Dajana Jastremska to tenisistka młodego pokolenia, która w ostatnich latach zanotowała jeden z największych postępów. W materiale przygotowanym przez WTA, Ukrainka dzieli się z kibicami swoją historią. Opowiada o wychowaniu, o rozwijającej się karierze, jak wpłynął na nią wypadek mamy i nadchodzących nadziejach.
Dajana Jastremska przybliżyła fanom swoje życie rodzinne, a także wzloty i upadki zaistniałe w ciągu ostatnich dwóch lat. Nietrudno jednak zauważyć, że sezony 2018 i 2019 były przełomowe w karierze Ukrainki. Sezon 2017 kończyła na miejscu 189., a już rok później była 60. tenisistką na świecie. Ostatni rok może zaliczyć do najbardziej udanych, bowiem zakończyła go na 22. pozycji.
Rozładowanie energii
Nadmierną aktywność Jastremska przejawiała już jako dziecko, co nie umknęło uwadze jej rodziców. Dlatego też urodzona w Odessie zawodniczka podejmowała liczne działania, by wyładować energię – Grałam w tenisa, pływałam, tańczyłam, uprawiałam gimnastykę, śpiewałam. Charakter i werwę, którą mam obecnie pochodzą z dzieciństwa – zaczęła swoją historię Ukrainka. – Pokochałam coś, w czym mogłam ulokować całą moją energię – dodała.
Tym czymś był właśnie tenis. Jastremska chwyciła za rakietę w wieku pięciu lat – Na pierwszy trening poszłam z dziadkiem – dzieliła się wspomnieniami. – Zdałam sobie sprawę, że to moja pasja, w której naprawdę chcę siebie zobaczyć.
Rodzina odegrała i odgrywa ważną rolę w życiu 19-latki z Odessy – Moja rodzina jest jednym wielkim teamem. Wszystkie trofea, które posiadam są nie tylko moje, ale także mojej rodziny. Bez niej bym tego nie osiągnęła – opowiadała Ukrainka w materiale dla WTA. W każdej wolnej chwili stara się spędzać, jak najwięcej czasu z bliskimi, również z dziadkami, którzy są bardzo dumni z wnuczki oraz z młodszą siostrą, też grającą w tenisa.
19-latka z Odessy była zdolną juniorką. W 2016 roku dotarła do finału juniorskiego Wimbledonu, a potem z sukcesem zaznaczyła swoją obecność w zawodowym tourze. W 2018 roku pierwszy raz przełamała barierę Top 100 rankingu WTA oraz zdobyła premierowy tytuł w Hongkongu jako 18-latka.
Dla mamy
Jastremska kontynuowała szybki postęp także w minionym sezonie. Wygrała dwa turnieje (Hua Hin, Strasburg) oraz awansowała do Top 25 w zestawieniu tenisistek. Jednak poza kortem, to nie był łatwy czas dla Ukrainki. W czasie, kiedy zdobywała tytuł w Hua Hin, jej mama przebywała w szpitalu z powodu urazu oka. Wypadek zdarzył się w Melbourne – Moja mama była hospitalizowana, nie widziała na lewe oko, ale kazała mi jechać do Hua Hin. Nie chciałam trenować, nie chciałam grać – wracała wspomnieniami do tamtych wydarzeń.
W finale przeciwko Ajli Tomljanović przegrywała już 2:5 w trzecim secie, ale zdołała się odbudować – Miałam tylko kilka sekund, pomyślałam, że jedynie mogę odbijać piłki i zdobyć to trofeum dla mamy – przyznała Jastremska, z którą to właśnie mama podróżuje na wszystkie turnieje.
Ta historia z wypadkiem mamy odmieniła młodą tenisistkę – Wszystko w życiu jest łatwe, to my upieramy się, by to komplikować. Szczególnie na korcie – oceniła. – Po tym zdarzeniu z moją mamą coś we mnie dojrzało. Odwiedziłam niewidome dzieci i zdecydowałam, że pomoc im będzie celem mojej fundacji.
W tym roku zawodniczka z Odessy także nie zwalnia tempa. W styczniu dotarła do finału w Adelajdzie, gdzie przegrała dopiero z Ashleigh Barty i wspięła się na najwyższe miejsce w karierze – 21.
Podopieczna Saschy Bajina kontynuuje pracę nad treningiem, który składa się również z boksowania. To czynność włączona do rutyny Jastremskiej w wieku 11 lat. Boks pozwala jej ćwiczyć skupienie, rytm.
– Moim celem jest bycie perfekcyjną na korcie i poza nim, bycie bardziej zdyscyplinowaną. Chcę też osiągnąć Top 20 rankingu i wygrać Wielkiego Szlema – opisała Jastremska. – Moim marzeniem jest po prostu bycie szczęśliwą osobą w życiu – zakończyła.