Hubert Hurkacz: Po prostu zapytałem Grigora, czy chciałby dokonać zmiany arbitra

/ Bartosz Wojsław , źródło: atptour.com, foto: AFP

Hubert Hurkacz i Grigor Dimitrow skomentowali wydarzenia na korcie Suzanne Lenglen z meczu czwartej rundy Rolanda Garrosa. Polak odniósł się do swojego zachowania z trzeciego seta, kiedy po jednym z punktów krzyczał w kierunku sędzi, nie zgadzając się z jej decyzją. 

Hubert Hurkacz przegrał w trzech setach mecz czwartej rundy French Open z Grigorem Dimitrowem. Po meczu Polak skomentował swój występ: Grigor zrobił dziś trochę więcej niż ja. To był bardzo zacięty mecz. (…) Mogłem wygrać, moje ambicje są wyższe. Miałem swoje okazje i walczyłem jak mogłem – powiedział Hubi na konferencji prasowej. Biorę z tych meczów to, co dobre. Czuję, że moja gra na mączce się poprawiła – dodał dopytywany tenisista z Wrocławia.

Polak odniósł się też do sytuacji, kiedy po jednym z punktów zdenerwował się na sędzię spotkania, a następnie miał pytać swojego rywala, czy chciałby zmienić arbitra ich pojedynku. Po prostu zapytałem Grigora, czy chciałby dokonać zmiany. A jeśli nie, to wszystko w porządku – potwierdził Hurkacz.

Wrocławianin niechętnie kontynuował temat. Wszystko jest w porządku. To kort ziemny, więc czasami jest trudno, gdy piłki są naprawdę blisko linii. Zdecydowanie chciałbyś, żeby niektóre komunikaty brzmiały inaczej, ale tak po prostu jest i musisz zaakceptować taką sytuację – wyjaśniał przegrany pojedynku na korcie Suzanne Lenglen.

Z kolei Grigor Dimitrow tak skomentował swoje zwycięstwo nad Polakiem i awans do ćwierćfinału French Open: Zawsze chciałem awansować tu do drugiego tygodnia, ale tylko na French Open czułem, że nie umiem zrobić tego kolejnego kroku. Po 15 latach w końcu to zrobiłem – powiedział już na korcie Bułgar, który po raz pierwszy w karierze wystąpi w 1/4 finału Rolanda Garrosa.

Zwycięzca meczu z Hubertem Hurkaczem odpowiedział również na pytanie dotyczące jego finezyjnego stylu gry: Trzeba mieć finezję i umieć czytać kort. Korty ziemne są zawsze bardzo podstępne, nigdy nie wiesz, na jakie warunki trafisz (…) Lubię, gdy mogę dużo używać swojego ciała i biegać za piłkami po korcie. Korzystam ze swojego slajsa, używam mojej różnorodności. Jednocześnie, gdy piłka jest do uderzenia, staram się jak najlepiej ją wykorzystać – wyjaśnił dziesiąty tenisista rankingu.

Dimitrow odniósł się również do faktu, że Hubi to jego przyjaciel, z którym często trenują, szczególnie na kortach w Monte Carlo. Bardzo trudno jest grać przeciwko tak dobremu koledze. Znam go od wielu lat (…) Dużo trenujemy i spędziliśmy wiele wspólnych chwil. Wiedziałem, że to będzie trudny mecz, ale wiedziałem też, że muszę dużo walczyć – wytłumaczył bułgarski zawodnik.

Dzięki zwycięstwu nad Hurkaczem, Dimitrow dołączył do Novaka Dżokovicia, Rafaela Nadala, Andy’ego Murraya, Daniła Miedwiediewa i Marina Cilicia jako jedynych aktywnych graczy, którzy dotarli do ćwierćfinałów wszystkich turniejów Wielkiego Szlema i ATP Masters 1000.

Roland Garros. Jannik Sinner lepszy od ostatniego z Francuzów

/ Kacper Roguski , źródło: własne/rolandgarros.com, foto: Peter Figura

Jannik Sinner wyeliminował Corentina Moutet z French Open i tym samym awansował do swojego drugiego ćwierćfinału w karierze na paryskich kortach. Włoch przeczekał napór Francuza i pokonał rywala w czterech setach.

Spotkanie Jannika Sinnera z Corentinem Moutet zamykało dzień gry na kortach Rolanda Garrosa. Mecz rozgrywany był na korcie centralnym. Nie była to nowość dla rozstawionego z dwójką Włocha. Francuz skorzystał z przywileju bycia ostatnim pozostałym Francuzem w drabince turniejowej. Poza tym, że grał w sesji wieczornej był z tego powodu głośno i ochoczo wspierany przez publiczność.

Pierwsza partia należała w wyraźny sposób do Moutet. Francuz zaskoczył Sinnera swoją nieprzewidywalnością i zmiennością zagrań. Doskonale odnajdywał się w trudnych sytuacjach oraz męczył Włocha licznymi skrótami. Tegoroczny triumfator Australian Open był bezradny. Nie wiedział jak odpowiedzieć, a w błyskawicznym tempie na tablicy wyników widniało prowadzenie Moutet 5:0. W końcówce tenisiści rozegrali jeszcze trzy wyrównane gemy, ale zwycięstwo w secie otwarcia bezapelacyjnie należało się reprezentantowi gospodarzy.

W drugiej i trzeciej partii kort Philippe’a Chatriera ucichł. Do gry wrócił Sinner, który przestał popełniać proste błędy oraz zmusił Moutet do zdecydowanej defensywy. Francuz nie był w stanie się odgryzać. Dodatkowo powiększała się dysproporcja w jakości serwisu obu tenisistów. Włoch miał dużo profitów wynikających ze swojego podania, a tenisista z Boulogne-Billancourt niewiele. Sinner korzystał też ze swojej przewagi fizycznej. Poziom jakości na jaki wszedł od drugiego seta Włoch był stanowczo wystarczający, żeby spotkanie spokojnie wygrać.

Sytuacja na korcie nie zmieniła się też w czwartej partii. Sinner dalej robił swoje, a Moutet bywał bezradny. Przy każdej bohatersko wygranej wymianie Francuz starał się ożywiać publiczność. W pewnym momencie swoje niezadowolenie z przebiegu spotkania reprezentant gospodarzy wylał na sędziego. Było to po wywołaniu przez arbitra przekroczenia linii przy serwisie. Moutet nie chciał się pogodzić z tą decyzją i ją głośno kwestionował. Nie poprawiło to jego gry. Nie wybiło też to w żaden sposób z rytmu Jannika Sinnera, który wygrał czwartego seta i całe spotkanie 3:1. W kolejnej rundzie Włoch zmierzy się z pogromcą Huberta Hurkacza – Grigorem Dimitrowem.

 


Wyniki

Czwarta runda singla mężczyzn:

Jannik Sinner (Włochy, 2) – Corentin Moutet (Francja) 2:6 6:3 6:2 6:1

Polska niedziela na 4:3.

/ Adam Romer , źródło: Korespondencja z Paryża, foto: Peter Figura

Bilansem czterech zwycięstw i trzech porażek zakończyła się środkowa niedziela Rolanda Garrosa. Polskie mecze zaczęły się od imponującego zwycięstwa Igi Świątek i zakończyły bolesną porażką Huberta Hurkacza.

 

– Dziś Grigor zagrał kilka piłek lepiej niż ja. Żałuję bardzo, bo nasz mecz był bardzo zacięty – mówił wyraźnie podłamany Hubert Hurkacz, gdy spotkał się z dziennikarzami po szóstej kolejnej porażce w meczu z Grigorem Dimitrowem.

Najbardziej zaskakującym odkryciem meczu toczonego pod wieczór na korcie Suzanne Lenglen był fakt, że Polak jednak umie się zdenerwować podczas meczu. Doprowadziła do tego sędzia stołkowa Alison Hughes, która kilkukrotnie schodziła ze stołka, by sprawdzać ślady i zawsze decydowała na korzyść rywala. Hurkacz widział je chyba inaczej, a sytuacja przy piłce gemowej pod koniec trzeciego seta doprowadziła do wyjątkowego, jak na Polaka, zdenerwowania.

– Tak, przyznaję, zapytałem Grigora czy nie chce zmienić sędzi – przyznał po meczu Hubert. Na konferencji tłumaczył, a właściwie łagodził już na spokojnie, że wynikało to z faktu, że to kort ziemny i przy niektórych piłkach jego zdaniem decyzje powinny być inne.

Nerwy nie pomogły, sędzia też nie, ale porażka wynikała ostatecznie z faktu, że Dimitrow zagrał w kluczowych momentach lepiej niż Polak.

Hubert w ten sposób kończy tegoroczny Roland Garros na podobnym etapie, jak przed dwoma laty. Wtedy w IV rundzie przegrał w czterech setach z późniejszym finalistą Casperem Ruudem.

 

Cofając się do poprzedzających ten mecz polskich akcentów niedzieli trzeba wymienić słabszą postawę polskich deblistek, które przegrały bez wygrania seta. W ten sposób z Paryżem pożegnały się Magda Linette i Katarzyna Kawa.

Wygrał za to Jan Zieliński z Hugo Nysem, którzy zaliczyli porywające „comebacki” w drugim i trzecim secie. W obu przegrywali 1:4, a mimo to oba wygrali.

Sukcesem zakończyły się także pierwsze występy polskich juniorów. Na sąsiadujących z sobą kortach 12 i 13 zagrali odpowiednio Tomasz Berkieta i Monika Stankiewicz. Co ciekawe obojgu starają się w karierze pomagać byle i obecne osoby ze sztabu Igi Światek. Z Berkietą pracuje Maciej Ryszczuk, a trenerem jest Piotr Sierzputowski, a Monice Stankiewicz doradza sparingpartner Igi – Tomasz Moczek.

 

Najbardziej spektakularne i najważniejsze zwycięstwo odniosła w niedzielę jednak Iga Świątek. Polka w swoim meczu czwartej rundy, po raz pierwszy przy otwartym dachu, dosłownie zmiażdżyła Anastazję Potapową. Rosjanka została odesłana do domu na przysłowiowym „rowerze” w 40 minut. Wygrała zaledwie 10 piłek i ani przez chwilę nie nawiązała walki z obrończynią tytułu.

Dla Igi był to piąty mecz w zawodowym tourze zakończony takim wynikiem. Jeden zdarzył się jej w Paryżu przed rokiem, tyle, że w trzeciej rundzie.

– Źle spałam ostatnie dni, przeszkadzał mi kłopoty z deszczem, wczoraj spędziłam cały dzień na kortach i nie odbiłam nawet piłki, a mój debel został odwołany dopiero po 10 godzinach – wyliczała kolejne wymówki Anastazja Potapowa, gdy pojawiła się w biurze prasowym. Gdyby nie pytanie jednego z polskich dziennikarzy, to z jej ust nie padło by chyba nazwisko Igi Świątek, która to była główną „winowajczynią” takiego występu Rosjanki.

 

– Starałam się grać swoją grę. Oczywiście znamy się bardzo długo i rywalizowałyśmy na różnych poziomach od czasów juniorskich. Ale nie było tu żadnych dodatkowych podtekstów. Politycznych też nie. Tu gramy w tenisa, a nie zajmujemy się polityką – mówiła Iga na pomeczowej konferencji ucinając tym samym spekulacje czy był to trochę rewanż za porażki z Potapową z czasów juniorskich.

 

Poniedziałek wydaje się z polskiego punktu widzenia dużo spokojniejszy. Kolejne emocje z Igą Świątek we wtorek w meczu ćwierćfinałowym z Marketą Voundrusovą.

Roland Garros. Hurkacz wciąż bez sposobu na Dimitrowa. Polak odpada z turnieju

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Hubert Hurkacz nie zostanie trzecim Polakiem, który zagra w ćwierćfinale Roland Garros. Polak przegrał w niedzielnym meczu czwartej rundy z Grigorem Dimitrowem. Były trzeci tenisista świata podtrzymał tym samym znakomity bilans meczów z naszym rodakiem.

Bułgar jest prawdziwą zmorą Wrocławianina. Hurkacz nie wygrał żadnego z dotychczasowych pięciu meczów pomiędzy nimi. Bardzo często pojedynki stały na bardzo wyrównanym poziomie, jak choćby ich ostatnia konfrontacja w Miami. Jednakże Polak i Bułgar ani razu nie spotkali się wcześniej w turnieju wielkoszlemowym. Oznaczało to, że po raz pierwszy spotkali się w rywalizacji do trzech wygranych setów.

W początkowych gemach lepiej spisywał się Hurkacz. Tenisista rozstawiony z „ósemką” wypracował sobie nawet break pointy na 2:1. Nie zostały one jednak wykorzystane. Następnie panowie bez problemów wygrywali własne gemy serwisowe. Zmieniło się to przy 5:5, gdy w obliczu kolejnych piłek na przełamanie stanął nasz rodak. Ten moment był prawdopodobnie kluczowy dla losów partii. Hurkacz prowadził 40-0, a mimo to Dimitrow zaciekle bronił się. Na długo zostanie zapamiętana akcja przy 40-15. Bułgar zagrał loba, którego Hurkacz ocenił jako autowego. Polak odsunął się, a piłka jednak wpadła w kort. Hurkacz próbował podtrzymać akcję, lecz nie mógł tego zrobić z utrudnionej pozycji. Półfinalista Wimbledonu 2021 zaprzepaścił wszystkie szanse w jedenastym gemie. Ostatecznie doszło do tie-breaka. W nim Dimitrow popisywał się sprytem. Z cierpliwością zagrywał slajsowane uderzenia, które sprawiały spory problem Polakowi. Ponadto Dimitrow wabił Wrocławianina do siatki, następnie go mijając. Dzięki temu wygrał minimalnie dogrywkę i wyszedł na prowadzenie w meczu.

W trakcie ostatnich punktów pierwszej partii Hurkacz był wyraźnie sfrustrowany i poirytowany. Reprezentant Bułgarii chciał wykorzystać to na początku drugiego seta. Był bliski przełamania Polaka, lecz Hubert obronił dwa break pointy. Następnie oglądaliśmy kolejną w meczu szansę na przełamanie dla Polaka. Górą przy break poincie ponownie okazał się jednak Dimitrow. Tenisista znad Odry miał moment kryzysu w siódmym gemie. Hurkacz nie mógł liczyć na serwis, przez co musiał wychodzić ze stanu 0-40. Już pierwszy break point został zamieniony w przełamanie przez Dimitrowa. Później reprezentant Polski nawiązywał walkę z rywalem w gemach przy returnie i był bliski odrobienia straty. Przy kluczowych punktach Bułgar zamieniał się jednak w tenisową ścianę. Przebijał każde uderzenie i odwracał losy wymian. W efekcie Hurkacz nie zdołał odebrać rywalowi serwisu i przegrał kolejnego seta. Hubert był pod ścianą – aby wygrać mecz, musiał wyjść ze stanu 0-2 z fenomenalnie dysponowanym „Griszą”.

Na początku trzeciej partii Hubert wyraźnie dawał znaki, że zmaga się z problemem fizycznym. Reprezentantowi naszego kraju po akcjach towarzyszył grymas bólu. Dimitrow przycisnął w trzecim gemie. Początkowo Hurkacz bronił się przed przełamaniem dzięki serwisowi, lecz przy drugim break poincie po grze na przewagi Bułgar zagrał nieczyste uderzenie, po którym piłka minęła będącego w połowie kortu Polaka i wylądowała w korcie. Dimitrow stopniowo coraz lepiej spisywał się na tle Huberta. Dopisywało mu również szęście – dwa razy po kontakcie z taśmą piłka szczęśliwie nie wyleciała na aut. Z kolei Polak przeplatał dobre uderzenia z tymi zepsutymi. 27-latek z Wrocławia musiał bronić się przed stratą dwóch przełamań.

Hurkaczowi udało się wyjść z sytuacji, w której powrót do meczu wydawał się nierealny. Co więcej, w następnym gemie to on po raz pierwszy w niedzielnym spotkaniu to on przełamał Dimitrowa. Trzy wygrane gemy z rzędu od 1:3 wyraźnie uskrzydliły Huberta i dały mu nadzieję na odwrócenie losów meczu. Po ósmym gemie na korcie pojawił się fizjoterapeuta. Interwencja byłą spowodowana jedną z akcji, a trakcie której Dimitrow rzucił się na kort. Można było zauważyć ślady krwi na jego nadgarstku oraz policzku.

Następnie doszło do niecodziennej sytuacji. Hurkacz podczas przerwy zapytał Dimitrowa o… chęć zmienienia prowadzącej spotkanie. Było to spowodowane błędem (zdaniem Polaka) sędziny głównej w poprzednim gemie. Do tego jednak nie doszło, a o losach partii rozstrzygnął tie-break. W dogrywce reprezentant Polski szybko pozwolił rywalowi na wyjście na prowadzenie 4-0. Dimitrow pilnował przewagi dwóch mini-przełamań, nie oddając jej do końca. Tym samym mecz zakończył się po niecałych trzech godzinach gry.

Choć wynik spotkania to 3-0 w setach, przewaga Dimitrowa przed dłuższy czas nie była aż tak widoczna. Hurkaczowi brakowało jednak skuteczności w kluczowych momentach. W nich natomiast Bułgar był bezbłędny. Nasz rodak nie wykorzystał momentu lepszej dyspozycji od rywala w trzecim secie, a także brakowało mu skuteczności w tie-breakach. Wrocławianin wciąż nie znalazł sposobu na 33-latka. Dimitrow idzie przez turniej w Paryżu jak burza – w dotychczasowych czterech meczach stracił zaledwie jednego seta. O półfinał zagra z Jannikiem Sinnerem lub Corentinem Moutet.


Wyniki

Czwarta runda singla:

Grigor Dimitrow (Bułgaria, 10) – Hubert Hurkacz (Polska, 8) 7:6(5), 6:6, 7:6(3)

 

ITF. Kaśnikowski z tytułem, pierwszy finał Ewald w tym sezonie

/ Marek Golba , źródło: własne, foto: Invest in Szczecin

Maks Kaśnikowski pokonał Brytyjczyka Jay’a Clarke’a 6:2, 6:2 w finale turnieju ITF M25 w Kiseljaku i zdobył czwarty tytuł rangi ITF w karierze. Natomiast o tytuł w chorwackim Bol walczyła Weronika Ewald.

W bośniackim Kiseljaku o tytuł zmierzyli się Maks Kaśnikowski oraz Jay Clarke, były 153. tenisista rankingu ATP. Jednak od początku było widać, że to Polak jest w wyższej formie. Przełamał Brytyjczyka już w trzecim gemie, a później tylko powiększał przewagę nad rywalem. 20-latek z Warszawy wygrał pierwszego seta 6:2.

W drugiej partii scenariusz był dość podobny. Od stanu 1:2 nasz reprezentant wygrał pięć gemów z rzędu, a zwycięstwo przypieczętował asem serwisowym. Po tytule w Bośni Kaśnikowski przeniesie się do Niemiec, aby wziąć udział w turnieju ATP Challenger 100 w Heilbronn.

W decydującym o tytule meczu wystąpiła również Weronika Ewald. Młoda Polka uległa dzisiaj Niemce Sinie Herrmann 5:7, 4:6. Polka serwowała po zwycięstwo w secie przy stanie 5:3, ale od tego momentu przegrała cztery kolejne gemy.

Druga odsłona także nie układała się po myśli Ewald, która miała problem z utrzymywaniem gemów serwisowych i w rezultacie przegrywała 5:2 z podwójnym przełamaniem. Polka wprawdzie zdołała odrobić straty na 5:4, ale ostatecznie musiała uznać wyższość wyżej sklasyfikowanej Niemki.

Dla 18-latki był to drugi finał ITF w karierze. W grudniu ubiegłego roku zwyciężyła w Szarm el-Szejk. Dobry start w Chorwacji pozwoli Polce zaliczyć spory awans w rankingu WTA. W następnym notowaniu znajdzie się w siódmej setce.


Wyniki

ITF M25 Kiseljak, finał singla:

Maks Kaśnikowski (Polska, 1) – Jay Clarke (Wielka Brytania, 4) – 6:2, 6:2

ITF W15 Bol, finał singla:

Sina Herrmann (Niemcy, 3) – Weronika Ewald (Polska, 6) – 7:5, 6:4

Roland Garros. Mistrzowie wkroczyli do gry

/ Anna Niemiec , źródło: własne , foto: AFP

Jan Zieliński i Su-Wei Hsieh udanie rozpoczęli rywalizację w turnieju gry mieszanej. Triumfatorzy tegorocznego Australian Open w dwóch setach pokonali groźną parę Katerinę Siniakovą i Tomasza Machacza.

Polak i Tajwanka dobrze rozpoczęli spotkanie i już w pierwszym gemie odebrali podanie rywalom. W tej części meczu mistrzowie z Melbourne ani raz nie musieli nawet bronić sie przed stratą serwisu, a sami przełamali rywali jeszcze raz w siódmym gemie i pewnie objęli prowadzenie w meczu.

Druga partia była dużo bardziej wyrównana. Co prawda Zieliński i Hsieh objęli w niej prowadzenie 3:0 z podwójnym „breakiem”, ale rywale nie zamierzali się poddawać i odrobili straty. Od stanu 3:3 gra toczyła się już zgodnie z regułą własnego serwisu. Do rozstrzygnięcia konieczny okazał się tie-break. W tej dodatkowej rozgrywce para polsko-tajwańska odskoczyła na prowadzenie 3-0 i 4-1 i już do końca nie pozwoliła się dogonić. Po 67 minutach gry Zieliński i Hsieh wykorzystali pierwszą piłkę meczową i mogli cieszyć się z wygranej.

W niedzielę Polak i Tajwanka wygrali wspólnie szósty mecz z rzędu. Kolejnymi rywalami pary rozstawione z numerem 7 będą Ludmiła Samsonowa i Andrea Vavassori.


Wyniki

Pierwsza runda miksta

S-W. Hsieh, J. Zieliński (Tajwan, Polska, 7) – K. Siniakova, T. Machacz (Czechy) 6:2, 7:6(3)

Roland Garros. Faworytki meldują się w ćwierćfinale

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Marketa Vondrousova będzie ćwierćfinałową rywalką Igi Świątek. Drugą parę ćwierćfinałową w górnej połówce turniejowej drabinki tworzą Coco Gauff oraz Ons Jabeur.

Singlowa rywalizacja pań wchodzi w decydującą fazę. Ósmego dnia rywalizacji poznaliśmy dwie pierwsze pary ćwierćfinałowe. Pierwszą tenisistką, która zameldowała się w 1/4 finału jest Iga Świątek, która w trwającym niespełna trzy kwadranse spotkaniu nie straciła nawet gema i wygrała osiemnasty mecz z rzędu na paryskich kortach.

Ćwierćfinałową rywalką Polki będzie Marketa Vondrousova. Czeszka w rozgrywanym równolegle meczu uporała się w dwóch setach z Olgą Danilović. Chociaż to Chorwatka lepiej rozpoczęła mecz. Prowadziła w pierwszym secie 4:1, aby przegrać kolejne pięć gemów, a w efekcie seta. W drugiej odsłonie to zawodniczka zza naszej południowej granicy dyktowała warunki na korcie i pewnie zapewniła sobie miejsce w ćwierćfinale.

O drugiej miejsce w 1/2 finału w górnej połówce drabinki powalczą Coco Gauff oraz Ons Jabeur. Rywalką Amerykanki była Elisabetta Cocciaretto, która rywalizując o ćwierćfinał, poprawiła swój najlepszy paryski wynik sprzed roku, gdy zatrzymała się na 1/16 finału. W niedzielnym meczu czwartej rundy Włoszka nie miała większych szans z młodszą rywalką.

Amerykanka wygrała pięć gemów z rzędu i prowadziła już 5:0, gdy swe podanie zdołała w końcu wygrać Cociaretto, ale nim panie udały się na zmianę stron, doszło do zamknięcia partii otwarcia. W drugim secie zawodniczka z Ankony wygrała dwa gemy, ale nie zdołała odwrócić losów spotkania i to Gauff dołączyła do Świątek oraz Vondrousovej.

Rywalką ćwierćfinałową tenisistki z Atlanty będzie Ons Jabeur. Tunezyjka w ostatnim niedzielnym meczu czwartej rundy pań spotkała się z Clarą Tauson. Debiutująca na tym etapie wielkoszlemowej rywalizacji Dunka postawiła tenisistce z Afryki niezwykle trudne warunki. W partii otwarcia kluczowym okazał się trzecim gem, którego wygrała odbierająca serwis turniejowa „ósemka”.

Drugi set rozpoczął się od wygranego gema Jabeur, przy podaniu Tauson. Dunka prowadziła nawet 2:1, aby przegrać trzy kolejne gemy. Więcej przełamań w tym meczu już nie mieliśmy i ostatecznie to ćwierćfinalistka sprzed roku ponownie powalczy o awans do półfinału.


Wyniki

Czwarta runda:

Coco Gauff (USA, 3) – Elisabetta Cocciarettto (Włochy) 6:1, 6:2

Marketa Vondrousova (Czechy, 5) – Olga Danilović (Chorwacja) 6:4, 6:2

Ons Jabeur (Tunezja, 8) – Clara Tauson (Dania) 6:4, 6:4

Roland Garros. Magda Linette oraz Katarzyna Kawa pożegnały się z rywalizacją deblową

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: Peter Figura

Magda Linette u boku Bernardy Pery oraz Katarzyna Kawa razem z Nao Hibino zakończyły na drugiej rundzie występ w rywalizacji deblowej podczas tegorocznej edycji Roland Garros. Tym zmagania w grze podwójnej pań toczą się już bez reprezentantek Polski. 

Cztery Biało-czerwone znalazły się w drabince turnieju deblowego podczas drugiej w sezonie lewie Wielkiego Szlema. Magdalena Fręch oraz oraz Katarzyna Piter ze swymi deblowymi partnerkami przegrały już mecze otwarcia.

Do drugiej rundy awansowały z kolei Magda Linette oraz Katarzyna Kawa. Poznanianka oraz partnerująca jej Bernarda Pera to półfinalistki Roland Garros 2021. Jednak w tym roku Polka i Amerykanka nie powtórzą wyniku sprzed trzech lat. Wszystko za sprawą porażki w meczu drugiej rundy z włoskim duetem – Sara Errani, Jasmie Paolini.

Turniejowe „jedenastki” jako pierwsze przełamały serwis „naszego” duetu, aby pozwolić Linette i Perze na doprowadzenie do wyrównania 2:2. Druga strata podania przez półfinalistki z 2021 roku też nie było skuteczne, bo Polka i Amerykanka znów wyrównały. Jednak od stanu 4:4 przegrały dwa kolejne gemy i oddaliły się od awansu.

Drugiego seta rozpoczęły „nasze” tenisistki, która prowadziły nawet 4:1. Włoszki zdołały doprowadzić do wyrównania, a ponieważ kolejne gemy zapisywały na swe konto serwujące, panie musiały rozegrać trzynastego gema. Tego lepiej zaczęły Linette i Pera, która wyszły na prowadzenie 4-1. Ostatecznie końcówka należała do zawodniczek z południa Europy, które za trzecią szansą zakończyły spotkanie.

Zdecydowanie mniejszy opór przeciwniczkom postawiły Katarzyna Kawa i Nao Hibino. Co prawda tym, które jako pierwsze przełamały serwis przeciwniczek były Polka i Japonka. Jednak rywalki odrobiły stratę i na tablicy wyników pojawił się rezultat 4:4. Od tego momentu gemy na swe konto zapisywały tylko Andriejewa oraz Zwonariowa i to one awansowały do kolejnego etapu turniejowej rywalizacji.


Wyniki

Druga runda:

S. Errani, J. Paolini (Włochy, Włochy, 11) – M. Linette, B. Pera (Polska, USA) 6:4, 7:6(7)

M. Andriejewa, W. Zwonariowa – K. Kawa, N. Hibino (Polska, Japonia, Alt)6:4, 6:0

Roland Garros. Tsitsipas i Alcaraz pierwszymi ćwierćfinalistami

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Rywalizacja na kortach imienia Rolanda Garrosa wchodzi w drugi tydzień. W niedzielę tenisiści z dołu drabinki turniejowej rozpoczęli czwartą rundę imprezy. Jako pierwsi w ćwierćfinale zameldowali się Stefanos Tsitsipas i Carlos Alcaraz.

Reprezentant Grecji zmierzył się na korcie imienia Suzanne Lenglen z Matteo Arnaldim. Włoch to jeden z dwóch nierozstawionych graczy, którym udało się awansować do czwartej rundy. Zrobił to eliminując rozstawionego z „szóstką” Andreja Rublowa. Jego kolejnym rywalem był Tsitsipas, który w Paryżu spisuje się znakomicie. Finalista tego turnieju z 2021 roku w trzech poprzednich rundach stracił zaledwie jednego seta i był faworytem starcia z tenisistą z Półwyspu Apenińskiego.

Pierwszy set wprowadził oglądających w zdziwienie. Arnaldi już na początku musiał bronić break pointów, czego dokonał. Po chwili to jednak 23-latek przełamał rywala na 3:1. Tsitsipas miał problemy z odpowiednią koncentracją, przez co nie grał na sto procent możliwości. Ryzyko, które podejmował w uderzeniach, często nie przynosiło efektów. Stojącemu po drugiej stronie siatki Arnaldiemu wychodziło natomiast niemal wszystko. Reprezentant Włoch był wyraźnie „na fali”, często czyścił linię posyłanymi piłkami. Okres znakomitej gry skutkował kolejnym obronieniem się przed stratą serwisu i wygraniem otwierającej partii.

Od początku drugiej odsłony meczu Arnaldi kontynuował dobrą grę. Tenisista z czwartej dziesiątki rankingu ATP zdołał po raz drugi w meczu przełamać Tistsipasa. Włoch pewnie szedł po zwycięstwo w secie. W dziewiątym gemie reprezentant Grecji musiał bronić trzech piłek setowych przy własnym serwisie. Tenisista rozstawiony z „dziewiątką” wyszedł jednak z opresji. Niewykorzystane szanse wyraźnie pozostały w pamięci Arnaldiego. W kolejnym gemie gracz z Italii nie wykorzystał kolejnego setbola, po czym dał się przełamać. Zwycięzca pierwszej partii stracił przewagę, lecz nie spowodowało to spadku poziomu jego gry. Set rozstrzygnął się dopiero w tie-breaku. Dogrywka byłą pełna popisowych zagrań po obu stronach siatki. Tsitsipas wyraźnie odnalazł rytm w końcówce drugiej partii. Grał coraz lepiej, co pozwoliło mu na serię czterech punktów wygranych z rzędu w tie-breaku. Grek wyrównał dzięki temu stan rywalizacji i nie pozwolił przeciwnikowi uciec na przewagę dwóch setów.

Dogrywka drugiej partii była momentem zwrotnym całego spotkania. Po niej Tsitsipas utrzymywał bardzo dobry poziom gry, z kolei Arnaldi wyraźnie spuścił z tonu. Zarówno trzecia, jak i czwarta partia rozpoczynały się podwójnym przełamaniem na korzyść Greka. Włoch nie mógł natomiast zbliżyć się do rywala, o czym świadczy choćby brak piłek na przełamanie do końca meczu. Reprezentant Grecji nie miał więc problemów z zapisaniem kolejnych setów na swoje konto. Tenisista z kraju ze stolicą w Atenach zakończył spotkanie po trzech godzinach i kwadransie gry.

O ile dwie ostatnie odsłony spotkania Tsitsipasa z Arnaldim okazały się jednostronne, początkowo tenisiści zafundowali nam wysoką temperaturę meczu, szczególnie w drugiej partii. Rozgrywany na korcie centralnym mecz Carlosa Alcaraza z Felixem Auger-Aliassime był natomiast spokojniejszy. Trzeci najwyżej rozstawiony uczestnik imprezy rozpoczął od utraty serwisu, lecz po chwili przełamał powrotnie Kanadyjczyka. Później panowie szli gem za gem. Nie brakowało widowiskowych akcji, które podrywały z krzesełek publikę zgromadzoną na trybunach.

Gdy jednak set wszedł w decydującą fazę, tenisista z Ameryki Północnej zanotował chwilowy kryzys. Jego efektem było prowadzenie Alcaraza 40-0 w gemie serwisowym Augera-Aliassime. Choć gracz z 21. miejsca w rankingu ATP obronił trzy break pointy i odrobił stratę, w grze na przewagi lepszy okazał się Hiszpan. Alcaraz poparł przełamanie wygranym gemem serwisowym, co zakończyło pierwszą partię.

Mogło wydawać się, że po tym co zobaczyliśmy w otwierającym secie, reprezentant Kanady będzie dłużej w stanie walczyć z przeciwnikiem. Jednakże w drugim secie dały znać o sobie problemy zdrowotne Augera-Aliassime. Po stracie serwisu na 2:3 tenisista zza Oceanu Atlantyckiego poprosił o przerwę medyczną. Interwencja fizjoterapeuty dotyczyła dolnej części pleców. Po powrocie na kort 23-latek wypracował trzy break pointy powrotne, których jednak nie wykorzystał. Jak się później okazało, były to dla niego ostatnie piłki na przełamanie w całym meczu. Alcaraz przełamał później po raz kolejny, wychodząc na 2-0 w setach.

Można powiedzieć, że w trzeciej partii oglądaliśmy już tylko jednego tenisistę. W grze Augera-Aliassime brakowało skuteczności. Kanadyjczyk zaczął popełniać wiele błędów, w tym serwisowych. Alcaraz oddał rywalowi zaledwie jednego gema i w bardzo pewnym stylu przypieczętował awans do ćwierćfinału. W meczu najlepszej ósemki imprezy jego rywalem będzie Tsitsipas – czeka nas więc rewanż za ubiegłoroczną edycję turnieju z Paryżu.


Wyniki

Czwarta runda singla:

Carlos Alcaraz (Hispzania, 3) – Felix Auger-Aliassime (Kanada, 21) 6:3, 6:3, 6:1

Stefanos Tsitsipas (Grecja, 9) – Matteo Arnaldi (Włochy) 3:6, 7:6(4), 6:2, 6:2

Roland Garros. Jan Zieliński i Hugo Nys sprostali trudnemu zadaniu i awansowali do trzeciej rundy

/ Julia Florkowska , źródło: własne, foto: Peter Figura

Jan Zieliński i Hugo Nys powtórzyli swój wynik z 2022 roku, awansując do trzeciej rundy turnieju Roland Garros. Pokonali amerykański duet w trzysetowej walce, wygrywając 2:6, 4:6, 7:5.

Po deszczowej sobocie i ciągłym przekładaniu meczu, naszej parze w końcu udało się rozegrać swoje spotkanie. Rywale z Ameryki okazali się niełatwymi przeciwnikami, ale Jan i Hugo wyszli z opresji obronną ręką i to oni okazali się lepsi w niedzielnym starciu.

Spotkanie lepiej rozpoczęli rywale zza oceanu, prezentując mocny serwis. Pierwszą szansę na przełamanie mieli Zieliński i Nys. Niestety, minimalny out za linię sprawił, że nie udało im się wykorzystać break-pointa. Jednak po chwili ponownie odzyskali przewagę, a po mocnym uderzeniu Polaka przełamali rywali.

Chwilę później rywale szybko wyrównali. Następnie momentalnie odskoczyli naszej parze i wyszli na prowadzenie 5:2. Wkrótce po raz kolejny przełamali Amerykanie i pierwszy set powędrował na ich konto.

Drugi set przyniósł pierwsze przełamanie na korzyść przeciwników, którzy już na początku prowadzili 3:1. Naszej parze skrzydeł dodać próbowali nieliczni polscy kibice. Udało się, bo już po kilku minutach Zieliński i Nys dogonili rywali i wyrównali wynik na 4:4. Polak i Monakijczyk odwrócili losy spotkania i mogli kontynuować walkę o awans do kolejnej rundy w trzecim secie.

Trzecia partia nie rozpoczęła się dobrze dla polsko-monakijskiej pary. Rywale szybko wyszli na pewne prowadzenie, zdobywając pierwsze trzy punkty. Zieliński i Nys zaciekle walczyli o każdy punkt, jednak Amerykanie nie dawali im żadnych szans. Nieoczekiwanie nastąpił zwrot akcji – Polak i Monakijczyk wyrównali stan meczu na 5:5. Następnie, w kluczowym momencie, Zieliński i Nys przełamali rywali i serwowali po zwycięstwo w meczu.

Trudny gem zapisali na swoim koncie i zwyciężyli w całym meczu 2:6, 6:4, 7:5. W kolejnej rundzie polsko-monakijski duet zmierzy się z turniejową “jedynką” M. Granollersem i H. Zeballosem.

Jan Zieliński powalczy także w grze mieszanej

Jan powalczy również w mikście z liderką WTA w grze podwójnej – Su-wei Hsieh. Mistrzowie Australian Open z 2024 roku zmierzą się jeszcze dziś z czeską parą Kateriną Siniakovą i Tomasem Machaczem. Początek spotkania planowany jest około godziny 17.00.


Wyniki

Druga runda gry podwójnej mężczyzn:

J. Zieliński, H. Nys (Polska, Monako, 15) – C. Eubanks, E. King (USA) 2:6, 6:4 7:5