Cincinnati. Miedwiediew dał godzinną lekcję gry, Ruud pokonał Opelkę

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Gdyby Daniił Miedwiediew miał wskazać swojego ulubionego rywala, być może wybór padłby na Mackenziego McDonalda. W pięciu meczach Rosjanin nie przegrał z nim nawet jednego seta. W Cincinnati do zwycięstwa 6:2, 6:2 wystarczyła mu godzina. Ponad dwa razy więcej na korcie spędzili Casper Ruud i Reilly Opelka. Ich pojedynek zakończył się bardzo rzadko spotykanym wynikiem 6:7, 6:0, 7:6.

Daniił Miedwiediew przyjechał do Cincinnati jako główny kandydat do zdobycia trofeum. Nie byłoby to zresztą nic nowego, ponieważ triumfował tam już przed dwoma laty. Jednak to nie historia sprzed dwóch lat, a ostatnie rezultaty skutkują tak mocną pozycją startową. W zeszłym tygodniu 25-latek wygrał zawody w Toronto, po drodze pokonując m.in. Huberta Hurkacza. Zmagania w Cincinnati rozpoczął natomiast od przekonującego zwycięstwa nad dobrym kolegą naszego reprezentanta, Mackenziem McDonaldem.

Miedwiediew przeważał w każdym elemencie i szybko pozbawił złudzeń przeciwnika. Od początku do końca kontrolował mecz i nawet kiedy przegrywał 0:40 we własnym gemie serwisowym, emanował spokojem i pewnością siebie. I rzeczywiście, wspomnianego gema, który zamknął drugiego seta, udało mu się obrócić na własną korzyść. McDonaldowi na tyle mocno podcięło to skrzydła, że w pierwszych czterech gemach kolejnej partii zdobył jeden punkt…

Nie było to widowisko, które kibice będą wspominać latami, ale wydaje się, że Rosjaninowi taki mecz był potrzebny. Jeszcze w niedzielę grał przecież finał w Toronto. Szybkie zwycięstwo po meczu, w którym nie musiał dawać z siebie maksimum, na pewno pozwoliło mu zaoszczędzić siły na dalszą część turnieju.

W 1/8 finału poprzeczka pójdzie znacząco do góry. Naprzeciw siebie staną dwaj dawni mistrzowie Western&Southern Open. Miedwiediew, z wspomnianego już 2019 roku, i Grigor Dimitrow, triumfator sprzed czterech lat. Bułgar przybył do Cincinnati po dziesięciu porażkach w ostatnich dwunastu meczach, ale nie daje tego po sobie poznać. Prezentuje się z bardzo dobrej strony i za sobą ma już zwycięskie mecze z Roberto Bautistą Agutem i Aleksandrem Bublikiem. W obydwu nie stracił seta.

Trudniejsze przeprawy niż Miedwiediew i Dimitrow mieli w spotkaniach 2. rundy Casper Ruud i Felix Auger-Aliassime. Norweg pokonał finalistę z Toronto, Reilly Opelkę. Spotkanie miało niezwykły przebieg. Dwa sety rozstrzygnięte zostały przez tie-breaki, natomiast środkowy zakończył się rezultatem 6:0. Tak naprawdę nie miało to jednak większego znaczenia, gdy doszło do końcówki decydującej odsłony rywalizacji. Opelka dał z siebie wszystko, gdy prowadził 6:5 i 30:15 przy serwisie rywala. Biegał za piłką jak szalony, ale przegrał i stracił dużo sił. Dość powiedzieć, że punkt udało mu się zdobyć dopiero przy wyniku 0:4 w tie-breaku. Na skuteczną pogoń było już jednak za późno. W kolejnej rundzie Ruud zagra z Diego Schwartzmanem z Argentyny lub Francesem Tiafoe ze Stanów Zjednoczonych.

Z kolei Felix Auger-Aliassime sprawił małą niespodziankę, eliminując Karena Chaczanowa. Kanadyjczyk jest co prawda wyżej notowany w rankingu ATP, ale w ostatnich tygodniach nie zachwycał. Co innego Chaczanow, który z Igrzysk Olimpijskich w Tokio wrócił ze srebrnym medalem. Bardzo zacięty mecz zakończył się zwycięstwem Augera-Aliassime’a 6:7(5), 6:3, 6:4. Jego przeciwnikiem w walce o ćwierćfinał będzie Matteo Berrettini.


Wyniki

Druga runda:

Daniił Miedwiediew (Rosja, 1) – Mackenzie McDonald (USA) 6:2, 6:2
Grigor Dimitrow (Bułgaria) – Aleksander Bublik (Kazachstan) 6:3, 7:5
Hubert Hurkacz (Polska, 9) – Andy Murray (Wielka Brytania) 7:6(4), 6:3
Pablo Carreno Busta (Hiszpania, 7) – Dominik Koepfer (Niemcy) 6:4, 6:2
Andriej Rublow (Rosja, 4) – Marin Czilić (Chorwacja) 5:7, 6:3, 6:1
Casper Ruud (Norwegia, 8) – Reilly Opelka (USA) 6:7(5), 6:0, 7:6(4)
Felix Auger-Aliassime (Kanada, 12) – Karen Chaczanow (Rosja) 6:7(5), 6:3, 6:4

Cincinnati. Hurkacz pokonał wielką gwiazdą! Pokaz widowiskowego tenisa

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Odrobina szczęścia w najważniejszych momentach i bardzo dobra gra przez większość spotkania. Taka mieszanka pozwoliła Hubertowi Hurkaczowi wygrać 7:6(4), 6:3 z Andym Murray’em i awansować do 1/8 finału turnieju ATP Masters 1000 w Cincinnati. Kolejne zwycięstwa przybliżają naszego reprezentanta do pierwszej dziesiątki rankingu ATP! 

Hubert Hurkacz przyleciał doskonale przygotowany na cykl turniejów w Ameryce Północnej. Wydaje się, że w Cincinnati gra jeszcze lepiej niż w Toronto, gdzie przed tygodniem dotarł do ćwierćfinału i został zatrzymany dopiero przez późniejszego triumfatora całej imprezy, Daniiła Miedwiediewa.

O ile Rosjanin to wciąż wschodząca gwiazda tenisa, o tyle dzisiejszy przeciwnik Polaka, Andy Murray, najlepsze lata ma już za sobą. Głównie ze względu na problemy zdrowotne nie liczy się już w walce o najważniejsze trofea. Gra w tenisa wciąż sprawia mu jednak radość. Dla organizatorów wszystkich największych turniejów jest mile widzianym gościem, a ,,dzikie karty” wręcz na niego czekają. Właśnie z takiej specjalnej przepustki były lider rankingu ATP skorzystał w Cincinnati.

34-letni Szkot furory jednak nie zrobi. Szybko, bo już w drugiej rundzie, na jego drodze stanął Hubert Hurkacz. Nasz reprezentant nie przestraszył się utytułowanego rywala, ale nie mogło być inaczej. Przecież kilka tygodni temu nie widać było po nim lęku przed Rogerem Federerem na kortach Wimbledonu, w meczu o jeszcze wyższą stawkę. Hurkacz darzy gigantów tenisa dużym szacunkiem, ale nie jest on paraliżujący podczas spotkań na korcie.

Polak od początku pojedynku zasypywał przeciwnika asami i wygrywającymi podaniami. Wymian było zaskakująco mało, ale gdy już do nich dochodziło, więcej do powiedzenia miał wrocławianin. Dzięki temu objął prowadzenie 3:2 z przewagą przełamania. Niestety nie nacieszył się nim długo. Po zmianie stron rozegrał najgorszego gema w całym meczu i na tablicy wyników znów był remis. Później sytuacja jeszcze bardziej wymknęła się spod kontroli. Przy stanie 4:5 Hurkacz musiał bronić dwóch piłek setowych. Zwłaszcza przy drugiej uśmiechnęło się do niego szczęście, ponieważ groźne uderzenie Murray’a było minimalnie chybione.

Fortuna uśmiechnęła się do Hurkacza, a nasz reprezentant potrafił to wykorzystać. W decydujących fragmentach pierwszej partii wzniósł się na wyżyny umiejętności i dzięki świetnej grze w tie-breaku wygrał ją 7:6(4). W drugim secie był już bardziej rozluźniony. Zdobywał punkty dzięki skrótom, lobom czy wolejom. Najważniejsze jednak, że widowiskowość szła w parze ze skutecznością. Przy stanie 4:3 przełamał po raz drugi Brytyjczyka, a przy własnym podaniu postawił przysłowiową kropkę nad ,,i”. Tym samym Hubert Hurkacz pokonał jednego z najlepszych tenisistów XXI wieku 7:6(4), 6:3 i awansował do 1/8 finału.

Kolejnym rywalem Hurkacza będzie Pablo Carreno Busta. Starcie zapowiada się niezwykle ciekawie. Polak i Hiszpan rywalizują ze sobą o miejsce w pierwszej dziesiątce rankingu, którą niebawem opuści Roger Federer, a także o możliwość występu w wieńczącym sezon turnieju ATP Finals. Teraz będą mieli okazję stanąć po dwóch stronach kortu i nie tylko powalczyć o ćwierćfinał Western&Southern Open, ale też zbliżyć się do zrealizowania wcześniej wymienionych celów.


Wyniki

Druga runda:

Hubert Hurkacz (Polska, 9) – Andy Murray (Wielka Brytania) 7:6(4), 6:3

Cincinnati. Ozłocona Bencic wróciła do gry. Dziwna decyzja organizatorów

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Belinda Bencic rozegrała pierwszy mecz, odkąd została mistrzynią olimpijską. Co więcej, jej przeciwniczką była Marketa Vondrouszova, czyli srebrna medalistka z Tokio. Organizatorzy mogli wypromować to wydarzenie jako rewanż za olimpijski finał, jednak przeszli obok niego obojętnie, nakazując zawodniczkom grę na bocznym korcie.

Otoczka pojedynku Bencic z Vondrouszovą w żaden sposób nie wskazywała na to, że obie tenisistki niespełna trzy tygodnie temu spotkały się w olimpijskim finale. Spotkanie rozpoczęło się po 22 czasu miejscowego, ale bynajmniej nie dlatego, że zostało zaplanowane na sesję wieczorną. To konsekwencja opadów deszczu, które popołudniem nawiedziły Cincinnati i mocno wydłużyły czas trwania rywalizacji. Na obiekcie pozostała garstka kibiców, więc nawet małe trybuny kortu numer 4 świeciły pustkami. Można odczytywać to jako cios wymierzony w i tak nie najwyższą rangę igrzysk olimpijskich w tenisie,  a z drugiej strony jako wpadkę organizatorów Western&Southern Open. Podczas gdy na całym świecie mistrzowie olimpijscy witani są z honorami, oni zrównali Bencic z szeregiem pozostałych tenisistek już na etapie pierwszej rundy.

Sam mecz okazał się bardziej jednostronnym widowiskiem niż olimpijski finał. Bencic bardzo dobrze spisywała się przy własnym podaniu i tylko raz dała się przełamać. Po godzinie i niespełna 30 minutach rywalizacji wykorzystała drugą piłkę meczową, pieczętując zwycięstwo 6:3, 7:5. W kolejnej rundzie zagra z reprezentantką gospodarzy, Shelby Rogers.

W nocy z wtorku na środę polskiego czasu długo wyczekiwane zwycięstwo odniosła też Dajana Jastremska. Ukrainka, która dużą część sezonu straciła z powodu podejrzenia o doping, nie wróciła do rywalizacji w najwyższej formie. Po czterech porażkach z rzędu w końcu się jednak przełamała i pokonała 7:6(3), 7:6(1) Amerykankę Caty McNally. Nie było to jej pierwsze zwycięstwo w sezonie, jednak dwa wcześniejsze odniosła w niewielkim turnieju w Hamburgu. Zawody w Cincinnati to zupełnie inny rozmiar kapelusza i na pewno większy zastrzyk pewności siebie. Ta się na pewno przyda, ponieważ kolejną rywalką Jastremskiej będzie rewelacyjna w ostatnich miesiącach Barbora Krejczikova.

Jeszcze ciekawiej zapowiada się pojedynek pomiędzy Cori Gauff a Naomi Osaką. Japonka w pierwszej rundzie miała ,,wolny los”, jednak to właśnie o niej mówiło się do tej pory najwięcej w Cincinnati. Wszystko za sprawą konferencji prasowej. Japonka poczuła się dotknięta pytaniem jednego z dziennikarzy i z jej oczu pociekły łzy. Z kolei Gauff powoli staje się kandydatką do wygrywania największych turniejów. Tegoroczne rezultaty nakazują sądzić, że w US Open Series będzie odgrywać pierwszoplanową rolę. Zmagania w Cincinnati zaczęła wyśmienicie, bo od zwycięstwa 6:1, 6:2 nad Su-Wei Hsieh.


Wyniki

Wyniki 1. rundy – TUTAJ

Cincinnati. Trudne otwarcie finalisty Wimbledonu

/ Dominika Opala , źródło: własne/ www.atptour.com, foto: AFP

Matteo Berrettini rozegrał pierwszy mecz od finału Wimbledonu. Starcie z Albertem Ramosem-Vinolasem nie było jednak łatwe. Włoch potrzebował trzech setów i ponad dwóch godzin, by wyeliminować Hiszpana. Zaciętą walkę stoczył też John Isner, który w pojedynku z Cameronem Norrie’em posłał 13 000. asa w karierze. Z imprezą pożegnał się natomiast Denis Shapovalov. 

Matteo Berrettini odniósł w Wimbledonie życiowy sukces, docierając do finału. Jednak podczas londyńskiego szlema nabawił się kontuzji uda i przez sześć tygodni odsunięty był od rywalizacji. Włoch powrócił do touru w Cincinnati, jednak nie miał łatwego zadania. Rywalem rzymianina był doświadczony Albert Ramos-Vinolas i doświadczenie to Hiszpan wykorzystywał.

33-latek z Barcelony starał się wydłużać wymiany i posyłać top-spiny, co utrudniało Berrettiniemu znalezienie odpowiedniego rytmu. Widać było, że Włochowi brakuje jeszcze nieco ogrania po długiej przerwie, a Ramos-Vinolas prezentował skuteczność i solidność. Tym samym partia otwarcia padła łupem Hiszpana.

Jednak im dłużej trwał mecz, tym 25-latek z Rzymu czuł się coraz pewniej i zaczął wykorzystywać swoje atuty – serwis i forehand. Rozstawiony z „5” zawodnik zmuszał też do błędów rywala, wykorzystując do tego slajs z backhandu. Dzięki lepszej grze Berrettini był w stanie odwrócić losy spotkania i ostatecznie po dwóch godzinach i 20 minutach to on awansował do trzeciej rundy Western&Southern Open 2021. Tam zmierzy się z lepszym z pary Karen Chaczanow – Felix Auger-Aliassime.

Zarówno rodak Chaczanowa, jak i Auger-Aliassime’a pożegnali się z turniejem we wtorek. Mowa o Asłanie Karacewie i Denisie Shapovalovie. I Rosjanin, i Kanadyjczyk przegrali czwarty pojedynek z rzędu. Karacew uległ Marinowi Cziliciowi w dwóch setach, natomiast Shapovalov musiał uznać wyższość Benoita Paire’a.

Z kolei John Isner osiągnął kolejny serwisowy kamień milowy. Amerykanin, który prezentuje dobrą formę podczas sezonu na kortach twardych, nie rozegrał we wtorek spektakularnego pojedynku, ale i tak okazał się lepszy od Camerona Norrie’ego. W dużej mierze zawdzięcza to serwisowi. Isner posłał 13 000. asa w karierze i jest drugim tenisistą w historii, który tego dokonał. Pierwszym jest Ivo Karlović, który ma na koncie 13 709 asów. Chorwat planuje zakończyć karierę po US Open, więc Isner ma całkiem realne szanse na pobicie tego rekordu.

To świetne. Wiem, że jestem już coraz bliżej Ivo, być może mogę pobić ten rekord – przyznał Amerykanin, który niedawno triumfował w Atlancie. – Jeśli Ivo wkrótce zakończy karierę, to jest to osiągalne. Nie będę się przed tym bronić. Zobaczymy, czy mi się uda, to osiągnąć – dodał Isner, który o trzecią rundę w Cincinnati powalczy z Jannikiem Sinnerem.


Wyniki

Druga runda singla:

Matteo Berrettini (Włochy, 5) – Albert Ramos-Vinolas (Hiszpania) 6:7(5), 6:3, 7:5

Benoit Paire (Francja) – Denis Shapovalov (Kanada, 6) 6:3, 4:6, 7:5

Pierwsza runda singla:

Tommy Paul (USA) – Cristian Garin (Chile, 16) 4:6, 6:3, 6:4

John Isner (USA) – Cameron Norrie (Wielka Brytania) 4:6, 7:6(5), 6:4

Marin Cilić (Chorwacja) – Asłan Karacew (Rosja) 7:5, 6:3

Gael Monfils (Francja) – Dusan Lajović (Serbia) 7:6(0), 6:2

Frances Tiafoe (USA, WC) – Ugo Humbert (Francja) 7:5, 7:6(9)

Reilly Opelka (USA) – Corentin Moutet (Francja, Q) 7:6(3), 4:6, 6:4

Lorenzo Sonego (Włochy) – Carlos Alcaraz (Hiszpania, Q) 6:3, 7:6(6)

Cincinnati. Świątek i Mattek-Sands ponownie zwycięskie

/ Dominika Opala , źródło: własne, foto: AFP

Iga Swiątek i Bethanie Mattek-Sands awansowały do drugiej rundy Western&Southern Open 2021 w grze podwójnej. Polka i Amerykanka stoczyły zacięty bój z Petrą Martić i Shebly Rogers, ostatecznie zwyciężając 2:6, 7:5, 10-5. 

Iga Świątek i Bethanie Mattek-Sands ponownie połączyły siły. Ostatni raz tenisistki wystąpiły wspólnie podczas tegorocznego Roland Garros, gdzie dotarły do półfinału. W Cincinnati także zdecydowały się na wspólną grę i zanotowały zwycięski powrót, choć łatwo nie było.

Polka i Amerykanka zmierzyły się z Petrą Martić i Shelby Rogers. To właśnie chorwacko-amerykańska para lepiej rozpoczęła spotkanie, uzyskując przełamanie w pierwszym gemie. Chorwatka i Amerykanka utrzymywały przewagę przez całego seta i to one kontrolowały przebieg sytuacji na korcie. Tym samym partię otwarcia wygrały 6:2.

W drugiej odsłonie rozkład sił uległ zmianie. Świątek i Mattek-Sands zaczęły grać ofensywniej i lepiej czytały grę rywalek. W efekcie wyszły na prowadzenie 5:2, jednak wówczas Martić i Rogers rozpoczęły pogoń. Udało im się wyrównać na 5:5, ale na więcej nie pozwoliła „nasza” para. Polsko-amerykański duet zwyciężył 7:5.

Losy spotkania rozstrzygnął więc super tie-break. Początek decydującej rozgrywki był wyrównany, jednak od stanu 3-4 półfinalistki Roland Garros 2021 zdominowały rywalki i wyszły na prowadzenie 9-4. Za drugą piłką meczową skończyły tę batalię i cieszyły się z awansu do drugiej rundy. Tam zmierzą się z parą rozstawioną z numerem „8”, Dariją Jurak i Andreją Klepac.

Meczem tym Iga Świątek rozpoczęła zmagania w Cincinnati. W środę Polka wystąpi zarówno w singlu, jak i w deblu. Pierwszą rywalką naszej tenisistki w grze pojedynczej będzie Ons Jabeur.


Wyniki

Pierwsza runda debla:

Iga Świątek, Bethanie Mattek-Sands (Polska, USA) – Petra Martić, Shelby Rogers (Chorwacja, USA) 2:6, 7:5, 10-5

Cincinnati. Dimitrow odblokował się w szczególnym dla siebie miejscu

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Podczas gdy polscy kibice skupieni byli na pojedynku Hunerta Hurkacza z Alejandro Davidovichem Fokiną, dużo działo się na pozostałych kortach. Najcenniejsze zwycięstwo od pół roku odniósł Grigor Dimitrow, a Aleksander Bublik odrobił straty straty ze stanu 2:4 w decydującym secie. 

Opady deszczu ciągle utrudniają pracę tenisistom i organizatorom turnieju w Cincinnati. Mimo że rozgrywki zainaugurowano w niedzielę, wciąż nie jest nawet blisko zwieńczenia zmagań w pierwszej rundzie. Część zawodników pierwsze mecze ma już jednak za sobą. W tej grupie jest rozstawiony z ,,9″ Hubert Hurkacz, nasz jedyny reprezentant. Polak w trzecim starciu z Alejandro Davidovichem Fokiną doczekał się na pierwsze zwycięstwo. Wygrał 6:1, 6:7(3), 6:1 – osobną relację z tego pojedynku przeczytacie TUTAJ.

W drugiej rundzie jest już też Grigor Dimitrow. Bułgar ma za sobą trudny okres, ale jeśli ma wydostać się z dołka, to turniej w Cincinnati zdaje się do tego idealną okazją. To właśnie w Western&Southern Open Dimitrow odniósł jeden z największych sukcesów w karierze, sięgając po trofeum w 2017 roku. Co więcej, sprzyjało mu losowanie. W pierwszej rundzie trafił na Roberto Bautistę Aguta, z którym wygrał cztery z wcześniejszych pięciu batalii.

Tym razem również okazał się lepszy od doświadczonego Hiszpana. Już sam początek meczu zwiastował, że to może być udany dzień dla 30-latka z Chaskowa. W pierwszych 12 minutach posłał aż dziewięć uderzeń kończących. Mimo ofensywnego nastawienia i wysokiej skuteczności nie zdążył jednak doprowadzić do pomyślnego zakończenia przed opadami deszczu. Kibice Bułgara mogli się obawiać, czy przerwa nie wpłynie negatywnie na ich idola, który ostatnimi czasy przyzwyczaił do słabych występów. Dość powiedzieć, że z ostatnich 12 meczów przegrał 10, a poprzednie zwycięstwo nad zawodnikiem z top 20 przypada na Australian Open i mecz z Dominikiem Thiemem.

Obawy okazały się jednak niesłuszne. Dimitrow po powrocie na kort wygrał trzy gemy z rzędu, tracąc w nich tylko trzy punkty. To zaowocowało zwycięstwem 6:3, 6:4 i awansem do drugiej rundy. W niej Bułgar zmierzy się z Aleksandrem Bublikiem. Reprezentant Kazachstanu nie jest już w takiej formie jak na początku sezonu. W pierwszej rundzie turnieju w Cincinnati zdołał jednak przeprowadzić skuteczną pogoń za Marcosem Gironem. Najpierw odrobił stratę seta, a następnie wyszedł obronną ręką ze stanu 2:4 w decydującej odsłonie rywalizacji.

Na kolejnym szczeblu turniejowym drabinki widnieje też już nazwisko Sebastiana Kordy. Brat mistrzyni olimpijskiej z Tokio (Nelly zdobyła złoty medal w golfie) pokonał 6:4, 6:4 Serba Laszlo Dżjere, pewniej czującego się na mączce. Niezwykle ciekawie zapowiada się spotkanie z jego udziałem w drugiej rundzie. Po drugiej stronie siatki stanie bowiem Stefanos Tsitsipas – turniejowa ,,dwójka” i jeden z głównych faworytów do wygrania całej imprezy.


Wyniki

Pierwsza runda:

Aleksander Bublik (Kazachstan) – Marcos Giron (USA) 3:6, 6:3, 7:6(5)
Grigor Dimitrow (Bułgaria) – Roberto Bautista Agut (Hiszpania, 13) 6:3, 6:4
Hubert Hurkacz (Polska, 9) – Alejandro Davidovich Fokina (Hiszpania) 6:1, 6:7(3), 6:1
Sebastian Korda (USA) – Laszlo Dżjere (Serbia) 6:4, 6:4