Astana. Jeden set to za mało

/ Jakub Karbownik , źródło: , foto:

Hubert Hurkacz i Jan Zieliński ulegli Adrianowi Mannarino i Fabricowi Martinowi w meczu 1/2 finału rywalizacji deblowej turnieju ATP 500 w Astanie. Tym samym najlepszy polski tenisista zakończył tegoroczny występ na kortach w stolicy Kazachstanu.

Piątek był niezwykle pracowitym dniem dla dziesiątego tenisisty świata. Hubert Hurkacz najpierw wyszedł na kort, aby rywalizować o półfinał w grze pojedynczej. Następnie razem z Janem Zielińskim mieli szanse na drugi w karierze wspólny finał deblowy. Jednak ani mecz przeciwko Stefanosowi Tsitsipasowi ani, gdy po drugiej stronie siatki stanęli Adrian Mannarino i Fabrice Martin nie zakończył się po myśli tenisistów z Polski.

Kluczowym dla losów pierwszej partii był szósty gem, w którym biało-czerwoni przełamali rywali do zera. Kolejnego „breaka” dołożyli w ósmym gemie, który był ostatnim w tej odsłonie. W drugiej partii, tak jak w poprzedniej, obaj tenisiści z jednego duetu stracili po razie swój serwis. Jednak tymi, którzy nie utrzymali podania byli tym razem Hurkacz i Zieliński. Super tie-break lepiej się zaczął dla Francuzów, którzy wyszli na prowadzenie, ale Polacy zdołali doprowadzić do wyrównania 3-3 i 4-4. Od tego momentu punktowali niemal wyłącznie Mannarino i Martin, którzy zapewnili sobie miejsce w niedzielnym finale.

Rywalami Francuzów w drodze po pierwszy wspólny tytuł mistrzowski będą Mate Pavić i Nikola Mektić.


Wyniki

Półfinał:

A. Mannarino, F. Martin (Francja, Francja) – H. Hurkacz, J. Zieliński (Polska, Polska) 2:6, 6:2, 10-5

Ostrawa. Słowo, które niepokoi

/ Artur Rolak , źródło: Korespondencja z Ostrawy, foto: Łukasz Rolak

Czesi przeprowadzili referendum, w wyniku którego przyłączyli do swej republiki Królewiec i od razu nadali mu jedynie słuszną nazwę Kralovec. Polscy fani tenisa nie bawili się w grę pozorów i z marszu zaanektowali jeśli nie całą Ostrawę, to przynajmniej Ostravar Arenę, aby Iga Świątek poczuła się jak u siebie. Poza dziesiątkami polskich flag na trybunach znalazło się miejsce także dla ukraińskiej.

Gospodarze nie tylko nie protestowali, ale nawet wyszli „okupantom” naprzeciw. Brakowało tylko tego, aby delegacje zakładów pracy i szkół witały ich kwiatami, chlebem i solą. Piwem, w ilościach stosownych do okazji, przyjezdni częstowali się sami, za każdy kufel płacąc sumiennie co do korony. Przejęcie władzy w mieście przebiegło więc w sposób pokojowy, a policja nie odnotowała żadnych ekscesów.

Spiker, przedstawiając uczestniczki drugiego ćwierćfinału Agel Open, zapowiedział „królewnę sezonu”. Liderka rankingu WTA przyjęła na audiencji Catherine McNally, przyjaciółkę z całkiem niedawnych czasów juniorskich, i poświęciła jej nieoczekiwanie aż dwie godziny bez sześciu minut. Wynik 6:4, 6:4 sugeruje wyrównaną walkę, ale chyba nikt – z Amerykanką włącznie – nie odniósł wrażenia, że nad kortem unosił się jakiś znak zapytania. Można nawet uznać, że – z kilkoma wyjątkami – mecz miał temperaturę należycie schłodzonego flagowego produktu firmy będącej patronem obiektu.

Te wyjątki to skróty, po które dość często sięgała Caty McNally. Jedne udały się jej całkiem dobrze, inne wcale, lecz żaden nie nadwyrężył sił Igi Świątek, które w tym sezonie wydają się niewyczerpane. Kilka punktów Amerykanka zdobyła, kilka przegrała, za to publiczność mogła te zagrania oklaskiwać nie tylko z kurtuazji czy przyzwyczajenia.

Forma tegorocznej mistrzyni Roland Garros i US Open wydaje się na tyle ustabilizowana, że kibice z Polski zaplanowali okupację Ostrawy aż do ostatniego dnia Agel Open. W jednym z wywiadów padło jednak słowo, które może nieco niepokoić – „przeziębienie”. Iga Świątek nie czuje się i na pewno nie wygląda aż tak źle jak Petra Kvitova, ale w końcówce sezonu, który dobrze byłoby przypieczętować sukcesem w turnieju Masters, trzeba dmuchać na zimne.

 

Partnerem relacji medialnych z Ostrawy jest marka zegarków RADO

Astana. Tsitsipas za mocny

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Hubert Hurkacz uległ Stefanosowi Tsitsipasowi 6:7(8), 3:6 i nie wystąpi w sobotnim półfinale turnieju ATP 500 w Astanie. Jednak wrocławianin ma jeszcze szansę na tytuł mistrzowski w stolicy Kazachstanu.

Wrocławianin to jeden z nielicznych zawodników ze światowej czołówki, który rywalizuje zarówno w grze pojedynczej jak i podwójnej. Wrocławianin ma na koncie pięć tytułów mistrzowskich w singlu oraz cztery w deblu. W Astanie po tym jak przegrał ze Stafanosem Tsitsipasem pożegnał się z szansami na kolejne turniejowe zwycięstwo.

Pierwsza odsłona piątkowego spotkania należała do zawodników serwujących. Co prawda Tsitsipas miał szanse, aby odebrać podanie Polakowi, ale ich nie wykorzystał. Z kolei Grek serwował na tyle dobrze, ze losy odsłony rozstrzygnął tie-break. W nim wrocławianin prowadził już 6-3, ale nie wykorzystał pięciu piłek meczowych i ostatecznie prowadzenie w całym pojedynku objął Ateńczyk. Drugi set miał podobny przebieg jak pierwszy, ale tylko do ósmego gema. Prowadząc 4:3 Tsitsipas wykorzystał szanse i już tylko gem go dzielił od awansu do 1/2 finału. Tego zdobył już po chwili. Wygrywając gema serwisowego do zera.

Półfinałowym rywalem Greka będzie Andriej Rublow. Z kolei Hubert Hurkacz w piątek jeszcze raz wyjdzie na kort w Astanie. Wraz z Janem Zielińskim powalczy o finał rywalizacji deblowej.


Wyniki

Ćwierćfinał:

Stefanos Tsitsipas (Grecja, 3) – Hubert Hurkacz (Polska, 7) 7:6(8), 6:3