Wimbledon. Olaf Pieczkowski zagra o finał!

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne, foto: LOTOS PZT Polish Tour

Olaf Pieczkowski i Jakub Mensik awansowali do półfinału juniorskiego Wimbledonu w grze podwójnej! Polak i Czech wyeliminowali w ćwierćfinale Colemana Wonga i Michaela Zhenga 6:3, 1:6, 10-6.

Twórz z nami najlepszy magazyn tenisowy, zostań patronem Tenisklubu: https://patronite.pl/Tenisklub!

Olaf Pieczkowski i Jakub Mensik tworzą zgrany duet deblowy, co było jasne jeszcze przed startem tegorocznej edycji Wimbledonu. Kilka tygodni temu polsko-czeska para sięgnęła po tytuł w imprezie z cyklu ITF rozgrywanej w Bytomiu. W tym sezonie wystąpili też wspólnie na kortach Rolanda Garrosa, choć wtedy dotarli do drugiej rundy.

W Wimbledonie idzie im natomiast bardzo dobrze. W dwóch pierwszych meczach nie stracili ani jednego seta. W czwartkowym ćwierćfinale zmierzyli się z Colemanem Wongiem i Michaelem Zhengiem. Choć Polak i Czech już na samym początku musieli bronić się przed utratą serwisu, to wyszli z trudnej sytuacji i sami chwilę później objęli prowadzenie. Po nieco niepewnym początku, w całym pierwszym secie „nasz” duet nie miał już więcej problemów z wygrywaniem własnych gemów serwisowych i wygrał tę odsłonę 6:3. Druga partia miała już znacząco inny przebieg. Wong i Zheng szybko objęli czterogemowe prowadzenie, aby ostatecznie rozstrzygnąć tę część spotkania na swoją korzyść. Decydujący super tiebreak padł jednak łupem Pieczkowskiego i Mensika, co było równoznaczne z ich awansem do półfinału.

O miejsce w finale Olaf i Jakub powalczą z Francuzami Gabrielem Debru oraz Paulem Inchauspe. Ten mecz został zaplanowany jako czwarty od godziny 12:00 polskiego czasu w piątek na korcie numer 12.


Wyniki

Ćwierćfinał debla chłopców

Olaf Pieczkowski, Jakub Mensik (Polska, Czechy) – Coleman Wong, Michael Zheng (Hongkong, USA) 6:3, 1:6, 10-6

Wimbledon. Krawczyk i Skupski obronili tytuł

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Pierwszymi mistrzami tegorocznej edycji zawodów na kortach All England Club zostali Desirae Krawczyk i Neal Skupski. Amerykanka i Brytyjczyk w dwóch seta pokonali Samanthę Stosur i Matthew Ebdena, dzięki czemu powtórzyli swoje ubiegłoroczne osiągnięcie.

Na początku spotkania obie pary pilnowały własnych serwisów. O losach tej części meczu zadecydowało przełamanie, które duet amerykańsko-brytyjski zdobył na 6:4.

Australijczycy ruszyli do ataku na początku drugiej odsłony spotkania i odebrali podanie rywalom w trzecim gemie. Krawczyk i Skupski nie pozwolili jednak rozpędzić się rywalom i wygrali cztery kolejne gemy. Reprezentant gospodarzy i jego partnerka utrzymali nerwy na wodzy do samego końca. W dziewiątym gemie wykorzystali atut własnego podania i po godzinie i 27 minutach gry mogli cieszyć się z obrony tytułu, którzy zdobyli przed rokiem.

Krawczyk i Skupski są pierwszym duetem, który obronił tytuł na kortach Wimbledonu w grze mieszanej od czasów Heleny Sukovej i Cyrila Suka. Czesi byli najlepsi w Londynie w 1996 i 1997 roku.

Desirae Krawczyk ma w tym roku wciąż jeszcze szanse na zwycięstwo w grze podwójnej. Leworęczna tenisistka i Danielle Collins w półfinale debla zmierzą się z Elise Mertens i Shuai Zhang. Amerykanki rundę wcześniej wyeliminowały Alicję Rosolską i Erin Routliffe.


Wyniki

Finał miksta

D. Krawczyk, N. Skupski (USA, Wlk. Brytania, 2) – S. Stosur, M. Ebden (Australia) 6:4 6:3

Wimbledon. Niespodzianka! Rybakina nie dala Halep szans!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Własne, foto: AFP

Zaskakująco jednostronny był drugi półfinał turnieju singlistek. I małą niespodzianką jest to, która zawodniczka wyszła z niego zwycięsko. Po 75 minutach gry to Jelena Rybakina cieszyła się z awansu do swojego pierwszego wielkoszlemowego finału.

Twórz z nami najlepszy magazyn tenisowy, zostań patronem Tenisklubu: https://patronite.pl/Tenisklub.

Zarówno Jelena Rybakina, jak i Simona Halep w drodze do półfinału tegorocznego Wimbledonu spisywały się znakomicie. Wydawało się jednak, że faworytką w starciu o finał będzie Rumunka – triumfatorka tej imprezy z 2019 roku. Dla Rybakiny tymczasem już półfinał był największym osiągnięciem w historii jej występów w wielkich szlemach. Kibice mieli też zresztą w pamięci to, jak przerosły ją mentalnie półfinał i mecz o trzecie miejsce na ubiegłorocznych igrzyskach w Tokio.

Pochodząca z Rosji Kazaszka dojrzała jednak przez ten rok. Od pierwszych chwil mecz wyglądał tak, jakby to ona była mistrzynią wielkoszlemowymi, a Rumunka debiutującą na tym etapie pretendentką. Wychodzilo jej wszystko. Rybakina grała bardzo agresywnie i, co najważniejsze, skutecznie. Nawet tak świetna w defensywie zawodniczka jak Halep nie potrafiła się jej przeciwstawić. Rumunka zresztą spisywała się w czwartek raczej poniżej oczekiwań. Bardzo zawodził ją serwis (8 podwójnych błędów!), podczas gdy rywalką imponowała i w tym aspekcie.

Rybakinie ręka nie drżała w najważniejszych momentach. Kiedy na początku drugiego seta dała sobie wyrwać przewagę przełamania, to potrafiła ją natychmiast odzyskać. Ostatecznie wygrała 6:3,6:3. Dzięki temu wiemy już, że w sobotę poznamy nową mistrzynię wielkoszlemową. Będzie nią albo Rybakina, albo Ons Jabeur.


Wyniki

Jelena Rybakina (Kazachstan, 17) – Simona Halep (Rumunia, 16) 6:3, 6:3

Nadal rezygnuje, Kyrgios w finale!

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Nick Kyrgios został pierwszym finalistą turnieju mężczyzn na kortach All England Club. W czwartek wieczorem Rafael Nadal na specjalnie zwołanej konferencji prasowej poinformował, że z powodu kontuzji mięśni brzucha rezygnuje z dalszej rywalizacji.

Twórz z nami najlepszy magazyn tenisowy, zostań patronem Tenisklubu: https://patronite.pl/Tenisklub

Hiszpan z urazem zmagał się już od kilku dni. Podczas pojedynku z Taylorem Fritzem miał wyraźne problemy z serwisem. Z boksu byłego lidera światowego rankingu płynęły nawet sygnały, że powinien poddać meczu. Pomimo tego w hiszpańskich mediach pojawiły się dzisiaj nieoficjalne informacje, że Nadal będzie gotowy do rywalizacji z Australijczykiem. Niestety wieczorem okazało się, że sytuacja wygląda inaczej.

Niestety jestem tutaj, bo muszę się wycofać z turnieju z powodu naderwania mięśni brzucha – rozpoczął konferencję prasową 22-krotny mistrz wielkoszlemowy. – Przez cały dzień biłem się z myślami. Podjąłem taką decyzję, bo wiem, że nie wygrałbym tutaj jeszcze dwóch meczów. Nie jestem w stanie wykonać normalnego ruchu serwisowego.Robię to z szacunku do siebie. Nie chcę wyjść na kort i być niewystarczająco konkurencyjny. Raczej nie jest to długotrwała kontuzja. Spodziewam się, że za ok. tydzień będę mógł powrócić do treningów – wyjaśnił tenisista z Półwyspu Iberyjskiego.

W związku z decyzją Rafaela Nadal, Nick Kyrgios awansował do pierwszego w karierze finału wielkoszlemowego bez gry. W drugim półfinale zmierzą się Novak Dźoković i Cameron Norrie.

Wimbledon. Radwańska i Janković błysnęły formą

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Agnieszka Radwańska i Jelena Janković ponownie zaprezentowały się z bardzo dobrej strony w turnieju legend rozgrywanym na kortach All England Club. W drugim meczu grupowym para polsko-serbska bez większych problemów poradziła sobie z Alicią Molik i Casey Dellacquą.

Twórz z nami najlepszy magazyn tenisowy, zostań patronem Tenisklubu: https://patronite.pl/Tenisklub

W pierwszej partii krakowianka i jej partnerka ani razu nie musiały nawet bronić się przed stratą podania, a same przełamały leworęczną z Australijek w czwartym i ósmym gemie. Pierwszą piłkę setową tenisistki z Antypodów obroniły, ale przy drugiej 37-latka z Belgradu dobrze zareturnowała, a Radwańska wykończyła akcję przy siatce.

Na początku drugiej odsłony spotkania parze polsko-serbskiej przydarzył się słabszy moment w grze. Australijki już w pierwszym gemie odebrały podanie finalistce Wimbledonu z 2012 roku i objęły prowadzenie 2:0. Na więcej Radwańska i Serbka już im jednak nie pozwoliły. Tenisistki z Europy wygrały sześć kolejnych gemów i po 61 minutach gry mogły cieszyć się z wygranej.

W ostatnim spotkaniu grupowym Agnieszka Radwańska i Jelena Janković zmierzą się z Danielą Hantuchovą i Laurą Robson. Słowaczka i Brytyjka w swoim drugim meczu grupowym 5:7 5:7 przegrały z Flavią Pennettą i Francescą Schiavone.


Wyniki

Turniej legend – debel kobiet

Grupa B

J. Janković, A. Radwańska (Serbia, Polska) – C. Dellacqua, A. Molik (Australia) 6:2 6:2

Wimbledon: Drobna sprzeczka przyjaciółek

/ Artur Rolak , źródło: Korespondencja z Londynu, foto: AFP / East News

Ons Jabeur i Tatjana Maria pozazdrościły Idze Świątek i Agnieszce Radwańskiej i też zagrały sobie mecz towarzyski w treści, choć w formie jak najbardziej serio – był to przecież półfinał Wimbledonu. Oglądało się to jednak tak przyjemnie, że nikt nie powinien narzekać.

Artur Rolak z Londynu

Twórz z nami najlepszy magazyn tenisowy, zostań patronem Tenisklubu: https://patronite.pl/Tenisklub!

Maria zdążyła odchować jedno dziecko, urodzić drugie, zmienić bekhend z obu- na jednoręczny i zaprzyjaźnić się z Jabeur tak blisko, że Charlotte, ośmioletnia córka Niemki, zwraca się do Tunezyjki „Ciociu Ons”. Obie są mężatkami, obie założyły rodziny międzynarodowe – mąż jednej jest Francuzem, a drugiej pół-Rosjaninem. Warto też przypomnieć, że Maria – z domu Malek – jest córką Polaka i Austriaczki.

Wspólnych tematów na pewno im nie brakuje, a turniejowy przewodnik porównał ich dzisiejszy mecz do dobrosąsiedzkiego spotkania przy grillu. Porównujmy dalej – jeśli przyjąć, że siła uderzeń przekłada się na decybele w rozmowie, to w większości współczesnych pojedynków jesteśmy świadkami kłótni, wręcz awantur często grożących rękoczynami, natomiast pierwszy półfinał kobiecych The Championships przypominał najwyżej drobną sprzeczkę między przyjaciółkami o przepis na szarlotkę, ulubioną telenowelę albo kolor apaszki.

Zgódźmy się, że zwycięstwo Marii, zaledwie pięć miesięcy temu notowanej na 311. miejscu, nad Jabeur, rozstawioną jeszcze z numerem 3, ale już wiceliderką rankingu WTA, byłoby największą niespodzianką tegorocznego turnieju. Przyjaciółki też się chyba z tym zgodziły, bo gry na sto procent ich możliwości raczej nie widzieliśmy.

Obejrzeliśmy za to solidny trening, co na Wimbledonie nawet nie każdemu dziennikarzowi, o kibicach nie wspominając, może być dane. Były więc ćwiczone warianty gry przy siatce, skróty, minięcia, loby, a także sprawdzana skuteczność kilku z rzędu serwisów na zewnątrz. Te testy prowadziła oczywiście Jabeur, przygotowująca się do historycznego finału.

Historycznego, bo pierwszego wielkoszlemowego w erze open z udziałem reprezentantki Afryki. Wprawdzie Tunezja i jej arabscy sąsiedzi mają więcej wspólnego z europejskimi państwami basenu Morza Śródziemnego, ale granice kontynentów wyznaczają geografowie, a nie historycy czy badacze kultury.

Partnerem relacji medialnych „Tenisklubu” jest PZU, oficjalny sponsor Igi Świątek


Wyniki

Półfinał singla kobiet

Ons Jabeur (Tunezja, 3) – Tatjana Maria (Niemcy) 6:2, 3:6, 6:1.

 

Wimbledon: Czy Nadal gra tylko do najbliższej porażki?

/ Artur Rolak , źródło: Korespondencja z Londynu, foto:

Wczorajszy pojedynek Rafaela Nadala – wielu komentatorom coraz trudniej uniknąć przymiotnika „epicki” – z Taylorem Fritzem jeszcze mocniej postawił pytanie, czy Hiszpan może dokonać tego, co w zeszłym roku na ostatniej prostej zawalił Novak Dźoković? Wielu odpowiada, że tak. Można jednak postawić tezę, że Hiszpan będzie grał tylko do najbliższej porażki.

Artur Rolak z Londynu

Twórz z nami najlepszy magazyn tenisowy, zostań patronem Tenisklubu: https://patronite.pl/Tenisklub!

Cztery tygodnie temu, po – znów spod klawiszy ciśnie się epickość – zwycięstwie na Roland Garros Nadal opowiadał o kontuzji stopy, z którą musiał się oswoić, aby wciąż zmierzać ku swemu przeznaczeniu i przesuwać granice tego, co w tenisie wydawało się niemożliwe. Z tym urazem pogodził się niemal tak samo, jak z łysieniem. Fryzjer dba o jego wygląd, a lekarz o względnie dobre samopoczucie.

Przez trzy tygodnie dzielące Roland Garros od Wimbledonu zastanawiano się, czy Nadal przyjedzie do Londynu. Gdy opadła mączka bitewna w Paryżu, gdy adrenalina przestała działać jak najlepszy środek przeciwbólowy czy wręcz narkotyk, maestro musiał wsłuchać się w głos swojego ciała. A ciało na pewno nie powiedziało mu tego samego, co podpowiada sportowa ambicja.

Przyjechał, bo uznał, że zdąży. O poważnym treningu i normalnych przygotowaniach do zaledwie dwutygodniowego dla niego sezonu na kortach trawiastych nie mogło być mowy. Chodziło jedynie o to, żeby mógł zapomnieć o bolącej stopie jak najszybciej i możliwie na jak najdłużej, żeby nie myśleć o tenisie od rana do wieczora, stąd częstszy kontakt na przykład z kijem golfowym niż z rakietą, i żeby – gdy turniej już się rozpocznie – dojść jak najdalej jak najmniejszym kosztem.

Udało się, w miarę, aż do ćwierćfinału. Komentatorzy z jednej strony podkreślali, że Taylor Fritz stracił być może jedyną w życiu okazję, aby pokonać Nadala w turnieju Wielkiego Szlema, a z drugiej – to już niemal stały element pomeczowej narracji – zachwycali się niezłomnością charakteru Rafy. Wścibskie obiektywy wypatrzyły opatrunki na brzuchu Hiszpana, a on stwierdził tylko, że z mięśniami brzucha faktycznie nie wszystko jest w porządku. Żadnego epatowania cierpieniem, szukania alibi czy cienia hipochondrii. Ból jest dla niego takim samym przeciwnikiem, jak wczoraj Taylor Fritz czy kiedy indziej Roger Federer albo Novak Dźoković. Trzeba się z nim zmierzyć i go pokonać.

Jutro półfinał z Nickiem Kyrgiosem. Ojciec Rafy wolałby nawet, aby do tego meczu, który zgromadzi komplet publiczności na trybunach Kortu Centralnego, a tłok przed telebimem na Henman Hill będzie większy niż w metrze w godzinach porannego szczytu, w ogóle się nie odbył. Senior Sebastian nie chce już oglądać, jak jego syn krzywi się w grymasie bólu. Jego zdaniem to już najwyższy czas na zakończenie kariery.

Moim zdaniem Rafael Nadal będzie grał do najbliższej porażki, ale nie dłużej niż do 11 września. Jeśli wygra Wimbledon, spróbuje wygrać także US Open. Cztery wielkoszlemowe szczyty zdobyte w jednym roku na zawsze zakończyłyby dyskusję, kto był czy jest największym tenisistą wszech czasów. Gdyby natomiast przegrał czy to w piątek z Kyrgiosem, czy w niedzielę – chyba… – z Dźokoviciem, to kontynuowanie kariery minęłoby się ze zdrowym rozsądkiem tak bardzo, że żaden challenge nie byłby potrzebny.

Vamos, Rafa!

Partnerem relacji medialnych „Tenisklubu” jest PZU, oficjalny sponsor Igi Świątek