Szósty ćwierćfinał Mladenovic

/ Jakub Karbownik , źródło: www.wtatennis.com/własne, foto: AFP

Kristina Mladenovic pokonała 7:5, 6:2 Caroline Garcię w meczu drugiej rundy turnieju rangi WTA Premier w chińskim Zhengzhou i awansowała do szóstego w sezonie ćwierćfinału. 

Środowe spotkanie było starciem dwóch najwyżej sklasyfikowanych reprezentantek Francji. W derbach „trójkolorowych” druga rakieta Francji okazała się lepsza od pierwszej. W Chinach Mladenovic po raz drugi pokonała Garcię w tym sezonie. Poprzednio obie panie spotkały się w pierwszej rundzie turnieju w Rzymie i padł wynik 6:2, 6:1.

W kolejnej rundzie Mladenovic spróbuje przełamać ćwierćfinałową niemoc. Ostatni raz ten etap zmagań przeszła w lutym 2018, podczas turnieju w Saint Petersburgu. Jej rywalką w drodze do tego będzie lepsza z pary Julia Putincewa – Elina Switolina.

Z rywalizacją pożegnała się już turniejowa „ósemka”. Jednak w grze o tytuł są wciąż m.in. zawodniczki rozstawione z numerami sześć i siedem. Sofia Kenin pokonała w dwóch setach Alize Cornet. Z kolei Petra Martić stoczyła zwycięski pojedynek na trzysetowym dystansie z Fioną Ferro.


Wyniki

Druga runda

Petra Martić (Chorwacja, 7) – Fiona Ferro (Francja) 3:6, 6:1, 6:2

Sofia Kenin (USA, 6) – Alize Cornet (Francja) 6:4, 6:2

Kristina Mladenovic (Francja) – Caroline Garcia (Francja, 8) 7:5, 6:2

Wyrównać rachunki ze Szwedką

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Magda Linette o najlepszą czwórkę turnieju Jiangxi Open zagra z Rebeccą Peterson, która w dwóch setach pokonała Janę Fett. W środę do ćwierćfinału awansowały również Viktorija Golubic i Kateryna Kozłowa.

Szwedka dobrze rozpoczęła spotkanie przeciwko Chorwatce i wyszła na prowadzenie 5:3. Tenisistka z kwalifikacji zdołała jednak odrobić straty, w dwunastym gemie obroniła dwie piłki setowe i do rozstrzygnięcia konieczny okazał się tie-break. W tej dodatkowej rozgrywce zawodniczka ze Skandynawii straciła tylko jeden punkt i objęła prowadzenie 1:0 w meczu. W drugiej odsłonie pojedynku turniejowa „piątka” poszła za ciosem i odskoczyła na 5:2. Fett zdołała odrobić stratę jednego przełamania, ale 24-latka urodzona w Sztokholmie na więcej już jej nie pozwoliła i po 2 godzinach gry zakończyła spotkanie.

Reprezentantka Szwecji i Magda Linette zmierzyły się do tej pory tylko raz. W tym roku w Strasbourgu lepsza w trzech setach okazała się Peterson.

W ćwierćfinale Jiangxi Open wystąpią również Viktorija Golubic i Kateryna Kozłowa. Szwajcarka przegrała pierwszego seta z Larą Arruabarreną, ale w dwóch kolejnych była już lepsza od Hiszpanki. Z kolei Ukraina oddała cztery gemy Dalili Jakupović.


Wyniki

Druga runda singla

Rebecca Peterson (Szwecja, 5) – Jana Fett (Chorwacja, Q) 7:6(1) 6:4

Viktorija Golubic (Szwajcaria, 6) – Lara Arruabarrena (Hiszpania) 1:6 6:0 6:3

Kateryna Kozłowa (Ukraina, 7) – Dalila Jakupović (Słowenia) 6:2 6:2

Dwie polskie pary z awansem w deblu

/ Maciej Pietrasik , źródło: Korespondencja ze Szczecina, foto: Pekao Szczecin Open

Wieczorne mecze pierwszej rundy debla Pekao Szczecin Open także były dla Polaków całkiem udane. W ćwierćfinałach zobaczymy dwie nasze pary. Bardzo niewiele brakowało też, aby sporą niespodziankę sprawiła trzecia, lecz najwyżej rozstawiony duet okazał się ostatecznie minimalnie lepszy.

Po emocjach singlowych (więcej o meczach Polaków w grze pojedynczej przeczytacie TUTAJ) przyszedł czas na rozegranie pierwszej rundy debla podczas Pekao Szczecin Open. Jako pierwsi na korcie pojawili się Wojciech Kossek i Mateusz Kowalczyk, którzy nadspodziewanie łatwo uporali się z Taro Danielem oraz Lorenzo Giustino. Rywale zdołali ugrać zaledwie trzy gemy, a Polacy zameldowali się w ćwierćfinale. Tam ich rywalami będą Julian Lenz i Fernando Romboli. Oni skorzystali na wycofaniu się przeciwników i nie musieli nawet wychodzić na kort.

Najbardziej zacięty był „mecz dnia” na korcie centralnym, czyli starcie Karola Drzewieckiego i Macieja Smoły z najwyżej rozstawionymi Matwe Middelkoopem oraz Hansem Podlipnikiem-Castillo. Drzewiecki przed rokiem zdobył tytuł razem z Filipem Polaskiem, a w środowy wieczór potwierdził, że na szczecińskich kortach czuje się naprawdę dobrze. Razem ze Smołą wygrał pierwszego seta 6:4 i kolejna w tym turnieju miła niespodzianka w wykonaniu Polaków wisiała w powietrzu.

W decydujących momentach holendersko-chilijska para okazała się jednak skuteczniejsza. Rywale zyskali przełamanie na sam koniec drugiego seta, a na dodatek szybko uzyskali dużą przewagę w super tiebreaku. Drzewiecki ze Smołą walczyli do samego końca, obronili dwa meczbole (w tym jeden przy serwisie rywali), lecz przy trzeciej piłce meczowej musieli już skapitulować. Być może pomszczą ich jutro inni Polacy.

Kolejnymi przeciwnikami Middelkoopa oraz Podlipnika-Castillo będą bowiem mistrzowie Polski – Jan Zieliński i Kacper Żuk. Polacy wygrali nerwową pierwszą partię z Iwanem Gachowem oraz Vitem Koprivą, a w drugiej odsłonie szybko zyskali breaka, potem dołożyli jeszcze jednego i zwyciężyli 7:6(8), 6:2.

Jeśli chodzi o mecze bez udziału Polaków, to zdecydowanie największą niespodzianką jest porażka rozstawionego z numerem trzy Philippa Kohlschreibera. Doświadczony Niemiec wygrał 6:0 pierwszego seta meczu z Riccardo Bonadio, lecz przegrał dwa kolejne. Bez problemów do trzeciej rundy awansowali inni najwyżej rozstawieni tenisiści – Albert Ramos-Vinolas, Marco Checchinato, Roberto Carballes Baena i broniący tytułu Guido Andreozzi. Żaden z nich w pierwszym spotkaniu nie stracił nawet seta.

Turniej Pekao Szczecin Open jest częścią cyklu LOTOS PZT Polish Tour.

Ze Szczecina, Maciej Pietrasik


Wyniki

Pierwsza runda debla:
D. Kossek, M. Kowalczyk (Polska, WC) – L. Giustino, T. Daniel (Włochy, Japonia) 6:2, 6:1
J. Zieliński, K. Żuk (Polska, WC) – I. Gachow, V. Kopriva (Rosja, Czechy) 7:6(8), 6:2
M. Middelkoop, H. Podlipnik-Castillo (Holandia, Chile, 1) – K. Drzewiecki, M. Smoła (Polska, WC) 4:6, 6:4, 12-10

Ciaś i Michalski w trzeciej rundzie singla!

/ Maciej Pietrasik , źródło: Korespondencja ze Szczecina, foto: Pekao Szczecin Open

Środa okazała się kolejnym świetnym dniem dla polskich singlistów na Pekao Szczecin Open! Życiowe sukcesy odnieśli Paweł Ciaś oraz Daniel Michalski, którzy po raz pierwszy wygrali po dwa mecze w głównej drabince turnieju ATP Challenger Tour. Pierwszy oddał tylko dwa gemy Alessandro Giannessiemu, drugi po morderczej walce zwyciężył Facundo Bagnisa.

Alessandro Giannessi to triumfator Pekao Szczecin Open z 2016 roku, ale ostatnio nie jest w pełni zdrowia. W  zeszłym tygodniu w Genui Włoch przegrał osiem gemów, po czym skreczował. Mimo to zdecydował się na przyjazd do Polski, lecz nie przyniosło mu to niczego dobrego. W pierwszym secie próbował jeszcze nawiązać walkę z Pawłem Ciasiem, lecz im dłużej trwało spotkanie, tym mniej chciało się Giannessiemu grać. Drugą partię oddał bez większej walki, na koniec nie miał nawet zamiaru odebrać drugiego serwisu Ciasia. W efekcie Polak zwyciężył 6:2, 6:0 i po raz pierwszy wygrał dwa mecze w szczecińskim challengerze. Kolejnym rywalem naszego tenisisty będzie Josef Kovalik, który rozegrał bardzo długie spotkanie z Lorenzo Giustino, broniąc trzech piłek meczowych.

Niewiele mniej czasu od Giustino oraz Kovalika na korcie spędzili Daniel Michalski i Facundo Bagnis. Polak nie zaczął dobrze spotkania drugiej rundy, szybko dał się przełamać, ale później odrobił straty. W końcówce Bagnis uzyskał jednak jeszcze jednego breaka i zwyciężył w secie otwarcia. Na szczęście to nie podłamało Michalskiego – nasz tenisista w drugiej odsłonie wywalczył dwa przełamania i choć później stracił część przewagi, to doprowadził do wyrównania.

Decydująca partia okazała się prawdziwą wojną nerwów. Michalski znów przełamał rywala, lecz utrzymanie serwisu nie przychodziło mu łatwo. Scenariusz trzech kolejnych gemów przy podaniu Polaka był taki sam – przy stanie 3:2, 4:3 i 5:4 Polak musiał wychodzić ze stanu 30-40. W dwóch pierwszych przypadkach bronił serwisu, w trzecim ta sztuka już mu się nie udała. Na szczęście nasz tenisista nie złożył broni, wygrał gema przy stanie 5:6 i doprowadził do tiebreaka. A w nim okazał się zdecydowanie lepszy, triumfując 5:7, 6:4, 7:6(1). Teraz zmierzy się z obrońcą tytułu, Guido Andreozzim.

Pozostałym Polakom do awansu do trzeciej rundy nieco zabrakło, lecz Kacper Żuk oraz Filip Kolasiński także zaprezentowali się z dobrej strony. Żuk w pierwszej partii meczu z Gianlucą Magerem serwował na seta, a w tiebreaku prowadził 5-4, mając dwa własne podania. W końcówkach setów lepszy był jednak Włoch.

Podobnie było w przypadku meczu Kolasińskiego z Facundo Arguello. Nasz tenisista w obu partiach prowadził 4:2, a w drugiej miał nawet piłkę meczową. Argentyńczyk ostatecznie wygrał 6:4, 7:6(6), wykorzystując niepewność Polaka w kluczowych momentach.

Turniej Pekao Szczecin Open jest częścią cyklu LOTOS PZT Polish Tour.

Ze Szczecina, Maciej Pietrasik


Wyniki

Druga runda singla:
Paweł Ciaś (Polska, WC) – Alessandro Giannessi (Włochy, 9) 6:2, 6:0
Daniel Michalski (Polska, WC) – Facundo Bagnis (Argentyna, 11) 5:7, 6:4, 7:6(1)
Gianluca Mager (Włochy, 8) – Kacper Żuk (Polska, Q) 7:6(6), 6:4
Facundo Arguello (Argentyna, 12) – Filip Kolasiński (Polska, WC) 6:4, 7:6(6)

Kubot i Matkowski dokończyli dzieła

/ Dominika Opala , źródło: własne, foto: AFP

Łukasz Kubot i Marcin Matkowski stracili seta z parą Romain Arneodo / Benjamin Balleret, ale ostatecznie polski duet wyszedł zwycięsko z tego starcia. Tym samym w pierwszym grupowym meczu Polska pokonała Monako 3:0.

Kamil Majchrzak i Hubert Hurkacz pewnie wygrali swoje pojedynki singlowe i zapewnili Polsce zwycięstwo nad reprezentacją Monako. Do rozegrania pozostał debel, który miał ustalić ostateczny rezultat pierwszej grupowej rywalizacji.

Do gry przystąpili Łukasz Kubot i Marcin Matkowski, a ich rywalami byli Romain Arneodo i Benjamin Balleret. Pierwszy z Monakijczyków jest klasyfikowany na 85. miejscu w rankingu deblistów, z kolei drugi nie figuruje w żadnym z rankingów.

Nic więc dziwnego, że Polacy byli zdecydowanymi faworytami, choć partia otwarcia tego nie pokazała. Spotkanie lepiej rozpoczęli Monakijczycy, którzy dwukrotnie przełamali naszych tenisistów i wyszli na prowadzenie 4:0. Największe problemy Polacy mieli z serwisem, o czym świadczy zakończenie gemów podwójnymi błędami. Na odrabianie strat nie pozwolili przeciwnicy, którzy pewnie zmierzali po zwycięstwo w pierwszym secie. Tak też się stało i po 26 minutach Arneodo i Balleret wygrali partię 6:2.

W drugiej odsłonie reprezentanci Polski wrzucili wyższy bieg i pokazali solidniejszą grę. Objęli prowadzenie 4:1 i wydawało się, że decydujący set to tylko kwestia czasu. Monakijczycy nie poddawali się jednak i wygrali kolejne dwa gemy. Mimo nerwowej końcówki Kubot i Matkowski zdołali doprowadzić do wyrównania.

Trzecia odsłona rozpoczęła się od prowadzenia polskiej pary 2:0. Nasi tenisiści kontrolowali sytuację na korcie i utrzymywali przewagę przełamania. To zmieniło się w ósmym gemie. Arneodo i Balleret uzyskali breaka i wyrównali na 4:4. Ich radość nie trwała jednak długo, gdyż Polacy odebrali rywalom serwis w kolejnym gemie, a następnie dokończyli dzieła przy własnym podaniu, zwyciężając 2:6, 6:3, 6:4.

W czwartek reprezentacja Polski zmierzy się z Grecją.


Wyniki

Polska – Monako 3:0

Kamil Majchrzak – Romain Arneodo 6:2, 6:2
Hubert Hurkacz – Lucas Catarina 6:4, 6:2
Ł. Kubot, M. Matkowski – R. Arneodo, B. Balleret 2:6, 6:3, 6:4

Yepifanova zadedykowała sukces zmarłemu ojcu Anisimovej

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: ITF, foto: AFP

Alexandra Yepifanova odniosła w minionym tygodniu życiowy sukces. Po przejściu kwalifikacji dotarła aż do finału juniorskiego US Open. Swój sukces 16-latka pochodzenia rosyjskiego zadedykowała swojemu byłemu trenerowi – zmarłemu ojcu Amandy Anisimovej.

Tuż przed US Open tenisowy świat zszokowała informacja o śmierci Konstantina Anisimova. Niespełna 53-letni ojciec i trener półfinalistki Roland Garros zmarł nagle z nieznanych przyczyn. Jego córka w obliczu tych tragicznych wydarzeń zrezygnowała z występu w US Open.

Na kortach Flushing-Meadows pojawiła się jednak była podopieczna Anisimova. W turnieju juniorskim wystąpiła Alexandra Yepifanova. Reprezentantka gospodarzy od 12 roku życia do wiosny tego roku była trenowana przez ojca dwa lata starszej rodaczki. Aktualnie jest jednak podopieczną słynnej akademii IMG w Bradenton.

O ojcu przyjaciółki nie zapomniała. W Nowym Jorku Yepifanova niespodziewanie doszła do finału, w którym uległa Kolumbijce Marii Camili Osorio Serrano 1:6, 0:6. Swój sukces Amerykanka zadedykowała byłemu trenerowi, któremu jak podkreśla, wiele zawdzięcza. Zawodniczka powiedziała, że był dla niej „bardziej członkiem rodziny, niż trenerem”.

Hurkacz postawił kropkę nad „i”

/ Jakub Karbownik , źródło: własne, foto: AFP

Hubert Hurkacz pokonał Lucasa Catarina 6:4, 6:2. Tym samym 22-latek zapewnił zwycięstwo reprezentacji Polski w meczu przeciwko Monaco w ramach rozgrywek Grupy III Strefy Europejskiej Pucharu Davisa.

Po trwającym nieco ponad godzinę spotkaniu Kamil Majchrzak wyprowadził reprezentację Polski na prowadzenie w meczu przeciwko Monako. Zaraz po nim na kort wyszedł najwyżej obecnie notowany polski singlista. Hubert Hurkacz, podobnie jak jego kolega z reprezentacji, nie miał większych problemów, by odnieść zwycięstwo nad niżej (ponad czterysta miejsc różnicy) notowanym rywalem.

W spotkaniu, które trwało 73 minuty wrocławianin ani razu nie stracił swego podania, trzykrotnie odbierając serwis rywalowi. W czwartym gemie premierowej partii musiał bronić się przed utratą serwisu. Wyszedł z opresji obronną ręką, a od stanu 4:4 wygrał dwa gemy z rzędu i zakończył pierwszego seta. W drugiej odsłonie wyrównana walka trwała tylko w pierwszych dwóch gemach. Od stanu 1:1 Hurkacz wygrał kolejne cztery gemy. Wtedy piątego gema na swoim koncie w tym meczu zanotował rywal, jednak po zmianie stron Polak zakończył pojedynek, wykorzystując piątą piłkę meczową.

Po singlistach na kort wyjdą debliści. Mecz z udziałem Łukasza Kubota i Marcina Matkowskiego po polskiej stronie ustali końcowy wynik spotkania. W czwartek biało-czerwonych czeka pojedynek z gospodarzami, wśród których wystąpi Stefanos Tsitsipas. Z kolei w piątek drużyna Radosława Szymanika zagra z Luksemburgiem.

 


Wyniki

Polska – Monako

Kamil Majchrzak – Romain Arneodo 6:2, 6:2
Hubert Hurkacz – Lucas Catarina 6:4, 6:2
Ł. Kubot, M. Matkowski – R. Arneodo, B. Balleret

Zwycięstwo Majchrzaka na dobry początek

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Reprezentacja Polski rozpoczęła zmagania w turnieju III Grupy Europejskiej Pucharu Davisa. Naszymi pierwszymi rywalami są Monakijczycy, którzy nie powinni sprawić nam większych problemów. Potwierdził to mecz z udziałem Kamila Majchrzaka. Druga rakieta Polski pokonała 6:2, 6:2 Romaina Arneodo. 

Biało-czerwoni wybrali się do Grecji w najmocniejszym składzie, dzięki czemu ,,na papierze” prezentują się znacznie lepiej od wszystkich przeciwników. W drużynie gospodarzy jest co prawda Stefanos Tsitsipas, ale jego koledzy z drużyny to zawodnicy występujący na co dzień w zawodach cyklu ITF. My za to dysponujemy bardzo wyrównanym składem. Jako jedyni mamy dwóch singlistów z pierwszej setki, a i o debla nie powinniśmy się martwić. Łukasz Kubot i Marcin Matkowski to w końcu niezwykle doświadczona para.

Na dzień dobry los skojarzył nas z Monakijczykami. Kamil Majchrzak nie tracił czasu na korcie i bardzo szybko zdobył pierwszy punkt dla biało-czerwonych, wygrywając 6:2, 6:2 z Romainem Arneodo. Spotkanie trwało tylko godzinę i pięć minut. Już niebawem zwycięstwo może przypieczętować Hubert Hurkacz, który zmierzy się z notowanym w piątej setce Lucasem Catariną.

W czwartek nasi reprezentanci zagrają z Grecją, a w piątek z Luksemburgiem. Na sobotę zaplanowano play-offy. Awans do II Grupy wywalczą aż cztery zespoły.


Wyniki

Polska – Monako

Kamil Majchrzak – Romain Arneodo 6:2, 6:2
Hubert Hurkacz – Lucas Catarina
Ł. Kubot, M. Matkowski – R. Arneodo, B. Balleret

14 asów Linette! Awans do ćwierćfinału w imponującym stylu

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Magda Linette bez najmniejszych problemów awansowała do ćwierćfinału imprezy WTA w Nanchangu. W drugiej rundzie wyższość naszej reprezentantki musiała uznać Chinka Fangzhou Liu. To był bardzo jednostronny pojedynek, zakończony wynikiem 6:2, 6:3.

Przewaga Polki ani przez moment nie podlegała dyskusji. Wygrywanie gemów serwisowych przychodziło jej z nadzwyczajną łatwością. Dość powiedzieć, że Linette zakończyła spotkanie z 14 asami na koncie. To zawsze dobry wynik, a tym bardziej w meczu, który trwał zaledwie 58 minut i na serwisowe popisy nie było zbyt wiele czasu.

Liu nie miała zatem czego szukać przy podaniu Polki. Jej jedynym ratunkiem było utrzymywanie własnego serwisu, o to również nie było łatwo. Pierwszy raz dała się przełamać już w czwartym gemie. Dłużej stawiała opór w drugiej partii. W niej do stanu 3:3 obie zawodniczki szły łeb w łeb. Kolejne trzy gemy padły jednak łupem Linette, która wygrała cały mecz 6:2, 6:3 i pewnie zameldowała się w najlepszej ósemce turnieju.

Rozstawiona z numerem trzy poznanianka w drodze do ćwierćfinału straciła zaledwie dziesięć gemów. Na razie jednak mierzyła się z zawodniczkami spoza czołowej setki, a nawet dwusetki rankingu WTA. W ćwierćfinale może się to zmienić, ponieważ na horyzoncie widnieje mecz z Rebeccą Peterson. Szwedka musi jednak najpierw uporać się z Janą Fett.


Wyniki

Druga runda:

Magda Linette (Polska, 3) – Fangzhou Liu (Chiny) 6:2, 6:3

Starałem się skupić tylko na sobie

/ Maciej Pietrasik , źródło: Korespondecja ze Szczecina, foto: Pekao Szczecin Open

Daniel Michalski po raz trzeci w karierze awansował do drugiej rundy turnieju ATP Challenger Tour. W Szczecinie musiał długo czekać na pierwsze spotkanie ze względu na pogodę. To mu jednak nie przeszkodziło.

Jewgienij Tiurniew przez część spotkania z Michalskim niezbyt przykładał się do gry. Polak nie patrzył jednak na rywala i po prostu robił swoje. To przyniosło spodziewany efekt. – Mecz był trudny, bo przeciwnik z jednej strony od początku pokazywał, że chce grać, w pierwszym gemie bronił break pointów, z drugiej miał też momenty, gdy średnio chciało mu się grać. Starałem się skupić tylko na sobie i nie patrzeć na to, co on robi. Szybko zdobyłem breaka i w pierwszym secie spokojnie utrzymywałem serwis. Break point pojawił się dopiero w ostatnim gemie meczu, ale i tak miałem wtedy zapas jeszcze jednego przełamania.

Początkowo mecz Michalskiego miał odbyć się w poniedziałek, ale przeszkodziły w tym opady deszczu. Z tego samego powodu spotkanie przekładane było we wtorek. Zmieniano godzinę, kort, ostatecznie nasz tenisista zagrał jako ostatni na korcie centralnym. – Myślałem, że już wczoraj będę po meczu. Wiadomo, że nie jest to łatwe, kiedy się czeka, spędza się na kortach dużo czasu. Tak samo musiał jednak czekać przeciwnik. Przyjemniej się gra przy cieplejszej temperaturze, ale przez skupienie i emocje nie czułem tego zimna.

W Sopocie Michalski dwukrotnie ogrywał innych Polaków. W Szczecinie po raz pierwszy na tym poziomie ograł rywala z zagranicy, ale nie ma to dla niego znaczenia. Dziś zmierzy się z Facundo Bagnisem, rozstawionym z numerem 11. – Grałem już w Sopocie z Travaglią i Gimeno-Traverem, to bardzo dobrzy tenisiści. Będzie to trudniejszy mecz niż w pierwszy. Trzeci raz przeszedłem pierwszą rundę. Zrobię wszystko, żeby po raz pierwszy przejść także drugą. Każdy mecz cieszy tak samo. Nie myślałem o tym, że pierwszy raz wygrałem z kimś z zagranicy.

Turniej Pekao Szczecin Open jest częścią cyklu LOTOS PZT Polish Tour.

Ze Szczecina, Maciej Pietrasik