Wimbledon. Radwańska i Li rozpoczęły zmagania wśród legend

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

We wtorek Agnieszka Radwańska i Na Li zainaugurowały rywalizację w turnieju legend na kortach All England Club. W pierwszym meczu grupowy para polsko-chińska przegrała z Vanią King i Jarosławą Szwiedową.

W pierwszej partii Amerykanka i Kazaszka, które zdobyły wspólnie dwa tytuły wielkoszlemowe w grze podwójnej, były zdecydowanie lepsze i straciły tylko jednego gema.

Krakowianka i jej partnerka w drugiej odsłonie meczu zdecydowanie podniosły poziom swojej gry, dzięki czemu spotkanie się wyrównało. O jej losach zdecydowało przełamanie, która Radwańska i Li zdobyły w ósmym gemie.

Do rozstrzygnięcia konieczny okazał się mistrzowski tie-break. W tej dodatkowej rozgrywce to ponownie King i Szwiedowa doszły do głosu. Przy pierwszej zmianie stron był jeszcze remis 3:3, ale od tego momentu Polka i Chinka zdobyły tylko jeden z ośmiu kolejnych punktów.

Pomimo przegranej Agnieszka Radwańska i Na Li nie kończą jeszcze rywalizacji. W kolejnych dniach zmierzą się z Danielą Hantuchovą i Laurą Robson oraz Caroline Wozniacki i Carą Black. Dzisiaj w meczu tych dwóch par Dunka i tenisistka z Zimbabwe w trzech setach pokonały Słowaczkę i Brytyjkę.


Wyniki

Turniej legend – debel kobiet

V. King, J. Szwiedowa (USA, Kazachstan) – N. Li, A. Radwańska (Chiny, Polska) 6:1, 3:6, 10:4

Wimbledon. Berkieta zagra o ćwierćfinał, na drodze jeden z faworytów

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: Peter Figura

Tomasz Berkieta w imponującym stylu awansował do trzeciej rundy turnieju juniorów na kortach All England Club. Polak potrzebował godziny, żeby pokonać Kyle’a Kanga i o ćwierćfinał zagra z turniejową „dwójką”, Rodrigo Pacheco Mendezem.

Berkieta bardzo dobrze rozpoczął wtorkowe i szybko odskoczył na 4:0 z podwójnym przełamaniem. Wypracowanej przewagi już nie roztrwonił i objął prowadzenie w meczu.

Na początku drugiej partii gra zrobiła się trochę bardziej wyrównana, ale nie do końca miało to odzwierciedlenie w wyniku. Reprezentant Biało-Czerwonych od razu zdobył „breaka”. Amerykanin po zmianie stron wypracował sobie pierwszą w meczu okazję na przełamanie, dzięki czemu błyskawicznie mógł odrobić stratę, ale jej nie wykorzystał. Nasz najlepszy junior zdobył drugie przełamanie na 4:1. Kang i tym razem od razu mógł je zniwelować, ale nie wykorzystał szansy. Berkieta już do końca meczu nie pozwolił się zaskoczyć przy własnym podaniu i ósmym gemie po 59 minutach gry zakończył mecz asem serwisowym przy pierwszej piłce meczowej.

Polak o miejsce w najlepszej ósemce turnieju zagra teraz z rozstawionym z numerem 2 Rodrigo Pacheco Mendezem.


Wyniki

Druga runda singla juniorów

Tomasz Berkieta (Polska, 15) – Kyle Kang (USA) 6:2, 6:2

Wimbledon. Dżoković pokonuje Rublowa i wyrównuje rekord Federera

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Andriej Rublow postawił się Novakowi Dżokoviciowi w ćwierćfinale Wimbledonu. Dobra gra tenisisty rozstawionego z „siódemką” wystarczyła jednak na wygranie tylko jednego seta przeciwko Serbowi, który dzięki zwycięstwu zrównał się z Rogerem Federerem pod względem osiągniętych wielkoszlemowych półfinałów.

Pierwszy set obfitował w wiele świetnych wymian. Rublow skutecznie neutralizował serwis Dżokovicia, dzięki czemu nawiązywał z nim kontakt w niektórych akcjach. Jednakże na początku meczu reprezentant Serbii bez większych przeszkód wygrywał gamy przy własnym serwisie. Jako pierwszy problemy z utrzymaniem podania miał Rublow. Andriej musiał wychodzić ze stanu 15-40 i bronić łącznie trzech break pointów, czego dokonał. Waleczna postawa opłaciła się. Po chwili to ćwierćfinałowy pogromca Alexandra Bublika stanął przed szansą przełamania. Rublow wykorzystał pierwszą okazję, po czym zakończył seta przy serwisie. Taki obrót spraw był dość zaskakujący – niewielu spodziewało się po zwycięzcy partii takiej postawy. To zdecydowanie rozbudziło nasze apetyty przed dalszą częścią spotkania.

Druga odsłona meczu upłynęła jednak bez historii. Rublow szybko stracił podanie, lecz szybko mógł odrobić stratę. Jednakże po tym jak Rublow nie wykorzystał żadnego z trzech break pointów w kolejnym gemie, z tenisisty urodzonego w Moskwie jakby zupełnie zeszło powietrze. W efekcie Dżoković przełamał jeszcze raz i pewnie zwyciężył w secie.

Po przerwie, na szczęście dla widowiska, przeciwnik Serba wrócił do wcześniejszej dyspozycji. Mimo wielu widowiskowych i wyrównanych wymian to Dżoković był skuteczniejszy w decydujących momentach. Tenisista z Belgradu przełamał w piątym gemie. Utrzymanie przewagi nie było jednak łatwe. W dziesiątym gemie, gdy Novak serwował po zamknięcie partii, miał on spore problemy. Panowie rozegrali ponad 15-minutowy gem, w trakcie którego Rublow miał trzy szanse na przełamanie powrotne. Dżoković skutecznie wychodził jednak z opresji, po czym wykorzystał dopiero piątą piłkę setową.

Scenariusz czwartego (jak się później okazało – ostatniego) seta był podobny. Dżoković ponownie wykorzystał break pointa we wczesnej fazie, który zagwarantował mu zwycięstwo w partii i meczu. Tym razem Rublow, który we wtorek skompletował ćwierćfinały wszystkich turniejów wielkoszlemowych, nie potrafił grać tak skutecznie przy returnie.

Wygrana Novaka oznacza, że Serb osiągnął niewyobrażalną liczbę 46. wielkoszlemowych półfinałów, dzięki czemu zrównał się pod tym względem z dotychczasowym rekordzistą – Rogerem Federerem. Dżoković w najbliższą niedzielę może również wyrównać inny rekordowy wyczyn Szwajcara, jakim jest osiem triumfów na Wimbledonie. Pierwszym krokiem do dokonania tego będzie zwycięstwo w piątkowym półfinale, gdzie zmierzy się z Jannikiem Sinnerem.

 


Wyniki

Ćwierćfinał singla:

Novak Dżoković (Serbia, 2) – Andriej Rublow (7) 4:6, 6:1, 6:4, 6:3

Wimbledon. Udany pościg Vondrousovej i ponowny półfinał

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wimbledon.com, foto: AFP

Marketa Vondrousova jako pierwsza tenisistka awansowała we wtorek do półfinału rywalizacji pań na kortach Wimbledonu. Dla tenisistki zza naszej południowej granicy to drugi w karierze półfinał imprezy wielkoszlemowej.

Iga Świątek i Elina Switolina na korcie centralnym oraz Marketa Vondrousova z Jessicą Pegulą rywalizowały we wtorek o miejsca w półfinale w górnej połówce turniejowej drabinki. Oba spotkania były niezwykle zacięte i oba zakończyły się w trzech setach.

Amerykanka i Czeszka podczas londyńskiego turnieju spotkały się po raz pierwszy w karierze. Lepiej spotkanie zaczęła zawodniczka zza Oceanu, która jako pierwsza uzyskała przełamanie i wyszła na prowadzenie 2:0. Jednak nie zdołała utrzymać przewagi do końca tej części meczu. Kluczowym dla losów pierwszego seta był dziewiąty gem. W nim Pegula najpierw obroniła trzy piłki na przełamanie dla rywalki, aby ostatecznie stracić serwis. Po zmianie stron Vondrousova utrzymała serwis i wyszła na prowadzenie 1:0 w setach w całym pojedynku.

Drugiego seta lepiej zaczęła Amerykanka, która prowadziła już 3:1. Kolejne przełamanie „dołożyła” w ósmym gemie i wykorzystując trzecią piłkę setową doprowadziła do wyrównania stanu rywalizacji. W decydującej odsłonie turniejowa „czwórka” prowadziła już 4:1. Wtedy mecz został przerwany z powodu opadów deszczu. Grę wznowiono po zamknięciu dachu i Amerykanka miała szanse na 5:1. Od tego momentu nie wygrała już jednak ani jednego gema i ostatecznie pożegnała się z rywalizacją.

Dla tenisistki ze Stanów Zjednoczonych tegoroczny ćwierćfinał Wimbledonu to szóste spotkanie na tym etapie rywalizacji wielkoszlemowej. Jeszcze ani razu Pegula nie zdołała znaleźć się w gronie czterech najlepszych singlistek imprezy wielkoszlemowej. Dka Vondrousovej to drugi półfinał Wielkiego Szlema. Poprzednio o finał walczyła w 2019, gdy zmagania podczas Roland Garros zakończyła finałową porażką.

 


Wyniki

Ćwierćfinał

Marketa Vondrousova (Czechy) – Jessica Pegula (USA, 4) 6:4, 2:6, 6:4

Wimbledon. Zieliński i Nys pokonani w walce o ćwierćfinał

/ Artur Kobryn , źródło: wimbledon.com, foto: Diadora

Rozstawieni z numerem czwartym Jan Zieliński i Hugo Nys na trzeciej rundzie zakończyli swój udział w tegorocznej edycji Wimbledonu. Polak i Monakijczyk nie sprostali oznaczonej „13” parze Jamie Murray i Michael Venus, przegrywając 4:6, 3:6.

Zieliński i Nys w świetnym stylu rozpoczęli swój wspólny debiut na londyńskich kortach. W dwóch pierwszych spotkaniach nie stracili ani jednego seta. Ich rywale mieli z kolei za sobą cięższe przeprawy i dwie przegrane partie. Wtorkowy pojedynek był premierową odsłoną rywalizacji tych duetów.

Pierwsze dwa gemy spotkania zostały wygrane przez serwujących, lecz nie przyszły im one łatwo, bo dopiero po grze na przewagi. W gemie trzecim swoją przewagę zaczęli budować Murray i Venus. Po forhendowym błędzie Polaka zdobyli przełamanie. Jak się później okazało, był to kluczowy moment tej części rozgrywki. Brytyjczyk i Nowozelandczyk w kolejnych minutach podawali na tyle dobrze, że utrzymywali zdobytą zaliczkę.

Przy stanie 3:1 mieli okazję na jeszcze jednego „brejka”, ale warszawianin zapobiegł jego wykorzystaniu, kończąc akcję wolejem. Polak i Monakijczyk po najdłuższej na ten moment akcji meczu wypracowali sobie z kolei jedynego break-pointa w dziesiątym gemie, ale Venus wyszedł z opresji z pomocą serwisu. Następnej okazji już się nie doczekali, a 35-latek z Auckland zakończył seta asem.

Drugą odsłonę Murray i Venus rozpoczęli w wymarzony sposób, przede wszystkim dzięki fantastycznym returnom. To właśnie po jednym z takich wygrywających zagrań Nowozelandczyka zdobyli przełamanie już w pierwszym gemie. Polsko-monakijska para nie złożyła jednak broni i zaciekle walczyła o odrobienie straty. Ta sztuka udała im się już w gemie czwartym. Najpierw po spektakularnym przejściu z obrony do ataku wygrali piłkę dającą im break-pointa, a następnie Nys posłał return, na który oponenci nie potrafili znaleźć skutecznej odpowiedzi.

Walka gem za gem nie potrwała jednak długo. Przy remisie 3:3 gorszy moment przytrafił się Zielińskiemu i Nysowi. Najpierw pierwszy z nich zepsuł piłkę graną z powietrza, a tuż potem Monakijczyk popełnił podwójny błąd serwisowy, który kosztował ich stratę podania. Tym razem bardziej doświadczeni i ograni na tej nawierzchni przeciwnicy nie roztrwonili już swojej przewagi. Potwierdzili przełamanie wygranym serwisem, by potem raz jeszcze przełamać „naszą” parę.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, iż w całym drugim secie Murray i Venus pozwolili finalistom Australian Open na wygranie zaledwie dwóch piłek po ich drugich podaniach. Ostatecznie po 77 minutach gry zakończyli mecz i to oni zagrają o półfinał turnieju. Po drugiej stronie siatki spotkają rozstawionych z „dziesiątką” Kevina Krawietza i Tima Puetza. Niemcy pokonali we wtorek w trzech setach grających z numerem piątym Santiago Gonzaleza i Edouarda Rogera-Vasselina.


Wyniki

Trzecia runda gry podwójnej:

Jamie Murray, Michael Venus (Wielka Brytania, Nowa Zelandia, 13) – Jan Zieliński, Hugo Nys (Polska, Monako, 4) 6:4, 6:3

Od Graf i Agassiego do…? A teraz na piwo

/ Artur Rolak , źródło: , foto: AFP

Elina Switolina częściowo odpowiedziała na pierwszą część pytania w nadtytule – od Steffi Graf niestety nie do Igi Świątek. Przynajmniej jeszcze nie w tym roku.

Ponieważ sam mecz za chwilę wnikliwie opiszą moi młodsi koledzy, pozwolę sobie raz jeszcze na nieco większą dawkę prywaty niż w pierwszej relacji z The Championships 2023. Pomyślałem sobie, że finałowe zwycięstwo Świątek byłoby najwłaściwszym podsumowaniem moich trzydziestu peregrynacji do Wimbledonu. W tych okolicznościach ogłaszam, że będę przyjeżdżał, dopóki Iga tu nie wygra.

A teraz muszę kończyć. Switolina zapowiedziała, że wieczorem, kiedy jej fizjoterapeuci odwalą robotę, ona z całym teamem pójdzie na piwo. Ja czekać nie muszę. Tym bardziej, że na jednym raczej się nie skończy.

Wimbledon. Półfinał nie dla Igi Świątek

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Iga Świątek rozegrała kolejny tenisowy thriller na tegorocznym Wimbledonie. Wydawało się, że po dreszczowcu z Belindą Bencic Polka nie będzie miała aż takich problemów z pokonaniem Eliny Switoliny. Jednakże lepsza w trwającym dwie godziny i 40 minut meczu okazała się Ukrainka. Liderka światowego rankingu pożegnała się tym samym z londyńską imprezą na etapie ćwierćfinału.

Mecz rozpoczął się optymistycznie z punktu widzenia polskich kibiców. Na początku to Iga była zdecydowanie bardziej agresywną tenisistką, a skuteczna, ofensywna gra dała jej przełamanie już w pierwszym gemie. O ile jednak Świątek przeszła przez pierwszy gem serwisowy bez żadnych problemów (świetnie w nim podawała i nie straciła ani jednego punktu), o tyle w kolejnym rozpoczęły się kłopoty serwisowe reprezentantki Polski. Dzięki temu Switolina odrobiła stratę, po czym to Ukrainka ponownie została przełamana. W końcowej fazie seta Iga była jednak nie do poznania. Najwyżej rozstawiona zawodniczka w turnieju miała ogromne problemy z serwisem (szczególnie z punktami przy drugim podaniu) i popełniała masę niewymuszonych błędów. Switolina dysponowała natomiast znakomitym returnem. To sprawiło, że Ukrainka wygrała aż 16 z ostatnich 18 punktów rozegranych w partii i wyszła na prowadzenie.

Przerwa pomiędzy odsłonami meczu przedłużyła się ze względu na zamykany dach. W jej trakcie Świątek rozmawiała z psycholog Darią Abramowicz. To przyniosło efekty – Świątek po raz kolejny przełamała jako pierwsza i zakończyła serię przegranych punktów po słabej grze. Polka dostała przy stanie 1:1 dostała ogromny prezent od rywalki – Switolina nie przebiła piłki na pusty kort przy stanie 40-0, gdy Iga w zasadzie szła już w stronę krzesełka. Tenisistka z Ukrainy nie rozpamiętywała jednak długo tej wypuszczonej z rąk szansy. Po chwili Switolina wyrównała na 3:3, wykorzystując jedynego break pointa w całym secie. Kolejne gemy doprowadziły partię do tie-breaka. Dogrywkę zdecydowanie lepiej rozpoczęła zawodniczka zza naszej wschodniej granicy, która dzięki mini-przełamaniom prowadziła już 4-1. Od tego momentu Iga zaczęła prezentować bezsprzecznie najlepszy tenis na przestrzeni całego spotkania. Ryzyko podejmowane przez Polkę przynosiło efekty, a po niektórych uderzeniach nad kortem unosił się charakterystyczny biały pył oznaczający trafienie w linię. Świątek odwróciła losy tie-breaka i wygrała wynikiem 7-5, doprowadzając tym samym do decydującej partii.

W niej niestety ponownie dały znać o sobie problemy reprezentantki Polski z serwisem. Niektóre z wygrywających returnów Switoliny były wręcz szybsze, niż podania Igi. Co gorsza, Świątek zaczęła mieć niespotykane dotąd problemy po pierwszym serwisie. To nie mogło zwiastować niczego dobrego. Switolina dwukrotnie przełamała w secie Igę, a Polka nie mogła przeciwstawić się przy returnie. Reprezentantka Ukrainy nie miała większych problemów z utrzymaniem serwisu, dzięki czemu trzecia partia okazała się najbardziej jednostronna ze wszystkich. Elina Switolina zakończyła pojedynek po wykorzystaniu drugiej piłki meczowej.

Półfinałową rywalką Ukrainki, która na tegorocznym Wimbledonie pisze absolutnie fantastyczną historię, będzie Czeszka Marketa Vondrousova.


Wyniki

Ćwierćfinał singla:

Elina Switolina (Ukraina) – Iga Świątek (Polska, 1) 7:5, 6:7(5), 6:2

Shapovalov grał z bólem. Teraz myśli o przerwie

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/ubitennis.net, foto: AFP

Denis Shapovalov zakończył udział w tegorocznym Wimbledonie na etapie czwartej rundy, w której lepszy od niego okazał się Roman Safiullin. Kanadyjczyk podzielił się z mediami informacjami dotyczącymi jego stanu zdrowia.

Shapovalov stoczył trudny czterosetowy pojedynek z Safiullinem w czwartej rundzie Wimbledonu. Reprezentant Kanady był faworytem tego starcia, lecz okazał się gorszy 6:3, 3:6, 1:6, 3:6. 24-latek przyznał po meczu, że od miesięcy boryka się z problemami z kolanem, przez co gra z bólem.

To nie jest szokujące, że tak się stało. To rozczarowujące. Czułem, że gram dobrze w tenisa i mam szanse na awans do ćwierćfinału. Nie pomogło też, że jestem przeziębiony – skomentował porażkę tenisista urodzony w Izraelu.

Shapovalov wypowiedział się również o ewentualnej przerwie, która pozwoliłby na całkowite wyleczenie kolana. – Może nadejść teraz. Nie wiem. Dziś muszę coś przemyśleć. Myślę, że utrzymałem wystarczająco dużo punktów. Przeszedłem do trzeciej rundy we Francji, czwartej rundy tutaj (na Wimbledonie). Więc może to dobry moment, żeby zrobić sobie przerwę, spróbować się wyleczyć i wrócić na jesień — powiedział.

Ale z drugiej strony przegapiłbym ważną część sezonu, w której uwielbiam grać, czyli w Ameryce Północnej. Jest ciężko, ale niestety takie jest życie — dodał Kanadyjczyk.

Co ciekawe, Shapovalov nie zdradza publicznie dokładnie swoich problemów zdrowotnych. Nie wiadomo więc, co dokładnie dzieje się z jego kolanem. Wiadomo jednak, że doskwiera mu ból, który przeszkadza mu w grze.

Eubanks po wygranej z Tsitsipasaem: Czuję się jak we śnie, to jest niesamowite

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.tennismajors.com/, własne, foto: AFP

Christopher Eubanks jest jedną z rewelacji tegorocznego Wimbledonu. W czwartej rundzie Amerykanin okazał się lepszy od Stefanosa Tsitsipasa i pierwszy raz w karierze zagra w ćwierćfinale turnieju wielkoszlemowego. Tenisista opowiedział dziennikarzom i kibicom o swoich odczuciach związanych z tym sukcesem.

Ostatnie tygodnie są dla 27-latka przełomowe. Pierwszego lipca zawodnik z Atlanty wygrał na Majorce swój pierwszy turniej rangi ATP Tour, a na kortach All England Clubu wyeliminował już czterech rywali. Na liście pokonanych znaleźli się między innymi faworyt gospodarzy Cameron Norrie oraz – wspominany już – rozstawiony z „piątką” Tsitsipas. Zwycięstwo nad Grekiem wymagało rozegrania pięciu setów i zrobiło duże wrażenie na fanach i ekspertach. Sam zainteresowany skomentował je następująco:

Czuję się jak we śnie. Jeśli umieścimy to w szerszym kontekście, wszystko staje się jeszcze bardziej niesamowite. Bardzo starałem się odciąć się od zgiełku i po prostu skupić się na następnym meczu. To może brzmieć sztampowo, ale w takich sytuacjach właśnie takie zwroty przychodzą do głowy. To, co się dzieje, jest niewiarygodne.

Po wielkim triumfie Eubanksa ponownie pojawiły się nawiązania do jego wcześniejszych wypowiedzi, w których podkreślał, że nawierzchnia trawiasta nie jest jego ulubioną. Amerykanin odniósł się do tej opinii, podkreślając, iż jest już nieaktualna:

Nie powiem tak już do końca kariery. Wcześniej mój związek z trawą był skomplikowany, ale teraz jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.

W wywiadzie nie mogło także zabraknąć analizy samego spotkania z Tsitsipasem. Przedstawiając swój punkt widzenia Christopher skupił się na jednym elemencie:

Uważam, że moim głównym atutem jest serwis. Grupa zawodników obdarzona dobrym podaniem, do której zaliczam również siebie, potrafi skutecznie użyć tego uderzenia. Gdy trzeba potwierdzić „brejka” albo zamknąć seta lub mecz, wiemy, że mamy do dyspozycji groźną broń. Pod koniec spotkania ryzyko było nieco większe, ale czułem, że mogę zaufać moim umiejętnościom serwisowym. Powiedziałem sobie, że właśnie dla takich chwil trenowałem celność podania i pozostaje mi robić to, co potrafię najlepiej – podsumował.

W ćwierćfinale Wimbledonu Christopher Eubanks zmierzy się z Daniiłem Miedwiediewem. Ich jedyne wcześniejsze spotkanie wygrał Rosjanin, który triumfował w Miami w dwóch setach.