Wimbledon. Jabeur w pierwszym półfinale, rywalką koleżanka od grilla

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

We wtorek drugą półfinalistką turnieju na kortach All England Club została Ons Jabeur. Tunezyjka odrobiła stratę seta w pojedynku z Marie Bouzkovą i po raz pierwszy w karierze zameldowała się w najlepszej czwórce imprezy wielkoszlemowej.

Twórz z nami najlepszy magazyn tenisowy, zostań patronem Tenisklubu: https://patronite.pl/Tenisklub

Na początku spotkania obie tenisistki pilnowały własnych serwisów. W piątym gemie jako pierwsza przełamanie zdobyła Czeszka, która bardzo dobrze poruszała się po korcie. Dobrze się broniła i była zdecydowanie regularniejsza. W ósmym gemie tenisistka z Afryki wypracowała sobie dwie okazje, żeby odrobić stratę, ale żadnej z nich nie wykorzystała. Chwilę później sama ponownie nie była w stanie utrzymać serwisu i reprezentantka naszych południowych sąsiadów objęła prowadzenie w meczu.

Pierwszy set zasugerował, że na Korcie Centralnym może dojść do niespodzianki. Turniejowa „trójka” nie zamierzała jednak do tego dopuścić i zdecydowanie podniosła poziom swojej gry. Zaczęła grać zdecydowanie solidniej. Staranniej wybierać momenty do przejęcia inicjatywy w wymianach, dzięki czemu ograniczyła liczbę prostych błędów. Bouzkova nie była w stanie znaleźć recepty na coraz lepiej grającą rywalkę. Jabeur w drugiej i trzeciej partii oddała rywalce tylko po jednym gemie, dzięki czemu po godzinie i 47 minutach gry mogła wznieść ręce w geście triumfu.

Myślę, że na początku drugiego seta zaczęłam grać naprawdę dobrze – przyznała po meczu tunezyjska tenisistka. – Szybkie przełamanie dodało mi pewności siebie. Wiedziałam, że nie będzie łatwo rywalizować z Marie. Ona przebijała bardzo dużo piłek na drugą stronę i sprawiła, że trudno mi było wygrywać punkty. Cieszę się, że podniosłam poziom swojej gry. W drugim secie zaczęłam grać dużo agresywniej i lepiej taktycznie. Zaczęłam grać kąty, z którymi ona nie do końca była w stanie sobie poradzić.

O miejsce w finale Ons Jabeur zagra z Tatjaną Marią, z którą łączą ją bardzo przyjacielskie stosunki. W pomeczowym wywiadzie na korcie 27-latka przyznała, że z Niemką bardzo często spotykają poza kortem i urządzają wspólnie grilla. – To bardzo miłe, widzieć ją z dziećmi w tourze. To niesamowite, że wróciła i osiąga takie wyniki. Naprawdę na to zasłużyła. Miała bardzo trudną drabinkę. Pokonała Ostapenko i Sakkari, grając naprawdę dobrze. Wiem, że ona dobrze radzi sobie na tej nawierzchni. Oczywiście nie będzie mi łatwo z nią rywalizować. Rozmawiałam z jej córką Charlotte i pytałam komu będzie kibicować, mnie czy mamusi? Próbowałam ją przekabacić na swoją stronę, ale nie do końca się udało – zażartowała na koniec wiceliderka rankingu.


Wyniki

Ćwierćfinał singla

Ons Jabeur (Tunezja, 3) – Marie Bouzkova (Czechy) 3:6 6:1 6:1

Wimbledon: Cameron Norrie nie musi lecieć na Księżyc

/ Artur Rolak , źródło: Korespondencja z Londynu, foto: AFP / East News

Artur Rolak z Londynu

Drugi dzisiejszy mecz na Korcie Numer 1 miał znaczenie jedynie dla kibiców tenisa z Wielkiej Brytanii i Belgii. Cameron Norrie wygrał, David Goffin przegrał, ale poza wynikiem, który zawsze będzie można sprawdzić w archiwum, nie stało się nic godnego zapamiętania. Ale jak to na Wimbledonie – ciekawsze od samego pojedynku były towarzyszące mu okoliczności.

Korespondencja z Londynu

Twórz z nami najlepszy magazyn tenisowy, zostań patronem Tenisklubu: https://patronite.pl/Tenisklub!

Zaczęło się już wczoraj. Użytkownicy mediów społecznościowych, którzy – jak wiadomo – na wszystkim znają się najlepiej na świecie, zapałali świętym oburzeniem, że Gerry Armstrong, zapewne działając wspólnie i w porozumieniu z władzami All England Lawn Tennis Clubu, skazał Camerona Norriego na zesłanie. Konkretnie na Kort Numer 1, w ćwierćfinałowej fazie turnieju uważany za niemal peryferyjny. Sędzia naczelny The Championships przygotował sobie jednak niepodważalne alibi – dwa mecze singla kobiet, dwa mężczyzn i korty też dwa. Przed parytetem ucieczki już nie ma, więc przepustkę na Kort Centralny mógł dostać albo Norrie, albo Novak Dźoković. Mr Armstrong uznał, że pierwszy w rankingu ATP ma wciąż więcej praw niż ostatni Brytyjczyk pozostający w turnieju.

O Andy’m Murrayu można było pisać wymiennie, że Brytyjczyk albo Szkot. Norrie sprawia pod tym względem spore problemy. Syn Walijki i Szkota urodził się w RPA, wychował w Nowej Zelandii, studiował w Teksasie, mieszka w Londynie, Wielką Brytanię reprezentuje dopiero od dziewięciu lat i z każdym dniem dowiaduje się o sobie coraz więcej z mediów zwanych potocznie brukowymi.

Takiemu prześwietlaniu życiorysów nawet nie ma co się dziwić, jeśli za normalne uznamy, że przed rozpoczęciem Wimbledonu co roku na liście medialnych faworytów musi się znaleźć dyżurny reprezentant gospodarzy. Nieważne, czy to Andy Murray w pełni zdrowia, czy po prostu „British Number One”, niezależnie od aktualnej klasy, formy i pozycji w rankingu ATP lub WTA. Oczekiwania wobec kobiet są znacznie mniejsze, skoro tylko mężczyznom wypomina się w prasie, że więcej ludzi było na Księżycu niż Brytyjczyków w ćwierćfinale Wimbledonu w erze open. Zadanie postawione Norriemu było zatem oczywiste: marsz na Kort Numer 1, wygrać z Davidem Goffinem, wykonać!

W pierwszym secie Norrie grał tak, jakby tym wszystkim znawcom i doradcom chciał zrobić na złość i po dwóch, najwyżej trzech godzinach pójść do domu, wyłączyć internet i mieć wreszcie święty spokój. Okazało się jednak, że bardziej doświadczony Belg nie jest wcale taki straszny, jak się początkowo wydawało, że jego serwis można przełamać co najmniej raz w każdym kolejnym secie.

Dziś nikt nie wysyła Norriego w kosmos. Roger Taylor, Tim Henman i Andy Murray mogą powiedzieć „Cameron, witaj w klubie!”. Ich klub jest znacznie bardziej elitarny niż zastęp amerykańskich kosmonautów, którzy choć raz stanęli na Księżycu. Reprezentować Wielką Brytanię w tenisowej erze open i zagrać w półfinale Wimbledonu – o, to dopiero wyczyn!

A gdyby tak jeszcze w piątek Norrie zrobił to, czego nie potrafił dziś Jannik Sinner? Młody pretendent mocno postraszył urzędującego mistrza, ale trzeba przyznać, że Serb grał dziś tak, jakby w przerwach po gemach nieparzystych czytał sobie „Lokomotywę” Juliana Tuwima. Zrazu powoli, jak żółw ociężale, ale potem, gdy biegu przyśpieszył i gnał coraz prędzej, odzierał rywala i publiczność oczekującą niespodzianki ze wszelkich złudzeń.

Partnerem relacji medialnych „Tenisklubu” jest PZU, oficjalny sponsor Igi Świątek.


Wyniki

Ćwierćfinały singla mężczyzn

Novak Dżoković (Serbia, 1) – Jannik Sinner (Włochy, 10) 5:7, 2:6, 6:3, 6:2, 6:2; Cameron Norrie (W. Brytania, 9) – David Goffin (Belgia) 3:6, 7:5, 2:6. 6:3, 7:5

Wimbledon. Pawelski w najlepszej szesnastce

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: Agencja Pressaro

Martyn Pawelski awansował do trzeciej rundy turnieju juniorów na kortach All England Club. We wtorek Polak odrobił stratę seta w meczu z Paulem Barbierem Gazeu.  

Twórz z nami najlepszy magazyn tenisowy, zostań patronem Tenisklubu: https://patronite.pl/Tenisklub

W pierwszej partii obaj tenisiści pilnowali własnych serwisowych. Do rozstrzygnięcia konieczny okazał się tie-break. Tę dodatkową rozgrywkę lepiej rozpoczął Francuz, który przy zmianie stron prowadził 4:2. Reprezentant „trójkolorowych” tę przewagę utrzymał już do końca. Przy pierwszej piłce setowej popełnił błąd z backhandu, ale przy drugiej posłał wygrywający forhand i objął prowadzenie w meczu.

Niepowodzenie w pierwszej części meczu nie podłamało Pawelskiego, który zaczął wywierał presję na drugim podaniu rywala. Przyniosło to efekt w postacie prowadzenie 4:0 z podwójnym przełamaniem. Tenisista z Gliwic wypracowanej przewagi nie zamierzał wypuścić z rąk i pewnie doprowadził do wyrównania.

Na początku decydującej odsłony spotkania obaj tenisiści pilnowali własnych serwisów do wyniku 3:3. W siódmym gemie jako pierwszy zaatakował Polak, który od stanu 30:0 dla rywala wygrał cztery punkty z rzędu i jako pierwszy zdobył „breaka”. Jak się później okazało, to był kluczowy moment tego meczu. Pawelski nie pozwolił rywalowi już na odrobienie strat. Półfinalista Roland Garros nerwowo rozpoczął dziesiątego gema i przegrał dwa pierwsze punkty przy własnym podaniu, ale szybko opanował sytuację. Francuz obronił pierwszą piłkę meczową ostrym forhandem, ale przy drugiej to reprezentant Biało-Czerwonych posłał „winnera” z forhandu i po godzinie i 48 minutach mógł wznieść ręce w geście triumfu.

Martyn Pawelski o miejsce w ćwierćfinale zagra Learnerem Tienem. Amerykanin odrobił stratę seta w spotkaniu z rozstawionym z numerem 4 Gonzalo Bueno.


Wyniki

Druga runda singla juniorów

Martyn Pawelski (Polska, 15) – Paul Barbier Gazeu (Francja) 6:7(5) 6:2 6:4

Wimbledon. Niemiecki ćwierćfinał dla Marii

/ Adam Romer , źródło: Korespondencja z Wimbledonu, foto: AFP

Po niesamowicie zaciętym i stojącym na wysokim poziomie meczu, Tatjana Maria pokonała swoja rodaczkę Julę Niemeier, i została pierwszą półfinalistką tegorocznego Wimbledonu.

Twórz z nami najlepszy magazyn tenisowy, zostań patronem Tenisklubu: https://patronite.pl/Tenisklub!

Mecz na korcie numer 1 był wielką promocją kobiecego tenisa. Zmierzyły się w im dwie reprezentantki Niemiec, które dzieli chyba wszystko. Począwszy od doświadczenia na korcie – Maria ma 34, Niemaier 22 lata. Dla starszej start w tegorocznym Wimbledonie to powrót do wielkiego zawodowego tenisa po urodzeniu drugiej córki. Młodsza dopiero tu w tegorocznym turnieju odniosła swoje pierwsze zwycięstwo w imprezie tej rangi. Obie mają też zupełnie inny styl gry: młodsza preferuje tenis ofensywny, a Maria lubi bronić się w okolicach linii końcowej.

Przez startem tegorocznego Wimbledonu łączyło je tylko jedno – podobna pozycja rankingowa: Niemeier jest 97, a Maria 103 w rankingu WTA.

Wszystkie te czynniki wpłynęły, że w nieoczekiwanym „niemieckim” ćwierćfinale, widzowie dostali pokaźną dawkę tenisa kobiecego na najwyższym poziomie, okraszonego prawdziwymi perełkami w postaci wolejowych wymian przy siatce, skrótów, lobów, obronionych smeczów i wymian po których owacje trwały przynajmniej kilkanaście sekund.

NIemeier próbowała atakować, Maria broniła się slajsami granymi z obu stron, które zmuszały młodszą i znacznie bardziej postawną rywalkę do grania z coraz niższych pozycji. W efekcie skracanie wymian przez Niemieier i spektakularne punkty zdobywane przy siatce lub wolejowe wymiany. Było na co popatrzeć.

Ostatecznie minimalnie lepsza okazała się starsza z Niemek, dla której wygrana oznacza pierwszy w karierze awans do półfinału Wielkiego Szlema.

– Miałam na trybunach sporą grupę, która mnie tu wspierała – żartowała Maria i przyznała, że gdy przed rokiem urodziła drugą córkę, nie sądziła, że uda jej się wrócić na taki poziom grania. Wszystko dzięki mężowi, rodzinie i przyjaciołom, przyznała.

A wśród tych przyjaciół jest Ons Jabeur, z którą może zagrać w czwartkowym półfinale i siostry Williams, które są sąsiadkami Marii i jej rodziny na Florydzie.

Sama Niemka jest prawdziwą obywatelką świata. Jej ojciec Henryk Małek, były piłkarz ręczny Pogoni Zabrze, pochodził z Polski. Mąż to Charles Eduard Maria, trener tenisa z Francji. A cała rodzina mieszka na Florydzie.

Partnerem relacji medialnych „Tenisklubu” jest PZU, oficjalny sponsor Igi Świątek.


Wyniki

Wynik ćwierćfinału turnieju kobiet:

Tatjana Maria (Niemcy) – Jule NIemeier (Niemcy) 4:6, 6:2, 7:5.