Mistrzostwa Polski. Żuk i Majchrzak poznali kolejnych rywali

/ Anna Niemiec , źródło: własne/materiały prasowe PZT, foto: Materiały prasowe LOTOS PZT Polish Tour

Znamy już wszystkie ćwierćfinałowe pary 95. Narodowych Mistrzostw Polski Kobiet i Mężczyzn. O miejsce w półfinale powalczy dwóch najlepszych polskich juniorów, Aleksander Orlikowski i Maks Kaśnikowski .

Ten pierwszy wyeliminował Dawida Wiśniewskiego, a drugi sprawił małą niespodziankę i po zaciętym pojedynku, w którym w obu setach do rozstrzygnięcia konieczny był tie-break, pokonał rozstawionego z numerem 7 Pawła Ciasia.

Przed turniejem brałbym pokonanie Pawła w ciemno – przyznał po meczu reprezentant Stowarzyszenia Trnovsky Mario Tennis Club. – To świetny zawodnik, bardzo doświadczony i ograny. Kiedy byłem młodszy, to zapatrywałem się w niego. Robił świetne wyniki, więc tak naprawdę dorastając zawsze go podpatrywałem. To cenne zwycięstwo i jestem bardzo zadowolony z siebie. Lubię klimat Narodowych Mistrzostw Polski. W Bytomiu jest świetna organizacja, generalnie korty są piękne i super się tu czuję. Grałem tu wiele turniejów i meczów, doświadczenie grania w tym miejscu procentuję. Czuję się tutaj prawie jak w domu. Jestem zadowolony, że tak świetnie tu gram. Ale jutro czeka mnie na pewno trudny pojedynek. Tu nie ma słabych zawodników, a ćwierćfinał mistrzostw Polski seniorów grają sami najlepsi tenisiści w kraju, więc nikt tu przypadkiem w 1/4 finału się nie znajduje. Będę musiał się dobrze przygotować i dużo namęczyć, żeby wygrać z Olkiem. Znamy się bardzo dobrze, więc nie będzie łatwo żadnemu z nas – zakończył Kaśnikowski.

Kolejnych rywali w zawodach poznali we wtorek Kamil Majchrzak i Kacper Żuk. Tenisista z Piotrkowa Trybunalskiego zmierzy się z Piotrem Matuszewskim, który wyrzucił z turnieju faworyta gospodarzy Wojciecha Marka, a obrońca tytułu zagra z Michałem Mikułą, który pokonał Filipa Peliwo.

Ciekawie zapowiada się również starcie Macieja Rajskiego z Danielem Michalskim. Ubiegłoroczny finalista bez większych problemów poradził sobie z Mateuszem Terczyńskim.

Komplet ćwierćfinalistek poznaliśmy także w turnieju pań. We wtorek awans zapewniły sobie Weronika Falkowska, która pokonała Karolinę Jaskiewicz, Julia Oczachowska, która przegrała pierwszego seta z Aleksandrą Jeleń, ale w dwóch kolejnych była już lepsza od rywalki, Martyna Kubka, która wyeliminowała Zuzannę Kubachę oraz Rozalia Gruszczyńska, która odwróciła losy pojedynku przeciwko Pauli Kani-Choduń.


Wyniki

Druga runda singla kobiet

Weronika Falkowska – Karolina Jaśkiewicz 6:0 6:4

Martyna Kubka – Zuzanna Kubacha 7:6(4) 6:2

Julia Oczachowska – Aleksandra Jeleń 4:6 6:0 6:3

Rozalia Gruszczyńska – Paula Kania-Choduń 1:6 6:4 6:2

Druga runda singla mężczyzn

Daniel Michalski – Mateusz Terczyński 6:3 6:1

Piotr Matuszewski – Wojciech Marek 6:4 6:3

Maks Kaśnikowski – Paweł Ciaś 7:6(5) 7:6(6)

Michał Mikuła – Filip Peliwo 6:4 6:3

Aleksander Orlikowski – Dawid Wiśniewski 6:0 6:4

Gdynia. Świątek i Hurkacz zagrali przed polską publicznością

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne, foto: Lena Hodorowicz

Iga Świątek i Hubert Hurkacz pojawili się w Gdyni, aby rozegrać charytatywny mecz pokazowy i pożegnać się z polską publicznością przed wylotem na igrzyska olimpijskie w Tokio. Nasi czołowi tenisiści przeprowadzili również trening z dziećmi.

Dzień rozpoczął się od briefingów prasowych z udziałem Świątek i Hurkacza. Mistrzyni Roland Garros 2020 powiedziała dziennikarzom, że w przyszłym roku spróbuje ułożyć kalendarz tak, aby pojawić się na turnieju w Gdyni. Półfinalista Wimbledonu zdradził, że do Tokio wylatuje już w sobotę.

Następnie zawodnicy udali się na kort, gdzie odpowiedzieli na kilka pytań zadanych przez Grażynę Torbicką, a chwilę później poprowadzili trening z młodymi adeptami tenisa. Z pewnością możliwość odbicia kilku piłek z najwyżej notowanymi polskimi zawodnikami pozostanie na długo w pamięci dzieci.

Po krótkiej przerwie zawodnicy powrócili na kort, tym razem w towarzystwie Klaudii Jans-Ignacik i Marcina Matkowskiego, aby rozegrać pokazowy mecz mikstowy. Dyrektor turnieju stanął po jednej stronie siatki z Igą Świątek, a jedna z najlepszych polskich deblistek zagrała w parze z Hubertem Hurkaczem. Spotkanie było sędziowane i komentowane przez Wojciecha Fibaka.

Mecz nastawiony był na dobrą zabawę, lecz nie zabrakło kilku zaciętych wymian. Ostatecznie jednosetowe spotkanie zakończyło się wynikiem 6:3 dla duetu Świątek – Matkowski. Na koniec kibice zgromadzeni na obiekcie Klubu Tenisowego Arka dostali niespodziewany prezent w postaci singlowej konfrontacji naszych czołowych tenisistów. Rozgrywka tiebreakowa także skończyła się zwycięstwem Igi Świątek, 7:4.

Na koniec zawodnicy zostali obdarzeni brawami w ramach zachęty i pożegnania przez wylotem do Japonii. Życzymy polskim sportowcom dobrej zabawy i świetnych wyników podczas zbliżających się igrzysk olimpijskich w Tokio!

Praga. Dwa oblicza Radwańskiej

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Nie udało się Urszuli Radwańskiej awansować do drugiej rundy turnieju WTA 250 w stolicy Czech. Polka w trzech setach przegrała z Nurią Parrizas-Diaz.

Krakowianka świetnie rozpoczęła wtorkowe spotkanie. W środku pierwszego seta wygrała piętnaście punktów z rzędu, dzięki czemu błyskawicznie odskoczyła na 5:0. Hiszpanka odrobiła jeszcze stratę jednego przełamania, ale reprezentantka Polski na więcej już jej nie pozwoliła i objęła prowadzenie w meczu.

Młodsza z sióstr Radwańskich dobrze rozpoczęła również drugą odsłonę meczu. W pierwszym gemie wyszła z trudnej sytuacji i utrzymała podanie po obronie pięciu „breakpointów”. Kilka minut później Polka przełamała rywalkę na 3:1 i miała dwie okazje, żeby podwyższyć prowadzenie. Żadnej z nich jednak nie wykorzystała i w tym momencie mecz się zupełnie odwrócił. Tenisistka z Półwyspu Iberyjskiego wygrała 11 z 12 następnych gemów i po 2 godzinach i 18 minutach walki to ona awansowała do drugiej rundy.

Nuria Parrizas-Diaz o miejsce w ćwierćfinale zagra z Storm Sanders.


Wyniki

Pierwsza runda singla

Nuria Parrizas-Diaz (Hiszpania) – Urszula Radwańska (Polska, Q) 2:6 6:3 6:1

Szybki powrót Chwalińskiej?

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: ITF, foto:

Dwa tygodnie minęły, od kiedy Maja Chwalińska poinformowała o potrzebie przerwy od gry. Młoda tenisistka podjęła tę decyzję, by skupić się na walce z depresją. Czy przerwa będzie jednak krótka? Polka jest na liście zawodniczek zgłoszonych do turnieju w Grodzisku Mazowieckim.

Po odpadnięciu z kwalifikacji Wimbledonu Maja Chwalińska poinformowała za pośrednictwem mediów społecznościowych, że choruje na depresję i potrzebuje przerwy od gry. Nie określała w żaden sposób jak długo możemy jej nie zobaczyć na korcie, zaznaczając, że wróci, kiedy będzie na to gotowa.

Być może przerwa będzie krótsza, niż można się było spodziewać. Chwalińska pojawiła się bowiem na liście zgłoszeń do turnieju w Grodzisku Mazowieckim. Ma wystąpić w kwalifikacjach do rozpoczynającej się 26 lipca imprezy ITF z pulą nagród 60 tysięcy dolarów.

Mamy nadzieję, iż oznacza to, że niespełna 20-letnia tenisistka z Dąbrowy Górniczej powoli zaczyna sobie radzić z depresją i najgorsze ma już za sobą. Życzymy jej oczywiście dużo szczęścia i siły!

W Hamburgu bez gwiazd

/ Andrzej Gliniak , źródło: własne, foto: Andrzej Gliniak

W tym roku obsada European Open w Hamburgu, jednego z najstarszych i największych tenisowych turniejów na ziemi nie zachwyca. Wygrywali tu już m.in Roger Federer, Rafael Nadal, Gustavo Kuerten czy Ivan Lendl . Tym razem z pierwszej dziesiątki przyjechał tylko jeden zawodnik.

Najwyżej rozstawiony jest Stefanos Tstistipas, czwarta rakieta świata. Grek zagra pierwszy mecz singlowy dopiero jutro. Z drugiej dziesiątki jest jeszcze tylko Pablo Carreno Busta z Hiszpanii. W imprezie, zarówno w grze pojedynczej, jak i podwójnej, nie ma Polaków. Kibice w ograniczonej liczbie (maksymalnie trzy tysiące) mogą oglądać na pięknym stadionie AM Rothenbaum, grę swoich ulubieńców.

Dziś na głównym korcie wystąpił najstarszy tenisista turnieju. Feliciano Lopez ma 39 lat ale w niczym nie przeszkadza mu to rywalizować jak równy z równym za znacznie młodszymi rywalami. Rywalizować, a nawet wygrywać. Tym razem było blisko, ale z kortu w roli zwycięzcy schodził jego rywal. 23-letni rodak Lopeza – Carlos Taberner debiutował w Hamburgu, a do turnieju głównego przebijał się z eliminacji. Młodszy z Hiszpanów potrzebował ponad dwóch godzin żeby pokonać znacznie bardziej utytułowanego rywala. O losach każdego seta decydowało jedno przełamanie. Taberner wygrał 6:4, 3:6, 6:3.

Meczem dnia był pojedynek największej nadziei gospodarzy – Jana Lenarda Struffa z Serbem Lasjo Dżere. Popularny „Sztrufi” to najwyżej notowany niemiecki tenisista w turnieju. W imprezie rozstawiony był z numerem siódmym.
Blisko dwugodzinny pojedynek stal na niezłym poziomie i był bardzo wyrównany. Więcej chłodnej głowy w kluczowych momentach obu setów zachował Serb. W pierwszej partii raz złamał rywala i wygrał 6:4. W drugim secie Dżere szybko przełamał na 3:1 i wydało się, że pewnie wygra. Wtedy jednak Struff postawił wszystko na jedną kartę, wzmocnił uderzenia , dużo ryzykował i odłamał rywala. Od stanu 3:3 w kolejny gemach Niemiec miał aż sześć okazji, żeby odebrać serwis przeciwnikowi i doprowadzić do trzeciej partii. Mimo dopingu kibiców nie udało się, a Dżere niczym profesor wykorzystał drugą piłkę meczową i zamknął mecz. To dopiero pierwsze zwycięstwo 26-letniego Serba w dotychczasowych trzech meczach ze Struffem.

Korespondencja z Hamburga – Andrzej Gliniak

Tokio 2020. Federer rezygnuje przez problemy z kolanem, Goffin też nie zagra

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Facebook, Firstpost, foto: AFP

Niestety igrzyska w Tokio straciły kolejną gwiazdę w tenisowym turnieju mężczyzn. Przez dolegliwości kolana z turnieju wycofał się Roger Federer. Wcześniej we wtorek ze startu, również z powodu problemów zdrowotnych, zrezygnował David Goffin.

Po zapowiedziach Rogera Federera z ubiegłego tygodnia na temat tego, że po zakończeniu Wimbledonu ogłosi ostateczną decyzję odnośnie startu na igrzyskach w Tokio, czekaliśmy aż Szwajcar zabierze głos w tej sprawie. Uczynił to we wtorkowy wieczór. Niestety nie miał dobrych wiadomości. Poinformował, że musi wycofać się z olimpijskiej rywalizacji.

Powodem są dolegliwości w operowanym w zeszłym roku kolanie. Szwajcar zaczął czuć dyskomfort jeszcze w trakcie turnieju i niestety potrzebuje nieco rehabilitacji. Z komunikatu opublikowanego przez niego w mediach społecznościowych wynika, że problem nie jest bardzo poważny, ale na kilka tygodni wykluczy go z rywalizacji. Liczy na powrót jeszcze latem.

Roger Federer miał na igrzyskach wystąpić po raz piąty. Na swoim koncie ma mistrzostwo w deblu zdobyte w 2008 roku w Pekinie u boku Stana Wawrinki oraz srebro w singlu z Londynu z 2012 roku. Bliski medalu Szwajcar był również w czasie debiutu w Sydney, kiedy to, sensacyjnie jeszcze, zajął czwarte miejsce w singlu. Poprzednie igrzyska, w Rio de Janeiro, również opuścił z powodu kontuzji.

Do Tokio nie poleci również Belg David Goffin. W tym wypadku powodem nieobecności również są problemy zdrowotne. Nabawił się on w Halle urazu kostki. Pierwotnie wydawało się, że zdąży się wykurować a igrzyska, lecz stało się inaczej. Belg wciąż nie wrócił nawet do treningów.

Miejsce Federera i Goffina w olimpijskim turnieju zajmą prawdopodobnie Węgier Attila Balazs i Słowak Andrej Martin. Jeśli któryś z nich nie przyjmie relokacji, następnym w kolejce jest Argentyńczyk Francisco Cerundolo. Olimpijski turniej startuje 24 lipca.

Goolagong: Triumf Barty był dla nie bardziej wzruszający niż moje zwycięstwo

/ Dominika Opala , źródło: www.espn.com /własne, foto: AFP

Ashleigh Barty spełniła swoje dziecięce marzenie i została mistrzynią Wimbledonu. Ostatnią reprezentantką Australii, która tego dokonała, była Evonne Goolagong, wielka idolka obecnej liderki rankingu. Dlatego też po triumfie 25-latki z Ipswich nie mogło zabraknąć komentarza legendarnej Australijki.

O wygraniu Wimbledonu Ashleigh Barty marzyła już jako dziecko. Jej pragnienie spełniło się w tym sezonie, ale turniej ten był wyjątkowy dla niej także pod innym względem. W tym roku przypadła też 50. rocznica pierwszego triumfu na Wimbledonie Evonne Goolagong, która jest idolką „Ash”. Liderka rankingu WTA wystąpiła w specjalnym stroju, inspirowanym tym, w którym grała legendarna Australijka w latach 70.

W finale Barty pokonała Karolinę Pliszkovą 6:3, 6:7(4), 6:3, a w pomeczowym wywiadzie przyznała, że ma nadzieje, że Goolagong jest z niej dumna.

Sprawiła, że byłam z niej dumna. Właściwie to było tak od pierwszego momentu, kiedy ją zobaczyłam – stwierdziła siedmiokrotna mistrzyni wielkoszlemowa. – Miała 13 lat i grała w juniorskim Australian Open. Wtedy oglądaliśmy ją z moim mężem Rogerem i widzieliśmy, że posiada różnorodne umiejętności. Spojrzeliśmy na siebie i wiedzieliśmy, że to będzie nasza następna mistrzyni – kontynuowała.

Goolagong powiedziała też, że nie oglądała tenisa zanim nie pojawił się Roger Federer. Zaczęła to robić właśnie dlatego, że Szwajcar przyciągnął jej uwagę różnorodnością w grze – Pomyślałam wtedy, że fajnie byłoby, gdyby u kobiet była młoda dziewczyna z taki stylem gry. I wtedy pojawiła się Ash – wspomniała triumfatorka Wimbledonu 1971 i 1980.

Goolagong była szczęśliwa, że Barty swój pierwszy wielkoszlemowy tytuł zdobyła podczas Roland Garros 2019. Ona sama premierowe trofeum Wielkiego Szlema wywalczyła w Paryżu w 1971 roku.

Jedną z ostatnich wiadomości, jakie wysłałam do Ash, to, że marzenia naprawdę się spełniają i to stanie się rzeczywistością także dla ciebie – zdradziła mistrzyni urodzona w Griffith. To największe marzenie Barty stało się realne podczas Wimbledonu 2021. – Jest to magiczne uczucie, gdy spełniasz marzenie. Jestem pewna, że takie własnie dla niej jest – -dodała.

To było dla mnie bardziej wzruszające niż moje zwycięstwo. Każdy reaguje inaczej, kiedy pierwszy raz wygrywa Wimbledon. Do mnie to nie docierało. Byłam w szoku, tak, jak Ash na samym końcu – wyznała Goolagong. – Jesteśmy bardzo podekscytowani. Jestem z niej bardzo dumna. To, jak radzi sobie na korcie i poza nim. Jest wielką Australijką i wszyscy ją kochają. Ash jest dla mnie, jak młodsza siostra i traktujemy siebie, jak rodzinę – zakończyła.