Nottingham. Finał uciekł o włos

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Kamil Majchrzak nie zdołał awansował do finału challengera z pulą nagród 132 380 euro. W sobotę minimalnie lepszy okazał się okazał się Denis Kudla.

Spotkanie lepiej rozpoczął Amerykanin, który odebrał podanie rywalowi już w pierwszym gemie, dzięki czemu kilkanaście minut później prowadził 3:1. Polak zdołał wyrównać na 3:3, ale w dziewiątym gemie po raz kolejny nie był w stanie utrzymać serwisu i reprezentant Stanów Zjednoczonych objął prowadzenie w meczu.

25-latek z Piotrkowa Trybunalskiego znalazł się pod presją również na początku drugiej odsłony meczu. Już w pierwszym gemie musiał bronić dwóch „breakpointów”, ale zrobił to skutecznie. Od tego momentu polski tenisista przejął kontrolę nad przebiegiem wydarzeń na korcie. Przełamał rywala w czwartym i szóstym gemie, dzięki czemu wyrównał stan rywalizacji.

Majchrzak poszedł za ciosem na początku decydującej partii. Od razu przełamał rywala i długo utrzymywał przewagę. Przy wyniku 5:3 druga rakieta Polski miała piłkę meczową przy serwisie Kudli, ale 28-latek urodzony w Kijowie wybronił się i utrzymał podanie. Po zmianie stron reprezentant Biało-Czerwonych nie wykorzystał również atutu własnego podania, żeby zakończyć spotkanie i do rozstrzygnięcia konieczny okazał się tie-break. W tej dodatkowej rozgrywce walka toczyła się punkt za punkt. Polak obronił pierwszą piłkę meczową, ale przy drugiej musiał już skapitulować i po 2 godzinach i 7 minutach walki pożegnał się z turniejem.

W finale Denis Kudla zmierzy się z Francesem Tiafoe, którym bez większych problemów poradził sobie z Mariusem Copilem.


Wyniki

Półfinał singla

Denis Kudla (USA, 6) – Kamil Majchrzak (Polska, 8) 6:4 1:6 7:6(6)

Roland Garros. Francuzi zdominowali turniej juniorów

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne, foto: AFP

Tegorocznego Roland Garros nie mogą zaliczyć do udanych reprezentanci gospodarzy występujący w seniorskich rozgrywkach. Na drugim biegunie znaleźli się francuscy juniorzy, którzy zdominowali turniej w swojej kategorii wiekowej.

Tenisiści z Francji osiągnęli w tym roku najgorszy wynik od wielu lat na Roland Garros. Dotyczy to jednak tylko rozgrywek seniorskich. W nich żaden zawodnik Trójkolorowych nie awansował do trzeciej rundy. Taka sytuacja miała miejsce zarówno w turnieju panów, jak i w turnieju pań.

W zupełnie innych nastrojach są za to juniorscy reprezentanci gospodarzy. W turnieju chłopców wszystkie miejsca w półfinałach obsadzili właśnie Francuzi. Ostatecznie mistrzem został Luca van Assche, który pokonał w finale Arthura Filsa 6:4, 6:2. W najlepszej czwórce oprócz nich znaleźli się także Sean Cuenin oraz Giovanni Mpetshi Perricard.

To bardzo pozytywna wieść dla fanów francuskiego tenisa. Wydaje się, że przyszłość nie musi być wcale widziana w czarnych barwach. Młodzi Francuzi pokazali, że mają potencjał na to, aby przebić się do rozgrywek seniorskich i być może odgrywać w nich istotne role.

Roland Garros. Krejczikova triumfatorką w Paryżu

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne, foto: AFP

Barbora Krejczikova została triumfatorką 120. edycji turnieju na kortach Rolanda Garrosa. Czeszka pokonała Anastazję Pawluczenkovą 6:1, 2:6, 6:4.

Dotychczas najlepszym rezultatem Pawluczenkowej w paryskiej imprezie był ćwierćfinał w 2011 roku. Krejczikova osiągnęła natomiast czwartą rundę turnieju w ubiegłym sezonie. Sobotni mecz był pierwszym starciem Rosjanki z Czeszką.

Pierwszy gem zaczął się nerwowo dla Barbory Krejczikovej. Czeszka odnotowała dwa podwójne błędy serwisowe i została błyskawicznie przełamana. Rosjanka nie potwierdziła jednak przewagi własnym podaniem i do końca odsłony nie wygrała już ani jednego gema. Przez większą część pierwszego seta 25-latka z Brna miała pełną kontrolę nad przebiegiem wydarzeń na korcie. Po trzydziestu dwóch minutach wykorzystała pierwszą piłkę setową i wyszła na prowadzenie 6:1.

Zła seria została przerwana przez Pawluczenkową na początku drugiej partii. Obchodząca za niecały miesiąc trzydzieste urodziny tenisistka utrzymała własne podanie, a następnie wykorzystała jedną z szans na przełamanie serwisu rywalki i objęcie komfortowego prowadzenia. Obraz spotkania zmienił się o 180 stopni. Rosjanka miała okazję na wyrównanie stanu w setach w siódmym gemie, lecz ostatecznie straciła podanie. Przy stanie 5:2 tenisistka z Samary poprosiła o przerwę medyczną w związku z urazem lewej nogi. Po powrocie na kort bez problemów zdobyła szóstego gema i doprowadziła do decydującej partii.

Przez większą część trzeciej odsłony trudno było wskazać faworytkę do ostatecznego triumfu. Kluczowy okazał się siódmy gem, w którym Czeszka odebrała podanie rywalce. Pomimo dwóch niewykorzystanych szans w dziewiątym gemie, Krejczikova domknęła spotkanie przy własnym serwisie. Po godzinie i pięćdziesięciu ośmiu minutach 25-latka mogła unieść ręce w geście zwycięstwa.

Dla Czeszki był to pierwszy triumf w turnieju wielkoszlemowym w grze pojedynczej. W deblu dwukrotnie sięgała po tytuł w zawodach tej rangi. W niedzielę powalczy o puchar w grze podwójnej w parze z Kateriną Siniakovą. Ich rywalkami będą Iga Świątek i Bethanie Mattek-Sands.


Wyniki

Finał kobiet

Barbora Krejczikova (Czechy) – Anastazja Pawluczenkowa (Rosja, 31) 6:1, 2:6, 6:4

Roland Garros. Starcie debiutantek

/ Dominika Opala , źródło: własne, foto: AFP

Szósty rok z rzędu mistrzynią Roland Garros zostanie tenisistka, która wcześniej nie miała okazji cieszyć się z wielkoszlemowego triumfu w grze pojedynczej. Tym razem o najwyższe trofeum w Paryżu powalczą Anastazja Pawluczenkowa i Barbora Krejczikova.

Nie od dziś wiadomo, że tenis kobiecy jest zaskakujący. Tradycja ta podtrzymana została też w tym roku w Paryżu. Niezwykle trudno było przewidzieć, że o trofeum Suzanne Lenglen powalczą Anastazja Pawluczenkowa i Barbora Krejczikova. Rosjanka jest pierwszą reprezentantką swojego kraju od 2014 roku, która zagra w finale Roland Garros (ostatnią była Maria Szarapowa). Jeśli chodzi o czeskie zawodniczki nie trzeba aż tak daleko sięgać pamięcią, gdyż dwa lata temu o tytuł w stolicy Francji walczyła Marketa Vondrousova.

Długa droga

Anastazja Pawluczenkowa już w czasach juniorskich była upatrywana na mistrzynię wielkoszlemową także w zawodowym tenisie. Zachęcały do tego jej wyniki w juniorskich szlemach (trzykrotna triumfatorka w singlu i pięciokrotna w deblu), a także pozycja liderki rankingu do lat 18. Jednak kariera Rosjanki nie rozwinęła się w sposób, jaki oczekiwano, a najlepszym rezultatem w każdym ze szlemów był ćwierćfinał. W tym sezonie nastąpił przełom i Pawluczenkowa awansowała do finału w 52. występie w drabince głównej Wielkiego Szlema. Jest to rekord w Erze Open.

To była długa droga. 14-letnia ja zapytałabym: „Dlaczego tak długo Ci to zajęło?” – mówiła 29-latka z Samary po awansie do finału Roland Garros 2021.

Rosjanka spędziła na korcie 8 godzin i 34 minuty podczas spotkań singlowych oraz 5 godzin i 11 minut w grze deblowej. W drodze do najważniejszego starcia w karierze pokonała Christinę McHale, Ajlę Tomljanovic,  Arynę Sabałenkę, Wiktorię Azarenkę, Jelenę Rybakinę i Tamarę Zidansek. Sety straciła z Białorusinkami i Kazaszką. Pawluczenkowa wykazała się w tych spotkaniach wielką walecznością i odpornością psychiczną, szczególnie w momencie, kiedy z pozostałej w turnieju czwórki, była najbardziej doświadczoną i utytułowaną tenisistką.

Z szansą na dublet

Z kolei w przypadku Barbory Krejczikovej drogę do finału wielkoszlemowego w grze pojedynczej wskazał debel. W parze z Kateriną Siniakovą wygrała Roland Garros i Wimbledon w sezonie 2018, a także trzykrotnie triumfowała w grze mieszanej (Australian Open 2019, 2020, 2021). Jeszcze rok temu Czeszka była topową deblistką, która w singlu nie przekroczyła bariery Top 100 w rankingu. Przełom nastąpił jesienią poprzedniego roku, kiedy to dotarła w Paryżu do czwartej rundy w grze pojedynczej.

Starania o pierwszy finał wielkoszlemowy w singlu były zupełnie inne niż u Pawluczenkowej. 25-latka z Brna już przy piątym występie w głównej drabince Wielkiego Szlema zdołała to osiągnąć. Jednak dyspozycja Krejczikovej w tegorocznym Roland Garros nie wzięła się znikąd. Reprezentantka naszych południowych sąsiadów budowała formę i pewność siebie tydzień po tygodniu, mecz po meczu. Przed zmaganiami w stolicy Francji sięgnęła po premierowy tytuł w cyklu WTA, zwyciężając w Strasbourgu.

Podopieczna Petra Kovaczki zajmuje obecnie 33. miejsce w rankingu WTA, więc nie była rozstawiona w imprezie. Jej droga do finał przedstawia się imponująco, gdyż pokonała cztery rozstawione tenisistki. Były to Jekaterina Alexandrowa, Elina Switolina, Coco Gauff i Maria Sakkari, z którą w półfinale obroniła piłkę meczową. Ponadto dołożyła zwycięstwa nad Kristyną Pliszkovą i Sloane Stephens. Krejczikova spędziła na korcie 11 godzin i 11 minut w spotkaniach singlowych, a do tego doliczyć należy też grę w deblu i mikście, co daje prawie 20 godzin. Może to mieć duże znaczenie, szczególnie, że sobotnia rywalka ma na koncie o 6 godzin mniej rywalizacji.

Czeszka powalczy także o triumf w grze podwójnej i będzie miała szansę na dublet. Może dokonać tego w Paryżu jako pierwsza od 2000 roku. Wówczas to osiągnięcie przypadło Mary Pierce.

Czego można się spodziewać?

Będzie to premierowe spotkanie pomiędzy Anastazją Pawluczenkową a Barborą Krejczikovą. Dlatego też zapewne pierwsze gemy będą okazją na „wybadanie” rywalki. Kluczem na pewno będzie opanowanie nerwów, gdyż dla każdej z tenisistek to nowa sytuacja. Wydaje się, że Rosjanka będzie tą zawodniczką, która częściej będzie atakować, a Czeszka z kolei postara się o przedłużanie wymian. Starcie zapowiada się na ciekawą walką, w końcu zmierzą się w nim dwie tenisistki, których dzieli tylko jedno miejsce w rankingu. Doświadczenie jest po stronie Pawluczenkowej, jednak należy pamiętać, że Krejczikova jest przyzwyczajona do gry o dużą stawkę w Wielkich Szlemach.

Początek finału kobiet zaplanowano na godzinę 15:00.


Wyniki

Finał singla kobiet:

Anastazja Pawluczenkowa (Rosja, 31) – Barbora Krejczikova (Czechy)