US Open. Kiedy zagrają Polacy?

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne/www.usopen.org, foto: AFP

Znany jest już plan gier na pierwsze dwa dni US Open. W poniedziałek na korcie pojawią się Magda Linette i Kamil Majchrzak. We wtorek w akcji zobaczymy Igę Świątek i Huberta Hurkacza.

Magda Linette rozegra mecz pierwszej rundy na stadionie Louisa Armstronga w poniedziałek. Jej rywalką będzie reprezentantka gospodarzy Cori Gauff. 17-letnia Amerykanka ma już na koncie występ w co najmniej trzeciej rundzie każdego z turniejów wielkoszlemowych. Jej najlepszym dotychczasowym rezultatem jest tegoroczny ćwierćfinał Roland Garros. Tam przegrała z późniejszą triumfatorką imprezy, Barborą Krejczikovą. W Nowym Jorku dwa lata temu doszła do trzeciej rundy, a w zeszłym sezonie odpadła na etapie drugiej rundy. Mecz Polki z Amerykanką zaplanowano jako trzeci na korcie Louisa Armstronga. O 17 polskiego czasu na tym obiekcie pojawią się Donna Vekić i Garbine Muguruza, a po nich zagrają John Isner i Brandon Nakashima. Magda Linette powinna zatem rozpocząć swój pojedynek około 22 polskiego czasu.

W poniedziałek zobaczymy także starcie Kamila Majchrzaka z Emilem Ruusuvuorim. 22-latek z Helsinek jest świeżo po bardzo dobrym występie w Winston-Salem, gdzie doszedł do półfinału. Ten pojedynek zaplanowany jest jako czwarte spotkanie, po jednym meczu mężczyzn i dwóch spotkaniach kobiet, na korcie numer 12. W teorii Kamil Majchrzak powinien więc wyjść na kort co najmniej godzinę później niż Magda Linette. Wszystko zależy jednak od czasu trwania spotkań rozgrywanych przed meczami Polaków. Pojedynek Polaka z Finem rozpocznie się najprawdopodobniej około 23 czasu polskiego.

We wtorek jako pierwszy z reprezentantów Polski swój mecz rozegra Hubert Hurkacz. Zwycięzca Miami Open 2021 zmierzy się z Egorem Gerasimovem około 18:30 polskiego czasu, tuż po meczu Ajli Tomljanovic z Katie Volynets. Australijka i Amerykanka pojawią się na korcie numer 11 o 17:00 polskiego czasu. Będzie to pierwsza konfrontacja Huberta Hurkacza z Egorem Gerasimovem. 28-letni Białorusin plasuje się obecnie na 81. miejscu w rankingu ATP.

Jako ostatnia o awans do drugiej rundy nowojorskiej imprezy powalczy Iga Świątek. Jej rywalką będzie Jamie Loeb. Dla 26-letniej reprezentantki gospodarzy będzie to drugi występ w głównej drabince turnieju wielkoszlemowego, po tym jak w 2015 roku otrzymała dziką kartę do nowojorskiej imprezy. W tym roku znalazła się w turnieju głównym po przejściu trzystopniowych kwalifikacji. Mecz Polki z Amerykanką będzie trzecim spotkaniem na Grandstandzie. Przed nim rozegrane tam zostaną dwa pojedynki mężczyzn – Salvatore Caruso z Keiem Nishikorim oraz Matteo Berrettiniego z Jeremym Chardym.

Mecze 1. rundy z udziałem Polaków:

Poniedziałek

Magda Linette (Polska) – Cori Gauff (USA, 21) – trzeci mecz od 17 polskiego czasu, około godziny 22

Kamil Majchrzak (Polska, Q) – Emil Ruusuvuori (Finlandia) – czwarty mecz od 17 polskiego czasu, około godziny 23

Wtorek

Hubert Hurkacz (Polska, 10) – Egor Gerasimov (Białoruś) – drugi mecz od 17 polskiego czasu, około godziny 18:30

Iga Świątek (Polska, 7) – Jamie Loeb (USA, Q) – trzeci mecz od 17 polskiego czasu, około godziny 22:00

Warszawa. Życiowy sukces Ugo Carabelliego. Matuszewski przegrał w finale debla

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: Ludmiła Mitręga / Biuro prasowe BNP Paribas Polish Cup

Argentyńczyk Camilo Ugo Carabelli został mistrzem trzeciej edycji BNP Paribas Polish Cup. W finale nadspodziewanie łatwo pokonał 6:4, 6:2 Nino Serdarusicia. To największy sukces w jego karierze. Najlepszy rezultat osiągnął również Piotr Matuszewski. W przypadku naszego deblisty skończyło się jednak na występie w finale. Główne trofeum zdobyli Meksykanie.

Biorąc pod uwagę, jaka pogoda panowała w Warszawie przez ostatni tydzień, rozegranie dwóch finałów w niedzielę należy uznać za niemały sukces. W środku tygodnia opóźnienie względem pierwotnego planu turnieju było bardzo duże. Ekipa techniczna w pocie czoła pracowała jednak od świtu, by doprowadzić korty do użytku, a w ostatnich dwóch dniach nad tenisistami i organizatorami zlitowała się aura.

Opóźnienia spowodowane złą pogodą poskutkowały tym, że w piątek i w sobotę część tenisistów musiała rozegrać po dwa mecze jednego dnia. W tej grupie byli chociażby Piotr Matuszewski i Władysław Manafow.

Dla polsko-ukraińskiej pary sam występ w finale był już dużym sukcesem. Przed przyjazdem do Warszawy nasz reprezentant nie miał ani jednego zwycięstwa na poziomie challengerów.

Tym razem został zatrzymany dopiero w finale przez Hansa Hacha i Miguela-Angela Reyesa-Varelę. Meksykanie kontrolowali przebieg wydarzeń na korcie i zasłużenie wygrali 6:4, 6:4. Matuszewski przyznał po meczu, że nie był to jego najlepszy występ, co po części było spowodowane nawarstwiającym się zmęczeniem. Nie zmienia to jednak faktu, że ostatnie dni były dla niego bardzo udane. Świetne wyniki zaowocują poprawą ,,życiówki” w rankingu ATP – od poniedziałku będzie notowany w okolicach 310. pozycji.

Najlepszy wśród singlistów był Camilo Ugo Carabelli. 22-letni Argentyńczyk w finale pokonał 6:4, 6:2 Nino Serdarusicia. Po meczu padł z radości na kort i długo nie wstawał, chyba nie dowierzając w swój sukces.

Ugo Carabelli po raz pierwszy w karierze wygrał zawody z cyklu ATP Challenger Tour. W rankingu ATP awansuje na 249. miejsce. Już niebawem można spodziewać się go w wielkoszlemowych eliminacjach.

Z Warszawy, Szymon Adamski 


Wyniki

Finał singla:

Camilo Ugo Carabelli (Argentyna) – Nino Serdarusić (Chorwacja) 6:4, 6:2

 

Finał debla:

M-A. Reyes-Varela, H. Hach (Meksyk, 3) – P. Matuszewski, W. Manafow (Polska, Ukraina) 6:4, 6:4

Paolo Lorenzi zakończył karierę

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Paolo Lorenzi zakończył swoją długą karierę sportową. 39-letni Włoch ostatni mecz rozegrał podczas kwalifikacji do US Open. Jak sam przyznaje, profesjonalna gra w tenisa była pięknym etapem w jego życiu.

Kariera Lorenziego trwała bardzo długo, gdyż aż 18 lat. Przez ten czas tenisista z Rzymu wygrał po jednym turnieju w singlu i grze podwójnej. Najwyżej w rankingu ATP znalazł się na 33. miejscu i miało to miejsce w 2017 roku. W tym samym roku udało mu się osiągnąć także życiowy sukces w turnieju wielkoszlemowym. W US Open dotarł do czwartej rundy, w której zatrzymał go dopiero późniejszy finalista imprezy Kevin Anderson.

Profesjonalną grę w tenisa Lorenzi zakończył właśnie podczas nowojorskiego szlema. Tym razem nie przeszedł jednak kwalifikacji. W drugiej rundzie wyeliminował go Francuz Maxime Janvier, a to spotkanie przejdzie do historii jako ostatni mecz Włocha w karierze.

– Koniec z profesjonalnym tenisem. Tak myślałem, żeby skończyć w Nowym Jorku. Zawsze kochałem Nowy Jork, więc myślę, że jest to dobre miejsce na skończenie kariery. Wszystko było trudniejsze i miałem kilka kontuzji na początku roku, więc wiedziałem, że moje ciało nie jest już takie jak wcześniej. Trzeba wiedzieć, kiedy nadszedł czas, aby skończyć – skomentował swoją decyzję na łamach oficjalnej strony ATP.

– Wiem, że jedna część mojego życia się skończyła, na pewno ta najlepsza. Miałem szczęście. Moją pasją była moja praca, więc nie mogę prosić o nic więcej. Od najmłodszych lat starałem się zostać zawodowym tenisistą i to zrobiłem. Chciałbym, żeby zapamiętano mnie jako gracza, który za każdym razem starał się na korcie i walczył do końca. To była najlepsza podróż w moim życiu. Naprawdę cieszyłem się każdą chwilą. Za każdym razem, gdy byłem na korcie, było to marzenie, które się spełniło – dodał.

Igrzyska paraolimpijskie. Jaroszewski nie sprawił niespodzianki

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Na drugiej rundzie swoje piąte igrzyska paraolimpijskie zakończył Piotr Jaroszewski. Polak nie sprawił niespodzianki i uległ w niedzielę Martinowi de la Puente z Hiszpanii. Nie mamy już zatem żadnego reprezentanta w rywalizacji na tokijskich kortach.

Po ciężkim, wyrównanym meczu z Jaime Sepulvedą w pierwszej rundzie Piotra Jaroszewskiego czekało dużo trudniejsze zadanie w drugim spotkaniu turnieju w tenisie na wózkach w ramach igrzysk paraolimpijskich. Polak mierzył się z Martinem de la Puente z Hiszpanii. To młody i bardzo utalentowany zawodnik, który rozstawiony jest w tokijskiej imprezie z „11”.

Swoje umiejętności potwierdził w meczu z naszym doświadczonym reprezentantem. Występujący na igrzyskach po raz piąty Jaroszewski nie miał wiele do powiedzenia w tym meczu. Rywal dominował w każdym aspekcie gry i pewnie szedł po swoje. Polak zdołał wygrać zaledwie dwa gemy w całym spotkaniu i musiał pożegnać się z turniejem.

Oznacza to, że na kortach w Tokio nie zobaczymy już w akcji naszych reprezentantów. W sobotę w drugiej rundzie z Alfie Hewettem przegrał Kamil Fabisiak. W deblu Fabisiak i Jaroszewski nie sprostali natomiast rywalom z Chile. Zmagania w Ariake Tennis Parku potrwają do 4 września.


Wyniki

II runda singla

Martin de la Puente (Hiszpania, 11) – Piotr Jaroszewski 6:1, 6:1