Serwuj jak Roddick

/ Anna Niemiec , źródło: theguardian.com/własne, foto: AFP

Coco Gauff pewnie pokonała Annę-Karolinę Schmiedlovą i awansowała do drugiej rundy Australian Open. Na pomeczowej konferencji prasowej Amerykanka zdradziła, że w trakcie sezonu przygotowawczego korzystała z pomocy Andy’ego Roddicka.     

Reprezentantka Stanów Zjednoczonych po pokonaniu Słowaczki była bardzo zadowolona ze swojej dyspozycji. Również z serwisu, nad którym pracowała z mistrzem US Open z 2003 roku w przerwie między sezonami. – To było wspaniałe doświadczenie – przyznała 19-latka. – Andy jest bardzo wyluzowanym facetem. Wiedziałam o tym wcześniej, ale nigdy nie pracowaliśmy na tym poziomie. Pojechałam do Charlotte na dwa dni, to były dwa naprawdę dobre dni. Myślę, że mój serwis dzięki temu się poprawił. Muszę mu po prostu zaufać jemu i całej pracy, którą wykonałam. Andy jest jednym z najlepiej serwujących w historii, zwłaszcza w amerykańskim tenisie, więc nie sądzę, żeby mogła wybrać kogoś lepszego, chociaż to on zgłosił się na ochotnika. Nie sądzę, żebym mogła uzyskać lepszą pomoc od kogokolwiek.

Andy Roddick był jednym z najmocniej serwujących tenisistów na świecie. Do 2011 roku był rekordzistą świata, jeśli chodzi o prędkość podania. Podczas meczu w ramach Pucharu Davisa zaserwował 249 km/h. Gauff uważa, że też ma potencjał, żeby opierać swoją grę na potężnym serwisie. – Fizycznie nic nie stoi na przeszkodzie, żebym była serwisową strzelbą. Czuję, że robiłam to już w przeszłości, ale teraz chcę iść dalej. Sprawić, by wszystkie elementy lepiej funkcjonowały. W przeszłości czułam, że muszę posłać mocny serwis, a następnie polegać na dobieganiu i odgrywaniu każdej piłki. Teraz chcę się stać zawodniczką nie tylko agresywniej serwującą, ale również wykorzystującą tę przewagę w wymianach.  Czuję, że gdy mój serwis jest działa, to cała moja gra jest na wyższym poziomie – podsumowała młodsza rodaczka sióstr Williams

W drugiej rundzie w Melbourne Amerykanka zmierzy się z Caroline Dolehide.

Murray: to mógł być ostatni raz, gdy zagrałem w Australian Open

/ Artur Kobryn , źródło: independent.co.uk, foto: AFP

Andy Murray pożegnał się z tegorocznym turniejem Australian Open już w pierwszej rundzie. Pięciokrotny finalista tej imprezy poniósł wyraźną porażkę w potyczce z Tomasem Martinem Etcheverrym. Po spotkaniu Szkot był bardzo rozczarowany swoją postawą i powiedział, iż mogła to być jego ostatnia wizyta w Melbourne Park jako czynnego tenisisty.

Mimo iż w przed rokiem Murray odpadł w trzeciej rundzie zmagań, to i tak uważany był za jednego z największych bohaterów całych zawodów. Stoczył w nich bowiem dwa zwycięskie, pięciosetowe boje z Matteo Berrettinim oraz Thanasim Kokkinakisem, które łącznie trwały ponad 10 godzin. Tegoroczna edycja zakończyła się dla 36-latka znacznie szybciej, bo już po premierowym spotkaniu z Tomasem Martinem Etcheverrym. Argentyńczyk wygrał gładko 6:4, 6:2, 6:2, a w pomeczowych wypowiedziach Szkot wyraził ogromne niezadowolenie z zaprezentowanej dyspozycji.

Jestem rozczarowany. Od początku meczu niewiele rzeczy układało się po mojej myśli. Być może miałem małą szansę w środku pierwszego seta, ale to był słaby występ. Publiczność na trybunach była za to niesamowita. Czułem, że są za mną, wspierają mnie i chcą mnie ponieść.  […] Nie wiem dlaczego wszystko się tak potoczyło, ponieważ wychodząc na kort czułem się dobrze. Zagrałem całkiem nieźle w Brisbane i w ostatnich dniach moje treningi też wyglądały w porządku – powiedział.

Pytany przez dziennikarzy o swoją przyszłość Murray nie był niczego pewien. Nie wykluczył jednak tego, że mogło to być jego pożegnanie z Australian Open w roli zawodnika. – Zdecydowanie jest możliwość, że to był mój ostatni występ w tym turnieju. Przede wszystkim ze względu na to, jak ułożyło się to spotkanie. […] Grając w ten sposób nie wygram wielu meczów. Treningi to zupełnie co innego i jestem tego świadomy. Wiem, jak wygląda dobry tenis. Prezentowałem go przecież kiedyś.

Wiem też, jak w wyglądałem na tle najlepszych graczy na świecie podczas przygotowań do zawodów. Dlatego też tak frustrujące jest dla mnie to, że nie pokazałem tego w czasie tej imprezy. Powtarzałem sobie, że w pewnym momencie przełożę też tę dobrą grę na turniejowe występy. Jeśli jednak przytrafiają się takie pojedynki, jak ten dzisiejszy, lub ma to miejsce w dłuższym okresie, to ciężko w to dalej wierzyć – oznajmił.

Trzykrotny triumfator Wielkich Szlemów docenił też swojego rywala, ale przede wszystkim przemawiał przez niego pesymizm odnośnie najbliższej przyszłości. – Wiem, że Tomas jest naprawdę dobrym zawodnikiem. Jestem tego świadomy. Nawet jeśli zagrałbym dobrze, to mógłbym przegrać ten mecz. Po prostu styl tego występu sprawia, że zadaję sobie wiele pytań. Dzięki temu spotkaniu nie nabyłem przekonania, że za jakiś czas mógłbym zacząć znowu grać lepiej, wygrywać turnieje, czy docierać do dalszych faz największych imprez. W zeszłym roku wyglądało to zgoła odmiennie. Wytrzymałem fizycznie rywalizację z dwoma naprawdę świetnymi graczami. Teraz jest zupełnie inaczej, więc mam mniej czasu, by dotrzeć na poziom, na którym chciałbym być – podsumował.

Australian Open. Rewanż w innych realiach

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, WTA, foto: AFP

W pierwszej rundzie Australian Open Iga Świątek podejmie Sofię Kenin. To będzie dopiero jej drugi mecz przeciwko Amerykance. Poprzedni zakończył się pierwszym wielkoszlemowym triumfem nasej zawodniczki, a kariery tych dwóch przybrały od tamtego czasu kompletnie inny przebieg.

Poczynań Igi Świątek od października 2020 nikomu w Polsce przybliżać nie trzeba. Kolejne trzy tytuły wielkoszlemowe, kilkadziesiąt tygodni na czele rankingu WTA, liczne rekordy… Polka nieustannie pisze piękną historię i umacnia swoją pozycję w tenisowych annałach.

Cztery lata temu wydawało się, że bliższa podążenia tą ścieżką jest jednak Sofia Kenin. Mająca wówczas 21 lat Amerykanka tuż przed pandemią wygrała Australian Open. Zresztą, w znakomitym stylu, po drodze odsuwając w czasie chociażby marzenia Ashleigh Barty o tytule na własnej ziemi. Tamten sezon zakończyła również zakończyła mocnym akcentem, dochodząc do finału w Paryżu. Uległa właśnie jedynie nowej królowej francuskiej mączki, czyli Idze Świątek (4:6, 1:6). Zapowiadało się, że kolejne lata mogą przynieść ich zaciętą rywalizację.

Niestety w przeciwieństwie do Świątek, Kenin od czasu paryskiego finału nie miała zbyt wielu powodów do radości. Już początek kolejnego sezonu był rozczarowujący. Przed Australian Open dotarła do dwóch ćwierćfinałów, ale w nich przegrywała w dość kiepskim stylu. W Melbourne natomiast totalnie nie powiodła się jej obrona tytułu. Odpadła już w drugiej rundzie, pokonana przez Estonkę Kaię Kanepi. Otwarcie przyznała później, że nie wytrzymała presji.

W kolejnych miesiącach nie było lepiej. Nie pomogły problemy zdrowotne, jak chociażby zapalenie wyrostka. Tenisistka urodzona w Moskwie ewidentnie poszukiwała formy z poprzedniego sezonu, a przebłyski były sporadyczne. Czwarta runda Roland Garros brzmi przyzwoicie, ale przy finale rok wcześniej oznaczałoby to tylko kolejny spadek w rankingu, gdyby nie pandemiczne, „zamrożone” punkty. W tym czasie próbowała też zmienić coś w swoim otoczeniu. Na parę miesięcy zwolniła swojego ojca z funkcji trenera, ale na koniec roku powróciła do niego.

Pandemiczna rzeczywistość dawała jej pewien parasol ochronny w 2021 roku, ale w 2022 nie było już o tym mowy. Porażka w pierwszej rundzie Australian Open oznaczała spadek na skraj pierwszej setki rankingu. Co więcej, od marca nigdzie już nie zagrała do końca sezonu. Seria kontuzji skutecznie powstrzymywała ją przed powrotem na kort.

Z początkiem ubiegłego sezonu wróciła. Korzystając z chronionego rankingu i „dzikich kart” dostawała szanse w kolejnych turniejach, ale bardzo długo nie mogła znaleźć lepszej formy. Zwykle odpadała w początkowych fazach zmagań. Dopiero końcówka roku przyniosła nadzieję na poprawę. Skorzystała z nieobecności wielu czołowych zawodniczek w Guadalajarze. Dotarła tam do półfinału, dzięki czemu dopisała sobie sporo rankingowych punktów.

Od tamtego czasu nie grała jednak wiele i ciężko coś powiedzieć na temat jej aktualnej dyspozycji. Rok 2024 nie zaczął się dla niej najlepiej. W Brisbane rozpoczynała od drugiej rundy i uległa powracającej do gry na wysokim poziomie Arinie Rodionovej. W Hobart sprostała Greet Minnen, ale nie dała rady Darii Saville.

Wydaje się, że w tych okolicznościach Polscy kibice mogą być spokojni o przebieg wtorkowego meczu. Kenin nie powinna stanowić zagrożenia dla Świątek, która ma za sobą bardzo udany początek sezonu. Z drugiej strony należy pamiętać, że Amerykanka jest byłą mistrzynią tego turnieju i zawodniczką, w której na pewno drzemie pewien potencjał.

Powrót Nadala już w lutym?

/ Jarosław Truchan , źródło: tennis.com, foto: AFP

Możemy być świadkami szybkiego powrotu na światowe korty w wykonaniu Rafaela Nadala. Coraz więcej wskazuje na to, że kontuzja Hiszpana nie jest poważna i umożliwi mu ponowną rywalizację. 22-krotnego mistrza turniejów wielkoszlemowych być może zobaczymy w akcji podczas turnieju w Dosze.

Nadal wycofał się z Australian Open po tym, jak podczas przegranego meczu ćwierćfinałowego zaczął odczuwać silny dyskomfort. Jak się później okazało, u tenisisty z Półwyspu Iberyjskiego stwierdzono mikro-naderwanie mięśnia. Hiszpan w oświadczeniu informował, że uraz nie powinien okazać się poważny i wyraził nadzieję szybkiego powrotu do gry. – Nie są to złe wieści i wszyscy jesteśmy pozytywnie nastawieni – informował.

Szerokim echem odbiły się niedawne słowa Laury Robson. Była brytyjska tenisistka podczas rozmowy z Eurosportem w Melbourne powiedziała, że hiszpański weteran może wrócić do gry już w lutym. – Będąc na miejscu rozmawiałam z kilkoma trenerami i usłyszałam ostatnio, że plan jest taki, aby Rafa wrócił do rywalizacji za około miesiąc – stwierdziła Robson. – Najwyraźniej kontuzja nie jest aż tak poważna i Nadal powinien sobie z nią poradzić. Zobaczymy, czy faktycznie zagra w Dosze. Jednak nawet sam fakt, że ma na to nadzieję tak szybko po wycofaniu z Australian Open, jest świetną wiadomością – dodała.

Na razie brak oficjalnych wieści o dalszych startach Nadala. Niektórzy eksperci uważają, że Hiszpan zrezygnuje z występów na Bliskim Wschodzie i uda się do Ameryki Południowej. W tym samym czasie odbywają się tam bowiem turnieje na ulubionej nawierzchni, czyli mączce. Niemniej jednak plan szybkiego powrotu z pewnością wlał optymizm w serca fanów Hiszpana. Pozostaje trzymać kciuki i liczyć na szybkie ponowne zobaczenie mistrza z Majorki na korcie.

 

Australian Open. Niedzielny start sukcesem; czy organizatorzy pójdą jeszcze dalej?

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: sportsbusinessjournal.com, foto: AFP

Tegoroczny Australian Open rozpoczął się dzień wcześniej niż poprzednie edycje. Organizatorzy tłumaczyli to dobrem zawodników, by odbywało się mniej spotkań jednego dnia, jak i względami finansowymi. Wydaje się, że ta decyzja była sukcesem i mówi się już o dalszych, bezprecedensowych działaniach.

Fakt, że dodatkowy dzień turnieju daje większe możliwości przy ustalaniu planów gier i ogranicza ryzyko bardzo późno kończonych gier jest niepodważalny. Jednak organizatorzy nie ukrywali, że główną motywacją do takiej decyzji była chęć zwiększenia wpływów do turniejowej kasy. Więcej dni turnieju to więcej kibiców, reklam, czasu antenowego – krótko mówiąc – więcej pieniędzy.

Choć w momencie pisania tego artykułu minął dopiero drugi dzień zmagań, to już na tym etapie wydaje się, że decyzja ta była sukcesem. W niedzielę korty w Melbourne odwiedziło prawie 88 tysięcy kibiców. Organizatorzy celują nie tylko w pobicie ubiegłorocznego rekordu (839192) jeśli chodzi o liczbę sprzedanych w ciągu całego turnieju biletów. Marzy im się, że po raz pierwszy „pęknie” milion wydanych wejściówek na Australian Open.

To może nie być koniec. Organizatorzy i sponsorzy entuzjastycznie przyjęli niedzielny sukces i już w ich głowach kiełkuje idea, by za rok posunąć się jeszcze dalej. Szczególnie sponsorom marzy się, by rozpocząć zmagania w sobotę, tak aby turniej trwał trzy pełne weekendy. Czy to realne? Wątpliwości ma Peter Johnson, dyrektor pokazowego turnieju Kooyong Classic. Zauważa on, że mocno naruszy to kalendarze ATP i WTA, ponieważ wcześniej będą musiały zakończyć się poprzedzające AO turnieje. Dodatkowo w Melbourne w sobotę przed zawodami tradycyjnie organizowany jest Tenisowy Dzień Dziecka, w ramach którego na Rod Laver Arena występują akrobaci i cyrkowcy.

Australian Open. Maratonskie zwycięstwo Auger-Aliassime’a

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.ausopen.com, foto: AFP

Felix Auger-Aliassime pokonał Dominica Thiema w ostatnim poniedziałkowym meczu na kortach w Melbourne Park. Spotkanie stało na niezwykle wysokim poziomie, a obaj tenisiści co rusz popisywali się zagraniami po których ręce same skłaniały się do oklasków.

Kanadyjczyk i Austriak to dwie nieslychanie sprawdzone „firmy” w świecie tenisowym. Co prawda tenisistka z Kraju Klonowego Liścia w zeszłym sezonie miał różne okresy, a mistrz US Open 2020 borykał się z kłopotami zdrowotnymi. Jednak zapewne nie jeden kibic chciałbym zobaczyć mecz tych dwóch zawodników na żywo.

I właśnie los sprawił, że Auger-Aliassime oraz Thiem skrzyżowali rakiety w meczu o drugą rundą tegorocznego Australian Open. Pierwsze dwa sety zapisał na swe konto tenisista z Ameryki i wydawało się, że mecz zmierza do szybkiego końca. W tie-breaku trzeciej odsłony ćwierćfinalista z 2022 roku prowadził 5-2 i już tylko dwa punkty dzieliły go od końcowego triumfu. Od tego momentu przegrał pięć punktów z rzędu i panowie rozpoczęli czwartego seta. Ten rozpoczął się w najgorszym z możliwych sposobów dla Kanadyjczyka, który przegrał gema otwarcia przy swym podaniu. Odrobił straty w dziesiątym gemie, aby po chwili ponownie przegrać serwis i pozwolić rywalowi na doprowadzenie do piątego seta.

Kluczowym dla tej części meczu okazał się drugi gem. W nim kolejne przełamanie tego dnia zaliczył Auger-Aliassime i wypracowanej przewagi nie oddał do końca. Spotkanie zakończył za pierwszą piłką meczową, gdy na zegarze była godzina 1:40 lokalnego czasu.

Również pięciosetowy pojedynek rozegrali w poniedziałek Jan-Lennard Struff oraz Rinky Hijikata. Ostatecznie po niespełna czterech godzinach lepszym od mistrza deblowego Australian Open 2023 okazał się tenisista niemiecki.


Wyniki

Pierwsza runda:

Alex de Minaur (Australia, 10) – Milos Raonic (Kanada) 6:7(6), 6:3, 2:0 i krecz

Ugo Humbert (Francja, 21) – David Goffin (Belgia, Q) 6:2, 7:5, 5:7, 6:3

Jan-Lennard Struff (Niemcy, 24) – Rinky Hijikata (Australia) 3:6, 6:3, 6:2, 6:7(2), 7:6(8)

Felix Auger-Aliassime (Kanada, 27) – Dominic Thiem (Austria) 6:3, 7:5, 6:7(5), 5:7, 6:3

Jordan Thompson (Australia) – Alexander Vukić (Australia) 3:6, 7:6(3), 6:2, 3:6, 6:4

Hugo Grenier (Francja, Q)  – Alexandre Muller (Francja) 2:6, 7:6(3), 4:6, 6:4, 7:6(7)

Nuno Borges (Portugalia) – Maximilian Marterer (Niemcy) 7:5, 7:6(3), 6:2

Alekandar Kovacevic (USA, Q) – Alejandro Tabilo (Chile) 6:7(2), 7:6(7), 1:6, 6:1, 6:3

Miomir Kecmanovic (Serbia) – Yosuke Watanuki (Japonia) 4:6, 7:5, 6:3, 6:4

Australian Open. Poznaliśmy rywalkę Fręch, niesamowity wyczyn Andriejewej

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.ausopen.com, foto: AFP

Caroline Garcia pokonała Naomi Osakę i awansowała do drugiej rundy Australian Open. Tym samym to Francuzka będzie rywalką Magdaleny Fręch. Zwycięskie otwarcie ma za sobą również Ons Jabeur. W poniedziałek do kolejnej rundy awansowała także kolejna nastoletnia wschodząca gwiazda kobiecego tenisa.

Przed dwunastoma miesiącami w finale juniorskiego Australian Open zmierzyły się ze sobą Alina Korniejewa oraz Mirra Andriejewa. Górą z pojedynku wyszła ta pierwsza. Dwanaście miesięcy później obie nastolatki ponownie pojawiły się na kortach Melbourne Parku. Tym razem by rywalizować w turnieju dorosłych. Po tym jak mistrzyni juniorskiego Australian Open 2023 awans do drugiej rundy zagwarantowała sobie w niedzielę, dzień później zwycięstwo zaliczyła jej finałowa rywalka sprzed roku.

W poniedziałkowym meczu Andriejewa uporała się w dwóch setach z Bernardą Perą. Tym samym mając 16 lat i 261 dni może się pochwalić przynajmniej jednym wygranym meczem w każdym turnieju Wielkiego Szlema co jest poprawionym rekordem Coco Gauff.

Nieudany powrót na australijskie korty ma za sobą Naomi Osaka. Powracająca po urodzeniu dziecka Japonka, która w imprezie wzięła udział dzięki „dzikiej karcie”, w poniedziałkowym meczu pierwszej rundy musiała uznać wyższość Caroline Garcii. O losach pierwszego seta zdecydowało przełamanie na 3;2. Z kolei w drugiej odsłonie żadnej z pań nie udało się uzyskać szansy na przełamanie. Tym samym potrzebny był tie-break. W nim reprezentantka Francji od stanu 2-2 wygrała pięć punktów z rzędu i to ona będzie rywalką Magdaleny Fręch.

Pierwszy mecz w tegoroczny Australian Open wygrała w poniedziałek Ons Jabeur. Ćwierćfinalistka Australian Open 2020 o awans do drugiej rundy walczyła z Julią Starodubcewą. Po niewiele godzinie gry Tunezyjka odniosła zwycięstwo i zagra w drugiej rundy australijskiego Szlema.


Wyniki

Pierwsza runda:

Ons Jabeur (Tunezja, 6) – Julia Starodubcewa (Ukraina, Q) 6:3, 6:1

Beatriz Haddad Maia (Brazylia, 10) – Linda Fruhvirtova (Czechy) 6:2, 3:6, 6:2

Viktoria Golubic (Szwajcaria) – Weronika Kudermietowa (15) 7:6(4), 1:6, 6:1

Caroline Garcia (Francja, 16) – Naomi Osaka (Japonia) 6:4, 7:6(2)

Arantxa Rus (Holandia) – Anhelina Kalinina (Ukraina, 24) 6:1, 6:0

Katerina Siniakova (Czechy) – Jaquelin Cristian (Rumunia) 6:2, 7:5

Paula Badosa (Hiszpania) – Taylor Townsend (USA) 6:1, 6:3

Mirra Andriejewa – Bernarda Pera (USA) 7:5, 6:2

Anastazja Zacharowa – Julia Putincewa (Kazachstan) 2:6, 6:0, 6:3

Anna Kalinskaja – Katie Volynets (USA, Q) 6:3, 3:6, 6:2

Australian Open. Hurkacz pewnym krokiem w drugiej rundzie

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Hubert Hurkacz udanie rozpoczął tegoroczny Australian Open. Polak w poniedziałkowym meczu pierwszej rundy pokonał kwalifikanta Omara Jasikę. Wrocławianin długo nie potrafił jednak znaleźć sposobu na reprezentanta gospodarzy, który przez sporą meczu był dla niego równorzędnym rywalem. 

Już na samym początku Hubert rozwiał wszelkie wątpliwości odnośnie swojej dyspozycji serwisowej. Świetne podanie gwarantowało mu nietykalność we własnych gemach serwisowych. Gorzej było jednak z returnem naszego najlepszego tenisisty. Hurkacz nie mógł przełamać rywala, który nie dopuszczał do break pointów. Dwanaście gemów wygranych przez podających doprowadziło do tie-breaka. W nim szybko na prowadzenie wyszedł Polak. Od stanu 4-1 trzy punkty z rzędu wygrał natomiast zawodnik notowany w czwartej setce rankingu ATP. Później nastąpiła seria wymian wygranych przez Hurkacza, która zagwarantowała mu wygraną.

W drugim secie zobaczyliśmy pierwszego break pointa w spotkaniu. Nieoczekiwanie miał on jednak miejsce w trakcie gema serwisowego reprezentanta Polski. Hubert wypuścił z rąk prowadzenie 40-0 i musiał bronić się przed przełamaniem. Na szczęście udało mu się wyjść z opresji. W trakcie kolejnych gemów inicjatywa ponownie należała do serwujących. Zmieniło się to przy stanie 4:4, gdy to Hurkacz stanął przed pierwszą w meczu okazją do odebrania podania rywalowi. Przy break poincie Polak popisał się znakomitym uderzeniem kończącym po linii i zyskał przewagę. Następnie nasz rodak potwierdził przełamanie przy serwisie, dzięki czemu wygrał drugą partię.

W trzeciej odsłonie meczu przedstawicielowi gospodarzy zaczynało brakować paliwa w tenisowym baku. Jasika już w pierwszym gemie stracił serwis, co w meczach przeciwko tak serwującemu zawodnikowi jak Hubert oznacza spore kłopoty. Jednakże z kolejnymi minutami coraz bardziej było widać różnicę w dyspozycji fizycznej obu panów. Hubert po chwili potwierdził lepsze przygotowanie do meczu kolejnym przełamaniem, które definitywnie przesądziło o losach spotkania. Reprezentant naszego kraju bez większych problemów wygrał dwa kolejne gemy serwisowe i zakończył konfrontację po nieco ponad dwóch godzinach gry.

W drugiej rundzie Polak rozstawiony z „dziewiątką” ponownie spotka się z kwalifikantem. Tym razem będzie to młody Jakub Mensik. Młody Czech w  poniedziałek okazał się lepszy od Denisa Shapovalova.


Wyniki

Hubert Hurkacz (Polska, 9) – Omar Jasika (Australia, Q) 7:6(4), 6:4, 6:2

Ranking ATP. Alejandro Tabilo z wielkim awansem, znaczny spadek Kokkinakisa

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.atptour.com/, własne, foto: AFP

Od niedzieli oczy kibiców tenisa są zwrócone na Melbourne, ale w chwili wolnej od australijskich emocji, warto zwrócić uwagę na najnowszy ranking ATP.

Na kształt aktualnego zestawienia najlepszych tenisistów świata wpłynęły wyniki turniejów w Auckland i Adelajdzie. W zawodach tych nie brała udziału ścisła czołówka, a to pozwoliło zabłysnąć zawodnikom z drugiego szeregu. Ich sukcesy na kortach przełożyły się na awanse w rankingu, powodując liczne przetasowania.

Pierwsze z nich można dostrzec w drugiej i trzeciej dziesiątce klasyfikacji. O jedną pozycję poprawili się w niej Adrian Mannarino i Ugo Humbert. Francuzi mogą tym razem cieszyć się z – odpowiednio – 19 i 20 pozycji.

Bardziej spektakularny marsz w górę rankingu zaliczył Jirzi Leheczka. Czech zwyciężył w Adelajdzie, dzięki czemu awansował o dziewięć lokat i jest 23. Poprawę zanotował także Aleksandr Bublik. Kazach zakończył australijskie zawody na półfinale, ale wystarczyło to do osiągnięcia 27 miejsca, które jest o cztery lokaty lepsze niż jego zeszłotygodniowy wynik.

Jeszcze więcej powodów do radości ma Alejandro Tabilo. Chilijczyk zwyciężył w Auckland i może świętować awans aż o 33 pozycję. Gracz z Ameryki Południowej jest 49. O 16 lokat poprawił się zaś jego finałowy rywal, czyli Taro Daniel. Japończyk jest w tym tygodniu 58. Nieco wyżej, na 55 lokacie, zameldował się finalista z Adelajdy – Brytyjczyk Jack Draper.

Na drugim biegunie tym razem znaleźli się między innymi Thanasi Kokkinakis i Constant Lestienne. Australijczyk i Francuz nie powtórzyli wyników z zeszłorocznych turniejów podprowadzających pod Australian Open i musieli zaakceptować spadek w rankingu. Thanasi jest w nim obecnie 80 (12 pozycji w dół), a Constant osunął się na 99 lokatę (15 miejsc niżej niż przed tygodniem).

W najnowszym rankingu nie brakuje rzecz jasna reprezentantów Polski. Hubert Hurkacz nadal jest dziewiąty, a reszta jego kolegów plasuje się w dalszych rejonach zestawienia. Maks Kaśnikowski tym razem wyprzedził w nim Daniela Michalskiego, przeskakując na 273 lokatę. Drugi z wymienionych Biało-Czerwonych jest zaś 285 (spadek o 13 pozycji). 944 miejsce zajmuje, odbudowujący swoją pozycję w tenisie, Kamil Majchrzak.

Australian Open. Miedwiediew oraz Tsitsipas ze stratami, ale i awansem

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Daniił Miedwiediew i Stefanos Tsitsipas to najwyżej rozstawieni tenisiści, którzy przystąpili do gry w turnieju panów drugiego dnia zmagań. Zarówno zawodnik rozstawiony z numerem trzecim jak i turniejowa „siódemka” zapewnili sobie miejsce wśród 64 najlepszych singlistów tegorocznego australijskiego szlema.

Jednym z najciekawszych spotkań pierwszej rundy rywalizacji panów tegorocznego Australian Open miał być mecz Stefanosa Tsitsipasa z Matteo Berrettinim. Niestety kłopoty zdrowotne Włocha sprawiły, że musiał się on wycofać z imprezy, a jego miejsce zajął Zizou Bergs.

I Belg tylko w pierwszej odsłonie zagroził wyżej klasyfikowanemu rywalowi, wygrywając tę partię 7:5. W dalszej części spotkania wygrał jedynie pięć gemów w trzech kolejnych setach i to Grek awansował do drugiej rundy singla.

– Przygotowywałem się do meczu z Matteo, więc zmiana rywala nie była dla mnie łatwa. Ale cieszę się, że pokazałem ducha walki i odwróciłem sytuację po pierwszym secie – skomentował przebieg gry zeszłoroczny finalista imprezy. Jego kolejnym rywalem będzie lepszy z Australijczyków w meczu Aleksandra Vukicia z Jordanem Thompsonem.

Również 5:7 partię otwarcia tegorocznego Australian Open przegrał Daniił Miedwiediew. Moskwianin, którego rywalem był Terence Atmane, tak jak Tsitsipas wystąpi w meczu 1/32 finału. Jednak jego spotkanie z francuskim kwalifikantem zakończyło się przedwcześnie. Narzekający na skurcze tenisista poddał mecz na początku czwartej odsłonie.

– Warunki były brutalne. W takich okolicznościach chodzi o to, kto lepiej poradzi sobie w takiej sytuacji – skomentował ostateczne rozstrzygnięcie były lider rankingu, którego kolejnym rywalem będzie Emil Ruusuvuori. Fin po czterosetowym meczu okazał się lepszy od grającego z dziką kartą Patricka Kypsona.

W poniedziałek na pierwszej rundzie zakończyli swój tegoroczny występ dwaj tenisiści, którzy w przeszłości osiągali w Melbourne bardzo dobre wyniki. Jednak zarówno Andy Murray (pięciokrotny finalista Australian Open) jak i Stan Wawrinka nie dali rady rywalom.

Szczególnie zacięty był pojedynek mistrza imprezy sprzed dziesięciu lat. Adrian Mannarino potrzebował pięciu setów, aby pożegnać Szwajcarskiego rywala, który w ostatniej odsłonie nie wygrał nawet gema i tak jak przed rokiem, pożegnał się z imprezą już po meczu otwarcia.


Wyniki

Pierwsza runda:

Danił Miedwiediew (3) – Terence Atmane (Francja, Q) 5:7, 6:2, 6:4, 1:0 i krecz

Stefanos Tsitsipas (Grecja, 7) – Zizou Bergs (Portugalia, LL) 5:7, 6:1, 6:1, 6:3

Karen Chaczanow (15) – Daniel Altmaier (Niemcy) 5:7, 6:3, 7:6(5), 7:6(3)

Ben Shelton (USA, 16) – Roberto Bautista Agut (Hiszpania) 6:2, 7:6(2), 7:5

Flavio Cobolli (Włochy, Q) – Nicolas Jarry (Chile, 18) 6:4, 3:6, 6:3, 2:6, 7:5

Adrian Mannarino (Francja, 20) – Stan Wawrinka (Szwajcaria) 6:4, 3:6, 5:7, 6:3, 6:0

Alejandro Davidovich-Fokina (Hiszpania, 23) – Constant Lestienne (Francja) 6:4, 6:4, 7:6(5)

Lorenzo Musett (Włochy, 25) – Benjamin Bonzi (Francja) 7:6(3), 7:6(4), 4:6, 6:2

Sebastian Korda (USA, 29) – Vit Kopriva (Czechy, Q) 6:1, 6:4, 2:6, 4:6, 6:2

Tomas Etcheverry (Argentyna, 30) – Andy Murray (Wielka Brytania) 6:4, 6:2, 6:2

Alexei Popyrin (Australia) – Marc Polmans (Australia, WC) 6:3, 7:6(3), 6:2

Emil Ruusuvuori (Finlandia) – Patrick Kypson (USA, WC) 4:6, 6:3, 6:4, 7:6(4)

Luca van Assche (Francja) – James Duckworth (Australia, WC) 6:7(2), 6:3, 3:6, 6:3, 6:3

Gael Monfils (Francja) – Yannick Hanfman (Niemcy) 6:4, 6:3, 7:5

Jakub Mensik (Czechy) – Denis Shapovalov (Kanada) 6:3, 7:5, 7:5

Zhizhen Zhang (Chiny) – Federico Coria (Argentyna) 6:4, 7:6(3), 7:6(5)

Hugo Gaston (Francja, LL) – Roberto Carballes Baena (Hiszpania) 6:3, 6:2, 3:6, 6:4

Christopher Eubanks (USA) – Taro Daniel (Japonia) 6:4, 6:2, 6:3