Wimbledon. Trudne zadanie przed Hubertem Hurkaczem

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wimbledon.com, foto: AFP

Novak Dżoković prowadzi z Hubertem Hurkaczem 2:0 w setach po niedzielnej części spotkania czwartej rundy na Wimbledonie. Spotkanie między byłym liderem rankingu ATP i półfinalistą imprezy z 2021 roku zostało przerwane po dwóch rozegranych setach ze względu na ciszę nocną jaka obowiązuje w Londynie od godziny 23:00 czasu lokalnego.

Niedziela bez wątpienia była dniem pełnym wrażeń dla polskich kibiców na londyńskich kortach. Najpierw awans do pierwszego w karierze wimbledońskiego ćwierćfinału zapewniła sobie Iga Świątek. Następnie na kort wyszli Novak Dżoković i Hubert Hurkacz. Aby zakończyć mecz w niedzielę panowie mieli niewiele ponad dwie godziny. A wszystko ze względu na przepisy związane z obowiązującą w stolicy Wielkiej Brytanii ciszą nocną.

W premierowej partii żadnemu z tenisistów nie udało się nawet wypracować szansy na przełamanie serwisu rywala i losy tej części meczu rozstrzygnął tie-break. W nim pierwszym, który zarysował swą przewagę był Polak. Hurkacz prowadził już nawet 6-3. Jednak od tego momentu nie wygrał ani jednej akcji i pierwszego seta na swym koncie zapisał siedmiokrotny mistrz imprezy.

W drugim secie w ósmym gemie wrocławianin przegrywał już 0-40 przy swoim podaniu, aby ostatecznie wyjść z opresji obronną ręką. Również i tym razem do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była „dogrywka”. W niej żadnemu z panów nie udało się wypracować bezpiecznej przewagi. Dopiero po drugiej zmianie stron dwa punkty z rzędu wygrał Dżoković i na tablicy wyników pojawił się rezultat 7:6(6), 7:6(6).

Wówczas zegar na korcie centralnym wskazywał godzinę 22:39 czasu lokalnego. Na kort wkroczył supervisor turnieju i poinformował, że pojedynek zostaje wstrzymany. Panowie do gry powrócą w poniedziałek. Na zwycięzcę tego pojedynku czeka już Andriej Rublow, który w pierwszym niedzielnym meczu na głównej arenie po pięciosetowym spotkaniu pokonał Alexandra Bublika.


Wyniki

Czwarta runda:

Novak Dżokovic (Serbia, 2) – Hubert Hurkacz (Polska, 19) 7:6(6), 7:6(6) mecz wstrzymany

Wimbledon. Switolina zmierzy się ze Świątek

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Iga Świątek i Elena Switolina tworzą parę ćwierćfinałową w pierwszej ćwiartce kobiecej drabinki Wimbledonu. Polka awans do pierwszego w karierze meczu 1/4 finału londyńskiej imprezy uzyskała broniąc po drodze dwóch piłek meczowych. Z kolei Ukrainka musiała odrabiać straty w pojedynku z turniejową „dziewiętnastką”.

Była trzecia tenisistka świata powraca do tenisowej rywalizacji po urlopie macierzyńskim. W tegorocznym Wimbledonie występuje dzięki „dzikiej karcie” od organizatorów. I bardzo dobrze wykorzystuje przepustkę jaką otrzymała. W niedzielnym meczu czwartej rundy tenisistka z Odessy pierwszy raz w siódmym spotkaniu z Wiktorią Azarenką pokonała tenisistkę z Mińska i jest tylko o jedną wygraną od wyrównania swego najlepszego londyńskiego wyniku. W 2019 roku Ukrainka rywalizowała w 1/2 finału.

Początek spotkania należał do byłej liderki rankingu WTA. Dwukrotna półfinalistka Wimbledonu dwukrotnie przełamała podanie rywalki i wygrala partię otwarcia 6:2. Druga odsłona również zaczęła się dla niej bardzo dobrze, bo uzyskała przewagę przełamania jeszcze przed pierwszą zmianą stron, a po chwili na tablicy wyników widniał rezultat 6:2, 2:0. Od tego momentu nastąpił jednak zwrot akcji. Switolina najpierw w czwartym gemie doprowadziła do przełamania powrotnego, aby w dziesiątym gemie, za drugą piłką wygrać kolejnego gema jako odbierająca i doprowadzić do wyrównania w setach.

Decydującą odsłonę lepiej zaczęła Switolina, bo ponownie wygrała gema przy serwisie rywalki i prowadziła już 3:0. Azarenka jednak się nie poddała i ostatecznie doprowadziła do decydującego tie-breaka. Rozgrywanego do dziesięciu punktów. W nim przez większość czasu prowadziła wyżej notowana tenisistka. W pewnym momencie jej przewaga wynosiła nawet trzy punkty. Jednak od stanu 7-4 wygrała tylko dwie akcje, przegrywając siedem i ostatecznie pożegnała się z rywalizacją.

Wtorkowe spotkanie między Igą Świątek i Eliną Switoliną będzie drugim pojedynkiem obu pań. Poprzednio rywalizowały przed dwoma laty w ćwierćfinale turnieju w Rzymie i zwycięsko z tamtej konfrontacji wyszła obecna liderka światowego rankingu.


Wyniki

Czwarta runda:

Elina Switolina (Ukraina, WC) – Wiktoria Azarenka (19) 2:6, 6:4, 7:6(9)

Od Graf i Agassiego do…? Ściągawka z SEO

/ Artur Rolak , źródło: , foto:

Nie wiadomo, kto głośniej oklaskiwał Igę Świątek po zwycięstwie nad Belindą Bencic – publiczność na trybunach Kortu Centralnego czy specjaliści SEO, dla których tytuł bez „szoku i niedowierzania”, „kroku od katastrofy”, „dramatu” lub choćby tylko „dreszczowca” nic czytelnikowi nie powie.

Z Londynu Artur Rolak

Dzień zaczął się spokojnie, a fani tenisa – język polski był dziś dobrze słyszalny w wimbledońskich alejkach – zastanawiali się jedynie, czy dziś znów spadnie deszcz, bo prognozy były niejednoznaczne. Za to wynik konfrontacji pierwszej z czternastą tenisistką rankingu WTA wydawał się oczywisty.

Pojedynek zaczął się zgodnie z oczekiwaniami. Świątek dość łatwo wygrała gem serwisowy, natomiast Bencic od razu popełniła podwójny błąd. Wkrótce Polka dorobiła się pierwszych breakpointów, ale ich nie wykorzystała. Kolejne dwa oznaczały piłkę setową, jednak faworytka roztrwoniła tę zaliczkę. Doszło do tiebreaka i nagle mecz stanął na głowie – ta, która miała wygrać bez większych problemów, popełniała trudne do wytłumaczenia błędy, a jej rywalce wychodziło wszystko. Nawet to, co pozornie przeczyło prawom fizyki.

„Dawaj Iga!” i „C’mon Iga!” słychać było częściej niż zachęty dla Belindy, ponieważ znakomita większość publiczności – zainteresowana mniej wynikiem, a bardziej widowiskiem – nie chciała oglądać dramatu w dwóch aktach. Niewiele jednak zabrakło, a musiałaby pogodzić się z zakończeniem przedstawienia już po drugim secie. Bencic zmarnowała dwie piłki meczowe i już do końca nie potrafiła wykasować ich z pamięci podręcznej.

Świątek nie byłaby najlepszą tenisistką świata, gdyby do samego końca nie szukała wyjścia z matni. Szukała aż znalazła, choć oglądając mecz z trybun, trudno wskazać, kiedy to się stało. Wszystkich błędów nie wyeliminowała, ale stopniowo ograniczała liczbę zwłaszcza tych niezrozumiałych i wybierała dla nich momenty coraz mniej istotne. Po drugiej stronie pojawiła się natomiast rosnąca nerwowość i powróciły zapomniane po pierwszym secie problemy z serwisem. Mecz wtoczył się na właściwe tory, ale na znak jakości nie zasłużył.

Najważniejsze, że w imieniu majstrów od SEO możemy ogłosić nie tylko, że „Zrobiła to!”. Możemy też dodać, że „Wiemy, z kim zagra w ćwierćfinale!”.

Wimbledon. Obroniła piłki meczowe i gra dalej! Świątek po raz pierwszy w ćwierćfinale!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Iga Świątek rywalizowała w niedzielę z Belindą Bencic o to, by po raz pierwszy w karierze zagrać w ćwierćfinale Wimbledonu. Dopięła swego, choć była już pod ścianą. Belinda Bencic miała w drugim secie dwie piłki meczowe.

Z Belindą Bencic Iga Świątek rywalizowała dotąd trzykrotnie i wszystkie ich mecze zakończyły się w dwóch setach. W 2021 roku Polka rozbiła Szwajcarkę w finale w Adelajdzie, ale uległa jej parę miesięcy później w US Open. W styczniu tego roku liderka rankingu znów była znacznie lepsza podczas United Cup. Z mistrzynią olimpijską miała się miesiąc później mierzyć w Dosze, ale Bencic poddała walkowerem.

Szwajcarka od początku tego meczu grała bardzo agresywnie. Próbowała zmuszać Polkę do błędu, ale nasza reprezentantka skutecznie się jej stawiała. Z poczatku Bencic nie najlepiej spisywała się przy własnym podaniu, ale ostatecznie nie dała się przełamać wychodząc z 0:40 w drugim gemie i broniąc kolejnego breaka w czwartym. Później serwowała pewniej, dopóki nie było nad nią poważnej presji. Gdy przegrywała 4:5 miała problem, by zapanować nad nerwami, co zaowocowało dwoma setbolami dla Polki. Mimo wszystko złota medalistka z Tokio zdołała je w świetnym stylu obronić. Do rozstrzygnięcia potrzebny był tiebreak. Bencic spisała się w nim znakomicie. Prowadziła już nawet 6:1. Polka obroniła trzy setbole, ale czwartego nie dała już rady.

Rozdrażniona Świątek drugą partię zaczęła od wywalczenia kolejnych dwóch break-pointów i drugiego z nich wreszcie wykorzystała. Bencic nawet nie ruszyła się do atomowego forhendowego returnu po linii. Bencic wyglądała na nieco zmęczoną pierwszym setem i chyba doskwierało jej obandażowane prawe ramię. Po paru gemach moment słabości ją jednak opuścił  i potrafiła wyrównać na 3:3. Szwajcarka grała naprawdę znakomicie i Świątek musiała wznosić się na absolutne wyżyny swoich umiejętności, żeby utrzymać się w grze. Obydwie nie były wolne od błędów, ale przeważały rewelacyjne zagrania. Niestety po prostym błędzie Igi Bencic miała dwie piłki meczowe na 7:5. Na szczęście liderce rankingu udało się wyjść z opresji i doprowadzić do tiebreaka. Tym razem to Polka zaprezentowała się w nim fenomenalnie, tracąc tylko dwa punkty!

Bardzo zacięty był również początek decydującego seta. W trzecim gemie Bencic mogła przełamać, ale Iga się wybroniła i w kolejnym gemie sama zdołała zdobyć przewagę. U Szwajcarki znów odezwał się chyba ból ręki, bo wskazywała na nią swoim trenerom i popełniła w końcówce gema dwa podwójne błędy serwisowe. Iga nie bez trudu, ale konsekwentnie dążyła do celu. Utrzymywała swoje podanie, nie pozwalała rywalce na odnalezienie nowej szansy. Po trzech godzinach walki dopięła swego. Wygrała seta 6:3 i zagra po raz pierwszy o półfinał Wimbledonu! Teraz czeka ją mecz z Eliną Switoliną, która po równie kapitalnym i zaciętym meczu pokonała Wiktorię Azarenkę.


Wyniki

Iga Świątek (Polska, 1) – Belinda Bencic (Szwajcaria, 14) 6:7(4), 7:6(2), 6:3

Wimbledon. Berkieta gra dalej, Pawlikowska i Rowińska nie

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: Peter Figura

W niedzielę na Wimbledonie rozpoczęła się rywalizacja w singlu juniorów i juniorek. Udanie zaprezentował się Tomasz Berkieta. Niestety w jego ślady nie poszły Malwina Rowińska i Zuzanna Pawlikowska, które przegrały swoje mecze.

Rozstawiony z „16” Tomasz Berkieta turniej rozpoczął od rywalizacji z reprezentantem gospodarzy. Polak był faworytem pojedynku z grającym dzięki „dzikiej karcie” Phoenixem Weirem. Nie był to może najłatwiejszy mecz, ale pod kontrolą naszego utalentowanego zawodnika. Berkieta wygrał 6:4, 6:4 i w kolejnej rundzie zmierzy się z Amerykaninem Kyle’em Kangiem. Ten w niedzielę wygrał pewnie z włoskim kwalifikantem Filippo Romano.

Niestety gorycz porażki musiała przełknąć Zuzanna Pawlikowska. Naprzeciw Polki stanęła Słowenka Ela Nala Milić. W pierwszej partii nasza reprezentantka nie miała za wiele do powiedzenia. Wygrała tylko dwa gemy. W drugiej wyglądało to już dużo lepiej, ale zawodniczka z Bałkanów i tak wygrała 7:5. Więcej emocji było w meczu Emilii Rowińskiej, która przebrnęła przez kwalifikacje i mierzyła się z Brytyjką Ranah Akuą Stoiber. W pierwszym secie reprezentantka gospodarzy zaprezentowała się dużo lepiej i wygrała 6:3, ale w drugim Polka potrafiła nawiązać wyrównaną walkę. Doprowadziła do tiebreaka, którego wygrała 7:5. Rowińska rozpoczęła decydującego seta od przełamania i prowadziła 3:1. Niestety, od tego momentu nie wygrała już żadnego gema i pożegnała się z turniejem.


Wyniki

1. runda juniorów

Tomasz Berkieta (Polska, 16) – Phoenix Weir (Wielka Brytania, WC) 6:4, 6:4

1. runda juniorek

Ela Nala Milić (Słowenia) – Zuzanna Pawlikowska 6:2, 7:5

Ranah Akua Stoiber (Wielka Brytania) – Malwina Rowińska (Polska, Q) 6:3, 6:7(5), 6:3

Wimbledon. Mocni Rosjanie

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Rosjanie zaliczą tę wimbledońską niedzielę do udanych. Andriej Rublow z trudem, ale pokonał świetnie spisującego się ostatnio Aleksandra Bublika. Roman Safiullin zszokował natomiast wygrywając z Denisem Shapovalovem. Pewnie triumfował Jannik Sinner, a Francis Tiafoe nie potrafił odwrócić losów spotkania z Grigorem Dimitrowem.

Po sobotnich opadach deszczu w niedzielę do dokończenia został jeden mecz trzeciej rundy turnieju mężczyzn. Grigor Dimitrow bez problemu domknął mecz z Francesem Tiafoe, w którym dominował od samego początku. Bułgar, który dziewięć lat temu grał tu w półfinale, stracił z Amerykaninem tylko siedem gemów i teraz zmierzy się z Duńczykiem Holgerem Rune.

Sensację sprawił Roman Safiullin. Mający 25 lat Rosjanin nigdy wcześniej nie przeszedł w turnieju wielkoszlemowym drugiej rundy, więc już i tak osiągnął w Londynie życiowy rezultat. Podczas gdy w jego drabince głównej pojawił się dopiero po raz pierwszy. Natchniony świetnymi wynikami sprawił w niedzielę prawdziwą sensację, eliminując Denisa Shapovalova. Kanadyjczyk nie spisywał się tu wcześniej na 100% swoich możliwości, ale grał jednak na tyle solidnie, że wygrywał dość spokojnie. W niedzielę w pierwszej partii nic sensacji nie zwiastowało, ale później Kanadyjczyk był tylko tłem dla świetnie spisującego się rywala z końca pierwszej setki rankingu.

Wydarzeniem dnia obok wieczornego meczu Huberta Hurkacza z Novakiem Dżokoviciem była rywalizacja Andrieja Rublowa z Aleksandrem Bublikiem. Kazach w ostatnich tygodniach prezentował się rewelacyjnie i po wygranej w Halle stał się kandydatem na „czarnego konia” w Wimbledonie. Jak dotąd łatwiej wygrywał swoje mecze i w tym turnieju, ale jednak Rublow to zawodnik z najwyższej półki. Mecz był wyrównany. W pierwszej partii wszystko zmierzało w kierunku tiebreaka, ale Kazach nie wytrzymał nerwowo końcówki. Dwie ostatnie piłki w tej partii to były jego podwójne błędy serwisowe. Rosjaninowi prowadzenie dodało pewności siebie i drugiego seta raczej kontrolował. Bublik popełniał sporo błędów. Przegrał go przez to 3:6. W czwartej partii zaczął za to znakomicie serwować, dzięki czemu odzyskał nadzieję, ze pierwszy wielkoszlemowy ćwierćfinał. Doprowadził do tiebreaka, w którym trzech setboli nie wykorzystał, ale ostatecznie wygrał 8:6. Podobnie wyglądał czwarty set. Rublow miał w nim jednak dwie piłki meczowe na 6:4. Tym razem Bublikowi opłaciło się jednak serwisowe ryzyko. Kapitalną, silną zagrywką (między innymi drugim podaniem o prędkości ponad 220 km/h), wyszedł z tarapatów i ostatecznie znów doprowadził do tiebreaka. Zaprezentował się w nim świetnie i wygrał 7:5. Kolejna słabość złapała Kazacha w połowie decydującej części meczu. Stracił serwis w siódmym gemie i nie potrafił już tego odwrócić, w związku z czym to Rosjanin będzie rywalem Dżokovicia lub Hurkacza.

Znacznie mniej emocji przyniósł mecz Jannika Sinnera z Danielem Elahim Galanem. Włoch nie miał większych problemów z pokonaniem Kolumbijczyka, który niespodziewanie dotarł do tej fazy turnieju. W pierwszej partii potrzebował co prawda tiebreaka, ale wygrał go pewnie. W kolejnych setach nie był już zagrożony.


Wyniki

3. runda singla

Grigor Dimitrow (Bułgaria, 21) – Frances Tiafoe (Stany Zjednoczone, 10) 6:2, 6:3, 6:2

4. runda singla

Andriej Rublow (7) – Aleksander Bublik (Kazachstan, 23) 7:5, 6:3, 6:7(6), 6:7(5), 6:4

Jannik Sinner (Włochy, 8) – Daniel Elahi Galan (Kolumbia) 7:6(4), 6:4

Roman Safiullin – Denis Shapovalov (Kanada, 26) 3:6, 6:3, 6:1, 6:3

Wimbledon. Zieliński po szalonym tiebreaku żegna się z mikstem

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: Diadora

Jan Zieliński w turnieju gry mieszanej w tegorocznym Wimbledonie stworzył parę ze znaną amerykańską deblistką Nicole Melichar-Martinez. Zostali w tym turnieju rozstawieni z „3”. Po drugiej stronie siatki również stanęli poważni rywale – Jamie Murray i Taylor Townsend. To oni wyszli zwycięsko z tego starcia.

Po raz drugi Jan Zieliński postanowił wystąpić w turnieju gry mieszanej. Jak dotąd brał w nim udział tylko raz – w ostatnim Roland Garros. Tam jednak odpadł w pierwszej rundzie. Na londyńskiej trawie liczył na lepszy wynik u boku zawodniczki, która w 2018 roku w deblu grała tu w finale, a w mikście sięgnęła po swój jedyny jak dotąd wielkoszlemowy tytuł. Wówczas triumfowała w parze z Austriakiem Alexandrem Peyą, a pokonali oni Białorusinkę Wiktorię Azarenkę i… Jamie’ego Murray’a. Doświadczony Szkot mimo wszystko również może pochwalić się wimbledońskim trofeum. I to nie jednym. Dwukrotnie wygrał turniej gry mieszanej: w 2007 roku u boku Serbki Jeleny Janković i dziesięć lat później w duecie ze Szwajcarką Martiną Hingis. Taylor Townsend w turnieju gry mieszanej na Wimbledonie debiutuje i w deblu, czy singlu również nie miała tu dotąd sukcesów, ale warto pamiętać, że w grze podwójnej grała w ubiegłym roku w finale US Open i miesiąc temu w Roland Garros.

Niedzielny mecz był niezwykle wyrównany. W pierwszej partii nie brakowało długich gemów. Townsend i Murray przełamali w siódmym gemie, ale Melichar-Martinez i Zieliński potrafili odrobić stratę, broniąc po drodze piłki setowej. Doprowadzili do tiebreaka, ale w nim niestety para amerykańsko-brytyjska wygrała dość jednostronnie, tracąc tylko trzy punkty. W drugiej partii różnica w przebiegu spotkania była taka, że gemy były krótsze. Murray i Townsend prowadzili 2:0, ale natychmiast tę przewagę stracili. Decydujący znów byl tiebreak. Tym razem był bardzo wyrównany i niezwykle emocjonujący. Duet amerykańsko-polski prowadził już 6:4, ale rywale zdołali wyrównać i przez wiele minut toczyła się gra na przewagi. Niestety Melichar-Martinez i Zieliński nie wykorzystali łącznie czterech setboli, a rywale przy szóstej okazji do tego zakończyli tiebreaka wynikiem 15:13.


Wyniki

Taylor Townsend, Jamie Murray (Wielka Brytania, Stany Zjednoczone) – Nicole Melichar-Martinez, Jan Zieliński (Stany Zjednoczone, Polska) 7:6(2), 7:6(13)

Wimbledon. 16-latka zagra o ćwierćfinał!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Mirra Andriejewa nie przestaje zachwycać. Zaledwie 16-letnia zawodniczka z Rosji pokonała znacznie bardziej doświadczoną rodaczkę i zagra o ćwierćfinał Wimbledonu. Dwie zawodniczki, które zobaczymy w najlepszej ósemce, już poznaliśmy.

Choć w niedzielę zaczyna się na Wimbledonie czwarta runda, to przez spowodowane niesprzyjającą aurą opóźnienia do rozegrania pozostawał jeden mecz poprzedniej fazy turnieju. Mierzyły się w nim dwie Rosjanki – rozstawiona z numerem „22” Anastazja Potapowa i 16-letnia kwalifikantka Mirra Andriejewa. Miały one już okazję grać przeciwko sobie w ubiegłym roku w Monastyrze i już tam młodziutka zawodniczka postraszyła znacznie bardziej doświadczoną rodaczkę, urywając jej seta. Tym razem utalentowana tenisistka od początku meczu dominowała. Przełamała na otwarcie i w dalszej części rywalizacji nie odpuszczała Potapowej przy jej, kiepskim zresztą, podaniu. Ostatecznie 16-latka przegrała tylko dwa gemy. Trudniej było w drugiej partii. Choć Andriejewa również zaczęła od breaka na swoją korzyść, to wkrótce przegrywała 1:4. Pokazała jednak hart ducha i odwróciła losy tej części meczu. Obroniła dwa setbole na 6:4 i po kilkunastu minutach sama wygrała 7:5. Teraz czeka ją mecz z Amerykanką Madison Keys.

W ćwierćfinale, po raz pierwszy w wielkim szlemie od czasu Roland Garros 2019, gdzie była finalistką, zagra Marketa Vondrouszova. Wicemistrzyni olimpijska również mierzyła się ze swoją rodaczką. I to Marketa Bouzkova znacznie lepiej zaczęła ten czeski pojedynek. Zdecydowanie dominowała w pierwszej partii, tracąc tylko dwa gemy. W drugim secie Vondrouszova poprawiła jednak jakość swojej gry. Przewagę przełamania z pierwszego gema niedługo później straciła, ale potrafiła odzyskać prowadzenie w piątym gemie. Tym razem utrzymała je, choć Bouzkova miała szansę, by w ostatnim gemie znów stratę odrobić. W decydującej części spotkania dość długo obydwie pewnie wygrywały przy swoim podaniu i mecz był wyrównany, ale od stanu 3:3 gemy padały już łupem srebrnej medalistki z Tokio.

Niewiele emocji przyniósł mecz Jessici Peguli z Łesią Curenko. Amerykanka wyraźnie dominowała od początku do końca i oddała Ukraince tylko cztery gemy. To ona stanie zatem naprzeciwko Vondrouszovej w walce o półfinał.


Wyniki

3. runda kobiet

Mirra Andriejewa (Q) – Anastazja Potapowa (22) 6:2, 7:5

4. runda kobiet

Jessica Pegula (Stany Zjednoczone, 4) – Łesia Curenko (Ukraina) 6:1, 6:3

Marketa Vondrouszova (Czechy) – Marie Bouzkova (Czechy) 2:6, 6:4, 6:3

Wimbledon. Linette i Pera odpadają w drugiej rundzie debla

/ Łukasz Duraj , źródło: www. wimbledon.com, foto: AFP

Magda Linette zakończyła już udział w turnieju gry pojedynczej Wimbledonu, ale nie oznaczało to definitywnego pożegnania z Londynem. Stalo się to dopiero w niedzielę, kiedy to Polka i Amerykanka Bernarda Pera przegrały spotkanie w drugiej rundzie debla.

W starciu zaplanowanym na korcie numer 17 Linette i Pera były wyraźnymi faworytkami. Ich rywalki Naiktha Bains i Maia Lumsden rywalizują bowiem głównie na poziomie zawodów ITF i nie miały wielkiego doświadczenia związanego z udziałem w imprezach wyższej rangi. Nieco lepsze wyniki notowała Bains, której udało się pięć razy wziąć udział w pierwszej rundzie deblowego Australian Open. Osiągnięcie to było jednak związane z podwójnym obywatelstwem 25-latki. Do 2019 roku reprezentowała ona właśnie Australię i dostawała od organizatorów turnieju w Melbourne „dzikie karty”. Po tej dacie tenisistka gra jednak w barwach Wielkiej Brytanii, na terytorium której się urodziła.

Przed odbiciem pierwszej piłki wydawało się zatem, że głównymi atutami Brytyjek będą znajomość miejscowych kortów oraz wsparcie rodaków na trybunach, ale początek meczu pokazał, że zadanie stojące przed Polką i Amerykanką będzie trudniejsze, niż wskazywałyby rankingi.

Bernarda Pera została przełamana już w trzecim gemie, a faworytki gospodarzy potwierdziły zdobytą przewagę wygranym serwisem. Dystans między parami utrzymał się także w środkowej części seta. Swoje podanie pewnie utrzymała urodzona w Szkocji Lumsden, a to oznaczało wynik 4:2.

Poniesionych strat nie udało się odrobić do końca partii. Magda i Bernarda prezentowały się dobrze przy swoich podaniach, ale nie potrafiły dobrać się do serwisów rywalek. Ostatecznie pierwszy set skończył się zwycięstwem miejscowych 6:4.

Pierwsze cztery gemy drugiej partii wypadły pozytywnie dla serwujących. Szczególnie dobrze grała Naiktha, która bardzo pewnie wykańczała punkty przy siatce. Jednocześnie to właśnie przy podaniu tej zawodniczki Polka i Amerykanka wypracowały pierwsze break-pointy. W szóstym gemie „nasza” para prowadziła już 40:0, ale ostatecznie nie udało im się przełamać rywalek, a znakomitym wolejem przy równowadze popisała się Bains.

Kolejna próba serwisowa Brytyjek także była zacięta, ale ponownie wyszły z niej zwycięsko. Chwilę potem w kłopotach znalazła się podająca Linette. Polka została przełamana, a serwis oddała podwójnym błędem. Oznaczało to, że rywalkom brakowało do zwycięstwa już tylko jednego gema. Brytyjki nie zawiodły kibiców zgromadzonych wokół kortu i pewnie triumfowały w secie 6:4. Ich następnymi rywalkami będą Słowaczki Viktoria Hruncakowa i Tereza Mihalikowa.


Wyniki

Wimbledon (druga runda debla kobiet):

N. Bains (W. Brytania, WC) / M. Lumsden (W. Brytania, WC) – B. Pera (USA) / M. Linette (Polska) 6:4 6:4

Wimbledon. Testy Alcaraza i Miedwiediewa, uratowany Rune

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Alexander Zverev to jedyny rozstawiony tenisista, który w sobotę pożegnał się z wimbledońską rywalizacją. Cztery sety musieli rozegrać Carlos Alcaraz i Daniił Miedwiediew. Jednak obaj najwyżej rozstawieni w górnej połówce drabinki tenisiści awansowali do czwartej rundy. Niezwykle blisko pożegnania się z imprezą był z kolei Holger Rune.

Po tym jak w drugiej rundzie z tegorocznym Wimbledonem pożegnał się Casper Ruud, w 1/16 finału jego los mógł podzielić inny tenisista ze Skandynawii. Rozstawiony z numerem szóstym Holger Rune potrzebował pięciu setów, aby pokonał Alejandro Davidovicha Fokinę. Szczególnie interesująca ybła piąta odsłona. W niej Hiszpan miał dwie piłki meczowe. Rywal jednak zdołal się obronić. W decydującym o losach awansu super tie-breaku tenisista z Półwyspu Iberyjskiego prowadził już 8-5. Jednak przegrał pięć punktów z rzędu i pożegnał się z imprezą.

Po secie podczas sobotnich gier trzeciej rundy stracili Carlos Alcaraz i Daniił Miedwiediew. Lider rankingu miewał chwilowe problemy z Nicolasem Jary’m. Jednak ostatecznie zdołał przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Tym samym drugi rok z rzędu zameldował się w IV rundzie londyńskiego szlema.

– Nico jest naprawdę dobrym tenisistą i to był trudny mecz. Jestem zadowolony ze swojego poziomu. Kluczem była wiara i koncentracja – skomentował swą wygraną lider światowego rankingu.

Również na dystansie czterech setów musiał rywalizować Daniił Miedwiediew. Rywalem byłego lidera rankingu był Marton Fucsovics. Tenisista z Węgier wygrał partię otwarcia. Jednak w kolejnych trzech odsłonach ani razu nie znalazł sposobu na serwis rywala i pożegnał się z tegoroczną rywalizacją na kortach Wimbledonu. Tym samym 31-letni zawodnik stracił szansę na wyrównanie swego najlepszego wyniku ze stolicy Wielkiej Brytanii. Przed dwoma laty rywalizował w ćwierćfinale. Z kolei nadzieje na jak najlepszy wynik wyraził Daniił Miedwiediew.

– Wimbledon to dla mnie najgorszy turniej wielkoszlemowy pod względem wyników, więc chcę tu dobrze wypaść. Mam nadzieję, że będę cieszył się grą i dojdę jak najdalej – tenisista z Moskwy dla którego awans do 1/8 finału jest wyrównaniem najlepszego wyniku uzyskanego na trawie. Kolejnym rywalem Miedwiediewa będzie Jiri Lehecka. Czech po pięciosetowym, przerywanym przez deszcz pojedynku uporał się z Tommym Paulem. Dla Czecha jest to najlepszy występ na kortach Wimbledonu, a drugi w imprezach Wielkiego Szlema. Rekord ustanowił podczas tegorocznego Australian Open, gdzie dotarł do 1/4 finału.

Po niezwykle wyczerpującym spotkaniu drugiej rundy przeciwko Andy’emu Murray’owi, zdecydowanie krótszy pojedynek w 1/16 finału ma za sobą Stefanos Tsitsipas. Tenisista, który w tegorocznym turnieju został rozstawiony z numerem piątym w trzech setach uporał się z Laszlo Djere.

– W ostatnich dniach rozegrałem kilka thrillerów. Budowa arki zajęła Noemu 14 dni i myślę, że moje ostatnie mecze są równoznaczne z czymś takim – powiedział rozstawiony z numerem piątym Tsitsipas, który po pięciu dniach codziennej rywalizacji w niedzielę będzie mógł w końcu odpocząć.

W poniedziałkowym meczu IV rundy Grek zmierzy się z Christopherem Eubanksem. Amerykanin po trzysetowym spotkaniu, każda partia zakończona tie-breakiem, rozprawił się z Christopherem O’Connellem. Tenisista z Atlanty notuje obecnie najlepszy w karierze występ w imprezie Wielkiego Szlema. Przed rozpoczęciem londyńskiej rywalizacji mógł się pochwalić dwoma wygranymi meczami w drabinkach turniejów głownych imprez wielkoszlemowych, po jednym w Australii i Stanach Zjednoczonych.


Wyniki

Trzecia runda:

Carlos Alcaraz (Hiszpania, 1) – Nicolas Jarry (Chile, 25) 6:3, 6:7(6), 6:3, 7:5

Daniił Miedwiediew (3) – Marton Fucsovics (Węgry) 4:6, 6:3, 6:4, 6:4

Stefanos Tsitsipas (Grecja, 5) – Laszlo Djere (Chorwacja) 6:4, 7:6(5), 6:4

Holger Rune (Dania, 6) – Alejandro Davidovich Fokina (Hiszpania, 31) 6:3, 4:6, 3:6, 6:4, 7:6(8)

Frances Tiafoe (USA, 10) – Grigor Dimitrow (Bułgaria, 21) 6:4, 7:6(5), 6:4

Jiri Lehecka (Czechy) – Tommy Paul (USA, 16) 6:2, 7:6(2), 6:7(5), 6:7(9), 6:2

Mateo Berrettini (Włochy) – Alexander Zverev (Niemcy, 19) 6:3, 7:6(4), 7:6(3)

Christopher Eubanks (USA) – Christopher O’Connell (Australia) 7:6(5), 7:6(3), 7:6(2)