Turnieje WTA i ATP w Auckland odwołane

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Tennis Magazine, foto: AFP

Jeszcze nie skończył się storpedowany przez pandemię sezon 2020, a już odwołano pierwsze turnieje w 2021 roku. W związku ze związanymi z pandemią kłopotami organizacyjnymi do skutku nie dojdą zawody WTA i ATP w Auckland.

Choć Nowa Zelandia skutecznie radzi sobie z pandemią koronawirusa i aktualnie może pochwalić się brakiem chorych, to jest to okupione sporymi restrykcjami. Ograniczenia te spowodowały, że organizatorzy styczniowych zawodów ASB Classic podjęli decyzję o odwołaniu ich. Jednym z czynników, które miałyby przeszkodzić w rozegraniu zawodów jest wymóg dwutygodniowej kwarantanny dla przyjezdnych. Aczkolwiek organizatorzy podają, że to nie jedyny problem.

W ubiegłym roku w Auckland triumfowali Francuz Ugo Humbert i Amerykanka Serena Williams. Świetnie na nowozelandzkich kortach spisywał się też Hubert Hurkacz. Polak przegrał dopiero w półfinale, po bardzo wyrównanym starciu z Benoit Paire’em z Francji.

Co ciekawe kwarantanna może też czekać chcących wystąpić w najbliższym Australian Open. Tamtejsi organizatorzy planują jednak zapewnić zawodnikom możliwość treningów, rekreacji, a może i rywalizacji podczas tego okresu. Liczba widzów ma za to zostać ograniczona do 50%. Odbyć mają się również wszystkie z australijskich turniejów podprowadzających w tym ATP Cup.

Iga Świątek: Gdyby warunki były inne, ten mecz byłby dłuższy

/ Maciej Pietrasik , źródło: Eurosport, foto: AFP

Iga Świątek w znakomitym stylu awansowała do półfinału Roland Garros. Polka po spotkaniu nie ukrywała zadowolenia ze zwycięstwa. Stwierdziła, że pomogły jej panujące na korcie warunki.

Spotkanie z Martiną Trevisan nie rozpoczęło się dla Igi Świątek najlepiej. 19-latka szybko złapała jednak właściwy rytm. Przyznał, że kluczowe było szybkie przystosowanie się do wietrznej pogody.

Musiałam się przyzwyczaić do warunków, które były trudne. Wiało, zaczęliśmy grać bardzo późno. Potrzebowałam paru gemów, aby wejść w rytm, ale później znów poczułam pewność siebie. Myślę, że ostatecznie dobrze się spisałam – przyznała.

Na spotkanie Świątek trzeba było czekać dość długo. Wszystko przez ponad pięciogodzinny bój Diego Schwartzmana z Dominikiem Thiemem. Polce nie sprawiło to jednak problemów.

Czasem dobrze jest pooglądać dobry tenis. Trzy razy musiałam się rozgrzewać, ale Martina miała dokładnie taką samą sytuację. Udało mi się wykorzystać wiatr na korcie. Mam wrażenie, że gdyby warunki były inne, to mecz byłby dłuższy. Rywalka właśnie przez wiatr popełniła wiele błędów. Zagrałam mądrze. Przed meczem właśnie o tym rozmawiałam z moim trenerem – powiedziała.

Na razie 19-latka stara się nie zwracać większej uwagi na zainteresowanie, jakie zaczęła wzbudzać w Polsce. Teraz skupia się na jutrzejszym ćwierćfinale debla i czwartkowym półfinale.

Staram się trzymać od tego z daleka i skoncentrować się na rywalizacji. Poza tym gram jeszcze w deblu, więc nie jest to trudne. To lekkie szaleństwo, ale jest ze mną duża ekipa, która mnie pilnuje. Na pewno podziękuję wszystkim po turnieju – stwierdziła.

Roland Garros. Iga Świątek w półfinale!!!

/ Dominika Opala , źródło: własne , foto: AFP

Iga Świątek awansowała do półfinału Roland Garros 2020 po pokonaniu Martiny Trevisan 6:3, 6:1. To, jak do tej pory, największy sukces wielkoszlemowy Polki. W walce o finał warszawianka zmierzy się z Argentynką Nadią Podoroską.

Zarówno dla Igi Świątek, jak i dla Martiny Trevisan był to pierwszy ćwierćfinał wielkoszlemowy w karierze. Tak więc stawka tego meczu była ogromna – półfinał Wielkiego Szlema. Tenisistki miały okazję grać ze sobą wcześniej dwukrotnie. W 2017 roku lepsza była Włoszka podczas turnieju rangi ITF w Warszawie, z kolei rok temu, w eliminacjach w Birmingham Polka się zrewanżowała.

Spotkanie ćwierćfinałowe rozpoczęło się niepomyślnie dla Świątek, gdyż już w pierwszym gemie została przełamana. Początek w wykonaniu Polki był nerwowy, a w jej grze mnożyły się błędy. Z kolei Trevisan grała ofensywnie i przejmowała kontrolę w wymianach. Z czasem jednak warszawianka uspokoiła nieco emocje, lepiej zaczęła returnować i w szóstym gemie zdołała odłamać rywalkę. Następnie wygrała trzeciego gema z rzędu i pierwszy raz w meczu objęła prowadzenie, doprowadzając do stanu 4:3.

Od tego momentu sytuacja na korcie zaczęła się zmieniać. To Włoszka popełniała więcej błędów, a Świątek grała solidniej i regularniej. Taki obrót spraw przyniósł kolejnego breaka dla naszej tenisistki i prowadzenie 5:3. Kolejny gem był niezwykle zacięty. Juniorska mistrzyni Wimbledonu 2018 obroniła dwa break pointy, a następnie potrzebowała trzech piłek setowych, by zapisać partię otwarcia na swoje konto.

Początek drugiej odsłony należał do naszej reprezentantki. Kilka kończących piłek od razu zapewniło jej przełamanie. Trevisan jednak nie poddawała się, próbowała kombinacyjnej gry i zmuszała Polkę do biegania. Włoszka wywalczyła trzy break pointy, ale Świątek ponownie wyszła z opresji i objęła prowadzenie 2:0. Wymiany stawały się coraz bardziej zacięte, a gemy rozgrywane były na przewagi. W kluczowych momentach jednak to Świątek przejmowała kontrolę i wygrywała najważniejsze piłki. 26-latka z Florencji nie zamierzała łatwo składać broni i przerwała serię ośmiu wygranych gemów przez Świątek, częściowo odrabiając straty. Polka jednak szybko zgasiła zapał rywalki i uzyskała kolejne przełamanie, wychodząc na prowadzenie 4:1.

Świątek była rozpędzona, a kwalifikantka z Włoch nie potrafiła znaleźć sposobu na taką dyspozycję Polki. Tym samym po godzinie i 18 minutach nasza tenisistka awansowała do pierwszego w karierze półfinału wielkoszlemowego. W nim zmierzy się z Argentynką Nadią Podoroską, która sprawiła dziś niespodziankę i wyeliminowała Elinę Switolinę.

Iga Świątek jest pierwszą Polką w Erze Open, która dotarła do półfinału Roland Garros.


Wyniki

Iga Świątek (Polska) – Martina Trevisan (Włochy, Q) 6:3, 6:1

Roland Garros. Święto argentyńskiego tenisa. Schwatzman i Podoroska lepsi od turniejowych ,,trójek”

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Dominic Thiem po raz pierwszy od pięciu lat nie zagra w półfinale Roland Garros! W spotkaniu o awans do tej fazy rozgrywek uległ 6:7(1), 7:5, 7:6(6), 6:7(5), 2:6 Argentyńczykowi Diego Schwartzmanowi. To tylko poprawiło humor kibicom z Buenos Aires i okolic. Już wcześniej był bardzo dobry, ponieważ do półfinału awansowała też Nadia Podoroska po sensacyjnym zwycięstwie nad Eliną Switoliną. 

To był wspaniały dzień dla argentyńskich tenisistów w Paryżu. Nadia Podoroska i Diego Schwartzman wyeliminowali turniejowe ,,trójki” i po raz pierwszy awansowali do wielkoszlemowych półfinałów. O olbrzymim sukcesie kwalifikantki, która jest potencjalną rywalką Igi Świątek w półfinale, pisaliśmy już tutaj.

Jak się okazało, to był dopiero pierwsze ze smakowitych dań, jakie zaserwowali dzisiaj argentyńscy tenisiści. Po Podoroskiej i Switolinie na kort Philippe’a Chatriera wyszli Dominic Thiem i Diego Schwartzman. Przed meczem pojawiły się głosy, że Austriak ma problemy żołądkowe i do tego pojedynku może w ogóle nie dojść. Na szczęście stało się inaczej i Thiem zaciekle walczył o awans do piątego z rzędu półfinału w Paryżu. Ostatecznie nie dał rady, ale wydaje się, że głównie z powodu bardzo dobrej postawy przeciwnika, a nie własnych problemów zdrowotnych. W trakcie meczu nie wyglądał na chorego, ani razu nie poprosił też o przerwę medyczną.

Spotkanie trwało 5 godzin i 8 minut. Od samego początku do niemal samego końca było bardzo wyrównane. W pewnym momencie wydawało się, że Schwartzman będzie pluł sobie w brodę. Po wygraniu pierwszego seta nie mógł bowiem postawić kolejnego kroku, mimo że kilka razy był tego bardzo bliski. W drugim secie znajdował się dwie piłki od zwycięstwa, natomiast w trzecim miał piłkę setową. Mimo to, obie te partie przegrał. Wydawało się, że sytuacja powtórzy się w czwartej odsłonie rywalizacji. W niej Argentyńczyk roztrwonił prowadzenie 5:4 i 40-0 przy własnym podaniu. Udało mu się jednak doprowadzić do tie-breaka i później wszystko toczyło się już po jego myśli.

Schwartzman wygrał ostatecznie 7:6(1), 5:7, 6:7(6), 7:6(5), 6:2 i po raz pierwszy w karierze awansował do wielkoszlemowego półfinału. Po ostatniej piłce był równie szczęśliwy, co zmęczony. O awans do finału powalczy jednak w czwartek, więc będzie miał trochę czasu na odpoczynek. Jego rywalem będzie broniący tytułu Rafael Nadal, którego pokonał jednak przed dwoma tygodniami w Rzymie, lub Jannik Sinner.


Wyniki

Pierwszy ćwierćfinał turnieju mężczyzn:

Dominic Thiem (Austria, 3) – Diego Schwartzman (Argentyna, 12) 6:7(1), 7:5, 7:6(6),

Alexander Zverev: Organizatorzy turnieju o wszystkim wiedzieli

/ Natalia Kupsik , źródło: własne/www.eurosport.com, foto: AFP

Wynik przeprowadzonego wczoraj przez Alexandra Zvereva testu na obecność koronawirusa potwierdził, że w meczu z Jannikiem Sinnerem siódmy aktualnie tenisista zestawienia nie był zarażony. Niemiec zapewnia jednocześnie, że niesłusznie zarzuca mu się złamanie sanitarnego reżimu.

Tegoroczny finalista US Open do rywalizacji w swoim ostatnim w tej edycji meczu w Roland Garros, przystąpił nie w pełni sił. Jak się jednak okazało przyczyną problemów z oddychaniem i podwyższonej temperatury, z którymi zmagał się od kilku dni nie było zakażenie koronawirusem. Hamburczyk w poniedziałek ponownie poddał się testowi na obecność COVID-19 i otrzymał jego negatywny wynik. Wiadomością podzielił się za pośrednictwem swojego profilu na Instagramie.

– Chciałbym poinformować wszystkich, że otrzymałem kolejny negatywny wynik testu na COVID-19. Wczoraj nie czułem się dobrze i będę potrzebował kilku dni, aby dojść do siebie – napisał Niemiec.

Co niemniej ważne zawodnik wyraźnie zaprzeczył stanowisku organizatorów, zgodnie z którym miałby próbować w tajemnicy przed nimi zachować swoje złe samopoczucie. Tymczasem taką właśnie informację Francuska Federację Tenisową przekazała po konferencji prasowej, podczas której Zverev wyznał, że w meczu z Jannikiem Sinnerem przegrał także z własnym organizmem. Na zarzuty złamania medycznego protokołu tenisista odpowiedział na antenie niemieckiego Eurosportu. Jak zapewnił gospodarze zawodów od początku wiedzieć mieli o jego stanie zdrowia. Na potwierdzenie swoich słów dodał, że pomiędzy trzecią a czwartą rundą turniejowy lekarz przepisał mu standardowe leki na przeziębienie.

Roland Garros. Podoroska w półfinale! Czeka na lepszą z pary Świątek – Trevisan

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Kolejna duża niespodzianka w Paryżu! Nadia Podoroska w pierwszym ćwierćfinale turnieju kobiet pokonała 6:2, 6:4 rozstawioną z numerem 3 Elinę Switolinę – najwyżej notowaną zawodniczkę, jaka dotarła do tego etapu rozgrywek. W Erze Open nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby kwalifikantka dotarła do półfinału Rolanda Garrosa. 

Tegoroczna edycja Roland Garros obfituje w niespodziewane, a czasem wręcz sensacyjnego rozstrzygnięcia. Świadkami kolejnego z nich byli widzowie pierwszego ćwierćfinału turnieju kobiet. Naprzeciw siebie stanęły debiutująca we francuskim szlemie Nadia Podoroska i rozstawiona z numerem trzy Elina Switolina, rozgrywająca 31. turniej Wielkiego Szlema. Doświadczenie nie odegrało jednak w tym pojedynku kluczowej roli. Od początku pachniało niespodzianką i po godzinie oraz 19 minutach rywalizacji stała się ona faktem. Nadia Podoroska awansowała do półfinału, Elina Switolina wypadła za burtę.

23-letnia Argentynka rozmontowała defensywę przeciwniczki potężnymi topspinami z forhendu, bekhendami wzdłuż linii i precyzyjnymi skrótami. Fragmentami grała jak natchniona. Niezorientowani mogliby pomyśleć, że to ona przyjechała do Paryża jako jedna z faworytek do zwycięstwa, a nie Switolina. Ukraince brakowało argumentów. Próbowała wielu rzeczy na korcie, ale żadna recepta nie okazała się skuteczna.

W całym meczu Podoroska aż ośmiokrotnie przełamała przeciwniczkę. Po trafionym pierwszym podaniu Switolina wygrała tylko 33% piłek. Przy takiej skuteczności trudno o pomyślne rozstrzygnięcie. W drugim secie Ukrainka nawiązała jednak wyrównaną walkę i doprowadziła do niezwykle emocjonującej końcówki. Obroniła dwie piłki meczowe przy własnym podaniu (drugą po wymianie złożonej z 27 uderzeń), ale przy trzeciej nie dała już rady. Podoroska z radości wyrzuciła rakietę wysoko do góry i zdawała się niedowierzać we własne osiągnięć.

Jej sukces zostanie zapamiętany na bardzo długo. Nigdy wcześniej (w Erze Open, czyli od 1968 roku) nie zdarzyło się, by zawodniczka z kwalifikacji dotarła do półfinału Roland Garros. Do tej pory taka sytuacja miała miejsce tylko w turnieju mężczyzn. Przed 23 laty takiej sztuki dokonał Belg Filip Dewulf.

W tegorocznej edycji może dojść natomiast do pojedynku kwalifikantek w półfinale. Podoroska zagra bowiem z lepszą z pary Martina Trevisan – Iga Świątek. Polscy kibice wierzą oczywiście, że będzie inaczej i to Polka awansuje do najlepszej czwórki imprezy. Mecz Świątek z Trevisan rozpocznie się około godziny 18. Relację z tego pojedynku znajdziecie na naszym portalu.

Dwie pozostałe pary ćwierćfinałowe utworzyły Sofia Kenin z Danielle Collins i Petra Kvitova z Laurą Siegemund.


Wyniki

Pierwszy ćwierćfinał singla kobiet:

Nadia Podoroska (Argentyna) – Elina Switolina (Ukraina, 3) 6:2, 6:4

Roland Garros. Dżoković dogonił Nadala

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/atptour.com, foto: AFP

Novak Dżoković pokonał Karena Chaczanow 6:4, 6:3, 6:3 i po raz czternasty zameldował się w ćwierćfinale Roland Garros. Kolejnym rywalem Serba będzie Pablo Carreno Busta.

O poprzednim spotkaniu lidera rankingu ATP i trzeciego tenisisty  Hiszpanii było bardzo głośno nie tylko w tenisowym środowisku. A to za sprawą ostatniego fragmentu pojedynku. Mecz zakończył się dyskwalifikacją Novaka Dżokovicia po tym, jak piłka uderzona przez Serba trafiła w sędzię liniową. Teraz obaj tenisiści spotkają się ponownie w meczu ćwierćfinałowym Roland Garros.

Po przejściu przez Novaka Dżokovicia bez najmniejszych problemów trzech rund w pierwszym tygodniu Roland Garros, w poniedziałek lider rankingu ATP odprawił z imprezy kolejnego rywala. Tym razem „ofiarą” 17-krotnego mistrza Wielkiego Szlema padł Karen Chaczanow.

24-latek z Moskwy postawił na bardzo agresywny i ofensywny tenis. Jednak lider rankingu doskonale poruszał się po korcie, bardzo dobrze prezentował się w defensywie, a także umiejętnie zmieniał rytm wymian. To sprawiło, że tenisista z Belgradu po raz jedenasty z rzędu, a czternasty w ogóle wystąpi w ćwierćfinale Roland Garros. Tyle samo awansów do 1/4 finału paryskiego Szlema co Serb ma tylko Rafael Nadal.

W trakcie poniedziałkowego meczu Dżokovicia z Chaczanowem miała miejsce ciekawa sytuacja. Chcąc odegrać serwis Rosjanina, Serb niechcący trafił w twarz sędziego liniowego. Natychmiast przeprosił za ten czyn i gra mogła być kontynuowana. Podobną sytuację miał Serb przed kilkoma tygodniami w Nowym Jorku. Z tą różnicą, że na Flushing Meadows lider rankingu uderzył sędzię liniową nie w trakcie wymiany.

Rywalem Dżokovicia będzie Pablo Carreno Busta. Pierwotnie spotkanie Hiszpana i Daniela Altmaiera zaplanowano na korcie Suzanne Lenglen. Ze względu na opady deszczu mecz został przeniesiony na główną arenę, która od tego roku ma zamykany dach. Spotkanie zakończyło się w trzech setach. Sklasyfikowany przed imprezą pod koniec drugiej setki rankingu ATP Niemiec starał się grać agresywnie i często atakować. Miał jednak kłopot z regularnością oraz utrzymaniem wysokiego poziomu gry przez dłuższy czas. To sprawiło, że grający rozważnie Hiszpan bez większych problemów awansował do ćwierćfinału. Jedyne kłopoty tenisista z Gijon miał w drugiej odsłonie. Przegrywał już nawet 2:5 i musiał bronić piłek setowych. Od tego momentu wygrał jednak jedenaście z trzynastu rozegranych gemów i po dwóch godzinach i 22 minutach zapewnił sobie awans do ćwierćfinału.


Wyniki

Czwarta runda singla:

Novak Dżoković (Serbia, 1) – Karen Chaczanow (Rosja) 6:4, 6:3, 6:3

Stefanos Tsitsipas (Grecja, 5) – Grigor Dimitrow (Bułgaria, 18) 6:3, 7:6(9), 6:2

Andriej Rublow (Rosja, 13) – Marton Fucsovics (Węgry) 6:7(4), 7:5, 6:4, 7:6(3)

Pablo Carreno Busta (Hiszpania, 17) – Daniel Altmaier (Niemcy)