Korespondencja z Poznania. Michalski wyeliminowany przez turniejową „dwójkę”

/ Natalia Kupsik , źródło: własne, foto: Paweł Rychter/Poznań Open 2021

Kolejni uczestnicy challengerowego Poznań Open przystąpili dziś do rywalizacji na kortach Parku Tenisowego „Olimpia”. Niestety z zawodami pożegnał się występujący w turnieju dzięki „dzikiej karcie” Daniel Michalski.

Ostatni pozostały w drabince głównej po wczorajszej porażce Aleksandra Orlikowskiego singlowy reprezentant gospodarzy już w pierwszej rundzie Poznań Open postawiony został przed poważnym wyzwaniem. 21-letni Polak musiał zmierzyć się z rozstawionym z numerem drugim Botikiem Van De Zandschulpem, który na nawierzchni ziemnej czuje się znakomicie. Przypomnijmy, że kilka miesięcy temu sensacyjnie wyeliminował z Roland Garros Huberta Hurkacza. Notowany niemal 300 pozycji niżej Michalski musiał więc spodziewać się niełatwej przeprawy.

Początek spotkania nie mógł napawać optymizmem. Van De Zandschulp dominował od pierwszych piłek i już w gemie otwarcia odebrał rywalowi serwis. W następnych wymianach Holender tylko poszedł za ciosem, błyskawicznie obejmując prowadzenie 4-0. Dopiero na tym etapie 21-latek zdołał przerwać imponującą passę rywala i chociaż na swoim koncie zapisał kolejne dwa gemy, po chwili ponownie został przełamany. Tak wypracowanej przewagi faworyt nie wypuścił już z rąk.

W drugiej odsłonie Daniel Michalski zaczął prezentować się na korcie znacznie lepiej. Popełniał zdecydowanie mniej błędów i tym razem to on narzucił rywalowi własne tempo gry. W efekcie błyskawicznie go przełamał, ale radość polskich kibiców nie trwała długo. Już w trzecim gemie Holender odpowiedział równie skutecznie. Wszystko za sprawą powrotu do solidnej dyspozycji z głębi kortu i umiejętnego wykorzystania niedokładności mniej doświadczonego przeciwnika. Michalski do ostatnich minut nie złożył broni, ale faworyt ani na chwilę nie stracił już kontroli nad biegiem wydarzeń na korcie. Po niespełna godzinie i 15 minutach gry Van De Zandschulp pewnie zameldował się w drugiej rundzie zmagań.

Miejsce w najlepszej szesnastce poznańskich zawodów zapewnił sobie dziś także Alexander Szewczenko. Rosyjski lucky loser po zaciętym, zwłaszcza w pierwszej partii meczu pokonał dziś młodszego o dwa lata Leo Borga. Dla syna legendarnego Bjorna Borga to jednak nie koniec występów na poznańskich kortach. Jutro w parze z Aleksandrem Orlikowskim 18-latek zmierzy się w deblu z młodszym bratem Stefanosa Tsitsipasa – Petrosem oraz jego partnerem Victorem Corneą.


Wyniki

Poznań Open – pierwsza runda singla:

Botic Van De Zandschulp (Holandia) – Daniel Michalski (Polska) 2-6, 3-6,

Tokio 2020. Badosa poszła za ciosem

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Znamy już wszystkie ćwierćfinalistki turnieju olimpijskiego. O strefę medalową powalczą m.in. Elina Switolina i Garbine Muguruza. W najlepszej ósemce miejsce zapewniła sobie również pogromczyni Igi Świątek, Paula Badosa.

Hiszpanka bez większych problemów poradziła sobie z Nadią Podoroską. Tenisistka z Półwyspu Iberyjskiego zmierzy się teraz z Marketą Vondrousovą.

W Tokio formą wciąż imponuje Anastazja Pawluczenkowa, która w trzech dotychczasowych meczach straciła łącznie tylko sześć gemów. We wtorek Rosjanka okazała się zdecydowanie zbyt wymagającą rywalka dla Sary Sorribes Tormo. Finalistka Roland Garros o półfinał zagra z Belindą Bencic.

Po porażce Barbory Krejczikowej humorów Czechom nie poprawiła Karolina Pliszkova. Była liderka światowego rankingu w dwóch setach przegrała z Camilą Giorgi. Włoszka zagra teraz z Eliną Switoliną, która przetrwała kolejny ciężki trzysetowy bój. Tym razem okazała się lepsza od Marii Sakkari.

Ostatnią mistrzynią wielkoszlemową, która wciąż pozostaje na placu boju jest Garbine Muguruza. Hiszpanka tylko w pierwszym secie miała problemy z pokonaniem Alison Van Uytvanck. Podopieczna Conchity Martinez w ćwierćfinale zmierzy się z Jeleną Rybakiną. Kazaszka wygrała z Donną Vekić.


Wyniki

Trzecia runda singla

Elina Switolina (Ukraina, 4) – Maria Sakkari (Grecja, 14) 5:7, 6:3, 6:4

Camila Giorgi (Włochy) – Karolina Pliskova (Czechy, 5) 6:4, 6:2

Garbine Muguruza (Hiszpania, 7) – Alison van Uytvanck (Belgia) 6:4, 6:1

Anastazja Pawluczenkowa (Rosja, 13) – Sara Sorribes Tormo (Hiszpania) 6:1, 6:3

Jelena Rybakina (Kazachstan, 15) – Donna Vekić (Chorwacja) 7:6(3), 6:4

Paula Badosa – Nadia Podoroska (Argentyna) 6:2, 6:3

PLT. Zwycięstwo Bundy, ale Andrzejewski utrzymał pozycję lidera!

/ Redakcja , źródło: Materiał promocyjny, foto: Polska Liga Tenisa

W sobotę w Barlinku zmierzyli się zawodnicy 1. Ligi. Obsada była bardzo mocna więc nie może dziwić, że oglądaliśmy bardzo wysoki poziom gry i emocji. Ostatecznie triumfował miejscowy faworyt.

Rywalizacja w ramach 1. Ligi nabiera rumieńców. W Barlinku nie mogliśmy narzekać na nudę, a doszło też w nim do pojedynku o prowadzenie w rankingu. Turniej ten na pewno zostanie zapamiętany.

DOŁĄCZ: DO RYWALIZACJI W POLSKIEJ LIDZE TENISA

Już patrząc po liście startowej można było przekonać się, że w Barlinku nie będzie żartów tylko trzeba nastawiać się na porządne grzmoty. Zgłoszenie postanowili wysłać Michał Andrzejewski i Szymon Bunda czyli dwóch czołowych graczy rankingu. Oprócz nich oglądać mogliśmy czyhającego na podium Pawła Bilickiego, a z TOP 10 swoje umiejętności zaprezentował także Kamil Dębowski. Dla gracza ze Stargardu nie był to jednak udany występ bowiem w trzech meczach grupowych uzbierał tylko punkcik i pożegnał się z rywalizacją. Do półfinałów przeszli wszyscy wymienieni faworyci, a także Michał Wianecki. Zawodnicy twierdzili, że nie zwracają uwagi na sytuację w rankingu, ale kuluarowe obliczenia mówiły, że Bunda jest już bardzo blisko Andrzejewskiego. Gracz ze Szczecina stracił jeden punkt w fazie grupowej, a następnie nie dał rady w półfinale Bilickiemu, z którym przegrał po trzech setach. To właśnie wygrany tie-break w pierwszej partii sprawił, że szczecinianin mimo porażki nadal będzie na szczycie rankingu. Swojego najgroźniejszego rywala mógł wyprzedzać o 4 punkty lub nawet tylko o 1 oczko.

Wszystko zależało od wyniku sportowego Bundy. W meczu półfinałowym po gładko wygranym pierwszym secie musiał w drugim do samego końca walczyć o wygraną z Wianeckim. Ostatecznie wygrał za trzy punkty i w rankingu tracił już tylko 4. Przed nim stało jednak niezwykle trudne zadanie jakim jest pokonanie w finale Pawła Bilickiego. Na swoim terenie Szymon był jednak nie do zatrzymania i oddając rywalowi trzy gemy w pełni zasłużenie zgarnął tytuł. Do objęcia prowadzenia w rankingu zabrakło mu tylko jednego punktu.

SPRAWDŹ: wyniki Otwartych Letnich Mistrzostw Barlinka 2021

Kto wie, może już za tydzień Bunda dopnie swego i wyprzedzi w rankingu Andrzejewskiego? 1. Liga w przyszły weekend gra w dwóch lokalizacjach więc jest szansa na spore przetasowania na liście.

ZAPISZ SIĘ: DO TURNIEJU 1. LIGI W KOŁOBRZEGU

ZAPISZ SIĘ: DO TURNIEJU 1. LIGI W PIEKARACH ŚLĄSKICH

 

1. Liga – Kolejne tytuły Szendryka, Zalewskiego i Makowskiego. Lewandowski przełamuje klątwę?

 

Na świecie pewne są ponoć tylko śmierć i podatki. Okazuje się jednak, że do tej listy trzeba dopisać zwycięstwa Szendryka, Zalewskiego i Makowskiego w turniejach PLT. Mateusz Lewandowski jedynym zwycięzcą spoza tego grona, a grano 2 6 miejscowościach.

2.Liga to największa kategoria w federacji. Występować w niej mogą zawodnicy, którzy nigdy zawodowo nie grali w tenisa, ani nie mają uprawnień trenerskich lub instruktorskich. W sobotę i niedzielę w turniejach zagrało ich łącznie niemal stu.

DOŁĄCZ: DO RYWALIZACJI W POLSKIEJ LIDZE TENISA

Barlinek

Rywalizacja w zachodnio-pomorskim mieście była najliczniejszą w ten weekend. Na starcie znalazło się 26. graczy, których podzielono na 8 grup. Nie brakowało znanych nazwisk z Mateuszem Lewandowskim na czele, ale na wyróżnienie zasługuje trójka innych graczy. Marlena JędryczkoMarcin Pasiut i MARCIN SZULCZEWSKI w debiutach wywalczyli swoje pierwsze punkty. Nie udało im się wprawdzie wygrać meczu, ale jest to chyba kwestia czasu. W sobotę udało się jeszcze rozegrać część 1/8 finału, ale dwa z tych pojedynków musiały zostać odłożone do niedzieli. Ostatecznie w ćwierćfinałach znaleźli się: Lewandowski, Marek MaćkowiakTomasz ProńkoSławomir TurekDamian RetzlafWojciech UrbaniakMariusz Drzażdżewski i Adam Zając. Najwyżej klasyfikowany w turnieju Lewandowski bardzo pewnie zmierzał do finału, a na dole drabinki więcej było zaciętej gry. Rozgrywka super tie-breakowa zdecydowała, że jego finałowym rywalem został Urbaniak, dla którego to pierwszy taki sukces w karierze. W finale niestety nie nawiązał równorzędnej walki i musiał uznać wyższość Lewandowskiego. Gracz z Piły mozolnie przełamuje klątwę przegranych finałów zdobywając swój drugi tytuł w rozgrywkach.

 

SPRAWDŹ: wyniki Otwartych Letnich Mistrzostw Barlinka dla 2. Ligi

Wrocław

Miejsca na FitTennis Summer Cup 2021 rozeszły się jak świeże bułeczki. Zainteresowanie było bardzo duże, a większość zapisanych stanowili gracze z WrocLove. Głównym faworytem był Marcin Szendryk, ale każdy z zawodników miał swoje mniejsze lub większe cele do osiągnięcia. Po emocjonującym super tie-breaku swój pierwszy mecz wygrał Paweł Chałupa i dzięki temu awansował nawet do 1/8 finału. Podobnie jak jedna z dwóch kobiet, które stanęły w szranki. Anna Leśnikowska bardzo pewnie pokonała bowiem Marcina PiosikaMalgorzacie Witas ta sztuka się jednak nie udała. Od ćwierćfinałów karty rozdawali już jednak ci na których stawiano przed turniejem. Szendryk bardzo pewnie wygrywał mecze, a kroku dotrzymywali mu Robert StrupińskiAdam Lichosik i Adam Jaworski. O ogromnym pechu może mówić gracz z Kędzierzyna, który w tie-breaku meczu ze Strupińskim doznał kontuzji pleców podczas serwowania i musiał poddać mecz. W drugim półfinale faworyt z Góry nie dał szans Jaworskiemu. Pojedynek o tytuł był jednostronnym widowiskiem. Szendryk nie dał żadnych szans Strupińskiemu i zapisał na swoje konto kolejne trofeum w drugiej lidze.

 

SPRAWDŹ: wyniki FitTennis Summer 2021 dla 2. Ligi

 

Sopot

Znanych nazwisk nie zabrakło także podczas turnieju w nadmorskim kurorcie. Patrząc na obsadę można było spodziewać się rywalizacji na wysokim poziomie, ale także dobrej atmosfery. Wojciech ZalewskiMichał WoźniakPaweł Walecki i Łukasz Stoltmann to oni zaprezentowali się najlepiej w pierwszym etapie rywalizacji i byli faworytami ćwierćfinałów. W komplecie awansowali też do najlepszej czwórki, ale pierwszy i ostatni z wymienionych musieli rozegrać super tie-breaki. W decydujących meczach Zalewski po bardzo dobrym meczu pokonał Waleckiego, a Woźniak nie dał szans Stoltmannowi. Starcie finałowe zostało zdominowane przez gracza z Czarnkowa, który na najważniejsze pojedynki potrafi się spiąć i zagrać na wysokim poziomie. Rywalizacja o koszulkę lidera rankingu trwa więc w najlepsze.

 

SPRAWDŹ: wyniki Otwartych Letnich Mistrzostw Kaszub 2021

 

Chorzów

W sobotę rozegrano też kolejny turniej Makowskiego. Gracze zostali podzieleni na dwie grupy, a następnie rozegrano fazę półfinałową. Niespodzianek nie było i najlepiej zaprezentowali się na tym etapie Piotr Makowski i Marcin Gryzło. Z drugich miejsc awans do najlepszej czwórki wywalczyli Paweł Dzięciołowski i Norbert Dziukiewicz. 32-latek z Katowic w starciu o finał pokonał jednak swojego rywala z Nowego Sącza. Makowski pokonał Dziukiewicza i w meczu o tytuł oglądaliśmy derby Katowic. W nim lepszy okazał się młodszy z kolegów i ponownie sięgnął po tytuł na swoim terenie.

 

SPRAWDŹ: wyniki Makowski Grand Prix V dla 2. Ligi

 

Opole

Dwa turnieje 2. Ligi rozegrane zostały w niedzielę, a pierwszy z nich miał miejsce na Opolsczyźnie. W stolicy regionu pokazała się niemal cała śmietanka tenisowa z tego województwa, a po raz drugi w ten weekend zwycięstwo chciał odnieść Marcin Szendryk . W jednej grupie Szendryk, Miś i Gajewski, a w drugiej Lasota, Surowiec i Antosiak – obsada w Opolu gwarantowała kapitalne widowisko. Już pierwsze mecze pokazały, że będzie co oglądać. Antosiak 11-9 w super tie-breaku pokonał Piotra Surowca , ale obaj zaprezentowali się naprawdę dobrze. Szendryk zrewanżował się Romanowi Misiowi  za przegraną w opolskim finale rok temu nie dając mu żadnego gema. Trzeba jednak przyznać, że gracz z Przywor zmagał się z kontuzją nogi i nie mógł pokazać w niedzielę pełnej formy. W fazie grupowej nie do zatrzymania byli Szendryk i Lasota. Zwłaszcza dyspozycja gracza z Góry tak się podobała kibicom, że po trybunach zaczęły krążyć zakłady o to czy straci on jakiegoś gema w grupie. Ostatecznie rację mieli ci, którzy typowali, że odda jednego. Udało się to Arturowi Gajewskiemu, który z drugiego miejsca awansował do półfinału. Musiało w nim zabraknąć miejsca dla jednego z opolskich „wymiataczy” i padło na Surowca. Stawkę w grupach uzupełnili bardzo ambitnie grający Michał Zych  i Andrii Ivanov. W półfinale Tomasz Antosiak dzielnie stawiał opór dominatorowi z Góry, ale w pewnym momencie niefortunnie się poślizgnął i doznał urazu dłoni. Miał on wpływ na jego formę do końca starcia i ułatwił zadanie Szendrykowi. W drugim półfinale Gajewski napsuł sporo krwi Michałowo Lasocie, ale jednak nie dał rady awansować do finału.

Wypada tylko żałować, że żadna z ogólnopolskich telewizji nie zdecydowała się pokazywać meczu finałowego.  Pojedynek Lasoty z Szendrykiem był bowiem kapitalną reklamą tenisa amatorskiego w Polsce. Kapitalne akcje gracza z Prószkowa z głębi kortu ścierały się z genialną grą na siatce górzanina. W pierwszym secie decydować musiał tie-break gdzie więcej zimnej krwi zachował Szendryk. W drugim walka też była zacięta, ale szala po 6 gemach przechyliła się na stronę tenisisty z Dolnego Śląska. Wsparcie kibiców nie pomogło i tym razem Lasota nie wygrał w Opolu. Szendryk dawno jednak nie był tak mocno przetestowany.

 

SPRAWDŹ: wyniki Opole Summer Cup I 2021 dla 2. Ligi

 

Kozy

Ostatnim przystankiem na weekendowej trasie Polskiej Ligi Tenisa były Kozy czyli niewielka miejscowość położona koło Bielska – Białej. Ma ona status największej wsi w Polsce bo zamieszkuje ją aż 13 tys. mieszkańców. Na kortach zaś zaprezentowało się 12 zawodników z różnych miast najczęściej Górnego Śląska. Swojego drugiego tytułu w ten weekend szukał Piotr Makowski. Szyki starali mu się jednak pokrzyżować Paweł KuczMarek Grabinski i Krzysztof Janosz, którzy pokazali najlepszą formę w grupach. W ćwierćfinale najmłodszemu z tego grona powinęła się noga i do półfinału awansował Łukasz Tatoj. Kolejnych niespodzianek nie było i w finale spotkali się 5. aktualnie w rankingu Makowski i zamykający TOP 10 Grabiński. W pierwszym secie górą było doświadczenie gracza z Dobrodzienia, ale później dało o sobie znać lepsze przygotowanie fizyczne Ślązaka. Pewnie wygrana druga partia, a następnie tie-break sprawiły, że po kilku próbach udało się Makowskiemu ustrzelić dublet w jeden weekend.

 

SPRAWDŹ: wyniki EkaMedica Beskidy Summer Cup dla 2. Ligi

PLT 45+. Stochaj wygrywa rekordowy turniej. Triumfy Tomkowa i Cebulaka!

Za nami kolejny weekend z turniejami PLT 45+. Rywalizacja toczyła się w Opolu, Barlinku i Sopocie. W tym pierwszym mieście obsada była rekordowo mocna.

Trzy miejscowości gościły graczy PLT 45+ w minionym tygodniu. Jeden turniej odbył się w sobotę, a pozostałe rozgrywane były w niedzielę.

 

DOŁĄCZ: do rywalizacji w Polskiej Lidze Tenisa

 

Opole

To był rekordowy eliminator. Nigdy nie zdarzyło się, żeby podczas jednego turnieju eliminacyjnego zagrało 5 najlepszych graczy rankingu. Na starcie opolskiej rywalizacji zameldowali się (miejsca wg dzisiejszego rankingu): Marek Stochaj (nr 1), Jerzy Dobrocki (nr 2), , Radosław Grobelski (nr 3), Adam Pielka (nr 4) i Sebastian Krakowian (nr 5). Oprócz udział w grze brali Sebastian Staszewski (nr 10), Rafał Olczyk (nr 13) i Bolesław Bednarczuk (nr 20). Stawkę uzupełnili Mariusz ZuzelSebastian Stefański i Jacek Makolądra. Śmiało można powiedzieć, że był to turniej na najwyższym możliwym poziomie w tej kategorii. W fazie grupowej najlepiej poradzili sobie lider rankingu, a także trzeci gracz rankingu oraz miejscowy faworyt Makolądra, którzy wygrali swoje grupy. Tenisista z Kędzierzyna-Koźla przegrał jednak mecz grupowy z Olczykiem co zwiastowało kolejne emocje. Gracz z Krapkowic w 1/4 finału sprawił kolejną niespodziankę eliminując Dobrockiego. W ćwierćfinale doszło do małej sensacji bowiem Staszewski pokonał faworyzowanego Grobelskiego. Grono półfinalistów uzupełnilł Stochaj. Finał był wewnętrzną sprawą graczy z województwa opolskiego. Doszło do rewanżu za fazę grupową i oglądaliśmy kolejnego super tie-breaka. Tym razem lider rankingu zrewanżował się młodszemu koledze i do swojej imponującej kolekcji dodał kolejny skalp.

 

SPRAWDŹ: wyniki Opole Summer Cup I dla PLT 45+

 

Barlinek

W Barlinku gracze utworzyli dwie grupy, a nazwiska uczestników także gwarantowały odpowiedni poziom rywalizacji. W grupie A najlepiej wypadł Paweł Kalicki, który wyprzedził Grzegorza Mularczyka jednak tylko lepszym stosunkiem gemów. W drugiej grupie klasę pokazał Wojciech Tomków, który swoim rywalom oddał tylko dwa gemy. Za jego plecami finiszował Roman Raczyński, który uzupełnił stawkę półfinalistów. Gracz ze Słubic nie miał problemów z pokonaniem rywala z Koszalina i spokojnie awansował do finału. Na wyłonienie swojego rywala musiał trochę poczekać bowiem w drugim półfinale walka była niezwykle zacięta. Kalicki dopiero po super tie-breaku złamał opór Raczyńskiego. W decydującym starciu spotkali się więc gracze najlepsi w fazie grupowej. Górą z tego starcia wyszedł bardziej wypoczęty Tomków. Dla tenisisty z lubuskiego to drugi tytuł z rzędu, a w całej karierze w PLT przegrał tylko jedno spotkanie. Jego forma jest więc imponująca.

 

SPRAWDŹ: wyniki Otwartych Letnich Mistrzostw Barlinka dla PLT 45+

 

SOPOT

W miniony weekend rywalizacja PLT 45+ toczyła się także w Sopocie. Panowie rywalizowali tutaj systemem kołowym czyli każdy grał z każdym. Rywalizacja toczyła się też na pełnym dystansie czyli do 6 wygranych gemów z zachowaniem przewagi dwóch gemów. Walka była niezwykle zacięta, a tie-breaki sypały się jak z rękawa. Już w pierwszym meczu oglądaliśmy pierwszą taką rozgrywkę, żeby rozstrzygnąć drugiego seta. Andrzej Cebulak pokonał w ten sposób Radosława Kołakowskiego i wygrał cały mecz 2:0. Jeszcze bardziej zacięta była rywalizacja w meczu gracza z Okola z Arkadiuszem Aszykiem. W tym pojedynku pierwszego seta wygrał Kołakowski, ale w tie-breaku  drugiego górą był gracz z Gdyni, który triumfował także w rozstrzygającej rozgrywce do 10 punktów. Również w meczu decydującym o tytule decydował dogrywka zwana przez niektórych loterią. Cebulak w pierwszym secie 6-3 pokonał Aszyka, ale w drugiej obaj zwarli się w klicznu, którego rozerwanie możliwe było dopiero za pomocą tie-breaka. Górą był w nim gracz z Lesznowoli, który tym samym zdobył swój premierowy tytuł w drugim finale.

 

SPRAWDŹ: wyniki Otwartych Letnich Mistrzostw Kaszub 2021 dla PLT 45+

 

PLT Kobiet. PIerwszy tytuł Wiśniewskiej!

Zachodniopomorski Barlinek był w weekend także areną zmagań w PLT Kobiet. Po raz kolejny zwyciężczynią została osoba, która nie miała jeszcze na koncie mistrzowskiego tytułu.

Miejscowość słynąca z produkcji pięknych podłóg była w miniony weekend miastem, w którym rozegrano najwięcej kategorii. Oprócz pań rywalizowano tam bowiem w pierwszej i drugiej lidze, a także PLT 45 +.

 

ZAREJESTROWAŁO SIĘ JUŻ PONAD 10 000 GRACZY – DOŁĄCZ DO NICH I GRAJ W POLSKIEJ LIDZE TENISA

 

Przed paniami był bardzo ciekawy turniej bowiem każda z nich miała do rozegrania 4 mecze bowiem rywalizacja toczyła się w systemie kołowym. Najlepsza z nich miała zostać wyłoniona po rozegraniu meczów każdej z każdą. Taka formuła rozgrywek najlepiej pasowała Marcie Wiśniewskiej. Lokalna faworytka wygrała wszystkie swoje mecze tracąc przy okazji tylko 7 gemów. Zacięta walka trwała za to za jej plecami. Sylwia Mularczyk i Maja Lachowicz szły „łeb w łeb” , a o kolejności na podium miał zdecydować ostatni tego dnia pojedynek czyli bezpośrednie starcie obu zainteresowanych.

Spotkanie to było niezwykle wyrównane i emocjonujące. Sytuacja przechylała się z jednej strony na drugą i naprawdę ciężko było przewidzieć kto wygra. Kibice obserwujący zmagania bardziej dopingowali młodszą z rywalek bo na co dzień mieszka ona w Barlinku. Niestety dla nich doszło do super tie-breaka, w którego końcówce górę wzięło większe doświadczenie kortowe koszalinianki. O losach całego meczu zdecydowały jednak tylko dwie piłki w tej decydującej rozgrywce.

Czwarta pozycja przypadła Ivannie Tsyenzhkiej-Voytkovej, a stawkę zamknęła Nina Michno czyli trzecia z miejscowych zawodniczek.

 

SPRAWDŹ: wyniki Otwartych Letnich Mistrzostw Barlinka dla PLT Kobiet

Puchar PLT. Sanok zdobyty przez Filara

/ Redakcja , źródło: Materiał promocyjny, foto: Polska Liga Tenisa

Ależ to były wspaniałe tenisowe emocje. Turniej eliminacyjny Pucharu PLT w Sanoku spełnił oczekiwania i przyniósł wiele kapitalnych meczów. Zwycięzca mógł być tylko jeden i został nim faworyt bukmacherów – Karol Filar

W niedzielę w Sanoku odbywał się drugi w tej edycji turniej eliminacyjny Pucharu PLT. Zgodnie z regulaminem rozgrywek na starcie mógł stanąć każdy gracz posiadający licencję organizacji bez względu na wiek i przeszłość zawodniczą. Rozgrywki te mają za zadanie wyłonić najlepszego tenisistę spod znaku PLT bez podziału na kategorie.

DOŁĄCZ: DO RYWALIZACJI W POLSKIEJ LIDZE TENISA

Do rywalizacji o możliwość zostania najlepszym z najlepszych graczy organizacji stanęło w Sanoku 20 graczy, którzy podzieleni zostali pięć grup czteroosobowych. Do ćwierćfinałów awans wywalczyło jednak tylko ośmiu z nich, a do zwycięzców grup dołączyło trzech najlepszych spośród vicemistrzów. Faza pucharowa jest zawsze nowym początkiem turnieju, a w momencie gdy stawka rośnie pojawiają się większe nerwy. Tym bardziej, że w tym momencie nie można pozwolić sobie na błąd. Zwycięzcy ćwierćfinałów pokazali jednak, że takie wyzwania im nie straszne. Najwięcej stresów musiał przeżyć Maciej Kwiatek, który dopiero w grze na przewagi w super tie-breaku okazał się lepszy od Krzysztofa Karwańskiego. W pozostałych parach nie było aż takich thrillerów. Karol Filar oddał dwa gemy Marcinowi Piegdoniowi, podobnie jak Rafał Bednarczuk  w pojedynku z Szymonem BudziakiemMiłosz Sroka  w pierwszym secie dopiero po tie-breaku złamał opór Aleksa Majewskiego, ale w drugim był już wyraźnie lepszy.

W tym momencie poznaliśmy już nazwiska graczy, którzy w Sanoku wywalczyli przepustki do Wielkiego Finału PLT, który w październiku odbędzie się w Rzeszowie. W półfinale Filar nadal szedł jak po swoje odsyłając do domu „na rowerze” Kwiatka. Bednarczuk musiał stoczyć cięższy bój, ale ostatecznie oddał Sroce 4 gemy i również zameldował się w finale tego turnieju. Przegrani w półfinałach do domów wracali bogatsi o 250 złotych, a finaliści mieli stoczyć batalię o wielką chwałę i wielką kasę bowiem na stole leżało 1000 złotych, po które trzeba było tylko sięgnąć.

Od początku bliżej głównej wygrany był Filar, który zdominował swojego przeciwnika. W pierwszym secie Bednarczuk zdobył tylko jednego gema. Na jego niekorzyść działało też to, że miał za sobą cięższe mecze, a dodatkowo jego półfinał skończył się nieco później. W drugiej partii nie zdołał zniwelować różnicy, a młody rzeszowianin z każdą kolejną piłką przybliżał się do końcowego triumfu. Ostatecznie w drugim secie Bednarczuk zdołał urwać tylko honorowego gema i zasłużenie przegrał ze swoim przeciwnikiem.

Karol Filar zrobił kolejny krok ku temu, żeby móc poprawić swój zeszłoroczny wynik w Pucharze PLT. Poprzeczkę zawiesił sobie jednak bardzo wysoko bo, żeby tego dokonać musi wygrać cały cykl. Dzisiejszą dyspozycją udowodnił jednak, że może to zrobić. Musi być jednak czujny bo konkurencja w postaci najlepszych graczy w Polsce nie śpi. Na razie ma jednak swój moment chwały i już może zastanawiać się na co wydać wygrane 1000 złotych.

SPRAWDŹ: wyniki turnieju eliminacyjnego Pucharu PLT w Sanoku

Tokio 2020. Bardzo słaby mecz Hurkacza i pożegnanie z igrzyskami

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

W drugiej rundzie olimpijskiego turnieju Hubert Hurkacz mierzył się z Brytyjczykiem Liamem Broady’m. Notowany na 143. miejscu w rankingu ATP rywal okazał się trudną przeszkodą dla naszego tenisisty. Przeszkodą nie do przejścia przy dzisiejszej dyspozycji Polaka. W walce o ćwierćfinał Brytyjczyka czeka mecz z Francuzem Jeremy’m Chardy’m.

To było pierwsze starcie Huberta Hurkacza z Liamem Broady’m. Brytyjczyk dość szczęśliwie dostał się do olimpijskiego turnieju. Był dokładnie ostatnim zawodnikiem z rankingu, dla którego znalazło się miejsce w rywalizacji w grze pojedynczej na igrzyskach po tym jak wielu zawodników wycofało się już z zawodów. W pierwszej rundzie z trudem pokonał notowanego około 20 miejsc wyżej od siebie Argentyńczyka Francisco Cerundolo.

Początek był nieco nerwowy w wykonaniu Hurkacza. W trzecim gemie Polak musiał bronić swojego serwisu, wydawał się momentami trochę usztywniony. Wydawało się, że po paru minutach opanował sytuację, sam przełamał i dzięki skutecznej już grze prowadził 4:1. Niestety przy stanie 4:2 i 40:15 Polak popełnił parę prostych błędów, które kosztowały go bardzo wiele, bo utratę serwisu. Broady poczuł się dzięki temu lepiej. Stał się znacznie skuteczniejszy przy własnym podaniu. Przy returnie z resztą też, grał dokładnie i mądrze. Posyłał piłki sprawiające Polakowi dużo trudności. Znów usztywnił się wrocławianin i w efekcie przegrał pierwszą partię 5:7.

Od początku pierwszego seta było równo. Brytyjczyk po prostu grał po prostu na swoim, dobrym poziomie. Hurkacz natomiast był niedokładny, uderzał nieczysto, często był spóźniony. Nieskuteczny był również przy siatce. W połowie seta trochę się Polak uspokoił. Daleki był od swojej najlepszej gry, ale na Broady’ego zaczęło wystarczać. Przełamał na 5:3 i, choć łatwo to nie przyszło, w kolejnym gemie doprowadził do wyrównania stanu meczu.

Początek trzeciej partii był jednak wprost fatalny dla Polaka. Ponownie wzrosła liczba błędów, nie brakowało złych decyzji, a Broady zaczął świetnie biegać i nawet trudniejsze piłki odgrywał świetnie. Szybko zdobył przewagę i miał nawet dwa break-pointy na 4:0. Wybronił się z tej sytuacji Hurkacz, ale na niewiele się to zdało. Nie potrafił odrobić straty. Broady skutecznie bronił podania, wygrał 6:3 i sprawił niemiłą dla nas sensację.


Wyniki

Liam Broady (Wielka Brytania) – Hubert Hurkacz (Polska, 7) 7:5, 3:6, 6:3

Tokio 2020. Mistrzynie wielkoszlemowe bez medali

/ Szymon Adamski , źródło: , foto:

Naomi Osaka oraz Barbora Krejczikova podzieliły los Ashleigh Barty i szybko odpadły z turnieju olimpijskiego. To oznacza, że żadna z aktualnych mistrzyń wielkoszlemowych nie zdobędzie medalu w Tokio. 

Czwarty dzień zmagań w turnieju gry pojedynczej przyniósł kolejne sensacje. Udział w igrzyskach zakończyła m.in. Naomi Osaka – największa gwiazda gospodarzy. Wiceliderka rankingu WTA uległa 1:6, 4:6 Markecie Vondrouszovej. To spotkanie jako jedyne zostało rozegrane zgodnie z planem, ponieważ organizatorzy wyznaczyli swoją reprezentantkę i jej przeciwniczkę do gry na korcie centralnym. To obiekt zadaszony, dzięki czemu tenisistki mogły rywalizować mimo padającego deszczu.

Już pierwsze gemy zwiastowały niespodziewane rozstrzygnięcie. Osaka dwukrotnie dała się przełamać, wygrywając przy własnym podaniu tylko dwa punkty. Niewiele zabrakło, a porażka byłaby jeszcze bardziej dotkliwa. Jedynego gema w pierwszym secie zdobyła po odrobieniu strat ze stanu 15:40. Większą zdobycz uniemożliwiły niewymuszone błędy, wyjątkowo odczuwalne w spotkaniu z bardzo solidną Czeszką.

Vondrouszova nie ograniczała się jednak tylko do czekania na spudłowane zagrania przeciwniczki. Od czasu do czasu sama przejmowała inicjatywę i robiła to na tyle skutecznie, że zakończyła spotkanie z większą liczbą uderzeń kończących.

Po 70 minutach gry Czeszka wykorzystała trzecią piłkę meczową i przypieczętowała awans do ćwierćfinału. Na tym samym etapie rywalizacji znajduje się w grze podwójnej, gdzie partneruje jej Karolina Pliszkova.

Z kolei Osaka zdecydowała się tylko na turniej singlowy, dlatego igrzyska już się dla niej skończyły. Jako wielka postać japońskiego sportu odegrała w nich pierwszoplanową rolę, zapalając znicz olimpijski. Jako tenisistka wypadła natomiast blado. Jej gra w niewielkim stopniu przypominała to, co działo się w zeszłym roku w Nowym Jorku lub na początku obecnego w Melbourne, gdy sięgała po trofea wielkoszlemowe.

Medalu w Tokio, przynajmniej w turnieju gry pojedynczej, nie wywalczy również mistrzyni Roland Garros. Barbora Krejczikova przegrała 6:1, 2:6, 3:6 z Belindą Bencic, która od pierwszej rundy spisuje się nadspodziewanie dobrze. Porażka Czeszki to w ostatnich miesiącach bardzo rzadko spotykane zjawisko. Był to jej dopiero trzeci przegrany mecz od maja. Co ciekawe, w dwóch poprzednich przypadkach pogromczynie Krejczikovej wygrywały całe zawody.

 

 


Wyniki

Druga runda:

Marketa Vondrouszova (Czechy) – Naomi Osaka (Japonia, 2) 6:1, 6:4
Belinda Bencic (Szwajcaria, 9) – Barbora Krejczikova (Czechy, 8) 1:6, 6:2, 6:3

Tokio 2020. Świątek z szansą na rewanż; trudne losowanie miksta

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Bardzo szybko okazję do rewanżu z Paulą Badosą będzie mieć Iga Świątek. Ledwie dwa dni po porażce w singlu, spotkają się w mikście. Polka zagra u boku Łukasza Kubota, a Hiszpanka wspólnie z Pablo Carreno Bustą. Losowanie znów nie jest łatwe.

W ostatniej chwili Iga Świątek i Łukasz Kubot pojawili się na liście zgłoszeń w mikście, ale polski związek i komitet zdążyły przed „deadlinem”. Nasz duet zagra w grze mieszanej, która będzie dla tej dwójki ostatnią w Tokio szansą na sukces po niepowodzeniach w singlu i deblu.

O medal będzie jednak bardzo trudno. Już w pierwszej rundzie ciężko wskazać faworytów. Polacy zmierzą się z hiszpańskim duetem utworzonym przez Pablo Carreno Bustę i… Paulę Badosę. Tak, tę, z którą Iga przegrała w poniedziałek. Miejmy nadzieję, że w środę Polka zaliczy udany rewanż.

Jeśli uda się przejść te trudną przeszkodę, w ćwierćfinale może być jeszcze ciężej. Po drugiej stronie siatki staną wówczas albo rozstawieni z jedynką Francuzi Kristina Mladenovic i Nicholas Mahut, albo mocny rosyjski duet tworzony przez Jelenę Wiesninę i Asłana Karacewa.

Z „2” rozstawieni są Grecy Maria Sakkari i Stefanos Tsitsipas. Ten duet może pokusić się o medal, ale przed nimi też niełatwe zadanie w pierwszej rundzie. Naprzeciw nich pojawią się Kanadyjczycy Gabriela Dabrowski i Felix Auger-Aliassime. Oni, podobnie jak Polacy, są żądni sukcesu po niepowodzeniach w deblu i singlu.

Trzecia para turnieju i potencjalni rywale Biało-Czerwonych w półfinale, to Bethanie Mattek-Sands i Rajeev Ram. Pięć lat temu grali w dwóch osobnych parach. Spotkali się w finale, gdzie Mattek-Sands i Jack Sock wygrali z Ramem i Venus Williams. Niebawem przekonamy się, czy tym razem wspólnie sięgną po medal z najcenniejszego kruszczu. Bez wątpienia mają na to szanse.

Ostatni rozstawiony w tym turnieju duet to Rosjanie Anastazja Pawliuczenkowa i Andriej Rublow. Ich rywalami będą Chorwaci Darija Jurak i Ivan Dodig. Obydwie pary mogą być całkiem mocne. Na ewentualne wycofanie się jakichś duetów czekają Alicja Rosolska i Kamil Majchrzak. Polacy zostali wpisani na listę zgłoszeń, ale nie są pierwsi na liście rezerwowych.