WTA Finals. Popis Muguruzy! Zagra w finale

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Własne, foto: AFP

Gabrine Muguruza lepszą z Hiszpankę w pierwszym półfinale WTA Finals! Zaskakująco łatwo pokonała we wtorek Paulę Badosę. To jeden z największych sukcesów tenisistki z Caracas w ostatnich dwóch latach. 

Mecz w Guadalajarze był dopiero pierwszym między dwoma najlepszymi aktualnie Hiszpańskimi tenisistkami. Faworytki upatrywano raczej w Pauli Badosie. Choć jej lista osiągnięć jest dużo krótsza, to w ostatnim czasie jest w życiowej formie i w fazie grupowej to potwierdzała. Muguruza za to bywała nierówna. Często miewała problemy z utrzymaniem dobrego rytmu gry przez całe spotkanie.

Te oczekiwania zostały jednak szybko zweryfikowane po tym jak zawodniczki wyszły na kort. Od pierwszych minut to gra Muguruzy wyglądała lepiej. Już w trzecim gemie zdobyła ona przewagę przełamania. Przy własnym podaniu była bardzo skuteczna, notując solidną 73-procentową celność pierwszego serwisu. Ani razu nie była zagrożona utratą przewagi, a sama miała okazję do jej powiększenia. Po 35 minutach gry wygrała seta 6:3.

W drugiej partii obraz gry się raczej nie zmienił. Emocjonująco było w pierwszych gemach. Kluczowe były drugi i trzeci, w których długo toczyła się gra na przwagi. W pierwszym z nich piąta zawodniczka rankingu WTA przełamała, a w kolejnym potrafiła obronić się przed utratą przewagi. Mimo że tym razem celność jej pierwszego serwisu wynosiła poniżej 50%, to był jedyny moment w którym była zagrożona odwróceniem losów spotkania. W dalszej części meczu Badosa nie potrafiła dorównać rywalce, ledwo ratując się przed kolejnymi stratami. Po 85 minutach gry Muguruza jest już pewna finału, w którym zmierzy się z Annett Kontaveit lub Marią Sakkari.


Wyniki

Gabrine Muguruza (Hiszpania, 6) – Paula Badosa (Hiszpania, 7) 6:3, 6:3

Korespondencja z Turynu. Daniił górą, Matteo rezygnuje

/ Adam Romer , źródło: własne, foto: AFP

Drugą serię meczów grupowych rozpoczął doskonały pojedynek Daniiła Miedwiediewa z Alexandrem Zwieriewem. Mecz zakończył się zwycięstwem Rosjanina, a o jego sukcesie zdecydowały dwie ostatnie piłki meczu.

Adam Romer, korespondencja z Turynu

Jeśli w okolicy turyńskiej hali był jeszcze jakiś kibic, który narzekał na poziom rozgrywanych w Pala Alpitour meczów, to dziś chyba musiał zamilknąć z wrażenia. Starcie Miedwiediewa ze Zwierewem mogło bowiem zadowolić najbardziej oszczędnych w pochwałach widzów.

Trwający ponad dwie i pół godziny mecz trzymał przez cały czas w napięciu, a poziom niektórych wymian i sprawność z jaką obaj, mierzący przecież po prawie dwa metry, tenisiści odgrywali piłki na drugą stronę siatki mogło oczarować każdego.

Pierwszy set zakończył się po 38 minutach i jednym przełamaniu serwisu Niemca. Stanowił tak naprawdę dopiero przygrywkę do późniejszych wydarzeń na korcie centralnym. Druga partia trwała łącznie równo godzinę. Nie doczekaliśmy się przełamań i tylko Rosjanin miał breakpointy, których jednak nie zdołał wykorzystać. Gdy przyszło do tie breaka, o wszystkim zdecydowała jednak piłka, a właściwie decyzja sędziego liniowego, który wywołał Rosjaninowi błąd stóp przy drugim podaniu. Miedwiediew poprosił o wideo weryfikację, która nie rozwiała wątpliwości czy sędzia miał rację czy nie i w związku z tym sędzia stołkowy Mohammed Lahyani utrzymał decyzję. Rosjanin był wyraźnie poirytowany taką decyzją, przegrał kolejne dwa punkty i już strat nie odrobił. Zamiast zakończyć mecz w 1,5 godziny tenisiści walczyli kolejną godzinę, która przyniosła fantastyczne wymiany, obrony, ataki, nieudane challenge i wreszcie kolejnego tie breaka.

Tym razem od początku górą zdawał się być młodszy Niemiec. Sypały się mini-przełamania i po pierwszej zmianie stron Zwieriew prowadził 4-2. Tylko co z tego, gdy następne cztery punkty, w tym dwa przy serwisie rywala wywalczył Daniił. Prowadził 6-4 i miała dwa meczbole. Pierwszy Sasza obronił asem serwisowym, ale drugi był już przy serwisie Rosjanina. Co z tego, skoro Miedwiediew podjął przy nim złą decyzję. Przy drugim serwisie, zapewne mając zamiar zaskoczyć przeciwnika, poszedł do siatki w pierwsze tempo i został minięty doskonały krosowym returnem Niemca.

Zrobiło się 6-6 i… lepiej ciśnienie przy takim stanie zniósł starszy z tenisistów. Najpierw wygrał piłkę przy swoim serwisie, a chwilę później wymusił błąd rywala.

Miedwiediew jest wiec już na 95% pewny awansu do półfinału, a Zwierewowi pozostaje walka o ten awans w ostatnim meczu grupowym z Hubertem Hurkaczem.

Polak tymczasem dowiedział się o tym, o czym w biurze prasowym mówiono już od poniedziałku wieczorem. Matteo Berrettini poinformował punktualnie o godzinie 17.00 (czyli na cztery godziny przed drugim meczem grupowym), że z powodu kontuzji mięśni brzucha rezygnuje ze startu w „najważniejszym turnieju granym kiedykolwiek na włoskiej ziemi”. W jego miejsce rywalem Polaka będzie inny reprezentant „azzurich” Jannik Sinner.

Partnerami wspierającymi korespondencje z ATP Finals w Turynie są marki:

– Dunlop – oficjalna piłka turnieju ATP Finals

– Yonex – partner techniczny Huberta Hurkacza


Wyniki

Wyniki grupy „czerwonej”:

Daniił Miedwiediew (Rosja, 2) – Alexander Zwierew (Niemcy, 3) 6:3, (3)6:7, 7:6(6).

Wieczorem, o 21.00 drugi mecz grupy Matteo Berrettini (Włochy, 5) – Hubert Hurkacz (7)

 

ATP Finals. Nowy rywal Hurkacza! Sinner zastąpi Berrettiniego

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Matteo Berrettini wycofał się z Nitto ATP Finals. Dzisiejszym rywalem Huberta Hurkacza będzie więc pierwszy rezerwowy, Jannik Sinner.

W niedzielę Matteo Berrettini skreczował podczas starcia z Alexandrem Zverevem w pierwszym dniu zmagań w grupie czerwonej. Od tej chwili w mediach społecznościowych i w gronie dziennikarzy pojawiły się dyskusje o dalszych losach 25-latka w finałach ATP. Włoch rozwiał wątpliwości dopiero po godzinie 17 we wtorek.

– Myślałem, płakałem i ostatecznie podjąłem decyzję. Finały kończą się dla mnie tutaj. Jestem zdruzgotany, nie myślałem, że będę musiał poddać mecz w najważniejszym turnieju we Włoszech – napisał Berrettini za pośrednictwem konta na Instagramie. – Prawda jest taka, że niezależnie od tego, jak bardzo chcę zagrać przed Wami, moje ciało nie jest gotowe na to wyzwanie. Powiedzenie, że jestem smutny, nie oddałoby w pełni tego, co czuję. Czuję, że odbierane mi jest coś, o co walczyłem latami. To nie była łatwa decyzja, ale jestem przekonany, że najlepsza dla mnie i mojej kariery. Dziękuję za ciągłe wsparcie i tysiące wiadomości, które od Was dostałem – zakończył Włoch.

Hubert Hurkacz zmierzy się z Jannikiem Sinnerem już niebawem, o godzinie 21:00 polskiego czasu.

Świątek: w końcu mogłam pokazać swój tenis

/ Anna Niemiec , źródło: wtatennis.com, foto: AFP

Iga Świątek na zakończenie rywalizacji w Mistrzostwach WTA pokonała Paulę Badosę. Polka nie miała już szans na awans do półfinału, ale i tak była bardzo zadowolona, że zakończyła sezon pozytywnym akcentem.

Myślę, że to był naprawdę solidny mecz z mojej strony – powiedziała 20-latka z Raszyna. – Jestem szczęśliwa, że mogłam w końcu pokazać swój tenis, że przezwyciężyłam wszystkie niesprzyjające okoliczności i grałam to, co potrafię. Cieszyłam się tym, że jestem na korcie, co jest dla mnie bardzo ważne. Mam nadzieję, że Paula osiągnie tu najlepszy możliwy wynik, będę jej jutro kibicować.

Podopieczna Piotra Sierzputowskiego nie do końca mogła być zadowolona z wyniku osiągniętego w Meksyku, ale doświadczenie, które zebrała, na pewno zaprocentuje w przyszłości.

Ten turniej na pewno był wyjątkowy. Rywalizacja przez trzy dni z tak dobrymi przeciwniczkami, była niezwykle wymagająca. Mam nadzieję, że mój następny występ będzie bardziej szczęśliwy. Mam świadomość, że bardzo wiele czynników musi się zgrać w czasie, żeby mieć szanse na zwycięstwo w takim turnieju – zakończyła Świątek.

Korespondencja z Turynu. Tsitsipas czaruje poza kortem

/ Adam Romer , źródło: własne, foto: AFP

Niby wyglądało zacięcie, niby była walka, a tak naprawdę Stefanos Tsitsipas prześliznął się po meczu z Andriejem Rubliowem i oddał Rosjaninowi zwycięstwo, które może zadecydować o zajęciu miejsca w półfinale turnieju ATP Finals w Turynie. W grupie „czerwonej” szykuje się zmiana rywala Huberta Hurkacza

Adam Romer, korespondencja z Turynu

Przepięknie wygląda hala Pala Alpitour, gdy wypełnia ją tłum włoskich i zagranicznych (w zdecydowanej mniejszości) kibiców. Ale ci z fanów tenisa, którzy trafili na trybuny na poniedziałkową sesję wieczorną mogą czuć się zawiedzeni. Plotki krążące od paru dni po Turynie o słabej dyspozycji Stefanosa Tsitsipasa, czy wręcz jego kontuzji, poparte historiami o odwołanych treningach (co nie do końca okazało się prawdą) miały w sobie ziarno prawdy. Grek zaprezentował się słabo w pojedynku z Andriejem Rubliowem. Niby walczył, niby stawiał opór, ale w obu setach emocje kończyły się po przełamaniach serwisu Greka.

Nawet pomeczowa konferencja prasowa Tsitsipasa odbyła się w tempie ekspresowym. Łącznie z pytaniami trwała bowiem niewiele ponad trzy i pół minuty… Grek nie odpowiedział chyba na najważniejsze pytanie o swoją dyspozycję czy raczej niedyspozycję przed kolejnymi meczami w grupie zielonej. „No comments” – to jedyne co usłyszeli dziennikarze na ten temat.

Czy Tsitsipas jeszcze w turyńskiej hali zagra, przekonamy się dopiero w środę. Tenisista zapewne podejmie decyzję  dopiero w ostatnich chwili.

Podobnie jak planuje to zrobić Matteo Berrettini, który w mediach społecznościowych ogłosił, że jeszcze nie wie czy we wtorek zagra z Hubertem Hurkaczem, ale ma nadzieję, że tak się stanie. W jego zapewnienia nie wierzą jednak nawet włoscy dziennikarze, który mówią otwarcie, że we wtorek o 21.00 na kort centralny obok Polaka wyjdzie Włoch, ale nie ten. Zamiast Berrettiniego zagrać ma Jannik Sinner.


Wyniki

Wyniki grupy „zielonej”:

Novak Dźoković (Serbia, 1) – Casper Ruud (Norwegia, 8) 7:6(4), 6:2.

Andriej Rublow (Rosja, 5) – Stefanos Tsitsipas (Grecja, 4) 6:4, 6:4.

WTA Finals. Sakkari uzupełniła grono półfinalistek

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Maria Sakkari pokonała 7:6(1), 6:7(6), 6:3 Arynę Sabałenkę w ostatnim meczu fazy grupowej WTA Finals. Tym samym Greczynka uzupełniła grono tenisistek, które powalczą w półfinałach.

Poniedziałkowy pojedynek był dziesiątym spotkaniem obu tenisistek. Pięć z nich padło łupem Greczynki, która w gemie otwarcia pojedynku w Guadalajarze zdołała odebrać serwis rywalki. Jednak go nie utrzymała i po zmianie stron doszło do przełamania powrotnego. W ósmym gemie Sakkari ponownie przegrała swe podanie i gdy wydawało się, że za chwile Sabalenka zamknie seta, ta znowu nie zdołała utrzymać serwisu i losy tej odsłony rozstrzygnął tie-break. W nim turniejowa jedynka z Białorusi zdobyła tylko jeden punkt. Druga odsłona zaczęła się od wygrywania gemów przez zawodniczki serwujące. Jako pierwsza odebrać podanie rywalce zdołała Sabalenka, która jednak podobnie jak w pierwszej odsłonie nie zdołała utrzymać przewagi „breaka”. W tie-breaku Białorusinka przejęła inicjatywę i wygrywając „dogrywkę” doprowadziła do rozstrzygającego seta.

Obie panie prezentowały nierówną formę. Jednak lepiej prezentowała się Greczynka. Tenisistka z Aten w decydującej odsłonie przegrywała już 1:3. Jednak od tego momentu już nie przegrała gema i odniosła końcowe zwycięstwo w pojedynku obu tenisistek.

– Dzisiejszy pojedynek był niezwykle trudny. Po raz pierwszy w Guadalajarze miałam możliwość rozegrania meczu w sesji nocnej. Do tego Aryna to niezwykle wymagająca przeciwniczka. Jednak ostatecznie udało mi się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść – skomentowała ostatni pojedynek fazy grupowej Maria Sakkari, która w meczu 1/2 finału zmierzy się z Anett Kontaveit. Spotkanie zostanie rozegrane o 2:30 czasu polskiego. W pierwszym półfinale zmierzą się Paula Badosa i Garbine Muguruza.


Wyniki

Grupa Chichen Itza, III kolejka

Maria Sakkari (Grecja, 4) – Aryna Sabalenka (Białoruś, 1) 7:6(1), 6:7(6), 6:3