Korespondencja z Warszawy. Dwa gemy Borga, przegrana Kaśnikowskiego
Do kuriozalnej sytuacji doszło w meczu Daniela Altmaiera i Leo Borga. Niemiec nie chciał grać na korcie centralnym, a Szwed nie zgodził się na zmianę miejsca rywalizacji i przypłacił to kreczem. Ze zmianą kortu na mniejszy nie mieli za to problemu Maks Kaśnikowski i Camilo Ugo Carabelli. Niestety Polak przegrał ten mecz 2:6, 4:6.
Tego chyba nikt nie mógł przewidzieć. Leo Borg, syn słynnego Bjorna Borga, który zresztą przyjechał do Warszawy, zakończył swój występ po dwóch rozegranych gemach. Jak do tego doszło? Początkowo rezygnacja 18-latka wywołała duże zdziwienie u obserwatorów. Jako oficjalny powód wycofania podano bowiem kontuzję pleców. Tymczasem młody Borg nie uskarżał się na problemy zdrowotne. Mało tego, świetnie zaczął mecz z najwyżej rozstawionym Danielem Altmaierem i prowadził w pierwszym secie 2:0.
Wówczas Niemiec przerwał jednak pojedynek i osądził, że kort centralny nie nadaje się do gry. Od początku turnieju zawodnicy skarżyli się na jego stan, jednak nikomu krzywda się nie stała. Przed spotkaniem Borga z Altamaierem rozegrano na nim osiem pojedynków.
Ze zdaniem Altamiera zgodził się jednak supervisor turnieju, Carl Baldwin. Nakazał zmianę kortu, lecz napotkał opór ze strony Borga. Szwed bowiem nie widział powodu do tego, by zmieniać miejsce rywalizacji. Brak kompromisu poskutkował kreczem ze strony Borga.
Co najciekawsze, na boczny kort przeniesiono również mecz Maksa Kaśnikowskiego z Camilo Ugo Carabellim. Gdy Polak z Argentyńczykiem byli w trakcie rywalizacji, na kort centralny… weszli debliści. Główna arena znów okazała się zdatna do gry. Wcześniej, przez kilka godzin trwały na niej prace techniczne.
Skąd zatem informacja, że Borg wycofał się z powodu kontuzji pleców? Do podpisania takiego dokumentu zmusili zawodnika pracownicy ATP – przynajmniej taką wersję wydarzeń za pośrednictwem Instagrama przekazała matka tenisisty.
Zdecydowanie spokojniejsza była otoczka meczu Kaśnikowskiego z Ugo Carabellim. Nasz najwyżej notowany junior jako ostatni z reprezentantów Polski stanął do walki w turnieju gry pojedynczej. Niestety nie powtórzył sukcesu Szymona Kielana, który sensacyjnie pokonał znacznie wyżej notowanego przeciwnika. Z biegiem czasu Kaśnikowski grał coraz lepiej, jednak na dobrze dysponowanego przeciwnika z Argentyny to było za mało.
– Przeciwnik od początku dobrze sobie radził. Grał ciężkie piłki i trudno było mi się do tego przyzwyczaić. Nie mogłem wejść w uderzenie. W drugim secie zagrałem już trochę lepiej, ale zabrakło koncentracji w najważniejszych momentach – relacjonował na gorąco Kaśnikowski.
18-latek szczególnie żałował gema przy 4:4 w drugim secie, gdy dał się przełamać. Popsuł w nim dwa smecze. Inna sprawa, że Ugo Carabelli przez cały mecz popsisywał się doskonałą grą w obronie. Nawet z głębokiej defensywy potrafił zagrać precyzyjnego loba.
W drugim secie Kaśnikowski pokazał jednak, że stać go na dobrą grą i nawiązanie walki z wyżej notowanymi przeciwnikami. Z czego był najbardziej zadowolony? – Dość dobrze grałem z forhendu. Fajnie poprowadziłem kilka wymian. To uderzenie dobrze funkcjonowało. Brakowało mi jednak wykończenia – ocenił Kaśnikowski.
W drugiej rundzie warszawskiego challengera zobaczymy zatem tylko jednego Polaka. Szymon Kielan zagra z Austriakiem Lucasem Miedlerem. Początek tego spotkania w czwartek o 10.00.
Z Warszawy, Szymon Adamski
Wyniki
Pierwsza runda:
Daniel Altmaier (Niemcy, 1) – Leo Borg (Szwecja) 0:2 i krecz Szweda
Camilo Ugo Carabelli (Argentyna) – Maks Kaśnikowski (Polska) 6:2, 6:4