Murray: To były emocjonalne wzloty i upadki
Andy Murray ostatni raz pojawił się na światowych kortach w listopadzie i ponownie musiał zrobić sobie dłuższą przerwę od tenisa. Kilka tygodni temu Szkot wrócił jednak do treningów i przyznaje, że jego kontuzja „reaguje całkiem dobrze”, choć nie obyło się bez wzlotów i upadków.
Andy Murray zmaga się z kontuzją biodra od kilku lat. W styczniu ubiegłego roku Szkot przeszedł operację podczas której wstawiono mu metalowe biodro. Wydawało się, że ze zdrowiem Brytyjczyka jest coraz lepiej, gdyż wrócił on nie tylko do grania i wygrywania meczów, ale także do zdobywania trofeów. W październiku sięgnął po pierwszy od ponad dwóch lat tytuł, w Antwerpii. W listopadzie Murray musiał jednak ponownie odłożyć rakietę, gdyż, jak przyznał, ostatnia rana była „niewiarygodnie złożona”.
Dwukrotny mistrz Wimbledonu wycofał się z turniejów na początku sezonu 2020, by leczyć kontuzję. Po początkowo trudnych miesiącach przyszły lepsze chwile i Murray wydaje się być zdrowszy oraz ma nadzieję, że wkrótce wróci do rywalizacji.
Tenisista z Glasgow miał w tym czasie trudne emocjonalnie momenty w związku z niepewnością co do przyszłości – Kiedy po czterech, pięciu tygodniach nie czujesz się lepiej i mówią ci: „tak się mogło stać, musimy to zbadać”, zaczynasz myśleć o najgorszym – wyznał Murray. – To było trudne. Emocjonalne wzloty i upadki. Po prostu nie wiesz, co się dzieje i bierzesz pod uwagę potencjalne najgorsze scenariusze, zagrażające karierze.
Trzykrotny triumfator wielkoszlemowy wyznał także, że kiedy poddawał się badaniom, to myśli krążyły wokół najgorszych wieści. Niemniej jednak okazało się, że nie było tak źle i Szkot mógł po odpoczynku powrócić do treningów.
– Trenowałem przez ostatnie kilka tygodni, po dwie godziny. Kontuzja reagowała dobrze, więc trzymajcie kciuki, żeby tak pozostało – zakończył Murray.