Auckland. Naomi Osaka zainauguruje następny sezon w Nowej Zelandii.

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/wtatennis.com, foto: AFP

Cztery mistrzynie turniejów wielkoszlemowych zainaugurują sezon 2025 w turnieju rangi WTA 250 w Auckland. Obok Japonki będą to Sloane Stephens, Emma Raducanu i Sofia Kenin. Impreza rozpocznie się 30 grudnia, a zakończy 5 stycznia.

Stephens to jedyna była mistrzyni tego turnieju, która znalazła miejsce w drabince głównej. Amerykanka była w Nowej Zelandii najlepsza w 2016 roku. Będzie to jej piąty start w tej imprezie, a czwarty w turnieju głównym. Po raz drugi w turnieju rywalizować będzie Osaka, która w 2017 roku odpadła w ćwierćfinale, a po raz trzeci Raducanu. Brytyjka na pewno będzie chciała poprawić drugą rundę, którą osiągnęła w minionym i poprzednim sezonie. Dla Sofii Kenin to również będzie czwarty start w tym turnieju. Amerykanka dotarła tutaj do ćwierćfinału w 2018 roku.

Poza wyżej wymienionymi tenisistkami w turnieju udział wezmą również Madison Keys-wicemistrzyni US Open 2017 oraz wielkoszlemowe półfinalistki, Elise Mertens i Amanda Anisimowa. Gospodarze tym razem będą mieli spore nadzieje na sukces. W imprezie udział weźmie również tegoroczna, sensacyjna ćwierćfinalistka Wimbledonu, Lulu Sun. Ostatnią zawodniczką, która bezpośrednio zakwalifikowała się do drabinki głównej, jest Kanadyjka Rebecca Marino, która zajmuje 101. miejsce w rankingu.

Tytułów wywalczonych w 2023 i 2024 roku nie będzie broniła Coco Gauff. Zamiast startu w Nowej Zelandii Amerykanka wybrała rywalizację w rozgrywanym równocześnie, drużynowym United Cup.

Florianopolis. Maja Chwalińska w półfinale debla

/ Marek Golba , źródło: opr. własne, foto: Piotr Kucza/Fotopyk

Maja Chwalińska i Laura Pigossi bez większych problemów awansowały do półfinału debla turnieju WTA 125 w Florianopolis. Polsko-brazylijska para wygrała z Georgią Craciun i Iriną Shymanovich 6:2, 6:4.

W pierwszym secie Polka i Brazylijka pewnie wygrywały swoje podania. Łącznie straciły tylko trzy punkty w czterech gemach serwisowych. Same dwukrotnie odebrały serwis Craciun i Shymanovich, dzięki czemu były bliżej awansu do półfinału debla.

Obraz drugiego seta nie różnił się znacząco od poprzedniego. Polsko-brazylijski duet dwukrotnie przełamał serwis Craciun, a na tablicy widniał wynik 5:2. Rywalki poderwały się do walki i odrobiły straty na 4:5 po obronie piłki meczowej. Jednak nie dały rady doprowadzić do remisu, a Chwalińska i Pigossi awansowały do półfinału debla w Florianopolis.


Wyniki

Ćwierćfinał debla:

M. Chwalińska/L. Pigossi (Polska, Brazylia) – G. A. Craciun/I. Shymanovich (Rumunia) – 6:2, 6:4

ITF. Falkowska podwójnie zwycięska, Peliwo zagra o półfinał

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: Andrzej Szkocki

Za polskimi tenisistami udany czwartek w rozgrywkach ITF. Weronika Falkowska wygrała oba mecze tego dnia, awansując do półfinału singla i finału debla w Ortisei. Z kolei Filip Peliwo zameldował się w ćwierćfinale rozgrywek w Sharm ElEheikh. 

Polka rozgrywa znakomite zawody na Półwyspie Apenińskim. We wcześniejszym meczu zaoszczędziła sporo sił – jej rywalka wycofała się przed startem trzeciego seta. W spotkaniu o wejście do najlepszej czwórki turnieju jej rywalką była Mia Ristić. Serbka również znajduje się w formie, o czym świadczy pokonanie w środę turniejowej „trójki”. Od początku pojedynku inicjatywa byłą jednak po stronie tenisistki znad Wisły. Falkowska otworzyła mecz przełamaniem, a następnie powiększyła przewagę. Tenisista z Bałkanów zdołała ugrać zaledwie dwa gemy w otwierającej partii. Drugi set był bardziej zacięty – do jego rozstrzygnięcia konieczny był tie-break. W dogrywce to Polka zachowała więcej zimnej krwi, dzięki czemu zwycięstwo nad wyżej notowaną rywalką stało się faktem. O finał zmierzy się natomiast z rozstawioną z „jedynką” Justiną Mikulskyte.

Dla tenisistki zajmującej obecnie miejsce w szóstej setce rankingu WTA był to pracowity dzień. Po wygranej w singlu Falkowska nie mogła liczyć na odpoczynek – do rozegrania był jeszcze mecz gry podwójnej. Polka wraz z Lisą Zaar są najwyżej rozstawioną parą rozgrywek. W półfinale rywalkami polsko-szwedzkiego duetu były siostry – Christine oraz Elisabeth Junge-Ilges. W pierwszym secie Niemki nie wygrały ani jednego gema. Nieoczekiwanie jednak reprezentantki naszych zachodnich sąsiadów wyszły na prowadzenie 3:1 w drugim secie. Falkowska i Zaar zachowały jednak zimną krew. Polka i Szwedka wygrały pięć z kolejnych sześciu gemów, udowadniając wyższość w meczu. W finale czeka nas stracie dwóch najwyżej rozstawionych par – rywalkami polsko-szwedzkiego duetu będą bowiem Jekaterina Owcharenko i Emily Webley-Smith.

Ze zmiennym szczęściem w czwartek występowali panowie. Dobry wynik zanotował Filip Peliwo, który pokonał Jakuba Korslaka w tunezyjskim Sharm ElEheikh. Zacięty pojedynek z reprezentantem Słowacji zakończył się dopiero w tie-breaku trzeciego seta. W ćwierćfinale Polak zmierzy się z Alexandrem Bindą. W odległej Republice Południowej Afryki w tym tygodniu występował natomiast Marcel Kamrowski. Polaka nie zobaczymy jednak w najlepszej ósemce rozgrywek. Nasz reprezentant uległ w dwóch setach Australijczykowi Oliverowi Andersonowi.


Wyniki

ITF Ortisei, ćwierćfinał singla:

Weronika Falkowska (Polska) – Mia Ristić (Serbia) 6:2, 7:6(5)

Półfinał debla:

W. Falkowska, L. Zaar (Polska, Szwecja, 1) – C. Junge-Ilges, E. Junge-Ilges (Niemcy, 4) 6:0, 6:4

ITF Sharm ElEheikh, druga runda singla:

Filip Peliwo (Polska) – Jakub Korslak (Słowacja) 7:5, 3:6, 7:6(4)

ITF Stellenbosch, druga runda singla:

Oliver Anderson (Australia) – Marcel Kamrowski (Polska) 6:1, 6:4

Florianopolis. Katarzyna Kawa melduje się w ćwierćfinale

/ Marek Golba , źródło: opr. własne, foto: Peter Figura

Katarzyna Kawa świetnie radzi sobie w Ameryce Południowej. Po finale w Buenos Aires, Polka pokonała dzisiaj rozstawioną z numerem piątym Laurę Pigossi 6:3, 6:2 i awansowała do ćwierćfinału turnieju WTA 125 w Florianopolis.

Kawa rozpoczęła mecz od utrzymania serwisu. Jak się okazało, było to kluczowe dla losów pierwszego seta. Panie solidarnie przełamywały swoje podania, a seria gemów wygranych przez returnujące zakończyła się na siedmiu. W dziewiątym gemie 32-letnia tenisistka utrzymała swój serwis po obronie trzech break pointów i zapisała na swoim koncie pierwszego seta 6:3.

Zwycięstwo w secie otwarcia dodało pewności siebie Katarzynie Kawie, która przełamała Pigossi w trzecim gemie. Polka notowała coraz więcej winnerów, a także nie miała problemów z utrzymaniem własnego serwisu. W drugiej partii nie musiała bronić ani jednej okazji na przełamanie. Natomiast Brazylijka wyglądała na coraz bardziej sfrustrowaną i bezradną przy dobrej grze swojej przeciwniczki. W słabym stylu przegrała swój serwis w siódmym gemie, a chwilę później Kawa kończącym dropshotem zakończyła spotkanie.

To był udany rewanż Kawy za porażkę w drugiej rundzie eliminacji do tegorocznego Rolanda Garrosa. Kolejną rywalką piątej rakiety Polski będzie najwyżej rozstawiona Maria Lourdes Carle. Argentynka będzie miała okazję do rewanżu za porażkę w półfinale niedawno zakończonego turnieju WTA 125 w Buenos Aires.

 


Wyniki

II runda singla:

Katarzyna Kawa (Polska) – Laura Pigossi (Brazylia, 5) – 6:3, 6:2

Najbardziej sensacyjne porażki w turniejach wielkoszlemowych w mijającym sezonie

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Pisaliśmy już o najbardziej zaskakujących rozstrzygnięciach meczowych w ATP Tour, więc teraz czas na przypomnienie kilku najbardziej zaskakujących porażek faworytów w turniejach wielkoszlemowych.

#5 Wimbledon, pierwsza runda, Giovanni Mpetshi Perricard kontra Sebastian Korda 7:6(5), 6:7(4), 7:6(6), 6:3.

Będący w optymalnej formie Amerykanin przegrał sensacyjnie z mało znanym jeszcze wówczas Francuzem. Korda przybył do Londynu opromieniony sukcesami na trawie w Hertogenbosch i Queens. Tutaj nadział się jednak na dobrze serwującego Mpetschi Perricarda. 20-latek awansował do tego turnieju jako szczęśliwy przegrany”. Francuz rok zaczął poza TOP200, ale w momencie tego starcia był na 58. miejscu w rankingu. Giovanni w drodze do zwycięstwa posłał 51 asów.

Giovanni zawędrował w tamtym turnieju aż do czwartej rundy. Później długo czekał na dobry występ. Taki zdarzył mu się w Bazylei, gdzie wygrał cały turniej. Ostatecznie Francuz skończył ten sezon na 30. miejscu.

#4 US Open, trzecia runda, Alex Popyrin kontra Novak Dżoković 6:4, 6:4, 2:6, 6:4.

To był trzeci mecz pomiędzy tymi tenisistami w wielkim szlemie w tym roku. W Melbourne i Londynie Australijczyk przegrał z Serbem w czterech setach. Tym razem Popyrin zagrał solidnie i wreszcie dopadł mistrza. Alex na pewno był uskrzydlony w tym meczu wcześniejszym zwycięstwem w turnieju ATP 1000 w Montrealu. Był to jego pierwszy tak duży sukces. Australijczyk miał w tym meczu 50 winnerów. 25-latek świetnie serwował i grał bardzo konsekwentnie i dojrzale. Nie złamał go nawet przegrany bardzo wysoko trzeci set.

#3 Wimbledon, pierwsza runda, Francisco Comesana kontra Andriej Rublow 6:4, 5:7, 6:2, 7:6(5).

Argentyńczyk przed tym meczem rozegrał zaledwie jeden mecz na trawie. Miało to miejsce w kwalifikacjach w Eastbourne. Francisco ten mecz w dodatku przegrał. Jego zadanie w Wimbledonie było zabójczo trudne, po drugiej stronie siatki stał bowiem numer 6 na świecie oraz ubiegłoroczny londyński ćwierćfinalista. Comesana nie miał wcześniej żadnej styczność z tą nawierzchnią i jego zwycięstwo w tym meczu było prawdziwą sensacją. 24-latek wykorzystał swoją szansę. W drugiej rundzie pokonał Adama Waltona, by w trzeciej przegrać z późniejszym półfinalistą Lorenzo Musettim.

#2 Australian Open, druga runda, Arthur Cazaux kontra Holger Rune 7:6(4), 6:4, 4:6, 6:3.

Był to niewątpliwie bardzo szokujący rezultat. 21-latek grający z dziką kartą pokonał doświadczonego i już utytułowanego rywala z TOP10. 21-latek, wówczas 122. tenisista świata zagrał jak profesor. Francuz świetnie uderzał z linii końcowej i przytłoczył Duńczyka świetnym kryciem kortu. Mecz skończył się perfekcyjnym uderzeniem backhandowym Arthura, który tym samym odniósł największy sukces w swojej dotychczasowej karierze.

#1 US Open, druga runda, Botic van de Zandschulp kontra Carlos Alcaraz 6:1, 7:5, 6:4.

Ten rok był na pewno trudny dla Holendra, ale to zwycięstwo na pewno skutecznie poprawiło mu humor. Botic przystępował do tego meczu z bilansem 11-18 na kortach twardych. W pierwszej rundzie Holender pokonał Denisa Szapowałowa i po raz pierwszy od dziewięciu miesięcy stanął przed szansą na wygranie dwóch meczów z rzędu. Holenderski tenisista zaprezentował kawał solidnego tenisa i rozbroił Hiszpana grą z głębi kortu. W dwóch poprzednich starciach z Holendrem Carlitos nie przegrał nawet seta, więc ten wynik na pewno był dla niego szokujący. Alcaraz przez całe spotkanie nie potrafił znaleźć odpowiedzi na grę rywala, który skutecznie zaburzał rytm hiszpańskiego tenisisty.

Andy Roddick o tym, jaki wyrok może otrzymać Jannik Sinner

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.tennisworldusa.org/, własne, foto: AFP.

W ostatnich dniach jednym z najważniejszych tematów w środowisku tenisowym jest pozytywny wynik testu antydopingowego Igi Świątek. Sytuację Polki i Jannika Sinnera porównał Andy Roddick.

Przypomnijmy, że Iga Świątek zaakceptowała już karę miesięcznego zawieszenia za nieświadome i niezawinione przyjęcie minimalnej ilości zakazanych środków dopingujących. Sinner, w którego organizmie wykryto takie substancje kilka miesięcy wcześniej, jest w innym położeniu. ITIA wydała orzeczenie, które było korzystne dla Włocha, ale WADA (Światowa Agencja Antydopingowa) wniosła apelację do CAS (Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu), więc zawodnik zostanie ponownie przesłuchany i osądzony.

O tym, jaki może być końcowy wynik sprawy, wypowiedział się Andy Roddick. Podczas podcastu „Served with” Amerykanin stwierdził:

Mam obsesję na punkcie precedensów, a przypadek Świątek właśnie jeden stworzył. Mam przeczucie, że to wpłynie na postępowanie, dotyczące Sinnera i nie zostawią go bez kary. Pewnie powinien otrzymać wyższy wyrok od Igi, bo winny był jego team, a nie firma produkująca suplementy.

Naukowcy mówią, że ilość substancji, jaką miał w sobie Sinner, w niczym by mu nie pomogła. Wierzę w to, że nie było tam celowości. Jeśli ktoś świadomie wziąłby doping, który nie pomaga, to powinien zostać ukarany jeszcze dotkliwiej, bo jest po prostu głupcem.

Jeśli w lutym, gdy ma być przesłuchany, Jannik dostałby miesiąc zawieszenia, to opuści tylko Indian Wells. Gdyby dostał trzy miesiące, to wróci przed Rolandem Garrosem. Uważam, że powinien przyjąć taką karę. Z drugiej strony bardziej surowe orzeczenie – na przykład zakaz gry przez pół roku – pozbawiłby go szans na udział w dwóch turniejach wielkoszlemowych i byłby – według mnie – przesadą. To byłoby brutalne wyjście i byłoby o tym głośno – podsumował Roddick.

Przesłuchanie Jannika Sinnera przed CAS ma odbyć się najwcześniej 11. lutego. Lider rankingu może zatem być spokojny o swój występ w Melbourne. WADA żąda dla Włocha minimum jednego roku wykluczenia z profesjonalnego sportu.

Zmarł Neale Fraser

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.tennisworld.com, foto: AFP

Neale Fraser, jeden z najwybitniejszych tenisistów lat ’50 i ’60 XX wieku zmarł w Australii. 19-krotny mistrz wielkoszlemowy odszedł w wieku 91 lat.

Już niedługo na Antypodach wystartuje nowy sezon. Tymczasem australijski tenis pogrążył się w żałobie. Wszystko po tym, gdy do mediów trafiła informacja o śmierci byłego znakomitego tenisisty, Neale’a Frasera.

Urodzony w 1933 roku były zawodnik 19-krotnie sięgał po tytuły wielkoszlemowe, w tym trzykrotnie w singlu. Australijczyk nie miał sobie równych w grze pojedynczej podczas US Open w 1959 roku, a także rok później w Nowym Jorku oraz w 1960 roku na Wimbledonie.

Fraser w karierze jedenastokrotnie triumfował w rywalizacji deblowej oraz pięć razy w mikście w czasie najważniejszych turniejów w sezonie. Dodatkowo tenisista z Melbourne należał do drużyny, która w latach 1959-1962 nie miała sobie równych w rozgrywkach o Puchar Davisa.

W późniejszych latach 19-krotny triumfator imprez wielkoszlemowych był kapitanem Australii w rywalizacji drużynowej. W czasie ponad jego 20-letniej przygody na tym stanowisku, reprezentacja z Antypodów czterokrotnie sięgała po najważniejsze trofeum.

Za swe osiągnięcia znakomity australijski tenisista został wyróżniony przyjęciem do Tenisowe Galerii Sław, co nastąpiło w 1984 roku. Dekadę potem trafił do Australijskiej Tenisowej Galerii Sław, a w 2018 roku otrzymał wyróżnienie od ITF. Międzynarodowa Federacja Tenisowa za wybitne osiągnięcia tenisowe przyznała Neale’owi Fraserowi nagrodę Philippe’a Chatriera.

Brisbane. Novak Dżoković powraca

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.twitter.com, foto: AFP

Wiadomo, gdzie Novak Dżoković zainauguruje sezon 2025. Rekordzista w liczbie wielkoszlemowych triumfów pierwszy turniej w nowym roku rozegra w Brisbane. Będzie to impreza podczas, której dawno nie widziano tenisisty z Belgradu.

Pierwszego grudnia rozpoczęło się lato w Australii. I właśnie na półkuli południowej jak co roku rozpoczyna się co roku rywalizacja tenisowa. Jedną z pierwszych imprez w kalendarzu jest turniej ATP 250 w Brisbane. I to właśnie w stolicy stanu Queensland do gry przystąpi Novak Dżoković.

Dla Serba będzie to powrót po szesnastu latach. Ostatni, i jedyny, raz tenisista z Belgradu wystąpił w tym turnieju w 2009. Przegrał wtedy w meczu pierwszej rundy z Ernestem Gulbisem. Ta impreza będzie również debiutem w roli trenera Serba dla Andy’ego Murraya.

Turniej ATP 250 w Brisbane zaplanowano w dniach 29 grudnia – 5 stycznia, a na liście startowej znalazł się nie tylko 24-krotny mistrz wielkoszlemowy. Wśród tenisistów, których zobaczymy w turniejowej drabince są Nick Kyrgios, Matteo Berrettini, Sebastian Korda czy Frances Tiafoe.