Damir Dżumhur: nie ma sensu wznawianie sezonu w sierpniu

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Tennis World, foto: AFP

Damir Dżumhur powątpiewa we wznowienie tenisowego sezonu w czerwcu. Z tego powodu Bośniak obawia się również, że w 2020 roku nie zobaczymy już tenisa. „Nie ma sensu wracać do gry w sierpniu” – twierdzi.

Jak doskonale wiemy 12 marca ATP podjęło decyzję o zawieszeniu touru do na sześć tygodni, a niedługo później zapadła decyzja o przedłużeniu zawieszenia aż do 7 czerwca. Tenisiści mają zatem wrócić na korty na trawiastą część sezonu. W to czy powrót dojdzie do skutku poważnie wątpi Damir Dżumhur.

„Rozmawiałem z innymi zawodnikami i mocno wątpimy we wznowienie sezonu na początku czerwca. Biorąc pod uwagę rozwój wydarzeń zawieszenie najprawdopodobniej zostanie wydłużone” – twierdzi 107. aktualnie zawodnik światowego rankingu w rozmowie dla bośniackiego Klix.

Co więcej, zawodnik z Sarajewa obawia się, że w 2020 roku możemy już nie zobaczyć tenisistów w akcji. „Cały sezon może zostać odwołany, jako że nie widzimy na przykład sensu jego wznawiania w sierpniu” – kontynuował bowiem.

Plasowany niegdyś na 23. miejscu w rankingu ATP Bośniak aktualnie przebywa w swoim mieszkaniu w Blegradzie. Tam, w warunkach domowych, trenuje by mimo wszystko utrzymać kondycję na jak najwyższym poziomie. Przyznał również, że stara się być jak najbardziej odpowiedzialnym w sytuacji epidemii i zaapelował o to do wszystkich innych.

Boynton podziwia Hurkacza za gotowość do pracy

/ Dominika Opala , źródło: www.atptour.com , foto: AFP

Craig Boynton pracował w przeszłości z wieloma znanymi tenisistami. Od byłego lidera rankingu Jima Couriera po Johna Isnera, Sama Querreya i innych. Amerykański szkoleniowiec aktualnie pomaga Hubertowi Hurkaczowi, a w rozmowie z portalem ATPTour.com zdradza tajniki pracy z Polakiem oraz zmiany, które wprowadził do gry naszego tenisisty.

Pod skrzydłami Craiga Boyntona, Hubert Hurkacz awansował do Top 30 rankingu ATP i zdobył pierwszy tytuł w głównym cyklu. Polak i Amerykanin rozpoczęli współpracę rok temu, podczas turnieju w Indian Wells. W rozmowie z ATPTour.com Boynton opowiada, co zmieniło się od tego czasu, za co najbardziej podziwia wrocławianina i wiele więcej.

 

ATP: W zeszłym roku zacząłeś współpracować z Hubertem w czasie sezonu. Jak w takim razie zmieniło się twoje podejście w czasie okresu przygotowawczego?

Craig Boynton: Sposób myślenia jest zawsze taki sam. Ma on pomóc zawodnikowi w rozwoju i doskonaleniu się. W karierze zawodowego tenisisty są różne momenty, kiedy krzywa uczenia się jest bardziej stroma niż w innych chwilach. Mój sposób myślenia polega na tym, że im lepszy jesteś, tym więcej musisz się uczyć. Przygotowując się do tego sezonu miałem jasno określone rzeczy nad którymi chciałem z nim pracować na korcie.

Myślę, że Hubi pracuje nad tym procesem uczenia się i zajmuje się tym, jak być profesjonalnym tenisistą dzień i noc na najwyższym poziomie. To jest coś, na co każdy zawodnik poświęca trochę czasu, aby naprawdę to przepracować i zrozumieć. Myślę, że Hubert jest właśnie w tym momencie i dobrze sobie z tym radzi.

Jaka jest największa różnica pomiędzy grą Hurkacza na początku waszej współpracy a jego obecną grą?

Myślę, że poprawiło się jego rozumienie rzeczy. Nie zawsze jeszcze przekłada się to na lepszą wydajność, ale naprawdę trudne jest, gdy sportowcy mają pytania, a nie mają na nie odpowiedzi. Teraz Hubi zaczyna dostawać odpowiedzi. To zajmuje trochę czasu: otrzymanie odpowiedzi, następnie wdrożenie zmian, a potem wdrożenie zmian i pójście naprzód. Później grasz turnieje i napotykasz pytanie: „Czego muszę się teraz nauczyć?”.

Biorąc kogokolwiek na przykład, obserwujesz jego ścieżkę, widzisz, że podnosi poziom, ale zdarzają się okresy, gdzie następuje regres. Powiedzmy, że wszechświat mówi: „Musisz się czegoś nauczyć, poświęcić trochę czasu i się tego nauczyć”. Krzywa uczenia się Huberta jest bardzo dobra. Szybko przeszedł przez wiele materiałów.

Hurkacz miał świetny początek sezonu, jeśli chodzi o występy w ATP Cup i w Auckland, ale potem przytrafiło się kilka turniejów, w których jego rezultaty tego nie odzwierciedlały. Jak to przyjął? Był w stanie poukładać rzeczy w kontekście poprawy?

Hubert ma niesamowite nastawienie. Zawsze po meczu jest tak: co się stało? Co było dobre? Co było złe? Co może być lepiej? Z czym sobie teraz musisz radzić? Jest w tym naprawdę dobry i wyciągamy z tego z turnieju na turniej.

Do tego momentu mieliśmy dość jasny plan. Wie, dlaczego poszło dobrze i wie, czemu nie wszystko ułożyło się po jego myśli. My właśnie przechodzimy przez ten okres nauki, wdrażania, a potem będzie świetnie grał w tenisa i osiągnie określony poziom.

Miałem tak z Johnem Isnerem. Pamiętam, kiedy John dotarł na 19. miejsce na świecie, przez osiem miesięcy nie mogliśmy przekroczyć tej granicy. Pracowaliśmy, pracowaliśmy, pracowaliśmy, zajęło to trochę czasu, a potem nagle, znikąd, szybko awansował do czołowej „dziesiątki”.

John cofnął się nieco, był w okolicach 50. miejsca w rankingu, a potem wygrał w Newport i był już na swojej drodze. Wydawało się, że bez względu na to, co zrobił lub co ja zrobiłem, po prostu nie mógł przełamać bariery 19. miejsca. To jednak nie powstrzymywało nas od ciężkiej pracy i próby rozwiązania problemów. Jeśli raz przez to przejdziesz, to ulepszysz to, co robisz po drugiej stronie.

Kariera Huberta jest cały czas młoda, ale ile z tego wypełniania luki jest pracą techniczną, a ile jest to czymś, co nie pozwala mu na zdobycie pewności siebie i zrobienie następnego kroku?

Nie sądzę, że to kwestia techniki. Patrzę na innych tenisistów i sportowców w innych sportach, nie nauczyłbyś się, jak oni to robią. Jak Reggie Miller, jak rzuca piłkę do kosza albo Jim Furyk w golfie… oni są po prostu naprawdę dobrzy. Nie sądzę, żeby to był aspekt techniczny. Są rzeczy, z którymi możesz zrobić porządek, możesz postawić stopę przy serwisie w danym miejscu, a nie w innym. Są drobiazgi, które mogą pomóc, ale przede wszystkim jest zobowiązanie, że będziesz grać w sposób, który da ci najlepszą szansę na wygraną.

Chodzi o to, aby pozostać zaangażowanym w wielkich meczach, w wielkich turniejach oraz przechodzić przez te pojedynki, przez te turnieje. To, co zrobiłeś, tworzy pewność siebie, a kiedy to się dokona, wtedy rzeczy idą po twojej myśli i oczekujesz, że tak się właśnie stanie. Kiedy idziesz na kort, wiesz, czego oczekujesz i że będziesz grać dobrze. Wchodzisz do szatni i wiesz: „Mam przeciwników pod kontrolą, jeśli będę oddany”. Ale potem zawsze wracasz na kort i próbujesz coś uporządkować.

Nie sadzę, że istnieje przełącznik do włączania i wyłączania forehandu. Myślę, że to tylko pewność siebie i wyczucie czasu. Jeśli awansowałeś do Top 50 czy Top 30, to jest to naprawdę trudne. Trudno to zrobić, jeśli masz coś, co jest tak technicznie nieuzasadnione. Po prostu nie możesz pokonać zawodników z czołówki, z Top 20, z Top 30, jeśli nie jesteś dobry.

W poprzednim sezonie Hurkacz pokonał czołowych zawodników i szybko wspiął się w rankingu. Z czego jesteś bardziej zadowolony?

Nie jestem niezadowolony z niczego, więc powiedziałbym tylko, że jest gotowy, by przejść tę podróż z otwartymi ramionami i z otwartym sercem, i jest gotowy zrobić wszystko, co trzeba. Właśnie to najbardziej w nim podziwiam; że on chce po prostu robić wszystko, co trzeba, pracować tak ciężko, jak tylko potrzebujemy pracować, wykonywać tyle ćwiczeń, ile musimy, podróżować na tyle turniejów, ile musimy, po to tylko, aby zmaksymalizować swoje umiejętności i spróbować wygrać duże turnieje. To jest dla mnie najbardziej przyjemne.

Praca, ulepszenia tu i tam są świetne, ale jego gotowość do odbudowania się następnego dnia po tym, jak stało się coś złego, z dobrym nastawieniem, z chęcią do pracy i bycia trenowanym jest godne mojego największego podziwu.

Novak Dżoković z żoną włączają się do walki z koronawirusem

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/atptour.com, foto: AFP

Novak Dżoković z żoną też postanowili się włączyć do pomocy w walce z koronawirusem. Fundacja lidera rankingu ATP przekazała milion euro na zakupy niezbędnego sprzętu medycznego.

Coraz więcej sportowców włącza się do walki przeciwko panującej na świecie pandemii COVID-19. Po m.in. Simonie Halep i Rogerze Federerze do walki z wirusem, który zaburzył życie ludzi na całym świecie, przyłączył się serbski tenisista.

– Ostatnie tygodnie poświęciliśmy na zbieranie niezbędnych informacji na temat COVID-19. Wszystko by dowiedzieć się, jak moja rodzina może najlepiej pomóc krajowi. Ludzie z Chin udzielili nam ogromnej pomocy i wsparcia, za które nie możemy im wystarczająco podziękować – poinformował na filmiku umieszczonym na Instagramie Novak Dżoković.

Urodzony w Belgradzie tenisista, wychodząc naprzeciw zapytaniom, z jakimi się spotykał, uruchomił również zbiórkę pieniędzy. Zatem każdy może się przyłączyć do walki z koronawirusem.

– Ciągle odbieram sygnały z całego świata i ludzie chcą pomóc, ale nie wiedzą, gdzie i jak. Zdecydowaliśmy się otworzyć konto alarmowe za pośrednictwem Fundacji Novaka Dżokovicia, na które trafią nasze pieniądze. Kieruję na to konto każdą inną osobę, która chce pomóc, przekazując darowiznę. Wszystkie pieniądze zostaną przeznaczone na zakup respiratorów, sprzętu medycznego i wszelkich wymaganych materiałów, takich jak maseczki – mówi o działaniach, jakie podjął mieszkający w Monte Carlo tenisista.

Pandemia koronawirusa wpłynęła również na rozgrywki tenisowe. Wstrzymano je na każdym szczeblu rywalizacji. Do gry najlepsi tenisiści świata wrócą na początku czerwca.

View this post on Instagram

Dear friends, this is a video from the press conference my wife @jelenadjokovicndf and I hosted this afternoon to announce that we donated 1 million euros through our @novakfoundation to Serbia for the purchase of medical equipment and supplies. We have spent the past several weeks gathering every piece of necessary information on COVID-19 in order to make this informed decision on how my family could make the biggest and best impact on our country. People from the Republic of China have given us tremendous help and support, we cannot thank them enough. I keep receiving calls from all over the world and people want to help but don’t know where or how. We have decided to open an emergency account through Novak Djokovic Foundation where our family money will go and I’m directing any other person that wishes to help to donate there. All the money will go towards the purchase of respirators, medical equipment, and any required supplies like masks. I am fully aware of how much this crisis has impacted everyone on all fronts.. I am touched by the generosity that keeps pouring from across the globe with the intention to give back and help in Serbia. I am very proud to be an athlete in these times, among many greats who have come forward to bring people together at a time when we are apart – to bring hope, community, and inspire others in the same way to use our platforms for good. This is what life is all about – giving. For more information, please visit @novakfoundation and novakdjokovicfoundation.org. Our team is here to help. Stay positive, we will get through this together 🙏🏼❤️. Much love to all, Novak

A post shared by Novak Djokovic (@djokernole) on

Czorić: Gdyby nie tenis prawdopodobnie zostałbym bokserem

/ Natalia Kupsik , źródło: własne/www.tennismagazin.de, foto: AFP

Nie tak dawno dobijał się do tenisowej czołówki, a legendy pokroju Johna McEnroe’a wróżyły mu wielką sportową przyszłość. Dziś wielu twierdzi, że nie rozwinął się na miarę swoich możliwości. O tenisowym zagubieniu sprzed lat, miłości do boksu i głodzie sukcesów Borna Czorić opowiedział w wywiadzie dla niemieckiego magazynu Tennis.

Wśród dwunastu najlepszych tenisistów globu znalazł się w wieku niespełna 22 lat. Gdy skompletował po dwa zwycięstwa nad Federerem, Nadalem i Murrayem nikt nie miał już wątpliwości co do tego, że jego nazwisko należy zapamiętać. Z tej perspektywy mogłoby się wydawać, że początki sportowej drogi Czoricia usłane była różami. Zawodnik z łatwością przywołuje jednak chwile, gdy jego kariera stanęła pod dużym znakiem zapytania.

– W wieku 13 lat nie miałem trenera i czułem się naprawdę zagubiony – wspomina – Nie grałem dobrze, a na dodatek złamałem wtedy rękę i musiałem przejść dwie operacje.

W tym najtrudniejszym, jak twierdzi Czorić, momencie jego kariery z pomocą przyszedł mu Goran Ivanisević. Utytułowany rodak dostrzegł potencjał młodego zawodnika i to on obok Ivana Ljubicica miał największy wpływ na sportowy rozwój Borny. – Trenował mnie przez ponad rok. Nadal często się z nim konsultuję – opowiada aktualnie najlepszy chorwacki tenisista.

Obok wspomnianej dwójki wyjątkowo silny wpływ na młodego Bornę miał jeszcze jeden sportowiec. Swoje pierwsze kroki na korcie Czorić stawiał już jako pięcioletni chłopiec, ale w jego życiu znalazło się miejsce także dla innej dyscypliny. Zawodnik dorastał wpatrzony w ringowe poczynania Mike’a Tysona. Do dziś z boksem jest silnie związany i twierdzi, że gdyby nie poświęcił się tenisowi prawdopodobnie zostałby bokserem.

– Bardzo lubię boks, choć nie mam czasu śledzić tej dyscypliny tak często, jakbym chciał – zdradza. Podoba mi się sposób w jaki Tyson walczył. Ten gniew, z jakim pojawiał się na ringu.

Chorwacka szkoła sportu

Nieustępliwość, a często wręcz obsesyjna wola zwycięstwa, jaką podziwiał u swego idola, dziś przekonują, że Czorić nie spocznie dopóki nie nasyci swoich ambicji. On sam odnosząc się do sportowych sukcesów rodaków podkreślił, że niełatwe realia treningowe w dłuższej perspektywie hartują charaktery wielu z nich.

– Mamy taki temperament, że zawsze chcemy być najlepsi. To, że warunki treningowe nie są  najłatwiejsze wbrew pozorom nam pomaga – stwierdził zawodnik – W innych krajach, jak np. w Niemczech wszystko jest dużo lepiej zorganizowane. Głód sukcesu nie jest tam tak silny, jak u nas. Kiedy jako dziecko nie otrzymujesz zbyt wiele, stajesz się bardziej wytrzymały. Na wszystko sam musisz sobie zapracować. To sprawia, że potem bardziej doceniasz to co osiągnąłeś, ponieważ wiesz doskonale skąd to pochodzi – podsumował.

W zamrożonym rankingu ATP Borna Czorić zajmuje aktualnie 33. pozycję ale jak przyznaje wymaga od siebie o znacznie więcej. Nadal dostrzega wiele mankamentów swojej gry i zamierza ciężko pracować nad tenisowym rozwojem. W oparciu o tak zakrojoną filozofię odpowiedział na komentarz Borisa Beckera, którego zdaniem wieloletnia dominacja „wielkiej trójki” źle świadczy o poziomie gry przedstawicieli nowej generacji.

– Trudno oceniać mi to, czy inni zawodnicy robią wszystko dobrze. Nie jestem ich trenerem. Wiem tylko tyle, że moje nastawienie jest właściwe, a praca jaką wykonuję profesjonalna. Niestety mój tenis nie jest jeszcze wystarczająco dobry, abym stał się jednym z pięciu najlepszych zawodników na świecie. Niemniej będę robił wszystko, by ten poziom osiągnąć.

Tatishvili zakończyła karierę

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.wtatennis.com, foto: AFP

Anna Tatishvili ogłosiła zakończenie kariery ze skutkiem natychmiastowym. Powodem rozbratu z tenisem są trapiące zawodniczkę kontuzje.

Urodzona w Tbilisi Amerykanka ostatni raz widziana była na korcie w czerwcu ubiegłego roku. Obecnie ze względu na coraz to nowe dolegliwości Tatishvili próżno szukać w turniejowych drabinkach.

– Niestety z powodu ciągłych kontuzji nie jestem w stanie dłużej rywalizować na światowych kortach. To wszystko sprawiło, że tenis kojarzy mi się nie tylko z walką o jak najlepszy rezultat na korcie. Przede wszystkim kojarzy mi się teraz ze zmaganiami o zdrowie. Bez względu na to, jak trudne jest to dla mnie decyzja, jestem zmuszona zakończyć karierę i skoncentrować się na życiu poza kortem – wyznała w oświadczeniu zamieszczonym na twitterze Amerykanka.

Tatishvili obecnie notowana jest na początku drugiego tysiąca klasyfikacji najlepszych tenisistek świata, ale było nawet 50. rakietą. Zapewne najcenniejszą jej wygraną jest pokonanie w pierwszej rundzie US Open 2015 Karoliny Pliszkovej, ówczesnej ósmej rakiety świata. A wszystko po tym, jak Amerykanka przebrnęła kwalifikacje.

Petkovic zarzuca Tomiciovi kłamstwo

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Andrea Petković zarzuca kłamstwo, jakiego miał się dopuścić Bernard Tomic. Zdaniem niemieckiej tenisistki wyznanie Australijczyka, że ma objawy koronawirusa było nieprawdziwe.

– Miałem duszności, a mój układ odpornościowy był wyczerpany. Przebywam obecnie w Miami i zgodnie z zaleceniem odizolowałem się od wszystkich. Nie byłem testowany na obecność koronawirusa, ale mam wszystkie objawy – wyznał w tamtym tygodniu tenisista z Antypodów.

Teraz się okazuje, że informacje podane przez urodzonego w Stuttgarcie tenisistę, mogły być nieprawdziwe. Miał się do tego przyznać niemieckiej tenisistce w wiadomości, jaką do niej wysłał.

– Napisałam do niego kilku dni temu, a on przyznał mi się, że to wszystko było kłamstwem i nawet on sam nie wie, dlaczego tak postąpił. Wszyscy wiemy, że on jest buntownikiem. Bałkańskie cechy jego rodziny są obecne w jego charakterze. Ciągle mówi bzdury. Ostatnią było to, że ma koronawirusa – wyznała w rozmowie z portalem puntodebreak.com Petkovic.

Wśród tenisistów dotychczas stwierdzono jeden przypadek zarażenia COVID-19. Zakażonym jest brazylijski tenisista Thiago Seyboth Wild. Wielu tenisistów poddało się dobrowolnej kwarantannie, a przymusową izolację zakończyła Jarosława Szwedowa. Kazaszka musiała się jej poddać ze względu na podróż samolotem w towarzystwie osoby zarażonej koronawirusem.