześniej już został rozegrany w Guadalajarze. Obie panie bowiem spotkały się w fazie grupowej i górą była Hiszpanka. W meczu o tytuł Kontaveit ponownie nie dała rady rywalce.

Trzecia rakieta świata już w gemie otwarcia miała szansę na przełamanie podania rywalki. Co prawda nie wykorzystała jej, ale w trzecim gemie dopięła swego. Jednak długo przewagi nie utrzymała, bo już po zmianie stron doszło do przełamania powrotnego. Obie panie grały falami, raz gorzej raz lepiej. Pierwsza sytuacje opanowała dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa, która w siódmym i dziewiątym gemie zdobyła kolejne dwa gemy przy serwisie rywalki i wygrała seta.

Druga odsłona była pełna emocji. Obie tenisistki dzielnie walczyły o swoje. Pierwszą przewagę wypracowała sobie Kontaveit, która w siódmym gemie wykorzystała szansę na przełamanie i objęła prowadzenie 4:3. Co prawda za chwile podwyższyła wynik i była gema od wyrównania stanu meczu. Jednak od tego momentu gemy wygrywała tylko Muguruza i to ona wykorzystując pierwszą piłkę meczową, zakończyła pojedynek po 98 minutach rywalizacji.

Tytuł mistrzowski podczas WTA Finals w Guadalajarze to obok dwóch zwycięstw w imprezach wielkoszlemowych najcenniejsze trofeum w kolekcji byłej liderki rankingu WTA.


Wyniki

Finał singla:

Garbine Muguruza (Hiszpania, 6) – Anett Kontaveitt (Estonia, 8) 6:3, 7:5