Patrick McEnroe z pozytywnym wynikiem testu na koronawirusa

/ Dominika Opala , źródło: www.twitter.com /własne, foto: AFP

Patrick McEnroe poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych, że zdiagnozowano u niego koronawirusa. Deblowy mistrz Roland Garros 1989 przebywa w domu i zapewnia, że czuje się dobrze.

Patrick McEnroe, starszy brat Johna, przekazał informację, iż jego test na obecność koronawirusa dał wynik pozytywny. Amerykanin kilkanaście dni temu poczuł niepokojące objawy i od tamtego momentu przebywał na domowej kwarantannie wraz z rodziną.

Wynik testu otrzymałem bardzo szybko. Złą wiadomością jest to, że okazał się pozytywny, natomiast dobra to taka, że czuję się dobrze. Symptomy choroby minęły. Byłem w stanie przez to przejść. Myślę i modlę się o ludzi, którzy z tym walczą – powiedział starszy z braci McEnroe w filmiku zamieszczonym na Twitterze.

Triumfator Roland Garros w grze podwójnej z 1989 roku zachęcił także ludzi do pozostania w domach, aby jako społeczeństwo wykonać naszą część walki z pandemią.

Do Czytelników ,,Tenisklubu”

/ Redakcja , źródło: własne, foto: Tenisklub

Drodzy Czytelnicy TENISKLUBU!

Od połowy marca nasz świat został przewrócony do góry nogami. Jak wiele innych branż i zawodów, także my, miłośnicy, fani, ale też osoby żyjące z tenisa zostaliśmy boleśnie trafieni przez epidemię koronawisrusa. Zamknięte zostały kluby tenisowe, zamarły korty, odwoływane są kolejne turnieje tenisowe – nawet wielki Wimbledon dotknięty został w równym stopniu, co najmniejszy amatorski turniej z naszej okolicy. Wszystkie imprezy zostały zgodnie wykreślone z kalendarza, a ich uczestnicy bez podziału na zawodowców i amatorów siedzą w domu próbując chronić swoje rodziny i siebie przed zgubnymi skutkami wirusa.

Pandemia w większym jeszcze stopniu zmieniła też nasze codzienne życie, nie pozwalając funkcjonować jak dotychczas w wielu ważniejszych niż tenis obszarach.

Z tak niespotykaną sytuacją nie mieliśmy się jeszcze okazji mierzyć nigdy w 15-letniej historii naszego magazynu. W związku z tymi faktami nie mieliśmy innego wyjścia i zdecydowaliśmy o przesunięciu najnowszego wydania naszego magazynu. Miało się ono ukazać na rynku wydawniczym, dotrzeć do klubów tenisowych i naszych prenumeratorów w tych dniach. Niestety tak się nie stanie. Mamy nadzieję, że w kolejnych tygodniach sytuacja będzie się poprawiać i wkrótce, być może już po Wielkanocy pojawi się możliwość, byśmy wydanie nr 122 wydrukowali i dostarczyli do naszych Czytelników. Będziemy Państwa informować na bieżąco jak rozwija się sytuacja i dawać znać, gdy taka szansa pojawi się na horyzoncie.

Nim to się stanie. zapraszamy do regularnego odwiedzania systematycznie rozbudowywanego w ostatnich miesiącach portalu www.tenisklub.pl i słuchania audycji #magazynTenisklub w radiu Weszło FM, które może choć w części zastąpią Wam, naszym Drogim Czytelnikom, brak wydania papierowego.

Zostańcie z nami! To także ważne dla nas i dla przyszłości naszej redakcji.

Jesteśmy z Wami i dla Was z wszystkimi najnowszymi i najciekawszymi informacjami ze świata tenisa przez okrągłą dobę. Nawet w ten tak trudny dla nas wszystkich czas!

Z poważaniem,

Adam Romer

Wydawca i redaktor naczelny magazynu „Tenisklub”

Pierwsze mecze najwcześniej w połowie lipca

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

W związku z odwołaniem Wimbledonu największe tenisowe organizacje (ITF, ATP i WTA) podjęły decyzję o przedłużeniu okresu zawieszenia rozgrywek do 13 lipca. Do tego czasu nie odbędzie się żaden zawodowy turniej. 

Pandemia koronawirusa uniemożliwia rozegranie kolejnych turniejów. Na decyzję o odwołaniu Wimbledonu bardzo szybko zareagowali włodarze ITF, ATP i WTA, przedłużając zawieszenie własnych rozgrywek do 13 lipca. Początkowo tenisiści i tenisistki mieli wrócić do zmagań 27 kwietnia. Później zdecydowano, że przerwa potrwa aż do rozpoczęcia sezonu trawiastego. Teraz wiadomo, że turnieje rozgrywane na trawie również nie dojdą do skutku. Najważniejszy z nich to oczywiście Wimbledon, ale w 2020 roku nie będzie nam dane śledzić również imprez w s-Hertogenbosch, Stuttgarcie, Queen’s, Halle, Majorce, Eastbourne, Nottingham, Birmingham, Berlinie i Bad Homburgu.

Wymienione miasta miały być gospodarzami zawodów głównego cyklu. Ten sam los spotka jednak mniejsze turnieje. Z kalendarza startów znikną dziesiątki imprez ITF i challengery. -Niestety pandemia COVID-19 nie pozostawia nam innego wyboru niż dalsze zawieszenie rozgrywek – powiedział Andrea Gaudenzi, szef ATP. – Zdrowie i bezpieczeństwo pozostają najwyższym priorytetem (…) dołożymy wszelkich starań, aby tour został wznowiony możliwie jak najwcześniej, gdy będzie to bezpieczne – dodał.

-Zachowujemy czujność w ochronie zdrowia i bezpieczeństwa naszych zawodniczek, pracowników i kibiców – zapewnił natomiast Steve Simon, prezes WTA.

W ostatnich dniach pojawia się jednak coraz więcej opinii, że w 2020 roku tenisiści i tenisistki nie wrócą do rywalizacji. Szerokim echem odbiła się chociażby wypowiedź Amelie Mauresmo. Zdaniem Francuzki brak szczepionki na koronawirusa równa się brakowi tenisa. Mauresmo nie wyobraża sobie powrotu do rozgrywek w trakcie trwania epidemii. Artykuł z wypowiedziami byłej gwiazdy światowych kortów znajdziecie TUTAJ.

Mauresmo: Myślę, że będziemy zmuszeni postawić kreskę na tenisowym sezonie 2020

/ Natalia Kupsik , źródło: własne/www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Była liderka rankingu WTA – Amelie Mauresmo  jest daleka od pozytywnych prognoz w kontekście szans na wznowienie tegorocznych rozgrywek. Zdaniem utytułowanej Francuzki nadzieję na powrót do rywalizacji może dać dopiero wyprodukowanie szczepionki przeciw koronawirusowi.

Pandemia wirusa COVID-19 nie wydaje się tracić na sile i nie wiadomo jak długo potrwa jeszcze powodowane przez nią spustoszenie. Choć zawodnicy i zawodniczki słusznie przekonują, że w dobie bieżących wydarzeń to nie tenis jest najważniejszy, trudno nie dostrzec rosnącej z dnia na dzień niepewność wokół organizacji kolejnych planowanych od miesięcy turniejów. Niestety coraz powszechniejsze opinie ekspertów przekonują, że realny staje się dla wielu bardzo rozczarowujący scenariusz.

– Myślę, że będziemy zmuszeni postawić kreskę na tenisowym sezonie 2020. Międzynarodowy tour to zawodnicy wszystkich narodowości plus ich menadżerowie, widzowie i ludzie z czterech stron świata, dzięki którym takie wydarzenia funkcjonują. Brak szczepionki równa się brakowi tenisa – skomentowała na Twitterze była wielkoszlemowa mistrzyni Amelie Mauresmo.

Podobne głosy słyszymy także z innych stron świata. Mało optymistyczne przywidywania Francuzki podziela m.in. Prezes Australian Open – Craig Tiley.  W wywiadzie dla The Sydney Morning Herald  uznał, że istnieje duże prawdopodobieństwo tego, że w roku 2020 nie zobaczymy już rywalizacji na światowych kortach.

– Osobiście uważam, że powrót do tenisa w tym roku będzie trudny. Ten sport opiera się na podróżach po całym świecie. To ostatnia rzecz, której wznowienia możemy się szybko spodziewać – stwierdził Tiley.

Wimbledon odwołany!

/ Dominika Opala , źródło: www.twitter.com /własne, foto: AFP

Organizatorzy Wimbledonu poinformowali oficjalnie, że w 2020 roku najstarszy turniej wielkoszlemowy się nie odbędzie. Powodem są obawy o zdrowie publiczne spowodowane pandemią koronawirusa. 

Decyzja o odwołaniu Wimbledonu była nieunikniona z uwagi na obecną sytuację spowodowaną rozprzestrzenianiem się koronawirusa. W ostatnich dniach pojawiało się coraz więcej spekulacji na ten temat, a w środę władze AELTC wydały oficjalne oświadczenie, że Wimbledon 2020 się nie odbędzie. 134. edycja najstarszego turnieju wielkoszlemowego zostanie więc rozegrana w dniach 28 czerwca – 11 lipca 2021 roku.

Naszym zdaniem najważniejsze jest bezpieczeństwo i zdrowie wszystkich tych, którzy sprawiają, że Wimbledon się odbywa – czytamy w oświadczeniu. – Dotyczy to także ogólnej odpowiedzialności za wysiłki społeczeństwa na rzecz rozwiązania tego globalnego wyzwania.

Wimbledon rozgrywany jest od 1877 roku. W przeszłości nie odbywał się tylko z powodu wojen. Miało to miejsce w latach 1915-1918 oraz 1940-1945.

Pomoc zorganizowana w garażu

/ Anna Niemiec , źródło: telegraph.co.uk, foto: AFP

Katie Swan wraz z rodziną postanowiła wspomóc potrzebujących w trakcie epidemii koronawirusa. W swoim garażu tenisistka i jej bliscy codziennie organizują sprzedaż paczek z jedzeniem dla ponad 70. rodzin.

Inicjatorką akcji jest mama zawodniczki Nicki, która bardzo zaangażowała się w pomoc dla lokalnej społeczności w Wichita w Kansas, gdzie mieszkają od 2013 roku.

Gdy to wszystko się zaczęło, mama chciała wesprzeć ubogie rodziny, które nie mogły zdobyć zakupów spożywczych – wyjaśniła finalistka juniorskiego Australian Open z 2015 roku. – Niektórzy boją się wyjść z domu, a niektórzy mają za dużo dzieci i nie mogą ich zostawić. Moi rodzice codziennie rano chodzą do sklepu Costco i zapełniają koszyki, żeby hurtowo kupić wszystko dla innych, a moja mama informuje o tym potem na Facebooku. Poprosiliśmy również o wsparcie i przez dwa dni zebraliśmy ponad 4 tysiące dolarów. Ja pomagam w pakowaniu paczek i przygotowaniu ich do rozwiezienia.

Rodzina tenisistki pomaga bardzo wielu ludziom. Wśród nich jest m.in. piętnastoosobowa rodzina mieszkająca w jednym domu, 98-letni mężczyzna, który nie może już sam chodzić po zakupy oraz samotna matka z synem.

Ona jest bardzo dobrą osobą – skomplementowała swoją mamę 21-latka. – Przez ostatnie lata pracowała jako wolontariuszka na rzecz naszej społeczności. Stworzyła również dom tymczasowy na siedemnastu psów, które czekały u nas na adopcję.

Katie Swan wraz z rodziną mieszka obecnie w Stanach Zjednoczonych, ponieważ jej tata Richard pracuje tutaj w przemyśle paliwowym. Dzięki temu tenisistka, jako jedna z niewielu, wciąż ma możliwość trenowania. Większość obiektów, w tym również Narodowe Centrum Tenisa w Londynie, jest bowiem teraz zamkniętych.

Jestem bardzo szczęśliwa, że wciąż mogę grać w tenisa – przyznała młodsza rodaczka Andy’ego Muraya. – Codziennie chodzę do lokalnego klubu i trenuję. Oprócz tego zorganizowaliśmy z bratem mini-siłownię u nas w domu, więc wychodzi na to, że ćwiczymy po parę godzin dziennie. Tu nie ma jeszcze tak restrykcyjnych zasad jak Wielkiej Brytanii, ale myślę, że niedługo również je wprowadzą. Szczerze mówiąc, cieszę się, że mogę pobyć trochę w domu. Niedawno miałam urodziny i próbuję znaleźć pozytywy w tej sytuacji. Nie miałabym okazji spędzić ich z rodziną, gdyby tour funkcjonował normalnie. Szkoda, że nie możemy grać w turniejach, ale cieszę się, że mogę być spędzić czas z najbliższymi – zakończyła Katie Swan.

Sandra Zaniewska: W obecności w tourze doceniam naprawdę wszystko

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.wtatennis.com, foto: AFP

W ubiegłym roku Petra Martić dotarła do ćwierćfinału Roland Garros. To najlepszy wielkoszlemowy wynik Chorwatki. Do ósemki francuskiego Szlema tenisistkę ze Splitu doprowadziła Sandra Zaniewska. W rozmowie z WTA Insider Polka opowiedziała o swoich początkach z tenisem, a także o blaskach i cieniach funkcjonowania w kobiecym tourze.

– Mam starszego brata, więc zawsze chciałam być taka jak on, robić to, co on. Grałam m.in. w piłkę nożną z innymi chłopakami. Chciałam też tak jak brat jeździć na deskorolce. Moja mama jednak się nie zgodziła. Poszła za radą koleżanki i zabrała mnie na kort tenisowy. W nowo poznanej dyscyplinie podobało mi się to, że jestem sama na korcie i sama odpowiadam, za to co robię – opowiadała o początkach przygody z tenisem finalistka gry podwójnej juniorskiego Australian Open 2013.

Jak opowiada w rozmowie z WTA Insider Zaniewska, grę w tenisa rozpoczęła, by zużyć niespożyte pokłady energii, jakie miała w sobie. Bardzo długo nie traktowała tego zajęcia, jako czegoś, czym mogłaby się zajmować profesjonalnie. W wieku 14 lat zdołała dojść do trzeciego miejsca na listach Tennis Europe. A smak prawdziwego tenisa poznała rok, dwa lata później.

– Gdy miałam 15-16 lat zaczęłam grać w juniorskich turniejach Wielkiego Szlema. To wtedy pierwszy raz zetknęłam się z tym naprawdę wielkim tenisem. Rywalizując w najważniejszych imprezach w sezonie, obracasz się wśród zawodników z czołówki, także tych z pierwszych stron gazet. I wtedy właśnie sobie pomyślałam 'Wow, takie życie jest super. To jest to, co chciałabym robić’. I z czasem to zaczęło się stawać moim życiem – wspominała początki z wielkim tenisem Zaniewska.

Była zawodniczka w rozmowie z WTA Insider opowiada też o tym, jak podchodziła do pracy trenerów, którzy ją prowadzili. Jak przyznaje, przez całą karierę koncentrowała się przede wszystkim na wykonywaniu zlecanej pracy. Obserwować trenerów zaczęła dopiero, gdy już wiedziała, że jej przygoda z graniem w tenisa nie potrwa zbyt długo.

– Ja w pracy trenerskiej stawiam na dialog. Zawodnik, którego prowadzę, musi wiedzieć, że zależy mi, byśmy zmierzali w jedną stronę. Rozmowa jest bardzo ważna, aby trening był efektywny. Każdy z nas się cały czas uczy. A rozmowa bez wątpienia w tym pomaga. Ważne jest też, byśmy dogadywali się nie tylko na korcie, ale także poza nim. Bo zgodnie z moją filozofią najlepsi trenerzy to nie ci tworzący najlepszych zawodników, a najlepszych ludzi. Dlatego dla mnie nie ma znaczenia czy pracuje z zawodnikiem w tourze, czy z kimś trenującym w akademii tenisowej – podzieliła się swoją filozofia tenisową trenerka.

Katowiczanka zwraca także uwagę na to, aby pamiętać, że świat się nie kończy na tenisie. Gracze, których widzimy na korcie, też są tylko ludźmi i tak jak kibice miewają gorsze dni. Jednak starają się stawiać im czoło każdego dnia. Zwraca uwagę na to, że nie warto się poddawać, gdy przychodzą gorsze dni, bo każdy je ma i one z czasem przemijają.

– Co lubię najbardziej w byciu trenerem w tourze? Wszystko! Jesteśmy traktowane jak księżniczki. Bierzemy udział w najlepszych turniejach. Trenujemy w idealnych warunkach. Tutaj naprawdę nie ma czegoś, do czego mogłabym się przyczepić. Mówiąc dosłownie – doceniam wszystko – podsumowała pracy w WTA Tour Sandra Zaniewska.