Monterrey. Drzewiecki z trzecim deblowym tytułem ATP Challenger Tour. W półfinale i finale bronił meczboli!

/ Maciej Pietrasik , źródło: własne, foto: Pekao Szczecin Open

Karol Drzewiecki w meksykańskim Monterrey odniósł jeden z największych sukcesów w karierze. Razem z Goncalo Oliveirą wygrał turniej rangi ATP Challenger Tour. W półfinale oraz finale polsko-portugalski duet obronił po dwie piłki meczowe.

Sporym sukcesem Karola Drzewieckiego i Goncalo Oliveiry zakończył się ich drugi wspólny start. Pod koniec lutego osiągnęli razem ćwierćfinał challengera w Calgary, teraz w Monterrey nie mieli sobie równych. W pierwszych dwóch meczach „nasz” duet nie stracił nawet seta, pokonując rozstawionych z numerem dwa Nikolę Cacicia i Hugo Nysa, a także Andrew Harrisa oraz Jasona Kublera.

Schody zaczęły się dopiero później. Półfinał przeciwko Robertowi Gallowayowi i Hansowi Hachowi był bardzo zacięty. Oba sety kończyły się tiebreakami, a cały mecz przy remisie 1:1 super tiebreakiem. Drzewiecki z Oliveirą wykorzystali dopiero piątą piłkę meczową, zwyciężając 7:6(5), 6:7(5), 15-13. Wcześniej obronili dwa meczbole.

Finał nie rozpoczął się po myśli „naszego” duetu. Polak i Portugalczyk od razu oddali serwis, lecz później odrobili straty, a przy stanie 6:5 i podaniu rywali mieli nawet piłkę setową. Ostatecznie rozstawieni z numerem cztery Orlando Luz oraz Rafael Matos okazali się minimalnie lepsi w końcówce, wygrywając 7:6(5).

Drzewiecki i Oliveira odwrócili jednak losy spotkania. Najpierw przełamali Brazylijczyków w końcówce drugiej odsłony, a później wygrali super tiebreaka. Luz oraz Matos prowadzili w decydującej rozgrywce już 9-7, lecz polsko-portugalska para wygrała cztery punkty z rzędu oraz cały mecz – 6:7(5), 6:4, 11-9.

Dla Drzewieckiego jest to trzeci triumf na poziomie ATP Challenger Tour – w 2018 roku wygrywał challengery w Szczecinie (z Filipem Polaskiem) oraz w Andrii (z Szymonem Walkowem). Zwycięstwo w Monterrey zapewni mu 100 punktów do rankingu ATP i awans w okolice 170. miejsca wśród deblistów.


Wyniki

Finał debla:
K. Drzewiecki, G. Oliveira (Polska, Portugalia) – O. Luz, R. Matos (Brazylia, 4) 6:7(5), 6:4, 11-9

Lyon. Kenin z drugim tytułem w sezonie

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Rozstawiona z numerem jeden Sofia Kenin wywiązała się z roli faworytki i wygrała turniej WTA International w Lyonie. W finale pokonała 6:2, 4:6, 6:4 Annę-Lenę Friedsam. Zdobyte punkty pozwolą awansować 21-letniej Amerykance z piątego na czwarte miejsce w rankingu WTA. 

Za Sofią Kenin kilka bardzo trudnych spotkań. W czterech ostatnich pojedynkach mierzyła się z dużo niżej notowanymi przeciwniczkami, które nie miały nic do stracenia. I choć za każdym razem przegrywała po jednym secie, to z kortu schodziła jako zwyciężczyni. To dobry prognostyk przed o wiele bardziej prestiżowymi zawodami w Indian Wells i Miami, gdzie Kenin po raz kolejny będzie musiała radzić sobie z presją faworytki.

W finale turnieju w Lyonie Kenin pokonała 6:2, 4:6, 6:4 notowaną w drugiej setce rankingu WTA Annę-Lenę Friedsam. Spotkanie trwało godzinę i 50 minut. Amerykanka zdołała w tym czasie pięciokrotnie przełamać przeciwniczkę. Przy własnym podaniu przegrała natomiast tylko dwa gemy.

Dla Kenin to piąte turniejowe zwycięstwo w karierze, a drugie w tym sezonie. Wcześniej wygrała Australian Open, przebojem wchodząc do ścisłej czołówki rankingu WTA. W Lyonie zdobyła 280 punktów, które jeszcze bardziej przybliżą ją do szczytu i pozwolą na awans z piątej na czwartą pozycję. Friedsam zdobyła natomiast o 100 punktów mniej i awansuje na 106. miejsce. Niemka po raz ostatni była notowana w czołowej setce w styczniu 2017 roku. Jej karierę zahamowała kontuzja barku i związane z nią dwie operacje.


Wyniki

Finał:

Sofia Kenin (USA, 1) – Anna Lena Friedsam (Niemcy) 6:2, 4:6, 6:4

Przebudzenie mocy? Jack Sock w pierwszym finale od lat i z dziką kartą do Indian Wells!

/ Natalia Kupsik , źródło: własne, foto: AFP

Za Jackiem Sockiem wyjątkowo udane występy na kalifornijskich kortach w Indian Wells. Reprezentant gospodarzy powalczy dziś wieczorem o pierwszy tytuł od 2017 roku. Za sprawą pięciu turniejowych zwycięstw Amerykanin zanotuje olbrzymi skok rankingowy oraz będzie mógł skorzystać z przyznanej mu przez organizatorów dzikiej karty do rozpoczynającego się w przyszłym tygodniu turniej ATP Masters 1000.

Zajmujący aktualnie 768. pozycję Sock jeszcze kilka lat temu uchodził za jednego z najbardziej obiecujących amerykańskich tenisistów.  W najlepszych latach kariery zasilał czołową ósemkę zestawienia, a w dorobku ma cztery tytuły mistrzowskie cyklu głównego ATP. Do jego najcenniejszych osiągnięć należy niewątpliwie triumf w prestiżowym Mastersie Rolex Paris sprzed trzech lat.

Właśnie wtedy kariera tenisisty z Nebraski wydawała się rozwijać w bardzo dobrym tempie, ale na drodze rozpędzającego się zawodnika stanęła nieoczekiwanie kontuzja kciuka. Po wyleczeniu urazu Sock miał z kolei poważne problemy z powrotem do dawnej dyspozycji. Bardzo szybko doprowadziło to do gwałtownego spadku w rankingu .

Na przestrzeni ostatnich dni gra Amerykanina wyraźnie się jednak poprawiła. W kalifornijskim challengerze Sock pokonał m.in. Ugo Humberta, Denisa Kudlę, a w półfinale Brandona Nakashimę. O tytuł tenisista zagra z dobrym znajomym – Stevem Johnsonem. W 2016 roku panowie wywalczyli wspólnie w rozgrywkach deblowych brązowy medal olimpijski w Rio.

Niezależnie od wyniku finałowego starcia Jack Sock może być bardzo zadowolony z dotychczasowych rezultatów. Za sprawą zanotowanych w ostatnim czasie zwycięstw awansuje w najnowszym zestawieniu na co najmniej  384. miejsce. Jeśli natomiast udałoby mu się pokonać Johnsona, znajdzie się wśród najlepszych 300 tenisistów świata. Wkrótce Sock stanie także przed szansą potwierdzenia rosnącej dyspozycji na turnieju o znacznie wyższej randze. Wszystko za sprawą dzikiej karty przyznanej mu przez organizatorów zbliżającej się imprezy ATP Masters 1000.

Puchar Davisa. Znamy już pełną obsadę turnieju finałowego

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Przedostatniego dnia listopada poznamy zwycięzcę 109. edycji Pucharu Davisa. Po raz drugi z rzędu finałowy turniej zostanie rozegrany w Madrycie i weźmie w nim udział 18 najlepszych reprezentacji. Wśród nich Czesi, Kolumbijczycy i Amerykanie, którzy jako ostatni przebrnęli przez kwalifikacje. 

Bardzo ciekawie było za naszą południową granicą, gdzie po raz pierwszy w historii naprzeciwko siebie stanęły drużyny ze Słowacji i Czech. Ściany nie pomogły gospodarzom i Narodowe Centrum Tenisowe w Bratysławie w lepszym humorze opuszczała drużyna dowodzona przez Jaroslava Navratila. Kluczowa okazała się bardzo dobra postawa Jiriego Vesely’ego, który wygrał oba mecze singlowe, mimo że z Andrejem Martinem przegrywał już 4:6, 2:5. Z takiego zwrotu akcji zadowolony nie mógł być Marian Vajda. Wieloletni trener Novaka Dźokovicia, a niegdyś reprezentant Słowacji w Pucharze Davisa, przyglądał się temu spotkaniu z perspektywy trybun.

Czesi są jedną z dwunastu europejskich drużyn, które zobaczymy w listopadzie w Madrycie. Zdecydowanie skromniejsza będzie delegacja z Ameryki Południowej. Przedstawicielami tego kontynentu dość niespodziewanie będą Ekwadorczycy – o których szerzej pisaliśmy TUTAJ – i Kolumbijczycy. Drudzy z wymienionych awansowali kosztem Argentyńczyków osłabionych brakiem Diego Schwartzmana oraz zmagających się z problemami zdrowotnymi Juana Martina del Potro i Guido Pelli. Pierwsze skrzypce w drużynie kolumbijskiej grał notowany w połowie drugiej setki Daniel Galan Riveros, który pewnie pokonał bardziej doświadczonych i wyżej notowanych Leonardo Mayera i Juana Ignacio Londero.

Żadnych problemów z awansem nie mieli natomiast Amerykanie. Podopieczni Mardy’ego Fisha bardzo poważnie podeszli do rywalizacji ze skazywanymi na pożarcie Uzbekami i skończyło się to srogą lekcją dla rywali. Nieważne czy na korcie przebywał Reilly Opelka, Taylor Fritz czy Tommy Paul – za każdym razem przewaga była ogromna. To jednak nie ich indywidualne popisy były najważniejsze, a wspólny występ braci Bryanów. Kończący karierę Bob i Mike wygrali 6:3, 6:4 z Denisem Istominem i Sanjarem Fajziewem, wieńcząc tym samym blisko 20-letnią przygodę z rozgrywkami Pucharu Davisa. Mistrzami zostali raz – w 2007 roku.

Podsumowania z pozostałych meczów eliminacji znajdziecie tutaj i tutaj. Łącznie wyłoniono dwunastu finalistów, którzy dołączyli do sześciu reprezentacji mających zapewniony udział w głównej części rozgrywek. Tę grupę tworzyli półfinaliści zeszłorocznej edycji (Hiszpanie, Rosjanie, Kanadyjczycy, Brytyjczycy) oraz zdobywcy ,,dzikich kart” (Francuzi i Serbowie).

Turniej finałowy 109. edycji Pucharu Davisa odbędzie się w dniach 23-29 listopada w Madrycie. W najbliższy czwartek odbędzie się natomiast ceremonia losowania i 18 drużyn zostanie przydzielonych do sześciu grup. Awans do dalszej fazy uzyskają zwycięzcy i dwie najlepsze drużyny z drugich miejsc. Dalej pozostaną do rozegrania ćwierćfinały, półfinały i finał. Tytułu będą bronić Hiszpanie.

Uczestnicy turnieju finałowego: Hiszpania, Kanada, Rosja, Wielka Brytania, Francja, Serbia, Chorwacja, Stany Zjednoczone, Australia, Włochy, Niemcy, Kazachstan, Austria, Szwecja, Węgry, Kolumbia, Czechy, Ekwador.

 


Wyniki

Kwalifikacje do turnieju finałowego Pucharu Davisa:

Słowacja – Czechy 1-3

Jozef Kovalik – Jiri Vesely 3:6, 5:7
Andrej Martin – Lukas Rosol 4:6, 4:6
F. Polasek, I. Zelenay – J. Forejtek, Z. Kolar 6:4, 6:4
Andrej Martin – Jiri Vesely 6:4, 5:7, 5:7

Kolumbia – Argentyna 3-1

Daniel Galan Riveros – Leonardo Mayer 6:1, 6:4
Santiago Giraldo – Juan Ignacio Londero 7:6(6), 3:6, 2:6
J. Cabal, R. Farah – M. Gonzalez, H. Zeballos 6:3, 6:7(3), 7:5
Daniel Galan Riveros – Juan Ignacio Londero 6:3, 6:4

Stany Zjednoczone – Uzbekistan 4-0

Reilly Opelka – Denis Istomin 6:2, 7:5
Taylor Fritz – Sanjar Fajziew 6:1, 6:2
B. Bryan, M. Bryan – S. Fajziew, D. Istomin 6:3, 6:4
Tommy Paul – Denis Istomin 6:3, 6:0

Monterrey. Pierwszy finał Bouzkovej

/ Tomasz Górski , źródło: własne/wtatennis.com, foto: AFP

Marie Bouzkova zameldowała się w pierwszym finale w karierze.  21-letnia Czeszka ograł na ostatniej prostej w dwóch setach Johannę Kontę. A jej rywalką w walce o premierowy tytuł będzie Elina Switolina, która w ekspresowym tempie pokonała Arantxe Rus.

Rozstawiona z numerem dwa w Monterrey Konta była faworytką mecz z Bouzkovą. Jednak nic nie poszło po myśli Brytyjki. To Czeszka grała lepiej w najważniejszych momentach. W pierwszej i drugiej odsłonie mieliśmy jedno przełamanie. To decydujące o losach partii na korzyść Bouzkovej. Po godzinie i czterdziestu minutach pojedynku Czeszka zameldowała się w finale. Było to pierwsze bezpośrednie starcie obu zawodniczek.

– Uwielbiam grać w Meksyku. Zawsze kocham tutaj być – powiedziała Bouzkova po meczu.

W meczy o tytuł rywalką Czeszki będzie Elina Switolina. Ukraina słabo zaczęła nowy sezon. Jednak w Meksyku radzi sobie bardzo dobrze. Nie straciła jeszcze nawet seta. W półfinale rozbiła Arantxe Rus w pięćdziesiąt minut, tracąc tylko jednego gema. A przy własnym podaniu oddała Holenderce zaledwie dziewięć oczek.

– To był niesamowity mecz w moim wykonaniu – powiedziała Switolina. – Byłam bardzo solidna od samego początku i dobrze serwowałam, więc mam nadzieję, że uda mi się utrzymać formę również w finale – dodała.

Finał zapowiada się bardzo ciekawie. Będzie on okazją na rewanż dla Ukrainki za mecz w Guangzhou w 2019 roku. Wówczas w drugim secie Switolina poddał mecz z powodu kontuzji. Jak będzie teraz przekonamy się w nocy z niedzieli na poniedziałek.


Wyniki

Półfinały singla:

Elina Switolina (Ukraina, 1) – Arantxa Rus (Holandia) 6:0, 6:1

Marie Bouzkova (Czechy, 9) – Johanna Konta (Wielka Brytania, 2) 6:3, 6:4