Barty: To rok, którego nie chcę zapomnieć
Ashleigh Barty uwieńczyła świetny dla siebie sezon triumfem w WTA Finals. W finale w Shenzhen pokonała obrończynię tytułu Elinę Switolinę 6:4, 6:3. Tym samym Australijka zdobyła czwarte trofeum w roku i zakończy go jako numer jeden na świecie – To był rok, który po prostu się nie zatrzymywał, pełen wzlotów i upadków – podsumowała 23-latka z Ipswich.
Ashleigh Barty ma za sobą świetny sezon, najlepszy w karierze, jak do tej pory. Australijka zdobyła cztery tytuły, w tym Roland Garros, Miami Open i najświeższy Shiseido WTA Finals Shenzhen. Jest ona pierwszą reprezentantką swojego kraju od 43 lat, która triumfowała w Finałach WTA. Co więcej, Barty dokonała tego jako debiutantka.
Australijka odniosła jedną porażkę w ubiegłym tygodniu. W fazie grupowej przegrała w trzech setach z Kiki Bertens. Nie podcięło to jej jednak skrzydeł – Przejście przez tydzień, w którym musisz pokonać najlepsze tenisistki z najlepszych – mówiła Barty o tym, co sprawia, że zwycięstwo jest jeszcze bardziej słodkie. – To przyniosło mi wspomnienia z Miami. Tam pierwszy raz tego dokonałam – wygrywałam z zawodniczkami z Top 10 i utrzymywałam pewną stałość. Bardzo rozwinęłam się od tego triumfu w Miami Open. Bardzo ważne było to, że byłam w stanie się podnieść po porażce z Kiki – dodała.
Barty rozpoczynała ten rok jako 15. rakieta świata, a kończy go jako numer jeden. Jest pierwszą Australijką w historii, która tego dokonała – To był rok, który się po prostu nie zatrzymywał. Był pełen niesamowitych wzlotów i upadków. Oczywiście wzlotów było więcej – przyznała. – Zamknięcie tego rozdziału w ten wyjątkowy wieczór w Shenzhen jest naprawdę świetne.
– Jestem w wyjątkowej sytuacji, w wyjątkowej pozycji. W tym momencie nie ma drugiej osoby na świecie, która byłaby na moim miejscu. To nieco przerażające, ale zarazem ekscytujące. Pracowałam całe życie, aby dostać się do punktu, w którym jestem teraz. Każdy dzień przynosi nowe wyzwania. Każdy dzień przynosi nowe, fascynujące rzeczy – dzieliła się w wywiadzie dla WTA. – Teraz po prostu wezmę głęboki oddech, to czas na refleksje. To rok, którego nie chce zapomnieć, nie chcę, żeby on się kończył. To była najbardziej ekscytująca podróż i najlepszy czas w moim życiu – kontynuowała.
O osiągnięciach tenisistki z Ipswich mogłaby pomarzyć niejedna zawodniczka – tytuł wielkoszlemowy, triumf w turnieju Premier Mandatory, bycie liderką rankingu. Jednak „Ash” inna kwestia napawa radością – Pomijając tytuły, pochwały, statystyki, jest coś innego, co cieszy mnie jeszcze bardziej. Chodzi o postawienie się w tej sytuacji, staranie się być najlepszą wersją samej siebie, jaką mogę być. To tak naprawdę się liczy – przyznała mistrzyni Roland Garros 2019.
Barty rozpocznie sezon 2020 jako liderka światowego rankingu – Kolejne trzy, cztery miesiące będą dla mnie pasjonujące. Lato w Australii będzie zupełnie czymś nowym, czymś, czego jeszcze nigdy nie doświadczyłam – mówiła z optymizmem.