Paire: Wielki Szlem jest poza moim zasięgiem

/ Anna Niemiec , źródło: www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Tenisiści w mediach społecznościowych dwoją się i troją, żeby zapewnić swoim sympatykom trochę rozrywki. W tym tygodniu Benoit Paire przeprowadził na Instagramie szczerą rozmowę ze Stanem Wawrinką.

Francuz w trakcie luźnej pogawędki z przyjacielem zdradził, że nie wierzy, żeby kiedykolwiek zdobył tytuł wielkoszlemowy.

Nigdy nie wygrałem i nigdy nie wygram turnieju wielkoszlemowego – z rozbrajającą szczerością przyznał reprezentant „trójkolorowych”. – Nie mam odpowiednich możliwości fizycznych i mentalnych. Ludzie mówią mi, żebym powinienem zacząć trenować jak szalony, ale nie zrobię tego.

Paire, który ma na koncie trzy tytułu rangi ATP, trzykrotnie meldował się w najlepsze szesnastce imprezy wielkoszlemowej. Największą szansę na awans do ćwierćfinału miał w zeszłym roku w Paryżu. W czwartej rundzie pokonał go wtedy Kei Nishikori, pomimo tego, że Francuz w piątym secie prowadził już 5:3.

Wimbledon nie aż taki stratny

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Tegoroczny Wimbledon odwołano. Tym samym kibice nie zobaczą w tym roku tenisistów rywalizujących przy Church Road, a władze AELTC już liczą straty. Jak się okazało, nie będą one tak duże, jak się pierwotnie wydawało.

W 2017 roku Wimbledon wygenerował przychody na poziomie 231,5 miliona funtów. W tym roku taka kwota nie wpłynie do kas turnieju. Jednak organizatorzy nie pozostaną bez centa.

Trzecią imprezę Wielkiego Szlema w sezonie jako jedyną z czterech ubezpieczono. W 2003 roku, po wybuchu pandemii SARS, zdecydowano się rozszerzyć zapisy polisy. Jej roczna wartość to 1,6 mln funtów. Okazuje się, że decyzja sprzed blisko 20 lat okazała się przysłowiowym „strzałem w dziesiątkę”. Na podstawie wykupionej w 2003 roku polisy organizatorzy Wimbledonu otrzymają odszkodowanie. Jego wysokość to 114 milionów dolarów.

Londyński turniej jako jedyna tegoroczna wielkoszlemowa impreza został odwołany. Wieńczący normalnie sezon na kortach ziemnych Roland Garros przełożono na wrzesień, a w pierwotnym terminie jak na razie planowany jest US Open. Jednak kiedy rywalizacja na światowych kortach wróci do normy i podczas jakich turniejów zobaczymy tenisistów w tym roku na korcie, jeszcze nie wiadomo.

Rafter: Dżoković prawdopodobnie upokorzyłby mnie na korcie

/ Natalia Kupsik , źródło: własne/www.tennismagazin.de, foto: AFP

Próby porównywania sportowych umiejętności dawnych mistrzów z tymi, prezentowanymi przez ich następców wywołują zwykle falę mieszanych reakcji. Nieco inaczej jest w przypadku, gdy robią to sami zainteresowani. Tym razem krytyczną oceną własnych szans w potencjalnej rywalizacji ze współczesnymi dominatorami światowych kortów podzielił się z widzami Eurosportu Patrick Rafter.

Utytułowany Australijczyk w najlepszych latach kariery zasilał światową czołówkę, a w dorobku zgromadził szereg imponujących osiągnięć. W toku tenisowych zmagań zdobył aż 11 singlowych tytułów, w tym dwa wielkoszlemowe. Znany z dopracowanej do perfekcji taktyki serwis-volej zawodnik jest jednak przekonany, że miałby poważne trudności z dostosowaniem się do współczesnego stylu gry.

– Biorąc pod uwagę to, jak obecnie wygląda tenis nienawidziłbym gry z którymkolwiek z zawodników –zaczął Rafter – Ktoś taki, jak Dżoković prawdopodobnie by mnie upokorzył. Z kolei w starciu z Rafą Nadalem zakładając, że miałbym dobry dzień, uległbym najwyżej 2-6, 2-6 i to tylko na najszybszej istniejącej nawierzchni. Rafa i Novak to dwaj najlepsi tenisiści, jakich kiedykolwiek widziałem – podsumował.

Były lider rankingu zdradził również swoje pesymistyczne przewidywania odnośnie wpływu pandemii koronawirusa na tenisową rywalizację. – Myślę, że w tym sezonie nie zobaczymy już tenisa. W mojej ocenie pandemia potrwa jeszcze długo. Dopóki nie znajdziemy leku, który umożliwiłby nam walkę z nią, nie obejrzymy tenisowych zmagań – ocenił Australijczyk – Mam jednak oczywiście nadzieję, że sytuacja wkrótce zostanie opanowana. Jedyną opcją jaką teraz widzę byłoby granie za zamkniętymi drzwiami, bez kibiców i dzieci do podawania piłek. To byłoby zabawne patrzeć jak zawodnicy sami biegają za piłkami – dodał.

Cięcia w Międzynarodowej Federacji Tenisowej

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Panująca pandemia koronawirusa wpłynęła na wiele spraw. Rozgrywki tenisowe wstrzymano co najmniej do 13 lipca. Wielu tenisistów w wyniku tego zostało bez przychodów z tytułu turniejowych startów. Ograniczenia dotknęły także ITF.

Międzynarodowa Federacja Tenisowa ogłosiła, że przychód w pierwszej połowie 2020 roku będzie o połowę niższy. Jest to efekt odwołania wielu imprez. To sprawiło, że ITF został zmuszony do redukcji etatów oraz obniżenia pensji. Pracę straciła połowa ze 133 pracowników biurowych. Z kolei pozostałym obniżono pensje o 10 lub 20 procent.

Na obniżenie uposażenia o 30 procent zgodził się także David Haggerty. Jak przyznał szef Międzynarodowej Federacji Tenisowej, obecna sytuacja to dla całego środowiska tenisowego ogromne wyzwanie.

Z powodu pandemii koronawirusa wiele turniejów, w tym Wimbledon, odwołano. Inne, jak Roland Garros, przeniesiono na późniejszy termin. Z kolei tegoroczne zmagania w nadchodzących imprezach stoją pod znakiem zapytania.

Haase: gdy grasz przeciwko Dżokoviciowi, czujesz się jak amator

/ Szymon Adamski , źródło: Sport Klub, foto: AFP

Robin Haase nie szczędził ciepłych słów Novakowi Dżokoviciowi w rozmowie ze Sport Klubem. Holender trzykrotnie w trakcie kariery odebrał srogą lekcję od aktualnego lidera rankingu ATP. Choć po raz ostatni zmierzyli się osiem lat temu, wciąż jest pod olbrzymim wrażeniem jego umiejętności.

33-letni Haase aktualnie zajmuje 170. miejsce, ale przez ostatnie 10 lat należał do stałych bywalców pierwszej setki rankingu ATP. Z biegiem czasu, wraz z osiąganiem coraz słabszych wyników w grze pojedynczej, rósł w siłę jako deblista. Dzięki temu wciąż może występować w największych turniejach i rywalizować z najlepszymi w swojej specjalności na świecie. Żaden zawodnik, czy to w singlu czy deblu, nie wywarł na nim większego wrażenia niż Novak Dżoković.

– Gra przeciwko Novakowi to najtrudniejsze co może cię spotkać. Nie mam cienia wątpliwości. Czujesz się jak amator, kiedy grasz przeciwko niemu. Nigdy nie byłem nawet bliski wygrania seta. On nie ma słabych stron – wychwalał Holender lidera rankingu ATP. Zaznacza, że w przypadku innych wielkich tenisistów było nieco inaczej. – Grając z innymi zawodnikami miałem momenty, w których czułem, że mogę im trochę zagrozić. Przeciwko Novakowi nie miałem pojęcia, co robić.

Haase wielokrotnie miał okazję przekonać się o możliwościach najlepszych tenisistów na świecie. Aż 37 razy mierzył się z zawodnikami z czołowej dziesiątki rankingu ATP, z czego siedem pojedynków rozstrzygnął na swoją korzyść. Z Rogerem Federerem czy Rafaelem Nadal również rywalizował i nawet zdołał wygrać z nimi pojedyncze partie. Kiedy kariery ,,wielkiej trójki” dobiegną końca, nie spodziewa się zapaści tenisa.

– Ludzie głowili się nad tym samym, kiedy Andre Agassi i Pete Sampras przechodzili na emeryturę. To samo działo się w przypadku Bjorna Borga i Ivana Lendla – odwoływał się do przeszłości Holender. – Nie sądzę, aby tenis był zagrożony. Zawodnik nie może mieć większego znaczenia niż dyscyplina. Jest nowa generacja, które przedstawiciele pokonali najlepszych – to dobry znak – podsumował Haase.

Mecze Robina Haase z Novakiem Dżokoviciem:

2:6, 1:6, 3:6 – US Open 2007
2:6, 3:6 – ATP w Bazylei 2010
4:6, 2:6 – ATP w Monte Carlo 2012