Cary. Osobliwa dyskwalifikacja Sandgrena

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Twitter, własne, foto: AFP

W nocy z wtorku na środę czasu polskiego podczas Challengera w amerykańskim Cary doszło do jednej z najdziwniejszych dyskwalifikacji w historii tenisa. Jej ofiarą padł Tennys Sandgren. Amerykanin przeprosił już za swoje zachowanie, a także żartobliwie opisał zaistniałą sytuację w poście na Twitterze.

Trwał dopiero drugi gem w meczu Tennysa Sandgrena z innym reprezentantem Stanów Zjednoczonych Christopherem Eubanksem, kiedy to zachowanie tego pierwszego doprowadziło do przedwczesnego zakończenia meczu. Po parominutowej konsultacji sędziowie spotkania pierwszej rundy w drugim Challengerze w Cary podjęli decyzję o dyskwalifikacji Amerykanina.

Niecodzienna sytuacja zaczęła się od zbyt mocnego rzutu chłopaka od podawania piłek. Sandgren poprosił o kilka przed serwisem, ale jedną z nich wolontariusz wyrzucił za mocno i tenisista nie zdążył odpowiednio zareagować. W efekcie został trafiony w genitalia.

Poirytowany zawodnik w afekcie chwycił piłkę i odruchowo uderzył nią w kierunku końca kortu, trochę jak przed rokiem w US Open Novak Dżoković. Pech chciał, że trafił przechodzącego właśnie sędziego liniowego w pośladki. W takiej sytuacji decyzja mogła być tylko jedna i Sandgren, choć zawiedziony, nie kłócił się z nią.

Po meczu przeprosił za zajście i w żartobliwy sposób opisał co się stało w poście na Twitterze. „Tak więc dzisiejszego wieczoru zostałem trafiony w jaja przez chłopaka od podawania piłek, który miał trochę za dużo pary w łapie, walnąłem nieszczęsną piłką w płot, a ta odbiła się od tyłka sędziego, który akurat przechodził na drugą stronę, co zaowocowało moją dyskwalifikacją. A jak tam wasz wieczór?” – brzmiała treść wpisu. Dołączone do niego zostało również nagranie pokazujące fragment tej sytuacji.

 

W kolejnym wpisie dodał jeszcze tylko krótko – „Dla jasności, to zdecydowanie była moja wina”.

Szczecin. Ciaś pokonał zawodnika z pierwszej setki!

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: LOTOS PZT Polish Tour

Paweł Ciaś bardzo dobrze radzi sobie w ostatnich tygodniach. W czterech kolejnych turniejach ITF dochodził co najmniej do ćwierćfinału, a teraz przedłużył tę serię w challengerze w Szczecinie! Miejsce w najlepszej ósemce dało mu zwycięstwo 7:6(3), 3:6, 6:2 nad Stefano Travaglią. To jedna z najcenniejszych wygranych w karierze 27-latka. 

Ciaś bierze udział w szczecińskim challengerze dzięki ,,dzikiej karcie” otrzymanej od organizatorów. Miejsce w siódmej setce rankingu nie pozwoliłby mu bowiem nawet na występ w eliminacjach. Dobrymi występami w mniejszych turniejach cyklu LOTOS PZT Polish Tour i poprzednich edycjach PEKAO Szczecin Open zapracował sobie na specjalną przepustkę. Korzysta z niej w najlepszy możliwy sposób. Po raz pierwszy w karierze zagra w ćwierćfinale challengera. Życiowy sukces przełoży się na ranking. Od poniedziałku Ciaś nie będzie już tenisistą z połowy siódmej setki, a – w najgorszym przypadku – z początku szóstej.

W środowe popołudnie 27-latek pokonał 7:6(3), 3:6, 6:2 Stefano Travaglię. Pierwsze gemy nie zwiastowały tak miłej niespodzianki. Notowany na 99. miejscu w rankingu ATP Włoch prowadził już 4:0. Ciaś błyskawicznie dogonił przeciwnika, ale na tym jego problemy się nie skończyły. Przy stanie 4:5 obronił cztery piłki setowe, odrabiając straty od 0:40. Sam wykorzystał natomiast już pierwszego setbola, przy prowadzeniu 6-3 w tiebreaku.

Kolejne dwie partie były bardziej jednostronne. Do przełamań dochodziło w gemach otwarcia, a ich zwycięzcy później jeszcze powiększali przewagę i ze sporą zaliczką zmierzali do mety.  Po dwóch godzinach i 30 minutach rywalizacji Polak mógł wznieść ręce w geście triumfu.

Ciaś nie opuścił ani jednej edycji szczecińskiego challengera od 2010 roku i już wcześniej dał się poznać jako nieustępliwy, niewygodny przeciwnik. Najczęściej przekonują się o tym Włosi. Tenisista z Trójmiasta miał już na rozkładzie Andreę Arnaboldiego i Alessandro Gianessiego, a teraz dopisał do tej listy Stefano Travaglię.

W pierwszym ćwierćfinale turnieju rangi ATP Challenger Tour rywalem Ciasia będzie Yannick Hanfmann. Niemiec w 1/8 finału pokonał innego Włocha, Marco Cecchinato.

 


Wyniki

Druga runda:

Paweł Ciaś (Polska) – Stefano Travaglia (Włochy, 8) 7:6(3), 3:6, 6:2

Mistrzyni olimpijska okradziona

/ Anna Niemiec , źródło: tennisworldusa.org, foto: AFP

Rosyjska gazeta Kommersant poinformowała o włamaniu do domu Jeleny Wiesniny. Złodzieje zabrali m.in. biżuterię oraz dwa medale olimpijskie, które tenisistka zdobyła w Rio i Tokio.

Rosjanka, która wróciła do grania po przerwie macierzyńskiej, była już 13. zawodniczką świata, ale największe sukcesy odnosiła w grze podwójnej. Razem z Jekateriną Makarową wygrała trzy turnieje wielkoszlemowe. Rosyjski duet zdobył również złoty medal podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio. Wiesnina w tym roku do listy swoich sukcesów dopisała jeszcze srebrny medal w grze mieszanej zdobyty w Tokio razem z Asłanem Karacewem.

Niestety w ostatnich dniach 35-latka urodzona w Lwowie straciła niezwykle cenne trofea. Podczas jej nieobecności, złodzieje włamali się do pustego domu i zabrali biżuterię oraz obydwa medale.

Nie było nas tylko kilka godzin – powiedziała Wiesnina. – Medale był w sportowej torbie, a nie w żadnym szczególnym miejscu. Nie schowałam ich do sejfu, bo miałam zamiar pokazać je dzieciom w klubie. Złodzieje otworzyli sejf, alarm nie zadziałał. Gdy wróciliśmy do domu, zauważyliśmy, że medale również zabrali.

To nie pierwszy przypadek, gdy olimpijczycy tracą swoje nagrody. Na czarnym rynku osiągają one zawrotne ceny.