Gauff znów czaruje

/ Anna Niemiec , źródło: wtatennis.com, foto: AFP

Cori Gauff awansowała do najlepszej szesnastki na kortach All England Club. 15-latka odwróciła losy meczu z Poloną Hercog i o ćwierćfinał zagra z Simoną Halep. Trudny test zdała Karolina Pliszkova.

Pojedynek amerykańsko-słoweński lepiej rozpoczęła starsza z tenisistek, która wygrała pierwszego seta 6:3, a w drugim wyszła na prowadzenie 5:2 i miała piłkę meczową. Młodsza rodaczka sióstr Williams wybroniła się, kończąc długą wymianę spektakularnym slajsem i utrzymała podanie. Chwilę później 28-latka urodzona w Mariborze wypracowała sobie piłkę meczowym przy własnym podaniu, ale popełniała podwójny błąd serwisowy i po raz pierwszy w meczu straciła podanie. O losach tej części meczu musiał zadecydować tie-break, w którym minimalnie lepsza okazała się Gauff. Amerykanka poszła za ciosem na początku decydującej odsłony meczu i odskoczyła na 4:1 z przewagą przełamania. Słowenka nie zamierzała się jednak poddawać, odrobiła stratę i wyrównała na 4:4. Losy meczu rozstrzygnęły się w dwunastym gemie. Hercog po raz kolejny nie zdołała utrzymać podania i po 2 godzinach i 47 minutach to reprezentantka Stanów Zjednoczonych mogła wznieść ręce w geście triumfu.

Kolejną rywalką Cori Gauff będzie Simona Halep. Rumunka nie dała żadnych szans Wiktorii Azarence.

W trzeciej rundzie londyńskiej imprezy trudny test zdała Karolina Pliszkova, która w trzech setach pokonała niekonwencjonalnie grającą Hsieh Su-Wei.

Myślę, że nieźle sobie poradziłam – powiedziała na konferencji Czeszka. – Wydaje mi się, że dzisiaj za dobrze dla niej serwowałam. Praktycznie wszystkie moje gemy serwisowe były łatwe. Pomimo tego, to wciąż był trudny mecz. Ona, szczególnie na trawie, potrafi sprawić, że będziesz czuć się bardzo źle na korcie. Ja tak momentami tak właśnie się czułam dzisiaj. Trudno się przygotować do kolejnych uderzeń, bo nie wiadomo, gdzie ona zagra kolejną piłkę. Oczywiście przede wszystkim cieszę się, że awansowałam dalej.

Zawodniczka naszych południowych sąsiadów zmierzy się teraz z rodaczką Karoliną Muchovą. Młodsza z Czeszek wyeliminowała rozstawioną z numerem 20 Anett Kontaveit.

O miejsce w najlepszej ósemce turnieju zagrają również Dajana Jastremska i Petra Martić. 19-latka urodzona w Odessie pokonała Viktoriję Golubic, a podopieczna Sandry Zaniewskiej okazała się lepsza od Danielle Collins.


Wyniki

Trzecia runda singla

Karolina Pliszkova (Czechy, 3) – Su-Wei Hsieh (Tajwan, 29) 6:3 2:6 6:4

Simona Halep (Rumunia, 7) – Wiktoria Azarenka (Białoruś) 6:3 6:1

Karolina Muchova (Czechy) – Anett Kontaveit (Estonia, 20) 7:6(7) 6:3

Petra Martić (Chorwacja, 24) – Danielle Collins (USA) 6:4 3:6 6:4

Dajana Jastremska (Ukraina) – Viktorija Golubic (Szwajcaria) 7:5 6:3

Cori Guaff (USA, Q) – Polona Hercog (Słowenia) 3:6 7:6(9) 7:5

Jeden z dwójki Polaków gra dalej

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: Własne, foto: Peter Figura

Rozpoczęły się zmagania tenisistów w ramach Uniwersjady w Neapolu. W piątek na włoskich kortach zaprezentowali się Dominik Nazaruk i Piotr Matuszewski. Pierwszy z wymienionych wygrał mecz pierwszej rundy z Lucą Keistem 7:5, 6:1. Drugi rozpoczął rywalizację od drugiej fazy turnieju, w której uległ Lucasowi Poullainowi 6:7, 4:6.

Dominik Nazaruk w pierwszej rundzie rywalizacji na Uniwersjadzie zmierzył się z Austriakiem Lucą Keistem. Nasz reprezentant pewnie zwyciężył. Pierwszy set był jeszcze dość wyrównany i Polak wygrał go 7:5 dzięki przełamaniu w ostatnim gemie. W drugiej zupełnie zdominował Austriaka, oddając mu tylko jednego gema.

Piotr Matuszewski rywalizację rozpoczynał natomiast od drugiej rundy. Jego rywalem był Francuz Lucas Poullain. Ich spotkanie było bardzo wyrównane, lecz mimo tego zakończyło się w dwóch setach. Niestety wygrał je reprezentant Trójkolorowych. Pierwszego po tie-breaku, w którym zwyciężył 7-4. W drugim padł wynik 6:4, o którym zadecydowało przełamanie z ostatniego gema.


Wyniki

I runda singla

Dominik Nazaruk (Polska) – Luca Keist (Austria) 7:5, 6:1

II runda singla

Lucas Poullain (Francja) – Piotr Matuszewski (Polska) 7:6(4) 6:4

Hurkacz postraszył Dżokovicia!

/ Maciej Pietrasik , źródło: własne, foto: AFP

Hubert Hurkacz nie zdołał sprawić sensacji i wyeliminować Novaka Dżokovicia, ale przysporzył mu sporo problemów. Polak zdołał urwać rywalowi seta, a jego gra momentami porywała londyńską publiczność.

Nie był to pierwszy raz, gdy Hubert Hurkacz mierzył się w wielkoszlemowym turnieju z liderem światowego rankingu. Z Novakiem Dżokoviciem dopiero co rywalizował w pierwszej rundzie Roland Garros, gładko przegrywając w trzech setach. Na Wimbledonie stawką pojedynku był już awans do czwartej rundy. I choć broniący tytułu Serb znów był zdecydowanym faworytem, to zwycięstwo nie przyszło mu łatwo.

Wrocławianin od początku starał się grać agresywnie, nie dając się zdominować rywalowi. W czwartym gemie nasz tenisista niespodziewanie wywalczył break pointa, lecz nie wykorzystał okazji na przełamanie rywala. Po chwili to Hurkacz trzykrotnie musiał bronić się przed utratą podania, ale wygrał ostatecznie na przewagi. Żadnego przełamania nie mieliśmy aż do stanu 5:5. Wówczas Dżoković przycisnął naszego tenisistę, zrobiło się 0-40 i mimo że wrocławianin doprowadził do równowagi, to przy czwartym break poincie musiał skapitulować. Ostatecznie przegrał w secie otwarcia 5:7.

Zdecydowanie największe emocje przyniosła druga partia. W siódmym gemie pod presją znalazł się Polak, który musiał bronić trzech break pointów. Przetrzymał napór rywala, a w końcówce sam przycisnął obrońcę tytułu. Przy stanie 6:5 wywalczył dwie piłki setowe. Nie wykorzystał ich – przy pierwszej okazji Dżoković dobrze zaserwował, przy drugiej Hurkacz popełnił niewymuszony błąd. Wszystko rozstrzygnęło się jednak w tiebreaku, w którym obaj tenisiści znów porwali publiczność.

Zaczęło się co prawda od minibreaka na korzyść Serba, ale Hurkacz odpowiedział dwoma punktami wygranymi przy serwisie przeciwnika, wykonując przy siatce niemal szpagat. Polak prowadził już 3-1, później było 4-3 z minibreakiem, Dżoković odrabiał jednak straty. Decydujący moment nastąpił przy stanie 5-5, gdy nasz tenisista zagrał dość szczęśliwy return po taśmie, a potem minął rywala z bekhendu. To dało Hurkaczowi trzecią piłkę setową, a dobry serwis sprawił, że niespodzianka stała się faktem – Polak urwał seta obrońcy tytułu.

Dżoković udał się szybko do szatni, aby nieco ochłonąć po przegranej partii. Po powrocie znów był skoncentrowany i bezlitośnie wykorzystywał błędy Hurkacza, których zaczęło się niestety pojawiać coraz więcej. Efekt był taki, że trzecia odsłona potrwała zaledwie 25 minut – lider rankingu dwukrotnie przełamał Polaka i wygrał 6:1.

W czwartym secie Dżoković również kontrolował wydarzenia na korcie. Szybko wywalczył przełamanie i nie pozwolił wrocławianinowi na odrobienie strat. Hurkacz walczył do samego końca, starał się jak mógł, ale na dobrą dyspozycję serwisową rywala nie potrafił za wiele poradzić. Obrońca tytułu zwyciężył 7:5, 6:7(5), 6:1, 6:4 i awansował do czwartej rundy, lecz Polak zszedł z kortu z podniesioną głową i przy owacji na stojąco. Z pewnością na nią zasłużył.


Wyniki

Trzecia runda singla:
Novak Dżoković (Serbia, 1) – Hubert Hurkacz (Polska) 7:5, 6:7(5), 6:1, 6:4

Switolina lepsza od Sakkari

/ Dominika Opala , źródło: własne , foto: AFP

Elina Switolina wyrównała swój najlepszy rezultat w Wimbledonie, awansując do czwartej rundy. Ukrainka w trzech setach pokonała Marię Sakkari. Z turnieju odpadła Caroline Wozniacki. Od Dunki lepsza była Shuai Zhang.  

Niewiele brakowało, a Elina Switolina pożegnałaby się z tegorocznym Wimbledonem już w drugiej rundzie. Margarita Gasparian była bliska wyeliminowania Ukrainki, jednak wtedy przydarzyła jej się kontuzja. Tenisistka z Odessy wykorzystała szansę i w piątek, po zaciętym meczu, awansowała do 1/8 finału. Tym samym wyrównała ona swój najlepszy wynik na kortach Wimbledonu. W 2017 roku również dotarła do czwartej rundy.

Spotkanie lepiej rozpoczęła Maria Sakkari. Greczynka wyszła na prowadzenie 3:1, jednak od tego momentu pojawiło się w jej grze więcej błędów. To ona kreowała wymiany, była bardziej aktywną tenisistką, ale to wiązało się też z psuciem piłek. Tym samym Switolina wygrała pięć gemów z rzędu i zapisała partię otwarcia na swoje konto.

Początek drugiej odsłony także należał do Sakkari, która wygrała pierwsze trzy gemy. Switolina wzięła się za odrabianie strat i zdołała doprowadzić do wyniku 2:3. Greczynka nie powtórzyła jednak błędu z pierwszego seta i utrzymała przewagę przełamania. Taka sytuacja trwała do stanu 5:4 dla 23-latki z Aten. Wtedy Ukrainka odrobiła straty, wyszła na prowadzenie 6:5 i miała dwie piłki meczowe. Nie była jednak w stanie zakończyć spotkania i losy seta rozstrzygnął tie-break, który zdecydowanie należał do Sakkari.

Wydawało się, że to zawodniczka rozstawiona z „31” będzie w lepszej formie psychicznej po wyrównaniu stanu meczu, ale to Switolina lepiej rozpoczęła decydującą rozgrywkę i wyszła na prowadzenie 3:1. Tej przewagi nie oddała już do końca spotkania. Greczynka miała jeszcze kilka szans na odrobienie start, ale turniejowa „ósemka” pozbawiła ją nadziei. Za siódmą piłką meczową Switolina dokończyła dzieła i zameldowała się w drugim tygodniu Wimbledonu.

Powodów do radości nie miała za to Caroline Wozniacki. Dunka uległa Shuai Zhang w dwóch setach. Chinka rozegrała kolejne solidne spotkanie i sprawiła następną niespodziankę. W pierwszej rundzie wyeliminowała Caroline Garcię.

Początek pojedynku tego nie zapowiadał, gdyż to Wozniacki prowadziła 4:0. Od tego momentu jednak to Zhang czuła się na korcie pewniej i dominowała. Wygrała sześć gemów z rzędu i zapisała seta na swoje konto. Taki obrót spraw podciął skrzydła Dunce, którą zaskoczyła dyspozycja Chinki. 30-latka z Tiencina szła za ciosem. Grała ofensywnie, a co ważniejsze skutecznie. Tym samym w drugiej partii oddała rywalce dwa gemy i pierwszy raz w karierze zagra w czwartej rundzie Wimbledonu. Przed startem tegorocznej edycji Zhang nie wygrała meczu w turnieju głównym londyńskiego szlema.


Wyniki

Trzecia runda singla:

Elina Switolina (Ukraina, 8) – Maria Sakkkari (Grecja, 31) 6:3, 6:7 (1), 6:2

Shuai Zhang (Chiny) – Caroline Wozniacki (Dania, 14) 6:4, 6:2

Rosolska za burtą! Straci aż 650 punktów

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Alicja Rosolska i Astra Sharma nie zrobią furory na Wimbledonie. Polsko-australijski duet uległ w 2. rundzie 3:6, 0:6 rozstawionym z numerem osiem Annie-Lennie Groenefeld i Demi Schuurs. Polka straci aż 650 rankingowych punktów, ponieważ przed rokiem dotarła do półfinału londyńskiego szlema.

Nasza doświadczona deblistka podjęła spore ryzyko i do jednej z największych imprez w sezonie przystąpiła wspólnie z niedoświadczoną Australijką Astrą Sharmą. 23-latka ma już na koncie pierwsze sukcesy, ale w imprezach wielkoszlemowych nie wygrała wcześniej ani jednego spotkania w grze podwójnej. U boku Rosolskiej odniosła pierwsze zwycięstwo, jednak na tym się skończyło. Kolejne przeciwniczki nie dały już szans polsko-australijskiemu duetowi.

Należy jednak docenić klasę rywalek. Demi Schuurs to obecnie 8. deblistka świata, a wiele wskazuje na to, że po zakończeniu Wimbledonu będzie jeszcze wyżej. Anna-Lena Groenefeld to z kolei olbrzymie doświadczenie. Już w 2005 roku grała w półfinale Wimbledonu, właśnie w turnieju gry podwójnej. Holenderka i Niemka świetnie się uzupełniały i po drobnych problemach na początku spotkania szybko opanowały sytuację, w konsekwencji zwyciężając 6:3, 6:0. Spotkanie trwało godzinę i jedną minutę.

Alicja Rosolska straci 650 punktów w rankingu WTA, ponieważ przed rokiem (wówczas w parze z Abigail Spears) awansowała do półfinału. Do dzisiaj tamten rezultat pozostaje jej najlepszym w Wielkich Szlemach. To niestety spowoduje spadek do czwartej dziesiątki rankingu WTA deblistek.

Polka nie opuszcza jednak jeszcze stolicy Anglii, ponieważ przed nią występ w grze mieszanej. Partnerować jej będzie Chorwat Nikola Mektić.


Wyniki

A-L. Groenefeld, D. Schuurs (Niemcy, Holandia, 8) – A. Rosolska, A. Sharma (Polska, Australia) 6:3, 6:0