„Dzikie karty” dla Polek.

/ Adam Romer , źródło: BNP Paribas Warsaw Open, foto: AFP

Dzikie karty dla Mai Chwalińskiej i Weroniki Ewald.
To ma być wielkie święto kobiecego tenisa. Organizatorzy jedynego w Polsce turnieju rangi WTA 250 BNP Paribas Warsaw Open odkryli pierwsze karty i to niemal dosłownie – w turnieju głównym z dziką kartą zagra Maja Chwalińska, natomiast przepustkę do eliminacji otrzymała Weronika Ewald.

 

Na konferencji prasowej w Warszawie o szczegółach dotyczących turnieju opowiedzieli jego organizatorzy i przedstawiciele głównych partnerów.

Cieszę się, że po raz kolejny zorganizujemy turniej tej rangi w Warszawie. W tym roku odbędzie się on na nawierzchni twardej. Większość zawodniczek kończąc Wimbledon lub sezon trawiasty od razu przygotowuje się do rywalizacji na hardzie. Poza tym doceniamy to, że zagra w nim liderka rankingu. Taka sytuacja w przyszłości może się już nie powtórzyć, chociaż wierzymy, że Iga utrzyma się na tronie jak najdłużej powiedział Organizator BNP Paribas Warsaw Open Tomasz Świątek.
W turnieju głównym zagrają 32 zawodniczki i 16 par deblowych. Jego partnerami tytularnymi będą Bank BNP Paribas, który strategicznie wspiera tenis na całym świecie, a także miasto stołeczne Warszawa – miejsce łączące bogatą historię polskiego tenisa z jego nowoczesną odsłoną.
BNP Paribas od 50 lat angażuje się w tenis i wspiera sportowców w tej dziedzinie. Od 1973 r., nieprzerwanie, jest partnerem turnieju wielkoszlemowego Roland Garros. W ciągu ostatniego pół wieku Grupa BNP Paribas systematycznie zwiększała swoje zaangażowanie w tenis. Rosnąca popularność tego sportu szła ramię w ramię z rozwojem Grupy, a oprócz zaangażowania w największe wydarzenia, Bank zmieniającego się świata wspiera wiele innych inicjatyw mających na celu otwarcie tego sportu dla jak największej rzeszy osób – zarówno dla początkujących graczy i amatorskich klubów, jak również fanów. Mamy nadzieję, że tegoroczna odsłona BNP Paribas Warsaw Open dostarczy kibicom niezapomnianych emocjimówi Małgorzata Wasiuk, Dyrektorka Departamentu Strategii Marki i Aktywizacji Banku BNP Paribas.
Miasto gospodarz dołączyło w tym roku do grona partnerów tytularnych, stąd nowa nazwa turnieju – BNP Paribas Warsaw Open.
Liderka światowego rankingu Iga Świątek będzie główną faworytką do zwycięstwa. Obecnie rywalizuje na wielkoszlemowych kortach Wimbledonu – w meczu 1. rundy pokonała Lin Zhu 6:1, 6:3. Chinkę również zobaczymy na kortach Legia Tenis & Golf. Świątek przyjedzie do Warszawy po triumf, ale poza kortem będą jej przyświecały także inne cele.
Polscy fani jeżdżą za mną po całym świecie i bardzo to doceniam. Zawsze na trybunach i to niezależnie od kraju, w którym gram, widzę polskie flagi i słyszę polski doping. To naprawdę niesamowite. BNP Paribas Warsaw Open będzie jedyną szansą dla Polaków, by zobaczyć w kraju światowy tenis i dlatego zależy mi, żeby zagrać w tym turnieju. Poprzez swój udział chcę przede wszystkim promować tenis w naszym kraju. Ciągle jest wiele do zrobienia, aby była to dyscyplina coraz powszechniej oglądana i uprawiana. Wierzę, że dzięki mojej grze wielu ludzi obejrzy turniej na trybunach i w telewizji, a to sprawi, że część z nich bardziej zainteresuje się tą dyscypliną, a być może zdecyduje się jej nauczyćmówi Iga Świątek.
O lepszą ambasadorkę tenisa trudno. Fakt organizacji turnieju rangi WTA 250 w Warszawie to również wielka szansa na rozwój dla polskich zawodniczek młodego pokolenia i występ innych czołowych tenisistek. W turnieju głównym gry pojedynczej zagrają 32 zawodniczki, w tym 23 z DA – Direct Acceptance, czyli najwyżej notowane w rankingu i 1 z SE – Special Exempt. 4 tenisistki wywalczą sobie przepustkę w poprzedzających turniej główny eliminacjach, a ponadto 4 zawodniczkom przyznane zostaną dzikie karty.

Jedna z nich (do turnieju głównego) trafi do reprezentantki Polski Mai Chwalińskiej.

Bardzo to doceniam i dziękuję serdecznie organizatorom za ponowne przyznanie mi dzikiej karty. Ogromnie się cieszę, że będę miała okazję po raz kolejny grać przed polską publicznościąpowiedziała Maja Chwalińska.
Adresatką pierwszej dzikiej karty do turnieju eliminacyjnego jest natomiast 17-letnia nadzieja polskiego tenisa Weronika Ewald.
Jestem ogromnie wdzięczna za możliwość zagrania w tak dużym turnieju. Jest to szansa na rozwój oraz ogrywanie się z dużo starszymi i bardziej doświadczonymi zawodniczkami. Każda minuta spędzona tam będzie bardzo cenna i na pewno zaprocentuje w przyszłości, a zmiana na hard jest dla mnie jak najbardziej na plus. Bardzo dobrze czuję się na twardej nawierzchni zważywszy na to, że mam agresywny styl. Lubię prowadzić grę i nadawać swoje tempo. Za mną ostatnio m.in. turniej ITF W15 w Monastyrze, gdzie udało mi się osiągnąć drugi półfinał w turnieju zawodowym w życiupowiedziała Weronika Ewald.
O tym, kto otrzyma kolejne dzikie karty organizatorzy poinformują w kolejnych tygodniach.
Cieszymy się, że ponownie możemy dać szansę na grę polskim zawodniczkom, oczywiście chcielibyśmy przyznać je również kolejnym, ale o tym poinformujemy bliżej rozpoczęcia turnieju. Zapowiada się naprawdę ciekawa rywalizacja z mocną obsadą. W Warszawie zagra wiele tenisistek z sukcesami w turniejach rangi WTA i wielkoszlemowymi zwycięstwami na konciepowiedział Dyrektor BNP Paribas Warsaw Open Mariusz Fyrstenberg.
BNP Paribas Warsaw Open odbędzie się w dniach 24-30 lipca 2023 roku na kortach Legia Tenis & Golf przy ul. Myśliwieckiej 4A w Warszawie.
Zakup biletów jest możliwy przez dedykowany link na stronie eBilet.pl.

 

Wimbledon. Organizatorzy dozują biało-czerwone emocje

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wimbledon.com, foto: AFP

Iga Świątek, Hubert Hurkacz i Magda Linette będą reprezentować biało-czerwone barwy w drugiej rundzie tegorocznego Wimbledonu. We wtorek nasze trio dowiedziało się kiedy przyjdzie im rozegrać spotkania, których wygranie stanowi przepustkę do 1/16 finału.

W tym roku na kortach przy Church Road Polskę reprezentowały trzy tenisistki jeden tenisista. Pierwszej rundy nie przebrnęła jednak Magdalena Fręch, która musiała uznać wyższość Ons Jabeur. Jednak kibiców wciąż czekają emocje związane z rywalizacją pozostałych Polaków.

Iga Świątek to najwyżej rozstawiona tenisistka i jedna z głównych faworytek Wimbledonu. Raszynianka na otwarcie zmagań rozprawiła się z Chinka Lin Zhu. W drugiej rundzie czterokrotna mistrzyni wielkoszlemowa zmierzy się z Sarą Sorribes-Tormo. Spotkanie naszej mistrzyni nie jest zagrożone nawet mimo nieprzychylnych prognoz pogody w stolicy Wielkiej Brytanii. A to dlatego, że spotkanie pań zaplanowano na zadaszonym korcie centralnym jako drugi mecz od godziny 14:30. Trzeci dzień zmagań na najważniejszej arenie rozpocznie meczy między Darią Kasatkiną, a Jodie Burrage.

W środę kibicom zaprezentuje się również Hubert Hurkacz. Wrocławianin, który przeszedł pierwszą rundę nie tracąc seta, w kolejnym pojedynku spotka się z Janem Choińskim. Panowie zamkną środową rywalizację na korcie numer dwanaście. Spotkanie zaplanowano nie wcześniej niż o 17:30.

W czwartek o trzecią rundę zagra Magda Linette. Przeciwniczką poznanianki będzie Czeszka Barbora Strycova. Pojedynku można było się pierwotnie spodziewać w środę. Jednak opady deszczu sprawiły, że druga rakieta naszego kraju o awans do trzeciej rundy zagra czwartego dnia rywalizacji.

Wimbledon. Sabalenka wykorzystała „prezent” od organizatorów

/ Anna Niemiec , źródło: wtatennis.com/własne, foto: AFP

Aryna Sabalenka w dobrym stylu rozpoczęła zmagania w tegorocznej edycji londyńskiej imprezy. Na Korcie Centralnym bez większych problemów poradziła sobie z Panną Udvardy.

Białorusinka już w drugim gemie wykorzystała trzecią okazję na przełamanie rywalki. Reprezentantka Węgier błyskawicznie mogła odrobić stratę, ale wiceliderka światowego rankingu obroniła oba „breakpointy”. Po zmianie stron turniejowa „dwójka” mogła jeszcze podwyższyć prowadzenie, ale tym razem Udvardy zdołała się wybronić i utrzymała podanie. Sabalenka wypracowaną przewagę utrzymała już do końca seta i objęła prowadzenie w meczu. Drugiej odsłonie spotkania przewaga faworytki była jeszcze wyraźniejsza. Niżej sklasyfikowana z tenisistek utrzymała podanie w pierwszym gemie, ale od tego momentu na korcie rządziła już tylko i wyłącznie reprezentantka naszych wschodnich sąsiadów.

Byłam bardzo zadowolona, gdy zobaczyłam, że będę grać na jednym z zadaszonych kortów – przyznała 25-latka urodzona w Mińsku. – To świetne uczucie, gdy masz pewność, że uda ci się dzisiaj skończyć mecz. Jest mi szkoda reszty zawodników. To trudna sytuacja, gdy musisz cały dzień siedzieć na obiekcie i nie masz szansy wyjść na kort. Mam nadzieję, że pogoda będzie jutro lepsza. Z mojej strony to był bardzo dobry występ. Atmosfera była świetna i jestem szczęśliwa, że udało mi się dzisiaj zagrać i wygrać.

Aryna Sabalenka zmierzy się teraz albo z Camilą Giorgi albo Varvarą Grachevą.


Wyniki

Pierwsza runda singla

Aryna Sabalenka (2) – Panna Udvardy (Węgry) 6:3 6:1

Od Graf i Agassiego do…? Los na loterii – korespondencja A. Rolaka z Wimbledonu

/ Artur Rolak , źródło: , foto: AFP

Kupowanie biletów na turniej tenisowy bywa loterią. Im większy turniej, tym wcześniej trzeba stanąć w (wirtualnej) kolejce. Przedsprzedaż wejściówek na tegoroczny Wimbledon zaczęła się w grudniu 2022, więc kto mógł wtedy zgadnąć, kto 4 lipca 2023 zagra w drugim meczu na Korcie Numer 1?

Umówmy się, że wtedy nikt, i zgódźmy się, że dziś nikt z tego powodu nie narzekał. O ile Ons Jabeur zapisała się w kronikach turnieju srebrnymi zgłoskami (złote zostawmy dla mistrzyń i mistrzów) i nawet dla okazjonalnych kibiców tenisa jest postacią nieanonimową, to poza Polską nazwisko Magdaleny Fręch znają jedynie najbardziej wyrobieni fani.

Jedna z Polski, druga z Tunezji, więc – żadnej nie urażając – publiczności w większości brytyjskiej było raczej wszystko jedno, która wygra. Można było nawet mieć nadzieję, że chęć świadkowania niespodziance przechyli szalę sympatii na stronę Fręch. Niestety Polka nie potrafiła przeciągnąć widowni na swoją stronę, bo zabrakło jej argumentów czysto sportowych. Kiedy zdobyła pierwszego gema w każdym z dwóch setów, obowiązek wspierania niefaworytki publiczność uznała za spełniony.

Nadzieję na niespodziankę dyskretnie wspierała wcale nie tak archiwalna statystyka. Otóż ostatnio finalistki sprzed roku jakoś sobie nie radziły. W 2022 Karolina Pliszkova odpadła w drugiej rundzie po porażce z Katie Boulter. Po zakończeniu kariery przez Johannę Kontę każde zwycięstwo reprezentantki Wielkiej Brytanii znów uchodzi za wydarzenie warte wzmianki nawet na pierwszych stronach gazet. Rok wcześniej Serena Williams, finalistka z 2019 (w 2020 turnieju nie było), skreczowała w pierwszej rundzie z powodu kontuzji.

Takiego zakończenia nikt sobie ani tym bardziej Jabeur oczywiście nie życzył. Wszyscy natomiast życzyli sobie pięknego meczu, a obie tenisistki te oczekiwania spełniły. Oklaskując efektowne wymiany, można było zadawać sobie pytanie, komu taki tenis – może nieco archaiczny i na pewno mocno nieprzystający do współczesnych standardów – mógł przeszkadzać. I można było sobie odpowiedzieć, że na przykład Nickowi Bollettieriemu i jego naśladowcom, którzy wmówili kolejnym generacjom grających, że na korcie liczy się tylko siła mięśni.

Tak, posiadacze biletów na „Jedynkę” wygrali dziś los na loterii. Nie dość, że obejrzeli kawał tenisa, jaki już rzadko kiedy można zobaczyć na własne oczy, to w ogóle coś obejrzeli. Prognoza pogody sprawdziła się bowiem co do joty – można było grać tylko pod dachem.

Wimbledon. Ons Jabuer lepsza od Magdaleny Fręch

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne, foto: AFP

Magdalenę Fręch czekało bardzo trudne wyzwanie w pierwszej rundzie tegorocznego Wimbledonu. Rywalką Polki była Ons Jabeur. Rozstawiona z „szóstką” Tunezyjka nie pozwoliła na sprawienie niespodzianki i pokonała Polkę 6:3, 6:3.

Pomimo że Magdalena Fręch ma możliwości, aby walczyć z najlepszymi tenisistkami na świecie, przed meczem było jasne, że faworytką jest wyżej klasyfikowana Tunezyjka. Wystarczy tylko spojrzeć jej osiągnięcia w turniejach wielkoszlemowych. W ubiegłym roku Ons Jabeur dotarła do dwóch finałów — właśnie na Wimbledonie oraz na US Open. W starciu z Polką 28-latka udowodniła, że bardzo dobrze czuje się w Londynie.

Początek pierwszego seta był bardzo wyrównany i zapowiadał wyrównaną batalię. Obie tenisistki prezentowały bardzo ciekawe sekwencje zagrań, które były nie tylko efektywne, ale również efektowne. Niestety w piątym gemie doszło do przełamania. Taką stratę trudno odrobić, jeśli rywalka w gemach serwisowych gra niezwykle pewnie. Z tego względu Jabeur, po uzyskaniu w końcówce jeszcze jednego przełamania, zwyciężyła 6:3.

Druga partia od razu zaczęła się negatywnie dla Fręch, ponieważ po pełnym walki drugim gemie ponownie straciła swój serwis. Jabuer wyglądała na coraz bardziej rozpędzoną, ale nasza tenisistka nie zamierzała się łatwo poddawać. Po świetnym fragmencie gry Polki (i jednocześnie trochę gorszym Tunezyjki) stan w drugim secie wyrównał się i wynosił 3:3.

Wydawało się, że pozytywne zakończenie (przynajmniej w tej partii) jest całkowicie realne. Wtedy jednak finalistka ubiegłorocznego Wimbledonu znów powróciła do swojego wysokiego poziomu i wygrała trzy gemy z rzędu. To właśnie one zapewniły jej zwycięstwo w całym meczu 6:3, 6:3 i awans do drugiej rundy turnieju.


Wyniki

Pierwsza runda gry pojedynczej kobiet:

Ons Jabeur (Tunezja, 6) – Magdalena Fręch (Polska) 6:3, 6:3

Wimbledon. Rybakina zdała test w meczu pierwszej rundy

/ Łukasz Duraj , źródło: www. wimbledon.com, foto:

Wtorkowe zmagania na centralnym korcie Wimbledonu otworzył mecz Jeleny Rybakiny i Shelby Rogers. Obrończyni tytułu poprawiła się po przegranym pierwszym secie i awansowała do drugiej rundy.

Przed odbiciem pierwszej piłki starcie Kazaszki i Amerykanki zapowiadało się na bardziej wyrównane niż wskazywałyby rankingi obu zawodniczek (odpowiednio 3 i 49 miejsce w zestawieniu WTA). Za taką oceną przemawiał między innymi bilans ich bezpośrednich pojedynków, w którym Rybakina prowadziła tylko nieznacznie – 3-2.

Co ważne, trzy z ich pięciu starć odbyły się na trawie, a Shelby wygrała jedno z nich. Stało się to podczas zeszłorocznego turnieju Libema Open, a Jelena wywalczyła w tamtym meczu tylko sześć gemów. Wcześniejsze potyczki z 2021 roku, które miały miejsce w Berlinie i na Wimbledonie, padły jednak łupem Kazaszki.

Innym atutem Rogers mogła być jej umiejętność gry z najlepszymi tenisistkami świata. Choć reprezentantka USA nigdy nie osiągnęła nawet półfinału wielkoszlemowego i nie wygrała turnieju WTA, ma na koncie zwycięstwa nad Ashleigh Barty, Sereną Williams, Petrą Kvitową czy Simoną Halep.

Ważnym czynnikiem, potencjalnie utrudniającym poczynania turniejowej „trójki”, mogły być także jej ostatnie – przeciętne – starty. Rybakina rozegrała zaledwie dwa mecze na nawierzchni trawiastej i przyznawała, że wciąż odczuwa skutki infekcji, która wykluczyła ją z Rolanda Garrosa.

Pamiętając o tym fakcie, należy podkreślić, iż w tym roku Rogers również nie miała wielu okazji, by przywyknąć do trawy. 30-latka zaliczyła na tym podłożu tylko jeden mecz, w którym pokonała ją Camila Osorio.

Pierwszy gem spotkania przyniósł przełamanie podania Rybakiny. Kazaszka popełniała w nim proste błędy, a ponadto jej rywalka zagrała dwa dobre, głębokie returny. Chwilę potem Amerykanka pewnie obroniła serwis i powiększyła przewagę, osiągając wynik 2:0.

Okazja na odrobienie strat pojawiła się już w czwartym gemie, ale Jelena jej nie wykorzystała. W tej fazie meczu dominowały krótkie akcje, a obie panie starały się szybko zdobywać punkty. Nieco słabiej prezentowała się zawodniczka z Moskwy, która utrzymywała się w grze dzięki sile serwisu. Choć na początku seta wyżej klasyfikowana tenisistka trafiała pierwszym podaniem ze skutecznością lekko powyżej 50%, dopisała dwa gemy przy swoim podaniu.

Delikatne kłopoty pojawiły się za to u Rogers, ale ostatecznie udało jej się obronić i utrzymać korzystny rezultat 4:2. Kolejna próba serwisowa Shelby także wypadła pomyślnie, a to oznaczało, że do zamknięcia partii brakowało jej już bardzo niewiele. Jednocześnie tenisistka z Karoliny Południowej musiała zachować czujność. Rybakina coraz lepiej czytała jej serwis, a w omawianym gemie była w stanie zagrać dwa zwycięskie returny.

Mimo tego ożywienia w grze, Kazaszka nie zdołała zagrozić Rogers. Reprezentantka USA nie dała jej szans i pewnie zakończyła pierwszą partię wynikiem 6:4.

Pierwszym ważnym momentem drugiego seta był zacięty gem przy podaniu Rogers. Amerykanka popełniła w nim dwa podwójne błędy serwisowe, a Rybakina wyczuła swoją szansę i dołożyła do słabości przeciwniczki dobrą grę własną. Kombinacja ta przyniosła przełamanie, które chwilę potem zostało potwierdzone przez Jelenę w polu serwisowym.

Kolejne dwa gemy także padły łupem obrończyni tytułu. 24-latka poczuła się pewniej i wywierała na rywalkę dużą presję. Z drugiej strony można było wyczuć, że Rogers przygasła i przestała radzić sobie z dynamiką, jaką proponowała Kazaszka. Ostatecznie set skończył się wynikiem 6:1, a Rybakina wyglądała na faworytkę decydującej partii.

Ostatni set zaczął się od przełamania na korzyść turniejowej „trójki”. Jelena wygrała podanie rywalki do 15, a potem pewnie potwierdziła swoją przewagę. Dystans między zawodniczkami utrzymał się także po kolejnych czterech gemach. Rybakina znakomicie serwowała i pewnie prowadziła 4:2,

W końcowej fazie meczu Kazaszka jeszcze przyspieszyła i wywalczyła kolejnego „brejka”. Pozostało jej zatem zamknąć spotkanie przy własnym podaniu, co uczyniła bez kłopotów.

Rywalką Rybakiny w drugiej rundzie będzie zwyciężczyni pojedynku między Alize Cornet i Nao Hibino. Nie wiadomo jeszcze, kiedy nastąpi rozstrzygnięcie tej rywalizacji, bo plan gier drugiego dnia Wimbledonu został storpedowany przez intensywny deszcz.


Wyniki

 

Wimbledon (pierwsza runda kobiet):

J. Rybakina (Kazachstan, 3) – S. Rogers (USA) 4:6 6:1 6:2

Kasatkina: być może już nigdy nie wrócę do domu, ale nie żałuję

/ Anna Niemiec , źródło: tennis.com, foto: AFP

Wiosną ubiegłego roku Daria Kasatkina udzieliła głośnego wywiadu, w którym nie tylko przyznała, że jest osobą homoseksualną, ale również oficjalnie potępiła rosyjską inwazję na Ukrainę. W ubiegłym tygodniu podczas turnieju w Eastbourne w rozmowie z Tomem Kershawem opowiedziała o konsekwencjach, które spotkały ją za tamtą szczerość.

Kasatkina obecnie jest jedną z najbardziej podziwianych rosyjskich tenisistek i jej wyniki na korcie nie mają z tym nic wspólnego. Postawę 26-latki urodzona w Toljatti podczas Roland Garros pochwaliła m.in. Elina Switolina. Podczas imprezy w Eastbourne jeden z ukraińskich kibiców podszedł to Kasatkiny. Poprosił o zdjęcie oraz docenił jej odwagę i zapytał czy może ją przytulić.

Chcę bez wstydu móc patrzeć w lustro – wyjaśniła swoje postępowanie rosyjska tenisistka. – Jeśli bycie przyzwoitą osobą oznacza, że będę musiała poświęcić swój dom, to taki będzie mój wybór. Osoba, która mnie teraz przytula, znaczy dla mnie naprawdę dużo, ponieważ podjęłam duże ryzyko potępiają wojnę. Szczególnie, że moi rodzice wciąż tam są. Nie mogłam jednak milczeć i udawać, że wszystko jest dobrze.

Kasatkina w zeszłym roku tak jak reszta Rosjan i Białorusinów nie mogła wziąć udziału w Wimbledonie. W rozmowie z The Sunday Times opowiedziała, jakie uczucia towarzyszyły jej wtedy. – To było trudne, ale jestem wdzięczna, że mogłam wystąpić we wszystkich innych turniejach WTA. To przykre, bo czujesz się ukarany za coś, czego nie zrobiłeś. Osobiście sprzeciwiam się temu, co robi mój kraj, ale organizatorzy musieli wszystkich potraktować jednakowo.

Jedenasta rakieta świata zdradziła również, że od lutego nie była w domu i razem ze swoją dziewczyną łyżwiarką figurową Natalią Zabijako obecnie prowadzi koczowniczy tryb życia.

Przy tym reżimie, który mamy, powrót do domu nie byłby dla mnie bezpieczny. Osoba homoseksualna, która potępiła wojnę w tym momencie nie mam szans, żeby wrócić. Nie żałuje jednak nawet w 1%. Gdy wojna się zaczęła i wszystko zmieniło się w piekło, poczułam się przytłoczona i powiedziałam sobie, mam to gdzieś, nie chcę się już dłużej ukrywać. Chciałam określić moje stanowisko wobec wojny i mojej seksualności. To nie było łatwe, bo pochodzę z kraju, w którym bycie homoseksualnym nie jest akceptowane. Miałam jednak uczucie jakbym nosiła worek kamieni na plecach i musiałam się go w końcu pozbyć. Spotkało mnie kilka konsekwencji, ale ja martwiłam się tylko o swoich rodziców. Na szczęście wszystko jest z nimi ok. Są ze mnie dumni. Teraz jestem dużo szczęśliwsza, ale nie ukrywam, że nie jest mi łatwo z tym ciągłym podróżowaniem i byciem poza domem. Zdecydowałam się na to, tylko dlatego, że kocham tenis. Gdybym robiła to tylko dla pieniędzy, nie miało to by sensu. Pomaga mi to, że mam wsparcie i miłość bliskich, bo w tym momencie nie wiem, gdzie jest mój dom – powiedziała ze smutkiem Rosjanka, która równocześnie przyznała, że kiedyś nie doceniała tego, że może wrócić do siebie. – Zawsze chciałam wyjechać i żyć za granicą. Dopiero gdy coś stracić, to zaczynasz rozumieć, jak tego potrzebowałeś. Potrafię odróżnić rządzących od samego kraju. Najgorsze jest to, że nawet jak wojna się skończy, to nie wiadomo co będzie dalej w Rosji. Nie wiem czy będę mogła wrócić. Bycie sobą nie było łatwym wyborem – zakończyła dziesiąta rakieta świata.

Daria Kasatkina w pierwszej rundzie Wimbledonu pokonała Caroline Dolehide. Teraz zmierzy się z Jodie Burrage.

Wimbledon. Kenin sprawczynią pierwszej sensacji, Switolina lepsza od Williams

/ Anna Niemiec , źródło: wtatennis.com/własne, foto: AFP

W poniedziałek rozegrane zostały pierwsze spotkania tegorocznej edycji londyńskiej imprezy w turnieju pań. Udanie rywalizacje zainaugurowały Jessica Pegula, Caroline Garcia oraz Elina Switolina, która pokonała Venus Williams. Dużą niespodziankę sprawiła Sofia Kenin, która wyeliminowała Coco Gauff.

Spotkanie lepiej rozpoczęła wracająca do formy mistrzyni Australian Open z 2020 roku, która odebrała podanie młodszej rodaczce już w trzecim gemie. Jak się później okazało, to wystarczył jej to do zwycięstwa w pierwszym secie. W drugiej partii Kenin wyrównała z 0:3 na 3:3, ale w końcówce decydującego „breaka” zdobyła turniejowa „siódemka”, która wyrównała stan rywalizacji. Decydującą odsłonę meczu starsza z Amerykanek rozpoczęła od przełamania. Gauff w czwartym gemie miał trzy okazje, żeby odrobić stratę, ale żadnej nie wykorzystała. W siódmym gemie niżej sklasyfikowana z tenisistek po raz kolejny odebrała podanie rywalce, a chwilę później wykorzystała atut własnego podania i przy pierwszej piłce meczowej zakończyła spotkanie po trochę ponad dwóch godzinach gry.

Wiedziałam, że po trzech meczach wygranych w kwalifikacjach ona na pewno będzie miała dużo pewności siebie. Ona w przeszłości udowodniła, że jest bardzo dobra tenisistką, a takie osoby zawsze mogą wrócić na swój najwyższy poziom. Ona wciąż jest młodą zawodniczką i jeśli będzie grała tak jak dzisiaj, to szybko odbuduje rankingu. Wydaje mi się, że za mało nakładałam na nią presji. Byłam zbyt pasywna, a ona potrafi agresywnie zagrać, szczególnie z backhandowej strony – wyjaśniła po meczu przyczyny porażki Gauff.

W poniedziałek spore zainteresowanie kibiców z pewności wzbudzało starcie Eliny Switoliny z Venus Williams. Amerykanka dobrze rozpoczęła spotkanie i jako pierwsza zdobyła „breaka”. Niestety przy wyniku 2:0 poślizgnęła się i upadła na kort. Musiała skorzystać z pomocy medycznej. Wróciła na kort, ale było widać, że ma problemy z poruszaniem się. Ukrainka z 0:2 wyszła na 4:2 i utrzymała przewagę przełamanie już do końca seta. W drugiej odsłonie meczu reprezentantka naszych wschodnich sąsiadów od początku miała inicjatywę. Williams do końca próbowała walczyć i z 1:5 zbliżyła się na 3:5, ale rywalka na więcej już jej nie pozwoliła.

W tym momencie na pewno nie jest mi do śmiechu – przyznała po meczu siedmiokrotna mistrzyni wielkoszlemowa. – Czułam, że przyjechałam tu w naprawdę dobrej formie i świetnie zaczęłam ten mecz. To jest naprawdę trudne, bo miałam już tyle kontuzji i nie było mnie w tourze przez naprawdę długi czas. Na pewno nie chciałam upaść w ten sposób, ale w tej sytuacji nie mogłam nie zrobić. Po prostu ruszyłam do piłki. Takie rzeczy trudno jest przetrawić psychicznie i fizycznie.

Elina Switlona zmierzy się teraz z Elise Mertens, która w dwóch setach pokonała Viktorię Hruncakovą.

Miejsce w drugiej rundzie Wimbledonu zapewniły sobie także Jessica Pegula, Caroline Garcia, Daria Kasatkina, Weronika Kudermetowa, Belinda Bencic, Wiktoria Azarenka, Petra Martić oraz Marie Bouzkova.

Oprócz Coco Gauff z turniejem pożegnały się również rozstawione Ludmiła Samsonowa, Qinwen Zheng oraz Mayar Sherif.

Kolejne rywalki znają już Iga Świątek i Magda Linette. Liderka światowego rankingu zmierzy się teraz z Sarą Sorribes Tormo, która oddała tylko cztery gemy Martinie Trevisan. Z kolei poznanianka zagra z Barborą Strycovą. Doświadczona Czeszka tylko w drugim secie miała problemy z pokonaniem Maryny Zanevskiej.


Wyniki

Pierwsza runda singla

Jessica Pegula (USA, 4) – Lauren Davis (USA) 6:2, 6:7(8), 6:3

Caroline Garcia (Francja, 5) – Katie Volynets (USA) 6:4, 6:3

Sofia Kenin (USA, Q) – Coco Gauff (USA, 7) 6:4, 4:6, 6:2

Daria Kasatkina (11) – Caroline Dolehide (USA) 6:1, 6:4

Weronika Kudermetowa (12) – Kaia Kanepi (Estonia) 7:6(4), 6:4

Belinda Bencić (Szwajcaria, 14) – Katie Swan (Wielka Brytania, WC) 7:5, 6:2

Ana Bogdan (Rumunia) – Ludmiła Samsonowa (15) 7:6(1), 7:6(4)

Wiktoria Azarenka (19) – Yue Yuan (Chiny, Q) 6:4, 5:7, 6:4

Katerina Siniakova (Czechy) – Qinwen Zheng (Chiny, 24) 6:3, 7:5

Elise Mertens (Belgia, 28) – Viktoria Hruncakova (Słowacja, Q) 7:6(2), 6:2

Petra Martić (Chorwacja, 30) – Linda Fruhvirtova (Czechy) 7:5, 6:7(5), 4:1 i krecz

Rebeca Masarova (Hiszpania) – Mayar Sherif (Egipt, 31) 7:5, 3:6, 7:6(6)

Marie Bouzkova (Czechy, 32) – Simona Waltet (Szwajcaria, Q) 6:1, 6:4

Cristina Bucsa (Hiszpania) – Kamilla Rachimowa 6:3, 4:6, 7:6(9)

Alycia Parks (USA) – Anna-Lena Friedsam (Niemcy) 6:4, 6:3

Nadia Podoroska (Argentyna) – Tereza Martincova (Czechy) 3:6, 7:6(5), 6:4

Diane Parry (Francja) – Harriet Dart (Wielka Brytania, WC) 6:7(4), 6:0, 6:4

Łesia Curenko (Ukraina) – Claire Liu (USA) 6:3, 3:6, 6:4

Leylah Fernandez (Kanada) – Kateryna Baindl (Ukraina) 6:4, 4:6, 6:4

Marketa Vondrousova (Czechy) – Peyton Stearns (USA) 6:2, 7:5

Xinyu Wang (Chiny) – Storm Hunter (Australia, Q) 6:3, 6:1

Jodie Burrage (Wielka Brytania, WC) – Caty McNally (USA) 6:1, 6:3

Elina Switolina (Ukraina, WC) – Venus Williams (USA, WC) 6:4, 6:3

Barbora Strycova (Czechy) – Maryna Zanievska (Belgia) 6:1, 7:5

Sara Sorribes Tormo (Hiszpania) – Martina Trevisan (Włochy) 6:3, 6:1