ATP/WTA. Kto skorzystał na zamrożeniu rankingów?

/ Dominika Opala , źródło: własne , foto: AFP

Rozgrywki tenisowe zostały zawieszone do 7 czerwca z powodu pandemii koronawirusa. Oznacza to, że tenisistki i tenisiści nie mogą walczyć o punkty i ich bronić. Z tego powodu rankingi zamrożono, co dla niektórych zawodniczek i zawodników okazało się korzystne.

Sytuacja na świecie, która ma miejsce za sprawą rozprzestrzeniania się koronawirusa jest niezwykle trudna dla wszystkich, również dla sportowców. Tenisistki i tenisiści nie powrócą do rywalizacji aż do 7 czerwca, a i ta data może ulec zmianie. Z tego powodu nie mogą oni bronić punktów wywalczonych przed rokiem, więc rankingi zostały zamrożone. Oznacza to, że przez kilka tygodni zestawienia zawodników i zawodniczek nie będą ulegały zmianie.

Zamrożenie rankingów jest dla niektórych dobrą informacją z uwagi na to, że nie zanotują wielkiego spadku w klasyfikacji. Są tenisiści i tenisistki, które w tym sezonie nie prezentują najwyższej formy i trudno by im było obronić wywalczonych przed rokiem punktów, a co gorsze, gdyby zostały one odjęte bez możliwości gry.

Poniżej znajdują się nazwiska zawodniczek i zawodników, którzy najbardziej skorzystają na zamrożeniu rankingów:

1. Marketa Vondrousova – Czeszka aktualnie zajmuje 18. miejsce. Gdyby nie zamrożono rankingów, tenisistka wypadłaby z Top 300. Vondrousova zdobyła od marca do czerwca 2019 roku 2100 punktów, z czego aż 1300 za finał Roland Garros. Od połowy poprzedniego sezonu zmagała się z kontuzją i powróciła dopiero w styczniu tego roku, jednak na 8 spotkań wygrała tylko 3.

2. Roger Federer – Szwajcar przeszedł niedawno operację kolana i na światowych kortach miał pojawić się dopiero w czasie sezonu na trawie. Oznaczało to, że tenisista z Bazylei straci 2680 punktów. Jednak po zamrożeniu rankingów, Federer zachowa 4. lokatę.

3. Bianca Andreescu – Kanadyjka obecnie plasuje się na 6. pozycji. Jednak bez zamrożenia rankingów groziło jej wypadnięcie z Top 10. Mistrzyni US Open 2019 nie pojawiła się jeszcze na światowych kortach w tym roku. Z powodu kontuzji wycofała się też z Indian Wells, gdzie przed rokiem triumfowała. Łącznie, dzięki zamrożeniu rankingów, zachowała 1190 punktów.

4. Fabio Fognini – Włoch aktualnie zajmuje 11. miejsce. Bez zamrożenia rankingów, wypadłby z Top 15, bowiem miał do obrony 1415 punktów. W tamtym sezonie Fognini triumfował w Monte Carlo, co było jego życiowym sukcesem. W tym roku jednak tenisista z San Remo nie prezentował najlepszej dyspozycji. Z 11 spotkań wygrał 5.

5. Angelique Kerber – Niemka wycofała się z imprez w Indian Wells i Miami zanim je oficjalnie odwołano. Zamrożenie rankingów uchroniło ją przed wypadnięciem z Top 40, bowiem do obrony miała 1000 punktów. Tym samym Kerber zachowa aktualną 21. pozycję.

6. Kei Nishikori – Dla Japończyka brak zamrożenia rankingów byłby równoznaczny z wypadnięciem z Top 50. Aktualnie zajmuje 31. miejsce. W tamtym roku od marca do czerwca zgromadził on 875 punktów, dzięki dobrej grze na mączce. W tym sezonie Nishikori od początku roku zmaga się z kontuzją i nie wiadomo na ile pozwoliłaby mu jego dyspozycja.

7. Matteo Berrettini – Włoch jest obecnie 8. zawodnikiem świata. W tym sezonie zagrał tylko w Australian Open, wygrywając jeden pojedynek. Dzięki zamrożeniu rankingów rzymianin nie straci 690 punktów, które zdobył m.in. za triumf w Budapeszcie i finał w Monachium.

8. Venus Williams – Amerykanka aktualnie znajduje się na 67. miejscu. Gdyby nie zamrożenie rankingów starsza z sióstr Williams wypadłaby z Top 100, bowiem miała do obrony 450 punktów.

Warto dodać także, że to Rafael Nadal uniknął największej straty punktowej. Hiszpan zdobył od marca do czerwca 2019 roku aż 4260 punktów. Trudno jednak wyobrazić sobie, by tenisista z Majorki nie obronił większości tych punktów, gdyby turnieje się odbyły. Dzięki zamrożeniu rankingów, w czasie sezonu na trawie (jeśli się odbędzie), „Rafa” będzie miał szansę na powrót na fotel lidera rankingu.

 

Narada i prośba o zmianę terminu zawodów. Polskie turnieje w obliczu zawieszenia rozgrywek

/ Natalia Kupsik , źródło: własne, foto: AFP

Kilka dni temu świat obiegła informacja o zawieszeniu tenisowych rozgrywek co najmniej do 7 czerwca. W efekcie pod znakiem zapytania stanęła także organizacja Poznań Open oraz Bella Cup w Toruniu. Jak wyglądają kulisy działań w cieniu pandemii koronawirusa?

Rozprzestrzeniające się zagrożenie epidemiczne wywiera w świecie sportu coraz poważniejsze skutki. Lista turniejów, które decyzją władz międzynarodowych organizacji tenisowych na pewno nie odbędą się w terminie wydłuża się i trudno oszacować jak długo stan ten może jeszcze potrwać. Jak poinformowała nas dyrektor turnieju w Toruniu w piątek miała odbyć się kluczowa narada w ramach reakcji na bieżące wydarzenia. Na razie nie znamy wyników tych konsultacji. W Poznaniu sytuacja wydaje się być nieco bardziej klarowna.

– Dla mnie osobiście nie było to żadnym zaskoczeniem i z punktu widzenia dobra ogólnospołecznego całkowicie to pochwalam – odniósł się do decyzji o zawieszeniu rozgrywek aż do czerwca dyrektor Poznań Open Krzysztof Jordan – Mamy związane ręce, ponieważ obowiązują nas przepisy ATP, a zgodnie z ostatnim komunikatem pierwszy tydzień czerwca, czyli czas kiedy miał odbyć się nasz turniej, został objęty rygorem.

Mimo pojawiających się trudności organizatorzy nie ustają w staraniach o to, by poznański challenger nie zniknął z kalendarza tegorocznych rozgrywek:

– Jesteśmy w kontakcie z ATP w tej sprawie i wystosowaliśmy prośbę, aby turniej mógł odbyć się w pierwszym możliwym tygodniu czerwca – wyjaśnia dyrektor turnieju – Konsekwencje jego ewentualnego odwołania byłyby bardzo poważne zwłaszcza pod względem finansowym i wizerunkowym. Niemniej to dotyka nas wszystkich i wszyscy to rozumiemy. Sport jest taką dziedziną życia, która stoi w pierwszej linii tej klęski, która nas otacza. Będziemy się jednak starali, aby wszystko wróciło do normy. Dużo zależy także od tego jak później potoczą się kwestie gospodarcze, ale na ten moment jesteśmy gotowi, aby turniej zorganizować .

Fibak: Rywalizacja w warunkach jakie panują teraz na świecie jest niemożliwa

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.sport.pl, foto: AFP

Wojciech Fibak to najlepszy tenisista w historii Polski. Były dziesiąty zawodnik świata i triumfator piętnastu turniejów singlowych od wielu lat życie dzieli między ojczyznę, a Monte Carlo. Teraz były znamienity tenisista ocenia to, co się dzieje we Francji.

Francja to kraj będący w czołowej dziesiątce, jeżeli chodzi o liczbę osób zakażonych COVID-19, czyli koronawirusem. Kilka dni temu nad Sekwaną odbyły się wybory parlamentarne, o czym opowiedział opowiedział w rozmowie dla portalu sport.pl deblowy mistrz Australian Open z 1978 roku.

– Wybory powinny być przełożone. Z 47 milionów uprawnionych do głosowania do urn poszło jedynie 20 milionów. Podobno prezydent chciał przełożyć wybory, ale ugiął się pod namową przewodniczących Senatu i Zgromadzenia Narodowego. To wszystko może sprawić, że za kilka dni zarażonych będzie dużo więcej – skomentował temat wyborów we Francji Fibak.

Urodzony w Poznaniu były tenisista mieszka na co dzirń w Monte Carlo, gdzie miał się odbyć jeden z wiosennych turniejów na mączce. – Jeszcze miesiąc temu w Monte Carlo, gdzie mieszkam, nikt nie przypuszczał, że turniej się nie odbędzie. Teraz już wiadomo, że część sezonu na kortach ziemnych została odwołana. Gdyby nawet ATP nie podjęło takiej decyzji, organizatorzy w Monte Carlo zamknęliby turniej, bo najwięcej kibiców przyjeżdża tam z Włoch, które są dziś w strasznej sytuacji – odniósł się do tegorocznych zmagań podczas Monte Carlo Masters Fibak.

Obecnie rozgrywki są wstrzymane do początku czerwca. Jednak Fibakowi ciężko jest przewidzieć, jak się sytuacja rozwinie. A także czy dojdzie do rywalizacji na londyńskiej trawie. Przyznał natomiast, że zmagania bez kibiców są niemożliwe, bo stanowi to zdaniem byłego tenisisty zaprzeczenie idei sportu.

W ostatnich dniach pojawiła się w mediach informacja, że tenisiści będą się domagać wypłaty tak zwanego postojowego. Jednak według Wojciecha Fibaka problemem dla zawodniczek i zawodników nie jest brak wpływów z tytułu występów na zawodowych kortach. Martwią się oni jak utrzymać formę na odpowiednim poziomie. Tak by wrócić do rywalizacji, gdy pozwoli na to sytuacja na świecie.

Tipsarevic: Otwartość Novaka nie zawsze wychodzi mu na dobre

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Janko Tipsarevic to wielokrotny reprezentant Serbii w Pucharze Davisa. Razem z Novakiem Dżokoviciem sięgnął przed dziesięcioma laty po tytuł mistrzowski. Teraz stanął w obronie lidera rankingu.

Zanim władze ogłosiły odwołanie drugiego z amerykańskich „tysięczników” – Miami Open – sześciokrotny mistrz tej imprezy wraz ze swoim zespołem siedział już w samolocie powrotnym do Europy. Spotkało się to z ogólnym niezadowoleniem innych zawodników, którzy podejrzewali, że Serb coś przed nimi ukrywa.

– Czyli Dżoković opuszcza Stany Zjednoczone, nim oficjalnie ogłoszono decyzję o odwołaniu marcowych turniejów za Oceanem. Czyżbym coś przegapił? Ja wiem, że na 98% imprezy się nie odbędą. Jednak Novak jako przewodniczący Rady Zawodniczej ATP wie coś, o czym my nie wiemy. Coś przed nami ukrywa – napisał na swym twitterowym koncie Taro Daniel.

Serbski tenisista opuścił Stany Zjednoczone w dniu, gdy amerykańskie władze poinformowały o zmianach w sposobie podróżowania między USA i 26 europejskimi krajami w związku z rozprzestrzeniającą się pandemią koronawirusa. Krótko po wyjeźdźcie jedenastokrotnego mistrza „Słonecznego dubletu” podano informację o odwołaniu Miami Open.

– Zarzucanie Novakovi, że wrócił do domu, nie informując nas o decyzji związanej z imprezą w Miami, uważam za absurdalne. W jego postępowaniu nie było żadnego drugiego dna, a Dżoković jest czasem z niektórymi zbyt szczery i za bardzo otwarty. To nie zawsze wychodzi mu na dobre – skomentował sytuację Tipsarević.

Były ósmy tenisista świata odniósł się także do przerwy, jaka nastąpiła w rozgrywkach. Najlepsi tenisiści świata do rywalizacji powrócą najwcześniej ósmego czerwca. Chociaż co do tego terminu tenisista z Belgradu jest ostrożny.

– Będziemy mieć niesamowicie dużo szczęścia, jeżeli uda nam się powrócić do rywalizacji podczas Wimbledonu – odniósł się do planów powrotu tenisistów na światowe korty dwukrotny ćwierćfinalista wielkoszlemowy.