W 2019 roku osiemnaście turniejów z rzędu padło łupem różnych tenisistek. Pierwszą zawodniczka, której udało się wygrać w zeszłym sezonie dwa turnieje z rzędu była Petra Kvitova. Od stycznia 2017 podobna różnorodność ma miejsce wśród triumfatorek turniejów Wielkiego Szlema. Ostatnie trzynaście najważniejszych imprez w sezonie padło łupem jedenastu tenisistek. Jedynym, którym udało się powtórzyć sukces, są Naomi Osaka i Simona Halep. Rumunkę do każdego z sukcesów poprowadził inny trener.
W styczniu 2015 roku Daren Cahill został głównym trenerem tenisistki z Konstancy. Australijczyk i Rumunka wspólnie doszli do fotela liderki rankingu WTA oraz do zwycięstwa podczas Roland Garros 2018. W listopadzie tego samego roku trener z Antypodów poinformował, że robi sobie przerwę od pracy. W tym czasie jego miejsce zajął Daniel Dobre i poprowadził byłą najlepszą tenisistkę świata do zwycięstwa na Wimbledonie w ubiegłym sezonie.
Najbardziej utytułowaną wśród triumfatorek ostatnich trzynastu imprez Wielkiego Szlema jest Serena Williams, która ma na koncie 23 tytuły mistrzowskie. Jednak we wspomnianym okresie tylko raz cieszyła się z wielkoszlemowego triumfu. Podczas Australian Open 2017, po którym przerwała karierę, aby urodzić córkę. Do wielkoszlemowych zwycięstw od ośmiu lat Amerykankę prowadzi ten sam trener – Patrick Mouratoglou. Do 2015 roku w sztabie był jeszcze Sascha Bajin, pełniący funkcję sparingpartnera.
Teraz były tenisista naszych zachodnich sąsiadów realizuje się jako trener i to z sukcesami. Jego była już podopieczna Naomi Osaka sięgnęła po dwa tytuły mistrzowskie podczas imprez Wielkiego Szlema. Nie miała sobie równych w Nowym Jorku przed niespełna dwoma laty oraz rok temu w Melbourne.
Inną byłą liderką, której w ostatnich trzech sezonach udało się sięgnąć po tytuł mistrzowski podczas jednej z czterech najważniejszych imprez sezonu, jest Caroline Wozniacki. Dunkę polskiego pochodzenia do zwycięstwa podczas Australian Open 2018 poprowadził tata – Piotr. Jest to jedyny w karierze tytuł wielkoszlemowy Dunki.
Po tytuły mistrzowskie w ostatnim czasie oprócz Halep, Wozniackiej i Sereny Williams sięgały jeszcze dwie byłe liderki światowego rankingu, a także obecnie przewodząca stawce tenisistka. W 2017 roku po drugi tytuł wielkoszlemowy w karierę sięgnęła prowadzona przez Conchite Martinez Garbine Muguruza. Rok później na londyńskiej trawie po trzeci tytuł mistrzowski doszła Angelique Kerber, w której boksie trenerskim zasiadł Wim Fissette. Z kolei przed niespełna rokiem w Paryżu tytuł zdobyła obecna liderka rankingu – Ashleigh Barty. Pomógł jej w tym Craig Tyzzer.
Dla Australijki podobnie jak dla czterech innych tenisistek odniesione zwycięstwo było premierowym w najważniejszych imprezach w sezonie. W XXI wieku tylko podczas pięciu sezonów po tytuły mistrzowskie nie sięgały zawodniczki, które wcześniej nie miały wygranej na koncie. Ostatnie trzy lata wpisują się w ten trend. W 2017 premierowy triumf w Wielkim Szlemie świętowała Jelena Ostapenko, której pomagała Anabel Medina Garigues. Rok później po pierwsze zwycięstwo sięgnęła Naomi Osaka, a w 2019 później koronę nowojorskiej mistrzyni przejęła od Japonki kolejna debiutantka w gronie wielkoszlemowych mistrzyń – Bianca Andreescu trenująca pod okiem Sylvaina Bruneau. Natomiast ten rok rozpoczął się od sensacyjnej wygranej Sofii Kenin, którą trenuje ojciec – Alex.
Nigdy w XXI-wieku nie mieliśmy takie zróżnicowania mistrzyń turniejów Wielkiego Szlema. Zawsze były tenisistki, które zdominowały rozgrywki, a tym samym nie mieliśmy takiej palety trenerów, którzy mogli do swego CV wpisać prowadzenie mistrzyni wielkoszlemowej.