Jenson Brooksby opowiedział o swojej chorobie

/ Izabela Modrzewska , źródło: tennis.com/oprac.własne, foto: AFP

Po prawie dwóch latach nieobecności, Jenson Brooksby planuje powrócić na tour w nadchodzącym sezonie. 

Amerykanin ma na swoim koncie kilka znaczących zwycięstw w turniejach wielkoszlemowych. W 2022 roku znajdował się w top 40 rankingu ATP, jednak z powodu kontuzji i zawieszenia, obecnie jest niesklasyfikowany. 24-latek zamierza rozpocząć nowy sezon od turnieju Challengera w Canberze by lepiej przygotować się do gry w Australian Open.

W rozmowie z Associated Press, Brooksby po raz pierwszy postanowił opowiedzieć o swoich zmaganiach z autyzmem, by uświadomić ludzi czym jest ta choroba. – To oczywiście osobista sprawa i ciężko było mi o tym rozmawiać nawet z osobami, z którymi czułem się komfortowo. Jednak od zawsze myślałem, żeby się tym podzielić i w końcu się na to zdecydowałem – przyznał.

W dalszej części wywiadu dodał, że jako dziecko spędzał ok. 40 godzin tygodniowo z terapeutą, żeby w ogóle zacząć mówić i lepiej radzić sobie w z komunikacją. Choć życie z autyzmem potrafi być trudne, na korcie pomaga mu w sytuacjach „pod presją” i pozwala mu „skupić się na dwóch, trzech konkretnych elementach przez dłuższy okres czasu”.

Terapeutka tenisisty przyznała, że jej pacjent jest obecnie w „bardzo łagodnym spektrum autyzmu” i zrobił ogromny postęp od czasów dzieciństwa.

Next Gen ATP Finals. Niesamowity bój brazylijskiego diamentu!

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Do nieoczekiwanego rozstrzygnięcia doszło dziś wczesnym wieczorem w Dżuddzie. Ze zmaganiami w Arabii Saudyjskiej pożegnał się już na fazie grupowej ubiegłoroczny finalista, Arthur Fils. Oznacza to, że w półfinałach Alex Michelsen zagra z Learnerem Tienem, a Luca Van Assche powalczy z Joao Fonsecą.

20-letni Fils był faworytem starcia ze znajdującym się poza TOP100 Tienem. W tym sezonie Francuz świetnie radził sobie w turniejach dorosłego cyklu. Arthur wygrał dwie imprezy rangi ATP500 (Hamburg, Tokio) oraz dotarł do czwartej rundy Wimbledonu. To wszystko dało mu 20. miejsce w rankingu ATP. 19-letni Amerykanin rywalizował w tym roku głównie na poziomie challengerów.

Learner w dwóch pierwszych setach był praktycznie nieosiągalny dla faworyta tego meczu. O losie zarówno pierwszej, jak i drugiej partii zdecydowały pojedyncze przełamania wywalczone przez Amerykanina w każdym z setów. Francuz w każdej z tych sytuacji miał piłki na odrobienie strat, ale nie był w stanie ich wykorzystać. Tien mógł skończyć sprawę w trzecim secie, ale nie wykorzystał break pointa przy stanie 1:1. Ostatecznie w tie-breaku tenisista z Europy oddał rywalowi zaledwie cztery punkty i wrócił do gry.

W czwartym secie obaj tenisiści mieli break pointy i mogli rozstrzygnąć tego seta, ale obaj wykazali się dużą nieskutecznością w wykorzystywaniu tych szans, przy czym Fils nie wykorzystał aż trzech takich okazji. Ostatecznie o losie tego seta i meczu zdecydował tie-break. W nim panowie szli równo. W końcówce minimalną przewagę wypracował sobie jednak Learner Tien. Francuz obronił pierwszą piłkę meczową, ale drugiej już nie dał rady i sensacja stała się faktem.

W drugim meczu tej grupy Jakub Mensik i Joao Fonseca nie grali już o stawkę. Już przed tym starciem pewny awans miał Brazylijczyk, a Czech z dwoma porażkami nie miał już szans na awans do półfinału. Panowie nigdy wcześniej nie spotkali się światowych kortach. Biorąc pod uwagę ich dyspozycję wyłącznie z tego turnieju, to faworytem był notowany prawie 100 miejsc niżej tenisista z Ameryki Południowej.

Pierwsze dwa sety były bardzo zacięte i wyrównane. W pierwszym Fonseca nie wykorzystał czterech break pointów. Skuteczny nie był również Czech, który nie wykorzystał czterech piłek setowych przy podaniu Brazylijczyka. W tie-breaku szybko na prowadzenie 4-1 wyszedł Mensik. Jego rywal odrobił straty, ale końcówka należała do czeskiego tenisisty. Jakub wykorzystał drugą piłkę setową i zapisał pierwszą partię na swoim koncie.

W drugiej partii najbardziej emocjonujący był kolejny tie-break. W nim Mensik miał cztery piłki setowe i mógł wyjść na prowadzenie 2-0, ale rywal zdołał się obronić, a nawet wywalczył piłkę setową dla siebie, którą niezwłocznie wykorzystał. Po tym secie Fonseca wezwał na kort fizjoterapeutę. Brazylijski tenisista miał pewne problemy z ramieniem. Pomimo problemów serwis Joao i jego rywala był perfekcyjny, a to dało nam kolejny tie-break. Po wyrównanej grze Fonseca wykorzystał drugiego setbola i wyszedł na prowadzenie 2-1.

W kolejnym secie obaj tenisiści serwowali bardzo dobrze. Tak skutecznie, że nie mieliśmy ani jednego break pointa, nie mówiąc już przełamaniu. O wyniku tej partii podobnie jak w przypadku trzech wcześniejszych zdecydował tie-break. W dodatkowej rozgrywce ona początku niewielką przewagę wywalczył Fonseca, który wyszedł na prowadzenie 2-0. Mensik szybko odrobił stratę mini breaka i stopniowo budował swoją przewagę. Ostatecznie to on wywalczył setbola, którego błyskawicznie wykorzystał.

Na początku piątej partii Brazylijczyk błyskawicznie przełamał Czecha, co wraz z jego świetnym serwisem dało mu prowadzenie 2-0. Wydawało się, że Fonseca pewnie rozstrzygnie tę partię na swoją korzyść, ale tak się nie stało. W szóstym gemie Mensik obronił dwie piłki meczowe przy serwisie Brazylijczyka, a następnie wykorzystał decydujący punkt, przełamał rywala i doprowadził do tie-breaka. W dodatkowej rozgrywce na początku na prowadzenie 2-0 wyszedł Brazylijczyk, ale Czech odrobił stratę i od tej pory gra toczyła się już punkt za punkt. Ostatecznie w końcówce lepszy był 18-letni Joao, który zakończył mecz pięknym crossowym forehandem.

Obaj walczyli w tym meczu dwie godziny i 15 minut tak jakby to był finał turnieju wielkoszlemowego. Czeski tenisista miał w tym meczu 43 winnery i 39 niewymuszonych błędów. U Brazylijczyka ten bilans również nie był zły (39-36).


Wyniki

Grupa Niebieska – faza grupowa

Learner Tien (Stany Zjednoczone, 5) – Arthur Fils (Francja, 1) 4:2, 4:2, 3:4(4), 4:3(5)

Joao Fonseca (Brazylia, 8) – Jakub Mensik (Czechy, 3) 3:4(4), 4:3(8), 4:3(5), 3:4(4), 4:3(5)

Tsonga i Monfils: nie byliśmy wystarczająco dobrzy

/ Anna Niemiec , źródło: tennisworldusa.com, foto: AFP

Światowy męski przez wiele lat był zdominowany przez Rogera Federera, Rafaela Nadala, Novaka Dżokovicia i Andy’ego Murraya. Jo-Wilfried Tsonga i Gael Monfils we wspólnej rozmowie zastanawiają się, czego im zabrakło, żeby wygrać chociaż jeden turniej wielkoszlemowy.

Tsonga, który najwyżej w karierze sklasyfikowany był na piątym miejscu w światowym rankingu, zadebiutował w finale Wielkiego Szlema, gdy miał 22 lata. W 2008 roku w Melbourne w półfinale bez straty seta pokonał Nadala, ale w pojedynku decydującym o tytule musiał uznać wyższość Dżokovicia. W kolejnych latach Francuz jeszcze pięciokrotnie docierał do najlepszej czwórki najważniejszych imprez na świecie, ale nie był już w stanie zrobić następnego kroku.

Dlaczego nigdy nie wygrałem Wielkiego Szlema? Po prostu nie byłem wystarczająco dobry – szczerze odpowiedział. – Czy byłem wystarczająco dobry, żeby znaleźć się tam, gdzie byłem? Tak, ponieważ osiągnąłem to, co osiągnąłem. Jednak jeśli nie zrobiłeś kroku dalej, to znaczy, że nie byłeś wystarczająco dobry, bez względu na okoliczności. Tenis zdecydował.

Z opinią swojego byłego kolegi z reprezentacji zgadza się Monfils, który dwukrotnie występował w półfinałach wielkoszlemowych. W Paryżu w 2008 roku zatrzymał go Nadal, a osiem lat później w Nowym Jorku Dżoković. – Wielka Czwórka była lepsza od nas. Zazwyczaj nie byliśmy wystarczająco dobrzy, żeby pokonać jednego, a co dopiero dwóch czy trzech. Gdy mieliśmy świetny tydzień, miałeś szanse pokonać jednego, może dwóch, ale trzeci to zawsze było już za dużo. Szczególnie do trzech wygranych setów. To jest lekkie niedopowiedzenie, ale mówimy o legendach naszego sportu.

Francuz nie zapomina jednak również o tym, że w ostatnich latach byli tenisiści, którym udało się przełamać dominację Szwajcara, Hiszpana, Serba i Brytyjczyka. – Oprócz Wielkiej Czwórki, tylko trzech gości z naszej generacji wygrało Wielkiego Szlema: Stan Wawrinka, Marin Czilić i Juan Martin Del Potro Stan the Man nie bez powodu zasłużył na swój pseudonim, bo grał porywająco w tenisa. Czilić, gdy wygrywał, był wyjątkowy. Del Potro również! Nie mam problemy z tym, żeby przyznać, że oni byli lepsi niż my. W końcu zdobyli tytuły wielkoszlemowe, rywalizując z legendami – zakończył Monfils

Next Gen ATP Finals. Ubiegłoroczny półfinalista nadal w grze

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Luca van Assche dzięki wygranej z Nisheshem Basavareddym awansował do drugiego z rzędu półfinału tej imprezy. Pechowo swoją przygodę w Dżuddzie zakończył Juncheng Shang.

Grupa Czerwona

20-letni Francuz przegrał pierwszego seta z rok młodszym Amerykaninem. Panowie przełamali się w tej partii po razie. Luca obronił trzy piłki setowe przy stanie 3:2 dla amerykańskiego tenisisty. W tie-breaku Basavareddy zdominował wydarzenia na korcie, oddał rywalowi zaledwie dwa punkty i wykorzystując czwartą piłkę setową, zamknął tę partię. W drugim secie obaj tenisiści mieli wiele szans na wywalczenie przewagi, ale żadnemu ta sztuka się nie udała. Van Assche miał trzy piłki setowe przy serwisie Nishesha, ale ten zdołał się obronić.

W tie-breaku jako pierwszy przy stanie 6-5 setbola miał Amerykanin. Nie wykorzystał go i chwilę później do ofensywy przeszedł Francuz. Czwartą piłkę setową dla rywala, Basavareddy obronił, ale przy piątej nie miał już nic do powiedzenia. Kolejne dwa sety były wyrównane, ale z zarysowującą się przewagą notowanego na 128. miejscu w rankingu tenisisty z Europy. W obu do zwycięstwa Francuzowi wystarczyło po jednym przełamaniu. Amerykanin obronił dwie piłki meczowe, ale kolejną Luca już wykorzystał.

Drugi mecz w tej grupie skończył się bardzo szybko. Faworyt do tytułu Alex Michelsen grał z Junchengiem Shangiem, który już z marzeniami o wygranej w tej imprezie się pożegnał. Panowie przed tym meczem grali ze sobą dwukrotnie i w obu tych starciach górą był Amerykanin. Dzisiejszy pojedynek Alex również rozpoczął solidnie, bo od straty zaledwie jednego gema. Chińczyk już od początku musiał bronić się przed stratą podania. Raz ta sztuka mu się udała, ale za drugim razem już nie. Shang obronił pierwszą piłkę setową, ale drugą już faworyt meczu wykorzystał. Po rozegraniu dwóch gemów w kolejnej partii 19-letni tenisista z Azji został zmuszony do poddania spotkania z powodu kontuzji.

 

 


Wyniki

Grupa Czerwona – faza grupowa

Alex Michelsen (Stany Zjednoczone, 2) – Juncheng Shang (Chiny, 4) 4:1, 1:1 krecz

Luca van Assche (Francja, 6) – Nishesh Basavareddy (Stany Zjednoczone, 7) 3:4(2), 4:3(7), 4:2, 4:2

Tenisowe gwiazdy w Final Four LOTTO SuperLIGI

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: materiał prasowy LOTTO SuperLIGI, foto: LOTTO SuperLIGA

Znamy już składy drużyn, które w weekend powalczą o tytuł drużynowego mistrza Polski w tenisie. Zgodnie z zapowiedziami, w trakcie turnieju Final Four LOTTO SuperLIGI w Łodzi nie zabraknie znanych nazwisk. Bilety na to wyjątkowe wydarzenie dostępne są poprzez platformę www.eventim.pl.

W finałowym turnieju LOTTO SuperLIGI udział wezmą cztery drużyny: WKT MERA Warszawa, BKT ADVANTAGE Bielsko-Biała, CALISIA TENNIS TEAM Kalisz oraz PTP Łódź. W sobotę zmierzą się one ze sobą w dwóch półfinałach, które zostaną rozegrane na kortach AZS-u Łódź. Początek rywalizacji już od godziny 10. Zwycięzcy awansują do wielkiego finału, który pierwszy raz w historii odbędzie się w łódzkiej Atlas Arenie.

Znane nazwiska w Final Four LOTTO SuperLIGI

Mistrzowskiego tytułu bronić będzie BKT Advantage Bielsko-Biała. To zespół, który do finałowego turnieju zgłosił zdecydowanie najliczniejszy, bo aż 21-osobowy skład. Barw drużyn z Bielska-Białej bronić będą m.in. Łukasz Kubot, Katarzyna Kawa, Maja Chwalińska czy Petra Martić, czyli gwiazdy światowego formatu, znane z występów w największych turniejach na całym świecie.

Jesteśmy przygotowani, mamy konkretny cel i przyjedziemy do Łodzi, by go zrealizować – powiedziała Aleksandra Musiał z BKT Advantage Bielsko-Biała.

Pozostałe drużyny zamierzają pokrzyżować plany faworyta i trzeba uczciwie przyznać, że nie są bez szans.

Bardzo silna będzie Mera Warszawa, w której składzie jest m.in. Martyna Kubka, zdobywczyni 10 deblowych tytułów w tym sezonie. Oprócz niej na korcie zobaczymy doświadczoną i utytułowaną Alicję Rosolską, a także bardzo mocny skład męski na czele z wracającym do wysokiej formy Kamilem Majchrzakiem i Piotrem Pawlakiem.

Sporo po turnieju finałowym obiecują sobie w PTP Łódź, w którym skorzystano z możliwości wzmocnienia kadry przed decydującymi spotkaniami.

Naprawdę bardzo poważnie traktujemy ten turniej i dlatego postawiliśmy na specjalistów od konkretnych rodzajów tenisa – rozdzielamy gry singlowe od deblowych. Wszystko po to, by zaskoczyć faworytów i pokazać, że w lidze pojawiła się nowa siła, która co roku będzie walczyła o mistrzostwo – zapowiedział Paweł Holwek.

Gospodarze z PTP Łódź również będą mieli kim postraszyć, bo do drużyny dołączył jeden z najbardziej obiecujących młodych polskich tenisistów, czyli Maks Kaśnikowski. Oprócz niego, warto zwrócić uwagę na Alionę Bolsovą, która na swoim koncie ma już pięć deblowych tytułów rangi WTA 125.

Napsuć krwi teoretycznie mocniejszym rywalom może ostatni z uczestników Final Four, czyli Calisia Tennis Team Kalisz. To ubiegłoroczny wicemistrz Polski, który ma w swoim składzie bardzo ambitnych tenisistów z Czech m.in. Karolinę Kubanovą czy Jiri’ego Barnata.

Wielkich emocji zapewne dostarczą już sobotnie półfinały. Niedzielne danie główne, czyli wielki finał turnieju Final Four LOTTO SuperLIGI 2024 będzie natomiast fantastycznym zwieńczeniem całorocznej rywalizacji.

Składy na FINAL FOUR LOTTO SuperLIGA:

PTP Łódź: Aliona Bolsova, Darja Semenisteja, Valeria Olianowskaia, Maks Kaśnikowski, Szymon Walkow, Karol Drzewiecki.

WKT MERA Warszawa: Martyna Kubka, Daria Snigur, Alicja Rosolska, Kamil Majchrzak, Daniel Michalski, Piotr Pawlak, Jan Zieliński, Aleksandra Zuchańska

BKT ADVANTAGE Bielsko Biała: Linda Noskova, Maja Chwalińska, Katarzyna Kawa, Linda Klimovicova, Daria Kuczer, Magda Baniak, Victoria Hruncakova, Tomas Machac, Jozef Kovalik, Viri Veseley, Łukasz Kubot, David Polijak, Jakub Jędrzejczak, Jiri Lehecka, Paweł Ciaś, Petra Martić, Marta Leśniak, Mikołaj Migdalski, Zdenek Kolar, Alec Beckley, Jesika Maleckova.

CALISIA TENNIS TEAM Kalisz: Ivana Sebestova, Karolina Kubanova, Vanessa Sulcova, Valeryia Darashuk, Juri Barnat, Michał Matuszewski, Petr Hajek, Jan Werbiński.

World Tennis League. Świątek z Badosą zdeklasowane w rywalizacji deblowej

/ Barbara Hofman , źródło: Worldtennisleague.com/opracowanie własne, foto: AFP

Iga Świątek w parze z Paulą Badosą z teamu „Orłów” (Eagles) przegrały z duetem Aryną Sabalenką i Mirrą Andriejewą z „Jastrzębi” (Hawks) 1:6. Był to kolejny mecz pokazowego turnieju World Tennis League rozgrywanego w Abu Zabi.

Liderka rankingu wraz z Andriejewą od początku pokazywały swoją zdecydowaną przewagę. „Jastrzębie” grały bardzo swobodnie. Zwyczajowe mocne uderzenia Aryny Sabalenki wraz ze sprytną grą dobrze radzącej sobie w konkurencji deblowej Mirry dały fenomenalne efekty. „Orły” zanotowały jednego, honorowego gema serwisowego pod koniec seta, lecz później efektowny serwis Białorusinki zadecydował o zwycięstwie i kolejnym punkcie dla reprezentacji „Jastrzębi”. Mecz zakończył się zaledwie po 25 minutach, a polsko-hiszpański duet pożegnał się z kortem z grymasem na twarzy.

Wiceliderka światowego rankingu Iga Świątek w parze z Paulą Badosą w czwartek przegrały 5:7 z Jasmine Paolini i Simoną Halep (Włochy, Rumunia). Potem jednak Polka zapisała punkty dla swojej drużyny po zwycięskiej, pełnej emocji dogrywce z Paolini 7:6.

Reszta meczów drużyny „Jastrzębi” nie wyglądała dużo lepiej. W drugim piątkowym starciu Aryna Sabalenka zwyciężyła 6:2 ze swoją najlepszą przyjaciółką Paulą Badosą, a następnie skład deblowy Thompson/Nagal wygrał 6:4 z duetem Tsitsipas/Szewczenko. Jedynie Szewczenko obronił punkty swojej drużyny, pokazując swoją przewagę nad Nagalem 6:2. Ostatecznie „Jastrzębie” wygrali całą rywalizację z „Orłami” 21:14.

W turnieju w Abu Zabi biorą udział jeszcze dwie drużyny. W skład „Kani” (Kites) wchodzi m.in. Jasmine Paolini, a „Sokołów” (Falcons) m.in. Kazaszka Jelena Rybakina i Rosjanin Andriej Rublow. W niedzielę najlepsze dwie z czterech drużyn zmierzą się w finale. Każde spotkanie składa się z czterech setów. Jednego obowiązkowo grają singlistki, jednego singliści, a w dwóch pozostałych rywalizują deble lub miksty, o czym decyduje losowanie monetą.

Turniej World Tennis League rozgrywany jest od 2022 roku. W drugiej edycji zwyciężyła drużyna „Orłów”, w składzie z Miedwiediewem, Kenin, Rublowem i Andriejewą.


Wyniki

Eagles – Hawks 21:14

A. Sabalenka, M. Andriejewa – I. Świątek, P. Badosa 6:1

Next Gen ATP Finals. Mensik wezwany do kontroli antydopingowej w środku meczu

/ Jarosław Truchan , źródło: x.com/josemorgado, foto: AFP

Bezprecedensowa sytuacja wydarzyła się w czwartek podczas rozgrywanego w Arabii Saudyjskiej Next Gen ATP Finals. Podczas meczu Jakuba Mensika z Arthurem Filsem, Czech został poproszony o wykonanie testu antydopingowego… w trakcie rozgrywania spotkania. Wywołało to zaskoczenie nawet u sędziego.

Do zdarzenia doszło podczas przerwy pomiędzy drugim a trzecim setem. 19-latek udał się do szatni, a po powrocie od razu skierował kroki w stronę głównego arbitra. Mensik wyznał, że został poproszony o wykonanie testu antydopingowego podczas trwającej trzy minuty tzw. „przerwy toaletowej”. Nacho Forcadell, sędzia stołkowy, wyglądał na zszokowanego tą informacją. Nie wiadomo jak bardzo to zdarzenie wpłynęło na reprezentanta Czech. Po powrocie do gry Mensik przegrał spotkanie z Filsem w trzech setach.

Nigdy wcześniej nie doszło do podobnej sytuacji. Niekiedy wychodziło na jaw, że tenisistów proszono o wykonanie testu antydopingowego w momencie gdy mecze były przerywane opadami deszczu, co również budziło powszechne oburzenie. Miejmy nadzieję, że czwartkowy incydent był jednorazowy i nigdy więcej się nie powtórzy. Takie sytuacje mają bowiem bezpośredni wpływ na przebieg rywalizacji.

Navi Mumbai. Porażka Zuzanny Pawlikowskiej

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/itftennis.com, foto: Artur Rolak

Zuzanna Pawlikowska przegrała w ćwierćfinale turnieju ITF rozgrywanego w indyjskiej miejscowości Navi Mumbaj. Polka przegrała z Thasaporn Naklo i pożegnała się z rywalizacją.

19-letnia Polka i cztery lata starsza tenisistka z Tajlandii nigdy wcześniej nie spotkały się na zawodowych kortach. Delikatną faworytką dzisiejszego starcia była sklasyfikowana w TOP500 Naklo. W pierwszym secie obie tenisistki miały spore kłopoty serwisowe, co poskutkowało wieloma przełamaniami. Zuzanna wywalczyła tych przełamań trzy. Niestety Tajka była o jedno lepsza. W ostatnim gemie Thasaporn przełamała Pawlikowską do zera. To zakończyło pierwszego seta.

W pierwszej połowie drugiego seta obie tenisistki raziły nieskutecznością w wykorzystywaniu break pointów. Z pięciu takich okazji nie wykorzystały ani jednej. To zmieniło się w drugiej połowie seta. Wtedy to z serwisem obu tenisistek stało się coś złego. Panie traciły swoje podania seryjnie i tutaj niestety dla Polki też lepsza była rywalka. Zuzanna dwukrotnie przełamała Naklo. Tajka niestety odebrała podanie naszej zawodniczce o jeden raz więcej. Polka obroniła pierwszą piłkę meczową, ale przy drugiej Thasaporn była już bezbłędna.


Wyniki

Ćwierćfinał gry pojedynczej Navi Mumbai W50

Thasaporn Naklo (Tajlandia) – Zuzanna Pawlikowska (Polska, Q) 7:5, 7:5

ATP podsumowało rok programu „Baseline”

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.atptour.com/, własne, foto: AFP.

Władze ATP podsumowały pierwszy rok działania programu „Baseline”. Z inicjatywy zadowoleni są zarówno sternicy organizacji, jak i gracze.

Program „Baseline” to systemowe finansowe wsparcie dla zawodników, sklasyfikowanych do 250. miejsca w rankingu. Dzięki niemu gracze, którzy mają problemy z pieniędzmi, mogą otrzymać fundusze, pozwalające na kontynuowanie kariery.

Beneficjenci programu dzielą się na trzy grupy. Pierwszą stanowią tenisiści, którzy zmieścili się w danym rejonie rankingu, a mimo to nie zarobili ustalonej kwoty; drugą zawodnicy kontuzjowani, którym urazy nie pozwoliły startować w turniejach i zarabiać, a trzecią obiecujący gracze, którzy pierwszy raz przebili się do miejsca 125. lub wyżej.

Zgodnie z raportem ATP, z programu wypłacono łącznie 1,3 miliona dolarów. Siedemnastu graczy skorzystało z pieniędzy z pierwszego filaru, czyli uzupełnienia kwoty potrzebnej do uzyskania wyznaczonego dochodu gwarantowanego, trzech otrzymało wsparcie podczas leczenia kontuzji, a siedmiu nagrodzono za znaczny postęp i awans do pierwszej sto dwudziestki piątki rankingu.

Wśród korzystających z programu znalazł się Bernabé Zapata Miralles, który powiedział:

Jako profesjonalista skupiasz się na wynikach, ale gdy musisz wygrywać, by się utrzymać, rozwój bywa trudny. Program „Baseline” daje nam komfort finansowy, zwłaszcza, gdy przytrafi się kontuzja. Czujemy teraz mniej niepewności, a sam pomysł jest przełomowy. Czekam, jak rozwinie się w kolejnych latach.

Aprobatę dla „Baseline” wyraził także młody Serb Hamad Medjedović:

Wybicie się na wysoki poziom jest w tenisie niezwykle trudne. To wiele lat pracy i często bywa ciężko. Program mocno pomaga wypełnić potencjał danego zawodnika. Pozwala ci na lepsze gospodarowanie zasobami i inwestycje w siebie.

O sukcesie inicjatywy mówił także prezes ATP Andrea Gaudenzi:

Ten program to czynnik znacznie zmieniający ekonomię codziennego życia tenisisty. Pomagamy graczom pokonać trudności i skupić się na rozwoju sportowym, niezależnie od tego, czy próbują się przebić do czołówki czy zatrzymały ich kontuzje. Wypłacona kwota pokazuje, że już robimy różnicę,a nasze plany na rok 2025 są jeszcze ambitniejsze.

W 2025 roku ATP zamierza podwyższyć kwoty minimalnych wynagrodzeń, do których będzie można otrzymać wyrównanie z programu. Będzie to 200 tysięcy dolarów dla graczy z miejsc 101-175 i 100 tysięcy tysięcy dolarów dla tenisistów z miejsc 176-250. Próg dla pierwszej setki pozostanie na poziomie 300 tysięcy dolarów. Nowe progi oznaczają, że wszyscy gracze, którzy ukończyli rok 2024 w top 250, zarobią w 2025 roku co najmniej 100 000 dolarów, pod warunkiem, że rozegrają co najmniej piętnaście turniejów.