ATP Finals. Ruud walczy dalej

/ Dominika Opala , źródło: własne, foto: AFP

Casper Ruud pozostaje w walce o wyjście z grupy. Norweg pokonał w trzech setach rezerwowego Camerona Norrie’ego i ma wszystko w swoich rękach. By awansować do półfinału, musi w piątek wygrać z Andriejem Rublowem.

Cameron Norrie nie poszedł w ślady Jannika Sinnera i nie wygrał pierwszego meczu jako rezerwowy. Włoch wczoraj wszedł do turnieju za Matteo Berrettiniego i bez problemów pokonał Huberta Hurkacza. Dziś okazało się, że kontuzja zmusiła kolejnego zawodnika do wycofania się z ATP Finals. Był to Stefanos Tsitsipas, a zastąpił go właśnie Cameron Norrie.

Brytyjczyk debiut w Turnieju Mistrzów rozpoczął imponująco. W pół godziny wygrał partię otwarcia z Casperem Ruudem i wydawało się, że powtórzy on wyczyn Sinnera. Brytyjczyk prezentował się niezwykle ofensywnie, spychał rywala do defensywy i nie pozwalał mu na kreowanie gry. Norweg wyglądał bezradnie, popełniał dużo błędów i w efekcie zdobył tylko gema.

Obraz gry zmienił się znacznie w drugiej odsłonie. Przede wszystkim za sprawą dyspozycji 22-latka z Oslo, który tym razem grał solidniej. Wymiany i gemy były bardziej zacięte, obaj zawodnicy dobrze serwowali i dostarczyli kibicom więcej emocji. Wyrównana walka trwała przez siedem gemów, następnie Ruud pierwszy raz przełamał rywala i jak się okazało, był to kluczowy moment seta. Po godzinie gry stan rywalizacji przedstawiał się remisowo.

Im dłużej trwał mecz, tym lepiej zaczynała wyglądać gra Norwega. Czuł się on coraz pewniej i to on kontrolował sytuację na korcie. Norrie miał coraz więcej problemów z utrzymaniem podania, aż w końcu w piątym gemie, stracił serwis. Brytyjczyk nie zdołał odrobić strat, głównie przez pewną i dobrą grę wyżej notowanego tenisisty. Finalnie Ruud zwyciężył 1:6, 6:3, 6:4 po prawie dwóch godzinach gry, wykorzystując czwartą piłkę meczową. Zawodnik ze Skandynawii, który odniósł premierowe zwycięstwo w Turnieju Mistrzów, zachował szansę na awans do półfinału ATP Finals. Wszystko pozostaje w jego rękach. O miejsce w 1/2 finału Norweg zagra z Andriejem Rublowem. Zwycięzca tego starcia wyjdzie z grupy „zielonej” z drugiego miejsca i w półfinale zmierzy się z Daniiłem Miedwiediewem.

Z kolei Cameron Norrie nie ma już szans na wyjście z grupy. Brytyjczyk rozegra jeszcze pojedynek z Novakiem Dźokoviciem, który wcześniej zapewnił sobie pierwszej miejsce w grupie „zielonej”.


Wyniki

Grupa „zielona”:

Casper Ruud (Norwegia, 8) – Cameron Norrie (Wielka Brytania, 10) 1:6, 6:3, 6:4

Korespondencja z Turynu. Pokaz siły Nole

/ Adam Romer , źródło: własne, foto: AFP

Niewiele ponad godzinę trwał drugi mecz Novaka Dźokovicia w ATP Finals. Serb rozłożył na czynniki pierwsze Andrieja Rubliowa i jest już w półfinale. Kto jeszcze wyjdzie z grupy „zielonej” ważyć się będzie do ostatniego meczu, bo Stefanos Tsitsipas ustąpił miejsca rezerwowemu Cameronowi Norrie.

Adam Romer, korespondencja z Turynu

Zdecydowanie więcej emocji było w hali Pala Alpitour gdy w środowe południe na korcie walczyli debliści: Marcel Granollers i Horacio Zeballos z chorwacką parą Nikola Mektić, Mate Pavić, niż gdy na kort wyszli Dźoković i Rubliow. W meczu deblowym poziom był wyrównany i losy meczu wahały się do ostatnich chwil – ostatecznie lepsi okazali się Hiszpan i Argentyńczyk, a w singlu już po pierwszych piłkach widać było, że zwycięzcą może być tylko jeden z grających.

Nole wprawdzie dał się przełamać na samym początku, co zdaje się jest już powoli tradycją, by potem wchodząc na wyższy poziom gry zdemolować Rosjanina. Każdy kolejny gem odbierał Rubliowowi chęci do gry i nadzieję na przyzwoity wynik. Gdy w pewnej chwili Serb wygrał piłkę po obronie ataków dwoma szpagatami i odegraniu pod nogi rywala, Rubliow spuścił głowę i mentalnie się poddał.

Mecz oczywiście trzeba było dograć do końca, Rosjanin wygrał nawet jeszcze kilka gemów, ale po 68 minutach mógł zacząć pakować torbę i zbierać się do hotelu. W przelocie zajrzał jeszcze do sali konferencyjnej, ale dziennikarzom nie powiedział nic znaczącego, dopasowując się poziomem konferencji do poziomu dzisiejszego występu na korcie. Przyznał tylko, że emocje były u niego wielkie i dobrze, ze lekcję od Serba dostał teraz, bo w piątek ma jeszcze szansę i z Casperem Ruudem będzie walczył o awans.

W czasie, gdy Rubliow konwersował z prasą, Dźoković brylował na korcie, popisując się swoja znajomością włoskiego czarował turyńską publiczność. Serb jest już pewny awansu do półfinału i to z pierwszego miejsca. Czeka teraz na rywala, którego pozna po ostatnich rozstrzygnięciach w grupie czerwonej. W grę wchodzą ciągle Zverev, Hurkacz i Sinner.

Co dziś pokaże mody Norweg okaże się dopiero o 21.00, gdy zmierzy się z Cameronem Norriem, który wskakuje jako drugi rezerwowy do turnieju i zastępuje tym samym Stefanosa Tsitsipasa. Grek zrezygnował z gry z powodu przewlekłej kontuzji łokcia, która nie pozwoliła mu już pokazać wszystkich swoich umiejętności w pierwszym meczu turnieju, z Rubliowem.

Do Turynu w tempie awaryjnym ściągany jest trzeci rezerwowy – Asłan Karacew. Rosjanin, który wyścig do ATP Finals zakończył na miejscu 13 ma być na miejscu na wszelki wypadek, gdyby okazało się, że ktoś jeszcze się wycofa. Późnym wieczorem we wtorek pojawiły się niesprawdzone informacje, ze po meczu z Jannikiem Sinnerem Hubert Hurkacz narzekał na podkręcenie stopy, ale nikt takich „rewelacji” nie chciał potwierdzić. Hubert szykuje się do czwartkowego meczu o awans z Alexandrem Zverevem i w opinii Wojciecha Fibaka nie jest bez szans.

Mecz Polaka z Niemcem zaplanowano na godzinę 14.00 w czwartek. Wieczorem zagra Sinner z pewnym już wygrania grupy Daniiłem Miedwiediewem. Aby Polak znalazł się w najlepszej czwórce turnieju muszą zostać spełnione dwa warunki. Hubert musi wygrać (w dowolnym stosunku setów) oraz Rosjanin musi pokonać Sinnera.

Partnerami wspierającymi korespondencje z ATP Finals w Turynie są marki:

– Dunlop – oficjalna piłka turnieju ATP Finals

– Yonex – partner techniczny Huberta Hurkacza


Wyniki

Wyniki grupy „zielonej”:
Novak Dźoković (Serbia, 1) – Andriej Rublow (Rosja, 5) 6:3, 6:2.
O godzinie 21.00 zostanie rozegrany drugi mecz tej grupy: Casper Ruud (Norwegia, 8) – Cameron Norrie (Wlk. Brytania, 10 ALT).

Korespondencja z Turynu. Hurkacz pod ścianą

/ Adam Romer , źródło: własne, foto: AFP

Wielkie oczekiwania zamieniły się w spore rozczarowanie. Hubert Hurkacz grając nerwowo i niepewnie uległ zdecydowanie lepszemu Jannikowi Sinnerowi. Mimo to Polak ciągle nie stracił szans na awans do półfinału turnieju ATP Finals, ale nie zależy już tylko od siebie.

Adam Romer, korespondencja z Turynu

We wtorkowy wieczór w Turynie Hurkacz przypominał raczej gracza, który z kłopotami wygrywał ostatnio z Dominikiem Koepflerem czy z Jamesem Duckworthem niż rozluźnionego i swobodnie grającego w pojedynkach z Novakiem Dźokoviciem czy przed dwoma dniami z Daniiłem Miedwiediewem.

Jego spięcie widać było wyraźnie już od pierwszych gemów. – Miałem nadzieję, że jak wygrał gema otwarcia, a potem długo walczył w kolejnym o przełamanie, to będzie dobrze, tymczasem z każdą chwilą Hubert sztywniał coraz bardziej – analizował zmartwiony Wojciech Fibak, który do Turynu przyjechał specjalnie oglądać najlepszego obecnie polskiego tenisistę.

Pierwsza strata serwisu przytrafiła się już przy wyniku 1:1, a potem było tylko gorzej. Najważniejsze piłki wygrywał Sinner, Polakowi zostawiał tylko te mniej ważne, które nie miały wpływu na wynik.

Hubert nie wygrywał długich wymian – ocenił Fibak. Rzeczywiście większość wymian powyżej 5-6 uderzeń padała łupem Włocha, bo ten grał aktywniej, był bardziej skłonny do ryzyka i lepiej wykorzystywał przewagę pozycyjną na korcie.

Kolejne przełamanie było już tylko logiczną konsekwencją wydarzeń na korcie – słabszej i bardziej pasywnej postawy Hurkacza i aktywniejszej, bardziej zdecydowanej Sinnera. Po 44 minutach pierwsza partia zakończyła się wygraną Włocha, choć światełko nadziei pojawiło się jeszcze, gdy Polak obronił trzy kolejne piłki setowe doprowadzając do równowagi. Rywal jednak sięgnął po wygrywający serwis, który dał mu wygraną w secie.

Jannik zagrał znacznie lepiej ode mnie, a ja nie byłem dziś w stanie dorównać mu poziomem gry. To nie był mój dzień – na chłodno oceniał Hurkacz na krótkiej pomeczowej konferencji. Szczegółów swojej słabszej dyspozycji jednak nie rozwijał.

Drugi set był niemal kopią pierwszego. Znów Polak miał swoje szanse na przełamanie w gemie numer dwa. Nie umiał ich wykorzystać, a za chwilę przy własnym podaniu dał się przełamać Włochowi. Z przewagą przełamania Sinnerowi wcale nie grało się łatwiej, ale w kluczowych chwilach ratował go pierwszy serwis, który przynosił mu seryjnie punkty.

Trochę serce bolało, gdy patrzyło się chwilami na bezradność Huberta – żałował Polaka Fibak.

Rzeczywiście im bliżej końca, tym bardziej niesiony dopingiem pełnej hali Włoch poczynał sobie odważnie.

Taki jest tenis. Miałem swoje szanse i ich nie wykorzystałem. Jannik umiał je zamienić na przełamania. Był dziś lepszy – bez ogródek przyznał po meczu Hurkacz.

Po ostatniej piłce, wyrzuconej przez Polaka forhendem po linii cała hala wybuchła i zgotowała swojemu nowemu idolowi burzliwą owację na stojąco.

Po meczbolu kibice włoscy pożegnali również Huberta oklaskami i trudno nie zauważyć, że przez cały, trwający niespełna 85 minut mecz zachowywali się bardzo fair i często oklaskiwali zagrania Polaka. Niestety z punktu widzenia biało-czerwonych kibiców mieli do tego zdecydowanie za mało okazji…

Sytuacja w grupie czerwonej, po wycofaniu się Matteo Berrettiniego i wieczornej porażce Hurkacza nieco się zagmatwała, ale co najważniejsze Polakie stracił jeszcze szans na awans do półfinału. By taki scenariusz się sprawdził muszą „tylko” zajść dwa zdarzenia: Hubi musi pokonać Saszę Zwierewa, a Sinner nie może wygrać z Daniiłem Miedwiediewem. Zadanie trudne, ale nie niemożliwe. Szczególnie, ze Rosjanin, który awans do półfinału ma już w kieszeni, nie może potraktować czwartkowego meczu na luzie, bo w razie porażki spadnie na drugie miejsce w grupie i narazi się najprawdopodobniej na półfinałowe starcie z Dźokoviciem. A tego chyba wolałby uniknąć.

Wszystko jest wiec jeszcze możliwe. Oczywiście pod warunkiem, że w czwartek zobaczymy Huberta rozluźnionego i grającego swój najlepszy tenis z pojedynków z Serbem i Rosjaninem, a nie spiętego i nerwowego z meczu z Sinnerem.

Partnerami wspierającymi korespondencje z ATP Finals w Turynie są marki:

– Dunlop – oficjalna piłka turnieju ATP Finals

– Yonex – partner techniczny Huberta Hurkacza


Wyniki

Wyniki grupy „czerwonej”:

Daniił Miedwiediew (Rosja, 2) – Alexander Zwierew (Niemcy, 3) 6:3, (3)6:7, 7:6(6).

Jannik Sinner (Włochy, 9 ALT) – Hubert Hurkacz (7) 6:2, 6:2.

WTA Finals. Kontaveit z szansą na szósty tytuł mistrzowski w sezonie

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Anett Kontaveit pokonała Marię Sakkari i powalczy o siódmy tytuł mistrzowski w karierze. Estonka w nocy ze środy na czwartek polskiego czasu będzie mieć szansę na rewanż za porażkę sprzed dwóch dni.

Tenisistka z Tallina ma za sobą bardzo udaną drugą część sezonu. Po tym jak od sierpnia zdobyła cztery tytuły mistrzowskie, zaliczyła awans z trzydziestego miejsca w rankingu WTA na ósme. Tym samym awansowała do kończącej sezon imprezy. W niej po wygranych dwóch pierwszych meczach, które dały jej awans do 1/2 finału, w trzecim uległa Garbine Muguruzie. W środę Estonka powróciła na zwycięską ścieżkę. A to za sprawą wygranej nad Marią Sakkari.

Pojedynek w Guadalajarze był dwunastym spotkaniem obu pań w ogóle i piątym w tym sezonie. Wygrywając, ósma rakieta świata doprowadziła bilans spotkań do stanu 6:6. Kontaveit w drugim tego dnia półfinale zaprezentowała tenis urozmaicony. Do tego doskonała gra zarówno w obronie jak i w ataku sprawiła, że Estonka w premierowej odsłonie dwukrotnie przełamała podanie rywalki. To sprawiło, że wygrała tą partię 6:1. W pierwszym gemie drugiego seta Greczynka musiała bronić się przed kolejną stratą seta. Wyszła z opresji obronną ręką, a następnie sama prowadząc 4:3, wykorzystała „breaka”. Tym samym nim panie zmieniły strony, zakończyła seta za czwartą szansą.

W decydującym secie obie zawodniczki nie ustrzegły się błędów. Pierwszą szansę na przełamanie serwisu wykorzystała Sakkari, która objęła prowadzenie 3:2. Jednak po zmianie stron nie zdobyła nawet punktu i również oddała podanie. W kolejnym gemie Estonka ponownie nie przegrała i wyszła na prowadzenie 5:3. Następnie w dziewiątym gemie za pierwszą piłką meczową zamknęła spotkanie.

W finale, który odbędzie się w nocy ze środy na czwartek polskiego czasu ósma rakieta świata spotka się z Garbine Muguruzą. Będzie to szósty mecz obu tenisistek. Bilans tych pojedynków to 3:2 dla Hiszpanki, która wygrała ich ostatni pojedynek, w poniedziałek w trzeciej kolejce fazy grupowej WTA Finals. Poprzednio w ćwierćfinale w Moskwie Estonka wygrała 6:1, 6:1.


Wyniki

Półfinał

Anett Kontaveit (Estonia, 8) – Maria Sakkari (Grecja, 4) 6:1, 3:6, 6:3