Next Gen ATP Finals. Shang sensacyjnie przegrał drugi mecz

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Awans do najlepszej czwórki wywalczyli dziś Alex Michelsen i Joao Fonseca. Poza imprezą znaleźli się w zasadzie Jakub Mensik i Juncheng Shang. Czech i Chińczyk przegrali drugie spotkania w grupach.

Grupa niebieska

Po porażce z Brazylijczykiem wczoraj dziś swój mecz wygrał najwyżej rozstawiony w turnieju Arthur Fils. Francuski tenisista stosunkowo łatwo pokonał Mensika. Czeski tenisista notowany obecnie na 48. miejscu mógł wyjść na prowadzenie już na początku pierwszego seta, ale w trzecim gemie nie wykorzystał dwóch break pointów. Bardzo zacięty był drugi set. W nim obaj panowie przełamali się po razie i mieliśmy tie-break. Z początku w dodatkowej rozgrywce dominował Francuz, który wyszedł na prowadzenie 5-0. Czech odrobił część strat, ale końcówka ostatecznie należała do notowanego na 20. miejscu Francuza.

Trzecią partię Arthur rozpoczął od błyskawicznego przełamania. W tym secie to zdecydowanie on dyktował warunki na korcie. W trzecim gemie Fils miał okazję do powiększenia prowadzenia, ale Mensik zdołał się obronić. Ta minimalna przewaga wystarczyła do tego, żeby faworyt tego starcia doprowadził szybko do piłek meczowych. Wystarczyła już pierwsza i francuski tenisista nadal liczy się w grze o awans do półfinału.

W drugim meczu tej grupy spotkali się ze sobą finaliści juniorskiego US Open 2023. Wówczas górą był Brazylijczyk. W dzisiejszym starciu tenisista z Ameryki Południowej zaprezentował kawał solidnego tenisa, co przełożyło się na jego kolejną wygraną nad amerykańskim rywalem. Pierwsze dwa sety błyskawicznie padły łupem brazylijskiego tenisisty. Fonseca nie oddał Tienowi ani jednego gema. Amerykanin nie miał ani jednego break pointa, a sam stracił podanie cztery razy.

Sytuacja odwróciła się w trzeciej partii. Amerykanin szybko wywalczył przełamanie i utrzymał tę minimalną przewagę już do końca. W decydującym gemie Tien obronił cztery break pointy i ostatecznie wygrał tę partię. W czwartym secie sytuacja wróciła do normy. Joao wywalczył w nim jedno przełamanie, ale było ono decydujące. W szóstym gemie Learner stracił podanie i ostatecznie to Brazylijczyk wywalczył drugie zwycięstwo w turnieju.

Grupa czerwona

W drugim meczu grupowym kolejne zwycięstwo odniósł jeden z faworytów tego turnieju, Alex Michelsen. Amerykanin będący faworytem starcia z notowanym poza TOP100 Lucą van Asschem źle rozpoczął to spotkanie. 41. tenisista świata dwukrotnie stracił swoje podanie, co oznaczało dla niego szybką porażkę w secie. W drugiej partii Michelsen poprawił serwis i dzięki przełamaniu wywalczonemu już w pierwszym gemie zapisał tę partię na swoim koncie.

Najbardziej zacięty był trzeci set. Panowie świetnie serwowali i o jego losie zdecydował tie-break. W nim trzy piłki setowe miał Francuz, ale faworyt zdołał każdą z nich obronić. Takich problemów nie miał Alex. Amerykanin w końcówce wywalczył setbola, którego pewnie zamienił na seta. Decydująca partia była bardzo zacięta. Michelsen i van Assche przełamali się po razie i o losie tego seta zdecydował tie-break. W nim bardzo szybko na prowadzenie 5-2 wyszedł amerykański tenisista. Luca odrobił część strat, ale decydujący cios zadał faworyt. Michelsen wywalczył piłkę meczową i szybko ją wykorzystał.

Szansę na półfinał stracił już po dwóch meczach Juncheng Shang. Po wczorajszej porażce z van Asschem 19-latek przegrał dziś z Nisheshem Basavareddym. Porażka jest tym bardziej szokująca, jeśli weźmie się pod uwagę ranking obu tenisistów. Chińczyk znajduje się obecnie na 50. miejscu, natomiast Amerykanin zajmuje 138. pozycję. Początek spotkania nie zapowiadał takich kłopotów dla faworyta. Shang wygrał po tie-breaku pierwszą partię. W tie-breaku chiński tenisista wyszedł na prowadzenie 3-0. Amerykanin odrobił stratę, ale ostatecznie faworyt obronił tego seta.

W trzech kolejnych górą był zdecydowanie Amerykanin. W drugim i trzecim secie Juncheng tracił podanie po razie. To wystarczyło, aby Basavareddy wygrał te partie i wyszedł na prowadzenie 2-1. W decydującym secie Chińczyk nie był w stanie przeciwstawić się przeciwnikowi. Shang przegrał swoje podanie dwa razy. Faworyt obronił co prawda trzy break pointy, które były piłkami meczowymi, ale przy czwartej ta sztuka już mu się nie udała.


Wyniki

Grupa niebieska – faza grupowa

Arthur Fils (Francja, 1) – Jakub Mensik (Czechy, 3) 4-2, 4-3(4), 4-2

Joao Fonseca (Brazylia, 8) – Learner Tien (Stany Zjednoczone, 5) 4-0, 4-0, 1-4, 4-2

Grupa czerwona – faza grupowa

Alex Michelsen (Stany Zjednoczone, 2) – Luca van Assche (Francja, 6) 1-4, 4-2, 4-3(6), 4-3(5)

Nishesh Basavareddy (Stany Zjednoczone, 7) – Juncheng Shang (Chiny, 4) 3-4(4), 4-2, 4-2, 4-1

 

Zaprezentowano plakat Roland Garros 2025

/ Bartosz Bieńkowski, Peter Figura , źródło: Materiał Roland Garros , foto: Roland Garros

Francuska Federacja Tenisowa zaprezentowała oficjalny plakat przyszłorocznego Rolanda Garrosa. Na twórcę turniejowego plakatu w 2025 wybrano znanego grafika, ilustratora i autora komiksów – Marca-Antoine Mathieu.

Roland Garros to nie tylko jeden z największych turniejów tenisowych na świecie, ale również impreza zwracająca uwagę na walory kulturowe. Tradycja zapoczątkowana w 1980 roku to powierzenie stworzenia plakatu przedstawicielowi środowiska artystycznego. Tegoroczna kreacja w wykonaniu Mathieu to tribut dla świata komiksów i wyobraźni. Odwołując się do tradycji swoich kreacji, Mathieu zaproponował swoją jakże unikalną wizję paryskiego turnieju.

Kim jest autor plakatu?

Marc-Antoine Mathieu to absolwent Beaux-Arts d’Angers. Ten 65-letni projektant graficzny i ilustrator opublikował około dwudziestu komiksów od 1990 roku, eksplorując różnorodne narracje od obiektów książkowych po bardziej klasyczne historie. Tworzy również do nich scenariusze.

Jego najbardziej znana seria opowiada o przygodach postaci Julius Corentin Acquefacques, za którą otrzymał nagrodę Alph-Art Coup de Coeur na Festiwalu w Angoulême w 1991 roku. Zdobył również nagrodę za najlepszy album za Le Dessin na Festiwalu Sierre w 2002 roku.

Plakat z wieloma interpretacjami

Marc-Antoine Mathieu to twórca unikalnych dzieł, a świat komiksu został przedstawiony na plakacie turniejowym French Open po raz pierwszy.
Autor bawił się, używając linii, z których składa się kort tenisowy, a na plakacie  dominują trzy kolory: żółć piłki tenisowej, ochrę gliny i błękit nieba.
To, co wyróżnia ten plakat, to fakt, że pozostawia on wiele
wyobraźni publiczności, oferując jej wiele możliwych interpretacji.
Autor chciał zachęcić widzów do rozwinięcia własnej historii, zapraszając ich nawet do rekonstrukcji kolejności wydarzeń.
Artysta pokazuje jednak publiczności pewną sekwencję. Obecność księżyca i gwiazd na niebie Porte d’Auteuil sugeruje, że zaczyna się ono o zmierzchu i kończy w trakcie wieczornej sesji. To spotkanie paryskiego Wielkiego Szlema i sztuki komiksowej wygenerowało plakat pełen niespodzianek…

Marc-Antoine Mathieu opowiada o stworzeniu plakatu

Autor wyjaśnił proces powstania plakatu. – To połączenie komiksu i kortu tenisowego. Bawiłem się, niemal zmieniając układ kortu tenisowego, łącząc go z siatką komiksu. Od samego początku chciałem użyć trzech kolorów: błękitu nieba, żółci piłki tenisowej i czerwieni gliny, co poprowadziło mnie do trzech podstawowych kolorów, których często używają graficy.

Co ciekawe, każdy może znaleźć własną interpretację w tym plakacie. – Nie mówi on niczego konkretnego, co jest właśnie jego urokiem. Zazwyczaj plakat musi być od razu postrzegany i zrozumiany oraz mieć pewien stopień
efektywności. Tutaj chciałem, aby zawierał historię, która jest całkowicie otwarta na interpretacji widza.

Istnieje oczywista idea upływu czasu, od późnego popołudnia na Roland Garros do wczesnego wieczora, przechodząc od koloru nieba do nocnego błękitu. Sygnalizuję, że minęło trochę czasu, odkąd skończyliśmy widzieć kort nocą pod gwiazdami. Często w takich przypadkach potrzebny jest tekst lub wyjaśnienia. W tym przypadku po prostu chciałem to powiedzieć za pomocą koloru. Kort zasnął, może mecz trwa, tak naprawdę nie wiemy… Co dzieje się na Roland Garros nocą, gdy wszyscy wychodzą? Możemy mieć wiele hipotez i to właśnie znajduję w obrazie.

Lubię pracować nad historiami, które są sugestiami. Mam nadzieję, że dzięki temu plakatowi ludzie będą mogli stworzyć swój własny mecz, swoje własne popołudnie na Roland Garros.

Autor dobrze wie, jakie emocje towarzyszą sportowcom. – Każdy, kto grał w tenisa, a nawet w szachy, kto kocha ducha pojedynku, zna uczucie wygranej, przegranej lub frustracji. Sport umożliwia je przeżyć: pozwala ci doświadczyć uczuć, których nie doświadczysz nigdzie indziej, lub wzmocnić te, które masz w życiu. Moją historią chciałem wyrazić tę nieco psychologiczną część – przyznał Marc-Antoine Mathieu.

World Tennis League. Drużyna Igi Świątek z porazka

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.twitter.com, foto: AFP

Drużyna Kates przegrała z drużyną Eagles w drugim czwartkowym meczu World Tennis League w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Oficjalny początek sezonu 2025 już 27 grudnia. Na niewiele ponad tydzień przed United Cup rozpoczęła się trzecia edycja towarzyskiego turnieju World Tennis League. Impreza tym bardziej interesująca dla polskich zespołów bicie, że w drużynie Kani (Kites) znalazła się Iga Świątek.

Pięciokrotna mistrzyni wielkoszlemowa w czwartkowe popołudnie polskiego czasu dwukrotnie wychodziła na kort. Najpierw by u boku Pauli Badosa stawić czoła Jasmine Paolini i Simonie Halep. Panie rozpoczynały mecz przy wyniku 12:8 dla drużyny rywalek. Mimo to Polka oraz Hiszpanka prowadziły 5:3 i serwowały na mecz. Jednak od tego momentu to Włoszka i Rumunka zapisywały gemy na swe konto i przybliżyły zespół Eagles to końcowej wygranej.

Nastepnie na kort wyszły już tylko Świątek i Paolini. Lepiej mecz zaczęła Włoszka, która prowadziła już nawet 5:2. Od tej pory jednak przegrała pięć gemów z rzędu i to zespół Polki zachował szansę na końcową wygraną.

Jednak by tak się stało raszynianka musiała wygrać cztery gemy z rzędu. Niestety już pierwszy z nich okazał się wygrany dla mówiącej po polsku rywalki. A to oznaczało koniec całego meczu i końcowe zwycięstwo drużyny Eagles.

Nim na korcie pojawiła się Iga Świątek, rozegrane zostały dwa sety. Oba wygrał Casper Ruud. Norweg najpierw razem z Jasmine Paolini pokonał Paulę Badose i Aleksandra Szewczenkę 6:4. Następnie Norweg i Kazach wyszli do singla, który zakończył się identycznym wynikiem.

Jeszcze wcześniej drużyna Falcons pokonała drużynę Hawks 29:26. W zwycięskiej ekipie występuje między innymi Jelena Rybakina i Andriej Rublow.


Wyniki

Eagles – Kites 20:25

P. Badosa, A. Szewczenko – J. Paolini, C. Ruud 4:6

Aleksander Szewczenko – Casper Ruud 4:6

P. Badosa, I. Świątek – J. Paolini, S. Halep 5:7

Iga Świątek – Jasmine Paolini 7:5, 0:1

Navi Mumbai. Zuzanna Pawlikowska w ćwierćfinale singla, nie powiodło się w deblu

/ Marek Golba , źródło: opr. własne, foto: Artur Rolak

Zuzanna Pawlikowska odniosła dzisiaj najwyższe rankingowe zwycięstwo w singlu. Polka awansowała do ćwierćfinału ITF W50 w Navi Mumbai po pokonaniu 372. w rankingu Shrivalli Rashmikaa Bhamidipaty 3:6, 6:1, 6:3.

Pawlikowska stanęła do walki o ćwierćfinał zawodów w Indiach, a jej rywalką była Shrivalli Rashmikaa Bhamidipaty. Hinduska wygrała przed tygodniem turniej ITF W35 w Solapur i była wyraźną faworytką tego spotkania. Pierwszy set potwierdził tę tezę – dwa przełamania i zwycięstwo 6:3 sprawiły, że była na dobrej drodze do ćwierćfinału. Wtedy do akcji włączyła się nasza reprezentantka.

Polka znakomicie weszła w drugiego seta i już w drugim gemie odebrała serwis Bhamidipaty. Po drodze dołożyła kolejne przełamanie, po czym wyrównała stan rywalizacji. W trzeciej partii wyszła na trzygemowe prowadzenie i miała piłkę meczową w ósmym gemie przy własnym podaniu. Mimo to reprezentantka gospodarzy zdołała przełamać serwis Polki. Pawlikowska nie pozwoliła rozwinąć rywalce skrzydeł i szósty raz odebrała podanie Hindusce. Dla 19-latki to pierwszy w karierze awans do ćwierćfinału turnieju ITF W50. Jutro zagra o półfinał z Tajką Thasaporn Naklo, która awansowała do najlepszej „ósemki” po kreczu najwyżej rozstawionej Ankity Rainy.

Tego samego dnia Pawlikowska stanęła do walki o półfinał debla. Jednak wspólnie z Tiantsoą Rakotomanga Rakoonah nie dały rady Kanako Morisaki i Naho Sato 6:7(5), 2:6. Polsko-francuski duet miał dwie piłki setowe przy stanie 5:3 w pierwszej partii, lecz Japonki odrobiły straty i wygrały go po tie-breaku. W drugim secie ani Polka, ani Francuzka nie wygrały gema przy własnym podaniu i musiały pożegnać się z rywalizacją deblową na ćwierćfinale.


Wyniki

II runda singla:

Zuzanna Pawlikowska (Polska, Q) – Shrivalli Rashmikaa Bhamidipaty (Indie, 7) – 3:6, 6:1, 6:3

Ćwierćfinał debla:

K. Morisaki, N. Sato (Japonia, Japonia, 3) – Z. Pawlikowska, T. Rakotomanga Rakoonah (Polska, Francja) – 7:6(5), 6:2

Pierwszy coming out aktywnego tenisisty w męskim tourze

/ Marek Golba , źródło: https://www.tennis.com/, foto: AFP

Mamy pierwszego aktywnego tenisistę, który dokonał coming outu. Mowa tutaj o Joao Lucasie Reis da Silvie, który dodał na swoich mediach społecznościowych zdjęcie ze swoim partnerem.

Brazylijczyk to 401. tenisista rankingu ATP. W karierze zdobył 2 tytuły rangi ITF w grze pojedynczej, a najwyżej znalazł się na 259. miejscu w maju ubiegłego roku. Kilka dni temu zawodnik opublikował zdjęcie ze swoim partnerem, Gui Sampaio Ricardo, który z zawodu jest modelem. „Wszystkiego najlepszego. Szczęśliwego życia. Kocham Cię bardzo” – napisał w swoim poście da Silva. Post spotkał się z pozytywnymi komentarzami z tenisowego świata. Pogratulowali mu m.in. Thiago Monteiro, Nicolas Mejia czy Gustavo Heide.

24-letni tenisista wygrał w ubiegłym tygodniu turniej Procopio Cup, którego nagrodą była „dzika karta” do kwalifikacji ATP 500 w Rio de Janeiro. Gdyby wystąpił w lutym przed własną publicznością, zostałby pierwszym wyautowanym zawodnikiem, który wystąpi w głównym tourze.

Męski tenis nie ma bogatej historii, jeśli chodzi o przedstawicieli społeczności LGBT+. Ostatnim zawodnikiem, który otwarcie mówił o swojej orientacji jest Brian Vahaly. Amerykański tenisista to były 57. tenisista rankingu ATP i dokonał coming outu w 2017 roku, 10 lat po zakończeniu kariery.

 

 

Naomi Osaka w wywiadzie dla Harper’s Bazaar

/ Łukasz Duraj , źródło: https://harpersbazaar.com.a, foto: AFP.

Naomi Osaka jest nie tylko mistrzynią tenisa, ale także globalną ikoną, która zabiera głos w wielu sprawach, wykraczających poza wąską sferę sportu. Zawodniczka udzieliła niedawno obszernego wywiadu magazynowi Harper’s Bazaar.

Do Australian Open 2025 zostało jeszcze kilka tygodni, ale media na Antypodach już teraz kierują uwagę swoich czytelników na tenis. Na okładce styczniowego numeru Harper’s Bazaar zagości Naomi Osaka, która rozmawiała z dziennikarzami tej gazety.

Tematem przewodnim wywiadu była wolność i to, jak ją zachować, gdy jest się tak sławnym i jednocześnie obciążonym presją oczekiwań, jak Osaka. Japonka mówiła o tej kwestii następująco:

Każdy rozumie wolność inaczej. Moje podejście do tego tematu też nie jest jednolite i zmienia się w zależności od czasu i okoliczności. Wolność to zdolność do odsunięcia od siebie tego, co myślą o tobie inni. Odkąd mam córkę, wolnością jest dla mnie fakt, że mogę swobodnie spędzać z nią czas. Kocham radość w jej oczach i wiem, że jestem dla niej wzorem. Inne głosy nie liczą się dla mnie tak, jak kiedyś. Dziś pytam sama siebie czy – niezależnie od rezultatów – nadal kocham sport, który uprawiam.

– Jestem bardziej pewna moich przekonań i dzięki temu zyskałam więcej osobistej wolności. Nie nakładam na siebie aż tak wiele presji, szybciej dochodzę do siebie po porażkach i umiem nie zgodzić się z innymi. Chcę również być głosem tych, którzy jeszcze nie mają odwagi mówić sami za siebie. Wiem, ile czasu zabrało mi zrozumienie, jakie to ważne.

Sportowcy żyją z wielką presją i oczekiwaniami. To wyzwanie, które może cię przygnieść, ale coraz więcej ludzi słucha, co mamy o tym do powiedzenia. Można to wykorzystać w różny sposób, a ja cenię osoby, które nie boją się burzyć status quo. Można powiedzieć, że sama jestem w tej grupie. Mam nadzieję coś wywalczyć dla kolejnych pokoleń.

– Nick Kyrgios zawsze mówi, co myśli i niczego u siebie nie ukrywa. Cenie w nim tę odwagę. Do tego on ma też inną stronę, którą nie wszyscy znają. Ma wielkie serce i potrafi dzielić się tym, co ma.

– Kampania Maybelline „Brave Together”, w której biorę udział, mnie przekonała, bo pokazuje, że ataki paniki czy depresja to nierzadkie zjawiska. Poczucie, że nie jesteś w tym sam może przynieść pocieszenie, zamiast pogrążyć cię w desperacji i samotności.

– Osiągnięcie celu to dla mnie uświadomienie sobie, że twój własny głos musi mieć dla ciebie pierwszeństwo. Jeśli tak nie jest,nigdy nie dojdziesz tam, gdzie chciałbyś być. Czasem mam dość sławy i rozpoznawalności, ale cenię możliwości, jakie dają. Wiem, że moje słowa docierają do ludzi. To szczęście, że jestem tym, kim jestem – podsumowała Japonka.

Naomi Osaka wygrała Australian Open w 2019 i 2021 roku.