US Open. Świątek w 1/8 finału! Tak dobrze w Nowym Jorku jeszcze nie było

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Iga Świątek przerwała zwycięską serię Anett Kontaveit i po raz pierwszy w karierze awansowała do 1/8 finału US Open. Ponad dwugodzinna batalia z Estonką zakończyła się zwycięstwem naszej reprezentantki 6:3, 4:6, 6:3. W kolejnej rundzie rywalką będzie mistrzyni olimpijska z Tokio, Belinda Bencic. 

Polka po raz trzeci stanęła na starcie amerykańskiej lewy Wielkiego Szlema. Już wiadomo, że tegoroczna edycja będzie w jej wykonaniu lepsza od dwóch poprzednich. Świątek pokonała wcześniej Jamie Loeb i Fionę Ferro, a w sobotni wieczór dołożyła jeszcze wygraną z rozstawioną z numerem ,,28″ Anett Kontaveit.

Estonka przyjechała do Nowego Jorku pewna siebie i pełna pozytywnej energii. W zeszłym tygodniu odniosła bowiem jeden z największych sukcesów w karierze. Wygrała turnieju WTA 250 w Cleveland. Doliczając wygrane dwie rundy w US Open, mogła poszczycić się serią siedmiu wygranych pojedynków.

Należało spodziewać się trudnej przeprawy Świątek i taka rzeczywiście była. Nasza reprezentantka spisała się dużo lepiej niż w meczu poprzedniej rundy, a mimo to z trudem zdobywała kolejne punkty i gemy. Kontaveit grała bardzo odważnie. Jej ofensywne usposobienie czasami ocierało się o szaleństwo, jednak gdy trafiała, Świątek miała kłopoty.

W pierwszym secie z jej strony więcej było jednak niewymuszonych błędów. Pod dyktando Polki przebiegła zwłaszcza końcówka partii. Od stanu 3:3 Świątek straciła tylko cztery punkty. Wygrany set stanowił świetną zaliczkę.

Kontaveit cały czas jednak naciskała i była bardzo wymagającą, niewygodną przeciwniczką. Nerwami ze stali wykazała się chociażby w ostatnich fragmentach drugiego seta. Przy stanie 4:4 obroniła się przed przełamaniem, a po zmianie stron wykorzystała słabszą dyspozycję serwisową Polki. W newralgicznym gemie Polka popełniła dwa podwójne błędy serwisowe.

Bardzo szybko odbudowała się jednak po chwilowym niepowodzeniu. W trzecim secie Świątek grała koncertowo. Choć spotkanie na pewno kosztowało ją dużo sił, po blisko dwóch godzinach spędzonych na korcie potrafiła wznieść się na wyżyny umiejętności. Nie dość że doskonale grała, to wydaje się, że zachowała też więcej sił od rywalki. Po dwóch godzinach i 17 minutach wykorzystała piątą piłkę meczową i zwyciężyła 6:3, 4:6, 6:3.

Tym samym poprawiła rezultaty z dwóch poprzednich edycji – w debiucie w 2019 roku odpadła w trzeciej rundzie, a w zeszłym roku w trzeciej. Tym razem jest już w 1/8 finału, a nie powiedziała przecież ostatniego słowa.

Kolejną rywalką Świątek będzie Belinda Bencic. Szwajcarka to podwójna medalistka olimpijska z Tokio. Wygrała turniej gry pojedynczej, a w deblu, wspólnie z Viktoriją Golubic, zdobyły srebrne medale. W US Open nie straciła do tej pory ani jednego seta.


Wyniki

Trzecia runda:

Iga Świątek (Polska, 7) – Anett Kontaveit (Estonia, 28) 6:3, 4:6, 6:3

US Open. 18-latka rozbiła waleczną Hiszpankę

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

W sobotę do najlepszej szesnastki nowojorskiej imprezy w imponującym stylu awansowały Bianca Andreescu i Emma Raducanu. O miejsce w ćwierćfinale powalczy również Maria Sakkari, która wyeliminowała Petrę Kvitovą.

Greczynka w meczu przeciwko Czeszce ani razu nie straciła własnego podanie. O losach pierwszej partii zadecydowało pojedyncze przełamanie, które 26-latka urodzona w Atenach zapisała na swoim koncie w piątym gemie. W drugiej odsłonie meczu Sakkari dwukrotnie odebrała podanie rywalce, na 1:0 i na 6:3 i po godzinie i 21 minutach gry mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

Reprezentantka Grecji zmierzy się teraz z Biancą Andreescu. Mistrzyni US Open z 2019 roku oddała tylko trzy gemy „szczęśliwej przegranej” Greet Minnen.

Jeszcze bardziej bezwzględna dla swojej rywalki była Emma Raducanu. Tenisistka z kwalifikacji rozegrała wspaniałe spotkanie przeciwko Sarze Sorribes Tormo. Waleczna Hiszpanka zdołała urwać wschodzącej gwieździe brytyjskiego tenisa tylko jednego gema.

W czwartej rundzie US Open jest już również Belinda Bencic. Mistrzyni olimpijska w dwóch setach pokonała Jessicę Pegulę i czeka teraz na zwyciężczynię pojedynku Igi Świątek z Anett Kontaveit.


Wyniki

Trzecia runda singla

Bianca Andreescu (Kanada, 6) – Greet Minnen (Belgia, LL) 6:1 6:2

Maria Sakkari (Grecja, 17) – Petra Kvitova (Czechy, 10) 6:4 6:3

Belinda Bencic (Szwajcaria, 11) – Jessica Pegula (USA, 23) 6:2 6:4

Emma Raducanu (Wlk. Brytania, Q) – Sara Sorribes Tormo (Hiszpania) 6:0 6:1

Majorka. Drzewiecki pokonał Zielińskiego w finale debla

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: fot. Pekao Szczecin Open

W finale debla w turnieju Rafa Nadal Open, rozgrywanym w akademii hiszpańskiego mistrza na Majorce, spotkało się dwóch Polaków. W starciu o tytuł Karol Drzewiecki i Hiszpan Sergio Martos Gornes pokonali po wyrównanym meczu Brazylijczyka Fernando Romboliego i Jana Zielińskiego.

Karol Drzewiecki i Hiszpan Sergio Martos Gornes oraz Jan Zieliński i Brazylijczyk Fernando Romboli znakomicie spisywali się w tym tygodniu w turnieju rangi ATP Challenger na Majorce. Potrafili wygrywać trudne, wyrównane spotkania i dzięki temu spotkali się w finale. W nim ponownie mogliśmy spodziewać się zaciętej rywalizacji.

Nie zawiedliśmy się. Od początku trudno było prorokować kto ma w tym meczu większe szanse na zwycięstwo. Obydwa duety były skuteczne przy własnym podaniu. Widać było, że o rozstrzygnięciu może zadecydować chwilowa słabość. Jeden błąd, który rywale wykorzystają. W pierwszym secie przekonali się o tym Romboli i Zieliński, którzy dali się przełamać w siódmym gemie i straty już nie odrobili.

W drugiej partii obraz meczu się nie zmieniał. Jednak z każdą piłką nerwy po obydwu stronach rosły. Drzewiecki i Martos Gornes przybliżali się do zwycięstwa. Tymczasem ich rywale nie mogli sobie pozwolić na powtórkę z poprzedniego seta, bo walczyli o pozostanie w tym meczu. Zachowali jednak zimną krew. Wywalczyli piłkę setową na 6:4 przy serwisie rywali i potrafili ją wykorzystać, doprowadzając do super tiebreaka. Zdominowali go Drzewiecki i Martos Gornes oddając rywalom tylko trzy punkty.

Dla starszego z  Polaków to czwarty tytuł tej rangi po zwycięstwie w Szczecinie i Andrii przed trzema laty oraz Monterrey w zeszłym sezonie. Hiszpan wielokrotnie grał już wcześniej w finałach, ale dopiero po raz pierwszy odniósł zwycięstwo.


Wyniki

Finał debla

Karol Drzewiecki, Sergio Martos Gornes (Polska, Hiszpania, 4) – Fernando Romboli, Jan Zieliński (Brazylia, Polska, 2) 6:4, 4:6, [10:3]

Majorka. Zieliński vs. Drzewiecki w finale debla

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: Olimpia Dudek

Jakkolwiek nie potoczy się finał debla w challengerze na Majorce, Polak zdobędzie tytuł. Naprzeciwko siebie staną bowiem Jan Zieliński i Karol Drzewiecki. Obaj występują z zagranicznymi partnerami. 

Taką obsadę w meczach finałowych chciałoby się widzieć jak najczęściej. Z dużym spokojem będzie można śledzić finał, w którym niezależnie od rezultatu, zwycięży nasz reprezentant. O sukcesie można już mówić w przypadku jednego i drugiego. Sama obecność w finale jest przecież dobrym wynikiem.

By się do niego dostać, Drzewiecki i Hiszpan Sergio Martos musieli pokonać turniejowe ,,jedynki”, Hansa Hacha i Miguela Angela Reyesa-Varelę. Meksykanów dobrze powinni kojarzyć kibice z Warszawy. Raptem tydzień temu właśnie ta para wygrała challengera rozgrywanego na kortach Legii.

Drzewiecki i Martos pokonali Meksykanów 7:6(5), 4:6, 10-8 i powalczą o pierwszy wspólny tytuł. Nasz reprezentant ma już na koncie trzy wygrane challengery, jednak z innymi partnerami.

Zieliński i Fernando Romboli również nie mają wspólnie wywalczonego trofeum, ponieważ przed przyjazdem do Majorki nie mieli nawet wygranego spotkania. Współpraca układa się jednak coraz lepiej. W półfinale hiszpańskiego challengera Polak i Brazylijczyk pokonali 6:2,7:6(2) Hindusów Srirama Balajiego i Ramkumara Ramanathana. W sobotę Zieliński postara się o piąty challengerowy tytuł.

Początek spotkania Polaków zaplanowano na godzinę 19.30


Wyniki

Półfinały debla:

K. Drzewiecki, S. Martos (Polska, Hiszpania, 4) – H. Hach, M-A. Reyes-Varela (Meksyk, 1) 7:6(5), 4:6, 10-8
J. Zieliński, F. Romboli (Polska, Brazylia, 2) – N. Balaji, R. Ramanathan (Indie, 3) 6:2, 7:6(2)

Praga. Znakomita postawa Fręch. Drugi duży finał w ciągu miesiąca

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: Andrzej Szkocki

Magdalena Fręch idzie jak burza przez turniej ITF w Pradze (pula nagród: 60 tys. dolarów). Tenisistka z Łodzi w czterech meczach nie straciła ani jednego seta i w niedzielę zagra w finale z Terezą Smitkovą z Czech. Jeśli ten pojedynek też wygra, odniesie jeden z największych sukcesów w karierze, a zdobyte punkty pozwolą jej się zbliżyć do ,,życiówki” w rankingu WTA. 

Nie ma mocnych na Magdalenę Fręch w Pradze. Rozstawiona z numerem ,,1″ Polka pokonała już trzy tenisistki z trzeciej setki rankingu i niżej notowaną, lecz wyjątkowo zdolną 16-latkę, Lindę Noskovą. Wszystkie spotkania nasza reprezentantka wygrała bez straty seta. Do niedzielnego finału przystąpi zatem z zapasem sił.

Półfinałowe spotkanie z Diane Parry trwało zaledwie godzinę i 13 minut. Polka tylko raz dała się przełamać, natomiast sama wygrała na returnie cztery gemy. Nie miała też najmniejszych problemów z domknięciem pojedynku. Przy własnym podaniu wykorzystała już drugą piłkę meczową.

19-letnia Parry dwa lata temu była liderką rankingu ITF do lat 18. W zawodowym tenisie na razie trudno jej się jednak przebić. Zajmuje miejsce w trzeciej setce rankingu.

Finałową przeciwniczką Fręch będzie Czeszka Teraza Smitkova. 26-letnia reprezentantka gospodarzy w 1/8 finału pokonała drugą z Polek – Katarzynę Kawę. W 2015 roku była notowana na 57. miejscu w rankingu WTA.

Dla naszej reprezentantki wygranie turnieju w Pradze byłoby jednym z największych sukcesów w karierze. Dotychczas tylko raz wygrała większe zawody – na początku sierpnia w Concord.

Dwa świetne rezultaty wywalczone w ostatnim czasie odzwierciedli ranking WTA. W przypadku zwycięstwa w Pradze prawdopodobna jest nawet poprawa ,,życiówki”, czyli 115. pozycji.

 


Wyniki

Półfinał:

Magdalena Fręch (Polska, 1) – Diane Parry (Francja) 6:3, 6:3

US Open. Doskonała skuteczność Miedwiediewa

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/atptour.com, foto: AFP

Daniił Miedwiediew nie miał większych problemów z awansem do czwartej rundy US Open. Rozstawiony z numerem dwa Rosjanin oddał tylko siedem gemów Pablo Andujarowi. Tym samym trzeci rok z rzędu tenisista z Moskwy znalazł się w gronie szesnastu najlepszych singlistów US Open. Ubiegłorocznego sukcesu nie powtórzy natomiast Andrej Rublow. 

Drugi tenisista naszych wschodnich sąsiadów przed dwunastoma miesiącami po raz czwarty w karierze zameldował się w ćwierćfinale imprezy Wielkiego Szlema. Tego wyniku nie powtórzy w tym roku. Jego plany pokrzyżował reprezentant gospodarzy, Frances Tiafoe, który decydującą partię wygrał, oddając rywalowi jedynie gema.

Bardzo dobrze radzi sobie z kolei finalista US Open 2019. Daniił Miedwiediew po tym jak w spotkaniu pierwszej rundy odniósł dwusetne zwycięstwo w spotkaniu głównego cyklu, w meczu 1/16 finału pokonał Pablo Andujara. Tym samym w tegorocznej edycji jego bilans setów wynosi 9:0.

– Rozegrałem dziś bardzo dobre spotkanie. Zawsze dobrze jest wygrywać pojedynki bez straty seta. Po pierwszym secie, którego wygrałem bez straty gema, dwa kolejne były nieco bardziej wyrównane. Zaprezentowaliśmy tenis na przyjemnym poziomie, a kibice mogli zobaczyć wiele długich wymian z głębi kortu – podsumował swój występ Rosjanin, którego kolejnym rywalem będzie Daniel Evans.

Brytyjczyk potrzebował pięciu setów, aby rozprawić się z Alexeiem Popyrinem. Wygrana rozstawionego z numerem „24” jest tym bardziej cenna, że odrabiał straty z 0:2 w setach.


Wyniki

Druga runda singla:

Daniil Miedwiediew (Rosja, 2) – Pablo Andujar (Hiszpania) 6:0, 6:4, 6:3

Frances Tiafoe (USA) – Andrej Rublow (Rosja, 5) 4:6, 6:3, 7:6(6), 4:6, 6:1

Diego Schwartzman (Argentyna, 11) – Alex Molcan (Słowacja) 6:4, 6:3, 6:3

Felix Auger-Aliassime (Kanada, 12) – Roberto Bautista-Agut (Hiszpania, 18) 6:3, 6:4, 4:6, 3:6, 6:3

Peter Gojowczyk (Niemcy) – Henri Laaksonen (Szwajcaria) 3:6, 6:3, 6:1, 6:4

Daniel Evans (Wielka Brytania, 24) – Alexei Popyrin (Australia) 4:6, 3:6, 6:3, 6:4, 7:6(1)

Bottic Van de Zandschulp (Holandia) – Facundo Bagnis (Argentyna) 3:6, 6:0, 6:2, 6:2

US Open. Urodzinowy prezent Kanadyjki

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Porażka Naomi Osaki to jak dotąd największa niespodzianka rywalizacji pań podczas tegorocznego US Open. W sobotni wieczór turniejowa „trójka” przegrała z Leylah Fernandez 7:5, 6:7(2), 4:6.

W poniedziałek druga rakieta Kanady obchodzić będzie 19. urodziny. Na trzy dni przed tym wydarzeniem tenisistka z Montrealu sprawiła sobie nie lada prezent. Pokonując broniącą tytułu Naomi Osakę, Fernandez po raz pierwszy w karierze awansowała do czwartej rundy turnieju Wielkiego Szlema.

Obrończyni tytułu bardzo dobrze prezentowała się w partii otwarcia. Doskonały serwis sprawił, że rywalka nie miała ani jednej szansy na przełamanie podania Japonki. Ta z kolei wypracowała sobie dwa „breaki”. W pierwszym gemie jeszcze nie zdołała go wykorzystać, ale w jedenastym punkt na gema padł jej łupem i objęła prowadzenie, aby po zmianie stron zamknąć seta. Druga odsłona miała podobny przebieg do pierwszej. Z tą różnicą, że teraz obie panie miały po jednej szansie na przełamanie i każdą wykorzystały. To sprawiło, że potrzebny był tie-break. W nim lepiej zaprezentowała się Fernandez, która dwukrotnie odbierając serwis Osace, wyszła na prowadzenie 5:0 i już go nie oddała do końca. Decydującym momentem dla ostatniej odsłony pojedynku był pierwszy gem, w którym obrończyni tytułu przegrała swój serwis. Później nie miała już ani jednej szansy, aby odrobić stratę, i musiała pożegnać się z marzeniami o obronie tytułu.

– Bardzo jestem zadowolona ze swej postawy w dzisiejszym meczu. W każdej odsłonie prezentowałam się bardzo dobrze. W pierwszej, w przerwach na zmianę stron starałam się uspokoić. Dopiero w końcówce rywalka przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę. W drugim secie, pod koniec znalazłam sposób na jej serwis i to sprawiło, że udało mi się doprowadzić do wyrównania – relacjonowała na gorąco Kanadyjka.

– W trzeciej partii wykorzystałam okazje i dzięki temu zwyciężyłam. Od zawsze powtarzam sobie, że mogę wygrać, z kim tylko chce. I dzisiejsza wygrana jest tego najlepszym dowodem – podzieliła się wrażeniami ze spotkania Fernandez, której kolejną rywalką będzie inna wielkoszlemowa mistrzyni, Angelique Kerber. Mistrzyni US Open 2016 w trzech setach pokonała triumfatorkę imprezy z 2017, czyli Sloane Stephens.

Najpóźniej do grona uczestniczek czwartej rundy dołączyła Aryna Sabalenka. Turniejowa „dwójka” potrzebowała 89 minut, aby pokonać 6:3, 6:3 Danielle Collins. Ten pojedynek zakończył się, gdy w Nowym Jorku wybijała pierwsza w nocy.


Wyniki

Trzecia runda singla:

Aryna Sabałenka (Białoruś, 2) – Danielle Collins (USA, 26) 6:3, 6:3

Leylah Fernandez (Kanada) – Naomi Osaka (Japonia, 3) 5:7, 7:6(2), 6:4

Angelique Kerber (Niemcy, 16) – Sloane Stephens (USA) 5:7, 6:2, 6:3

Elise Mertens (Belgia, 15) – Ons Jabeur (Tunezja, 20) 6:3, 7:5

US Open. Rewelacyjny 18-latek wyrzucił Tsitsipasa za burtę

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Spotkanie Carlosa Alcaraza ze Stefanosem Tsitsipasem to mocna kandydatura do miana najlepszego meczu US Open 2021. Do końca turnieju jeszcze sporo pozostało, ale przebić takie widowisko będzie niezwykle trudno. 18-letni Hiszpan wygrał 6:3, 4:6, 7:6(2), 0:6, 7:6(5) i rozkochał w sobie nowojorską publiczność. 

Wydaje się, że w tym meczu było wszystko. Wysoki poziom sportowy, częste zwroty akcji i widowiskowe wymiany. W skrócie – to, co kibice lubią najbardziej. A na dodatek zwyciężył ten, któremu przed rozpoczęciem ponad 4-godzinnej batalii dawano o wiele mniejsze szanse. Przed dzisiejszym spotkaniem Alcaraz nie mógł poszczycić się choćby jednym zwycięstwem nad zawodnikiem z czołowej dziesiątki.

Pojedynek z Tsitsipasem zaczął jednak tak, jak by sam od lat znajdował się w ścisłej światowej czołówce. Zabójczą mieszanką zwinności i siły zszokował Tsitsipasa. Piłki przelatywały obok Greka, a ten mógł tylko odprowadzać je wzrokiem. Został całkowicie zdominowany. Zanim się ocknął, było już 0:4. Pół godziny później sytuacja wcale nie wyglądała lepiej z jego strony – przegrywał 3:6, 0:3.

W końcu jednak rozstawiony z numerem ,,3″ faworyt doszedł do głosu. Bardzo dobra gra pozwoliła mu szybko zbudować przewagę. I gdy wydawało się, że zaraz obejmie prowadzenie 2-1 w setach, dał się dogonić ze stanu 5:2, 40-15. Alcaraz nie przestawał wierzyć, że stać go na życiowy sukces. Nie dość, że napędzał się kolejnymi spektakularnie wygranymi punktami, to miał jeszcze za sobą publiczność.

Kibice zgromadzeni na Artur Ashe Stadium byli świadkami tenisowej uczty. Banalne zakończenie nie wchodziło w grę. Taki mecz musiał zakończyć się w niezwykły sposób. I tak rzeczywiście się stało. Tie-break decydującego seta miał dramatyczny przebieg. Alcaraz prowadził już 6-3, lecz nie wykorzystał dwóch piłek meczowych przy własnym podaniu. Przy drugiej z nich posłał loba, który wylądował ledwie kilka centymetrów za linią końcową. Do Tsitsipasa szeroko uśmiechnęło się szczęście. Chwilę później było już jednak po wszystkim. Alcaraz świętował pierwsze zwycięstwo nad zawodnikiem z top 10 i, jak sam przyznał, rozegranie najlepszego meczu w karierze.

Rywalem 18-letniego Hiszpana w 1/8 finału będzie Peter Gojowczyk. Obecność Niemca na tak zaawansowanym etapie rywalizacji to spora niespodzianka. We wcześniejszych 17 występach wielkoszlemowych ani razu nie awansował nawet do trzeciej rundy. Tym razem był bardzo bliski porażki już w pierwszej rundzie eliminacji. Przegrywał z Lukasem Rosolem 4:6, 3:5… po czym odrobił straty i wygrał kolejne sześć pojedynków.

Drugą parę 1/8 finału utworzyli dwaj rozstawieni tenisiści, Daniił Miedwiediew i Daniel Evans. Rosjanin, finalista US Open z 2019 roku, w tegorocznej edycji nie przegrał jeszcze seta. Pablo Andujaro potraktował bardzo surowo zwłaszcza w pierwszej odsłonie rywalizacji – wygrał 6:0, gubiąc przy tym zaledwie pięć punktów. Ostatecznie cały mecz wygrał 6:0, 6:4, 6:3. Z kolei Evans ma za sobą pogoń ze stanu 0-2 w setach z Alexeiem Popyrinem.


Wyniki

Trzecia runda:

Peter Gojowczyk (Niemcy) – Henri Laaksonen (Szwajcaria) 3:6, 6:3, 6:1, 6:4
Carlos Alcaraz (Hiszpania) – Stefanos Tsitsipas (Grecja, 3) 6:3, 4:6, 7:6(2), 0:6, 7:6(5)
Daniel Evans (Wielka Brytania, 24) – Alexei Popyrin (Australia) 4:6, 3:6, 6:3, 6:4, 7:6(1)
Daniił Miedwiediew (Rosja, 2) – Pablo Andujar (Hiszpania) 6:0, 6:4, 6:3