US Open. Starcie wielkoszlemowych mistrzyń hitem trzeciej rundy

/ Anna Niemiec , źródło: wtatennis.com/własne, foto: AFP

W środę miejsce w trzeciej rundzie zapewniły sobie Elina Switolina, Simona Halep oraz Garbine Muguruza, która zmierzy się teraz z Wiktorią Azarenkę. Bez gry awansowała Naomi Osaka.

Japonka miała zagrać z nadzieją serbskiego tenisa Olgą Danilović. 20-latka urodzona w Belgradzie wycofała się jednak z turnieju z powodu choroby. Kolejną rywalką turniejowej „trójki” będzie inna wschodząca gwiazda kobiecego tenisa, Leylah Fernandez. Kanadyjka po zaciętym dwusetowym spotkaniu pokonała Kaię Kanepi.

Bez większych problemów kolejne mecze w turnieju wygrały Halep i Muguruza. Rumunka oddała tylko cztery gemy „szczęśliwej przegranej” Kristinie Kucovej, a Hiszpanka bez straty seta pokonała Andreę Petkovic. W kolejnej fazie turnieju bardzo ciekawie zapowiada się pojedynek tenisistki z Półwyspu Iberyskiego z Wiktorią Azarenką. Białorusinka tylko w drugiej partii miała problemy z pokonaniem Jasmine Paolini.

To na pewno będzie trudny mecz – zapowiedziała dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa, która w bilansie spotkań remisuje z Azarenką 2:2. – Zawsze czekam na takie pojedynki. Uważam, że rozegrałam tutaj już dwa wymagające spotkania i teraz czeka mnie kolejne. Myślę, że wyjście na kort i rywalizowanie z przeciwnikami z najwyższej światowej półki, to najlepsze, co może Cię spotkać w sporcie.

Sporo emocji może dostarczyć również pojedynek Eliny Switoliny z wracającą do wysokiej formy Darią Kasatkiną. Ukrainka w środę poradziła sobie z Rebeką Masarovą, a Rosjanka odrobiła stratę seta w pojedynku z Marketą Vondrousovą.

O awans do czwartej rundy powalczą również Elise Mertens i Ons Jabeur. Belgijka, która w pierwszej rundzie musiała bronić piłek meczowych, tym razem odniosła pewne zwycięstwo nad Valentini Grammatikopoulou, a Tunezyjka oddała tylko jednego gema Marii Camili Osorio Serrano.


Wyniki

Druga runda singla

Naomi Osaka (Japonia, 3) – Olga Danilović (Serbia) walkower

Elina Switolina (Ukraina, 5) – Rebeka Masarova (Hiszpania, Q) 6:2 7:5

Garbine Muguruza (Hiszpania, 9) – Andrea Petkovic (Niemcy) 6:4 6:2

Simona Halep (Rumunia, 12) – Kristina Kucova (Słowacja, LL) 6:3 6:1

Elise Mertens (Belgia, 15) – Valentini Grammatikopoulou (Grecja, Q) 6:2 6:2

Wiktoria Azarenka (Białoruś, 18) – Jasmine Paolini (Włochy) 6:3 7:6(1)

Ons Jabeur (Tunezja, 20) – Maria Camila Osorio Serrano (Kolumbia) 6:0 6:1

Daria Kasatkina (Rosja, 25) – Marketa Vondrousova (Czechy) 3:6 6:4 6:4

Leylah Fernandez (Kanada) – Kaia Kanepi (Estonia) 7:5 7:5

US Open. Miedwiediew nie do zatrzymania, Ruud za burtą

/ Dominika Opala , źródło: własne, foto: AFP

Dwaj najlepsi obecnie rosyjscy tenisiści awansowali do trzeciej rundy US Open 2021. Daniił Miedwiediew dokonał tego bez starty seta, natomiast Andriej Rublow potrzebował czterech partii, by pokonać Pedro Martineza. Z rywalizacją już w drugim meczu pożegnał się Casper Ruud. 

Daniił Miedwiediew nie zwalnia tempa i cały czas prezentuje solidną formę na kortach twardych. Rosjanin czwarty rok z rzędu awansował do trzeciej rundy nowojorskiego szlema. Tym razem wicelider rankingu okazał się lepszy od Dominika Koepfera. Niemiec starał się zaskoczyć Miedwiediewa kombinacyjną grą, ale wyżej notowany zawodnik na wszystko potrafił znaleźć odpowiedź. Finalista US Open 2019 grał pewnie, dobrze się poruszał i był niezwykle skuteczny. To sprawiło, że w niecałe dwie godziny, mimo waleczności Koepfera, spotkanie dobiegło końca. Kolejnym rywalem Miedwiediewa będzie Pablo Andujar, który także bez problemów poradził sobie z Philipem Kohlschreiberem.

Rosyjscy kibice mieli też inne powody do radości. Do trzeciej rundy awansował też Andriej Rublow, choć nie było to tak łatwe starcie, jak jego rodaka. Przeciwnikiem 24-latka z Moskwy był Pedro Martinez, który od samego początku zaskoczył rywala. Hiszpan objął prowadzenie 5:2, a w poczynaniach Rublowa widać było nerwowość. Presji nie wytrzymał jednak hiszpański tenisista, który nie wykorzystał przewagi i przegrał partię w tie-breaku. Zacięta walka trwała też w drugiej odsłonie. Tym razem w decydującej rozgrywce górą był Martinez. Jednak kolejne dwa sety to już popis gry Rosjanina. Hiszpan nie był w stanie zaprezentować formy z początku starcia i do końca pojedynku zdobył zaledwie dwa gemy.

Podczas sesji dziennej w środę z turniejem pożegnało się trzech zawodników. Największą niespodzianką była porażka Caspera Ruuda, turniejowej „ósemki”. Norweg musiał uznać wyższość Botica Van de Zandschulpa. Holender przeszedł przez eliminację, a w każdym z trzech pojedynków rozgrywał decydującego seta. Taki też był mu potrzebny w meczu pierwszej rundy z Carlosem Tabernerem. Paradoksalnie więc spotkanie z Ruudem było do tej pory najłatwiejsze dla holenderskiego kwalifikanta.

Poza 22-latkiem z Oslo, z imprezą pożegnali się też inni rozstawieni – Grigor Dimitrow oraz Cristian Garin. Bułgar poddał mecz z Alexeiem Popyrinem w trzecim secie z powodu urazu stopy. Natomiast Chilijczyk w czterech setach uległ Henri Laaksonenowi.

Świetny powrót do pojedynku zanotował Alex Molczan. Słowacki kwalifikant, który w eliminacjach obronił pikę meczową z Gastao Eliasem, przegrywał już 1:2 w setach z Brandonem Nakashimą, pogromcą Johna Isnera. Słowak jednak walczył do końca i w świetnym stylu wygrał kolejne dwa sety.

Do trzeciej rudny awansował też Carlos Alcaraz. Hiszpan, debiutujący w US Open, w czterech setach pokonał Artjura Rinderknecha.


Wyniki

Druga runda singla:

Daniił Miedwiediew (Rosja, 2) – Dominik Koepfer (Niemcy) 6:4, 6:1, 6:2

Andriej Rublow (Rosja, 5) – Pedro Martinez (Hiszpania) 7:6(2), 6:7(5), 6:1, 6:1

Botic Van De Zandschulp (Holandia, Q) – Casper Ruud (Norwegia, 8) 3:6, 6:4, 6:3, 6:4

Alexei Popyrin (Australia) – Grigor Dimitrow (Bułgaria, 15) 7:6(4), 7:6(4), 4:0 i krecz

Henri Laaksonen (Szwajcaria, Q) – Cristain Garin (Chile, 16) 3:6, 7:6(5), 6:2, 6:4

Daniel Evans (Wielka Brytania, 24) – Marcos Giron (USA) 6:4, 7:6(3), 2:6, 6:3

Carlos Alcaraz (Hiszpania) – Arthur Rinderknech (Francja) 7:6(6), 4:6, 6:1, 6:4

Pablo Andujar (Hiszpania) – Philip Kohlschreiber (Niemcy) 6:4, 63, 6:1

Peter Gojowczyk (Niemcy, Q) – Duszan Lajović (Serbia) 2:6, 6:4, 2:6, 7:5, 6:4

Alex Molczan (Słowacja, Q) – Brandon Nakashima (USA, WC) 6:3, 3:6, 1:6, 6:2, 6:4

US Open. Dżoković w drodze po Wielkiego Szlema (na razie) bez wsparcia kibiców

/ Maria Kuźniar , źródło: reuters/ własne, foto: AFP

Novak Dżoković zrobił pierwszy krok do skompletowania Wielkiego Szlema. W pierwszej rundzie US Open pokonał Holgera Rune, choć nie bez pewnych problemów. Niemile zaskoczyła go jednak przede wszystkim atmosfera na trybunach. Kibice zgodnie i głośno dopingowali niemal wyłącznie młodego Duńczyka.

To żadna tajemnica, że Nole nie jest ulubieńcem publiczności, z różnych względów. Wszyscy chyba pamiętają komentarz Bena Rothenberga z 2020 roku o najbardziej dopingowanych zawodnikach: „1. Federer, 2. Nadal, 3. Ktokolwiek, kto gra przeciwko Dżokoviciowi”. Tamten wpis był pokłosiem sytuacji z Australian Open z 2020 roku, kiedy w finale publiczność w finale mocno wspierała Dominika Thiema. Trochę czasu minęło, preferencje kibiców – niezależnie od kontynentu – pozostają te same.

Serb w drodze do skompletowania Wielkiego Szlema zrobił pierwszy krok. W pierwszej rundzie, nie bez problemów, bo w czterech setach, ograł Holgera Rune. Młody Duńczyk grał ambitnie, wygrał drugiego seta i w jakiejś części była to zasługa publiczności, która od początku głośno go wspierała i przez cały mecz skandowała jego imię.

– Atmosfera nie była idealna – krótko skomentował Nole, który po zakończeniu nie celebrował zwycięstwa tak jak zwykle (tym razem zabrakło gestu dzielenia się sercem). – Nawet nie wiem, co krzyczała publiczność. Myślałem, że po prostu mnie wygwizdują – przyznał Serb podczas konferencji prasowej.

Do sytuacji odniósł się m.in. wspomniany już Ben Rothenberg. „Jaka jest największa różnica między próbą zdobycia Wielkiego Szlema przez Serenę w 2015 roku i w tym roku przez Dżokovicia? Jak na razie – wsparcie publiczności” – skomentował na Twitterze.

Amerykanka w 2015 roku była na najlepszej drodze do wygrania wszystkich czterech szlemów. W Nowym Jorku w półfinale niespodziewanie zatrzymała ją Roberta Vinci. Serena w dużej mierze przegrała z presją i nerwami. Dżoković wydaje się być na to odporny, choć sytuacja z igrzysk olimpijskich wydaje się tego nie potwierdzać. Pytanie jednak, jak poradzi sobie z presją w sytuacji, gdy będzie deprymowany przez publiczność.

– Oczywiście, zawsze chce się mieć za sobą tłumy, ale nie zawsze jest to możliwe. Są jednak rzeczy na których mogę polegać i wrócić do nich myślami, gdy doświadczam zawirowań emocjonalnych podczas meczu. Rozwinąłem mechanizm, dzięki któremu czuję, że poradzę sobie mentalnie. Wypracowałem formułę, która sprawdza się od lat i która pozwoliła mi dojść do miejsca, w którym obecnie jestem. Oczywiście jednak nie ma gwarancji, że zawsze zadziała – tłumaczył Dżoković.

Suarez Navarro: Ten rok był dla mnie prezentem

/ Dominika Opala , źródło: www.as.com , foto: AFP

Carla Suarez Navarro rozegrała ostatni wielkoszlemowy mecz singlowy. Hiszpanka powróciła w tym roku na światowe korty po pokonaniu nowotworu, by na własnych warunkach zakończyć tenisową karierę. W wywiadzie z portalem „AS” 32-latka opowiedziała o swoich odczuciach i podsumowała swoje występy w tourze. 

Carla Suarez Navarro przegrała w pierwszej rundzie US Open 2021 z Danielle Collins 2:6, 4:6. Hiszpanka powróciła do touru po pokonaniu nowotworu i wystąpiła też w Roland Garros i w Wimbledonie. Mimo że nie zdołała wygrać meczu, to sama gra była już dla niej zwycięstwem. 32-latka z Wysp Kanaryjskich kończy karierę z bilansem 86-48 w Wielkich Szlemach, z siedmioma ćwierćfinałami wielkoszlemowymi, dwoma tytułami w głównym cyklu i z podziwem kolegów, koleżanek z touru oraz fanów.

Pokazała nam wszystkim, że wygrała walkę o życie. Czym jest tenis w porównaniu z tym co ona przeszła – powiedziała przyjaciółka Suarez Navarro, Garbine Muguruza.

Po porażce z Danielle Collins, Suarez Navarro udzieliła wywiadu hiszpańskiemu portalowi www.as.com. Z Hiszpanką rozmawiał Nacho Albarran.

 

Zobaczymy ponownie twój jednoręczny backhand?

W grze pojedynczej to był mój ostatni mecz. Ale dowiedziałam się, że zagram jeszcze debla z Sarą Errani, wiec zostaję w Nowym Jorku. I wraz z ogłoszeniem, że w tym roku odbędą się finały Fed Cup, porozmawiam z kapitanką Anabel Mediną. Jeśli zechce mnie zabrać, będę dostępna. Nie oznacza to, że będę grać, bo moje koleżanki, które grają lepiej ode mnie, wywalczyły to sobie. Ale chciałabym tam być, i jeśli zagram, to dobrze. Chciałabym zakończyć ten cykl z Hiszpanią.

Co czułaś na korcie?

Starałam się podejść do tego ze spokojem i naturalnością. Miałam pewne problemy fizyczne w ostatnich dniach i nie mogłam za wiele trenować. Spodziewałam się, że to może być ostatni mecz. Była publiczność i starałam się cieszyć tym momentem. Jestem zadowolona, bo ten rok był dla mnie prezentem, nie będę narzekać.

Jakie jest twoje najlepsze wspomnienie z turnieju wielkoszlemowego?

Mam ich wiele. Na szczęście mogłam wygrać dużo spotkań. Powiedziałam, że ten z Mauresmo podczas Roland Garros 2008, ten z Venus Williams w Australii w 2009 roku, czy ten w Nowym Jorku w 2018 roku. Jestem usatysfakcjonowana tym, co osiągnęłam.

Masz jakąś wyjątkową anegdotę?

Więcej niż anegdota, to przeżycia, zabawne chwile z kolegami, wspólne posiłki, dzielenie czasu i kortu z siostrami Williams, z Nadalem i Federerem… Cieszenie się wszystkim, graniem z Garbine i uczenie się od niej.

Czego żałujesz i co chciałabyś osiągnąć?

Być może pośpiechu z powrotem po kontuzjach. Czasami złego doboru kalendarza. Starałam się mieć najlepszą karierę, z moim tenisem i osobowością. Chciałabym zagrać w finale Wielkiego Szlema. Przeżyć to doświadczenie. To cierń, który mi zostanie.

Co najlepszego dał ci tenis?

Wszystko. Wartości, które ci daje podróżowanie, poznawanie innych kultur i cieszenie się z kibicami.

Jak myślisz, co ty pozostawisz?

To będą musieli powiedzieć inni. Ale przypuszczam, że będę zapamiętana za mój backhand. I jako osoba, która zawsze walczyła do końca i starała się dać z siebie sto procent, aby móc inspirować kolejne pokolenia wartościami, które przekazuję. Poza tym, także to, że ludzie się ze mną dobrze czuli, bo zachowuję się naturalnie.

Za czym będziesz tęsknić?

Za wychodzeniem na kort i możliwością cieszenia się z fanami. Bycie na centralnym korcie, kiedy mówią twoje imię, oklaskują cię i spędzają dobrze czas. To jest wyjątkowe.

W ostatnich miesiącach cały tour postrzegał cię jako wzór. Jak sobie z tym radziłaś, szczególnie, że jesteś skromną osobą?

Pojechałam na Mutua Madrid Open, żeby wszyscy mogli opowiedzieć mi wszystko po chorobie, tak, żeby nie szukali mnie podczas Roland Garros (śmiech). To się decenia. Chcieli, zebym wiedziała, że zainspirowała ich moja siła, aby wrócić i chcieli mnie zobaczyć. Mówili to prosto z serca.

Co nastąpi teraz?

Chcę odpocząć i odłączyć się, bo między chorobą a pandemią, nie byłam w stanie. Chcę wyjść z rutyny.

US Open. Dżoković rozpoczął marsz po „oczko”, niesamowite zwycięstwo Seppiego

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/atptour.com, foto: AFP

Novak Dżoković pokonał Holgera Rune 6:1, 6:7(5), 6:2, 6:1 i rozpoczął marsz po dwudziesty pierwszy tytuł mistrzowski w imprezach Wielkiego Szlema. Jeżeli za niespełna dwa tygodnie Serb zwycięży, dokona czegoś, co nie udało się żadnemu tenisiście przez 52 lata. Niesamowity pojedynek stoczyli Andrea Seppi i Marton Fucsovics. Wyłonił on rywala w drugiej rundzie dla Huberta Hurkacza.

Pierwszy tenisista Polski we wtorek wieczorem polskiego czasu bez większych problemów pokonał Egora Gerasimowa w trzech setach i ze spokojem mógł się przyglądać jak walczą jego przeciwnicy. Pojedynek między Włochem i Węgrem trwał ponad cztery godziny. Wynik odzwierciedla zaciętość spotkania. Żaden z zawodników nie umiał zdominować rywala w taki sposób, aby zakończyć zmagania przed piątym setem. W decydującej odsłonie Seppi prowadził już 4:2. Jednak nie utrzymał przewagi, po drodze marnując piłkę meczową, i o tym kto stanie naprzeciwko polskiego tenisisty zdecydował tie-break. W tej „dogrywce” każdy z tenisistów miał swe szanse, by zakończyć mecz. Zarówno Fucsovics, jak i Seppi mieli po pięć takich szansa. I dopiero ta piąta okazała się szczęśliwą dla tenisisty z Bolzano, który po czterech godzinach i ośmiu minutach mógł się cieszyć  awansu do kolejnej rundy.

Oczy tenisowego świata w Nowym Jorku skierowane są na Novaka Dżokovicia. Serb po tym jak zwyciężył w tym roku w Australian Open, na Roland Garros i Wimbledonie staje przed szansą powtórzenia wyniku Roda Lavera. To legendarny Australijczyk jako jedyny tenisista w Erze Open zdobył klasycznego Wielkiego Szlema. Było to w roku 1969. Od tamtej pory wielu próbowało, ale nikomu się nie udało. Teraz kropkę nad ,,i” chce postawić lider rankingu. Pierwszy krok w tym kierunku zrobił we wtorek.

Premierowa partia pojedynku z Rune była bez historii. Najwyżej rozstawiony tenisista oddał rywalowi jedynie gema. Taki przebieg wydarzeń nie podłamał nastolatka, który objął prowadzenie 3:0 w drugiej odsłonie. Co prawda 20-krotny mistrz Wielkiego Szlema odrobił stratę, ale w tie-breaku szalę zwycięstwa na swą stronę przechylił Duńczyk. Tym samym sensacyjnie doprowadził do wyniku 1:1 w setach. W połowie trzeciej odsłony zaczęły się kłopoty zawodnika z Kopenhagi. Skurcze sprawiły, że nie mógł się sprawnie poruszać po korcie. Tym samym Dżoković kontrolował sytuację i oddając rywalowi trzy gemy w dwóch kolejnych setach sięgnął po zwycięstwo.

– Zacząłem świetnie i rozegrałem dobry pierwszy set. O trzecim i czwartym nie warto mówić, bo on ledwo się ruszał. Podziękowania za niego dla walkę. Miał za sobą kibiców. Jestem zadowolony z tego, jak zakończyłem mecz, ale z powodu jego problemów to nie była do końca uczciwa walka – skomentował wydarzenia na korcie Dżoković, którego kolejnym rywalem będzie Tallon Griekspoor. Holender w pięciu setach uporał się z Janem-Lennardem Struffem.


Wyniki

Pierwsza runda singla:

Novak Dżoković (Serbia, 1) – Holger Rune (Dania) 6:1, 6:7(5), 6:2, 6:1

Alexander Zverev (Niemcy, 4) – Sam Querrey (USA) 6:4, 7:5, 6:2

Denis Shapovalov (Kanada, 7) – Federico Delbonis (Argentyna) 6:2, 6:2, 6:3

Taylor Fritz (USA) – Alex de Minaur (Australia, 14) 7:6(4), 6:2, 1:6, 6:4

Kei Nishikori (Japonia)  – Salvatore Caruso (Włochy) 6:1, 6:1, 5:7, 6:3

Matteo Berrettini (Włochy, 6) – Jeremy Chardy (Francja) 7:6(5), 7:6(7), 6:3

Reilly Opelka (USA, 22) – Soon Kwon (Korea Połudiowa) 7:6(3), 6:4, 6:4

Gael Monfils (Francja, 17) – Federico Coria (Argentyna)

David Goffin (Belgia, 27) – Mackenzie McDonald (USA)

Sebastian Korda (USA) – Nikołoż Basilashvili (Gruzja)

Jannik Sinner (Włochy, 13) – Max Purcell (Australia)

Vasek Pospisil (Kanada) – Fabio Fognini (Włochy, 28) 2:6, 3:6, 6:1, 6:3, 7:6(4)

Asłan Karacew (Rosja, 21) – Jaume Munar (Hiszpania) 7:5, 1:6, 6:3, 6:2

Jack Sock (USA) – Yoshihito Nishioka (Japonia) 6:7(5), 6:2, 6:4, 6:2

Maxime Cressy (USA)  – Pablo Carreno Busta (Hiszpania, 9) 5:7, 4:6, 6:1, 6:4, 7:6(7)

Jenson Brooksby (USA) – Mikael Ymer (Szwecja) 7:5, 6:2, 5:7, 6:3

Lloyd Harris (USA) – Karen Chaczanow (Rosja, 25) 6:1, 1:6, 4:6, 6:3, 6:2

Steve Johson (USA) – Maximilian Marterer (Niemcy) 5:7, 7:6(8), 7:6(8), 6:3

Lorenzo Musett (Włochy) – Emilio Nava (USA) 6:7(5), 6:4, 6:1, 6:3

Oscar Otte (Niemcy) – Lorenzo Sonego (Włochy, 20) 6:7(8), 7:5, 7:6(4), 7:6(1)

Andrea Seppi (Włochy) – Marton Fucsovics (Węgry) 2:6, 7:5, 6:4, 2:6, 7:6(13)

Zachary Svajda (USA) – Marco Ciecchinato (Włochy) 7:6(6), 5:7, 6:4, 6:4

Ernesto Escobedo (USA) – Pablo Cuevas (Urugwaj) 6:1, 6:3, 6:1

Tallon Griekspoor (Holandia) – Jan-Lennard Struff (Niemcy) 2:6, 7:6(3), 4:6, 6:4, 7:5

Ilja Ivashka (Białoruś) – Tennys Sandgren (USA) 7:6(3), 6:3, 6:4

Alexander Bublik (Kazachstan, 31) – Yannick Hanfmann (Niemcy) 6:0, 4:6, 6:2, 6:1

Roberto Carballes Baena (Hiszpania) – Tomy Paul (USA) 6:7(5), 6:2, 1:6, 6:3

Alberto Ramos-Vinolas (Hiszpania) – Lucas Pouille (Francja) 6:1, 5:7, 5:7, 7:5, 6:4

Corentin Moutet (Francja) – Stefano Travaglia (Włochy) 6:4, 7:5, 7:6(3)

Denis Kudla (USA) – Laszlo Dżjere (Serbia) 4:6, 6:3, 7:5, 7:6(4)

Jordan Thompson (Australia) – Gianluca Mager (Włochy) 4:6, 6:3, 7:5, 2:6, 7:6(3)

Biało-czerwoni w czołówce statystyk serwisowych

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: Lena Hodorowicz

Iga Świątek i Hubert Hurkacz zaczęli US Open od mocnego uderzenia. Oboje grali niemal bezbłędnie we własnych gemach serwisowych i ich przeciwnicy mogli tylko pomarzyć o przełamaniu. Imponującą postawę przy własnym podaniu odzwierciedlają statystyki.

Z dużym spokojem można było obserwować poczynania Igi Świątek i Huberta Hurkacza w pierwszej rundzie US Open. Nasi reprezentanci mieli znaczącą przewagę nad niżej notowanymi rywalami i od początku pewnym krokiem zmierzali po zwycięstwa. Własne gemy serwisowe wygrywali ekspresowo. Ani razu nie dali się przełamać, ale nie mogło być inaczej, skoro nie dopuścili rywali nawet do break-pointów. Mało tego, nie doszło nawet do gry na przewagi.

Taka skuteczność musi robić wrażenie. Jamie Loeb i Jegor Gerasimow nie są co prawda tenisistami z najwyższej półki, jednak to wciąż wielkoszlemowy poziom. Amerykanka wygrała wcześniej trzy mecze w eliminacjach, Białorusin od listopada 2019 roku utrzymuje się w pierwszej setce rankingu. W starciach z Polakami byli jednak bezradni.

Warto zwrócić uwagę na doskonałe statystyki serwisowe naszych zawodników. Świątek posłała osiem asów i nie popełniła ani jednego błędu podwójnego błędu. Ze 128 zawodniczek, które przystąpiły do rywalizacji, tylko Kristyna Pliszkova miała korzystniejszy bilans. Równie dobrze 20-letnia tenisistka z Raszyna wypada w punktach zdobytych po drugim podaniu. 81 procentowa skuteczność znów plasuje ją na drugim miejscu wśród wszystkich uczestniczek. W tym przypadku jedyną skuteczniejszą jest Elina Switolina.

Nieco dalej Polka plasuje się pod względem skuteczności po trafionym pierwszym podaniu. Co ciekawe, była ona niższa niż po drugim serwisie – 79% do 81%. Wyższą skutecznością w tej rubryce wykazało się piętnaście tenisistek.

Z kolei Hubert Hurkacz zaserwował 14 asów, również nie popełniając przy tym ani jednego podwójnego błędu. Jak na trzysetowe spotkanie, jest to świetny wynik. W meczach pierwszej rundy najwięcej asów posłał Kevin Anderson – aż 49. Należy jednak pamiętać, że bombardier z RPA rozegrał ponad czterogodzinne spotkanie z Jirim Veselym. Miał więc sporo czasu na serwisowe popisy.

A jak przedstawiała się skuteczność wrocławianina? Po pierwszym podaniu wygrał 86% piłek, natomiast po drugim – 76%. Taka skuteczność, podobnie jak w przypadku Świątek, daje miejsce w czołówce statystyk serwisowych. Po drugim serwisie skuteczniejszy od Polaka był tylko Alex Molczan. Wyższą skutecznością po trafionym pierwszym podaniu wykazało się dziesięciu zawodników. Najlepiej pod tym względem spisał się Gael Monfils.

Poziom trudności będzie rósł z każdym etapem rywalizacji, jednak wydaje się, że w drugiej rundzie Świątek i Hurkacza stać na podtrzymanie doskonałych statystyk serwisowych. Koniec końców chodzi oczywiście o pomyślny rezultat końcowy, jednak dobra postawa przy własnym podaniu znacznie ułatwi sprawę. Rywalami Polaków będą Francuzka Fiona Ferro i Włoch Andreas Seppi.

Droga do Turynu coraz krótsza. Hubert Hurkacz w walce o ATP Finals

/ Maria Kuźniar , źródło: własne, foto: AFP

Przed rozpoczęciem tego sezonu wierzyli w to tylko najwierniejsi kibice tenisa. Teraz to, co wydawało się niemożliwe, jest już całkiem realne. Hubert Hurkacz wciąż liczy się w walce o ATP Finals. Aktualnie w rankingu The Race zajmuje 9. miejsce, a w zasadzie 8., bo już wiadomo że Rafa Nadal nie zagra do końca roku. Polak jest więc o krok od wyjazdu do Turynu. Droga jeszcze długa, ale – biorąc pod uwagę formę Huberta – niekoniecznie kręta i wyboista.

Choć może trudno w to uwierzyć, to w tegorocznych turniejach kończących sezon możemy mieć dwójkę singlistów. O WTA Finals walczy Iga Świątek, blisko awansu jest też Hubert Hurkacz. Polak dzięki równej formie i kilku spektakularnym wynikom (zwycięstwo w Miami, półfinał Wimbledonu) wciąż liczy się w grze. Obecnie w rankingu The Race zajmuje 9. miejsce, de facto jednak jest o oczko wyżej. Wiadomo już bowiem, że do końca roku nie zobaczymy na kortach Rafy Nadala. Tym samym obecnie Hubert plasuje się na ostatnim miejscu, które gwarantuje bilet do Turynu.

Co więcej, nad goniącymi go zawodnikami ma całkiem sporą przewagę. Jannik Sinner traci do Polaka niemal 400 punktów, Asłan Karacew blisko 600. Wydaje się to całkiem dużo, ale w kontekście rozpoczynającego się właśnie US Open – niewiele. Wystarczy słabszy występ na kortach Flushing Meadows i dobra forma najgroźniejszych rywali, by znacznie utrudnić sobie szansę na awans. Należy jednak być dobrej myśli, zwłaszcza że polski tenisista ostatnie miesiące może zaliczyć do udanych. O ile o sezonie na kortach ziemnych trzeba było szybko zapomnieć, to kolejne występy okazały się już znacznie lepsze. Nie powiodło się co prawda na igrzyskach olimpijskich, ale pamiętamy że w Tokio Hubert przegrał z problemami żołądkowymi. W Toronto odpadł w ćwierćfinale z późniejszym triumfatorem Daniiłem Miedwiediewem, pozostawił jednak po sobie bardzo dobre wrażenie. Wystarczy wspomnieć, że ani raz nie przegrał w spotkaniu gema przy własnym serwisie. W Cincinnati przegrał wyrównany mecz z Hiszpanem Pablo Carreno Bustą, co jednak również wstydu nie przynosi.

Dużo wskazuje więc na to, że w US Open Hubert może powalczyć o naprawdę niezły rezultat. W pierwszej rundzie wygrał w trzech setach z Egorem Gerasimowem, a wyraźnym faworytem będzie również w kolejnym pojedynku, przeciwko Andreasowi Seppiemu. w 3. rundzie teoretycznie może go czekać spotkanie z rewelacyjnym Lorenzo Sonego. Z rozstawionym rywalem spotka się najwcześniej w 1/8 finału. Byłaby to jednocześnie możliwość do zrewanżowania się Matteo Berrettiniemu za przegrany wimbledoński półfinał. Wiadomo, że rankingi nie grają, ale 4. runda  wydaje się być całkowicie w zasięgu Polaka, co przybliży go do Turynu. W przypadku szybkiej porażki punkty będzie można jeszcze nadrobić, a do końca sezonu sporo jeszcze zostało. Z drugiej jednak strony szans na zdobycie tylu punktów, co w US Open zostało już bardzo niewiele.

Hubert ma ogromne szanse na awans do ATP Finals. Ostatnimi laty taka sztuka udawała się wyłącznie naszym deblistom. W tym roku w najbardziej optymistycznym scenariuszu, w turniejach mistrzów zobaczymy zarówno Igę, jak i Huberta.

US Open. Udany powrót Andreescu

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.wtatennis.com, foto: AFP

Bianca Andreescu pokonała 7:5, 4:6, 7:5 Victoriję Golubic i jako ostatnia zameldowała się w drugiej rundzie singlowej rywalizacji pań podczas US Open 2021. Dla Kanadyjki jest to ósmy wygrany mecz z rzędu na nowojorskich kortach.

Przed dwoma laty tenisistka z Kraju Klonowego Liścia sięgnęła po tytuł mistrzowski. Jednak dwanaście miesięcy później niedane jej było stanąć do obrony tytułu. Nim turniej się zaczął, przegrała z kontuzją. Teraz 21-latka powróciła, chociaż nie był to łatwe.

W każdej partii pojedynku z Victoriją Golubic była mistrzyni US Open musiała gonić wynik. W pierwszej odsłonie po tym jak straciła serwis w piątym gemie, straty zdołała odrobić w ostatniej chwili, w gemie dziesiąty. A następnie przechyliła szalę zwycięstwa na swą korzyść. O losach drugiego seta zdecydowało jedno przełamanie, które Australijka uzyskała przy prowadzeniu 5:4. Z kolei w decydującej rozgrywce turniejowa szóstka ponownie przegrała gema numer pięć. Jednak udało jej się dwukrotnie wygrać gema przy podaniu rywalki. I ostatecznie to ona, tuż przed godziną pierwszą w nocy miejscowego czasu uzupełniła grono uczestniczek drugiej rundy singla.

– Z powodu kontuzji nie grałam zbyt wielu spotkań. Jednak czuje, że to, co wydarzyło się na korcie Artura Asha przed dwoma laty sprawiło, że dziś byłam pewniejsza na korcie. Pojedynek mógł się potoczyć w różne strony. Cieszę się, że ostatecznie to ja wygrałam i pozostaje w turnieju – skomentowała swój awans Bianca Andreescu. Kolejną rywalką Kanadyjki będzie Lauren Davis. Amerykanka pokonała w trzech Viktoriję Tomovą.

 


Wyniki

Pierwsza runda singla:

Bianca Andreescu (Kanada, 6) – Victorija Golubic (Szwajcaria) 7:5, 4:6, 7:5

Iga Świątek (Polska, 7) – Jamie Loeb (USA) 6:3, 6:4

Petra Kvitova (Czechy, 10) – Polona Hercog (Słowenia) 6:1, 6:2

Anastazja Pawluczenkowa (Rosja, 14) – Alison Riske (USA) 6:4, 6:2

Jessica Pegula (USA, 23) – Anastazja Potapova (Rosja) 6:2, 6:2

Shelby Rogers (USA) – Madison Brengle (USA) 6:4, 6:0

Fiona Ferro (Francja) – Nao Hibino (Japonia) 6:1, 6:4

Misaki Doi (Japonia) – Storm Sanders (Australia) 7:6(3), 6:3

Sara Sorribes Tormo (Hiszpania) – Karolina Muchova (Czechy, 22) 6:2, 7:6(3)

Anett Kontaveit (Estonia, 28) – Samantha Stosur (Australia) 6:3, 6:0

Suwei Hsieh (Tajwan) – Claire Liu (USA) 6:1, 6:4

Svetlana Gracheva (Rosja) – Nuria Parrizas Diaz (Hiszpania) 5:7, 6:0, 6:2

Ludmiła Samsonova (Rosja) – Katie Boulter (Wielka Brytania)  6:3, 6:2

Anna Karolina Schmiedlova (Słowacja) – Ashlyn Krueger (USA) 7:5, 6:7(3), 6:3

Lauren Davis (USA) – Viktorija Tomova (Bułgaria) 6:2, 2:6, 6:3

Sorana Cirstea (Rumunia) – Weronika Kudermietowa (Rosja, 29) 7:6(5), 3:6, 6:0

Greet Minnen (Belgia) – Nadia Podoroska (Argentyna) 6:4, 1:6, 6:3

Jill Teichmann (Szwajcaria) – Cristina Bucsa (Hiszpania) 6:3, 6:4

Kristina Pliszkova (Czechy) – Danka Kovinic (Czarnogóra) 6:4, 6:3

Rod Laver byłby szczęśliwy, gdyby Dźoković zdobył Kalendarzowego Wielkiego Szlema

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/espn.com, foto: AFP

Novak Dźoković rozgrywa być może najważniejszy turniej w swojej karierze. Serb stanął przed ogromną szansą na zdobycie Kalendarzowego Wielkiego Szlema. Rod Laver powiedział, że byłby bardzo szczęśliwy, gdyby tenisiście z Belgradu udała się ta sztuka.

Dźoković wygrał w tym sezonie trzy turnieje wielkoszlemowe: Australian Open, Roland Garros i Wimbledon. Po każdy z nich sięgał w przekonującym stylu. Teraz do zdobycia pozostał mu już tylko US Open. Tylko, a może i aż, tym bardziej, że presja będzie rosła z meczu na mecz. Nic zresztą dziwnego, gdyż Serb ma szansę osiągnąć wielki sukces – zdobyć Kalendarzowego Wielkiego Szlema.

Nie jest więc przypadkiem, iż głos zabrał Rod Laver. Australijczyk jest jedną z największych legend w historii tego sportu. Co więcej, zdobył w przeszłości to, czego teraz tak mocno pragnie Dźoković. Laver uczynił to dwukrotnie: w 1962 roku i 1969 roku, ale do tak zwanej ery open zalicza się tylko drugą z tych dat.

Teraz życzy powodzenia Serbowi i jednocześnie przestrzega go przed narastającymi emocjami i nerwami. – Byłbym bardzo szczęśliwy, gdybym uścisnął mu rękę, gdyby wygrał cztery Szlemy. Ja nigdy nie powiedziałem, że celuję w zdobycie Kalendarzowego Wielkiego Szlema, bo to jest presja. Myślę, że właśnie ta presja jest jedyną rzeczą, z którą Dźoković może mieć problemy – stwierdził.

Pierwszą przeszkodę tenisista z Belgradu już pokonał. Stracił wprawdzie seta z duńskim nastolatkiem Holgerem Rune, ale najważniejsze jest zwycięstwo. Do celu pozostało więc jeszcze sześć meczów.

US Open. Przekonujące zwycięstwo Świątek. Serwowała jak z nut

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Iga Świątek zameldowała się w drugiej rundzie US Open! Zmagania w Nowym Jorku rozpoczęła od przekonującego zwycięstwa 6:3, 6:4 nad reprezentantką gospodarzy, Jamie Loeb. Ta nie wyrządziła jej praktycznie żadnej krzywdy. Polka od początku do samego końca miała pod kontrolą wydarzenia na korcie. 

To było starcie tenisistek z dwóch różnych światów. Świątek błyskawicznie dostała się do top 10 i zadomowiła w elicie. Sześć lat starsza Loeb rzadko ma okazję pokazać się w największych turniejach. Gdy w 2015 roku opuszczała rozgrywki akademickie, zapowiadała się na o wiele lepszą zawodniczkę. Tenisowych rad podczas treningów udzielał jej sam John McEnroe.

Dość powiedzieć, że Loeb wróciła do wielkoszlemowej rywalizacji po sześciu latach przerwy. W 2015 roku dostała od organizatorów ,,dziką kartę”, jednak ugrała tylko dwa gemy przeciwko Carolinie Wozniacki. Później co roku przepadała w eliminacjach.

Ugranie siedmiu gemów w pojedynku z Igą Świątek jawi się zatem jako sukces. Należy jednak zaznaczyć, że nasza reprezentantka miała kontrolę nad wydarzeniami na korcie. Symptomatyczny był zwłaszcza czwarty gem drugiej partii. Polka przegrywała 0:30, ale straty odrobiła z łatwością, zdobywając kolejne cztery punkty samymi serwisami. W sumie posłała aż siedem asów. Dwa z nich zakończyły rywalizację i przypieczętowały sukces Polki.

Tak dobra dyspozycja serwisowa naszej reprezentantki musi cieszyć. Loeb na returnie wygrywała pojedyncze piłki. Przez godzinę i 14 minut nie wypracowała sobie żadnego break-pointa. Świątek wykorzystała natomiast dwie z ośmiu okazji na przełamanie.

W drugiej rundzie rywalką naszej reprezentantki będzie Francuzka Fiona Ferro. Jeśli Polka wygra również to spotkanie, wyrówna najlepsze osiągnięcie z Nowego Jorku.


Wyniki

Pierwsza runda:

Iga Świątek (Polska, 7) – Jamie Loeb (USA) 6:3, 6:4