Guido Pella jako jeden z pierwszych tenisistów awansował do 2. rundy turnieju ATP w Cincinnati. Po zwycięstwie 6:3, 6:3 nad Davidem Goffinem był przeszczęśliwy. – Lubię przebywać w Stanach Zjednoczonych. Będąc tutaj, w Cincinnati, odzyskałem chęć do gry w tenisa – powiedział 31-letni Argentyńczyk. Wydarzenia z ostatnich kilkunastu miesięcy mocno dały mu bowiem w kość.
Na co stać Guido Pellę przypomina ranking z 2019 roku. Tamten sezon tenisista z Bahia Blanca zakończył na 25. miejscu, a na chwilę wstąpił nawet do drugiej dziesiątki. Wydawało się, że może być jeszcze lepiej. Losy argentyńskiego mańkuta potoczyły się jednak zupełnie inaczej. Podupadł na zdrowiu, dobiła go pandemia, a konsekwencją były bardzo słabe występy na korcie. Z błędnego koła bardzo trudno było mu się wydostać. Wydawało mu się, że pilnie potrzebuje rankingowych punktów, dlatego startował w turniejach, nawet jeśli nie był do nich przygotowany. O pomoc zwrócił się do swojego pierwszego trenera, Fabiana Blengino.
– Łączy nas niemal taka więź jak ojca z synem. Zdawało mi się, że nigdy nie przestaliśmy razem trenować. Znamy się doskonale. Kiedy spotkaliśmy się ponownie, obaj poczuliśmy, że bardzo się rozwinęliśmy. On jako trener, a ja jako zawodnik – mówił Pella o współpracy z Blengino.
W Cincinnati Pella pojawił się na korcie po raz pierwszy od półtora miesiąca. To dość długa przerwa jak na środek sezonu, ale Argentyńczykowi była potrzebna. Chciał wreszcie wejść na kort ze świadomością, że jest optymalnie przygotowany. W trakcie sezonu na kortach ziemnych zdarzyło się, że kreczował w dwóch meczach z rzędu.
Już teraz można stwierdzić, że się udało, ponieważ w Cincinnati odniósł dopiero szóste zwycięstwo po pandemicznej przerwie, a czwarte w tym sezonie. Wygląda na to, że zaczyna wychodzić z najgłębszego dołka w karierze. – Ostatnie dwa lata były najgorsze w moim życiu – nie gryzie się w język Argentyńczyk.
Wygrana 6:3, 6:3 z Davidem Goffinem oddali też od niego widmo spadku z pierwszej setki rankingu ATP. Problemy na wielu płaszczyznach sprawiły, że Pella spadł na 93. miejsce.
– Lubię przebywać w Stanach Zjednoczonych. Będąc tutaj, w Cincinnati, odzyskałem chęć do gry w tenisa. Dzisiaj, po raz pierwszy od dwóch lat, poczułem się jak tenisista. Bardzo się cieszę, że gram dalej w turnieju i choć nadal obowiązują pewne ograniczenia, możemy cieszyć się większą wolnością – radośnie podsumował 31-latek, który w kolejnej rundzie zagra z lepszym z pary Fabio Fognini – Nikołoz Bailaszwili.
W gorszym humorze kort opuszczał David Goffin. Belg wrócił do rywalizacji po dwumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją kostki i nie pokazał się z najlepszej strony. Zależy mu na ograniu się przed US Open, dlatego wcześniej wystąpi jeszcze w turnieju ATP 250 w Winston Salem. Organizatorzy tej imprezy przyznali mu ,,dziką kartę”.
Pierwszego dnia rywalizacji w Cincinnati zapadło jeszcze jedno rozstrzygnięcie w męskim singlu. Benoit Paire pokonał 5:7, 6:3, 6:2 Miomira Kecmanovicia. Serb może pluć sobie w brodę, ponieważ po wygraniu pierwszego seta w drugim i trzecim prowadził z przewagą przełamania. Aż pięć razy dał się jednak przełamać i to Francuza zobaczymy w meczu drugiej rundy przeciwko Denisowi Shapovalovowi.
Wyniki
Pierwsza runda:
Benoit Paire (Francja) – Miomir Kecmanović (Serbia) 5:7, 6:3, 6:2
Guido Pella (Argentyna) – David Goffin (Belgia, 15) 6:3, 6:3