ATP. W tym tygodniu nie będzie sukcesów w deblu

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Jan Zieliński i Hugo Nys oraz Hubert Hurkacz i Marcelo Melo odpadli z trwających turniejów deblowych. Obydwie pary przegrały dość niespodziewanie. Ta z Monakijczykiem po wyrównanym super tiebreaku, ta z Brazylijczykiem bo dwóch długich setach.

W Bazylei Hugo Nys i Jan Zieliński o półfinał mierzyli się z Amerykaninem Maximem Cressy’m i Holendrem Boticiem van de Zandschulpem. Monakijczyk i Polak byli faworytami tego spotkania i z początku wszystko układalo się po ich myśli. Szybko zbudowali sobie dużą przewagę i wygrali pierwszego seta 6:2 w niespełna pół godziny. W drugiej partii rywale podnieśli jednak poziom swojej gry i nie pozwolili już faworytom odskoczyć. Zanosiło się, że rozstrzygnięcie przyniesie dopiero tiebreak, ale tak się nie stało. Przy stanie 40:40 w dwunastym gemie punkt zdobyli Cressy i van de Zandschulp, dzięki czemu wyrównali stan meczu. Super tiebreak również był wyrównany. Z początku 6:3 prowadzili Amerykanin i Holender. Później pięć punktów z rzędu wygrali Monakijczyk i Polak. Piłki meczowe mieli jednak tylko Cressy i van de Zandschulp. Drugą z nich wykorzystali, wygrywając 11:9.

W Wiedniu Marcelo Melo liczył na swój czwarty tytuł w Wiedniu i pierwszy u boku innego tenisisty niż Łukasz Kubot. Tym razem po jednej stronie kortu z Brazylijczykiem stanął bowiem Hubert Hurkacz. Polak i Brazylijczyk byli faworytami tego ćwierćfniału. Ich rywale, reprezentujący gospodarzy Alexander Erler i Lucas Miedler, sprawili w pierwszej rundzie sporą niespodziankę. Pokonali Rosjan Karena Chaczanowa i Andrieja Rublowa. Cóż, nie był to najwyraźniej przypadek. Grający z „dziką kartą” Austriacy są w stolicy swojego kraju rewelacyjnie dysponowani i w czwartek też potrafili zaskoczyć. Od początku zmuszali Hurkacza i Melo do gry na najwyższym poziomie. Bardzo wyrównany pierwszy set zakończył się nie mniej wyrównanym tiebreakiem. Polak i Brazylijczyk jako pierwsi mieli piłkę setową, ale nie wykorzystali jej i ostatecznie przegrali 6:8. W drugiej partii gospodarze byli jeszcze pewniejsi w swoich poczynaniach. W piątym gemie zdobyli przewagę przełamania, której nie wypuścili już do końca meczu.


Wyniki

Ćwierćfinał w Bazylei

Maxime Cressy, Botic van de Zandschulp (Stany Zjednoczone, Holandia) – Hugo Nys, Jan Zieliński (Monako, Polska) 2:6, 7:5, [11:9]

Ćwierćfinał w Wiedniu

Alexander Erler, Lucas Miedler (Austria, WC) – Hubert Hurkacz, Marcelo Melo (Polska, Brazylia) 7:6(6), 6:4

Toronto. Piorunujący rewanż Radwańskiej

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: Peter Figura

Urszula Radwańska awansowała do najlepszej ósemki turnieju rangi ITF z pulą nagród 60 tysięcy dolarów. Polka poszła za ciosem i po wyeliminowaniu turniejowej „trójki” Louisy Chirico, w czwartek okazała się lepsza od Sarah Beth Grey.

Krakowianka z Brytyjką rywalizowała kilka dni temu w kanadyjskim Saguenay i wtedy lepsza w trzech setach okazała się  rywalka. Reprezentantka Biało-Czerwonych w imponującym stylu wykorzystała szansę do rewanżu. W pierwszej partii była bezwzględna dla przeciwniczki i nie oddała jej ani jednego gema. Radwańska dobrze rozpoczęła również drugą odsłonę spotkania i szybko odskoczyła na 4:1 z podwójnym przełamaniem. Zawodniczka z Wielkiej Brytanii zdołała odrobić stratę jednego „breaka”, ale na więcej młodsza z sióstr Radwańskich już jej nie pozwoliła i po godzinie i 25 minutach gry mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

W ćwierćfinale kanadyjskich zawodów mogło dojść do polskiego pojedynku. O miejsce w najlepszej ósemce turnieju walczyła bowiem również Olivia Lincer. Polka juniorska w dwóch setach przegrała z Robin Montgomery. Spotkanie lepiej rozpoczęła Amerykanka, która wyszła na prowadzenie 4:1 z podwójnym przełamaniem. Reprezentantka Biało-Czerwonych zdołała odrobić stratę jednego „breaka” i do końca walczyła o to, żeby zniwelować wszystkie straty, ale doświadczona przeciwniczka nie pozwoliła odebrać sobie zwycięstwa w tej części meczu.

W drugiej partii przewaga Montgomery była już wyraźniejsza. Tenisistka ze Stanów Zjednoczonych ponownie odskoczyła na 4:1 z podwójnym przełamaniem. Polka zdołała odrobić stratę jednego, ale po chwili ponownie nie była w stanie utrzymać podania. Po godzinie i 21 minutach gry młodsza rodaczka sióstr Williams wykorzystała atut własnego podania i zakończyła spotkanie.

W piątek Urszula Radwańska spróbuje zrewanżować się Robin Montgomery za tegoroczną porażkę w Nottingham.


Wyniki

Druga runda singla

Urszula Radwańska (Polka, Q) – Sarah Beth Grey (Wlk. Brytania) 6:0 6:2

Robin Mongomery (USA) – Olivia Lincer (Polska, LL) 6:4 6:2

Hurkacz już w ćwierćfinale w Wiedniu!

/ Adam Romer , źródło: Własne, foto: AFP

Hubert Hurkacz nie rezygnuje z biletu do Turynu. W drugim swoim meczu w Wiedniu znów musiał stoczyć trzysetowy pojedynek i znów zakończył go zwycięsko. W ćwierćfinale spotka się ze Stefanosem Tsitsipasem lub Borną Coriciem.

 

Polak w drugiej rundzie wiedeńskiego turnieju zmierzył się z młodym Finem Emilem Ruusuvourim. Wydawało się, że bardziej doświadczony Hurkacz powinien bez problemów pokonać młodszego rywala. Jednak Fin, który powoli pnie się w rankingu ATP – dziś jest już na 43 miejscu, nie przestraszył się Polaka.

Z powodu natłoku utytułowanych tenisistów, dla Polaka i Fina zabrakło miejsca na korcie centralnym, co chyba trochę pomogło młodszemu z tenisistów. Mniejszy kort, mniej publiczności i co za tym idzie, chyba także mniejsza presja, pozwoliły zachować Ruusuvouriemu spokój w ważnych momentach.

Pierwszy set to walka na serwisy. Hubert serwował bardzo solidnie i nie bronił żadnego breakpointa, Fin cztery. Gdy przyszedł piąty, był od razu pierwszą piłką setową, którą Polak wykorzystał.

Wydawało się, że to załamie 23-letniego Fina. Tymczasem to on szybko przełamał Huberta – na 2:1 i dowiózł tą przewagę do końca seta.

Decydującego seta znów wrocławianin zaczynał od swojego podania i znów jakby pewność serwisowa wróciła Hubertowi. W całym secie przegrał zaledwie trzy (!!!) piłki przy swoim serwisie, a ponieważ udało mu się wykorzystać już pierwszą szansę na przełamanie – w czwartym gemie, to emocji na korcie bocznym w Stadthalle było zdecydowanie mniej niż na korcie centralnym.

Tam swoje mecze przegrali Cameron Norrie, Andriej Rubliow i ku rozpaczy miejscowych kibiców – Dominic Thiem. Austriak uległ najwyżej w Wiedniu rozstawionemu Daniiłowi Miedwiediewowi.

Hurkacz w oczekiwaniu na ćwierćfinałowego rywala – mecz Tsitsipas kontra Coric miał być ostatnim meczem dnia – rozegra jeszcze pojedynek deblowy wraz ze swoim partnerem Marcelo Melo. Rywalami będą Austriacy Lucas Miedler i Alexander Erler.

Dwie Polki wygrywają w Toronto

/ Peter Figura , źródło: Korespondencja z Toronto, foto: Peter Figura

Pierwszy dzień turnieju głównego Tevlin Challenger w Toronto okazał się bardzo pomyślny dla reprezentantek Polski. Obie zawodniczki występujące w turnieju – Urszula Radwańska i Olivia Lincer odnotowały zwycięstwa nad wyżej sklasyfikowanymi rywalkami. W czwartek zagrają w drugiej rundzie.

 

Dużą niespodziankę sprawiła najpierw Olivia Lincer, która do turnieju dostała się do głównej drabinki jako „lucky loser”.  Jej przeciwniczką była Australijka Olivia Tjandramulia (WTA 374). Lincer (WTA 615) od początku spotkania grała agresywnie, zmuszając rywalkę do popełniania wielu niewymuszonych błędów i wygrywając pierwszego seta 6:4. W drugim przez znaczną jego cześć trwała wyrównana walka, a Polka przy odrobinie szczęścia mogła zakończyć spotkanie w dwóch partiach. Jednak to Australijka wygrała kilka decydujących punktów, przechylając szale zwycięstwa na swoją korzyść – 7:5. W trzecim secie objęła również prowadzenie 3:1, a Lincer zmuszona była skorzystać z pomocy medycznej. Po krótkiej przerwie na interwencję lekarską, Polka wróciła do agresywnej, a przy tym starannej gry. Odrobiła straty, a następnie objęła prowadzenie, którego nie oddała już do końca.

 

Urszula Radwańska także do turnieju głównego dostała się poprzez eliminacje, w pierwszej rundzie trafiła na turniejowa „trójkę”, Amerykankę Louise Chirico. Radwańska (obecnie WTA 465) rozpoczęła spotkanie grając niezwykle uważnie i agresywnie. Szybko objęła prowadzenie 5:1, a pierwszy set zakończył się jej zwyciestwem 6:3.  W drugim secie Chirico (WTA 162) popełniała znacznie mniej błędów, atakując zwłaszcza forhend Radwańskiej. W ten sposób Amerykanka wygrała drugiego seta 6:3, wyrównując stan meczu.  Trzeci set to dominacja naszej reprezentantki, która grając podobnie jak w pierwszym secie – agresywnie, zwłaszcza z bekhendu, kontrolowała najważniejsze punkty . Jedynie pierwsze trzy gemy były stosunkowo  wyrównane. Od stanu 2:1 Radwańska nie oddała już żadnego gema, wygrywając trzeciego seta 6:1 i tym samym cale spotkanie.

Kolejne pojedynki obie Polki stoczą już w czwartek późnym popołudniem polskiego czasu.

Tampico. Linette lepsza od faworytki gospodarzy, Fręch postraszyła uczestniczkę WTA Finals

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Polki ze zmiennym szczęściem rywalizowały w drugiej rundzie imprezy WTA 125 Abierto Tampico. Magdal Linette awansowała do ćwierćfinału, ale z turniejem pożegnała się Magdalena Fręch.

Jako pierwsza na korcie pojawiła się poznanianka i Renata Zarazua. Pierwsza szanse na przełamanie w trzecim gemie miała reprezentantka gospodarzy, ale druga rakieta Polski się wybroniła. Niewykorzystana okazja zemściła się na Meksykance już po zmianie stron. Linette odebrała jej podanie na 3:1. Zawodniczka z Ameryki Północnej mogła błyskawicznie odrobić stratę, ale i tym razem nie wykorzystała ‘breakpointa’. Turniejowa „piątka” utrzymała przewagę już do końca seta i objęła prowadzenie w meczu.

W drugiej odsłonie pojedynku Linette odebrała podanie rywalce w piątym gemie, dzięki czemu kilka minut później prowadziła już 5:3. Zarazua nie zamierzała się jednak poddawać i wyrównała na 5:5. W końcówce meczu 31-latka z Wielkopolski zachowała jednak zimną krew. W dwóch ostatnich gemach straciła tylko dwa punkty i po półtorej godziny gry mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

O miejsce w półfinale Magda Linette zagra z turniejową „jedynką” Elise Mertens.

Do najlepszej ósemki nie udało się awansować Magdalenie Fręch. Łodzianka po zaciętym dwusetowym pojedynku musiała uznać wyższość Kateriny Siniakovej. W pierwszej partii podopieczna Andrzeja Kobierskiego z 1:3 wyrównała na 3:3, ale później gemy zdobywała już tylko Czeszka i to ona objęła prowadzenie w meczu.

Początek drugiej odsłony spotkania był identyczny. Mistrzyni Polski ponownie odrobiła straty z 1:3, ale tym razem od tego momentu gra toczyła się zgodnie z regułą własnego serwisu i do rozstrzygnięcia konieczny okazał się tie-break. Ta dodatkowa rozgrywka miała niezwykle dramatyczny przebieg. Lepiej rozpoczęła ją reprezentantka naszych południowych sąsiadów, która wyszła na prowadzenie 5:0 i później 6:3. Fręch nie zamierzała się jednak poddawać. Obroniła trzy piłki meczowe i wypracowała sobie pierwszą okazje, żeby wyrównać stan rywalizacji. Niestety nie zdołała jej wykorzystać. Turniejowa „czwórka” od stanu 6:7 wygrała trzy kolejne punkty i po godzinie i 50 minutach gry zapewniła sobie zwycięstwo.

Katerina Siniakova o miejsce w półfinale zagra z Lin Zhu.