Tokio. Ben Shelton nie obroni tytułu!

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Na kortach imponującej Ariake Coliseum tenisiści walczyli dziś o najlepszą czwórkę turnieju singlowego. Japońscy kibice najbardziej liczyli na kolejny występ swojego najlepszego od lat tenisisty. Mowa oczywiście o Keiu Nishikorim, który wygrał tę imprezę dwukrotnie.

Czech lepszy w starciu młodzieży

Jako pierwszy w półfinale zameldował się Tomasz Machacz. 23-letni Czech, który jak na razie gra lepiej w deblu niż w singlu pokonał innego młodego tenisistę, Alexa Michelsena. 20-letni Amerykanin przebijał się tutaj przez kwalifikacje i po prostu zbrakło mu sił. W pierwszym secie panowie przełamali się wzajemnie już na początku partii. Od tego momentu obaj skutecznie pilnowali swoich podań, co doprowadziło do tie-breaka. W nim Czech oddał rywalowi zaledwie dwa punkty.

W drugim secie Michelsen, który w Tokio gra również debla nie pokazał na korcie zbyt wiele. Machacz przełamał Michelsena i tej przewagi nie oddał już do końca. Czech miał więcej szans na powiększenie prowadzenia, ale Alex zdołał się obronić. Na więcej jednak nie było go stać. Tomasz błyskawicznie wyszedł na 40:0 przy swoim podaniu i po chwili wykorzystał pierwszą piłkę meczową. Było to dla niego drugie zwycięstwo nad tym rywalem.

Waleczne serce Keia

Dzielnie walczył ulubieniec publiczności, Kei Nishikori. 34-letni Japończyk wygrał turniej w 2012 i 2014 roku. W obu przypadkach pokonał w finale słynnego Kanadyjczyka Milosa Raonica. Tym razem nie był faworytem starcia z Holgerem Rune. W pierwszym secie Nishikori szybko przełamał młodszego rywala i tę przewagę utrzymał już do końca, wygrywając partię.

Już w pierwszym gemie drugiej partii Japończyk miał break pointy, ale ich nie wykorzystał. Później przełamywał już tylko Duńczyk, co dało mu wygraną w tym secie i wyrównanie w meczu. Nishikori obronił trzy setbole, ale przy czwartym już nie mógł nic zrobić. Największych emocji dostarczył decydujący set. W nim ku radości publiczności zgromadzonej w Ariake Coliseum 5:3 prowadził z przełamaniem ich faworyt. Chwilę później Kei miał piłkę meczową przy podaniu Rune, ale jej nie wykorzystał.

Od tej pory gra Duńczyka się zdecydowanie zmieniła. Rune złapał wiatr w żagle i dwukrotnie przełamał doświadczonego Japończyka, który był coraz bardziej zmęczony. To dało mu cztery wygrane gemy z rzędu i ostatecznie zwycięstwo w secie i meczu. Dla 21-letniego Duńczyka to pierwszy start w Tokio i od razu osiągnął półfinał.

Obrońca tytułu walczy, ale odpada

W ostatnim meczu dziś walczył obrońca tytułu Ben Shelton. Jego rywalem był jeszcze mało znany Arthur Fils. Pierwszą partię zapisał na swoim koncie 24. na świecie Francuz. Shelton miał pewne kłopoty ze swoim serwisem. W dwóch gemach serwisowych Amerykanin obronił się przed przełamaniem, ale w kolejnym ta sztuka już mu się nie powiodła. Ta niewielka przewaga wystarczyła Filsowi do zwycięstwa w tym secie. W drugiej partii podanie obu panów wyraźnie szwankowało. Obaj przełamali się wzajemnie na początku i pod koniec tej partii.

W 12.gemie Ben miał dwie piłki meczowe, ale rywal się obronił. To spowodowało konieczność rozegrania tie-breaka. W nim obrońca tytułu uzyskał na początku przewagę, której już nie oddał do końca. W trzecim secie również byliśmy świadkami dwóch przełamań. O losie tego seta i meczu musiał również zdecydować tie-break. W nim już zdecydowaną przewagę uzyskał Arthur Fils. Francuz oddał obrońcy tytułu zaledwie dwa punkty i po trzech godzinach zameldował się w półfinale.


Wyniki

Ćwierćfinały gry pojedynczej

Holger Rune (Dania,6) – Kei Nishikori (Japonia,WC) 3:6, 6:2, 7:5

Arthur Fils (Francja) – Ben Shelton (Stany Zjednoczone,8) 7:5, 6:7(5), 7:6(2)

Tomasz Machacz (Czechy) – Alex Michelsen (Stany Zjednoczone,Q) 7:6(2), 6:3

Ugo Humbert (Francja) – Jack Draper (Wielka Brytania) 7:5, 2:1 krecz

 

Pekin. Dwusetne zwycięstwo Carlosa Alcaraza

/ Marek Golba , źródło: własne/https://www.tennis.com, foto: AFP

Carlos Alcaraz pokonał w niecałą godzinę Tallona Griekspoora 6:1, 6:2 w drugiej rundzie turnieju ATP 500 w Pekinie. Dla Hiszpana to dwusetne w karierze zwycięstwo w głównym tourze. Dzisiaj zwycięstwa odnieśli również Karen Chaczanow oraz Bu Yunchaokete.

Czterokrotny mistrz wielkoszlemowy był świetnie dysponowany w dzisiejszym spotkaniu. Cztery razy przełamał serwis Griekspoora i nie musiał bronić ani jednego break pointa. Hiszpan awansował do dziewiątego ćwierćfinału w tym sezonie. W wieku 21 lat, 4 miesięcy i 24 dni wygrał dwusetne spotkanie w rozgrywkach ATP. Lepszy wynik od Alcaraza był tylko jego rodak Rafael Nadal, który odniósł tyle samo zwycięstw mając 20 lat i 10 miesięcy. Trzeci tenisista świata wyprzedza Wielką Trójkę w liczbie zwycięstw wielkoszlemowych. W wieku Alcaraza Nadal miał trzy tytuły, Djokovic – jeden, a Federer – ani jednego.

Jutro Hiszpan zagra z Karenem Chaczanowem, który pokonał po dwóch tie-breakach Francisco Cerundolo, wykorzystując szóstą piłkę meczową. Rosjanin odniósł piąte zwycięstwo w tym roku nad Argentyńczykiem i podwyższył bilans na 7-0.

W grze pozostaje jeszcze jeden zawodnik gospodarzy. Startujący z „dziką kartą” Bu Yunchaokete pokonał w dwóch setach Lorenzo Musetti’ego 6:2, 6:4. Chińczyk mógł zakończyć spotkanie wcześniej, ale w drugim secie roztrwonił prowadzenie 4:1 z podwójnym przełamaniem. O awans do drugiego półfinału z rzędu powalczy z lepszym z pary Andriej Rublow – Alejandro Davidovich Fokina. Pojedynek przerwano przy stanie 2:1 dla Rublowa z powodu opadów deszczu.

 


Wyniki

II runda singla:

Carlos Alcaraz (Hiszpania, 2) – Tallon Griekspoor (Holandia) – 6:1, 6:2

Karen Chaczanow (7) – Francisco Cerundolo (Argentyna) – 7:6(4), 7:6(9)

Bu Yunchaokete (Chiny, WC) – Lorenzo Musetti (Włochy, 6) – 6:2, 6:4

Pekin. Faworytki nadal w grze o tytuł

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/wtatennis.com, foto: AFP

Bez większych niespodzianek przebiegały dzisiejsze zmagania na kortach Narodowego Centrum Tenisa w Pekinie. Do kolejnej rundy awansowały wysoko rozstawiona Jessica Pegula, Paula Badosa oraz największa niespodzianka tego turnieju Shuai Zhang.

Amerykanka rywalizowała z solidną, aczkolwiek w tym roku grającą słabiej Weroniką Kudermietową. Nieoczekiwanie w pierwszym secie górą była notowana obecnie na 39.miejscu Rosjanka. Kudermietowa prowadziła już 5:2, ale Pegula zdołała odrobić straty i doprowadzić do tie-breaka. W nim gra toczyła się praktycznie punkt za punkt i ostatecznie po ponad godzinie gry na przewagi wygrała Weronika.

Wyraźnie podrażniona faworytka w dwóch kolejnych setach tenisowo zniszczyła swoją przeciwniczkę. 30-latka oddała rywalce zaledwie trzy gemy, odbierając jej podanie czterokrotnie. Kudermietowa miała swoje szanse na odrobienie części strat, ale doświadczona Amerykanka skutecznie odpierała jej ataki. Ostatecznie 27-letnia moskwianka obroniła dwie piłki meczowe, ale przy trzeciej już ta sztuka jej się nie udała.

Trudny, ale zwycięski pojedynek stoczyła Paula Badosa. Hiszpanka wygrała z Rebeką Szramkową, która ma bardzo udaną końcówkę sezonu. W pierwszym secie Paula wyszła na prowadzenie 4:0, ale Słowaczka zdołała odrobić stratę. W drugim secie Szramkowa miała nawet dwie piłki setowe, ale utytułowana rywalka zdołała się obronić. Rebeka zagrała świetny mecz i gdyby była odrobinę bardziej wypoczęta mógł on się skończyć inaczej.

Piękny sen kontynuuje Shuai Zhang. 35-letnia Chinka zadziwia, odnosząc kolejne zwycięstwa w Pekinie. Zhang przed tym turniejem schodziła z kortu pokonana 24 razy w pierwszej rundzie z rzędu. To absolutny rekord zarówno w tenisie pań, jak i panów. U siebie w ojczyźnie wiekowa zawodniczka przeżywa swoisty renesans formy. Po wyeliminowaniu McCartney Kessler i Emmy Navarro przyszedł czas na solidną Greet Minnen.

W pierwszym secie Belgijka została przełamana dwukrotnie. Minnen obroniła dwie piłki setowe, ale trzeciej już jej się nie udało. Dużo bardziej wyrównany i jednocześnie nerwowy był drugi set. Obie tenisistki miały spore problemy ze swoim podaniem, czego efektem była spora liczba przełamań i niewykorzystanych break pointów. Ostatecznie nerwy jako pierwsza opanowała doświadczona Chinka. Utrzymała swój serwis pomimo trzech break pointów i chwilę później przełamała rywalkę, kończąc spotkanie przy pomocy drugiego meczbola.

Bez większego kłopotu do kolejnej rundy awansowała ubiegłoroczna półfinalistka. Coco Gauff miała drobne problemy z Katie Boulter jedynie w pierwszym secie. Amerykanka prowadziła już w tej partii 5:2, ale Brytyjka zdołała odrobić stratę. O losie seta zadecydowało drugie przełamanie wywalczone przez faworytkę w końcówce seta. W drugiej partii na korcie rządziła Gauff. Boulter została dwukrotnie przełamana i nie potrafiła zagrozić faworytce. Coco wykorzystała drugą piłkę meczową i awansowała do kolejnego tygodnia turnieju.


Wyniki

Trzecia runda gry pojedynczej

Jessica Pegula (Stany Zjednoczone,2) – Weronika Kudermietowa (32) 6:7(9), 6:1, 6:2

Coco Gauff (Stany Zjednoczone,4) – Katie Boulter (Wielka Brytania,26) 7:5, 6:2

Magdalena Fręch (Polska,23) – Diana Shnaider (12) 0:6, 6:3, 6:4

Paula Badosa (Hiszpania,15) – Rebeka Szramkowa (Słowacja,Q) 7:5, 7:5

Julia Starodubcewa (Ukraina,Q) – Elina Awanesjan (Armenia) 6:3, 6:1

Shuai Zhang (Chiny,WC) – Greet Minnen (Belgia) 6:2, 6:3

 

Tokio. Jan Zieliński i Hugo Nys już poza turniejem

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Jan Zieliński i Hugo Nys przegrali z Alexem Michelsenem i Alejandro Tabilo w ćwierćfinale gry podwójnej podczas turnieju w Tokio. Amerykanin i Chilijczyk o finał zagrają z Julianem Cashem i Lloydem Glasspoolem.

Faworytami pojedynku byli Polak i jego partner. Niestety tym razem duet złożony z dwóch solidnych singlistów okazał się minimalnie lepszy. W pierwszym secie Michelsen i Tabilo wywalczyli decydujące przełamanie w końcówce seta. Było to jedyne przełamanie w tym secie. Wisiało ono w powietrzu praktycznie od początku seta, ponieważ Amerykanin i Chilijczyk mieli dwa break pointy we wcześniejszych gemach serwisowych polsko-monakijskiego duetu. Wtedy to się nie udało, ale w 11 gemie już tak. Jak to mówią do trzech razy sztuka.

Drugiego seta wygrali Janek i Hugo. W tej partii swoje szanse na zdobycie przewagi miał duet Zieliński i Nys. W czwartym gemie Michelsen i Tabilo obronili pierwszego breaka, to samo zrobili w ósmym gemie z kolejnym, ale trzeciego już nie byli w stanie obronić. To spowodowało, że o losie meczu musiał zdecydować super tie– break.

Na początku dodatkowej rozgrywki wysoką przewagę (5-2) zbudowali sobie Polak i jego partner. Niestety przeciwnicy wrzucili piąty bieg, wygrali sześć kolejnych punktów i wyszli na prowadzenie 8-5. Zielińskiemu i Nysowi udało się przerwać tę serię i wygrać dwa kolejne punkty. Niestety końcówka należała do przeciwników naszego duetu. Amerykanin i Chilijczyk zdobyli ostatnie dwa punkty i awansowali do kolejnej fazy zawodów.


Wyniki

Ćwierćfinał gry podwójnej

A.Michelsen/A.Tabilo (Stany Zjednoczone/Chile) – J.Zieliński/H.Nys (Polska/Monako,2) 7:5, 3:6, 10-7

Simona Halep wraca na kort. Rumunka wystąpi w Hongkongu

/ Marek Golba , źródło: https://www.gsp.ro, foto: AFP

Simona Halep wraca do gry szybciej niż przewidywano! Była liderka światowego rankingu przyjęła „dziką kartę” i wystąpi w przyszłym tygodniu w turnieju WTA 125 w Hongkongu.

Rumunka przyznała na oficjalnym profilu imprezy, że czuje się dużo lepiej i wystąpi na światowych kortach szybciej niż zakładała. „Dzień dobry wszystkim! Uznałam, że dziś jest dobry dzień, aby podzielić się wspaniałą wiadomością, że wrócę na kort wcześniej niż przewidywano” – dodała wczoraj Halep, która zanotuje pierwszy zawodowy występ od maja.

„Jutro wylatuję do Hongkongu, aby wziąć udział w turnieju WTA 125. Dziękuje organizatorom za dziką kartę i nie mogę się doczekać spotkania z Wami wszystkimi” – przekazała na końcu dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa.

Simona Halep wróciła w marcu tego roku do rywalizacji, po tym jak w jej organiźmie wykryto roksadustat. Wstępnie czteroletnia dyskwalifikacja została skrócona do niespełna dziewięciu miesięcy. W tym czasie Rumunka rozegrała zaledwie dwa pojedynki: w Miami, gdzie przegrała z Paulą Badosą oraz w Paryżu, gdzie nie dokończyła pojedynku z McCartney Kessler. Później nastąpiła dłuższa przerwa spowowodowana kontuzją kolana. W pierwszej rundzie Simona Halep zagra z Ariną Rodionovą, 114. tenisistką świata. Rumunka wystąpi również w Hongkongu pod koniec października w turnieju WTA 250, gdzie otrzymała od organizatorów „dziką kartę”.

 

Pekin. Piękny powrót Polki. Magdalena Fręch w czwartej rundzie!

/ Marek Golba , źródło: własne, foto: AFP

Magdalena Fręch awansowała do czwartej rundy turnieju WTA 1000 w Pekinie po pokonaniu Diany Shnaider 0:6, 6:3, 6:4. To był udany rewanż Polki za tegoroczną porażkę w drugiej rundzie w Toronto. O awans do ćwierćfinału zmierzy się z Zhang Shuai lub z Greet Minnen.

Pierwszy set okazał się być bardzo jednostronny, niestety na niekorzyść naszej zawodniczki. Głównym winowajcą był tutaj serwis. Polka nie wygrała ani jednego punktu przy drugim podaniu i popełniła dwa podwójne błędy. Została zepchnięta do defensywy przez solidnie grającą Shnaider. W efekcie po zaledwie 21 minutach Fręch przegrała set otwarcia 0:6.

Na szczęście dużo lepiej wyglądał drugi set. Rozstawiona z numerem „23” tenisistka poprawiła jakość swojego podania. Doczekała się pierwszego przełamania w trzecim gemie i skutecznie utrzymywała przewagę. Shnaider miała problem z odczytaniem kierunku serwisu Fręch. Dodatkowo w jej grze pojawiło się sporo błędów własnych. Jedyny kryzysowy moment Polki miał miejsce w ósmym gemie, kiedy wróciła ze stanu 0-30 i wygrała pierwszy w tym spotkaniu gem na przewagi. Chwilę później pokusiła się o drugie przełamanie, które zakończyło drugiego seta.

W decydującej odsłonie Shnaider przeplatała krótkie, ofensywne akcje niewymuszonymi błędami. Trudno było jej znaleźć właściwy rytm, kiedy Fręch była w natarciu. Jednak to Rosjanka jako pierwsza doczekała się okazji na przełamanie. Po długim, siódmym gemie i obronie break pointa udało się Polce wrócić na prowadzenie 4:3. Niedługo później sama stała przed szansą odebrania serwisu rywalki. Faworytka wyszła z opresji i podobnie jak Polka, odparła jedną taką okazję. Szesnasta rakieta świata była jednak bezradna w kolejnym gemie serwisowym, kiedy to Magda popisowo rozegrała ostatnie punkty. Gem wygrany bez straty punktu i awans do czwartej rundy China Open stał się faktem.

Seria trwa

Dzisiejsza wygrana jest ważna z kilku powodów. Polka zrewanżowała się Shnaider za porażkę w turnieju WTA 1000 w Toronto i zanotowała najwyższe rankingowe zwycięstwo. Poprzednim takim sukcesem było tegoroczne zwycięstwo nad Ekateriną Alexandrovą w pierwszej rundzie w Dubaju, wówczas 17. zawodniczką rankingu WTA. Magdalena Fręch zanotowała siódme zwycięstwo z rzędu, poprzednio była najlepsza w Guadalajarze. W 1/8 finału zagra z nadzieją gospodarzy Zhang Shuai lub z Greet Minnen, z którą przegrała w pierwszej rundzie US Open.


Wyniki

III runda singla:

Magdalena Fręch (Polska, 23) – Diana Shnaider (12) – 0:6, 6:3, 6:4

Tenisista z Top 300: więcej zarobiłbym w McDonaldzie

/ Anna Niemiec , źródło: tennisworldusa.com, foto: instagram

Karue Sell to 30-letni tenisista z Brazylii. W poniedziałek po raz pierwszy w karierze udało mu się złamać barierę trzeciej setki w rankingu ATP. Pomimo życiowego rezultatu zawodnik z Ameryki Południowej podzielił się w mediach społecznościowych dość gorzką refleksją.

W ubiegłym tygodniu Sell osiągnął jeden z najlepszych wyników w karierze i dotarł do półfinału challengera w Las Vegas. W tym roku Brazylijczyk na korcie zarobił 25 tysięcy dolarów, a przez całą karierę na jego konto wpłynęło 61 tysięcy dolarów. Sell jest w stanie się utrzymać i kontynuować grę w turniejach, dzięki temu, że prowadzi vloga na Youtubie na temat swojego grania i to przynosi mu dochód. Nie ukrywa jednak, że jego sytuacja finansowa jest daleka od idealnej.

Dzisiaj awansowałem do Top 300 światowego rankingu po raz pierwszy w karierze, ale z pewnością więcej zarobiłbym pracując w McDonaldzie – napisał w mediach społecznościowych. – Daje sobie radę, dzięki mojej pracy w sieci, ale współczuję moim kolegom. Poziom tenisa zrobił się teraz niesamowicie wyrównany. Sprawdźcie, jak grają tenisiści, biorący udział w challengerach. Tenis zdecydowanie mocno się rozrósł poza standardowe Top 100.

Kilka lat temu Novak Dżoković wraż z innym tenisistami założył Professional Tennis Players Association. Serb mówił wtedy, że zawodnicy potrzebują silnego związku, który będzie walczył o ich prawa w tourze. Były lider światowego rankingu zapowiadał, że jednym z głównych celów organizacji będzie zadbanie o lepszą sytuację niżej sklasyfikowanych tenisistów, którzy muszą rywalizować imprezach na szczeblu challengerowi i ITF-u. W dalszej części swojego wpisu Sell z wrócił się z prośbą o pomoc do PTPA.

Nie twierdzę, że wszyscy tenisiści powinni zarabiać miliony, ale uważam, że jesteśmy „okradani”. Uważam, że zawodnicy z Top 50, 100, 150, 200 powinni zarabiać więcej. Pieniądze są, tylko potrzebujemy zmiany PTPA. Bez związku zawodnicy nie mają głosy. Mają siedzieć cicho i grać. W tym momencie punkty w challengerach zostały obcięte, a w imprezach ATP wciąż można zdobyć tyle samo. Zrobiono to bez powiadomienia nas.

W środowisku tenisowym panuje przekonanie, że tak naprawdę tylko zawodnicy z czołowej setki rankingu dobrze zarabiają na grze w tenisa. Brazylijczyk zgadza się z tym stwierdzeniem, ale równocześnie jest przekonany, ze nawet tacy zawodnicy nie do końca są dobrze opłacani.

Uważam, że nawet zawodnicy z Top 100 dostają za mało. Może nie Ci z czołowej dwudziestki. Tenisista z 50. miejsca na świecie powinien zarabiać między dwa a trzy miliony dolarów. Czołowi zawodnicy na świecie nie potrzebują pomocy, ale cała reszta już tak. Chcę równocześnie powiedzieć, że kocham ten sport. Uwielbiam grać, trenować, oglądać, ale nie chciałbym, że moje dzieci poszły wybrały tę samą karierę. Trzymam stronę tenisistów, bo to my jesteśmy produktem. Pomóżcie zawodnikom, a produkt stanie się lepszy – zakończył Sell.

Pekin. Sinner znowu stracił seta, Miedwiediew w ćwierćfinale

/ Marek Golba , źródło: własne, foto: AFP

Jannik Sinner ponownie musiał rozegrać trzysetowy pojedynek, aby awansować do następnej rundy turnieju ATP 500 w Pekinie. Tym razem pokonał Romana Safiullina 3:6, 6:2, 6:3. Do najlepszej „ósemki” bez straty seta awansował Daniił Miedwiediew.

Lider światowego rankingu znowu potrzebował więcej czasu, aby ustabilizować swój poziom gry oraz dostosować się do stylu przeciwnika. Włoch dwukrotnie stracił serwis, w drugim i szóstym gemie, a w całym pierwszym secie miał negatywny bilans uderzeń kończących do niewymuszonych błędów (4-10).

Drugi set to był powrót na właściwe tory świeżo upieczonego mistrza US Open. Dużo lepiej funkcjonował jego serwis, a proporcje uderzeń niemal się odwróciły na korzyść Włocha (11 winnerów i 4 niewymuszone błędy). W trzecim secie jedno przełamanie na początku wystarczyło, aby wyjść z całego pojedynku zwycięsko. Obrońca tytułu sprzed roku zmierzy się w ćwierćfinale z Jirim Lehecką. Czech odrobił stratę seta i pokonał Roberto Bautistę Aguta 3:6, 6:2, 6:1.

Z drobnymi problemami do ćwierćfinału awansował Daniił Miedwiediew. Rosjanin skrzyżował rakiety z Adrianem Mannarino. Faworyt jako pierwszy przełamał rywala i wyszedł na prowadzenie 4:1. Wtedy do akcji włączył się Francuz i doprowadził do wyrównania. Miał jeszcze dwie okazje w jedenastym gemie, aby serwować na seta, ale piąty tenisista świata wybronił się. Doszło do tie-breaka, gdzie Rosjanin obronił piłkę setową przy stanie 5-6, a następnie sam wykorzystał pierwszą okazję na zamknięcie seta.

W drugiej partii Miedwiediew miał większą przewagę nad przeciwnikiem. Trzykrotnie przełamał reprezentanta Trójkolorowych i bez straty seta awansował do ćwierćfinału China Open. Tam zagra z Flavio Cobollim, który pokonał Pawła Kotowa 6:4, 6:2. Dla młodego Włocha będzie to okazja do rewanżu za porażkę w III rundzie tegorocznego US Open.


Wyniki

II runda singla:

Jannik Sinner (Włochy, 1) – Roman Safiullin (LL) – 3:6, 6:2, 6:3

Daniił Miedwiediew (3) – Adrian Mannarino (Francja) – 7:6(6), 6:2

Flavio Cobolli (Włochy) – Paweł Kotow – 6:4, 6:2

Jiri Lehecka (Czechy) – Roberto Bautista Agut (Hiszpania) – 3:6, 6:2, 6:1

Lizbona. Polacy nie powalczą o tytuł

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne/atptour.com, foto: PZT

Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski przegrali z Romainem Arneodo i Theo Arribagem i nie awansowali do finału challengera w Lizbonie. Rywalami Francuza i Monakijczyka będą George Goldhoff i Fernando Romboli.

W pierwszym secie obie pary miały spore problemy ze swoim serwisem. Polacy przełamali rywali dwa razy, a sami stracili podanie jeden raz. Praktycznie w każdym rozgrywanym gemie mieliśmy do czynienia z break pointami. Przy stanie 4:5 Drzewiecki i Matuszewski mieli setbola przy podaniu Arneodo i Arribage’a, ale rywale się obronili. Chwilę później, już przy swoim serwisie Polacy wywalczyli kolejnego setbola, którego tym razem wykorzystali.

Drugi set miał podobny przebieg. Oba duety nadal nie serwowały na najwyższym poziomie. Polacy wywalczyli dwa przełamania, ale sami niestety stracili podanie trzy razy. Szczególnie bolesna była strata podania w dziesiątym gemie. Wtedy to Karol i Piotr mieli dwie piłki meczowe, ale Francuz i Monakijczyk zdołali oddalić zagrożenie. W końcówce Polacy obronili breaka, który był jednocześnie piłką setową dla rywali. Chwilę później niestety ta sztuka już się nie udała i mieliśmy remis.

Super tie-breaka lepiej rozpoczęli Romain i Theo. Wywalczyli oni mini breaka i wyszli na prowadzenie 2-0. Polakom udało się szybko odrobić stratę. Od tej pory gra przez długi czas toczyła się punkt za punkt. Końcówka meczu należała jednak do najwyżej rozstawionych rywali. Arneodo i Arribage wygrali trzy kolejne punkty i wykorzystując pierwszą piłkę meczową po godzinie i 42 minutach zakończyli spotkanie.


Wyniki

Półfinał gry podwójnej

R.Arneodo/T.Arribage (Monako/Francja,1) – K.Drzewiecki/P.Matuszewski (Polska/Polska) 4:6, 7:5, 10-7

 

ATP Tour. WADA chce kary i długiego zawieszenia dla Sinnera!

/ Jan Gąszczyk , źródło: własne, foto: AFP

Międzynarodowa Agencja Antydopingowa kierowana przez Witolda Bańkę, byłego ministra sportu w naszym kraju nie do końca zgadza się z łagodnym potraktowaniem lidera rankingu ATP w związku z jego dopingową wpadką.

Trybunał arbitrażowy do spraw Sportu (CAS) rozpatrzy apelację, jaka została wniesiona od niedawnego orzeczenia niezależnego trybunału, który wydał decyzję i oczyścił Jannika Sinner z zarzutów. Sami Włosi przyznają, że takiej reakcji WADA się nie spodziewali.

WADA nie zgadza się z rozstrzygnięciem w sprawie Sinnera i dlatego złożyła zażalenie na postanowienie niezależnego trybunału. Dodatkowo organizacja żąda zawieszenia dla Włocha sięgającego nawet dwóch lat. Powyższe zażalenie złożono we czwartek, ale poinformowano o nim dopiero w sobotę. Sam Jannik wypowiedział się na ten temat następująco:

Jestem bardzo rozczarowany, a także zaskoczony odwołaniem. Nie spodziewałem się tego. Może po prostu chcą się upewnić, że wszystko jest na swoim miejscu”.

W swoim oświadczeniu WADA stwierdziła, że ustalenie braku winy lub zaniedbania nie zostało prawidłowo przeprowadzone w świetle obowiązujących przepisów. Organizacja nie domaga się jednocześnie anulowania wyników Sinnera innych niż, te, które zostały anulowane w zaskarżonym orzeczeniu. Międzynarodowa Agencja Integralności Tenisa (ITIA), która oddała sprawę Sinnera do oceny niezależnego trybunału, uznaje prawo WADA do zaskarżenia tego rozstrzygnięcia.

Nie robi w tej sprawie niczego wyjątkowego. Zgodnie z postanowieniami Światowego Kodeksu Antydopingowego WADA ma prawo ostatecznego odwołania od każdej tego typu decyzji.

Przypomnijmy, w marcu tego roku Włoch nie przeszedł dwóch testów antydopingowych przeprowadzonych podczas turnieju w Indian Wells. 20 sierpnia niezależny trybunał orzekł jednak, że Włoch jest niewinny, a zabroniona substancja dostała się do jego organizmu przez jednego z jego fizjoterapeutów. Człowiek ten miał smarować ranę maścią zawierającą zabroniony środek, a następnie wykonując swoje obowiązki, przeniósł tę substancję do organizmu Włocha. Jannik został ukarany jedynie zabraniem punktów i nagrody za ten turniej.

To oburzyło wielu ludzi ze świata tenisa, którzy uważają, że został on potraktowany zbyt łagodnie. Rzeczywiście patrząc obiektywnie, Jannik został potraktowany wyjątkowo łagodnie, podobnie zresztą jak nasza kajakarka Dorota Borowska przed igrzyskami w Paryżu. Zdecydowanie surowiej potraktowano naszego Kamila Majchrzaka, który był zawieszony ponad rok oraz biegaczkę narciarską Theresę Johaug. Norweżka pauzowała aż 18 miesięcy, co zabrało jej igrzyska w Pjongczangu. Na temat niesprawiedliwego potraktowania Sinnera często i mało pozytywnie wypowiadał się przede wszystkim Nick Kyrgios.