Korespondencja z Poznania. Czesi z deblowym tytułem

/ Natalia Kupsik , źródło: własne, foto: Paweł Rychter/Poznań Open 2021

Przedostatniego dnia zmagań w rozgrywanym w Poznaniu turnieju cyklu ATP Challenger poznaliśmy finalistów gry pojedynczej oraz zwycięzców rywalizacji deblowej. Niestety w tej ostatniej wyższość przeciwników uznać musieli Karol Drzewiecki oraz Aleksandar Vukić.

Nie udało się końcowym triumfem zwieńczyć serii bardzo dobrych występów Karola Drzewieckiego i Aleksandara Vukicia w tegorocznej edycji Poznań Open. W finale gry podwójnej polsko-australijski duet zostawił na korcie wiele serca, ale ostatecznie uległ w starciu ze Zdenkiem Kolarem oraz Jirim Lehecką.

Początek spotkania był bardzo wyrównany. Obie pary solidnie spisywały się w polu serwisowym i do przełamań nie dochodziło. Po raz pierwszy nerwowo z punktu widzenia polskich kibiców zrobiło się w piątym gemie. To na tym etapie czeski duet stanął przed okazją na objęcie prowadzenia w meczu. Karol Drzewiecki i Aleksandar Vukić zachowali jednak zimną krew i pewnym serwisem wydobyli się z tarapatów. Sytuacja powtórzyła się dwa gemy później, a na tablicy pojawił się wynik 4-4. Niestety Zdenek Kolar i Jiri Lehecka skuteczność w tym elemencie poprawili przy stanie 5-4. Tym samym wykorzystując ciążącą na Polaku i Australijczyku presję podania, na swoją korzyść rozstrzygnęli pierwszą partię.

Podrażnieni rezultatem zmagań w pierwszym secie Drzewicki i Vukić w drugim błyskawicznie ruszyli do odrabiania strat. Ofensywna postawa opłaciła się i już w gemie otwarcia Polak i Australijczyk odebrali rywalom serwis. W kolejnych wymianach żadna z par nie pozwoliła już zaskoczyć się przy własnym podaniu. Wypracowana na początku partii przewaga okazała się więc na wagę złota. Po nieco ponad godzinie rywalizacji pewnym stało się, że o losach deblowego tytułu zadecyduje super tie-break.

Jak się okazało na tym etapie więcej sił i opanowania zachowali Czesi. Zdenek Kolar i Jiri Lehecka szybko wyszli na prowadzenie 5-1 i chociaż polsko-australijski debel nie złożył broni, nie zdołał już przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę.

Dla gromadzących się na Kortach Parku Tenisowego „Olimpia” kibiców to jednak jeszcze nie koniec sportowych wrażeń. Już jutro około godziny 12:00 rozpocznie się finał gry pojedynczej tegorocznej edycji Poznań Open. Do walki o tytuł przystąpią w nim Jiri Lehecka oraz rozstawiony z numerem pierwszym Bernabe Zapata Miralles. Pierwszy z nich w dzisiejszym półfinale okazał się lepszy od walecznego Alexandra Szewczenki, a drugi odwrócił losy starcia z typowanym na „czarnego konia” turnieju Dmitrem Popko.


Wyniki

Poznań Open – finał debla:

Zdenek Kolar, Jiri Lehecka (Czechy) – Karol Drzewiecki (Polska), Aleksandar Vukić (Australia) 6-4, 3-6, 10-5

Poznań Open – półfinały singla:

(1) Bernabe Zapata Miralles (Hiszpania) – (7) Dmitry Popko (Kazachstan) 1-6, 7-5, 7-5,

Aleksander Szewczenko (Rosja) – Jiri Lehecka (Czechy) 4-6, 2-6,

Tokio 2020. Złota Belinda!

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Belinda Bencic została mistrzynią olimpisjką. 24-latka z Flawil w finale pokonała Marketę Vondrousovą i zdobyła trzeci w historii złoty medal dla Szwajcarii w tenisie.

Na początku spotkania serwis nie odgrywał zbyt dużej roli. W sześciu pierwszych gemach tenisistki zapisały po dwa przełamania na swoim koncie. Od stanu 3:3 gra toczyła się już jednak zgodnie z regułą własnego serwisu. W końcówce ręka zadrżała ręka 22-latce urodzonej w Sokolovie, która w dwunastym gemie straciła podanie i nie zdołała doprowadzić do tie-breaka.

Vondrousova nie podłamała się jednak niepowodzeniem w końcówce pierwszej części meczu. W drugiej partii była zdecydowanie lepszą tenisistką. Odebrała podanie rywalce w pierwszym i piątym gemie, a sama ani razu nie musiała nawet bronić się przed przełamaniem i szybko doprowadziła do wyrównania.

W decydującym secie reprezentantka naszych południowych sąsiadów wyrównała z 1:3 na 3:3, ale na więcej nie było już jej stać. Przy wyniku 3:5 leworęczna tenisistka miała dwie okazje z rzędu, żeby odrobić stratę przełamania, ale ich nie wykorzystała. Vondrousova obroniła pierwszą piłkę meczową i wypracowała sobie jeszcze jednego „breakpointa”, ale i ta szansa jej uciekła. Chwilę później Bencic wykorzystała drugą piłkę meczową i po dwóch i półgodzinie walki mogła wznieść ręce w geście triumfu.

24-latka zdobyła trzeci w historii złoty medal dla Szwajcarii w tenisie. W Barcelonie w 1992 roku w singlu na najwyższym stopniu podium stanął Marc Rosset, a w Pekinie w 2008 roku najlepsi w grze podwójnej byli Roger Federer i Stan Wawrinka.

Dla Belindy Bencic to jeszcze nie koniec występów w Tokio. W niedzielę razem z Viktoriją Golubic zagrają w finale debla. Przeciwniczkami będą Barbora Krejczikova i Katerina Siniakova.


Wyniki

Finał singla

Belinda Bencic (Szwajcaria, 9) – Marketa Vondrousova (Czechy) 7:5 2:6 6:3

Tokio 2020. Sensacyjne Brazylijki, wojna nerwów dla Switoliny!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Sensację przyniósł mecz o trzecie miejsce w deblu kobiet. Po medal sięgnęły Brazylijki Laura Pigossi i Luisa Stefani, pokonując Weronikę Kudermietową i Jelenę Wiesninę z Rosji. W singlu na najniższym stopniu podium stanie za to Elina Switolina, która wygrała wojnę nerwów z Jeleną Rybakiną.

Laura Pigossi i Luisa Stefani zachwycały w Tokio od samego początku rywalizacji, choć o wyjeździe na igrzyska dowiedziały się niemal w ostatniej chwili, po wycofaniu się kilku zawodniczek. Brazylijki rozpoczęły olimpijski turniej od pokonania mocnych Kanadyjek Gabrieli Dabrowski i i Sharon Fichman. W kolejnych meczach udowadniały, że nie był to przypadek i pokazywały siłę mentalną, dwukrotnie wygrywając w super tiebreakach. Najpierw z Czeszkami Karoliną Pliszkovą i Marketą Vondrouszovą, a później z Amerykankami Bethanie Mattek-Sands i Jessicą Pegulą. Zatrzymane zostały dopiero przez Szwajcarki Belindę Bencic i Viktoriję Golubic.

W meczu o brąz mierzyły się z Rosjankami Weroniką Kudermietową i Jeleną Wiesniną, które aż do momentu półfinałowej porażki były wskazywane jako jedne z głównych kandydatek do złota. Nie zaczęły dobrze. W pierwszym secie przegrywały już 1:4. Jednakże doprowadziły do wyrównania, kiedy puściła je nieco presja. Co prawda partię otwarcia i tak przegrały 4:6, ale w drugiej to one dominowały na korcie. Zdobyly przewagę breaka już w pierwszym gemie i nie dały jej sobie zabrać. Doprowadziły do super tiebreaka. Aż cztery piłki meczowe miały w nim Rosjanki, ale Pigossi i Stefani ruszyły w niesamowitą pogoń i wygrały sześć punktów z rzędu, a tym samym brązowe medale!

Wydawało się w pewnym momencie, że bez większej historii minie singlowy mecz o brąz pań i Jelena Rybakina pewnie wygra z Eliną Switoliną. Kazaszka była na początku dużo spokojniejsza niż w półfinale i grała swoje. Była bardzo solidna, dokładna, poukładana. Tymczasem Ukraince brakowało wiary. Tak jak w półfinale, tak i tutaj, presja i wizja wielkiego sukcesu ją ewidentnie przerosły. W pierwszym secie Switolina wygrała tylko jednego gema.

W drugiej partii działo się nieco więcej. Rybakina już prowadziła ponownie z przewagą breaka, ale tym razem i jej zaczęła drżeć ręka. Switolina doprowadziła do wyrównania. To był przełomowy moment tego spotkania. Ukrainka zaczęła grać na takim poziomie, jakiego się od niej oczekuje. Mecz stał się bardzo wyrównany, a rozstrzygnięcie w tej partii przyniósł minimalnie wygrany przez tenisistkę rozstawioną z „4” tiebreak.

Trzeci set to była wojna nerwów. Lepiej zaczęła Rybakina. Wydawało się, że już tego nie wypuści. Miała break-pointy na 4:0, ale nie wyorzystała ich. Jednak od stanu 1:4 znów obudziła się Switolina, a Kazaszka zaczęła popełniać wiele prostych błędów. Ukrainka przełamała na 5:4 i była o jeden gem serwisowy od medalu. Wygrała. Z trudem jej to przyszło, dopiero za siódmą piłką meczową, ale zdobyła brązowy medal dla Ukrainy.


Wyniki

Mecz o 3. miejsce w grze podwójnej kobiet

Laura Pigossi, Luisa Stefani (Brazylia) – Weronika Kudermietowa, Jelena Wiesnina (Rosyjski Komitet Olimpijski) 4:6, 6:4, [11:9]

Mecz o 3. miejsce w singlu kobiet

Elina Switolina (Ukraina, 4) – Jelena Rybakina (Kazachstan, 15) 1:6, 7:6(5), 6:4

Tokio 2020. Dżoković z pustymi rękoma. Kolejna porażka, a chwilę później rezygnacja

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Novak Dżoković wróci z Tokio bez medalu! Serb nie podniósł się po sensacyjnej porażce w półfinale z Alexandrem Zverevm i uległ również Pablo Carreno w meczu o brązowy medal. Szansa była jeszcze w mikście, ale w tej konkurencji lider rankingu ATP nawet nie stanął do walki.

Ostatnia doba to koszmar Novaka Dżokovicia. Murowany faworyt do złota szedł przez turniejową drabinkę jak po swoje, aż nagle zatrzymał się, będąc trzy małe kroki od finału. Niesamowity zwrot akcji, który na pewno będzie wielokrotnie przypominany przez najbliższe lata, zapoczątkowała utrata podania przy prowadzeniu 6:1, 3:2 z Alexandrem Zverevem. Wówczas nikt nie mógł przypuszczać, jak ważny jest to moment. Na dobrą sprawę Dżoković cały czas miał wszystko pod kontrolą.

Serb się jednak pogubił w sposób niewytłumaczalny, zapewne zagadkowy nawet dla samego siebie. Dramatycznie obniżył loty i przegrał ze Zverem osiem gemów z rzędu, a niedługo później całe spotkanie. W tak nieoczywisty sposób stracił szansę na jedno z największych osiągnięć w historii tenisa – Złotego Wielkiego Szlema.

34-latek wciąż ma jeszcze szansę na Wielkiego Szlema, jednak wydarzenia z Tokio prawdopodobnie będą mieć ogromny wpływ na jego dalsze losy. Porażka w półfinale okazała się bowiem tylko preludium olimpijskiej katastrofy. Dzisiaj Serb mógł wywalczyć dwa brązowe medale, jednak zamiast tego wróci do ojczyzny z pustymi rękoma.

Najpierw przegrał mecz o brązowy medal w singlu. Nie był sobą i po blisko 3 godzinach rywalizacji  uległ 4:6, 7:6(6), 3:6 Pablo Carreno z Hiszpanii. Co ciekawe, Serb ani razu nie przełamał przeciwnika. Jedynego seta wygrał po tie-breaku, broniąc w nim piłki meczowej. Zdarzenie będące często zaczynem do rozpoczęcia szaleńczej pogoni i odrobienia strat, tym razem nie miało tak wielkiego znaczenia. Rozgrywający świetne zawody, przede wszystkim bardzo dobrze serwujący Pablo Carreno utrzymał nerwy na wodzy i doprowadził do pomyślnego zakończenia kilkadziesiąt minut później.

Tego samego nie można napisać o Dżokoviciu. Wściekłość giganta była tyleż zrozumiała, co za bardzo eksponowana na korcie. Rzut rakietą w trybuny nigdy nie powinien mieć miejsca, nawet jeśli kibice z oczywistych powodów na nich nie zasiadają.

Rozczarowany własną postawą Serb udał się po meczu do szatni, a niedługo później gruchnęła sensacyjna wiadomość. Dżoković i jego partnerka Nina Stojanović wycofali się z rywalizacji o brązowy medal w grze mieszanej. Brązowe medale zawisną zatem na szyjach Ashleigh Barty i Johna Peersa.

W sobotni poranek wyłoniono też brązowe medalistki w grze podwójnej kobiet. Zupełnie nieoczekiwanie zostały nimi Brazylijki Laura Pigossi i Luisa Stefani, które obroniły cztery piłki meczowe z rzędu i pokonały 4:6, 6:4, 11-9 Weronikę Kudermetową i Jelenę Wiesninę.

 


Wyniki

Mecze o brązowe medale:

Pablo Carreno Busta (Hiszpania, 6) – Novak Dżoković (Serbia, 1) 6:4, 6:7(6), 6:3
L. Pigossi, L. Stefani (Brazylia) – W. Kudermetowa, J. Wiesnina (Rosja) 4:6, 6:4, 11-9
A. Barty, J. Peers (Australia) – N. Stojanović, N. Dżoković (Serbia) walkower

Korespondencja z Poznania. Drzewiecki i Vukić powalczą o tytuł

/ Natalia Kupsik , źródło: własne, foto: Dawid Szafraniak/Poznań Open 2021

Karol Drzewiecki i Aleksandar Vukić zameldowali się dziś w deblowym finale challengerowego Poznań Open. W  pojedynku kończącym piątkowe zmagania na kortach Parku Tenisowego „Olimpia” polsko-australijski duet w dwóch setach pokonał parę Gonzales-Johnson.

Po wczorajszej emocjonującym, rozstrzygniętym dopiero po super tie-breaku starciu z Enzo Couacaud i Maximem Janvierem o krok od walki o deblowy tytuł tegorocznej edycji Poznań Open znalazł się ostatni pozostały w turniejowej drabince reprezentant gospodarzy. Aby jednak nadzieje na występ w finale stały się rzeczywistością Karol Drzewiecki i jego deblowy partner musieli pokonać niedawnych pogromców rozstawionego z numerem drugim duetu Walków-Zieliński. Jak się okazało z zadaniem tym poradzili sobie bardzo dobrze.

Na otwarcie spotkania obie pary na swoich kontach zapisały gemy serwisowe, choć z większą łatwością przyszło to Gonzalesowi oraz Johnsonowi. Na korzystny z punktu widzenia polskich kibiców obrót wydarzeń nie trzeba było jednak długo czekać. Już przy stanie po jeden Drzewiecki i Vukić ruszyli do ataku, by po chwili wykorzystać pierwszego break-pointa. Rywale nie złożyli broni, ale polsko-australijski debel nie pozwolił już sobie na utratę koncentracji. Kolejne gemy padały łupem serwujących, a Drzewiecki i Vukić wykonali pierwszy krok w kierunku półfinałowego triumfu.

Początek drugiej odsłony wyglądał bliźniaczo podobnie do tego, co działo się w pierwszym secie. Polak i Australijczyk ponownie na prowadzenie wyszli w trzecim gemie. Tym razem jednak ich przeciwnicy odpowiedzieli błyskawicznie. Niezrażeni utratą przewagi Drzewiecki i Vukić nie zrezygnowali z agresywnej gry, a ich postawa szybko doczekała się nagrodzenia. Przy stanie po dwa debel z reprezentantem gospodarzy w składzie znów wypracował sobie szanse na przełamanie i wykorzystał pierwszą z nich. Niedługo potem pojawiła się nawet okazja na podwyższenie prowadzenia. Ostatecznie jednak rywalizacja na tym etapie rozstrzygnięte została z przewagą jednego przełamania na korzyść polsko-australijskiej pary. W decydującym starciu Drzewiecki i Vukić zmierzą się w sobotę z Czechami – Zdenkiem Kolarem i Jirim Lehecką.

W grze pojedynczej awans do półfinałów po emocjonujących bojach zapewniło sobie natomiast tylko dwóch faworytów. Turniejowa „jedynka” – Bernabe Zapata Miralles nie bez problemów pokonał francuskiego Alexandre’a Mullera, a Dmitry Popko nad Nicolasem Kickerem górował dopiero po trzysetowym boju. Niespodzianek nie zabrakło w dolnej części drabinki. Na etapie walki o finał nieoczekiwanie zameldowali się Alexander Szewczenko oraz Jiri Lehecka, który pokonał Botica Van De Zandschulpa.


Wyniki

Poznań Open – półfinały debla:

Fernando Romboli (Brazylia), David Vega Hernandez (Hiszpania) – Zdenek Kolar, Jiri Lehecka (Czechy) 7-6(4), 4-6, 8-10

Karol Drzewiecki (Polska), Aleksandar Vukić (Australia) – Ruben Gonzales (Filipiny), Hunter Johnson (Stany Zjednoczone) 6-4, 6-4

Poznań Open- ćwierćfinały singla

(1) Bernabe Zapata Miralles (Hiszpania) – Alexandre Muller (Francja) 6-2, 7-6 (8)

Nicolas Kicker (Argentyna) – (7) Dmitry Popko (Kazachstan) 6-3, 4-6, 2-6

(5) Zdenek Kolar (Czechy) – Aleksander Szewczenko (Rosja) 4-6, 1-6

Jiri Lehecka (Czechy) – (2) Botic Van De Zandschulp (Holandia) 7-5, 6-3

Fognini przeprosił za swoje zachowanie: kocham społeczność LGBT

/ Lena Hodorowicz , źródło: www.twitter.com/www.espn.com, foto: AFP

Fabio Fognini po raz kolejny stanął w ogniu krytyki przez swoje zachowanie na korcie. Tym razem Włoch zareagował niestosownie podczas pojedynku z Daniiłem Miedwiediewem w trzeciej rundzie turnieju olimpijskiego. Niedługo po tym zdarzeniu na jego mediach społecznościowych pojawiły się przeprosiny.

Podczas środowego pojedynku z Daniiłem Miedwiediewem, po jednym z niewymuszonych błędów, Fognini skrytykował siebie samego, używając przy tym słowa uznanego powszechnie za homofobiczne.

W czwartek Włoch zamieścił na swoim Instagramie oświadczenie. – Upał uderzył mi do głowy! Podczas dzisiejszego meczu użyłem wobec siebie głupiego wyrażenia. Oczywiście nie miałem na celu nikogo urazić – napisał Fognini. – Kocham społeczność LGBT i przepraszam za bzdury, które wyszły z moich ust – dodał. Słowa te napisał na tęczowym tle.

Podczas środowego spotkania 34-latek rozbił także rakietę, którą tuż po zakończeniu meczu podniósł i wyrzucił do kosza.

Tokio 2020. Nie do wiary! Dżoković powalczy tylko o brąz. Przegrał 8 gemów z rzędu

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Novak Dżoković nie zagra w finale turnieju olimpijskiego! Murowany faworyt do złota przegrał w półfinale 6:1, 3:6, 1:6 z Alexandrem Zverevem. Tym samym prysły marzenia Serba o zdobyciu Złotego Wielkiego Szlema. 

To jedna z największych niespodzianek tych igrzysk bez podziału na dyscypliny. Novak Dżoković, lider rankingu ATP i zwycięzca wszystkich tegorocznych imprez wielkoszlemowych, przegrał w półfinale z Alexandrem Zverevem. Zdziwienie tym większe, że do pewnego momentu wszystko układało się po myśli faworyta. Dżoković prowadził 6:1 i 3:2 z przewagą przełamania, ale później jego gra runęła jak domek z kart. Od wspomnianego wyniku do końca meczu Serb zdobył tylko jednego gema.

Po meczu obaj zawodnicy serdecznie się wyściskali, a Dżoković nie wyglądał na załamanego. Można było odnieść wrażenia, że pod koniec pojedynku pogodził się z porażką. W ostatnim gemie zdobył tylko jeden punkt przy własnym podaniu. Wyczekiwał na koniec, a Zverev ukrócił mu męczarnie. Przy drugiej piłce meczowej posłał winnera z bekhendu i w efektowny sposób wmaszerował do olimpijskiego finału.

Ostatnie sceny półfinałowego pojedynku nie mogą jednak zatrzeć prawdziwego obrazu. To wyjątkowo bolesna porażka Serba, być może jedna z najdotkliwszych w całej jego karierze. Marzył przecież o Złotym Wielkim Szlemie. Był na doskonałej drodze, by w Tokio dołożyć kolejną cegiełkę i być już w 4/5 zadania, lecz nagle wszystko wywróciło się do góry nogami. W kilka minut przeistoczył się z dominatora w rozchwianego tenisistę, przegrywającego gem za gemem. Paskudną serię przerwał dopiero przy stanie 0:4 w trzeciej partii, gdy właściwie wszystko był już przesądzone.

Należy jednak pamiętać, że Dżoković wciąż może wrócić z Tokio z dwoma medalami, w tym nawet jednym złotem. Jeszcze dzisiaj zagra bowiem z rodaczką Niną Stojanović w półfinale gry mieszanej. W singlu powalczy natomiast o brąz. Jego rywalem będzie Pablo Carreno Busta. Rywal wyjątkowo pechowy. To właśnie z nim Dżoković przegrał ostatni wielkoszlemowy pojedynek, kiedy został zdyskwalifikowany po niefortunnym uderzeniu piłką sędzi liniowej.

O złoty medal zagrają natomiast Alexander Zverev i Karen Chaczanow. Rosjanin w pierwszym półfinale nadspodziewanie łatwo poradził sobie z Pablo Carreno Bustą. Doskonale zniósł presję i w przekonujący sposób wygrał 6:3, 6:3. Awans do olimpijskiego finału to jego największy sukces w karierze.

 


Wyniki

Półfinały singla:

Alexander Zverev (Niemcy, 4) – Novak Dżoković (Serbia, 1) 1:6, 6:3, 6:1
Karen Chaczanow (Rosja, 12) – Pablo Carreno Busta (Hiszpania, 6) 6:3, 6:3

WTA. Nowe turnieje dodane do kalendarza

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne/www.wtatennis.com, foto: AFP

Władze WTA ogłosiły zaktualizowany harmonogram imprez na najbliższe kilka miesięcy. Do kalendarza dodane zostały cztery nowe turnieje oraz powracający po przerwie spowodowanej pandemią COVID-19 turniej w Indian Wells.

Zmiany w terminarzu dotyczą wydarzeń w okresie września i października. Od zakończenia US Open rozegranych zostanie co najmniej dziesięć turniejów rangi WTA 250, 500 i 1000.

W poprzednim sezonie BNP Paribas Open, czyli jedna z największych tenisowych imprez w sezonie, jako jedna z pierwszych została odwołana tuż po wybuchu pandemia COVID-19. Wydarzenie to zostanie rozegrane w tym roku na przestrzeni dwóch tygodni, od 4 do 17 października.

We wrześniu odbędą się imprezy: WTA 250 w Luksemburgu i Portorozu (od 13 września), WTA 500 w Ostrawie i WTA 250 w Seulu (od 20 września) i WTA 500 w Chicago (od 27 września).

Po wspomnianym już wcześniej turnieju BNP Paribas Open w Indian Wells, tenisistki będą mogły poszukać punktów w Moskwie (WTA 500) i na Teneryfie (WTA 250). Te wydarzenia odbędą się w czterdziestym drugim tygodniu sezonu, który rozpocznie się 18 października. Tydzień później rozegrany zostanie turniej rangi WTA 250 w Courmayeur we Włoszech.

Wciąż nie jest natomiast znana data oraz miejsce tegorocznej edycji turnieju mistrzyń. – Jesteśmy podekscytowani końcówką sezonu 2021 i już nie możemy się doczekać, aż przedstawimy dalsze informacje dotyczące finałów WTA – mówi Steve Simon, Przewodniczący i Dyrektor Generalny WTA.

Tokio 2020. Polscy tenisiści wrócą z Japonii bez medalu

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Polscy tenisiści odegrali w turnieju olimpijskim drugoplanowe role. Najdłużej o medal walczyli w grze mieszanej Łukasz Kubot i Iga Świątek, jednak w ćwierćfinale ulegli 4:6, 4:6 Asłanowi Karacewowi i Jelenie Wiesninie. 

Nadzieje były duże, lecz najważniejsza statystka pozostanie niezmieniona. Polscy tenisiści wciąż nie mogą się poszczycić zdobyciem medalu na igrzyskach olimpijskich. W Tokio wystawiliśmy swoich reprezentantów w każdej ze specjalności, jednak nikomu nie udało się wygrać więcej niż jednego meczu. Najdłużej na placu boju pozostali Łukasz Kubot i Iga Świątek w turnieju gry mieszanej. W ich przypadku marzenia prysły na etapie ćwierćfinału.

Rywalami polskiej pary byli finaliści tegorocznej edycji Rolanda Garrosa – Asłan Karacew i Jelenia Wiesnina. Rosjanka celuje w Tokio w dwa medale i jest bardzo blisko osiągnięcia celu. W mikście jest już w półfinale, natomiast w deblu powalczy o brązowy medal. Z kolei Karacew chce zrekompensować sobie nieudany występ w grze pojedynczej. Już w drugiej rundzie zatrzymał go Jeremy Chardy.

27-latkowi być może nawet za bardzo zależało na zatarciu złego wrażenia. W pierwszych kilku gemach był bardzo aktywny na korcie, ale nie wynikało z tego wiele dobrego dla Rosjan. Na dodatek jako pierwszy dał się przełamać. Polska para wyglądała na bardziej opanowaną, a szybkie objęcie prowadzenia 3:0 było zastrzykiem optymizmu dla wyczekujących medalu kibiców.

Niestety bardzo szybko doszło do zwrotu akcji. Karacew zaczął doskonale serwować, natomiast problemy w tym elemencie miał Kubot. To o tyle istotne, że w pierwszym secie dochodziło do przełamań tylko przy serwisie panów. Rosyjska para dwukrotnie przełamała najbardziej doświadczonego zawodnika na placu gry i zasłużenie wygrała pierwszą partię 6:4.

Między setami ,,biało-czerwoni” opuścili kort, a zaraz po powrocie postanowili zaskoczyć rywali. Tym razem to Świątek serwowała jako pierwsza. Niestety zmiana nie wyszła na dobre. Karacew i Wiesinina już w gemie otwarcia pokusili się o przełamanie.

By marzyć o awansie do strefy medalowej, polska para musiała przełamać przeciwników. Jedną szansę udało jej się wypracować, jednak Świątek popełniła wtedy niewielki, lecz kosztowny błąd. Kilkanaście minut później było już po meczu. Karacew i Wiesnina wykorzystali pierwszą piłkę meczową i wygrali 6:4, 6:4.

Półfinałowymi rywalami Rosjan będą Novak Dżoković  i Nina Stojanović z Serbii. Nasi sąsiedzi ze wschodu są już pewni zdobycia co najmniej jednego krążka w grze mieszanej, ponieważ w drugim półfinale zagrają Anastazja Pawluczenkowa i Andrej Rublow. Rywalami drugiego rosyjskiego duetu będą Ashleigh Barty i John Peers z Australii.


Wyniki

Ćwierćfinał:

Ł. Kubot, I. Świątek (Polska) – A. Karacew, J. Wiesnina (Rosja) 4:6, 4:6

Tokio 2020. Carreno Busta pokonał Miedwiediewa, kolejne pewne zwycięstwo Dźokovicia

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne, foto: AFP

Kolejny dzień turnieju olimpijskiego przyniósł ponownie niespodziankę. Z imprezą w Tokio pożegnał się Daniił Miedwiediew, który musiał uznać wyższość Pablo Carreno Busty. Nie do zatrzymania jest natomiast Novak Dźoković, który w ekspresowym tempie ograł Keia Nishikoriego.

Miedwiediew, jak i spora część innych tenisistów, narzekał na warunki pogodowe panujące w stolicy Japonii. W starciu z Carreno Bustą był jednak faworytem, aczkolwiek Hiszpan jest bardzo solidnym zawodnikiem umiejącym sprawiać trudności najlepszym. Tak się właśnie stało w czwartek.

Tenisista z Gijon grał równo i skutecznie. Pierwszy set można nazwać wręcz jego koncertem, w którym oddał rywalowi zaledwie dwa gemy. Druga partia była pojedynkiem na noże zakończonym rozgrywką tiebreakową. W niej odrobinę więcej chłodnej głowy zachował Carreno Busta, dzięki czemu zameldował się w półfinale turnieju w Tokio.

W meczu o finał zagra z innym Rosjaninem, Karenem Chaczanowem, który miał niezwykle trudną przeprawę z leworęcznym Francuzem Ugo Humbertem. Ostatecznie starcie zakończyło się wynikiem 7:6(4), 4:6, 6:3 dla 25-latka z Moskwy.

W drodze po Złoty Szlem nie zatrzymuje się Novak Dźoković. Serb bez żadnych problemów odprawia swoich kolejnych przeciwników i tym razem przyszedł czas na Keia Nishikoriego. Japończyk nie był w stanie w żadnym stopniu zagrozić jednemu z najlepszych zawodników w historii dyscypliny i po nieco ponad godzinie zawodnicy byli już ponownie w szatni. Dźoković wygrał 6:2, 6:0, a w półfinale zmierzy się z rozstawionym z „czwórką” Alexandrem Zverevevem.

Niemiec również gładko pokonał swojego rywala. Jeremy Chardy nie dał rady dotrzymać kroku młodszemu koledze. Zverev także więc zameldował się w 1/2 finału w ekspresowym tempie. Po ograniu 6:4, 6:1 Francuza, 24-latka z Hamburga czeka teraz znacznie trudniejsze zadanie, czyli mecz z liderem światowego rankingu i 20-krotnym mistrzem wielkoszlemowym.


Wyniki

Ćwierćfinał singla:

Novak Dźoković (Serbia, 1) – Kei Nishikori (Japonia) 6:2, 6:0

Pablo Carreno-Busta (Hiszpania, 6) – Daniił Miedwiediew (Rosja, 2) 6:2, 7:6(5)

Alexander Zverev (Niemcy, 4) – Jeremy Chardy (Francja) 6:4, 6:1

Karen Chaczanow (Rosja, 12) – Ugo Humbert (Francja, 14) 7:6(4), 4:6, 6:3