Naomi Osaka nie wyklucza zakończenia kariery po sezonie 2025

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/apnews.com, foto: AFP

Japonka, która wygrała cztery turnieje wielkoszlemowe (2x Australian Open, 2x US Open) w wywiadzie, którego udzieliła przed rozpoczęciem turnieju w Auckland, nie wykluczyła zakończenia kariery jeśli jej wyniki nie będą satysfakcjonujące.

27-letnia Osaka zagra w pierwszym turnieju od czasu kontuzji, której doznała podczas jesiennego turnieju w Pekinie. Na konferencji prasowej przed rozpoczęciem turnieju Naomi powiedziała, że z pokorą przyjęła swoje wyniki z ubiegłego sezonu. Japonka wróciła wtedy z 15-miesięcznej przerwy macierzyńskiej i tamten sezon zakończyła na 58. miejscu w rankingu WTA.

– Nie sądzę, że jestem typem tenisistki, która trzyma się czegoś kurczowo. Mam ogromny szacunek do innych tenisistek w Tourze, ale wiem też, że w tym momencie życia, w którym się znajduję, jeśli nie będę powyżej pewnego rankingu, nie widzę siebie grającej długo. Wolę spędzić czas z córką, jeśli wiem, że nie jestem tam, gdzie powinnam być i czuję, że mogę być.

Ubiegły sezon Japonka skończyła z bilansem 22 wygranych i 17 porażek, a jej najlepszymi wynikami były ćwierćfinały w Doha i Hertogenbosch. O minionym sezonie Naomi powiedziała:

– Myślę, że ubiegły sezon nie był dla mnie taki, jak powinien, ale też pomógł mi się rozwinąć. Pracowałam o wiele ciężej niż kiedykolwiek wcześniej. Osiąganie wyników poniżej pewnego pułapu było więc odrobinę bolesne. Mimo tego czuję, że się rozwijam i ciągle uczę. Jestem podekscytowana tym, co się wydarzy w nowym sezonie. Rozegrałam kilka naprawdę dobrych meczów. Ludzie wciąż pytają mnie o mecz z Igą w Paryżu. Cieszę się, że dałam kibicom jakieś wspomnienia.

Naomi potwierdziła również, że pomimo kontuzji nadal kocha tenisa.

– Gram w tenisa odkąd skończyłam trzy lata i w dużej mierze zawdzięczam to moim rodzicom. Nie wyobrażam sobie siebie robiącą coś innego. Kiedy miałam przerwę, robiłam inne rzeczy, ale zdałam sobie sprawę, że tęsknię za tenisem. To był moment, kiedy uświadamiasz sobie, że musisz coś robić, a mimo to bardzo to kochasz.

 

 

Rybakina: codziennie uczę się czegoś nowego

/ Anna Niemiec , źródło: tennisworldusa.com, foto: AFP

Jelena Rybakina na konferencji prasowej przed WTA Finals ogłosiła, że jej nowym trenerem będzie Goran Ivanisević. W Rijadzie Chorwata jeszcze nie było, ale okres przygotowawczy w Dubaju przepracowali już razem.

Spędziliśmy razem już kilka tygodni i to jest naprawdę zabawny facet. Wciąż jest za wcześnie, żeby mówić o pracy, którą zrobiliśmy, ale naprawdę solidnie przepracowaliśmy okres przygotowawczy. Mam nadzieję, że będzie widać to na korcie – skomentowała nową współpracę Kazaszka, która rozpoczęła sezon od zwycięstwa nad Jessiką Boozas Maneiro w United Cup.

Ivanisević przez kilka ostatnich sezonów pracował z Novakiem Dżokoviciem, z którym zdobyli wspólnie dwanaście tytułów wielkoszlemowych. Chorwat jako zawodników również mógł się cieszyć z takiego trofeum. W 2001 roku okazał się bezkonkurencyjny na wimbledońskiej trawie.

Jak mówiłam, nie minęło jeszcze dużo czasu, ale korzystam z jego doświadczenia nie tylko trenerskiego, ale również zawodniczego. Dla mnie ciekawe jest to, jak na przykład przygotowywał się do meczów na turniejach. Codziennie uczę się od niego czegoś nowego i mam nadzieję, że ten sezon ułoży się po naszej myśli – zakończyła.

Sabalenka o relacji z Igą Świątek

/ Izabela Modrzewska , źródło: tennisworldusa.org/oprac.własne, foto: AFP

Aryna Sabalenka opowiedziała o tym, co przyczyniło się do ocieplenia stosunków z polską tenisistką. 

Od kilku lat obie zawodniczki są dla siebie największymi rywalkami. Jeszcze niedawno ich relacja była czysto sportowo, jednak w ostatnim czasie zaczęła ona ewoluować. Podczas konferencji prasowej w Brisbane, Białorusinka przyznała, że przełomowym momentem było wspólne wideo.

Wszystko zaczęło się podczas WTA Finals. Poprosiłam ją o nagranie na Tik Toka. Stwierdziłam, że zapytam i zobaczę co się stanie. Pomyślałam, że powinnyśmy się trzymać razem, cieszyć się tą rywalizacją i nie być dla siebie zbyt surowe. Zrobiłyśmy to i od tego czasu miałyśmy kilka wspólnych treningów. Po jednym z nich miałam zajęcia fitness i Iga stwierdziła, że może do nas dołączyć.  Nagrałyśmy to i opublikowałyśmy w sieci.

26-latka dodała, że wiceliderka rankingu jest „bardzo miłą osobą” i poznawanie jej jest dla niej przyjemnością.

United Cup. Amerykanie lepsi od Kanady w nocnym meczu

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/www.unitedcup.com, foto: AFP

Ostatni mecz trzeciego dnia zmagań zakończył się grubo po północy czasu australijskiego. Kibice zgromadzeni na trybunach oraz przed telewizorami nie mają czego żałować, ponieważ mecz, w którym Stany Zjednoczone ostatecznie wygrały z Kanadą, dostarczył niesamowitych emocji.

Z dużej chmury mały deszcz

Jako prawdziwy hit zapowiadało się spotkanie Coco Gauff i Laylah Fernandez. Panie grały ze sobą dotychczas raz i miało to miejsce jeszcze w czasach juniorskich. We French Open juniorek 2018 górą w dwóch setach była Amerykanka. Kibice wiele spodziewali się po tym starciu ze względu na bardzo dobrą formę Coco i zwyżkującą formę Leylah. Niestety spotkało ich małe rozczarowanie, ponieważ starcie miało dosyć jednostronny przebieg.

Już w pierwszym gemie inauguracyjnej partii Coco miała break pointa i mogła przełamać Kanadyjkę. Fernandez zdołała się obronić, ale tylko na chwilę. W trzecim gemie faworytka dopięła swego i wywalczyła przełamanie, które dało jej delikatną przewagę. W szóstym gemie tenisistka z Kanady miała dwa break pointy na odrobienie strat, ale doświadczona Gauff oba je obroniła. Los seta rozstrzygnął się w ostatnim gemie, w którym Amerykanka szybko wywalczyła i wykorzystała break pointa, który był jednocześnie piłką setową.

W drugim secie 20-latka zdecydowanie podniosła poziom swojej gry. Coco, poprawiła serwis i stała się jeszcze groźniejsza przy returnach. W efekcie Fernandez straciła swoje podanie dwa razy na początku i na końcu partii, a mogła stracić jeszcze raz, ale zdołała się obronić. Wobec świetnej postawy serwisowej rywalki Leylah nie była w stanie odrobić tych strat i ostatecznie po godzinie i 37 minutach gry skapitulowała, kiedy 4. tenisistka na świecie wykorzystała pierwszą piłkę meczową.

Felix przedłuża nadzieje

Prawdziwą ponad dwugodzinną bitwę zafundowali swoim kibicom Taylor Fritz i Felix Auger-Aliassime. Presja w tym spotkaniu była zdecydowanie po stronie Kanadyjczyka. Jego porażka oznaczałaby porażkę całego zespołu. Panowie dotychczas na korcie spotkali się dwa razy. Oba te mecze wygrał Amerykanin, ale miało to miejsce dwa lata temu. Tak naprawdę wskazanie faworyta tego meczu było wyjątkowo trudne.

Los pierwszego seta rozstrzygnął się na jego początku. Już w pierwszym gemie Taylor wywalczył przełamanie ze stratą zaledwie jednego punktu. Od tego momentu panowie zgodnie wygrywali swoje podania. Siła serwisu obu tenisistów była tak potężna, że już do końca tej partii nie widzieliśmy w niej nawet jednego break pointa. Ostatecznie Amerykanin utrzymał minimalną przewagę i zakończył tę partię przy pomocy pierwszej piłki setowej po 41 minutach gry.

Wydawało się, że drugi set będzie miał podobny przebieg. Początkowo obaj tenisiści serwowali bardzo dobrze. Nieoczekiwanie w piątym gemie Fritz wykorzystał trzeciego breaka i wywalczył przełamanie, które dało mu prowadzenie 3:2. Końcówka tego seta należała jednak do Felixa. Kanadyjczyk błyskawicznie przełamał podanie rywala i później wygrał swojego gema serwisowego bez straty punktu. W kolejnym gemie znów serwował Taylor. Amerykanin obronił pierwszą piłkę setową, ale drugiej Auger-Aliassime już nie zmarnował, a to dało mu seta i wyrównanie w meczu.

Decydująca partia miała podobny przebieg jak pierwsza. Początkowo obaj tenisiści serwowali jak maszyny. W szóstym gemie Kanadyjczyk ze stratą zaledwie punktu przełamał podanie rywala. Felix tej przewagi nie wypuścił już do końca spotkania. W dziewiątym gemie przy swoim serwisie Kanadyjczyk wyszedł na prowadzenie 40:0, co dawało mu trzy piłki meczowe. Dwie z nich Amerykanin obronił i zaczynało się robić ciekawie. Przy trzeciej Felix już błędu nie popełnił. Wygrał ten trudny mecz i dał szansę na wygraną swojej drużynie.

Wisienka na torcie

Mając na uwadze to, że gra mieszana decydowała o zwycięstwie w całym meczu, kapitanowie obu drużyn postanowili o wystawieniu tego, co mają najlepsze. W związku z tym na korcie w Perth ponownie pojawili się tenisiści i pojawiły się tenisistki, o których była mowa w poprzednich akapitach tego tekstu. Większe doświadczenie znajdowało się po stronie pary amerykańskiej. Gauff i Fritz grali ze sobą po raz ostatni w trakcie igrzysk w Paryżu, gdzie dotarli do ćwierćfinału. Wówczas po drugiej stronie kortu również stał Auger-Aliassime, ale jego partnerką była wtedy Gabriela Dabrowski.

Pierwszy set był bardzo wyrównany. Już w pierwszym gemie serwisowym Kanadyjczyków ich przeciwnicy mieli breaka, ale Fernandez i Auger-Aliassime zdołali się obronić. Jak się okazało tylko na chwilę.Już w szóstym gemie Gauff i Fritz przełamali rywali i wyszli na prowadzenie 4:2. Amerykanie również długo nie cieszyli się przewagą, ponieważ już chwilę później Kanadyjczycy odrobili stratę. Coco i Taylor mieli jeszcze dwie szanse na zbudowanie przewagi w ósmym gemie, ale obie Leylah i Felix obronili. O wyniku seta zdecydował tie-break. W nim już jednak dominowali Gauff i Fritz, którzy oddali rywalom zaledwie dwa punkty.

Drugi set rozpoczął się bardzo nerwowo dla obu duetów. Początek tej partii obfitował w break pointy i przełamania. Każdy z duetów wywalczył po jednym przełamaniu. Dalsza część seta toczyła się spokojnie. Amerykanie i Kanadyjczycy pewnie wygrywali swoje gemy serwisowe. Taka sytuacja miała miejsce aż do 11. gema. W nim Coco i Taylor przełamali rywali ze stratą zaledwie jednego punktu. To dało im prowadzenie 6:5 i szansę na zakończenie meczu przy własnym podaniu. Fernandez, wyrzucając piłkę na aut, dała Amerykanom piłkę meczową. Tę okazję wykorzystał Taylor Fritz, kiedy po jego akcji przy siatce Felix Auger-Aliassime posłał piłkę w siatkę.


Wyniki

Grupa A Stany Zjednoczone – Kanada 2:1

Coco Gauff – Leylah Fernandez 6:3, 6:2

Taylor Fritz – Felix Auger-Aliassime 4:6, 7:5, 6:3

C.Gauff/T.Fritz – L.Fernandez/F.Auger-Aliassime 7:6(2), 7:5

 

 

Nadal szczerze o swoim zakończeniu kariery. „Jestem bardzo podekscytowany tym nowym rozdziałem w moim życiu”

/ Szymon Stępień , źródło: www.tennis365.com, foto: AFP

Z pewnością wielu kibiców na świecie wciąż nie dowierza, że Rafael Nadal zakończył swoją karierę. Od jego ostatniego meczu minął już ponad miesiąc. Jak podkreśla teraz sam Hiszpan, był on w pełni przygotowany na oficjalne pożegnanie z dyscypliną”.

19 listopada 2024 roku – tego dnia rozegrano mecz, w którym 22-krotny mistrz wielkoszlemowy zmierzył się z Botikiem van de Zandschulpem podczas finałów Davis Cup w hiszpańskiej Maladze. Holender okazał się tego dnia lepszy, kończąc tym samym profesjonalną karierę Nadala, która trwała ponad 23 lata.

Warto wspomnieć, że były lider rankingu ATP w 2024 roku wziął udział w ośmiu turniejach, a w 2023 roku rozegrał zaledwie cztery mecze. Było to spowodowane różnymi dolegliwościami fizycznymi, które doskwierały mu od czasu zdobycia 92. i ostatniego tytułu w karierze podczas French Open 2022. Niemniej jednak, jak podkreślił w wywiadzie dla „The National”, dał z siebie wszystko”, aby zakończyć karierę w spokoju.

– To ważne, że byłem gotowy w 100%. Ostatnie półtora roku było bardzo trudne z powodu braku możliwości regularnych treningów i rywalizacji na poziomie, do którego jestem przyzwyczajony – mówił tenisista z Majorki.

– Ale jestem w pełni spokojny, że starałem się jak najlepiej do ostatniego dnia, aby odnieść sukces i być z siebie bardzo zadowolonym – dodał.

Jakie plany na przyszłość ma 38-latek? Rafa wyjaśnia to w następujący sposób:

– Jestem bardzo podekscytowany tym nowym rozdziałem w moim życiu. To jeszcze zbyt wcześnie, aby o tym mówić, ponieważ przestałem grać w tenisa dopiero miesiąc temu, ale jestem bardzo podekscytowany i właśnie teraz organizuję swoją przyszłość – powiedział 14-krotny mistrz French Open.

– Rozumiem jednak, że w życiu ważne jest, aby mieć motywację i cele, dlatego już przygotowałem swoją przyszłość – podsumował.

United Cup. Pewne zwycięstwo Włoch, Szwajcaria za burtą

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/www.unitedcup.com, foto: AFP

Po zwycięstwach w Pucharze Federacji i Pucharze Davisa ekipa Włoch bardzo poważnie zasygnalizowała chęć sięgnięcia po kolejne drużynowe trofeum, tym razem w United Cup. Dziś włoska drużyna nie dała większych szans Szwajcarii.

Pierwszy punkt dla Włoch zdobył Flavio Cobolli. 22-latek bez większego trudu pokonał swojego rówieśnika, Dominica Strickera. O losach pierwszego seta zdecydowały przełamania wywalczone przez włoskiego tenisistę w pierwszym i ostatnim gemie. Szwajcar wykazał się nieskutecznością w wykorzystywaniu break pointów. Stricker miał cztery szanse na odrobienie strat, ale żadnej z nich niestety dla niego nie wykorzystał.

Dużo więcej walki obserwowaliśmy w drugim secie. W nim obaj tenisiści zdecydowanie poprawili serwis. To przełożyło się na brak przełamań i zaledwie jednego breaka w 12. gemach. W siódmym gemie szansę na zdobycie przewagi miał tenisista szwajcarski. Niestety dla niego po raz kolejny z podarowanej okazji nie skorzystał. O losie seta zdecydował więc tie-break. W nim na korcie karty rozdawał już wyłącznie Flavio. Włoch oddał rywalowi zaledwie dwa punkty i po godzinie i 30 minutach zakończył spotkanie przy pomocy pierwszego meczbola.

Zderzenie z rzeczywistością

W singlu pań zmierzyły się Jasmine Paolini i Belinda Bencic. Dla Szwajcarki wracającej po przerwie macierzyńskiej spotkanie z Włoszką było pierwszym, w którym Belinda grała z tenisistką tak wysoko klasyfikowaną. Jeśli to miał być sprawdzian dla mistrzyni olimpijskiej z Tokio, pokazujący ile jej jeszcze brakuje do najlepszych to trzeba uczciwie przyznać, że jeszcze bardzo dużo. Panie grały ze sobą dotychczas dwa razy i oba mecze wygrała Bencic, ale miało to miejsce dosyć dawno, bo w 2018 i 2022 roku.

W pierwszym secie Paolini dwukrotnie przełamała rywalkę i błyskawicznie wyszła na prowadzenie 4:0. Bencic miała breaka i mogła zmniejszyć rozmiar strat, ale Paolini się obroniła. W piątym gemie Szwajcarka wywalczyła przełamanie i wydawało się, że może zaczepić się w tym meczu. Niestety dla niej końcówka należała do Włoszki. Jasmine po raz trzeci odebrała podanie Szwajcarce i po chwili już przy własnym podaniu skończyła seta.

Przebieg drugiego seta wyglądał podobnie jak w pierwszym. Paolini już od początku narzuciła mocne tempo gry, co przyniosło jej pozytywny skutek w postaci prowadzenia 3:0. Podobnie jak w pierwszym secie Belinda zdołała przełamać podanie Jasmine. Ta jednak dołożyła jeszcze dwa kolejne przełamania i ostatecznie wykorzystując drugą piłkę meczową, zakończyła to spotkanie. Szwajcarska tenisistka nie wygrała w tym meczu ani jednego gema przy własnym serwisie co zbyt często się nie zdarza.

Mistrzowie US Open lepsi

W mikście, który już nie miał większego znaczenia Sara Errani i Andrea Vavassori pokonali Belindę Bencic i Dominica Strickera. Na początku pierwszego seta oba duety miały spore problemy z utrzymaniem swojego podania. Włosi rozpoczęli od mocnego uderzenia mianowicie od dwóch przełamań i prowadzenia 3:0. Szwajcarzy odrobili stratę jednego przełamania, ale na więcej w tej partii nie mogli już liczyć. Do końca partii obie pary serwowały już bardzo dobrze i ostatecznie przewaga wywalczona wcześniej wystarczyła Włochom do zwycięstwa w tym secie.

W drugim secie byliśmy świadkami kilku zwrotów akcji. Na początku bardzo dużą przewagę w secie wypracowała sobie para włoska. Errani i Vavassori pewnie serwowalii i dodatkowo dwukrotnie przełamali Szwajcarów, a to dało im prowadzenie 5:1. Wydawało się, że mecz już długo nie potrwa, ale wtedy do gry wrócili Bencic i Stricker. Szwajcarski mikst wygrał trzy gemy z rzędu, broniąc po drodze pięciu piłek meczowych. W dziesiątym gemie Włosi dostali kolejną szansę na skończenie tego meczu. W tym gemie serwował Andrea i serwował skutecznie. Włoch szybko wypracował sobie piłki meczowe. Szóstą z kolei wykorzystała Sara, która skończyła mecz piękną akcją przy siatce.

 

 

 


Wyniki

Grupa D Włochy – Szwajcaria 3:0

Flavio Cobolli – Dominic Stricker 6:3, 7:6(2)

Jasmine Paolini – Belinda Bencic 6:1, 6:1

S.Errani/A.Vavassori – B.Bencic/D.Stricker 6:4, 6:4

Jerzy Janowicz i Marta Domachowska oczekują drugiego dziecka

/ Barbara Hofman , źródło: opracowanie własne, foto: AFP

Słynna para tenisowa, Janowicz i Domachowska, zaledwie parę miesięcy temu wzięli ślub, a teraz ponownie dzielą się wspaniałą nowiną z fanami. W programie „Halo, tu Polsat” Jerzy poinformował o ciąży Domachowskiej i ich przyszłej córeczce. 

Jerzy Janowicz i Marta Domachowska są tenisową parą od ponad 10 lat, bo zaczęli być razem w roku 2013. Jednak swojej miłości nie upubliczniają zbyt często w mediach, stroniąc od blasku fleszy.

W listopadzie 2018 r. media obiegła informacja, że Janowicz i Domachowska spodziewają się pierwszego dziecka, synka. Choć sportowcy usilnie się z tym kryli, dziennikarze sfotografowali ciążowy brzuch tenisistki. Dopiero w czasie Wigilii Marta postanowiła oficjalnie poinformować swoich fanów o dobrej nowinie. Filip przyszedł na świat 1 stycznia 2019 r.

Obecnie para oczekuje swojego drugiego dziecka, tym razem dziewczynki. Była 14. rakieta w rankingu ATP podzieliła się pozytywną wiadomością w śniadaniówce „Halo, tu Polsat” w sobotę 28 grudnia. „Mój synek będzie miał siostrzyczkę” — wyznał uradowany. Sportowiec otrzymał w prezencie od ekipy programu body niemowlęce.

Janowicz i Domachowska wzięli ślub w kwietniu br. Na uroczystości bawiło się wiele znanych twarzy ze świata tenisowego: Dawid Celt, Agnieszka Radwańska czy Klaudia Jans-Ignacik.

 

Brisbane. Magda Linette rozpoczyna sezon od porażki

/ Marek Golba , źródło: opr. własne, foto: AFP

Magda Linette przegrała z McCartney Kessler 4:6, 4:6 w pierwszej rundzie turnieju WTA 500 w Brisbane. Dla Polki to pierwsza porażka w inauguracyjnym meczu sezonu od 2022 roku.

Linette straciła swoje podanie jako pierwsza w trzecim gemie. To właśnie wtedy rozpoczął się lepszy okres gry trzeciej rakiety Polski. Dwukrotnie przełamała Kessler i serwowała na prowadzenie 5:2 w pierwszym secie. Jednak Amerykanka weszła na wysokie obroty i w świetnym stylu odpowiedziała na wydarzenia na korcie. To ona dyktowała warunki, a sporo mocnych piłek lądowało w okolice linii końcowej. Linette nie znalazła odpowiedzi na tak ofensywną grę rywalki. Przegrała cztery ostatnie gemy i całego seta 4:6.

38. tenisistka świata próbowała dotrzymać kroku ryzykownie grającej Kessler. Wchodziła w kort i chciała zmusić do większego wysiłku swoją przeciwniczkę. Kłopoty zaczęły się, kiedy Amerykanka odebrała podanie Linette do zera w piątym gemie. To był decydujacy moment drugiego seta. Mimo pojedynczych dobrych zagrań polskiej tenisistki, nie była w stanie odrobić strat i to rywalka mogła cieszyć z awansu do kolejnej rundy.

Poznanianka poniosła porażkę w pierwszym meczu sezonu po raz pierwszy od 2022 roku. Wówczas w Adelajdzie przegrała z Alison Riske-Amritraj 4:6, 4:6. Kolejną rywalką Kessler będzie Kazaszka Julia Putincewa, która w pierwszej rundzie miała „wolny los”.


Wyniki

I runda singla:

McCartney Kessler (USA) – Magda Linette (Polska) – 6:4, 6:4

United Cup. Zwycięskie otwarcie obrońców tytułu

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.unitedcup.com, foto: AFP

Laura Siegemund oraz Alexander Zverev wygrali swe mecze singlowe, a tym samym zapewnili zwycięstwo w swym pierwszym spotkaniu tegorocznej edycji United Cup przeciwko Brazylii.

Nasi zachodni sąsiedzi przed dwunastoma miesiącami w meczu finałowym pokonali reprezentację Polski i zostali drugimi w historii triumfatorami imprezy, która w kalendarzu zajęła miejsce rozgrywek o Puchar Hopmana.

Tegoroczny występ reprezentacja Niemiec rozpoczęła od potyczki z zespołem Brazylii. A jako pierwsze na kort wyszły panie. Spotkanie Siegemund z Haddad Maią był piątym pojedynkiem obu pań. I czwarty raz zwycięsko z kortu schodziła zawodniczka niemiecka. Chociaż po tym jak w drugiej partii zawodniczka z Kraju Kawy oddała rywalce jedynie gema, Brazylijczycy mogli mieć jeszcze nadzieje. Drugi punkt obrońcą tytułu dał Alexander Zverev. Hamburczyk w trzecim meczu z klasyfikowanym o ponad sto pozycji niżej w rankingu rywalem odniósł trzecie zwycięstwo bez straty seta.

– Bardzo sie ciesze, że znów mogę występować dla reprezentacji Niemiec. Perth jest moim ulubionym miastem w Australli i bardzo sie cieszę z czasu jaki mogę spędzić na korcie. Cieszy również zwycięstwo zapewnione już po grach singlowych, bo przed rokiem każdy mecz rozstrzygał się dopiero w mikście – skomentował przebieg niedzielnej rywalizacji wicelider rankingu ATP.

Trzecim punkt dla reprezentacji Niemiec zdobył duet Laura Siegemund oraz Timo Puetz. W grze mikstowej Niemcy w dwóch setach – 7:6(8), 6:4 – okazał się lepszy od Caroliny Alves i Rafaela Matosa.


Wyniki

Grupa E

Niemcy – Brazylia 2:1

Laura Siegemund – Beatriz Haddad Maia 6:3, 1:6, 6:4

Alexander Zverev – Thiago Monteiro 6:4, 6:4

L. Siegemund, T. Puetz – C. Alves, R. Matos 7:6(8), 6:4

Canberra. Wymęczone zwycięstwo Maksa Kaśnikowskiego

/ Marek Golba , źródło: opr. własne, foto: AFP

Maks Kaśnikowski pokonał Haydena Jonesa 6:7(4), 7:6(4), 7:6(3) i awansował do finału kwalifikacji Challengera 125 w Canberze. O wejście do głównej drabinki Polak powalczy z Matteo Martineau.

Kaśnikowski miał niemałe problemy z pokonaniem 18-letniego reprezentanta gospodarzy. W pierwszym secie wyszedł na prowadzenie 3:1, ale szybko stracił przewagę i doszło do tie-breaka. Jones wypracował sobie trzypunktową zaliczkę, tym samym obejmując prowadzenie w całym meczu.

W meczu Kaśnikowski musiał walczyć nie tylko z rywalem, ale także z samym sobą. Przy stanie 1:2 w drugim secie poprosił o przerwę medyczną. Nasz reprezentant obronił łącznie trzy okazje na przełamanie, co w połączeniu ze świetną dyspozycją serwisową Jonesa oznaczało drugiego tie-breaka w tym spotkaniu. Tym razem role się odwróciły i to Polak przez całą rozgrywkę był „z przodu”. Kaśnikowski wykorzystał już pierwszego setbola i wyrównał stan meczu.

Trzynasty junior świata nie zamierzał składać broni. Zawodnik gospodarzy utrzymywał poziom gry z dwóch poprzednich setów i postawił opór doświadczonemu rywalowi. Tymczasem Kaśnikowski coraz szybciej utrzymywał swoje podania i nie dawał Australijczykowi szans na break pointy. Jedyne szanse na przełamanie w trzecim secie miał Polak, kiedy w ósmym gemie nie wykorzystał jednej, a w dwunastym gemie – dwóch okazji. Ponownie o losach seta decydował tie-break. Górą w starciu okazało się doświadczenie, gdzie to rozstawiony z „szóstką” Kaśnikowski awansował do finału kwalifikacji. Jutro zagra z Francuzem Matteo Martineau, który w dwóch setach wyeliminował Alibeka Kachmazowa.


Wyniki

I runda kwalifikacji:

Maks Kaśnikowski (Polska, 6) – Hayden Jones (Australia, WC) – 6:7(4), 7:6(4), 7:6(3)