Roger Federer o zakończeniu kariery i życiu po tenisie

/ Izabela Modrzewska , źródło: https://www.tennismajors.com/oprac.własne, foto: AFP

W najnowszym wywiadzie dla stacji CNN, Roger Federer opowiedział o życiu na sportowej emeryturze, dzieciach oraz emocjonalnym pożeganiu podczas Laver Cup. 

Szwajcarski tenisista powrócił w tym roku na Wimledon by odebrać wziąć udział w ceremonii celebrującej jego karierę. W tam samym czasie wyemitowany został obszerny wywiad, którego udzielił dla amerykańskiej stacji.

Zabawne, ale nie tęsknię już za byciem na korcie. To ze względu na świadomość, że moje ciało nie dałoby już rady. Myślę, że dobrze, że tak jest, bo to pozwala mi śledzić tenis całkowicie jako fan – przyznał 20-krotny zwycięzca wielkoszlemowy.

Federer dodał, że planowanie wspólnego czasu z bliskimi sprawia mu radość, bo będąc na tourze, nie było to możliwe. – Cieszę się życiem, ale przyszło to stopniowo. Wraz z pandemią i problemami z kolanem, grałem coraz mniej i ostatecznie czuję, że tranzycja odbyła się bardzo płynnie.

W dalszej części wywiadu wspomniał również o swoich dzieciach grających w tenisa. Przyznał, że synowie są bardziej zaangażowani w sport, ale jego pomoc ma swoje ograniczenia. – Nie jestem trenerem, jestem ojcem więc i doradzam im z tej perpektywy. Nie ma znaczenia czy wygrałeś Wimbledon czy nie, jesteś ojcem i czasami nie chcą mnie słuchać. Próbuję być zabawny, ale niejednokrotnie muszę być stanowczy i starać się rzeczywiście ich czegoś nauczyć.

41-latek powrócił także do swojego oficjalnego pożeganania podczas Laver Cup w Londynie, które jak twierdzi, było idealnym zwieńczeniem wieloletniej kariery.

– Z nikim o tym nie rozmawiałem [zakończeniu kariery]. Chciałem mieć już to za sobą, ale musiałem w końcu zastanowić się gdzie chcę to zrobić? Jak bardzo bolesne to będzie? Jaka uroczystość? Ostatecznie to było wszystko czego chciałem i jeszcze więcej. Uważam, że to było piękne i odbyło się w otoczeniu Rafy, Novaka, Murraya, Borga, McEnroe’a, Lavera i innych. Oni wszyscy tam byli, mój zespół, moja rodzina. To było niezwykłe zakończenie, a bardzo bałem się tego momentu odejścia – podkreślił legendarny tenisista.

Wimbledon. Pewne zwycięstwa Miedwiediewa i Tiafoe, trudna przeprawa Fritza

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

W tym roku pogoda na Wimbledonie powoduje prawdziwy tenisowy armagedon. Opady deszczu, które towarzyszą turniejowi od poniedziałku, spowodowały ogromne zaległości w rozgrywanych meczach. Trzeci dzień turnieju również rozpoczął się z opóźnieniem i upłynął pod znakiem rywalizacji w  odwoływanych lub przerywanych wcześniej meczach pierwszej rundy.

We wtorek większość tenisistów nie zdołała nawet wyjść na kort. Jednym z nich był Daniił Miedwiediew, którego rywalem miał być Arthur Fery. Co ciekawe, środowe spotkanie pomiędzy trzecim tenisistą świata oraz zawodnikiem grającym z dziką kartą nie rozpoczęło się punktualnie – organizatorzy nie zdecydowali się bowiem na zamknięcie dachu nad kortem nr.1. Gdy panowie zaczęli grać okazało się, że reprezentant gospodarzy nie zamierzał tanio sprzedać skóry. Ambitna postawa nie wystarczyła jednak na faworyta tej konfrontacji.  Miedwiediew okazywał się ostatecznie lepszy w każdym z trzech rozegranych setów i awansował do kolejnej rundy.

Po trzech partiach zakończyło się również spotkanie Francesa Tiafoe z Chińczykiem Ybingiem Wu. Tenisista rozstawiony z „dziesiątką” największe problemy miał w pierwszej odsłonie meczu, która trwała prawie godzinę i zakończyła się dopiero po tie-breaku. W kolejnym secie kluczowe okazało się jedyne przełamanie w końcówce, które zdobył reprezentant Stanów Zjednoczonych. Najbardziej szalona była trzecia partia, w której panowie stracili serwis łącznie aż siedem razy.

Rodak Tiafoe, Taylor Fritz, spotkanie z Jannikiem Hanffmanem rozpoczął już w poniedziałek. Jednakże dopiero w środę udało się dograć ten pięciosetowy pojedynek do końca. Lepiej mecz rozpoczął Amerykanin, który wygrał pierwszego seta. Kolejne dwie partie padły jednak łupem reprezentanta naszych zachodnich sąsiadów. Taylor zdołał odwrócić losy rywalizacji – mimo konieczności bronienia break pointów wygrał czwartego seta, po czym zwyciężył w decydującej odsłonie meczu. Tym samym ćwierćfinalista Wimbledonu sprzed roku uchronił się przed odpadnięciem z tegorocznej edycji imprezy już na jej początku.

Sztuka awansu do kolejnej rundy nie udała się jednak wszystkim rozstawionym tenisistom. W środę męczące pięciosetówki, z których zwycięsko wyszli ich przeciwnicy, rozegrali Borna Czorić oraz Roberto Bautista-Agut. Hiszpan musiał uznać wyższość Romana Safiullina. Zaskoczeniem może być natomiast tak wczesne odpadnięcie turniejowej „trzynastki”, której pogromcą okazał się Argentyńczyk Guido Pella.


Wyniki

Pierwsza runda singla:

Daniił Miedwiediew (3) – Arthur Fery (Wielka Brytania, WC) 7:5, 6:4, 6:3

Taylor Fritz (USA, 9) – Yannick Hanfmann (Niemcy) 6:4, 2:6, 6:4, 5:7, 6:3

Frances Tiafoe (USA, 10) – Yibing Wu (Chiny) 7:6(4), 6:3, 6:4

Guido Pella (Argentyna) – Borna Czorić (Chorwacja, 13)  6:3, 7:5, 3:6, 4:6, 6:1

Francisco Cerundolo (Argentyna, 18) – Nuno Borges (Portugalia) 5:7, 6:3, 6:3, 6:4

Roman Safiullin – Roberto Bautista-Agut (Hiszpania, 20) 2:6, 7:6(9), 6(4):7, 6:4, 7:5

Grigor Dimitrow (Bułgaria, 21) – Sho Shimabukuro (Japonia, Q)  6:1, 6:2, 6:1

Jirzi Lehecka (Czechy) – Sebastian Ofner (Austria, WC) 6:4, 6:4, 6:4

Milos Raonic (Kanada) – Denis Novak (Austria, Q) 6(5):7, 6:4, 7:6(5), 6:1

Dominic Stricker (Szwajcaria, Q) – Alexei Popyrin (Australia) 3:6, 6:3, 6:2, 4:6, 7:5

Harold Mayot (Francja, Q) – Benjamin Bonzi (Francja) 6:3, 6:4, 7:5

Alexandre Muller (Francja) – Arthur Rinderknech (Francja) 7:6(5), 1:6, 6:3, 6:4

Gregoire Barrere (Francja) – Lloyd Harris (RPA) 7:5, 6(4):7, 7:5, 6:3

Od Graf i Agassiego do…? TOPIŚ potrzebne od zaraz – korespondencja A. Rolaka z Wimbledonu

/ Artur Rolak , źródło: , foto: AFP

Już nie ma na co czekać, czas powołać do życia TOPIŚ lub inną organizację humanitarną. Towarzystwo Ochrony Przeciwniczek Igi Świątek miałoby oczywiste cele statutowe i bez wątpienia pełne ręce roboty do końca kadencji pierwszego zarządu. A pewnie i dłużej.

Pierwszą prezeską, być może wybraną nawet przez aklamację, mogłaby zostać na przykład Sara Sorribes Tormo. W latach 2021 i 2022 Hiszpanka była zamieszana w kilkanaście meczów trwających co najmniej trzy godziny, a kilka z tych pojedynków plasowało się w czołówce najdłuższych potyczek tych sezonów. W pierwszej rundzie tegorocznego Wimbledonu Sorribes Tormo rozegrała zaledwie 16 gemów, ale potrzebowała na to równo stu minut. W drugiej Świątek tyle czasu dla niej nie miała.

Dzisiejszy mecz przypominał trochę zawody lekkoatletyczne z handicapem. Jeśli biegły przez płotki na tym samym dystansie, to jedna miała przed sobą przeszkody o wysokości 106,7 centymetra (jak mężczyźni na 110 metrów), a druga zaledwie 76,2 cm (dla kobiet na 400 m). Jeśli ktoś woli naszą narodową konkurencję: Hiszpanka musiała rzucać młotem męskim, ważącym 7,26 kilograma, podczas gdy Polce podano sprzęt dla młodzików (5 kg).

TOPIŚ mógłby postawić liderce rankingu wiele zarzutów, poczynając od stosowania przemocy fizycznej, a na znęcaniu się psychicznym kończąc. Świątek grająca tak jak dziś, biega po korcie chyba tylko po to, aby nie zmarznąć, natomiast przeciwniczki spoza pierwszej, najdalej drugiej dziesiątki nie dość, że muszą pędzić od jednej linii do drugiej, to nigdy nie wiedzą, pod jakim kątem piłka nadleci.

Przemoc fizyczna nie wydaje się w tym wszystkim najgorsza. Niżej notowane rywalki mogą czuć się sterroryzowane, gdy patrzą na wyniki Polki w Wielkim Szlemie. Australian Open 2021 jest ostatnim turniejem tej rangi, w którym Świątek chociaż jednego seta nie wygrała do zera. Tegoroczna norma wimbledonowa została wyrobiona dosyć szybko, a forma – fizyczna i psychiczna – najlepszej dziś tenisistki świata skłania do przypuszczeń, że to jeszcze nie koniec.

Kandydatek na członkinie-założycielki TOPIŚ nie powinno zabraknąć. Rywalki powinny się nawet śpieszyć, bo dla opieszałych może nie wystarczyć stanowisk we władzach.

Wimbledon. Wszystko pod kontrolą! Świątek w trzeciej rundzie

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Iga Świątek co najmniej wyrówna osiągnięcie sprzed roku. Polka awansowała do trzeciej rundy Wimbledonu dzięki pokonaniu Sary Sorribes Tormo. Hiszpanka nie sprawiła wielu problemów liderce rankingu.

Po raz pierwszy przyszło Idze Świątek grać z Sarą Sorribes Tormo. Mimo to Polka znakomicie rozpoczęła środowe spotkanie. W pierwszym gemie nie straciła żadnego punktu, w drugim przełamała swoją rywalkę. Wydawało się, że Hiszpanka nie sprzeda jednak tak łatwo skóry. Skutecznymi slajsami zaskoczyła naszą reprezentantkę w trzecim gemie, dzięki czemu odrobiła stratę breaka. Taka taktyka nie mogła jednak zaskoczyć Polki na dłużej. Liderka rankingu po chwili odzyskała przewagę i do końce seta bardzo pewnie kontrolowała przebieg wydarzeń na korcie. Przy własnym podaniu straciła już tylko jeden punkt. Przy zagrywce rywalki wywalczyła dwie piłki setowe na 6:2 i drugą z nich wykorzystała.

Obraz gry nie zmienił się w drugiej partii. Iga grała znakomicie. W zasadzie bezbłędnie, wobec czego rywalka była bezradna. Nawet jeśli Sorribes Tormo zagrała świetną piłkę, Świątek odpowiadała jeszcze lepszą. A jej pewność siebie tylko rosła z biegiem czasu. Hiszpanka nie wygrała w tym secie żadnego gema. Punktów – zaledwie siedem. O awans do najlepszej szesnastki nasza reprezentantka zagra z Francuzką Diane Parry lub Chorwatką Petrą Martić.


Wyniki

Iga Świątek (Polska, 1) – Sara Sorribes Tormo (Hiszpania) 6:2, 6:0

Wimbledon. Kasatkina zdeklasowała brytyjską rywalkę

/ Łukasz Duraj , źródło: , foto:

W środowe popołudnie opady deszczu ponownie przeszkodziły organizatorom Wimbledonu. Zgodnie z planem wystartowały tylko pojedynki na korcie centralnym. Jako pierwsze na tę arenę wyszły Daria Kasatkina i Jodie Burrage.

Spotkanie drugiej rundy miało wyraźną faworytkę i była nią Rosjanka, rozstawiona w turnieju z numerem jedenastym. Za 26-latką przemawiały większe doświadczenie i osiągnięcia oraz ostatni start przed Wimbledonem. W Eastbourne Daria spisała się bardzo dobrze i dotarła aż do finału, w którym uległa Madison Keys.

Nadzieją dla reprezentantki gospodarzy także mogły być wyniki, jakie notowała w tym roku na kortach trawiastych. Szczególnie dobrze 108 rakieta świata wypadła w Nottingham, gdzie udało jej się – pierwszy raz w karierze – zagrać o tytuł rangi WTA. W kluczowym pojedynku lepsza okazała się jej rodaczka Katie Boulter, ale Jodie zostawiła po sobie dobre wrażenie. Z pewnością zapadła także w pamięć polskim kibicom – w drodze do swojego największego sukcesu pokonała bowiem dwie nasze zawodniczki – Magdalenę Fręch i Magdę Linette.

Mecz rozpoczął się od gema przy podaniu Kasatkiny. Wyżej notowana tenisistka pewnie utrzymała serwis, a chwilę potem dołożyła do niego przełamanie. Burrage wydatnie pomogła rywalce, popełniając dwa podwójne błędy i widać było, że jeszcze nie oswoiła się z atmosferą stadionu, na którym przyszło jej wystąpić. Publiczność okazywała jej wsparcie, ale – w pierwszej fazie starcia – nie przełożyło się to na korzystny wynik. Jej rosyjska rywalka objęła szybkie prowadzenie 3:0.

Kolejny gem także powędrował na konto Darii. Jodie wydawała się zagubiona i nie miała pomysłu, jak postawić się przeciwniczce. Brak zagrożenia negatywnie wpłynął na koncentrację Rosjanki, która – po serii błędów – musiała bronić break-pointa. Mimo kłopotów, udało jej się utrzymać podanie, a to oznaczało, że set zbliża się do końca. Ostatecznie Burrage nie zdobyła w nim nawet jednego gema i zwieńczyła go kolejnym podwójnym błędem serwisowym.

Druga partia rozpoczęła się dla Brytyjki dużo lepiej. Jodie zdołała wygrać próbę przy swoim podaniu i doczekała się owacji widzów zgromadzonych na stadionie. Sukces pozwolił jej się rozluźnić i dopisać do swego dorobku także kolejnego gema. Przełamanie oznaczało prowadzenie 24-latki 2:1, ale jej seria nie trwała długo. Kasatkina natychmiast odrobiła straty i wyrównała. Jednocześnie pierwsze fragmenty seta pozwalały mieć nadzieję, że jego dalsza część dostarczy nieco więcej emocji.

Po kolejnej przerwie deszczowej Rosjanka spokojnie wygrała swoje podanie, a potem odebrała serwis przeciwniczce. Burrage zdobywała więcej punktów niż wcześniej, ale kluczowe piłki nadal trafiały na konto Darii. Po sześciu gemach jej przewaga była zatem wyraźna, ale należy zaznaczyć, że poziom spotkania się podniósł, a kibice w końcu obejrzeli kilka efektownych wymian.

Los reprezentantki gospodarzy mógł się jeszcze odmienić w siódmym gemie, ale nie zdołała ona wykorzystać wypracowanych szans na przełamanie. Brytyjka była mocno poirytowana takim obrotem spraw i – mimo wsparcia trybun – nie wywalczyła już ani jednego gema. Spotkanie zakończyło się rezultatem 6:0 6:2.


Wyniki

 

Wimbledon (druga runda kobiet):

D. Kasatkina (11) – J. Burrage (Wielka Brytania) 6:0 6:2

Wimbledon. Agnieszka Radwańska z szansą na drugi tytuł wielkoszlemowy z rzędu

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wimbledon.com, foto: AFP

Agnieszka Radwańska zaprezentuje się w tym roku na kortach Wimbledonu. Druga najlepsza polska tenisistka w historii wystąpi w turnieju legend.

Była wiceliderka rankingu i finalistka Wimbledonu z 2012 nie wychodzi z formy również po zakończeniu kariery. Po tym jak krakowianka sięgnęła po tytuł mistrzowski w turnieju legend na kortach Rolanda Garrosa, tym razem powalczy o tytuł na londyńskiej trawie. A u jej boku pojawi się inna dawna mistrzyni sprzed lat, triumfatorka Roland Garros 2011 i Australia Open 2014 – Na Li.

Polka i Chinka trafiły do jednej grupy z duetami: Cara Black/Karolina Wozniacka, Daniela Hantuchova/Laura Robson i Vania King/ Jarosława Szwiedowa. W drugiej grupie znalazły się z kolei: Kim Clijsters/Martina Hingis, Johanna Konta/Sania Mirza, Andrea Petković/Magdalena Rybarikova oraz Francesca Schiavone/Roberta Vinci.

Przed rokiem nasza doskonała tenisistka również rywalizowała w turnieju legend na londyńskiej trawie. Jej partnerką była Jelena Janković. Panie zmagania zajęły na drugiej pozycji w grupie i nie awansowały do finału. Ten wygrały Kim Clijsters i Martina Hingis.

Wimbledon. Alcaraz pożegnał Chardy’ego, udane otwarcie Murray’a

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Pięć spotkań singlowych w rywalizacji mężczyzn rozegrano we wtorek na kortach Wimbledonu. Większość tenisistów, którzy wystąpili drugiego dnia rywalizacji stanowili reprezentanci gospodarzy. Jednak kibice mieli również okazję zobaczyć pierwszy tegoroczny występ na londyńskiej trawie lidera rankingu.

Drugi dzień rywalizacji w stolicy Wielkiej Brytanii przebiegał pod dyktando deszczu. Opady sprawiły, że odwołano większość spotkań. Rozegrano jedynie pięć. Jednymi z nielicznych, którzy wyszli na zadaszony kort centralny byli Carlos Alcaraz i Jeremy Chardy. Przed rozpoczęciem tegorocznej edycji londyńskiego szlema, jej juniorski mistrz z 2005 roku, ogłosił, że to właśnie przy Church Road rozegra swe ostatnie mecze w karierze.

I jego pożegnalnym pojedynkiem okazało się spotkanie na korcie centralnym, a po drugiej stronie siatki znalazł się Carlos Alcaraz. Hiszpan bez najmniejszych problemów wywiązał się z roli faworyta. Pierwsze dwie partie meczu, który z powodu deszczu rozgrywano przy zamkniętym dachu trwały zaledwie sześćdziesiąt minut. Najwyżej rozstawiony tenisista świata stracił w nich jedynie dwa gemy. Trzecia partia przyniosła emocje. Francuzki weteran prowadził już 4:2. Od tego momentu jednak wygrał tylko gema, przegrywając pięć i pożegnał się z rywalizacją, a młodszy o ponad szesnaście lat Hiszpan mógł już myśleć o czekającym go spotkaniu drugiej rundy.

– Na początku meczu grałem bardzo dobrze. W trzecim secie on podwyższył swój poziom i miałem kłopoty, ale lubię długie wymiany i cieszę się, że zdołałem przez to przejść – powiedział w wywiadzie na korcie tenisista Hiszpan, którego rywalem będzie Alexandre Muller lub Arthur Rinderknech.

Nim doszło do spotkania Alcaraza z Chardym, na kort wyszło dwóch reprezentantów gospodarzy – Andy Murray i Ryan Peninston. Dla tego pierwszego jest to piętnasty w karierze występ na londyńskich kortach. Tym samym wyrównał on rekord swego rodaka – Jeremy’ego Batesa. Spotkanie trwało tylko trzy sety, a dwukrotny mistrz imprezy stracił jedynie cztery gemy.

– Powrót na kort centralny to coś niesamowitego – przyznał Brytyjczyk w pomeczowym wywiadzie. – Na początku czułem się niepewnie, bo chciałem pokazać się z dobrej strony. Ale, kiedy pierwszy raz go przełamałem, zacząłem grać lepiej – skomentował swe spotkanie Sir Andy Murray, którego poczynania z loży królewskiej podziwiali księżna Kate oraz Roger Federer. Jego kolejnego rywala wyłoni pojedynek między Stefanosem Tsitsipasem i Dominiciem Thiemem.

We wtorek miejsce w drugiej rundzie zapewnili sobie również Cameron Norrie, Tomas Martin Etcheverry oraz Quentin Halys. Pierwszy to zeszłoroczny półfinalista Wimbledonu. Urodzony w Johanesburgu tenisista zmierzył się z tenisistą, który do turnieju głównego przebijał się przez kwalifikacje. I początkowo miał problemy, przegrał nawet seta. Jednak w drugiej części spotkania tenisista zza naszej południowej granicy zaczął odczuwać problemy zdrowotne i ostatecznie pożegnał się z rywalizacją.

Po trwającym dwa dni spotkaniu z rywalizacją pożegnał się rozstawiony z numerem „27” Daniel Evans. Reprezentant gospodarzy i Quentin Halys swój mecz rozpoczęli w poniedziałek. Jednak z powodu zapadającego zmierzchu panowie musieli przerwać grę i wrócili do rywalizacji dzień później. Ostatecznie górą w tym pojedynku okazał się reprezentant Francji. Jego rywalem w meczu drugiej rundy będzie Aleksandar Vukić.

Najlepszy wynik w karierze na kortach Wimbledonu osiągnął już Tomas Martin Etcheverry. Argentyńczyk przed rokiem pożegnał się z rywalizacją na trawie po meczu pierwszej rundy. Dwanaście miesięcy później był blisko powtórzenia tego „osiągnięcia”. Przegrywał już 0:2 w setach z Bernabe Zapatą Mirallesem. Zdołał jednak odwrócić losy spotkania i po debiucie w drugiej rundzie imprezy wielkoszlemowej na Australian Open 2023 tym razem zagra na tym etapie rywalizacji również w Londynie. Jego rywalem w kolejnej rundzie będzie Stan Wawrinka.


Wyniki

Pierwsza runda:

Carlos Alcaraz (Hiszpania, 1) – Jeremy Chardy (Francja) 6:0, 6:2, 7:5

Andy Murray (Wielka Bryatania) – Ryan Peniston (Wielka Brytania, WC)  6:3, 6:0, 6:1

Cameron Norrie (Wielka Brytania, 12) – Tomasz Machacz (Czechy) 6:3, 4:6, 6:1, 6:4

Tomas Martin Etcheverry (Argentyna, 29) – Bernabe Zapata Miralles (Hiszpania) 6:7(5), 5:7, 6:3, 6:4, 7:5

Quentin Halys (Francja) – Daniel Evans (Wielka Brytania, 27) 6:2, 6:3, 6:7(5), 6:4