Warszawa. Falkowska i Piter wicemistrzyniami!

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: Jacek Herok

Iga Świątek zwyciężyła w tegorocznej edycji BNP Paribas Warsaw Open, ale powodów do radości polskim kibicom dostarczyły również Weronika Falkowska i Katarzyna Piter, które do końca walczyły o tytuł w grze podwójnej.

Reprezentantki Biało-Czerwonych w drodze do finału nie straciły ani jednego seta. W decydującym spotkaniu przyszło im się zmierzyć z Heather Watson i Yaniną Wickmayer. Spotkanie lepiej rozpoczęły Brytyjka i Belgijka, które odebrały podanie Falkowskiej w pierwszym i piątym gemie, dzięki czemu odskoczyły na 4:1. Od tego momentu faworytki gospodarzy zdecydowanie podniosły poziom swojej gry. Odebrały podanie rodaczce Kim Clijsters i zmniejszyły stratę do jednego gema. Do samego końca walczyły o to, żeby odwrócić losy tej części meczu. Przy wyniku 4:5 doprowadziły do równowagi i tzw. złotej piłki. Wickmayer w tym momencie popisała się jednak świetnym serwisem i to para brytyjsko-belgijska objęła prowadzenie w meczu.

Falkowska i Piter w tarapatach znalazły się także na początku drugiej odsłony spotkania, ale udało im się obronić „breakpointy” w pierwszym i trzecim gemie. Polki miały swoją szansę w czwartym, ale reprezentantka Belgii zniwelowała zagrożenie wygrywającym fornadem. Chwilę później poznanianka popełniła dwa podwójne błędy serwisowe i to rywalki jako pierwsze zdobyły przełamanie. Faworytki gospodarzy miały szanse, żeby odrobić stratę w szóstym i ósmym gemie, ale nie potrafiły ich wykorzystać. Przy wyniku 5:4 Watson i Wickmayer wypracowały sobie trzy piłki meczowe, a spotkanie dobiegło końca po 77 minutach gry, gdy warszawianka posłała return w siatkę.

W niedzielę Katarzyna Piter miała szansę na zdobycie trzeciego tytułu rangi WTA. Tydzień temu razem z Fanny Stollar zwyciężyły w Budapeszcie. Dla Weroniki Falkowskiej to był pierwszy finał w głównym cykli. Polki wywalczyły w stolicy Polski po 180 punktów do rankingu oraz 7000 dolarów do podziału.


Wyniki

Finał debla

H. Watson, Y. Wickmayer (Wlk. Brytania, Belgia) – W. Falkowska, K. Piter (Polska) 6:4 6:4

Waszyngton. Fręch z awansem do turnieju głównego

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.wtatennis.com, foto: AFP

Magdalena Fręch wygrała drugi mecz z rzędu w kwalifikacjach turnieju WTA 500 w Waszyngtonie. To znaczy, że łodzianka zapewniła sobie miejsce w drabince turnieju głównego rozgrywanego w stolicy Stanów Zjednoczonych.

Po rywalizacji na kortach Wimbledonu trzecia rakieta naszego kraju w rankingu WTA przeniosła się za Ocean, gdzie w sobotę rozpoczęła rywalizację. Po tym jak w meczu pierwszej rundy kwalifikacji łodzianka zakończyła mecz po premierowej partii, gdy Kayla Day oddała mecz z powodu kontuzji, dzień później Fręch zmierzyła się z Clervie Ngounoue. 17-letnia Amerykanka to tegoroczna mistrzyni juniorskiego Wimbledonu. W eliminacjach waszyngtońskiego turnieju wystąpiła dzięki „dzikiej karcie”.

I to ona lepiej rozpoczęła niedzielny pojedynek, bo prowadziła już 4:1. Polka zdołała jednak doprowadzić do wyrównania, a następnie do tie-breaka, który zdecydował o tym, która z tenisistek wyszła na prowadzenie w całym meczu. W „dogrywce” nasza tenisistka przegrała tylko dwie akcie i to ona była krok bliżej awansu do turnieju głównego. Drugi set miał podobny przebieg do pierwszego. Tym razem to tenisistka z Europy uzyskała przewagę przełamania i na tablicy wyników pojawił się rezultat 7:6, 3:0. Co prawda młoda Amerykanka odrobiła straty z początku tej części meczu, ale w dwunasty gemie po raz kolejny nie utrzymała serwisu i ostatecznie przegrała spotkanie.

Teraz Magdalena Fręch czeka na losowanie, które zdecyduje, która z tenisistek już znajdujących się w drabince turnieju głównego będzie jej pierwsza przeciwniczką. Na tenisistki z kwalifikacji mogą trafić: Sofia Kenin, Bernarda Pera, Sloane Stephens i Karolina Pliszkova.


Wyniki

Finał eliminacji:

Magdalena Fręch (Polska, 7) – Clervie Ngounoue (USA, WC) 7:6(2), 7:5

Lozanna. Cocciaretto z premierowym triumfem

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.wtatennis.com, foto: AFP

Elisabetta Cocciaretto pokonała Clarę Burel w finale turnieju WTA 250 w Lozannie. Tym samym reprezentantka Włoch sięgnęła po pierwszy w karierze tytuł mistrzowski w imprezie głównego cyklu.

Po tym jak z rywalizacji w Szwajcarii wycofała się Irina Camelia-Begu, najwyżej rozstawioną tenisistką, która pozostała w rywalizacji była pierwsza rakieta Włoch w rankingu WTA. Podobnie jak rok temu podczas turnieju WTA 125 w Makarskiej, również i tym razem zwycięsko z pojedynku wyszła zawodniczka z Półwyspu Apenińskiego. Chociaż tym razem spotkanie było bardziej zacięte.

Spotkanie lepiej rozpoczęła wyżej klasyfikowana zawodniczka, która wygrywając czwartego gema pierwszej odsłony, przy podaniu rywalki, wyszła na prowadzenie 4:1. Co prawda Burel zdołała doprowadzić do wyrównania, ale w dwunastym gemie ponownie mieliśmy przełamanie, które okazało się kluczowym w tej części pojedynku. Również w drugim secie mieliśmy trzy przełamania. Tym razem lepiej jako odbierająca serwis zaprezentowała się Francuzka i losy tytułu rozstrzygnęła trzecia odsłona. Tę lepiej rozpoczęła reprezentantka „Trójkolorowych”, która prowadziła już 4:2. Od tego momentu jednak przegrała cztery gemy z rzędu i ostatecznie pożegnała się z marzeniami o tytule mistrzowskim.

– Rozegranie pięciu meczów było dla mnie niesamowitym wyzwaniem. A także motywacją do dalszego rozwoju. Teraz wrócę do domu, aby trochę odpocząć, a następnie rozpocznę przygotowania to sezonu na kortach twardych – podsumowała swój występ Elisabetta Cocciaretto.

Reprezentantka Włoch w swym drugim finale imprezy głównego cyklu sięgnęła po pierwszy tytuł mistrzowski. Poprzednio miała szansę na tytuł na początku tego roku w Hobart. Jednak musiała uznać wyższość Lauren Davis.

 


Wyniki

Finał:

Elisabetta Cocciaretto (Włochy, 2) – Clara Burel (Francja) 7:5, 4:6, 6:4

Świątek: każdy mecz mnie dużo kosztował. Jestem dumna z siebie i zespołu

/ Artur Kobryn , źródło: własne, foto: Porsche AG

Iga Świątek nie kryła zadowolenia po triumfie w turnieju WTA 250 w Warszawie. Polka zdradziła również, że ostatni tydzień w stolicy Polski kosztował ją wiele sił.

Liderka światowego rankingu zdobyła swój premierowy tytuł w naszym kraju. Po meczu z Laurą Siegemund podzieliła się swoimi wrażeniami po tej wygranej. – Pierwszy raz byłam w stanie pokazać swoją najlepszą grę w Warszawie. To świetne uczucie, zwłaszcza, że nie było łatwo. Narzuciłem duże oczekiwania, ale udało mi się wszystko przepracować i grać najlepiej jak mogę każdego dnia. Każdy mecz mnie dużo kosztował. Jestem dumna z siebie i zespołu – powiedziała.

Świątek opowiedziała też o trudach ostatnich dni, wynikających z roszad w harmonogramach gier. – Czułam duże zmęczenie po wczorajszym dniu, w którym rozgrywałam dwa mecze. Od ósmej rano do ósmej wieczorem byłam na wysokim poziomie adrenaliny. Ostatniej nocy miałam problemy z zaśnięciem i spałam tylko trzy godziny. Dziś pewnie padnę – oznajmiła.

Polka wyjawiła również jak wyjątkowy był dla niej cały tydzień zmagań. – Od kilku miesięcy rozmawialiśmy o tym turnieju w domu. Mój tata jest zaangażowany w jego organizację. Mam nadzieję spopularyzować ten sport i że będzie więcej takich imprez w Polsce i duże firmy oraz sponsorzy zobaczą, iż warto organizować turnieje, które będą przyciągać gwiazdy i publiczność.

Korespondencja z Warszawy – Artur Kobryn

Partnerami relacji medialnych z turnieju BNP Paribas Warsaw Open są firmy Recman i Diadora.

Paryż 2024. Polski duet na medal?

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.twitter.com, foto: AFP

Już niespełna rok pozostał do rozpoczęcia rywalizacji podczas XXXIII Letnich Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Nadziejami medalowymi podczas zbliżającej się imprezy są między innymi polscy medaliści. Już wiadomo, że w rywalizacji par mieszanych reprezentować nas będą Iga Świątek i Hubert Hurkacz.

Najlepszy polski tenisista jest już w Waszyngtonie, gdzie czeka na pierwszego rywala w turnieju ATP 500. Podczas zabawy „Pytania i odpowiedzi” na twitterze jeden z użytkowników zapytał naszego najlepszego tenisistę czy wystąpi podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu w rywalizacji mikstowej z Igą Świątek.

– Tak, wystąpimy na Igrzyskach w rywalizacji mikstów razem z Igą – odpowiedział polski tenisista. Informację podczas konferencji prasowej po wygranym niedzielnym finale turnieju WTA 250 w Warszawie potwierdziła Iga Świątek.

O sposobie kwalifikacji do najważniejszej sportowej imprezy czterolecia pisaliśmy więcej przed kilkoma dniami. Takie informacje płynące od naszego najlepszego singlisty i najlepszej singlistki oznaczają,  że Iga Świątek stanie przed szansą poprawienia swego najlepszego wyniku olimpijskiego. Podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio razem z Łukaszem Kubotem raszynianka dotarła do 1/4 finału.

Warszawa. Finałowa deklasacja Świątek! Pierwszy tytuł Polki przed własną publicznością

/ Artur Kobryn , źródło: własne, wtatennis.com, foto: Jacek Herok

Iga Świątek nie miała sobie równych w tegorocznej edycji turnieju WTA 250 w Warszawie. W meczu finałowym Polka rozbiła Laurę Siegemund 6:0, 6:1. Tym samym zdobyła swój pierwszy tytuł w naszym kraju.

Liderka światowego rankingu niedzielę rozpoczęła od dokończenia meczu z Yaniną Wickmayer. Jej rywalka miała w tym czasie wolne, ale nie oznacza to, że przystępowała do finału wypoczęta. W sobotę rozegrała bowiem dwa pojedynki, które trwały łącznie ponad sześć godzin. Ze Świątek spotkała się po raz drugi. Poprzednio panie rywalizowały przed dwoma laty w Madrycie, kiedy to zwycięstwo bez straty seta zanotowała reprezentantka Polski.

W niedzielnym meczu historia się powtórzyła. Świątek od samego początku zaczęła zaznaczać swoją dominację na korcie. Duża w tym była zasługa świetnych dobrych returnów, które pozwoliły jej na zdobycie przełamania już w drugim gemie. Siegemund starała się w różny sposób nawiązać walkę, m.in. próbując skracać grę, lecz Polka znajdowała odpowiedź na każde jej zagranie. Trzeciego gema zagrała popisowo, posyłając na drugą stronę siatki cztery bezpośrednio wygrane piłki.

W kolejnych minutach raszynianka nie zwalniała tempa. W gemie czwartym wypracowała sobie następne break-pointy, wykorzystując drugiego z nich po forhendowym błędzie Niemki. Polka przy serwisie, tak jak w innych elementach gry, była bezsprzecznie lepsza. W szóstym gemie 35-latka z Filderstadt znów nie utrzymała podania, popełniając podwójny błąd serwisowy przy piłce setowej.

Druga odsłona nie przyniosła zmiany przebiegu gry. Prowadząc 1:0 Świątek, po bekhendowym minięciu, miała okazję na następne przełamanie. Tej jeszcze nie zamieniła na punkt, ale zrobiła to po popsutym bekhendzie Niemki chwilę później. Siegemund niechlubną serię przegrywanych gemów zakończyła dopiero przy stanie 0:6, 0:3.

Jak się później okazało, była to jej jedyna zdobycz w całej potyczce. Odczuwając trudy dwóch sobotnich pojedynków nie była w stanie żaden sposób wrócić do meczu. Świątek utrzymywała stabilny poziom przy swoim podaniu i szybko powiększała swoją przewagę. W przeciwieństwie do starcia z Wickmayer nie miała najmniejszych trudności z postawieniem kropki nad „i”, kończąc całe spotkanie po 68 minutach gry.

Wygrana w Warszawie to piętnasty tytuł w karierze Świątek, ale pierwszy przed rodzimą widownią. To także premierowy triumf polskiej tenisistki w turnieju rozgrywanym w naszym kraju. W tym sezonie było to jej czwarte trofeum. Siegemund z kolei po raz czwarty zagrała w finale imprezy na najwyższym szczeblu kobiecych rozgrywek i drugi raz została w nim pokonana.

Korespondencja z Warszawy – Artur Kobryn

Partnerami relacji medialnych z turnieju BNP Paribas Warsaw Open są firmy Recman i Diadora.


Wyniki

Finał gry pojedynczej:

Iga Świątek (Polska, 1) – Laura Siegemund (Niemcy) 6:0, 6:1

WTA. Władze kobiecego tenisa przeciwko sytuacji jaka miała miejsce w Czeczach

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.twitter.com, foto: AFP

Jedna z rosyjskich tenisistek nie została wpuszczona do Czech, gdzie w poniedziałek rusza turniej WTA 250. Nastąpiło to na wskutek przepisów obowiązujących u naszych południowych sąsiadów. Do sytuacji w specjalnie wydanym oświadczeniu odniosła się WTA.

Na liście zgłoszeń do ruszającego w poniedziałek w Pradze turnieju znalazły się trzy tenisistki rosyjskie i jedna białoruska. Czyli krajów agresora oraz wspierającego agresora wojny, która od lutego 2022 toczy się w Ukrainie. Jednak w piątek na praskim lotnisku policja zatrzymała jedną z rosyjskich tenisistek, która miała wziąć udział w eliminacjach i nie pozwolono jej na przekroczenie granicy. Musiała opuścić terytorium Czech. Z kolei Mirsoław Mały zaapelował do pozostałych tenisistek z Rosji i Białorusi, aby nie przylatywali na imprezę, której jest dyrektorem, bo spotka je podobna sytuacja.

Teraz do sprawy odniosły się władze kobiecego tenisa. W specjalnie przesłanym oświadczeniu możemy przeczytać między innymi: „WTA zdecydowanie potępia wojnę w Ukrainie i niedopuszczalne działania rosyjskiego rządu. (…)”. Z drugiej strony pojawiła się krytyka działań władz czeskiego rządu – „WTA nie podoba się deportacja rosyjskiej tenisistki z Czech i jest bardzo zaniepokojona faktem, że geopolityka stała się częścią sportu”.

Od czasu rosyjskiej agresji na Ukrainę i wsparcia tych działań przez Białoruś, tenisistki z tych dwóch krajów mogą brać udział w rywalizacji na światowych kortach. Jednak występują pod neutralną flagą co już wielokrotnie spotkało się z krytyką z różnych stron tenisowego środowiska.

Warszawa. Iga Świątek dokończyła dzieła

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.wtatennis.com, foto: Jacek Herok

Iga Świątek pokonała Yaninę Wickmayer i wystąpi w niedzielnym finale turnieju WTA 250 w Warszawie. Panie na kort wyszły w sobotę, ale z powodu zapadającego zmroku spotkanie zostało przerwane pod koniec drugiego seta.

Liderka światowego rankingu i Belgijka na korcie centralnym w Warszawie pojawiły się dość późno, bo przed godziną 19:00. Wielu się zastanawiało czy panie zakończą spotkanie tego samego dnia. Przez większość część sobotniej rywalizacji wiele wskazywała na to, że ta sztuka się uda. Pierwsza odsłona, w której Polka straciła tylko gema, trwała 37 minut. W drugiej części meczu raszynianka prowadziła już 5:2. Jednak nie wykorzystała trzech piłek meczowych i gdy na tablicy wyników pojawił się rezultat 6:1, 5:5, spotkanie przerwano z powodu zapadających ciemności.

Panie do gry wróciły w niedzielę w samo południe. Pierwszego gema, a zarazem czwartego z rzędu, wygrała Wickmayer i Świątek musiała się bronić przed trzecim setem. Ta sztuka jej się udała i panie przystąpiły do „dogrywki”. W tej podobnie jak przez większość drugiej odsłony przeważała Polka, która szybko wyszła na prowadzenie 5-1. Jednak rywalka nie poddawała się i wygrała kolejne pięć z sześciu rozegranych akcji, a zatem na tablicy wyników zagościł rezultat 6-6 w tie-breaku. Po zmianie stron punktowała już tylko faworytka gospodarzy i to Iga Świątek stanie naprzeciwko Laury Siegemund w niedzielnym finale.

Warszawskie spotkanie o tytuł będzie dziewiętnastym takim pojedynkiem w historii turniejowych występów czterokrotnej mistrzyni wielkoszlemowej. Polka powalczy o piętnasty tytuł mistrzowski w karierze, a czwarty w tym roku. Siegemund z kolei w czwartym finale zagra o trzecie zwycięstwo. Panie spotkają się po raz drugi. Przed dwoma laty w Madrycie górą była nasza reprezentantka.


Wyniki

Półfinał:

Iga Świątek (Polska, 1) – Yanina Wickmayer (Belgia) 6:1, 7:6(6)

Atlanta. Tradycji stanie się zadość

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/atptour.com, foto: AFP

Taylor Fritz i Aleksandar Vukić wystąpią w niedzielnym finale turnieju ATP 250 w Atlancie. Reprezentant gospodarzy wystąpi w jedenastym finale imprezy głównego cyklu w karierze i powalczy o szósty tytuł mistrzowski. Z kolei reprezentant Australii ma szansę na premierowy triumf.

Impreza rozgrywana w mieście, gdzie w 1996 roku gościły Igrzyska Olimpijskie, odbywa się od roku 2010. W ponad dziesięcioletniej historii nigdy się nie zdarzyło, aby tytuł mistrzowski zdobył inny tenisista niż reprezentant gospodarzy lub zawodnik z Australii. W tym roku również tytuł zostanie w Stanach lub poleci na Antypody. Zadecydowały o tym sobotnie półfinały, w których Taylor Fritz spotkał się z J.J. Wolfem, a Aleksandar Vukić  stanął naprzeciwko Ugo Humberta.

Rozstawiony z numerem siódmym Francuz miał swe szanse w tym spotkaniu. Jednak po wygraniu partii otwarcia, w tie-breaku drugiej odsłony pozwolił rywalowi na zbudowanie przewagi (5-1). Z kolei w decydującej partii przegrał już gema otwarcia. Rywal wyszedł na prowadzenie 4:1, aby przegrać kolejne trzy gemy. Przy stanie 5:5 ponownie jednak moment słabości miał tenisista z Europy i to ostatecznie Australijczyk zagra o pierwszy tytuł mistrzowski w karierze. A jego rywalem będzie Taylor Fritz.

– To na pewno będzie trudny mecz. Taylor to piekielnie mocny gracz, który jest notowany w Top 10 i jest numerem jeden w USA. Muszę serwować i returnować dobrze i zagrać tak, jak to miało miejsce w sobotę w drugim i trzecim secie. Myślę, że w tym środowisku wszystko jest możliwe – odniósł się doczekającego go spotkania z reprezentantem gospodarzy Vukić.

Amerykanin to najwyżej rozstawiony tenisista w imprezie, a zarazem faworyt gospodarzy. W pierwszym secie Fritz wyszedł na prowadzenie 3:0 i utrzymał przewagę do końca tej części meczu. Z kolei kluczowym dla losów drugiego seta był jedenasty gem, w którym były piąty tenisista świata przełamał serwis przeciwnika i zapewnił sobie miejsce w niedzielnym finale.

 


Wyniki

Półfinały:

Taylor Fritz (USA, 1) – J. J. Wolf (USA, 8), 6:3, 7:5

Aleksandar Vukić (Australia) – Ugo Humbert (Francja, 7) 3:6, 7:6(2), 7:5

ATP Hamburg i Umag. W półfinałach bez niespodzianek

/ Kacper Roguski , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Alexander Zverev awansował do finału turnieju w Hamburgu po stojącym na wysokim poziomie pojedynku z 19-letnim Arthurem Flisem. Do finału w Umagu wszedł z kolei Stan Wawrinka, który zmierzy się o swój siedemnasty tytuł z Alexeiem Popyrinem. 

Dzień półfinałów gry pojedynczej mężczyzn w Hamburgu zaczął się od potyczki Djere z Zhangiem. Droga Serba do półfinału była dość trudna. Dwa z trzech spotkań 28-latek zagrał przeciwko tenisistom rozstawionym. Reprezentant Chin miał z kolei na rozkładzie dwójkę gospodarzy, czyli Altmaiera i Hanfmanna oraz kwalifikanta – Jana Choinskiego. Spotkanie półfinałowe doskonale ułożyło się dla Djere, który w obu setach miał sporą przewagę. W pierwszej partii Serb nie stracił nawet punktu przy swoim podaniu. W drugim secie nie wyglądało to dużo lepiej dla Zhanga, który nie miał nawet jednego breakpointa do wykorzystania przez cały mecz. Dla Djere jest to piąty finał w turniejach ATP Tour. Po raz ostatni Serb mierzył się w finale jedenaście miesięcy temu w Winston Salem.

W drugim półfinale Arthur Fils zmierzył się z reprezentantem gospodarzy Alexandrem Zverevem. Mecz od prowadzenia 4:0 zaczął Niemiec. W końcówce partii do głosu doszedł Francuz, ale dało to 19-latkowi tylko dwa gemy i przegraną w secie 2:6. Drugą partię również z animuszem rozpoczął Zverev, który w pierwszym gemie przełamał Filsa przy grze na przewagi po trzech niewymuszonych błędach z rzędu młodszego z tenisistów. Dalsza część seta była bardziej wyrównana, dzięki większemu ryzyku podejmowanemu przez Filsa. Największą dramaturgię miał dziesiąty gem, w którym Zverev serwował na mecz. W nim Francuz miał swoje szanse, ale przy czwartej piłce meczowej dla Niemca przeliczył się i przepuścił piłkę, która trafiła w linię. W finale tenisista urodzony w Hamburgu powalczy o swój dwudziesty tytuł ATP Tour w karierze.

Wieczór z półfinałami w chorwackim Umagu otworzyli Alexei Popyrin z Matteo Arnaldim. Początek meczu był bardzo wyrównany, przeważały długie wymiany, a gemy kończyły się walką na przewagi co utrzymało się przez całość pojedynku. O zwycięzcy w secie pierwszym decydował tiebreak. W nim dużo lepiej układała się gra turniejowej „7”. Arnaldi zaczął od bardzo ciasnego krosowego bekhendu, a później lepiej rozwiązywał przedłużone wymiany i wygrał tiebreaka zdecydowanie – 7:2. Drugi set był najlepszy jakościowo i najbardziej emocjonujący. Przy stanie 4:5 cztery piłki setowe przy returnie miał Popyrin, ale nie był w stanie ich wykorzystać po ofensywnych akcjach Włocha. Arnaldi chwilowo obronił się, ale przy swoim następnym gemie serwisowym był bezradny i set zakończył zwycięstwem Alexei Popyrin. Australijczyk lepiej zaczął też decydującą odsłonę pojedynku. W czwartym gemie przełamał 22-letniego tenisistę z San Remo, a później zdecydowanym krokiem podążył w kierunku swojego drugiego finału turnieju ATP Tour w karierze.

O miano drugiego finalisty turnieju w Umagu zawalczyli Stan Wawrinka z Lorenzo Sonego. Momentem przełomowym pierwszego seta był ósmy gem w którym 38-letni Szwajcar przełamał Włocha. Impulsem do wygrania tego gema okazał się udany passing shot przy stanie 15:15. Druga partia przypominała pierwszą. Obaj tenisiści swobodnie wygrywali gemy przy własnym podaniu, ale znów w kluczowym momencie Wawrinka znalazł drogę do przełamania. Nastąpiło to w gemie siódmym granym na przewagi. Szwajcar w ostatnim gemie spotkania wrócił ze stanu 0:30 i wygrał spotkanie 2:0. Na przestrzeni całego spotkania 38-latek wykazał się większą precyzją i lepszą odpornością w kluczowych momentach.


Wyniki

Półfinały singla w Hamburgu:

Laslo Djere (Serbia) – Zhizhen Zhang (Chiny) 6:3 6:2

Alexander Zverev (Niemcy, 4) – Arthur Fils (Francja) 6:2 6:4

Półfinały singla w Umagu:

Alexei Popyrin (Australia) – Matteo Arnaldi (Włochy, 7) 6:7(2) 7:5 6:3

Stan Wawrinka (Szwajcaria, 6) – Lorenzo Sonego (Włochy, 2) 6:3 6:4