US Open. Pogromczyni Barty bez szans

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Ćwierćfinałową rywalką Belindy Bencic będzie Emma Raducanu. Reprezentantka Wielkiej Brytanii rozbiła Shelby Rogers i została trzecią kwalifikantką w Erze Open, której udało się awansować do najlepszej ósemki nowojorskiej imprezy.

Początek spotkania nie zapowiadał łatwego zwycięstwa 18-latki urodzonej w Toronto. W mecz zdecydowanie lepiej weszła Amerykanka, która już w pierwszym gemie odebrała podanie młodszej rywalce. Po zmianie stron faworytka gospodarzy najpierw utrzymała własne podanie, a chwilę później wypracowała sobie dwie okazje na kolejnego „breaka”. Raducanu zdołała się jednak wybronić i ostatecznie utrzymała serwis. W tym momencie mecz zupełnie się odwrócił. Brytyjka wygrała cztery kolejne gemy i objęła prowadzenie w meczu.

W drugiej odsłonie pojedynku obraz gry się nie zmienił. Tenisistka z kwalifikacji wciąż grała jak natchniona, a zagubiona Rogers nie była w stanie jej się przeciwstawić. Przy wyniku 0:5 Amerykanka przerwała w końcu serię jedenastu przegranych gemów z rzędu. Na więcej rywalka jednak już jej nie pozwolił. W siódmym gemie młodsza rodaczka sióstr Williams wypracowała sobie jeszcze trzy „breakpointy”, ale żadnego z nich nie wykorzystała i Raducanu po 66 minutach gry wykorzystała czwartą piłkę meczową.


Wyniki

Czwarta runda singla

Emma Raducanu (Wlk. Brytania) – Shelby Rogers (USA) 6:2 6:1

US Open. Orlikowski nie zrobi furory

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: Paweł Rychter

W poniedziałek do rywalizacji w Nowym Jorku przystąpili nasi juniorzy. Z turnieju gry pojedynczej odpadł już niestety Aleksander Orlikowski, który uległ 6:7(4), 3:6 Hiszpanowi Danielowi Meridzie Aguillarowi. Maks Kaśnikowski w pierwszej rundzie miał ,,wolny los”.

Do Nowego Jorku przyleciało dwóch najwyżej notowanych polskich juniorów – Maks Kaśnikowski i Aleksander Orlikowski. Dla obydwu to ostatni wielkoszlemowy występ w kategorii do lat 18.

Choć w rankingu ITF dzieli ich raptem siedem pozycji, zmagania w US Open rozpoczynają od różnych etapów. Orlikowski już od pierwszej rundy, ponieważ nie został rozstawiony. Co więcej, w jego przypadku pierwsze spotkanie w turnieju gry pojedynczej okazało się ostatnim. Łodzianin przegrał 6:7(4), 3:6 z Hiszpanem Danielem Meridą Aguilarem. Żałować może zwłaszcza rozstrzygnięcia w pierwszej partii, w której dwukrotnie serwował po zwycięstwo.

Natomiast Kaśnikowski został rozstawiony z numerem ,,15″. Dzięki temu w pierwszej rundzie ma ,,wolny los”. Zmagania rozpocznie najprawdopodobniej we wtorek, od pojedynku z Amerykaninem Ethanem Quinnem.

Biało-czerwoni tworzą też parę deblową w turnieju gry podwójnej. W pierwszej rundzie pokonali 6:3, 4:6, 10-3 Macedończyka Kalina Ivanovskiego i Estończyka Marka Lajala. W 1/8 finału zagrają z Francuzami Seanem Cueninem i Saschą Gueymardem Wayenburgiem.

 


Wyniki

Pierwsza runda singla:

Daniel Merida Aguilar (Hiszpania) – Aleksander Orlikowski (Polska) 7:6(4), 6:3

 

Pierwsza runda debla:

M. Kaśnikowski, A. Orlikowski (Polska) – K. Ivanovski, M. Lajal (Macedonia, Estonia) 6:3, 4:6, 10:3

US Open. Świątek uległa mistrzyni olimpijskiej. Kosmiczny poziom pierwszego seta

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Od 41 lat czekamy na reprezentanta Polski w ćwierćfinale gry pojedynczej US Open. W tegorocznej edycji nowojorskiego szlema bliska przerwania tej passy była Iga Świątek. W 1/8 finału nasza reprezentantka przegrała jednak 6:7(12), 3:6 z podwójną medalistką igrzysk w Tokio, Belindą Bencic. 

Pojedynek Polki ze Szwajcarką na pewno trwale zapisze się w pamięci kibiców. Po pierwsze z powodu świetnego poziomu rywalizacji w premierowym secie. Zawodniczki rozpieszczały kibiców zgromadzonych na korcie Louisa Armstronga. Niektóre odbicia były wręcz perfekcyjne. Po drugie z powodu trwającego ponad 20 minut tie-breaka. W nim poziom nie był już tak wysoki. Genialne zagrania przeplatały niewymuszone błędy. Rekompensował to jednak stan niezwykłego napięcia. Przez kilka minut, niemal non stop, raz jedna, raz druga broniły piłki setowej.

Samo doprowadzenie do tie-breaka było sporym osiągnięciem Świątek. Spotkanie lepiej rozpoczęła bowiem przeciwniczka. Bencic zachwycała przede wszystkim returnami, którymi często kończyła wymianę. Gdy akcja trwała dłużej, miała nadzwyczajną swobodę w posyłaniu kolejnych, bardzo mocnych uderzeń.

Po pięciu gemach mogła prowadzić nawet 5:0. Nasza reprezentantka świetnie się jednak broniła, dzięki czemu przegrywała tylko 2:3. W jednym z gemów wydostała się nawet ze stanu 0:40. Co cieszyło, Polka wyglądała na tenisistkę wyjątkowo skoncentrowaną, bardzo dobrze radzącą sobie w decydujących fragmentach gemów.

Z przodu wciąż pozostawała jednak Bencic, aż do stanu 5:4. Wówczas Polka wywalczyła pierwszego break-pointa, a Szwajcarka popełniła podwójny błąd serwisowy. Kilka minut później sytuacja Świątek była jeszcze lepsza. Prowadziła 6:5 i znów 40:30 przy podaniu rywalki. Tym razem Bencic zaserwowała jednak bardzo dobrze i szybko obroniła pierwszą piłkę setową.

W trwającym ponad 20 minut tie-breaku Polka miała jeszcze trzy okazje na przypieczętowanie zwycięstwa. Najbliżej była przy 12-11, kiedy zrzuciła rywalkę do defensywy, a ta popisała się doskonałym minięciem. Po zmianie stron Bencic zdobyła dwa kolejne punkty i wygrała pierwszą odsłonę rywalizacji.

Druga partia nie stała już na tak wysokim poziomie. Nie była też tak bardzo zacięta. Można było odnieść wrażenie, że z obydwu tenisistek uszło nieco powietrza. O losach seta zadecydowało przełamanie z czwartego gema na korzyść Szwajcarki. Jakaż szkoda, że trzy minuty wcześniej to Polka nie wykorzystała swojej okazji. Być może set i całe spotkanie potoczyłyby się inaczej. Obie zawodniczki grały na zbliżonym poziomie i decydowały detale.

W dwóch setach wygrała jednak mistrzyni olimpijska z Tokio, wyraźnie wzmocniona życiowym sukcesem, emanująca na korcie pewnością siebie. W ćwierćfinale 24-letnia Szwajcarka zagra z rewelacyjną 18-letnią Emmą Raducanu lub ostatnią w turnieju reprezentantką gospodarzy, Shelby Rogers.

Świątek kolejny mecz w Nowym Jorku rozegra najprawdopodobniej w 2022 roku. W tegorocznej edycji US Open zdecydowała się bowiem tylko na start w grze pojedynczej, który właśnie dobiegł końca.

Tegoroczna edycja była dla naszej reprezentantki bardziej udana od dwóch poprzednich, jednak wciąż barierę stanowi 4. runda. Dla polskich singlistów nieprzekraczalna od 1980 roku i ćwierćfinału Wojciecha Fibaka. Wcześniej w najlepszej ósemce amerykańskiej imprezy dwukrotnie meldowała się Jadwiga Jędrzejowska.


Wyniki

Mecz 1/8 finału:

Belinda Bencic (Szwajcaria, 11) – Iga Świątek (Polska, 7) 7:6(12), 6:3

Największy Narodowy Dzień Tenisa

/ Redakcja , źródło: Materiał prasowy PZT, foto: PZT

IV edycja Narodowego Dnia Tenisa była największą z dotychczasowych, bo odwiedziła aż 14 miast w całym kraju. Oprócz promocji dyscypliny, KINDER Joy of moving Tenisowej Talentiady, darmowych treningów i towarzyskich turniejów, byliśmy świadkami integracji całego środowiska zakochanego w „białym sporcie”, szczególnie ludzi z niepełnosprawnościami, reprezentujących tenis na wózkach czy blind tennis.

– W tę niedzielę tenis królował w: Bytomiu, Gdańsku, Krakowie, Łodzi, Olsztynie, Poznaniu, Puławach, Radomiu, Stalowej Woli, Szczecinie, Toruniu, Warszawie, Wrocławiu i oczywiście mojej rodzinnej Zielonej Górze. To było prawdziwe święto ludzi związanych z tenisem, ale i okazja do poznania tej dyscypliny, czy wręcz postawienia w niej pierwszych kroków. To ważne wydarzenie, które nie możliwe bez wsparcia finansowego Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu oraz Grupy LOTOS, naszych wieloletnich sprawdzonych partnerów, ale i wielu innych firm – powiedział prezes PZT Mirosław Skrzypczyński.

W najbliższa sobotę, w warszawskim hotelu Regent, odbędzie się Gala 100-lecia Polskiego Związku Tenisowego. W tym wyjątkowym roku jubileuszu Narodowy Dzień Tenisa odwiedził rekordową liczbę -14 miast. Również wyjątkowy format miała trzecia edycja cyklu LOTOS PZT Polish Tour – Narodowy Puchar Polski, który rozrósł się do 13 turniejów, w tym 11 międzynarodowych. Jego głównym punktem były 95. Narodowe Mistrzostwa Polski w Bytomiu, w których na złotych medalistów w singlu czekały Mercedesy Klasy A od gdyńskiej firmy BMG Goworowski.

Podobnie jak przed rokiem, LOTOS PZT Polish Tour rozpoczął się na kortach Gdańskiej Akademii Tenisowej. Tego klubu nie mogło zabraknąć na tenisowej mapie kraju również w niedzielę, 5 września.

– Narodowy Dzień Tenisa to świetna okazja, żeby przekonać się jak pięknym sportem jest tenis. To dyscyplina, którą można uprawiać całe życie. Oczywiście, jeśli ktoś chce być mistrzem Wimbledonu, to czeka go niełatwa droga i spory wysiłek, Ale tenis to też wspaniały sposób na spędzanie czasu całymi rodzinami, a dla dzieci idealny sposób na rozwijanie koordynacji ruchowej. No i sposobem na odciągnięcie od ekranu komputera czy telefonu – powiedziała Klaudia Jans-Ignacik, finalistka wielkoszlemowego Roland Garros w mikście.

Zawodnicy trenujący na co dzień na kortach GAT Gdańsk – Filip Pieczonka (LOTOS PZT Team) i Zoltan Szabo. W rolę sędziego i zarazem komentatora wcielił się Bartosz Ignacik, komentator telewizyjny i prowadzący program „Turbokozak”. N kortach można było też zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z olimpijczykiem, żeglarzem Piotrem Myszką. Była też okazja do uczczenia 100-lecia istnienia Polskiego Związku Tenisowego, bowiem kilku trenerów i ludzi związanych z pomorskim tenisem odebrało okolicznościowe wydawnictwo książkowe z rąk Prezesa Pomorskiego Związku Tenisowego Mariusza Ozdoby. Można się też było sporo dowiedzieć o historii polskiego tenisa i tenisa na Pomorzu w Kąciku Historycznym Trenera Henryka Dondajewskiego.

W tym roku na mapie Narodowego Dnia Tenisa zadebiutował Kraków, z którego pochodzą m.in. siostry Agnieszka i Urszula Radwańskie czy Magdalena Grzybowska. Właśnie pod Wawelem najważniejszym akcentem rodzinnego pikniku była integracja osób z niepełnosprawnościami.

– U nas w Krakowie ważnym elementem Narodowego Dnia Tenisa były zajęcia ruchowe dla dzieci z zespołem Downa. To niesamowicie pozytywna grupa osób, które potrafią cieszyć się drobiazgami, a ich szczere zaangażowanie udziela się wszystkim dokoła. Dlatego z myślą o nich, dzisiaj prowadziliśmy zajęcia nie tylko na korcie, ale i chcieliśmy pokazać jak wiele korzyści niesie za sobą aktywność ruchowa związana z Nordic Walking, ale też był Bubble Football. Przy okazji, przez cały dzień, trwała zbiórka charytatywna na sprzęt sportowo-tenisowy dla dzieci z zespołem Downa oraz upośledzeniem umysłowym i fizycznym – powiedział Konrad Kuźmienko, współorganizator NDT w Krakowskim Klubie Tenisowym „Na Błoniach”, który na co dzień pracuje z osobami z zespołem Downa.

Podobne zajęcia odbywały się w niedzielę na kortach MOSiR w Radomiu, gdzie miejscowa Akademia Tenisowa „Masters” zadbała o atrakcje. Na korcie można było zobaczyć z bliska jak gra w tenisa znany aktor Piotr Cyrwus oraz zawodniczka LOTOS PZT Team – Weronika Falkowska, utalentowana juniorka Karolina Gołda oraz Karolina Wędzonka, tegoroczna mistrzyni Polski amatorów.

– Cieszy nas bardzo zaangażowanie władz Radomia w sport i w tenis, bo dzięki temu w tym roku mogliśmy zorganizować u nas turniej ITF 25 kobiet LOTOS Radom Cup. Wierzymy, że nasza impreza na stałe zagości w cyklu LOTOS PZT Polish Tour. Dzisiaj było widać, że tenis jest popularny w Radomiu, bo korty odwiedzały całe rodziny, a dzieci miały okazję wziąć udział w darmowych treningach i konsultacjach z profesjonalnymi trenerami. No i odbył się rodzinny turniej w deblu i mikście. Wiele osób mogło po raz pierwszy zetknąć się z Blind Tenisem i zrozumieć jak mogą grać w tenisa osoby z zaburzeniami wzroku – powiedział organizator NDT w Radomiu Jan Błaszczyk, dyrektor turnieju LOTOS Radom Cup.

Przed rokiem przedstawiciele Fundacji Akademii Tenisa Niewidomych i Słabowidzących prowadzili pokazy w czterech lokalizacjach. Tym razem Blind Tennis pojawił się aż w dziewięciu z 14 miast: w Bytomiu, Gdańsku, Krakowie, Łodzi, Olsztynie, Poznaniu, Toruniu, Warszawie i Wrocławiu.

Ważnym punktem niedzielnego święta tenisa na obiekcie Górnika Bytom był turniej charytatywny „turniej charytatywny „Gramy dla Liliany”. Oprócz KINDER Joy of moving Tenisowej Talentiady, treningów, gier i zabaw, rywalizowano tam też na poważnie w turniejach amatorów w mikście i deblu, turnieju OTK kobiet i mężczyzn. Ale również można było poznać zasady Blind Tennisa, a pokazowe mecze rozegrali tam m.in. świetna deblistka Paula Kania-Choduń oraz zawodnicy LOTOS PZT Team – Wojciech Marek i Xenia Lipiec.

Na kortach Hutnika Warszawa brylował w niedzielę Mariusz Fyrstenberg, były szósty deblista świata. Obecny kapitan reprezentacji narodowej w Pucharze Davisa poprowadził w stolicy specjalny pokazowy trening gwiazd. Tu również wiele miejsca poświęcono integracji osób z niepełnosprawnościami, organizując pokazy Blind Tennisa oraz Tenisa na Wózkach. Na kortach pojawiła się też była Minister Sportu i szpadzistka Danuta Dmowska-Andrzejuk i piłkarz Tomasz Kłos, ale spotkać tam można było też wiele innych znanych twarzy ze świata sportu i show biznesu, a także zawodnik LOTOS PZT Team Daniel Michalski.

W Zielonej Górze mogliśmy się przekonać, że to miasto zakochane jest nie tylko w żużlu, chociaż przedstawiciel tej dyscypliny – kapitan Falubazu Piotr Protasiewicz, pojawił się na obiekcie MOSiR-u. Oprócz niego, na korcie grali m.in. Prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki, Prezes Supra Brokers Marcin Foryś oraz Senator RP Władysław Komarnicki. Ich umiejętności tenisowe zweryfikowała Martyna Kubka (LOTOS PZT Team), która dotarła do rodzinnego miasta wprost z Wiednia, gdzie w sobotę po południu wygrała w deblu turniej ITF W25.

Bardzo dużo też działo się w Toruniu, który zadebiutował na mapie Narodowego Dnia tenisa. Tam rywalizowano w deblu o Puchar Prezydenta Torunia Michała Zaleskiego, zaprezentowały się kluby z regionu kujawsko-pomorskiego, był konkurs wiedzy na temat 100-lecia PZT, Blind Tennis, nauka udzielania pierwszej pomocy i korzystania z numeru 112. Na kortach pojawili się olimpijczycy i byli sportowcy, m.in. siatkarka Katarzyna Skowrońska, wioślarze Ryszard Kubiak i Magdalena Fularczyk-Kozłowska i skoczek o tyczce Jarosław Kotewicz, a także nadzieje polskiego tenisa – Weronika Baszak (LOTOS PZT Team) i Julii Oczachowska.

Na obiekcie Miejskiego Klubu Tenisowego w Łodzi prawdziwą gwiazdą dnia był Kamil Majchrzak, drugi najwyżej notowany obecnie polski tenisista, który lada chwila powinien wrócić do czołowej setki rankingu ATP Tour. Zawodnik LOTOS PZT Team już od godziny 9 prowadził treningi z dziećmi, a także spróbował swoich sił w Blind Tennisie. Gościem specjalnym była w Łodzi była tenisistka MKT – Katarzyna Nowak.

Poznański AZS, podobnie jak przed rokiem, odwiedził Wojciech Fibak, a na korcie można było zobaczyć nie tylko treningi z dziećmi, poważną rywalizację w deblowym turnieju kobiet 50+, ale i pokazowe gry z udziałem Piotra Matuszewskiego i Jaszy Szajrycha (obaj LOTOS PZT Team).

Olimpijski Club we Wrocławiu ponownie postawił na integrację środowiska tenisowego i ludzi z niepełnosprawnościami, którzy potrafią przezwyciężać przeciwności i cieszyć się aktywnością fizyczną. Były więc pokazy Blind Tennisa i Tenisa na Wózkach, ale też mikstowy turniej AMATORSKI PZT TOP, turniej o Puchar Prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka, wspólne rodzinne grillowanie.

W Szczecinie, oprócz eliminacji do KINDER Joy of moving Tenisowej Talentiady, rozgrywano turniej dla najmłodszych Tenis 10, ale też zorganizowano szkolenie dla dzieci do podawania piłek podczas zbliżającego się challengera ATP – Pekao Szczecin Open, który w połowie września zamknie tegoroczny LOTOS PZT Polish Tour. Intensywny trening z dziećmi przeprowadziła olimpijka i była skoczkini wzwyż Monika Pyrek.

Olsztyn, po raz drugi z rzędu, zorganizował trzydniowy piknik, w którym nie zabrakło okazji do wspomnień podczas rodzinnego spotkania integracyjnego tenisowych pokoleń z Warmii i Mazur z okazji 100-lecia PZT, dorośli grali w turnieju losowanych mikstów i debli. Poza tym odbyło się wielkie święto KS Budowlani Olsztyn, w którym wzięli udział trenerzy i wychowankowie klubu, a także zbierano środki na rzecz dzieci walczących z chorobą nowotworową pod patronatem Fundacji FIGHTERS.

Podobny charakter miał Narodowy Dzień Tenisa w Puławach oraz w Stalowej Woli, która po raz pierwszy zorganizowała święto tenisa.

US Open. Sabalenka i Krejczikova poprawiają rekordy

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Aryna Sabalenka pokonała 6:4, 6:1 Elise Mertens i po raz pierwszy w karierze wystąpi w 1/4 finału US Open. Swój najlepszy wynik na nowojorskich kortach śrubuje również debiutantka Barbora Krejczikova. Tegoroczna podwójna mistrzyni Roland Garros w ostatnim niedzielnym meczu okazała się lepsza od Garbine Muguruzy.

W meczu 1/16 finału Hiszpanka pokonała dwukrotną mistrzynię wielkoszlemową i trzykrotną finalistkę US Open, Wiktorię Azarenkę. W meczu czwartej rundy na drodze tenisistki z Półwyspu Iberyjskiego stanęła inna zawodniczka z triumfem w Wielkim Szlemie na koncie. Tym razem po drugiej stronie siatki znalazła się Barbora Krejcikova.

Dotychczas obie panie spotkały się dwukrotnie. W marcu w Dubaju lepsza była reprezentantka naszych południowych sąsiadów, a w Cincinnati Hiszpanka zrewanżowała się rywalce. Teraz ponownie zwyciężyła Czeszka i uzyskała podobny wynik jak w marcu. W pierwszej odsłonie pojedynku na Arthur Ashe Stadium Krejcikova uzyskała o jedno przełamanie więcej od rywalki i objęła prowadzenie w spotkaniu. W drugim secie turniejowa „ósemka” prowadziła już 4:0. Jednak Hiszpanka zdołała odrobić straty i doprowadzić do tie-breaka. W nim jednak ponownie nie zdołała utrzymać wszystkich swoich serwisów i to rywalka zapewniła sobie miejsce w 1/4 finału.

Swój najlepszy wynik, uzyskany w 2018 roku, na kortach w Nowym Jorku poprawiła Aryna Sabałenka. Rozstawiona z „dwójką” Białorusinka w meczu czwartej rundy spotkała się z Elise Mertens. Mimo że serwis tenisistki z Mińska w pierwszej odsłonie nie funkcjonował jak należy, zdołała wygrać 6:4. W drugim secie turniejowa „dwójka” straciła tylko jednego gema i jest o krok od awansu do drugiego wielkoszlemowego półfinału w karierze. Poprzednio ta sztuka udała jej się w tym roku na kortach Wimbledonu.


Wyniki

Czwarta runda:

Aryna Sabałenka (Białoruś, 2) – Elise Mertens (Belgia, 15) 6:4, 6:1

Barbora Krejczikova (Czechy, 8) – Garbine Muguruza (Hiszpania, 9) 6:3, 7:6(4)

 

US Open. Historyczny wynik Alcaraza

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/atptour.com, foto: AFP

Carlos Alcaraz pokonał Petera Gojowczyka 5:7, 6:1, 5:7, 6:2, 6:0 i po raz pierwszy w karierze wystąpi w 1/4 finału turnieju Wielkiego Szlema. 18-letni Hiszpan przeszedł do historii nowojorskiego turnieju.

Sklasyfikowany na 55. miejscu w rankingu ATP tenisista z Półwyspu Iberyjskiego nie przestaje zadziwiać na kortach Flushing Meadows. Po tym, jak w meczu trzeciej rundy pokonał rozstawionego z „trójką” Stefanosa Tsitsipasa, w kolejnym pojedynku okazał się lepszy od Petera Gojowczyka.

Zarówno dla Hiszpana, jak i dla Niemca niedzielny mecz był pierwszym w karierze na tym etapie wielkoszlemowej rywalizacji. Po pięciosetowym boju lepszym okazał się młodszy z tenisistów, który w dwóch ostatnich odsłonach oddał rywalowi tylko dwa gemy. Taki przebieg rywalizacji wynikał z faktu, że reprezentant naszych zachodnich sąsiadów opadł z sił. Z kolei 18-letni Hiszpan wręcz tryskał energią.

– Jestem niesamowicie podekscytowany, że po raz pierwszy w karierze zagram w drugim tygodniu rywalizacji wielkoszlemowej. Dla mnie to oznacza spełnienie marzeń. Mam nadzieje, że będzie mi dane więcej razy walczyć w drugich tygodniach imprez wielkoszlemowych i w kolejnych ćwierćfinałach. Szczerze to nie spodziewałem się, że tak daleko uda mi się zajść. Zatem myślę, że jest to mój dobry występ – podsumował awans do grona najlepszych ośmiu tenisistów zawodnik, który jest najmłodszym ćwierćfinalistą amerykańskiego szlema w Erze Open.

W niedzielny wieczór kolejną niespodziankę, po pokonaniu Andrieja Rublowa, chciał sprawić Frances Tiafoe. Tym razem jednak reprezentant gospodarzy został zatrzymany, chociaż pierwsza partia pojedynku z Felixem Augerem-Aliassimem padła jego łupem. W drugiej odsłonie Kanadyjczyk ograniczył liczbę błędów, co pozwoliło mu doprowadzić do wyrównania stanu meczu. W najbardziej zaciętym trzecim secie Kanadyjczyk najpierw nie wykorzystał trzech okazji na objęcie prowadzenia 2:1 w setach. Jednak przy stanie 6-5 w tie-breaku przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę. Już pierwszy gem czwartego seta przyniósł przełamanie serwisu. Wypracowanej przewagi zawodnik z Kraju Klonowego Liścia już nie oddał do końca i po trzech godzinach i 24 minutach mógł się cieszyć z drugiego z rzędu awansu do ćwierćfinału turnieju Wielkiego Szlema.

Wcześniej do ćwierćfinału awansowali Daniił Miedwiediew i Botic Van de Zandschulp. Pozostałe mecze 1/8 finału zostaną rozegrane w poniedziałek.


Wyniki

Czwarta runda singla:

Felix Auger-Aliassime (Kanada, 12) – Frances Tiafoe (USA) 4:6, 6:2, 7:6(6), 6:4

Carlos Alcaraz (Hiszpania) – Peter Gojowczyk (Niemcy) 5:7, 6:1, 5:7, 6:2, 6:0

US Open. Natchniona 18-latka odprawiła kolejną mistrzynię

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Pierwszymi ćwierćfinalistkami tegorocznej edycji nowojorskiej imprezy zostały Elina Switolina i Leylah Fernandez. Ukrainka po raz pierwszy w turnieju wielkoszlemowym znalazła sposób na Simonę Halep, a Kanadyjka po wspaniałym spotkaniu pokonała Angelique Kerber.

Jako pierwsze na korcie pojawiły się 26-latka urodzona w Odessie i była liderka światowego rankingu. W pierwszej partii przełamanie w trzecim gemie jako pierwsza zdobyła Rumunka, ale turniejowa „piątka” błyskawicznie odrobiła stratę. Przy wyniku 3:3 Halep miała dwie okazje, żeby po raz drugi wyjść na prowadzenie z przewagą „breaka”. Żadnej z nich jednak nie wykorzystała, a po zmianie stron sama straciła podanie. W dziewiątym gemie Switolina nie zmarnowała atutu własnego podania i zapisała pierwszego seta na swoim koncie. W drugiej odsłonie meczu Halep z 1:2 wyszła na 3:2, ale od tego momentu nie wygrała już ani jednego gema i po raz pierwszy w karierze przegrała z Ukrainką w imprezie rangi wielkoszlemowej.

Obecnie czuję się bardzo dobrze. Gram naprawdę agresywnie – powiedziała po meczu reprezentantka naszych wschodnich sąsiadów. – Myślę, że nigdy wcześniej nie grałam tak agresywnie. Bardzo dobrze serwuje i mam bardzo dużo bezpośrednio wygranych punktów. Chcę utrzymać to dobre, agresywne nastawienie jak najdłużej.

Kolejną rywalką Eliny Switoliny będzie Leylah Fernandez, która po wyeliminowaniu Naomi Osaki poszła za ciosem i po niezwykle emocjonującym, stojącym na bardzo wysokim poziomie spotkaniu pokonała Angelique Kerber. Mecz lepiej rozpoczęła młodsza z tenisistek, która dzięki bardzo agresywnej grze wyszła na prowadzenie 4:2. W tym momencie w grze Kanadyjki coś się zacięło. Trzykrotna mistrzyni wielkoszlemowa bezbłędnie to wykorzystała, wygrała cztery kolejne gemy i zapisała pierwszego seta na swoim koncie.

Niemka dobrze rozpoczęła również drugą odsłonę spotkania. Kerber odebrała podanie rywalce w trzecim gemie i kilkanaście minut później prowadziła już 4:2. Wydawało się, że jest na dobrej drodze, żeby awansować do ćwierćfinału, ale 18-latka nie zamierzała się poddawać. W ósmym gemie odrobiła stratę „breaka” bez straty punktu i wyrównała stan rywalizacji. Od tego momentu gra toczyła się już zgodnie z regułą własnego serwisu i do rozstrzygnięcia konieczny okazał się tie-break. W tej dodatkowej rozgrywce Fernandez szybko odskoczyła na 5:1. Była liderka światowego rankingu zbliżyła się na 4:5, ale na więcej przeciwniczka już jej nie pozwoliła.

W decydującej partii wyrównana walka toczyła się do wyniku 2:2. W kolejnych trzech gemach Kerber zdobyła tylko dwa punkty i reprezentantka z Kraju Klonowego Liścia wyszła na prowadzenie 5:2. Mistrzyni US Open z 2016 roku miała jeszcze dwie okazje, żeby odrobić stratę jednego „breaka”, ale Fernandez w świetnym stylu się wybroniła i po 2 godzinach i 15 minutach gry mogła wznieść ręce w geście triumfu.


Wyniki

Czwarta runda singla

Elina Switolina (Ukraina, 5) – Simona Halep (Rumunia, 12) 6:3 6:3

Leylah Fernandez (Kanada) –  Angelique Kerber (Niemcy, 16) 4:6 7:6(5) 6:2

Belinda Bencic: nie muszę już nikomu nic udowadniać

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Tennis Majors, foto: AFP

O ćwierćfinał US Open Iga Świątek zmierzy się z mistrzynią olimpijską. Lubiąca turniej w Nowym Jorku Belinda Bencic rozgrywa swoje pierwsze wielkoszlemowe zawody po osiągnięciu życiowego sukcesu i, jak na razie, spisuje się świetnie. W wywiadzie podkreśla, że triumf w Tokio dodał jej pewności siebie.

Belinda Bencic już jako nastolatka uchodziła za bardzo utalentowaną tenisistkę. W 2013 roku pokazała się światu wygrywając juniorskie Roland Garros i Wimbledon. Już rok później objawiła się w seniorskich rozgrywkach docierając do ćwierćfinału w US Open. Sukces przyszedł jednak za wcześnie. W kolejnych latach radzenie sobie z presją sprawiało jej problemy. Grała poniżej oczekiwań, poza pojedynczymi przebłyskami, takimi jak zwycięstwa w Cincinnati (2015) i Dubaju (2019), czy kolejny świetny występ w Nowym Jorku – półfinał w 2019 roku. Sukces na igrzyskach olimpijskich w Tokio może być jednak dla niej przełomowy. Po zdobyciu złotego medalu w singlu i srebrnego w deblu Szwajcarka wciąż utrzymuje wysoką formę. O tym co zmienił sukces w stolicy Japonii opowiedziała w wywiadzie dla Tennis Majors.

„Szczerze mówiąc, czuję że teraz nie muszę już nikomu niczego udowadniać, ponieważ osiągnęłam swój cel, spełniłam swoje marzenie” zdaje się mówić z ulgą Bencic. „Nie czułam wcześniej potrzeby udowadniania tego ludziom. Szybko nauczyłam się, że jeśli jest się dobrą zawodniczką ludzie będą mówić, że zawsze o tym wiedzieli. A kiedy sobie nie radzisz nikogo nie obchodzisz ty, ani twoje uczucia, ludzie cię skreślają. Więc po pierwsze, nie interesuje mnie co myślą inni i wydaje mi się, że radzę sobie z tym dobrze. Ale oczywiście chciałam coś udowodnić samej sobie, ponieważ całe życie pracujesz na wygraną w turnieju wielkoszlemowym, na igrzyskach, zostanie liderką rankingu i to są twoje marzenia” – kontynuowała.

„Przede wszystim więc osiągnięcie to daje mi dużą satysfakcję. I czuję, że praca, którą wykonałam, miała sens i zaowocowała tym sukcesem” – podsumowała następczyni Monici Puig.

Bencic opowiadała również o tym, jak zastanawiała się, jak to jest odnieść taki sukces oglądając Rogera Federera – jej rodaka. Przyznała, że decydujące momenty finały były pełne nerwów, ale i szczęścia. Skupiała się po prostu na tym by trafiać w kort. I to się udało. Opisała, że najsilniejszym uczuciem, jakie towarzyszyło jej po meczu, była po prostu ulga. W jednym momencie cały stres zniknął i bardzo pozytywny nastrój utrzymywał się przez wiele dni. Przyznała również, że ciekawie było jej doświadczyć całej medialnej uwagi, z jaką muszą liczyć się mistrzynie.

Została również zapytana o swoje zdanie w dyskusji nad tym, czy igrzyska są w tenisie tak samo ważne jak turnieje wielkoszlemowe. Szwajcarka stwierdziła, że dla niej mają nawet większą wartość i zawsze były tymi najważniejszymi zawodami. To dodatkowo pomaga jej teraz grać z większym luzem i odczuła to już w Cincinnati. Powiedziała nawet, że „gra już tylko dla zabawy, wszystko co teraz osiągnie to dodatek”. Natomiast można podejrzewać, że „dodatkiem”  w postaci wielkoszlemowego triumfu na pewno by nie pogardziła. I to już w tym tygodniu, w turnieju, w którym jak dotąd prezentowała się najlepiej. Najpierw musiałaby jednak poradzić sobie z rozkręcającą się Igą Świątek.

Igrzyska paraolimpijskie. Holenderska dominacja

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

W niedzielę zakończyły się w Tokio igrzyska paraolimpijskie. Dzień wcześniej poznaliśmy ostatnich w tym roku medalistów tej imprezy w tenisie na wózkach. Zawody, jak zwykle, zdominowali Holendrzy. W każdej konkurencji ich reprezentant stanął na podium. Jednak Dylana Alcotta powstrzymać zdołali tylko w deblu.

Singiel mężczyzn na tradycyjnych wózkach był jedyną konkurencją, w której oglądaliśmy Biało-Czerwonych. Niestety Piotr Jaroszewski i Kamil Fabisiak z rywalizacją pożegnali się w drugiej rundzie. W meczu o trzecie miejsce oglądaliśmy pogromcę tego drugiego, czyli Brytyjczyka Alfiego Hewetta. Był to niejako rewanż za finał igrzysk w Rio, ponieważ naprzeciw wicemistrza z Brazylii stanął jego rodak Winston Reid, który pięć lat temu był najlepszy. Tym razem nie był faworytem, a jednak po bardzo wyrównanym meczu potrafił znów pokonać Hewetta. Po złoto sięgnął natomiast, spełniając oczekiwania gospodarzy, Shingo Kunieda. W finale Japończyk zmiótł z kortu Holendra Toma Egberinka.

Zawodnik z Niderlandów był za to górą w deblu u boku Maikela Scheffersa. Pokonali jednak Kuniedę i Takashiego Sanadę „tylko” w meczu o brąz. W wielkim finale grali tym razem Reid i Hewett, ale po pełnym zwrotów akcji meczu musieli uznać wyższość rywali. Mistrzami zostali Francuzi Stephane Houdet i Nicolas Peifer.

U kobiet Yui Kamiji, która zapaliła znicz podczas ceremonii otwarcia, nie dała się wicemistrzyni z Rio Diede de Groot. Holenderka wygrała w dwóch setach. Jej rodaczka i zarazem mistrzyni sprzed pięciu lat Aniek van Koot pozostała tym razem bez medalu w singlu. Po wyczerpującym i niezwykle zaciętym spotkaniu musiała uznać wyższość Brytyjki Jordanne Whiley.

Jednak w deblu van Koot i de Groot nie dały najmniejszych szans Whiley i Lucy Shuker. Holenderki przegrały tylko jednego gema. Nieco więcej emocji było w meczu o brąz, ale obyło się bez trzciego seta. Kamiji i momoko Ohtani poradziły sobie z Chinkami Ziying Wang i Zhenzhen Zhu.

W singlu mężczyzn na quadach tytuł obronił dominator tej konkurencji  Dylan Alcott. Australijczykowi nie przyszło to jednak z łatwością. W półfinale męczył się z Holendrem Nielsem Vinkiem przez trzy sety. W finale innego zawodnika z Niderlandów – Sama Schrodera – na nawiązanie wyrównanej rywalizacji stać było już tylko w pierwszej partii. Vink tymczasem wywalczył brąz. Nie dał większych szans Japończykowi Kojiemu Sugeno.

Holendrzy potrafili jednak zatrzymać Alcotta (i Heatha Davidsona) w finale debla. Triumfowali pewnie – w dwóch setach. Można to uznać za małą niespodziankę, bo jednak spodziewano się australijskiego dubletu wśród rywalizujących na quadach. Tym razem udanie o brąz, u boku Mitsuteru Moroishiego, walczył Sugeno. Reprezentanci gospodarzy po trzech ciężkich setach pokonali Brytyjczyków Antony’ego Cotterilla i Andrew Lapthorne’a.


Wyniki

Finał singla mężczyzn

Shingo Kunieda (Japonia, 1) – Tom Egberink (Holandia, 8) 6:1, 6:2

Mecz o 3. miejsce singla mężczyzn

Gordon Reid (Wielka Brytania, 5) – Alfie Hewett (Wielka Brytania, 2) 6:4, 3:6, 7:5

Finał debla mężczyzn

Stephane Houdet, Nicolas Peifer (Francja, 2) – Alfie Hewett, Gordon Reid (Wielka Brytania, 1) 7:5, 0:6, 7:6(3)

Mecz o 3. miejsce debla mężczyzn

Tom Egberink, Maikel Scheffers (Holandia, 4) – Shingo Kunieda, Takashi Sanada (Japonia, 3) 6:3, 6:2

Finał singla kobiet

Diede de Groot (Holandia, 1) – Yui Kamiji (Japonia, 2) 6:3, 7:6(1)

Mecz o 3. miejsce singla kobiet

Jordanne Whiley (Wielka Brytania, 4) – Aniek van Koot (Holandia, 3) 6:4, 6:7(7), 6:4

Finał debla kobiet

Diede de Groot, Aniek van Koot (Holandia, 1) – Lucy Shuker, Jordanne Whiley (Wielka Brytania, 2) 6:0, 6:1

Mecz o 3. miejsce debla kobiet

Yui Kamiji, Momoko Ohtani (Japonia, 3) – Ziying Wang, Zhenzhen Zhu (Chiny) 6:2, 7:6(3)

Finał singla mężczyzn (quad)

Dylan Alcott (Australia, 1) – Sam Schroder (Holandia, 2) 7:6(2), 6:1

Mecz o 3. miejsce singla mężczyzn (quad)

Niels Vink (Holandia) – Koji Sugeno (Japonia) 6:1, 6:4

Finał debla mężczyzn (quad)

Sam Schroder, Niels Vink (Holandia, 2) – Dylan Alcott, Heath Davidson (Australia, 1) 6:4, 6:3

Mecz o 3. miejsce debla mężczyzn (quad)

Mitsuteru Moroishi, Koji Sugeno (Japonia) – Antony Cotterill, Andrew Lapthorne (Wielka Brytania) 7:5, 3:6, 7:5