Roland Garros. Krejczikova zwycięska w niesamowitym maratonie!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

W drugim półfinale Roland Garros Barbora Krejcikova po niesamowitym boju pokonała Marię Sakkari. Pogromczyni Igi Świątek nie wykorzystała piłki meczowej, wiele obroniła, ale ostatecznie to Czeszka zagra w finale. Należy przy tym pamiętać, że w piątek Krejczikovą zobaczymy w półfinale debla.

Dla obydwu zawodniczek był to pierwszy półfinał turnieju wielkoszlemowego w singlu. Trzeba jednak pamiętać, że dla Krejczikovej walka o wielkoszlemowy tytuł w ogóle nie jest niczym nowym. W deblu i w mikście zawsze jest w gronie faworytek. Łącznie ma na swoim koncie już pięć pucharów, w tym jeden zdobyty w Paryżu. W tym roku zresztą u boku Kateriny Siniakovej znów jest w grze o triumf. Dla Marii Sakkari już półfinał jest natomiast największym sukcesem w karierze. Greczynka jak dotąd może się pochwalić zaledwie jednym turniejowym triumfem – w zawodach najniższej rangi WTA Tour w Rabacie w 2019 roku. Jej wynik jest też historycznym osiągnięciem dla tenisa w Grecji.

W pierwszym secie stres związany z grą o finał był bardzo widoczny u obu zawodniczek. Nie da się ukryć, że mecz nie stał na najwyższym poziomie. Oglądaliśmy bardzo wiele niewymuszonych błędów z jednej i z drugiej strony oraz liczne przełamania. W pewien sposób zapewniło to emocje w tej partii, bowiem było wiele zwrotów akcji. Po tym jak początek był lepszy dla Greczynki, w kolejnych gemach przewagę wypracowała sobie Krejczikova. Nie skorzystała ze swojego serwisu przy stanie 5:3, ale i tak w ostatnich gemach tego seta to ona miała pewniejszą rękę. Dzięki temu to ona wygrała pierwszą odsłonę meczu 7:5.

Co ciekawe takie rozstrzygnięcie przyniosło poprawę w grze… Greczynki. Sakkari wreszcie zaczęła prezentować prawie swój optymalny poziom. Nie była to może jeszcze gra idealna, ale znacznie lepsza niż w pierwszej partii. Tymczasem Krejczikova zdawała się opaść z sił. Znów wiele piłek psuła, a do tego miała problem z dobieganiem do wielu piłek. Pogromczyni Igi Świątek prowadziła dzięki temu już 4:0. Od tego momentu Czeszka powróciła do nieco lepszej gry, ale odrobiła tylko część strat. Set padł łupem Greczynki, która wygrała 6:4.

W decydującej partii Krejczikova grała nieco lepiej, ale było widać, że brakuje jej sił. Na początku seta Sakkari zdobyła przewagę breaka, którą bez większych problemów utrzymywała. Przy serwisie rywalki Greczynka miała piłkę meczową na 6:3, ale Czeszka w świetnym stylu się wybroniła. W kolejnym gemie zdołała natomiast odrobić stratę przełamania doprowadzając do wyrównania. Emocje sięgały zenitu. Krejczikova miała trzy piłki meczowe przy serwisie Sakkari. Tenisistka rozstawiona z „17” w świetnym stylu wybroniła jednak każdą z nich. W kolejnym gemie serwisowym Greczynki znów Czeszka miała meczbola. Uniosła już ręce w geście triumfu, gdyż sędzia liniowy wywołał aut po zagraniu Sakkari. Sędzia główny postanowił jednak osobiście sprawdzić ślad i okazało się, że piłka była dobra. Kolejna piłka meczowa została już jednak przez Krejczikovą wykorzystana. Czeszka wciąż ma szanse na dublet w Paryżu. Co ciekawe trzeba przyznać, że ostatnie gemy tego meczu były najlepsze pod względem jakości gry obydwu tenisistek.


Wyniki

Barbora Krejczikova (Czechy) – Maria Sakkari (Grecja, 17) 7:5, 4:6, 9:7

Berlin. Iga Świątek nie zagra w stolicy Niemiec

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Iga Świątek była zgłoszona do turnieju w Berlinie. Polka nie wystąpi jednak w pierwszych zawodach głównego cyklu w stolicy Niemiec od 2008 roku i pierwszych w ogóle na trawie. Po ciężkim Roland Garros Polka postanowiła dać sobie więcej czasu na odpoczynek.

Już w poniedziałek w Berlinie rozpocznie się turniej bett1open. Mieliśmy w nim oglądać Igę Świątek, lecz nasza najlepsza tenisistka postanowiła się jednak wycofać z tego turnieju. Po intensywnym sezonie na kortach ziemnych, ćwierćfinale Roland Garros w singlu i udanym turnieju debla, w którym wciąż ma szanse na tytuł, Polka zdecydowała się przeznaczyć najbliższy tydzień na odpoczynek.

Turniej w Berlinie jest imprezą rangi Premier 500 i będzie to pierwsza edycja tych zawodów. WTA Tour powraca do stolicy Niemiec po 13 latach, jednak po raz pierwszy rywalizacja tam odbędzie się na kortach trawiastych. Wcześniej, od 1979 roku (i za wyjątkiem 1980 kiedy turniej się nie odbył), rywalizowano tam na mączce. Turniej główny rozpocznie się w poniedziałek 14 czerwca, a zakończy w niedzielę 20 czerwca.

Roland Garros. Doświadczenie górą. Pawluczenkowa pierwszą finalistką

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Anastazja Pawluczenkowa jako pierwsza awansowała do sobotniego finału Roland Garros. Po serii trzech zwycięstw nad wyżej notowanymi rywalkami, tym razem Rosjanka pokonała 7:5, 6:3 sklasyfikowaną ponad 50 miejsc niżej Tamarę Zidanszek. Finałową przeciwniczkę dla 29-latki z Samary wyłoni starcie Marii Sakkari z Barborą Krejczikovą. 

Tegoroczny turniej kobiet obfitował od początku w niespodziewane rozstrzygnięcia. Konsekwencją tego była sensacyjna obsada półfinałów. Żadna z czwórki: Pawluczenkowa, Zidanszek, Sakkari, Krejczikova nie dotarła wcześniej do tak zaawansowanego etapu rozgrywek. Którakolwiek z nich nie sięgnie po trofeum, będzie to jedna z największych niespodzianek ostatnich lat w kobiecym tenisie.

Do pucharu Suzanne Lenglen na jeden krok zbliżyła się Anastazja Pawluczenkowa. Rozstawiona z numerem ,,31″ Rosjanka w pierwszym półfinale pokonała 7:5, 6:3 Tamarę Zidanszek. Nie był to jej popisowy mecz. Na wyższy poziom wzniosła się chociażby w 1/8 finału, eliminując Wiktorię Azarenkę. Tym razem gra toczyła się jednak o znacznie wyższą stawkę. To z pewnością nie pomagało w okiełznaniu emocji i zaprezentowaniu się z najlepszej strony.

Nerwy było widać zwłaszcza na początku. W pierwszych dwóch gemach Pawluczenkowa wygrała tylko cztery punkty. Przegrywała 0:2, ale na odrabianie strat pozostało jej dużo czasu. I szybko zaczęła go wykorzystywać. 20 minut później to Rosjanka prowadziła już 5:3. Być może w dziewiątym gemie zakończyłaby pierwszą partię, gdyby nie nadzwyzajne uderzenie rywalki. To po prostu trzeba zobaczyć.

Doszło do kolejnego, lecz krótkiego zwrotu akcji. Zidanszek doprowadziła do remisu 5:5, jednak nie potrafiła dotrzymać kroku rywalce na dłużej niż 2-3 gemy. Później przytrafiały jej się okresy słabszej gry, które Pawluczenkowa potrafiła wykorzystać.

Co nie udało się w pierwszej partii, udało się w drugiej. Tym razem Zidanszek nie popisała się żadnym cudownym uderzeniem w kluczowym momencie i przegrała tę odsłonę rywalizacji 3:6. Pawluczenkowa trzykrotnie przełamała rywalkę i wykorzystała już pierwszą piłkę meczową. Spotkanie trwało nieco ponad półtorej godziny.

Finałową rywalką 29-letniej Rosjanki będzie Greczynka Maria Sakkari lub Czeszka Barbora Krejczikova. Starcie o tytuł zaplanowano na sobotę. Dzień później o Puchar Muszkieterów powalczą panowie.


Wyniki

Pierwszy półfinał:

Anastazja Pawluczenkowa (Rosja, 31) – Tamara Zidanszek (Słowenia) 7:5, 6:3

Startuje Polska Liga Tenisa Kobiet

/ Szymon Adamski , źródło: Materiał promocyjny, foto: Polska Liga Tenisa

Nadchodzi długo wyczekiwany moment. 12 czerwca w Kołobrzegu wystartuje pierwszy w historii turniej Polskiej Ligi Tenisa Kobiet! Wszystkie chętne Panie serdecznie zapraszamy do udziału Grand Prix Kołobrzegu I.

Polska Liga Tenisa ciągle się rozwija i cały czas szuka nowych sposobów, żeby uatrakcyjnić swoje rozgrywki i sprostać oczekiwaniom graczy. Już w czerwcowym kalendarzu pojawią się turnieje przygotowane specjalnie z myślą o kobietach. Możemy już oficjalnie ogłosić, że startuje Polska Liga Tenisa Kobiet.

DOŁĄCZ DO GRY W POLSKIEJ LIDZE TENISA

Kto może zagrać w Polskiej Lidze Tenisa Kobiet? Jest to kategoria dla Pań, które nie trenowały nigdy wyczynowo tenisa ziemnego, tj. nie brały udziału w turniejach zawodniczych PZT niezależnie od kategorii. Serdecznie zapraszamy do gry wszystkie amatorki tenisa, bez względu na wiek czy umiejętności. Serdecznie zapraszamy do gry wszystkie zawodniczki spełniające ww. kryteria. Pozostałe zapraszamy do zmagań w ramach 1. Ligi.

Według kalendarza, który na bieżąco będzie uzupełniany, już teraz można zapisać się na pięć turniejów, a najważniejszym z nich będzie Ogólnopolski Finał Wiosennych Mistrzostw PLT, który już w niedzielę 20 czerwca odbędzie się na kortach Arki Gdynia. Jest to więc wymarzona okazja do debiutu w rozgrywkach, który połączyć można z wypoczynkiem na trójmiejskich plażach.

SPRAWDŹ: Kalendarz rozgrywek Polskiej Ligi Tenisa Kobiet

Z plażą i Bałtykiem związany jest także pierwszy w historii turniej PLT Kobiet, który już 12 czerwca odbędzie się w Kołobrzegu. Zachęcamy wszystkie Panie do zapisywania się do gry. Poza Kołobrzegiem i Gdynią swoich sił będzie można spróbować także w innych częściach Polski. Rywalizacja zagości bowiem m.in. do Piły (26.06), Wieliczki (27.06), Rzeszowa (3.07) czy Michałówka w powiecie łowickim (4.07), gdzie odbędzie się pierwszy w historii PLT turniej tenisa ziemnego na prawdziwej trawie. Kalendarz będzie stale aktualizowany, a do września PLT Kobiet odwiedzi każde województwo. Dla najlepszych czekają oczywiście nagrody.

Stuttgart. Hurkacz uległ młodemu Szwajcarowi

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne, foto: AFP

Nie był to wymarzony początek sezonu na kortach trawiastych dla Huberta Hurkacza. Polski tenisista przegrał w dwóch tie-breakach z występującym z dziką kartą 18-letnim Dominikiem Stephanem Strickerem.

W pierwszym secie obaj tenisiści pilnowali swojego podania i zwycięzcę tej odsłony wyłonił dopiero tie-break. W nim szybko na komfortowe prowadzenie wyszedł Szwajcar. Polak zdołał wprawdzie wyjść ze stanu 2-5 w decydującej rozgrywce i wyrównać stan na 5-5, lecz chwilę później Stricker wykorzystał pierwszą piłkę setową i wyszedł na prowadzenie w setach.

Druga odsłona rozpoczęła się od przełamania podania 18-latka przez naszego reprezentanta. Prowadzenie Hurkacza nie trwało jednak długo, ponieważ do przełamania powrotnego doszło już w drugim gemie. Od tego stanu zawodnicy nie dopuścili do utraty serwisu i zwycięzcę drugiego seta ponownie wyłonił tie-break. Pomimo trzypunktowego prowadzenia wrocławianina, drugi tie-break także został rozstrzygnięty na korzyść Strickera.

Hubert Hurkacz i Łukasz Kubot wciąż grają w turnieju deblowym. Polacy powalczą w piątek o półfinał zawodów.


Wyniki

Druga runda singla

Hubert Hurkacz (Polska, 2) – Dominic Stephan Stricker (Szwajcaria, WC) 6:7(5), 6:7(5)

Świątek: korty trawiaste są dla mnie wielką niewiadomą

/ Anna Niemiec , źródło: wtatennis.com, foto: AFP

Iga Świątek w ćwierćfinale Roland Garros przegrała z Marią Sakkari. Po meczu Polka nie ukrywała, że przydarzył jej się słabszy dzień, z którego zmierza wyciągnąć lekcję na przyszłość. Opowiedziała również o celach na najbliższe tygodnie oraz wyjaśniła dlaczego mistrzyni juniorskiego Wimbledonu, nie czuje się specjalistką od gry na kortach trawiastych.

Oczywiście, na pewno w tym spotkaniu nie grałam swojego najlepszego tenisa – przyznała na konferencji prasowej 20-latka z Raszyna. – Maria wykonała dobrą robotę, ogrywając mój forhand, który nie funkcjonował zbyt dobrze. Szacunek dla niej, że szybko to zauważyła i rozegrała to dobrze taktycznie. Sprawiła, że czułam się dzisiaj źle na korcie. Każdy dąży do tego, żeby utrudnić życie przeciwnikowi i ona zrobiła to lepiej.

Podopieczna Piotra Sierzputowskiego zdradziła również, że we wtorek doszło do niej zmęczenie ostatnimi tygodniami, a w nocy przed ćwierćfinałem miała duże problemy ze snem.

W tym roku presja na mnie była zdecydowanie większa – wyjaśniła obrończyni tytułu. – Spisałam się jednak całkiem dobrze, bo ćwierćfinał to dobry wynik. Pokazała, że jestem regularna. Oczywiście, wiem , że potrafię grać lepiej niż dzisiaj, chyba wszyscy to widzieli. Potrafię grać zdecydowanie mocniejszą piłką, ale takie dni po prostu się zdarzają. W zeszłym roku taki dzień mi się nie przytrafił i dlatego wygrałam. Najważniejsze to wyciągnąć z tego lekcje, żeby nie dopuścić, żeby coś takiego mi się znowu przytrafiło.

Iga Świątek opowiedziała również o swoich planach na następne tygodnie. Wyjaśniła dlaczego szczyt formy będzie próbowała przygotować na występ w Tokio, a nie na Wimbledon, który rozpocznie się już za niecałe trzy tygodnie.

Moim następnym celem są Igrzyska Olimpijskie, ponieważ nie wiem zupełnie, czego się spodziewać po mojej grze na kortach trawiastych. Nie wiem czy w ogóle pamiętam jeszcze jak się gra na tej nawierzchni, więc zobaczymy jak to wszystko wyjdzie. Nie mam żadnych oczekiwań, nie nakładam na siebie presji pod tym względem, bo dopiero chcę się nauczyć grać na tej nawierzchni. Prawdopodobnie zajmie mi to kilka lat.

Polska tenisistka wygrała w karierze jeden juniorski turniej wielkoszlemowy, właśnie w Londynie. Świątek uważa jednak, że ten sukces nie do końca adekwatnie oddaje poziom, który jak na razie prezentuje na kortach trawiastych.

Gdy wygrywałam juniorski Wimbledon, byłam strasznie zła, że nie wygrałam Rolanda Garrosa i ta sportowa złość dała efekt w Londynie – zdradziła dziewiąta zawodniczka świata, która dopiero po raz drugi w karierze wystąpi w turnieju głównym na kortach All England Club. – Myślę, że fizycznie byłam zdecydowanie lepiej przygotowana niż moje rywalki wtedy. Moja motywacja, żeby wygrać jakikolwiek turniej wielkoszlemowym i złość po Roland Garros dały bardzo dobry efekt. Warunki było wtedy również wyjątkowe. Było bardzo gorąco, więc piłka odbijała się prawie tak wysoko jak na mączce. W 2019 roku nie zagrałam jednak dobrze w żadnym z turniejów na trawie. Dlatego nie uważam, żebym była równa na tej nawierzchni. Tak naprawdę na razie pokazuje na niej 10% swoich możliwości. Dlatego dobrze będzie nie mieć żadnych oczekiwań, tylko po prostu grać.

Reprezentantka Polski w tym sezonie wygrała 23 z 29 meczów i zdobyła już dwa tytułu. Pomimo tego, że nie udało jej się obronić tytułu w Paryżu, 20-latka z Raszyna jest zadowolona z równego poziomu, który prezentuje od początku roku.

Mam bardzo intensywny sezon. Zagrałam więcej turniejów niż w poprzednich latach. Jestem zadowolona z wyników, ale bez przerwy pracuje. Na pewno będziemy starali się teraz odpocząć, trochę wyciszyć i złapać perspektywę. Gdy zamykam oczy widzę tylko kort i piłki tenisowe, to jest dosyć męczące. Myślę, że ten świeży start po sezonie na trawie bardzo mi się przyda – zakończyła pierwsza rakieta Polki.

Roland Garros. Starcie gigantów w półfinale

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/atptour.com, foto: AFP

Novak Dżoković pokonał Matteo Berrettiniego 6:3, 6:2, 6:7(5), 7:5 i po raz czterdziesty wystąpi w półfinale Wielkiego Szlema. Kolejnym rywalem Serba będzie król paryskich kortów Rafael Nadal.

Sytuacja rankingowa i losowanie sprawiły, że w tegorocznym turnieju trzech wielkich mistrzów – Novak Dżoković, Rafael Nadal i Roger Federer – znalazło się w jednej połówce drabinki. W ćwierćfinale wszyscy ostrzyli sobie zęby na pojedynek Serbsko-szwajcarski. Jednak tenisista z Bazylei wycofał się z rywalizacji przed meczem 4. rundy. Tym samym przeciwnikiem lidera rankingu ATP został pierwszy tenisista Włoch.

Pojedynek między pierwszym i dziewiątym zawodnikiem świata był ostatnim spotkaniem sesji wieczornej w tegorocznej edycji Roland Garros, a zarazem pierwszym z udziałem kibiców. Jednak fani „białego sportu”, którzy zasiedli na korcie centralnym, nie mogli do końca towarzyszyć zawodnikom, ze względu na godzinę policyjną rozpoczynającą się we Francji o 23. Tym samym doszło do przerwy, w której trakcie kibice musieli opuścić obiekt. Jednak nim to nastąpiło, byli świadkami doskonałego spotkania.

Dwie pierwsze odsłony przebiegały pod dyktando wyżej notowanego zawodnika. Dżoković doskonale radził sobie zarówno w ofensywie jak i defensywie. To sprawiło, że trzykrotnie przełamał podanie rywala i objął prowadzenie 2:0 w setach. Wtedy jednak Berrettini sięgnął po swą najmocniejszą broń tzn. uderzenia z forhendu oraz serwis. To sprawiło, że losy seta rozstrzygnął dopiero tie-break. W nim lider rankingu prowadził 5-4 z przewagą przełamania. Jednak trzy kolejne punkty wygrał przeciwnik i zawodnicy mogli się szykować na odsłonę numer cztery. W niej tenisista z Włoch wciąż bardzo dobrze sobie radził. Po piątym gemie doszło do przerwy, gdyż nie wszyscy kibice chcieli opuścić kort w związku z godziną policyjną. Zawodnicy nawet udali się do szatni. Po wznowieniu gry Dżoković próbował przejąć inicjatywę na korcie. Jednak dopiero dwunasty gem przyniósł rozstrzygnięcie, gdy mistrz z 2016 roku wykorzystał trzecią piłkę meczową.

W piątkowym półfinale dojdzie do pojedynku Novaka Dżokovicia z Rafaelem Nadalem. Będzie to starcie numer 58 obu panów. Jedną wygraną więcej ma Serb, ale ostatnie spotkanie padło łupem Hiszpana.


Wyniki

Ćwierćfinał:

Novak Dżoković (Serbia) – Matteo Berrettini (Włochy) 6:3, 6:2, 6:7(5), 7:5