Mediolan. Maks Kaśnikowski poza turniejem

/ Julia Florkowska , źródło: własne, foto: Invest in Szczecin

Po dniu oczekiwania na mecz i deszczowej aurze Polak wreszcie mógł rozegrać swoje pierwsze spotkanie we włoskim turnieju. Niestety, po zaciętej walce, Nicolas Alvarez Varona pokonał Maksa Kaśnikowskiego w challengerze rangi 75 w Mediolanie.

Nicolas Alvarez Varona walczy o powrót do formy

Polak nie bez powodu był faworytem spotkania z Nicolasem Alvarezem Varoną. Polak imponuje formą od dłuższego czasu, a w minioną sobotę sięgnął po tytuł w Poznaniu i osiągnął „życiówkę” w rankingu. Należy jednak wziąć pod uwagę, że Kaśnikowski ma za sobą intensywny okres gry, co mogło mieć wpływ na jego dyspozycję w dzisiejszym meczu. Hiszpan natomiast wciąż zmaga się z konsekwencjami licznych kontuzji. W czerwcu podczas turnieju Challenger w Blois musiał skreczować z powodu skurczów mięśni. To już trzeci raz w tym półroczu, gdy Alvarez Varona nie ukończył meczu. Wcześniej często przegrywał w pierwszych rundach. O swoich problemach zdrowotnych tenisista informował m.in. w mediach społecznościowych, wspominając m.in. o konieczności operacji stopy w 2023 roku.

Hiszpan triumfuje w zaciętej walce

Już na starcie Hiszpan miał problem z utrzymaniem serwisu. Popełniał liczne błędy i Kaśnikowski miał już jeden gem w kieszeni. Później Polak popełnił błędy przy stanie 0-40, tracąc gema. Za chwilę mecz obaj zawodnicy zaczynali z punktu startowego, mając po jednym gemie na koncie. Następnie mecz toczył się bez zaskoczeń gem po gemie. 23-latek umiejętnie wykorzystywał skróty, ale Kaśnikowski również potrafił na nie odpowiedzieć i sam wymuszał na Hiszpanie granie przy siatce. Nicolas równie chętnie wychodził bliżej środka kortu i zacięcie bronił każdej swojej piłki. Chwilę później hiszpański zawodnik skutecznie przełamał przy stanie 5:3 Następnie do akcji wkroczył Maks, wygrywając gema przeciwnika i próbując odwrócić losy pierwszego seta. Piłka jednak nie lądowała tam, gdzie chciałby Polak, co w rezultacie doprowadziło do zwycięstwa Hiszpana w pierwszej części spotkania.

Drugą partię Hiszpan zaczął od podwójnego błędu serwisowego. Błędy przeciwnika wykorzystał Polak i już na początku był jeden gem do przodu. Po raz kolejny zawodził serwis Nicolasa, który z trudem utrzymywał swoje podanie. Pierwszą szansę na przełamanie miał Maks, lecz niestety nie udało się jej wykorzystać. Później Kaśnikowski częściej się mylił, a hiszpański zawodnik skutecznie to wykorzystywał. Wkrótce Nicolas prowadził 4:2. Polak wywalczył przewagę i próbował dogonić rywala, lecz chwilę później sam miał problemy z serwisem. Hiszpan wywalczył break-pointa i zapewnił sobie bezpieczną przewagę 5:3. Polak walecznie próbował zmienić przebieg spotkania i miał 40-15 przy serwisie Varony. Chwilę później Maks Kaśnikowski przełamał przeciwnika i wyrównał wynik na 5:5.

Do wyłonienia zwycięzcy drugiego seta potrzebny był tie-break. Hiszpan szybko wyszedł na prowadzenie 5-1, ale Maks doskonale powrócił, doganiając przeciwnika na 5-6. Hiszpan miał na rakiecie cały mecz, ale dopiero za trzecim razem wykorzystał meczbola. W kluczowym momencie return Maksa wylądował tuż za linią końcową. W drugiej rundzie hiszpański zawodnik zmierzy się z Litwinem Viliusem Gaubasem.


Wyniki

Pierwsza runda gry pojedynczej: 

Nicolas Alvarez Varona (Hiszpania, PR) Maks Kaśnikowski (Polska, 4) 6:4, 7:6(5)

Eastbourne. Muchowa lepsza od Linette

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Ćwierćfinał turnieju WTA 250 w Eastbourne nie dla Magdy Linette. Polka przegrała w środowym meczu drugiej rundy z powracającą do gry po operacji Karoliną Muchową.

Czeszka znalazła się w tej fazie imprezy po tym, jak jej wcześniejsza rywalka skreczowała na początku meczu pierwszej rundy. Za Poznanianką był natomiast wymagający pojedynek zakończony zwycięstwem nad rozstawioną z „ósemką” Anastazją Pawluczenkową. Linette i Muchowa spotykały się w przeszłości trzykrotnie. Reprezentantka naszego kraju wygrała tylko ich pierwsze starcie w 2019 roku. W środę panie po raz pierwszy zagrały ze sobą na nawierzchni trawiastej.

Tenisistka urodzona w Ołomuńcu od początku imponowała dyspozycją. Czeszka przełamała Polkę już w pierwszym gemie. Później Linette bezskutecznie próbowała odrabiać stratę. W grze naszej rodaczki zabrakło natomiast skuteczności przy break pointach. Półfinalistka ubiegłorocznego Australian Open miała cztery szanse na przełamanie rywalki w pierwszym secie, lecz nie wykorzystała żadnej z nich. Słabsza dyspozycja serwisowa w dziewiątym gemie spowodowała natomiast, że Linette musiała bronić aż trzech piłek setowych. Reprezentantka Polski wyszła wtedy ze stanu 0-40 i uratowała się przed wczesnym zakończeniem partii, lecz w następnym gemie jej rywalka nie miała problemów z zamknięciem seta przy własnym podaniu.

Druga odsłona meczu trwała dłużej niż poprzednia, choć wynik wskazuje na jednostronny przebieg. Stało się tak m.in. za przyczyną pierwszego gema, w którym rozegrano aż 21 punktów. Linette długo broniła się przed szybką utratą serwisu, lecz przy czwartym break poincie to tenisistka zza naszej południowo-zachodniej granicy okazałą się skuteczniejsza. Muchowa poszła za ciosem, przełamując po chwili po raz kolejny i wychodząc na prowadzenie 4:0. Taka strata wydawała się bardzo trudna do odrobienia przez Polkę. Naszą rodaczkę było stać na wygranie tylko jednego gema. Z kolei świetnie grająca Muchowa zdołała (w widowiskowym stylu) odebrać serwis Linette po raz trzeci w secie, co zakończyło mecz.

Trzeba przyznać, że reprezentantka Czech rozegrała znakomite spotkanie. Muchowa udowodniła, że w znakomitym stylu wraca do rywalizacji po operacji. Finalistka ubiegłorocznego Roland Garros awansowała do najlepszej ósemki turnieju w Eastbourne. Jej ćwierćfinałową rywalką będzie rozstawiona z „czwórką” Madison Keys.

 


Wyniki

Druga runda singla:

Karolina Muchowa (Czechy) – Magda Linette (Polska) 6:4, 6:1

Dżoković o tym, czy wystąpi na Wimbledonie

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.ubitennis.net/, własne, foto: AFP

Novak Dżoković musiał wycofać się z Rolanda Garrosa z powodu kłopotów z kolanem. Serb ma już za sobą operację kontuzjowanej kończyny i rozpoczął treningi na trawie. Zawodnik wciąż nie wie, czy weźmie udział w Wimbledonie, ale odbył spotkanie z mediami, podczas którego sporo mówił o swoich planach na najbliższe dni.

Okazją do rozmowy z Dżokoviciem była gierka treningowa, którą mistrz z Bałkanów przeprowadził z Federico Corią. Po sparingu wypowiedzi doświadczonego tenisisty zebrała hiszpańska agencja informacyjna EFE. 37-latek zaczął od oceny swojego obecnego stanu i stwierdził:

Moim planem jest próba występu na Wimbledonie i właśnie go realizuję. Przyjechałem wcześniej, by przekonać się, jak się sprawy mają. Nie mogę podać wam szczegółów na temat stanu mojego kolana, ale sądzę, że idę w dobrym kierunku. Rehabilitacja przebiega właściwie, widzimy poprawę z dnia na dzień. Daje mi to nadzieję i chęć do walki. Wciąż mam jeszcze tydzień, to sporo czasu. Zrobię, co trzeba, by być pewnym swojej dyspozycji jeszcze przed losowaniem.

– Nie jestem tu po to, by przejść kilka rund. Zagram tylko wtedy, gdy będę się czuł komfortowo. Zamierzam codziennie monitorować moje odczucia, by wiedzieć, czy mogę pokazać mój najwyższy poziom. Jeśli nie, zostawię tę okazję komuś innemu. Wystąpię tylko, jeśli dostrzegę szansę na naprawdę dobry wynik i walkę o tytuł. Jeszcze nie zmuszam się do przekraczania moich limitów, ale mam nadzieję je sprawdzić w najbliższych dniach. Wszystko dzieje się za zgodą lekarzy.

Nie myślę o zakończeniu kariery. To nie będzie mój ostatni Wimbledon. Ten rok będzie jednak inny z powodu tej kontuzji. To pech, ale taki jest sport. Wcześniej nie miałem takiego urazu, ale – razem z moim teamem – staramy się dobrze zarządzać tą sytuacją. Poświęciłem na ćwiczenia naprawdę dużo czasu. Pewnie byłem aktywniejszy, niż wtedy, gdy jestem zdrowy – podkreślił Serb.

W 2023 roku Novak Dżoković dotarł do finału Wimbledonu. W meczu o tytuł pokonał go Carlos Alcaraz.