Budapeszt. Piter i Stollar awansują do półfinału po kreczu rywalek

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Katarzyna Piter i Fanny Stollar zameldowały się w półfinale turnieju WTA 250 w Budapeszcie. Polsko-węgierska parze nie szło najlepiej w meczu i były bliskie odpadnięcia, lecz ich rywalki – Miriam Kolodziejova oraz Jesika Maleckova poddały spotkanie w końcówce drugiej partii.

Pierwszy set rozstrzygnął się dopiero w tie-breaku, lecz z pewnością mógł skończyć się wcześniej. Czeszki dwukrotnie wychodziły bowiem na przewagę przełamania, lecz za każdym razem przegrywały następnego gema przy własnym podaniu, nawet gdy serwowały po wygraną w partii. Polka i Węgierka potrafiły wykorzystać chwile słabości rywalek. Piter i Stollar za każdym razem odrabiały straty przełamań już przy pierwszym break poincie. To doprowadziło do dogrywki. W niej lepiej spisywały się tenisistki zza naszej południowo-zachodniej granicy i mimo ponownych problemów z zamknięciem partii, wykorzystały czwartą piłkę setową.

Druga odsłona meczu była bardziej jednostronna. Piter i grająca w rodzinnym mieście Stollar rozpoczęły ją od straty serwisu. Później Kolodziejova i Maleckova ponownie przełamały rywalki i odskoczyły na bezpieczna przewagę 5:1. Piter i Stollar szybko odrobiły jednak część strat. Podczas kolejnego gema przy podaniu Czeszek doszło do bardzo przykrej i niecodziennej sytuacji. Nieoficjalne źródła podają, że Maleckova odczuła ból podczas smeczowania, co spowodowało uraz. Nie pomogła nawet przerwa medyczna – Reprezentantki Czech zmuszone były do poddania meczu przy stanie 5:4. W ten dość nieprzyjemny sposób Polka i Węgierka znalazły się w najlepszej czwórce imprezy.


Wyniki

Katarzyna Piter, Fanny Stollar (Polska, Węgry) – Miriam Kolodziejova, Jesika Maleckova (Czechy) 6:7(4), 4:5 (krecz)

Warszawa. Finalistka juniorskiego Wimbledonu z „dziką kartą”!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Warsaw Open, Interia, własne, foto: BNP Paribas Warsaw Open

Liczba Czeszek musi się zgadzać! Do Warszawy wybiera się wiele reprezentantek naszych południowych sąsiadów. Po wycofaniu się Markety Vondrouszovej liczba ta chwilowo się zmniejszyła, ale na czwartkowej konferencji prasowej organizatorzy poinformowali o przyznaniu dzikiej karty Nikoli Bartunkovej.

Czeskich talentów, szczególnie w kobiecym tenisie, nigdy nie brakowało, a Nikola Bartunkova jest kolejną nadzieją tego kraju na sukcesy w przyszłych latach. Zawodniczka z Pragi ma 17-lat. W tym sezonie kończy karierę juniorską i stopniowo wdraża się w seniorskie rozgrywki. W ubiegły weekend grała w finale juniorskiego Wimbledonu. Przegrała tam z Amerykanką Clervie Ngounoue 2:6, 2:6.

Wcześniej w tym roku grała też w finale juniorskiego debla na Roland Garros. U boku Szwajcarki Celine Naef przegrała ze swoimi rodaczkami Sarą Bejlek i Lucie Havliczkovą 3:6, 3:6. W kwietniu Bartunkova sięgnęła po pierwszy tytuł w rozgrywkach seniorskich. Była najlepsza w turnieju rangi 25K we włoskim Santa Margherita de Pula. W finale pokonała będącą niegdyś na granicy pierwszej i drugiej setki Szwajcarkę Ylenę In-Albon. Aktualnie Czeszka zajmuje 349. miejsce w rankingu WTA. Jednak w listopadzie była już nawet 267. Turniej w Warszawie będzie dla niej okazją, by znacznie poprawić swój ranking. W drabince głównej turnieju cyklu WTA zadebiutowała przed rokiem w Stambule. W pierwszej rundzie przegrała z Rosjanką Anastazją Potapową.

Już wcześniej „dzikie karty” do drabinki głównej otrzymały Maja Chwalińska i Karolina Muchova, która będzie zresztą rozstawiona w tym turnieju z „2”. Do eliminacji organizatorzy zaprosili za to Weronikę Ewald. W ostatnich dniach przed turniejem poznamy jeszcze kolejną „dziką kartę”. Organizatorzy zapowiadają, że będzie to „utalentowana juniorka”.

Obok Igi Świątek oraz wspomnianych Chwalińskiej i Ewald w singlu zobaczymy być może Weronikę Falkowską. Jest ona druga na liście rezerwowej do eliminacji, więc gdyby ktoś jeszcze wycofał się z turnieju, to zobaczymy ją w akcji. Nawet jeśli nie, możliwe, że też znajdzie się dla niej „dzika karta”.

Simona Halep na liście zgłoszeń do tegorocznego US Open

/ Łukasz Duraj , źródło: https://tennis-infinity.com/, własne, foto: AFP

Niedawno media sportowe przypominały, że Simona Halep straci wkrótce wszystkie punkty w rankingu WTA. Rumunka nie pojawia się na kortach od października 2022 roku, ponieważ pozostaje prewencyjnie zawieszona, ale najnowsze informacje na jej temat sugerują, że po wielu miesiącach zawodniczka i jej fani mogą doczekać się pozytywnego przełomu.

Nieobecność Simony Halep w rozgrywkach WTA związana jest z pozytywnym wynikiem testu antydopingowego, który przeprowadzono podczas zeszłorocznego US Open. Po analizie próbek władze tenisowe zdecydowały o zawieszeniu 31-latki i kilkukrotnie wnioskowały o przesuniecie jej przesłuchania przed niezależnym trybunałem. Po kilku miesiącach Halep, która zapewnia o swej niewinności, stanęła w końcu przed sędziami, a ostatnie wydarzenia podpowiadają, że jej apelacja mogła zostać rozpatrzona pozytywnie.

Na taki stan rzeczy wskazuje fakt, że nazwisko Rumunki pojawiło się na oficjalnej liście zgłoszeń do tegorocznego US Open. Organizatorzy turnieju informują przy tym, że w sprawie tenisistki wciąż toczy się postępowanie, ale w przypadku ostatnich Australian Open, Rolanda Garrosa czy Wimbledonu Halep została po prostu pominięta. Zmiana tego rodzaju może zatem wskazywać, że orzeczenie w sprawie zawodniczki zostanie wkrótce oficjalnie wydane, a dyrektorzy nowojorskiej imprezy mają już poufne informacje na temat jego możliwej treści.

Sprawa Simony Halep była przedmiotem debaty w mediach tradycyjnych i internetowych. Rumunka wielokrotnie podkreślała, że jej prawo do sądu było naruszane, a poprzez odwlekanie przesłuchania, ITIA niszczyła jej reputację, karierę i zdrowie psychiczne. Za tenisistką wstawiał się też jej były trener Darren Cahill.

Jeśli 31-latka zagra w US Open, będzie nierozstawiona. Na liście zgłoszeń obok jej nazwiska widnieje miejsce numer 55.

Czarne chmury nad Alexandrem Zverevem

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.twitter.com, foto: AFP

Alexander Zverev może mieć wkrótce poważne kłopotu z prawem. Jak donosi telewizja RTL niemiecki tenisista może zostać ukarany za napaść z uszkodzeniem ciała na swoją byłą partnerkę Brendę Pateę.

Po tym jak w półfinale zeszłorocznego Rolanda Garrosa tenisista zza naszej zachodniej granicy doznał kontuzji wykluczającej go z rywalizacji w drugiej części sezonu 2022, w tym roku były wicelider rankingu powrócił do rywalizacji. Podczas ostatniego występu na kortach Wimbledonu rywalizację zakończył po meczu trzeciej rundy. Teraz niemieckie media donoszą, że po kłopotach zdrowotnych Zverev może mieć problemy z prawem.

Zgodnie z doniesieniami telewizji RTL tenisista z Hamburga miał dopuścić się napaści na swą byłą partnerkę połączoną z uszkodzeniem ciała. Kara, jaka może spotkać złotego medalistę olimpijskiego to grzywna w wysokości nawet 500 tysięcy euro. Skąd taka kwota? Jak powiedział w rozmowie z telewizją RTL adwokat Arndt Kempgens – Na ogólną wysokość grzywny składają się zarobki oskarżonego i waga przestępstwa. Prokuratura zakłada więc już poważne przestępstwo, a także wysokie dochody i sytuację majątkową.

Tenisista, dla którego nie są pierwsze tego typu problemy, odmówił komentarza w tej sprawie. Niespełna 3 lata temu Alexander Zverev został oskarżony przez swą ówczesną partnerkę Olgę Sharipovą o przemoc domową.

Kevin Anderson powrócił do rywalizacji za sprawą rozmowy z Rogerem Federem

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.tennisworldusa.com, foto: AFP

Udany powrót na zawodowe korty ma za sobą Kevin Anderson. Reprezentant RPA po niespełna półtora roku tenisowej emerytury postanowił powrócić do rywalizacji na światowych kortach i w meczu pierwszej rundy imprezy ATP 250 w Newport bez straty seta uporał się z Gabrielem Diallo. Jak przyznał finalista Wimbledonu z 2018 inspiracją dla jego powrotu na światowe korty była rozmową, jaką odbył z Rogerem Federerem.

Największym sukcesem tenisisty z Johannesburga były dwa finały imprez wielkoszlemowych. Były piąty tenisista świata o krok od triumfu był podczas US Open w 2017 na US Open i niespełna rok później na Wimbledonie. Na początku lipca tenisista z RPA poinformował, że powróci do rywalizacji, a miejscem wznowienia jego kariery jest impreza podczas, której sięgnął po ostatni ze swych siedmiu tytułów mistrzowskich.

Nim Anderson rozegrał pierwszy pojedynek po przerwie, trenował. Pod koniec jednego z jego treningu w lokalnym klubie w Delrach Beach spotkał się z Rogerem Federerem. Szwajcar przebywał tam w związku ze spotkaniem ze swym agentem Tonym Godsickiem. I dwukrotny finalista wielkoszlemowy oraz były lider światowego rankingu mieli okazję się spotkać oraz porozmawiać. Jak przyznał dwukrotny finalista wielkoszlemowy rozmowa ta sprawiła, że zawodnik z Republiki Południowej Afryki podjął decyzję o powrocie do światowej rywalizacji